INSTRUKCJE- JEZUSA DOTYCZĄCE MODLITWY
Łuk. 11:1-13
"Proście a będzie wam dano; szukajcie a znajdziecie; kołaczcie, a będzie wam otworzono".
NIE należy przypuszczać, że uczniowie Jezusa nigdy się nie modlili do czasu wspomnianego w powyższym rozdziale, kiedy to poprosili Pana, aby ich poinstruował w sprawie modlitwy. Przeciwnie, powinniśmy przypuszczać, że podobnie jak wszyscy Żydzi, w zgodzie z przykładem naszego Pana, byli przyzwyczajeni udawać się do Boga w modlitwie. Zapewne zdawali sobie sprawę, że skoro nauki naszego Pana Jezusa różnią się znacznie w pewnych punktach od nauk głoszonych przez uczonych w piśmie, nauczycieli żydowskich i faryzeuszy, również Jego koncepcja modlitwy będzie prawdopodobnie odmienna i pragnęli otrzymać w tym względzie instrukcje, zgodne z Jego rozwiniętymi naukami. Opisano kilka przypadków, kiedy to nasz Pan Jezus modlił się głośno w obecności Swych uczniów, co wystarczy, aby powstrzymać nas przed błędem popełnianym przez tych, którzy twierdzą, że modlitwa publiczna jest niewłaściwa. Niemniej jednak, oczywiste jest, że metodą stosowaną zazwyczaj przez naszego Pana było udawanie się do Ojca w samotności, zgodnie ze zwyczajem, który opisał Swym uczniom, gdy rzekł: "Ale ty, gdy się modlisz, wnijdź do komory swojej, a zawarłszy drzwi swoje, módl się Ojcu twemu, który jest w skrytości" (Mat. 6:6).
Nasz
Pan postępował w duchu tego zalecenia, gdy oddalił się od Swych uczniów, udając
się na górę, by tam modlić się w samotności. Mamy też kilka relacji mówiących,
iż znaczną część nocy spędzał On właśnie w społeczności z Ojcem Niebiańskim.
Pewną lekcją dla nas, płynącą z przykładu naszego Pana, będzie to,
że gdy On w Swej doskonałości potrzebował duchowej społeczności i łączności
z Ojcem, aby prowadzić dalej powierzoną Mu pracę, my, Jego uczniowie, niedoskonali
w ciele, którym pod każdym względem brakuje mądrości posiadanej przez Niego
itp., mamy o wiele większą potrzebę ciągłego oczekiwania ze strony Pana kierownictwa,
pociechy i wzmocnienia, niezbędnych we wszystkich trudnościach na wąskiej
drodze naszego życia. Lekcja ta jest w zgodzie z zachętą Apostoła "Bez
przestanku się módlcie. Za wszystko dziękujcie" (1 Tes. 5:17, 18).
TAJEMNICA SZCZĘŚLIWEGO ŻYCIA
Nie rozumiemy, aby Apostoł uważał, iż lud Pana powinien być stale na kolanach, ale raczej, że serca Jego ludu mają być nieustannie przygotowane do modlitwy - umysłowo i duchowo, że ma on dopatrywać się Pańskiego kierownictwa we wszystkich sprawach życia, uważając, aby jego postępowanie zyskiwało Boską aprobatę. Pragnienie stałej łączności z Panem, stałe dopatrywanie się Jego uśmiechu, stałe baczenie, aby nie powstała żadna chmura ziemskiego pochodzenia i nie skryła przed nami oblicza Ojca oraz błogosławieństw, stanowi postawę zaawansowanych chrześcijan. Dla takich każdy dzień i każda godzina jest czasem społeczności z Panem. Jeśli kiedykolwiek troski zawodowe, zmartwienia domowe itp. przeszkadzają w takiej łączności jest to dowód, że stajemy się przeciążeni i przesyceni troskami doczesnego życia. Trudność ta powinna być usunięta - powinniśmy naprawić ten stan rzeczy przez ograniczenie naszych obowiązków zawodowych itd., czy też, jeśli jest to możliwe, troskom życia przeciwstawić bardziej szczere i częstsze kierowanie naszych serc do Pana, aby rządził nami nawet w zwykłych sprawach życiowych - a tym bardziej w wielkich.
Prawdopodobnie, kiedy nasz Pan wrócił do uczniów po okresie takiej właśnie osobistej społeczności z Bogiem, uczniowie poprosili Go o nauczenie ich właściwej modlitwy, jak to napisano w naszej lekcji. Możemy przypuszczać, że gdyby nasz Pan miał zwyczaj częstszego, głośnego modlenia się w ich obecności, wiedzieliby, jak na własny użytek właściwie naśladować styl Jego modlitwy.
