ULECZENIE NAAMANA, PORAŻENIE GIEZEGO

2 Król. 5:1-14

    KRÓLESTWO Syrii graniczyło z ziemiami Izraela od północy i wschodu. W opisanym tu okresie miało znaczne wpływy wśród narodów ziemi. Czasami popadało ono w konflikt z Izraelem, a czasem znów oba te narody wraz z innymi jednoczyły się w opozycji przeciwko imperium asyryjskiemu, jeszcze znaczniejszemu sąsiadowi Syrii, które leżało na dalekim wschodzie. Naaman był hetmanem w Syrii, żołnierzem znanym ze swych umiejętności. Szczególnym uznaniem cieszył się u króla Syrii, ponieważ w czasie jego hetmaństwa Pan obdarzył Syrię i Izrael wybawieniem, gdy te zjednoczyły się przeciwko władcy Asyrii Sal-manasarowi II.

    Wielkie zwycięstwo Naamana przypisane jest (w. 1) Jehowie. (Czteroliterowiec JHVH lub YHWH, przybierający po dodaniu samogłosek postać Jehowa lub Jahwe, był pierwotnie użyty wszędzie tam, gdzie w Starym Testamencie \v Biblii króla Jakuba słowo "PAN" pisano dużymi drukowanymi literami małego formatu). Nie mamy wyciągać z tego wniosku, że Jehowa bierze na Siebie nadzorowanie każdej wojny i każdej bitwy na ziemi, i że ci, którzy odnoszą zwycięstwo, posiadają Jego łaskę, a ci, którzy przegrywają, znajdują się w niełasce u Niego. Łaska Boża była z jednym szczególnym narodem. Tym narodem był Izrael (Am. 3:2), od czasu gdy Izraelici przyjęci zostali jako dzieci Abrahama aż do czasu gdy, jak to powiedział nasz Pan Jezus, dom ich "pusty zostanie" (został) (Mat. 23:38). W tym czasie Boska łaska została im odebrana. Jednak Pismo Święte wyjaśnia, ze Pan wkraczał do pewnego stopnia w sprawy narodów ościennych, aby je wykorzystać jako sługi lub narzędzia w osiąganiu Swych celów (Dan. 4:25,35). Otrzymaliśmy na przykład w Piśmie Świętym szczególnie dokładne informacje, że w kilku wypadkach Pan skierował narody, na przykład Chaldejczyków, przeciwko Izraelowi, aby ukarać Swój szczególny naród (Abak. 1:6-17), wprowadzając go jako więźnia do obcych krajów itp., jak to miało miejsce w niewoli babilońskiej.

    W wypadku Pana ingerencje takie nie miały na celu zbawienia lub szerzenia poselstwa Ewangelii w innych krajach, lecz były cząstką Jego postępowania z Izraelem - przygotowywały Izrael, aby mógł stać się Jego szczególnym narodem, aby był gotowy na przyjście Mesjasza. Raz jeszcze widzimy na podstawie Pisma Świętego, że Pan, dając mocarstwom i królestwom tego świata władzę w pewien rodzaj dzierżawy w okresie między obaleniem typowego królestwa Izraela a ustanowieniem anty-typowego Królestwa Duchowego Izraela pod przewodnictwem Chrystusa w chwale Tysiąclecia, sprawował bezsprzecznie ogólne kierownictwo nad nimi i utrzymywał wszystkie wydarzenia pod figuralną kontrolą - tak daleko pójdziesz, lecz ani kroku dalej. Bóg skróci ostatek zagniewania Swego (Ps. 76:11). Kiedy nadejdzie czas pełnej Pańskiej ingerencji w rządzenie obecnym światem, czas całkowitego obalenia wszystkich antagonistycznych władz i wzmocnienia sprawiedliwości na świecie, będzie to dokonywane na zupełnie inną skalę niż wszystko to, co wydarzyło się dotychczas: Mesjasz przyodziany we wszelką władzę i autorytet, mając przy Sobie współpracujących z Nim zwycięzców Wieku Ewangelii, będzie owym wielkim Królem, który jako Zastępca Jehowy rządził będzie narodami przy pomocy laski żelaznej, stosując "sąd według sznuru, a sprawiedliwość według wagi" (Iz. 28:17).

