Co się stało ze zmarłymi bez wiary i nadziei w Jezusa?

Co się stało ze zmarłymi bez wiary i nadziei w Jezusa?Przypuśćmy, że traktujemy te sprawy tak właśnie jak przedstawialiśmy to w poprzednich odcinkach – że nie nieświadomość, nie uczynki, nie przeznaczenie są podstawą do zbawienia, lecz wiara w kosztowną krew Chrystusa, która gładzi grzechy świata, i, że wszyscy, którzy teraz nie rozumieją błogosławionego przywileju przyjścia do Boga przez Jezusa lub go nie doceniają, w słusznym czasie zostaną doprowadzeni do pełnej wiedzy i oceny, i każdy będzie mógł skorzystać z tego przywileju. Jeżeli taką jest dawana nam przez Boga nadzieja, to sprawę wyjaśnienia jaki jest Jego charakter pozostawmy samemu Bogu. Zapytajmy więc: Co się stało z owymi około stu czterdziestoma dziewięcioma miliardami tych, którzy dotąd umarli, nie mając wiary i nadziei w Jezusa?

Bez względu na to, co się z nimi stało, możemy być pewni, że nie znajdują się w stanie cierpienia, gdyż Pismo Święte uczy nie tylko tego, że pełna nagroda będzie dana Kościołowi dopiero wtedy, gdy Chrystus przyjdzie i nagrodzi każdego człowieka (ewangelia Mateusza rozdział 16 werset 27: „Gdy więc Syn Człowieczy przybędzie wraz ze swymi aniołami w blasku chwały swojego Ojca, WTEDY odpłaci każdemu zgodnie z jego postępowaniem”), ale także i tego, że niesprawiedliwi zostaną wówczas ukarani. Niezależnie od ich obecnego stanu, nie może on być ostateczną przewidzianą dla nich zapłatą, o czym mówi Piotr: „umie Pan (…) bezbożnych zachować na dzień sądu celem ukarania” (2 Piotra rozdział 2 werset 9). I tak właśnie Pan postąpi.

Jednak myśl, iż tylu naszych bliźnich miałoby kiedykolwiek zginąć tylko dlatego, że nie miało możliwości zdobycia tej wiedzy, która jest potrzebna do zbawienia, sprawia prawdziwą przykrość mającym choć iskierkę miłości czy litości. Ale i w tym wypadku istnieją liczne wersety Pisma Świętego, z którymi ta nauka nie da się pogodzić. Pomyślmy: Pomijając całą nadzieję pokładaną w restytucji przyszłego wieku a przyjmując, że przeszłość i teraźniejszość są jedynymi okresami dającymi okazję do ubiegania się o życie wieczne, to jak powinniśmy zrozumieć następujące wyrażenia: „Bóg jest miłością” i „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął” (1 Jana rozdział 4 werset 8; ewangelia Jana rozdział 3 werset 16)? Czyż nie wydaje się, że jeśli Bóg tak bardzo umiłował świat, to mógł poczynić jakieś kroki, by nie tylko wierzący mogli być zbawieni, lecz także, by wszyscy mogli usłyszeć i dzięki temu uwierzyć?

Wyniki naszych obserwacji są też sprzeczne z tym, co mówi następujący werset: „Tenci był tą prawdziwą światłością, która oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat” (ewangelia Jana rozdział 1 werset 9). Tak jednak nie jest, nie każdy człowiek był oświecony, można raczej zauważyć, że Pan nasz oświecił tylko nieliczne jednostki spomiędzy miliardów mieszkańców ziemi. Nawet w obecnych, stosunkowo postępowych czasach, miliony pogan nie dają żadnego dowodu na to, że zostały oświecone, nie dawali też takich dowodów mieszkańcy Sodomy, ani rzesze innych ludzi żyjących w minionych wiekach…
Poprzednia stronaNastępna strona