Modlitwa, w formie podanej przez Łukasza, różni się znacznie od podanej przez Mateusza. Ta ostatnia wydaje się bardziej kompletna (Mat. 6:9). Nie mamy rozumieć, że nasz Pan miał na myśli "mówcie", lecz raczej, jak to podaje Mateusz, "Wy tedy tak się módlcie". Innymi słowy, nasz Pan podał nam nie dokładne słowa modlitwy, ale ogólną próbkę sposobu modlenia się. Skłaniamy się do myśli, iż naśladowcy naszego Pana w znacznym stopniu zlekceważyli ów sposób i wydaje się, że zamiast krótkich uporządkowanych próśb, zaczęli wykazywać, pewną skłonność do przyjmowania mniejszego lub większego manieryzmu, który nasz Pan; przypisywał niewłaściwej modlitwie, mianowicie takiej, która pokazywałaby wielomówność, jak gdyby było oczywiste, że modlitwa będzie przyjęta tylko wtedy, gdy osiągnie pewną długość. Nie powinniśmy sądzić, że nasz Pan spędzał całe godziny na modlitwach, używając przy tym tak krótkiej formy, jak ta, którą zalecał Swym Apostołom, ale, przyjmując rzecz na zdrowy rozsądek, przypuszczamy, że przestrzegał On przedstawionego porządku modlitwy. Na początku zwracał się On do czczonej osoby wymieniając adresata modlitwy lub wypowiadając inwokację:
(1) "OJCZE NASZ, KTÓRYŚ JEST W NIEBIESIECH"
Wyrażenie "Ojcze nasz" było prawdopodobnie nowością dla żydów, ponieważ stanowili oni dom sług. Apostołowie mieli przez to rozumieć, że z chwilą, gdy utożsamili się z Panem Jezusem, otrzymali przywilej uważania się za synów Bożych, a Boga za swego Ojca. Był to być może jeden z tych punktów, które nie były dla nich jasne. Prawdopodobnie słyszeli oni, jak Pan Jezus zwracał się do Boga, nazywając Go Swym Ojcem i zastanawiali się pewnie czy oni sami otrzymali przywilej zwracania się do Niego w ten sposób, czy też nie. Ta modlitwa stała się dla nich zapewnieniem, że Bóg uważał ich nie tylko za zwykłych sług, ale za synów. Powyższe oświadczenie pozostaje w zgodzie ze słowami Apostoła Jana (Jana 1:12): "Lecz, którzy go kolwiek przyjęli, dał im tę moc, aby się stali synami Bożymi". Jest to wyraz szczególnego umiłowania.
Prawdziwe uczucie Ojca dla dziecka, uważane za jedną z najdrogocenniejszych rzeczy na świecie, użyte jest również dla zilustrowania stosunku poświęconych członków Pańskich względem Stwórcy. Niezbędne jest, abyśmy, zanim będziemy w stanie właściwie ocenić znaczenie słowa Ojciec, używanego w odniesieniu do Boga, spędzili pewien czas w szkole Chrystusa jako uczniowie, jako uczący się. Ale im lepiej poznajemy miłość Boga, która przechodzi wszelkie wyobrażenie ludzkie i im bardziej mamy możność przybliżać się do Niego przez wiarę i posłuszeństwo, tym drogocenniejsze staje się owo wyrażenie Ojciec.
(2) "ŚWIĘĆ SIĘ IMIĘ TWOJE"
Zwrot ten wyraża adorację, docenienie Boskiej dobroci i wielkości oraz odpowiednią cześć. Gdy kierujemy do Pana prośbę, pierwszą naszą myślą nie ma być myśl samolubna, tycząca nas samych, ani też taka myśl, która odnosiłaby się do spraw tych, którzy są nam drodzy, ale właśnie Bóg ma być pierwszy we wszystkich naszych myślach, zamierzeniach i planach. Nie mamy się modlić o nic takiego, co nie pozostaje w zgodzie ze czcią dla imienia naszego Niebiańskiego Ojca. Nie mamy pragnąć niczego dla nas samych lub dla naszych bliskich, czego On sam nie zaaprobowałby całkowicie i nie pozwolił nam się o to modlić. Być może, iż żaden z przymiotów serca, praktykującego obecnie chrześcijanina, nie znajduje się w stanie większego niebezpieczeństwa, jak właśnie owa myśl o szacunku dla Boga, któremu grozi zanik. Bez względu na to, jak bardzo wzrośliśmy w wiedzy, bez względu na to, jak bardzo wyzwoliliśmy się od przesądów i błędów i jak bardzo rozwinęliśmy się pod pewnymi względami w obecnej naszej pozycji chrześcijanina w porównaniu z tą, jaką chrześcijanie zajmowali sto lat temu, obawiamy się, że szacunek dla Boga traci swe znaczenie i to nie tylko w nominalnym kościele, ale także wśród wielu ludzi nie związanych z żadną denominacją. Każda utrata szacunku jest wyraźnie niekorzystna zarówno dla Kościoła, jak i dla świata kroczącego drogą prowadzącą do różnorodnego zła, a w ostateczności do anarchii.