MAŁA NIEWOLNICA

    W czasie jednej z potyczek między Syrią i Izraelem Syryjczycy zwyciężywszy zabrali ze sobą łupy i jeńców. Wśród nich młodych Izraelitów, którzy im służyli. Jedna z branek, mała dziewczynka, służyła w domu Naamana, największego hetmana syryjskiego. Widząc, że jej pan. zarażony jest trądem - chorobą, wówczas nieuleczalną - dziewczynka oznajmiła, że w Izraelu żyje wielki Prorok Boży, Elizeusz. Słyszała, że mógł on czynić zdumiewające rzeczy, cuda, i była pewna, że może również uleczyć jej pana Naamana. Nie znajdujemy informacji, jak bardzo zaawansowana była choroba Naamana, lecz wiemy, że trędowaci, przebywając nawet w niekorzystnych warunkach, często długo żyją - znane są wypadki, iż osobnicy zarażeni żyli ze swą chorobą nawet do 45 lat.

    Trąd jest odrażającą chorobą zakaźną, powodującą wyniszczenie lub wygnicie zakażonych obszarów ciała, zżerającą ciało w pewnym stopniu podobnie, jak to czyni rak, jakkolwiek w większości wypadków nie jest bolesny aż do osiągnięcia ostatecznego stadium. Każdy możny i aktywny zawodowo człowiek, jak Naaman, szczególnie pragnąłby się wyleczyć z takiej choroby. Prawdopodobnie Pan przewidział, że Naaman skwapliwie przyjmie sugestię małej dziewczynki, mimo iż zazwyczaj człowiek jego pozycji miałby niewielki wzgląd na tego rodzaju sugestie, opowiadające istnienie cudownych mocy w sąsiednim państwie, posiadającym obszar i wpływy mniejsze niż jego własne.

    Naaman z pewnością prosił króla syryjskiego o rozważenie tej sprawy. Ten ze sporym entuzjazmem i zapałem uchwycił się nadziei na wyzdrowienie ulubionego hetmana. Tak więc, w jego imieniu napisano list do króla Izraela, w którym czytamy: "Jako cię prędko dojdzie ten list, wiedz, żem posłał do ciebie Naamana, sługę mego, abyś go uzdrowił od trądu jego". Powinniśmy pamiętać, że ów król izraelski, mimo iż jawnie wyrażał uznanie Jehowie, był w rzeczywistości bałwochwalcą popierającym w swym królestwie fałszywe kulty, których Pan nie zalecał. Powinniśmy pamiętać również, że ze względu na te okoliczności nie miał też nigdy do czynienia z Elizeuszem i możemy założyć, że nie wiedział prawie o tym proroku, który miał swój dom w stolicy Samarii.

    Kiedy król Joram przeczytał list, zrozumiał, że oczekuje się od niego dokonania jakiegoś cudu. Rozdarłszy swe szaty na znak beznadziejnej rozpaczy, uznał, że król syryjski czyni ze swego listu zwykły pretekst, szukając nowej okazji do wojny i najazdu na słabsze posiadłości Jorama, aby zdobyć więcej łupów i jeńców.

GNIEW NAAMANA PO SPOTKANIU Z ELIZEUSZEM

    Wiadomość o tym wydarzeniu obiegła całe miasto, lecz jest prawdopodobne, że Elizeusz oprócz niej otrzymał Boskie objawienie, wskazujące na znaczenie tej sprawy. Oczywiście, zdając sobie sprawę z tego, że moc Boża była przy nim w takich nagłych wypadkach i będąc być może bezpośrednio pouczonym w tym względzie, Elizeusz posłał do króla, pytając: "Przeczżeś rozdarł szaty swe?" - czyżby ogarnęła cię rozpacz? Niechże ten obcy z Syrii przyjdzie teraz do. mnie, a dowie się, że w Izraelu jest prorok Jehowy, Król Joram ucieszył się, że będąc w takim niebezpieczeństwie, może skierować hetmana Naamana do proroka. Oczywiście uczynił to, składając wiele zapewnień, że leczenie trędowatych nie leży w gestii królów lub książąt czy przeciętnych śmiertelników. Człowiek, do którego go .posyłał, był bez wątpienia tym, o którym mówiła mała niewolnica, dlatego toż król życzył Naamanowi najlepszych wyników leczenia. Tak więc, .świta Naamanowa, składająca się z koni i rydwanów, podjechała do drzwi domu Elizeuszowego i tu hetman otrzymał od proroka polecenie: "Idź, a omyj się siedem kroć w Jordanie [w rzece Jordan], a przywrócić się zdrowie ciała twego, i będziesz oczyszczony".

    Nie można się dziwić, że Naaman był zły i oburzony tym, iż osoba jego pozycji była potraktowana tak lekko. Zupełnie podobnie zachowałaby się każda inna osoba o światowym umyśle, byłaby oburzona w takich okolicznościach. Znoszenie lekceważenia i zniewag, udawanie, że się ich nie dostrzega, wymaga łaski pokory. Jesteśmy pewni, że nie jest Pańską wolą, abyśmy jako Jego naśladowcy, w jakimkolwiek sensie tego słowa, powielali lub naśladowali zachowanie się Elizeusza w tym wypadku. Przeciwnie, miłość, która powinna być uprzejma, nieskwapliwa, cierpliwa, szlachetna i oddająca wszystkim należną im cześć itp., jest określana jako owa najczystsza kwintesencja łaski chrześcijańskiej, Im lepiej lud Jehowy zachowa to przykazanie w swym umyśle jako zasadę kierującą jego codziennym życiem, tym większy odniesie sukces w ogólnym służeniu Prawdzie. Cichość delikatność, cierpliwość i uprzejmość - wszystko to są elementy podobieństwa do Chrystusa i muszą być rozwijane, jeśli chcemy dzięki doświadczeniom doczesnym przygotować się odpowiednio do niebiańskiego Królestwa.

    Nie przeprowadzamy tu krytyki Elizeusza i jego postępowania, bowiem nie był. on chrześcijaninem. Żył kilka stuleci przed przyjściem Jezusa, owej wielkiej Głowy, przed dokonaniem dzieła odkupienia, przed otwarciem nowej i żywej drogi, po której mamy kroczyć śladem Jezusa. Będąc prorokiem, Elizeusz zajmował szczególną pozycję i nie wiemy nic ponadto, że Pan kierował w specjalny sposób jego postępowaniem w tym wypadku i że było ono szczególnie mądre oraz przydatne w opisanych okolicznościach. Naaman nie rozumiał, że zwracając się do Elizeusza, zwracał się w rzeczywistości do Boga, który po prostu posłużył się Elizeuszem. Było więc właściwym, aby Naaman nauczył się lekcji, i prawdopodobnie otrzymał ją przez wspomniane tu doświadczenie. W rzeczywistości Elizeusz zachowywał się tak, jakby mówił: Ja jestem większy od ciebie, ponieważ gdy ty jesteś sługą króla Syrii, ja jestem sługą Króla Królów, Wszechmocnego. Z tego powodu, pozostając w zgodzie z życzeniami mojego Króla, udzielę ci dobrodziejstwa, o które prosisz, ale uczynię to w taki sposób, abyś się nauczył, że otrzymujesz je jako łaskę, a nie, jak się tego spodziewałeś, w zamian za swe drogie prezenty i nagrody, jakie przywiozłeś ze sobą.

OSTATECZNE PRZYJĘCIE RADY ELIZEUSZA PRZEZ NAAMANA

    Możemy przypuszczać, że jako hetman Naaman odznaczał się pewną dozą wojowniczości, która przejawiła się w jego oburzeniu na postępowanie Elizeusza. Powiedział on w swym gniewie towarzyszom i służbie, że nie musiał udawać się w tak daleką podróż, aby tam otrzymać polecenie umycia się, a ponadto rzeki syryjskie przewyższały Jordan blaskiem swej czystości. (Nasuwa się tu przypuszczenie, że Naaman uważał, iż Jordan jest mniej lub bardziej zanieczyszczony), Oświadczenie Naamana było prawdziwe, ponieważ rzeka Abana wyróżnia się krysta-licznością i przejrzystą czystością. Jeden z pisarzy tak się wyraził o jej wodach: "Abana jest bez wątpienia współczesną Baradą, rzeką, której wspaniałe oazy Damaszku zawdzięczają swe piękno jak i samo istnienie. Grecy nazywali ją "płynącym złotem". Posiada ona najczystsze wody, jakie tylko są możliwe i ma po prostu żywe kolory - rano ma odcień pełnej, głębokiej zieleni emeraldu, wieczorem jest szafirowo błękitna. Niemożliwe, aby te dwa kamienie szlachetne nie przyszły na myśl, bowiem wody rzeki dokładnie przypominają czasami linie szlifu tych podobnych klejnotom kamieni".