Cała trudność w tym, iż w większej części niewiedza i zabobon stanowiły podstawę czci w przeszłości, chociaż światło Prawdy rozprasza błąd, tylko garstka wybranych otrzymuje tę drogocenną Prawdę zamiast błędu i prawdziwą chwałę miłości zamiast chwały zabobonu i strachu - a nawet w tym wypadku owo przejście powoduje znaczną utratę czci. Lud Boży dobrze czyni rozwijając szacunek dla Boga i otrzymuje pomoc, aby nadal mógł go rozwijać przez naśladowanie porządku modlitwy, który nasz Pan nam tu przedstawił - uwzględniając przede wszystkim wolę Boga i cześć, dla Niego, jako wyższe od jego własnych oraz wszelkich innych spraw.
(3) "PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE"
Jak Bóg, Jego chwała i cześć dla Niego mają zajmować pierwsze miejsce w umysłach dzieci Bożych, tak ich kolejne myśli mają być poświęcone chwalebnemu Królestwu, które zgodnie z Jego obietnicą przyniesie błogosławieństwo światu. Bez względu na to, jak bardzo nasze osobiste sprawy nas obciążają i bez względu na to, jak bardzo pragniemy Pańskiego błogosławieństwa i kierownictwa dla ich załatwienia, nie mają one dominować nad naszym uznaniem dla Jego zbawiennych zarządzeń, które On tak wyraźnie przyrzekł w Swym Słowie. Mamy pamiętać, że Królestwo, kiedy już nadejdzie, stanie się cudownym lekarstwem na każdą chorobę i zmartwienie, nie tylko dla nas, ale dla całej ludzkości. Dlatego też nie mamy dozwolić, aby nasze osobiste potrzeby były zbyt znaczne, ale mamy pamiętać, że wszelkie stworzenie wespół wzdycha i boleje, oczekując tego chwalebnego Królestwa i błogosławieństw dla wszystkich rodzin ziemi, które, jak to przyrzekł nasz Ojciec Niebiański, wciąż jeszcze mają przyjść przez nasienie Abrahama.
Powyższa myśl, odnosząca się do Królestwa, jego nieodzowności i błogosławieństw mu towarzyszących przyczyni się wydatnie do skierowania umysłu na nasze powołanie, by być wraz z naszym Panem w owym Królestwie. I proporcjonalnie do tego, jak ta nadzieja wyraźnie zarysowuje się w naszym umyśle, staje się ona, jak to wyjaśnia Apostoł, "...kotwicą duszy, i bezpieczną, i pewną, i wchodzącą aż wewnątrz za zasłonę" (Żyd. 6:19). Owo zakotwiczenie nadziei w przyszłości, w Królestwie, umożliwi nam bezpieczne i stosunkowo spokojne przejście przez próby, burze i trudności obecnego złego świata. Ponadto, nasze myśli poświęcone Królestwu przypomną nam, że jeśli mamy stać się dziedzicami Królestwa, właściwa dyscyplina i wyćwiczenie są niezbędne. Tak więc, gdy się modlimy: "Przyjdź Królestwo Twoje", następnie naturalnie myślimy w naszych sercach o nadziei stania się uczestnikami nadchodzącego Królestwa z naszym drogim Odkupicielem, uczestnikami Jego chwały i wielkiej pracy błogosławienia świata. Dalej we właściwym porządku pojawi się myśl, iż obecnie musimy otrzymać niezbędne doświadczenia, trudności i karania, które mają nas właściwie przygotować i przystosować do zadań Królestwa. Ta myśl z kolei spowoduje, że wszystkie kłopoty i próby teraźniejszego czasu wydawać się nam będą lekkimi cierpieniami, ponieważ wiemy, iż wypracowują nam one o wiele większą i wieczną chwałę. Tak więc, ofiarowanie modlitwy w jej właściwej formie przyniesie nam pewną dozę ulgi w naszych próbach, rozczarowaniach i zamieszaniach, zanim we właściwym porządku je przeżyjemy i włączymy do modlitwy.