    Obrażony Naaman nie zaoferował prorokowi żadnego z przywiezionych ze sobą prezentów, lecz oburzony skierował swe rydwany w drogę powrotną. Słudzy Naamana umieli spojrzeć na całą sytuację bardziej rzeczowo i spokojnie niż on sam, ponieważ te wydarzenia nie dotyczyły ich tak bezpośrednio. Im samym wydawało się, że prorok naprawdę wykazał wiele godności, jak gdyby rzeczywiście był sługą jakiegoś wielkiego króla, a to, jak im się wydawało, tym bardziej przemawiało za możliwością uleleczenia choroby Naamana. Niewątpliwie rozumowali oni też, że dom proroka nie należał do najwspanialszych, a on sam nie był z pewnością łakomy na osiąganie nieczystych zysków i nie prosił o żadne zadośćuczynienie za swoje zalecenia.

    W powrotnej drodze dyskutowano nad opisanymi tu wydarzeniami. Naaman ochłonąwszy dostatecznie zaczął spoglądać na całą sytuację w bardziej rozsądny sposób. Ostatecznie przekonano go, aby, skoro i tak w drodze do domu muszą przekroczyć rzekę Jordan, postąpił zgodnie z zaleceniami proroka, które, jeśli nie przyniosą nic dobrego, nie wyrządzą mu też krzywdy. Naaman uczynił, jak mu radzono. Zanurzył się siedem razy. Przy siódmym zanurzeniu ciało jego uleczone zostało z trądu. Jego ciało i skóra nie tylko odzyskały zdrowie, ale również świeżość, jaką spotykamy u dzieci, jakiej dotąd nie posiadał. Został uleczony, a trąd znikł.

TRĄD SYMBOLEM GRZECHU

    W Piśmie Świętym trąd używany jest jako symbol grzechu. Czasami Pan zsyłał go jako karę za grzech, jak na przykład w wypadku Marii, siostry Mojżesza, która nękana była trądem z powodu swej niewłaściwej postawy wobec Mojżesza, dzięki modlitwom którego została uleczona, nieuprzejmej wypowiedzi o nim i do niego (4 Moj. 12). Grzech jest nieuleczalnym schorzeniem. Trąd jest więc właściwie użyty jako jego ilustracja. Grzech zżera podobnie jak trąd i rak, a wszyscy, którzy go posiadają, są "nieczyści". Istnieje wiele teorii mówiących, jak można pozbyć się grzechu. Istnieją filozofie - humanistyczna i inne, które zaprzeczają jego istnieniu, oraz jeszcze inne, które głoszą, że grzech odkupić można moralnym życiem. Lecz wszystkie te różnorodne filozofie, teorie, sugestie przypominają wody rzek syryjskich, które, z czego Naaman zdawał sobie sprawę, nie mogły go oczyścić i przywrócić mu zdrowia. Słowo Boże pokazuje nam jedyny lek na schorzenie grzechu, jedyny przewód, przez który możemy otrzymać przebaczenie - "...albowiem nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez którebyśmy mogli być zbawieni". Jedynie przez imię Jezus (Dz. Ap. 4:12; 16:31). Niezależnie od filozofii stworzonych przez człowieka na ten temat, grzech nie da się wykreślić, a uleczenie go możliwe jest jedynie, jeśli Pan udzieli uzdrowienia.

    Innym podobieństwem nasuwającym się w związku z uleczeniem Naamana z trądu i leczeniem grzechu jest konieczność siedmiokrotnego zanurzenia się w Jordanie. Mamy podstawę przypuszczać, że Naaman szukał objawów polepszenia po każdym zanurzeniu i obserwował czy trąd ustępuje, czy też nie, lecz bądźmy pewni, że takich objawów nie było aż do siódmego zanurzenia. Gdyby zaprzestał przy piątym lub szóstym, mówiąc: to jest bezużyteczne, nie widać żadnego polepszenia, utraciłby ofiarowane mu błogosławieństwo. Liczba siedem dobrze przedstawia nam doskonałość -- nie oznacza to, że mamy siedmiokrotnie uwierzyć w Jezusa ani też, że mamy się siedem razy nawracać czy też poświęcać się chrztem na śmierć siedem razy, lecz oznacza to, że tak jak liczba siedem reprezentuje doskonałość, tak też nasza wiara musi być doskonała, zupełna; nasze posłuszeństwo musi być doskonałe, zupełne; nasz chrześcijański chrzest musi być doskonały, zupełny. W przeciwnym bowiem wypadku nie ma odpuszczenia grzechów, nie uda nam się otrzymać upragnionych i przyrzeczonych nam błogosławieństw. Wyryjmy w naszych sercach i umysłach, sprawiając też, aby wszyscy, na których mamy wpływ uświadomili sobie, że połowiczne poświęcenie i posłuszeństwo nie są tym, co Bóg z przyjemnością uznaje i błogosławi.