(4) "BĄDŹ WOLA TWOJA JAKO W NIEBIE TAK I NA ZIEMI"
Powyższa prośba, płynąca z serca, nasuwa myśl, że ten, kto ją zanosi, uczynił całkowite poświęcenie, czyli ofiarowanie woli i serca Panu. Skoro ma on nadzieję, iż Królestwo nadejdzie w przyszłości i podbije wszelką nieprawość umacniając wolę Boską od morza do morza i od bieguna do bieguna, to i teraz, pozostając w zgodzie z Pańską wolą, jednocześnie pragnie, aby zyskała ona pełną kontrolę nad wszystkim. Dopilnuje także tego, aby wola ta rządziła i jego własnym sercem, aby we własnych sprawach wypełniał wolę Bożą zgodnie z najlepszymi zdolnościami jakie posiada w ziemskim stanie, które, jak ma nadzieję, będą udoskonalone w Królestwie. Nikt nie może ofiarować tej prośby szczerze i w pełni, nie pragnąc i nie starając się, by w nim samym i w innych wykonywała się na ziemi wola Pana. W ten sposób błogosławieństwo otrzymuje ta osoba, która składa powyższą prośbę, zanim poprosi o jakiekolwiek specjalne błogosławieństwa dla siebie lub innych. Już sama myśl o Boskich zarządzeniach przynosi błogosławieństwo, pokój, odpocznienie i uświęcenie serca.
(5) "CHLEBA NASZEGO POWSZEDNIEGO DAJ NAM NA KAŻDY DZIEŃ"
Myślimy, że wyrażenie podane przez Mateusza: "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj" jest w tym miejscu lepsze. Wydaje się, iż zawarty w nim sens przywodzi na myśl ciągłą zależność od Pana, dzień po dniu, w związku z potrzebami, z przyjmowaniem na każdy dzień Pańskiej opatrznościowej opieki i kierownictwa w naszych sprawach. Powszedni chleb należy tu rozumieć w szerokim sensie pokarmu i ubrania - rzeczy niezbędnych. Lud Pana uznaje Boga za swego Ojca i musi ufać Mu jak dzieci ufają, gdy próbuje wykorzystać różnorodne środki i możliwości będące w jego zasięgu. Ma on zaspokajać swoje niezbędne potrzeby, jednakże ma też uznawać Boskie zabezpieczenie i troskę, która uprzednio tak zorganizowała sprawy, aby jego doczesne warunki i błogosławieństwa były osiągalne. Agnostycyzm i teoria wyższej krytyki mogą ogólnie przeczyć, jeśli im się tak podoba, związkowi między Boską opatrznością a pokarmem, chlebem powszednim, i zaspokajaniem innych potrzeb człowieka. Ale oczy wiary, pod postacią dostarczania niezbędnych rzeczy, widzą miłość, mądrość i moc Boga zaspokajające ludzkie potrzeby i zsyłające potrzebne rzeczy w sposób, który obróci się na dobro rodzaju ludzkiego - przez zdobywanie ich w pocie czoła itp.
Ta wzorcowa prośba nie upoważnia nas do proszenia o szczególne rodzaje pokarmu lub przysmaki. Bez względu na to czy nasza zapobiegawczość i troska o sprawy życiowe zapewniają nam czasowy dobrobyt, któremu towarzyszy wygoda i pewien luksus, czy też posiadamy ledwie wystarczające nam środki, zdobywane w niekończącym się trudzie, kierowanie naszymi sprawami pozostawić mamy Pańskiej opatrzności. Pismo Święte napomina nas, że nie powinniśmy być chciwi, ale mamy być "W pracy nie leniwi - będąc jednocześnie - duchem pałający, Panu służący" i "...przestawając na tem co mamy", czego Boska opatrzność raczy nam udzielić.
Dziecko Boże spożywające proste potrawy i ubierające się w zwykłe odzienie może być naprawdę o wiele szczęśliwsze niż wielu tych, którzy odnieśli sukces w doczesnych sprawach. Zadowolenie się skromnymi warunkami wynika nie z jego mniejszych ambicji, lecz raczej z jego wiary, nadziei i miłości, które znajdując się pod wpływem Słowa Bożego pokazują, że doczesne życie jest jedynie przedsionkiem do wieczności, i które uświadamiają, że Pan czuwa nad sprawami Swego ludu. Tak więc, próby, prześladowania, zniechęcenia i niekorzystne warunki w obecnym czasie, same przez się jak i przez zewnętrzne oddziaływanie przyczynią się do przygotowania serca, rozwinięcia charakteru, co sprawi, iż lud Boży przysposobiony będzie do objęcia dziedzictwa Królestwa.