    Kilka spraw, związanych z doświadczeniami Naamana, pokazuje, że Pan obdarzył błogosławieństwem uleczenia człowieka posiadającego z natury szlachetne cechy. Jedną ze spraw, która to poświadcza, jest fakt, że służebnica jego żony, niewolnica, wykazywała zainteresowanie nim i chęć niesienia mu pomocy. Miłość młodych, niewinnych i czystych nie zawsze jest pewnym sprawdzianem charakteru, lecz gdy mamy na myśli osoby, o których nie wiemy zbyt wiele, powinniśmy nadać mu godziwe znaczenie.

    Po drugie, kiedy Naaman przekonał się, że jego choroba ustąpiła, mógł powiedzieć sobie: Wygląda na to, że otrzymałem wielkie błogosławieństwo i to tanio. Gdyby ten prorok postąpił ze mną uprzejmie i zapewnił mnie o takich wynikach lub ofiarował się pójść ze mną, z pewnością obdarzyłbym go hojnie, a nawet dałbym mu wszystkie bogactwa, które ze sobą przywiozłem. Ale teraz, kiedy widzę, że jedyne co dla mnie uczynił to fakt, iż podszedł do mego rydwanu, z pewnością nie potrzebuję wracać wiele mil do Samarii, aby ofiarować mu podarki, Może i tak odmówiłby ich przyjęcia. Zatrzymam je i pojadę dalej.

    Takie postępowanie pokazałoby nam, że Naaman nie był człowiekiem szlachetnym, pomimo odniesionego sukcesu w zdobyciu zaufania swego króla i bez względu na to, do jakiego stopnia Pan użył go do uwolnienia Syrii i Izraela spod panowania Asyryjczyków. Umysły szlachetne nie starają się samolubnie brać wszystkiego, co życie doczesne daje, pozostawiając innym możliwie najmniej. Prawdziwie wielcy odczuwają przyjemność, gdy mogą być sprawiedliwymi, gdy mogą okazać hojność. Możemy być pewni, że hojne serce cenione jest przez Pana oraz znajduje ocenienie u ludzi prawdziwie szlachetnych - kobiet i mężczyzn. Proporcjonalnie do naszego zrozumienia tej sprawy, niechaj wszyscy obserwują swe serca, umysły i postępowanie, tak aby każdy mógł coraz bardziej przybliżać się do takiego poziomu szlachetności, jaki znajduje uznanie u Pana i najbliższych Jego dzieci.

DZIESIĘCIU TRĘDOWATYCH ULECZONYCH - JEDEN WDZIĘCZNY ZA TO

    Pamiętamy jak dziesięciu trędowatych prosiło Pana, gdy ich mijał pewnego razu podczas wypełniania Swej służby: "Jezusie, Nauczycielu! zmiłuj się nad nami" (Łuk. 17:12-19). Zwrot powyższy świadczy, że oni uznali Go za Mesjasza. Pragnieniem ich było uleczenie z trądu, którego dokonałby Pan Jezus. W dużym stopniu wypadek ten podobny jest do sytuacji z Naamanem, tylko że tu występują w większości Żydzi. Pamiętamy, że Pan wysłał ich w drogę, podczas której wszyscy zostali uleczeni, lecz tylko jeden z nich powrócił, aby podziękować Mu, aby uznać Jego błogosławieństwo.