(6) "ODPUŚĆ NAM GRZECHY NASZE"
Pożądane jest, aby ci, którzy przychodzą do Boga w modlitwie, przybliżali się do Niego zdając sobie sprawę z własnej niedoskonałości i niegodności. Muszą oni sobie uświadomić, iż z natury rzeczy są grzesznikami, że ich ciało jest zarówno upadłe, jak i słabe (tak, iż nie mogą postępować tak, jak by tego pragnęli). Wyrażenie to nie odnosi się do grzechu Adamowego, ale do osobistych upadków, albowiem grzech Adamowy, nieodpokutowany i nieprzebaczony, stanowi barierę, która całkowicie pozbawia błagającego, jako jednego z jego dzieci Adama, prawa udawania się do Boga w modlitwie, zanim nie dokona on pokuty i nie otrzyma przebaczenia dzięki zasłudze Orędownika. Ów błagający nie będzie miał żadnych praw, by nazywać Boga swym Ojcem, ale nadal będzie jednym z rodzaju Adamowego - nieodrodzonym. Nasze przyjście do Boga w modlitwie i nazwanie Go Ojcem, sugeruje, że przyjęliśmy pośrednictwo wielkiego Odkupiciela, przez zasługę Jego ofiary. Pozwala także wnioskować, iż grzechy zostały nam wybaczone, że przykryci zostaliśmy szatą Chrystusowej sprawiedliwości i Bóg nie traktuje nas już jako grzeszników.
Jakież więc grzechy pozostają nam do wyznania? Odpowiadamy, że wszyscy powinni uznać, iż ich najlepsze wysiłki cielesne z konieczności dalekie są od doskonałości - dalekie od Bożej chwały. Pomimo, iż przebaczenie grzechów nie jest wspomniane w tym wypadku jako udzielania przez zasługę naszego Pana Jezusa Chrystusa, to jednak inne teksty Pisma Świętego wyraźnie pokazują, że jest to jedyna płaszczyzna naszej społeczności z Bogiem - że pod niebem nie ma żadnego innego imienia danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni od naszych grzechów (Dz. Ap. 4:12).
Proszenie Boga o przebaczenie grzechów sugeruje, iż w głębi serca dajemy odpór grzechowi i że wszelkie popełnione przez nas grzechy nie były dobrowolne. Pan, zgodnie z Jego przymierzem łaski, zgadza się przyjąć intencje naszych serc w zamian za rzeczywiste, pełne, całkowite i doskonałe posłuszeństwo względem Boskich wymagań w myśli, w słowie i czynie. Więc prośba ta oznacza nasze uznanie, iż ofiarowana nam szata sprawiedliwości Chrystusowej została splamiona i zabrudzona oraz że pragniemy oczyszczenia, tak abyśmy ponownie byli bez skazy i zmarszczki lub innej podobnej rzeczy. Oczywiście, nie może się to odnosić do grzechów dobrowolnych, ponieważ, jak wyjaśnia Apostoł, jeśli grzeszymy świadomie, po zaznajomieniu się ze światłem Prawdy, nie ma już więcej ofiary za grzechy, a więc nie ma już dalszej podstawy dla aktu przebaczenia, a ostateczny koniec całkowicie świadomego grzechu stanowi wtóra śmierć. Jednakże, właściwe będzie tu zauważyć, że istnieją jeszcze grzechy, które można by określić mianem grzechów mieszanych - grzechy, zawierające w sobie pewną miarę samowoli pomieszaną z pewną dozą niewiedzy lub odziedziczonej słabości.
W przypadku takich grzechów Pan wyraża Swą gotowość wykreślenia zła po właściwej pokucie za nie, ale zapewnia Sobie możliwość udzielenia kar, czyli chłost, które są właściwe i konieczne dla Jego dziecka jako pouczenie w sprawiedliwości, usuwanie słabości itp. Szczęśliwi są ci, którzy wzrastając w łasce i znajomości, przekonują się, że ich serca są w tak całkowitej zgodzie z zasadami Boskich zarządzeń, iż ich nigdy nie przekroczą z najmniejszą nawet miarą świadomości. Ale błogosławieni są i ci, którzy znalazłszy w sobie nieznaczne odchylenie od Boskiej reguły, boleją z tego powodu, i którzy, jak to określa Apostoł, przyprowadzani bywają do karności lub sami się poprawiają, aby tym szybciej mogli przyswoić sobie daną im lekcję i w większym stopniu poddać swe ciała pod władzę nowego umysłu - "Ale karzę ciało moje i w niewolę podbijam, abym snąć inszym każąc, sam nie był odrzucony". "Bo gdybyśmy się sami rozsądzali, nie bylibyśmy sądzeni" (1 Kor. 9:27; 11:31).
(7) "BO TEŻ I MY ODPUSZCZAMY KAŻDEMU WINOWAJCY NASZEMU"
I znowu Mateusz oddaje lepiej ten sens: "...jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Jak my sami jesteśmy niedoskonali i nie potrafimy przestrzegać Boskiego prawa, tak podobnie inni są niedoskonali. Ponieważ stopień odchylenia od Boskiego prawa zależy od stopnia upadku, dlatego też i my powinniśmy się spodziewać, że przekroczenia nasze oraz innych, jednych wobec drugich, będą się różnić w zależności od wrodzonego temperamentu, słabości itp. Podobnie jak uświadamiamy sobie, że dotychczas otrzymywaliśmy i nadal potrzebujemy Boskiego miłosierdzia oraz łaski ze względu na nasze upadki tak też Pan uczy nas, iż powinniśmy okazywać podobną życzliwość względem naszych bliźnich, zarówno w Kościele, jak i poza nim. Powyższa reguła mówiąca, że jeśli sami z głębi serca nie przebaczymy naszym winowajcom, nasz Ojciec Niebiański nie przebaczy nam naszych przewinień, wyraźnie przedstawiona jest przez Pana jeszcze w innym miejscu (Mat. 6:14, 15; 18:35). Tym sposobem nasz Pan rozwinie w Swym poświęconym ludzie Ducha Ojcowskiego, zgodnie z podaną przez Niego instrukcją, która mówi: "Bądźcież wy tedy doskonałymi jako i Ojciec wasz, który jest w niebiesiech, doskonały jest" (Mat. 5:48).
Taki ma być nasz wzorzec. Bez względu na to jak daleko moglibyśmy być od niego oddaleni, nie możemy wyznaczyć sobie niższego poziomu niż powyższy. I proporcjonalnie do tego, jak będziemy się starać o osiągnięcie go, zdając sobie sprawę z własnych słabości i niedoskonałości powinniśmy rozwinąć miłosierdzie dla naszych bliźnich i ich w stosunku do nas. Jest to miłość, współczucie i miłosierdzie. Każdy kto nie osiągnie takiego stopnia miłości, który pozwoli na miłosierdzie względem innych i ich słabości; i kto nie okaże gotowości do przebaczenia i zadowolenia z udzielonego mu przebaczenia oraz nie odnosi sukcesu w zdolności do wybaczania swym wrogom, do tego stopnia, by się za nich modlić, taki nie zdoła wypracować w sobie tej wymaganej przez Pana cechy charakteru. Taka jednostka może być pewna, że jej własne odchylenia od doskonałości nie będą przeoczone, z powodu braku wypracowania tej jednej ważnej zalety miłości, która zakrywa mnogość grzechów różnego rodzaju. Z pewnością miejsce w klasie Królestwa osiągną jedynie ci, którzy posiadają zaletę przebaczania, zaletę miłości.
(8) "NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE"
Powinniśmy pamiętać słowa Apostoła (Jak. 1:13), z których wynika, że Bóg nie kusi żadnego człowieka i myśl tę mamy stosować w odniesieniu do modlitwy. Gdy będziemy tak czynić, modlitwa nasza nie będzie oznaczać, iż obawiamy się kuszenia ze strony Boga, ale że prosimy Go usilnie, aby kierował naszymi krokami, troskami i biegiem naszego życia, tak by nie spotkała nas żadna pokusa, żadna próba, która byłaby dla nas zbyt ciężka. Będziemy Go prosić, aby poprowadził nas drogą, na której nie będziemy kuszeni ponad nasze możliwości i aby wskazał nam drogę ucieczki, gdy będziemy boleśnie strapieni. Apostoł zapewnia nas, że to właśnie jest wolą Boską i że taka modlitwa będzie z nią w zgodzie. Mówi on, że Bóg nie doświadczy nas większym pokuszeniem niż to, które będziemy w stanie znieść, jednocześnie jednak z każdego pokuszenia przygotuje nam drogę ucieczki (1 Kor. 10:13). Pokuszenie przychodzi ze strony przeciwnika i naszej własnej upadłej natury - przez nasze własne upadłe ciało i przez słabości innych. Bóg nie ponosi za nie odpowiedzialności, ale jest On zdolny tak pokierować drogami Swego ludu, by nie został zniszczony w tych naturalnych trudnościach, słabościach, grzechach ani sidłach przeciwnika.