    Nasz Pan wypowiedział się w tej sprawie i jak się wydaje czuł głęboki żal z powodu niewdzięczności owych dziewięciu, wskazując jednocześnie, że ten jedyny, który powrócił, by Go czcić nie był nawet Żydem, lecz Samarytaninem - nie był więc dziedzicem i nie uczestniczył, jak Izrael, w obietnicach, ale był jednym z tych, którzy znaleźli się poza łaskami przymierza Pańskiego. Podobnie też Naaman znajdował się poza nimi. Fakt ten wspomina również Nowy Testament jako dowód świadczący o miłosierdziu Bożym (Łuk. 4:27). Jak wiemy, w czasie gdy miało miejsce uleczenie owego szlachetnego Syryjczyka dzięki łasce Pańskiej, w Izraelu było wielu trędowatych.

    Starajmy się, drodzy przyjaciele, abyśmy będąc prawdziwymi Izraelitami, "dziedzicami według obietnicy", otrzymawszy od Pana uleczenie, przebaczenie i błogosławieństwo, byli przepełnieni wdzięcznością, dziękczynieniem oraz abyśmy nie żałowali żadnych trudów, by je wypowiedzieć. Miejmy się na baczności, abyśmy nie usiłowali zatrzymać za wszelką cenę owego uleczenia tylko dla siebie, lecz radujmy się mogąc złożyć Panu owoc Jego błogosławieństwa, miłosierdzia i dziękczynienia - jak to nawet Naaman pragnął uczynić w tym wypadku i wrócił do Samarii do proroka, aby go obdarzyć przywiezionymi w tym celu podarkami. Były one już uprzednio poświęcone, kiedy Naaman spodziewał się błogosławieństwa. Czy otrzymawszy je mógł on zatrzymać jakąkolwiek cząstkę dla siebie? Gdyby tak postąpił, dowiódłby tym samym, że nie jest godzien otrzymanych błogosławieństw. Podobnie lud Pański, uciekając od grzechu i pragnąc przebaczenia, pojednania itp., jest w ogólności usposobiony do czynienia całkowitego poświęcenia Panu wszystkiego. Lecz jakie wyda się jego postępowanie Panu i wszystkim, którzy posiadają Jego światło i ducha Prawdy, jeśli otrzymawszy cząstkę Jego łaski, spróbują zatrzymać niektóre lub wszystkie poświęcone Mu ziemskie rzeczy. Niech każdy z nas zbada swe serce według tej zasady.

    Mówi się, że srebro i złoto przeznaczone przez Naamana na podarki miało wartość osiemdziesięciu tysięcy dolarów. Wśród podarków były też szaty znacznej wartości przeznaczone na oficjalne okazje państwowe, było ich dziesięć sztuk. Nie uważa się, aby wszystko to było zbyt wielkim darem za przedmiot pożądany w zamian, gdy weźmie się pod uwagę pozycję lub rangę dawcy. Dary ofiarowane zostały Elizeuszowi wraz z następującą mową: "Otom teraz poznał, że nie masz Boga na wszystkiej ziemi, tylko w Izraelu: przetoż weźmij proszę te upominki od sługi, twego". Jednak Eiizeusz odrzekł: "Jako żywy Pan, przed którego obliczem staję, że nic nie wezmę; a choć go przymuszał, aby wziął, przecie nie chciał". Gdyby Ełizeusz przyjął ofiarowane mu pieniądze, mógłby niewątpliwie jako prorok Pański wykorzystać je dla dobra swej misji lub dla dobra biednych w Izraelu, jednak z pewnością uczynił lepiej odmawiając ich przyjęcia.

    Podobnie też rzecz się ma z tymi sługami Pana, którzy oddają swe talenty i czas, aby Mu służyć. Nie można powiedzieć, że byłoby źle, gdyby otrzymali oni pewne zadośćuczynienie, zapłatę. Nie można powiedzieć, że słudzy Pańscy nie zasługują na żadną rekompensatę, lecz wierzymy, że z zasady Pan będzie lepiej uwielbiony, jeśli ci, którzy Mu służą, będą bardziej dbali, aby oddzielić i odłączyć służbę Prawdzie od jakichkolwiek korzyści materialnych. Pan, który jest właścicielem wszystkiego złota i srebra i bydła na tysiącu wzgórz, jest w stanie zatroszczyć się o Swe dzieło i wszystkich Swych sług, a wierzymy, że otrzymuje On większą cześć, gdy słudzy zwracają się do Niego i ufają w Jego opatrzności, niż gdy przyjmują cokolwiek w formie zapłaty za udzielanie Jego laski.