(9) "ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO"
Nie znajdziemy tych słów w oryginalnym opisie, podanym przez Łukasza, ale znajdują się one w sprawozdaniu Mateusza. Nigdy nie było jeszcze takich czasów, by prośba ta była bardziej potrzebna niż obecnie. Szatan, on złośnik, szczególnie podstępnie usiłuje pochwycić i usidlić lud Boży w obecnym czasie, ale Pismo Święte powiadamia nas, że Bóg dozwala na to, i - w tym sensie tego słowa - zsyła silne złudzenia, pozwalając przeciwnikowi na sianie wśród świata i nominalnego kościoła silnych iluzji. Nasz Ojciec pozwala na to, ponieważ nadszedł czas na całkowite rozdzielenie fałszu od prawdy. Jednakże obiecał On, że ci, którzy należą do Niego prawdziwie - poświęceni w Jezusie Chrystusie, starający się postępować jego śladami - nie potkną się i nigdy nie upadną, ale udziałem ich będzie hojne wejście do Królestwa wiecznego (2 Piotra 1:11). Problemem zasadniczym jest tu więc sprawa lojalności serca względem Boga.
Próby w obecnym czasie doświadczą pracy każdego człowieka (w Kościele), sprawdzając jej wartość. Próby będą tak ciężkie, że jeśli byłoby to możliwe, nawet prawdziwi wybrani byliby zwiedzeni, ale to nie będzie możliwe, ponieważ Pan otoczy ich szczególną opieką. Niemniej Pan otrzyma ze strony Swego ludu pytania, dotyczące tych spraw, które już przyrzekł i o ile Jego lud się modli: Ale nas zbaw ode złego, o tyle będzie również się o to starał. Spodziewamy się, że już wkrótce siły zła zdobędą o wiele większą moc niż dotychczas, ukazując całą zwodniczość nieprawości. W międzyczasie Pan wstrzymuje przeciwne siły, tak by Jego prawdziwy lud mógł nałożyć na siebie całą zbroję Bożą i był w stanie przetrwać ów zły dzień.
ROZWÓJ WIARY I NADZIEI PRZEZ OPÓŹNIANIE
W Ewangelii Łukasza (11:5-8) nasz Pan daje nam pewną przypowieść, pokazującą w jaki sposób natręctwo przyniosło odpowiedź ziemskiego przyjaciela, który początkowo odmówił spełnienia prośby. Nasz Pan wykorzystuje tę ilustrację w odniesieniu do Niebiańskiego Ojca, nie po to jednak, by sugerować, że Bóg traktuje z niechęcią prośby Jego ludu i przyjmie je tylko wtedy, gdy Go znudzą, ale by pokazać to, co cierpliwy upór ludzi ma wspólnego z upragnionymi, drobnymi ziemskimi korzyściami, oraz by pokazać, że lud Pański powinien z o wiele większą powagą i troską podchodzić do upragnionych błogosławieństw niebiańskich. Nasz Niebiański Ojciec posiada dobre rzeczy, przyrzekł je nam i raduje się, iż może je nam podarować, jednak niektóre są opóźnione. I tak, na przykład, pozwolił by Jego umiłowany lud modlił się: Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi, przez przeszło dziewiętnaście stuleci. Dlaczego nie odpowiedział na tę prośbę wcześniej? Dlaczego zaproponował, byśmy tak się modlili, skoro odpowiedź miała być tak bardzo opóźniona?
Odpowiadamy, iż Pan miał plan, obejmujący także Królestwo, który był opracowany zanim nauczył nas modlić się o nie. I ta modlitwa trwająca przeszło dziewiętnaście stuleci, płynąca z serc Jego ludu, stała się błogosławieństwem dla serc, doprowadzając ich do o wiele większej oceny i tęsknoty za Królestwem, niż gdyby nie modlono się o nie tak długo. Sama w sobie tęsknota za Królestwem stała się błogosławieństwem i zachętą. Dziś modlimy się być może szczerzej niż kiedykolwiek przedtem Przyjdź Królestwo Twoje, ponieważ tym bardziej doceniamy potrzebę Królestwa Bożego, im bardziej przybliża się czas, gdy ono będzie przygotowane i nam dane.
PROSZENIE, SZUKANIE I PUKANIE
Słowa Jezusa zamykające tę lekcję są ukojeniem duszy dla tych, którzy posiadają wiarę. Poleciliśmy następujące słowa naszym czytelnikom jako motto na rok 1982: "Proście, a będzie wam dano; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a będzie wam otworzono" (Łuk. 11:9) oraz zaleciliśmy pieśń nr 274 jako dodatek.
Mamy na to słowa naszego Pana, ale pamiętajmy o tym porządku, który wyrażony został już w modlitwie. Nie prośmy o nic, co nie uświęcałoby i nie czciło imienia naszego Niebiańskiego Ojca, o nic, co w jakiejkolwiek mierze lub stopniu kolidowałoby z nadejściem Jego Królestwa lub wykonywaniem się Jego woli tak na ziemi, jak i niebie. Mamy prosić w harmonii z Boskim Planem i być upewnieni, że ów Boski Plan ujawniony w Słowie, o który się modlimy, w końcu wypełni się całkowicie i stanie się darem, który, gdy go otrzymamy, najlepiej zaspokoi serca.