NAAMAN UZNAJE JEHOWĘ

    Uznanie Boga Izraela za jedynego prawdziwego Boga przez Naamana nie było z pewnością nic nie znaczącym gestem, bowiem jednocześnie Naarnan poprosił o tyle poświęconej ziemi z Palestyny, aby starczyło na zbudowanie Panu ołtarza, by w ten sposób mógł powróciwszy do Syrii sprawować ofiarowanie na poświęconej ziemi. Co więcej, uświadomił on sobie, że w obecnej sytuacji, kiedy stał się Pańskim wyznawcą, któremu otwarto drogę do zrozumienia, nie może nadal czynić tych rzeczy, które czynił wraz ze swym królem, oddając się błędnym praktykom religijnym. Naaman zapytał proroka, jak Jehowa potraktowałby go, gdyby poszedł ze swym królem do świątyni syryjskiego, pogańskiego boga Remmona - ponieważ król wspierał się na Naamanie, spodziewano się, że wraz z królem będzie on składał pokłony. Czy Pan przebaczy mu takie postępowanie, czy też musi zająć jeszcze bardziej zdecydowane stanowisko, otwarcie odmawiając towarzyszenia królowi?

    Jak się wydaje odpowiedź udzielona przez proroka zawierała opinię, że Naaman będzie usprawiedliwiony tak postępując, jak dotąd, podczas gdy we własnym sercu będzie służył Panu, Jemu tylko oddając cześć. Należy przypuszczać, że wzięto tutaj pod uwagę fakt, iż przy tym wszystkim Naaman nie był Izraelitą, lecz nadal był Syryjczykiem - był nadal jako obcy w stosunku do przymierza i obietnic Izraela, pozostawał nadal bez Boga, nie mając żadnych nadziei na tym świecie. Dlatego też mógł wraz z królem czynić rzeczy, których czynienie byłoby niewłaściwe dla Izraelity, ponieważ ten ostatni pozostawał w specjalnych związkach przymierza z Panem.

    Przypomina się nam w tym miejscu Korneliusz, pierwszy pogański konwertyta, o którym mówią Dzieje Apostolskie, w dziesiątym rozdziale. Był on człowiekiem, który bał się Boga, który udzielał znacznej jałmużny i starał się żyć sprawiedliwie, statecznie, a jednak, nie będąc Żydem, pozostawał obcym w stosunku do przymierza Izraela, ponieważ nie mógł dostąpić społeczności z Panem, aż do czasu, gdy Jezus dokonał ofiary odkupienia i zakończyło się "siedemdziesiąt tygodni" łaski dla Izraela. A nawet wtedy mógł jej dostąpić tylko przez słuchanie "słowa" żywota i wiarę w nie oraz otrzymanie spłodzenia z Ducha. Tak też Naaman Syryjczyk, nie żyjąc w owych błogosławionych czasach, nie mógł być wcale przyjęty w społeczność przymierza.

    Szlachetne zachowanie się tego człowieka, jego uczciwość, widoczna chęć do poświęcenia Panu wszystkiego każą wstydzić się wielu z tych, którzy stali się dzięki łasce Bożej chrześcijanami, "prawdziwymi Izraelitami" i zostali przyjęci do rodziny Boskiej jako synowie. Wielu z nich postępuje w takich wypadkach w dużym stopniu mniej sumiennie; wielu wykazuje mniej troski o to, że płynie pod fałszywą banderą, błędnie przedstawiającą Pana i Prawdę, Wielu gotowych jest poświęcić praktycznie wszystko na rzecz ziemskiej sławy, stanowiska czy doczesnego dobrobytu. Miejmy się na baczności, drodzy czytelnicy, aby Pan zajmował pierwsze miejsce we wszystkich naszych planach. Skoro uznajemy i podziwiamy ową szczerość i uczciwość w nie-Izraelicie, hetmanie Naamanie, czy tym bardziej nie powinniśmy ich znaleźć w naszych sercach, w naszym postępowaniu i czy tym bardziej Pan nie powinien oczekiwać, że pozostaniemy na drodze posłuszeństwa aż do śmierci, posłuszeństwa prawości, zasadom, prawdzie i Jemu.

                                                                                            (ciąg dalszy w Nr 341/7)

TP ’84,61-64.