Nie mamy też w związku z naszymi modlitwami i odpowiedziami na nie, starać się o rzeczy, które nie czciłyby i nie uświęcały Ojca. Nie powinniśmy głównie starać się o ziemskie rzeczy, ale o większe napełnienie się Prawdą i jej Duchem w sercach i życiu. Jezus powiedział: "Jeźli wy zostaniecie w słowie mojem, prawdziwie uczniami mojemi będziecie; I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi, A przetoż jeźli was Syn wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie" (Jana 8:31, 32, 36). "Bądźcie napełnieni duchem" (Efez. 5:18).
W związku z Panem i Jego służbą wolno nam pukać do wszystkich możliwych drzwi, jeśli przemyślawszy dokładnie w zgodzie z duchem zdrowego rozsądku, uwierzymy, że Bóg życzy Sobie, abyśmy do nich pukali. Ale nie pukajmy ani nie przedłużajmy pukania, jeśli znajdzie się powód, który każe nam wierzyć, że Bóg może Sobie nie życzyć, byśmy tak czynili.
Proszenie, szukanie i pukanie ma się odbywać w formie indywidualnego aktu. Wolno nam prosić Pana o udział w Królestwie oraz starać się o to, prosząc Go o błogosławieństwo dla naszych starań. Ale nie wolno nam starać się o kierowanie zarządzeniami Boskimi i prosić Pana, by udzielił innym specjalnych łask w związku z Królestwem. To, że jakaś osoba jest z nami spokrewniona lub bardzo droga cieleśnie nie jest powodem do wnioskowania, iż Pan koniecznie życzyłby Sobie wybrać taką jednostkę, jako przed-Tysiącletnie nasienie. Przeciwnie, takiej osobie właśnie mamy głosić Słowo, mówiąc o Bożej łasce i dobroci, o Królestwie oraz jego błogosławieństwach i zachęcać ją, by się Panu poświęciła, czyli ofiarowała. Mamy spowodować, by pośpieszyła się z proszeniem, szukaniem i kołataniem, tak aby mogła otrzymać, znaleźć i wejść w posiadanie błogosławionych łask Pańskich.
KAŻDY DAR DOBRY I DOSKONAŁY POCHODZI OD OJCA
Nasz Pan odwołuje się do ojcowskiego ducha w człowieku, przypominając Swym słuchaczom, iż z przyjemnością obdarowaliby swoje dzieci dobrymi pokarmami a gdyby prosiły o dobre rzeczy nie tylko nie daliby im czegoś trującego lub szkodliwego, ale nawet wtedy gdyby prosiły o jakąś rzecz szkodliwą oni by im nie dali. Nasz Niebiański Ojciec jest o wiele lepszy, bardziej uprzejmy, dobroczynny i lepiej usposobiony, by błogosławić Swe dzieci. W tym roku jak i w nadchodzących latach, udzieli nam o wiele więcej właściwych rzeczy.
Często myśleliśmy o powyższym tekście słysząc, jak niektórzy bracia prosili w modlitwie, by Pan ochrzcił ich ogniem (Mat. 3:12). Radujemy się myśląc, iż Bóg w Swej dobroci, nie odpowie na te modlitwy, nie wykorzysta niezrozumienia tej sprawy przez odpowiedź, która wyrządziłaby krzywdę proszącym. To czego oni pragnęli to miara Boskich błogosławieństw, a to o co prosili to przekleństwo lub ucisk, który przyszedł na "plewy" w końcu Wieku Żydowskiego, a który ponownie obejmie "kąkol" pod koniec Wieku Ewangelii.
Ufamy, że ludzie Boży tak w tym roku, jak i w latach nadchodzących coraz bardziej będą rozwijali ducha modlitwy, a czyniąc tak, będą coraz bardziej oceniali swój związek z Bogiem jako Jego dzieci i przyjdą do Niego jako do swego Ojca w prostocie i szczerości. Nie jesteśmy wcale zwolennikami tak powszechnej obecnie myśli głoszącej ojcostwo Boga i braterstwo człowieka. Ta fałszywa doktryna nie znajduje miejsca w Słowie Bożym. Bóg nie daje poparcia zdeprawowanej ludzkości w jej obecnym stanie. Był On ojcem doskonałego Adama, natomiast niedoskonałości, które pojawiły się w dzieciach Adama, zajmując tak ważne miejsce, pochodzą od przeciwnika, jak to potwierdza nasz Pan, który powiedział niektórym w czasie Swej bytności "Wy jesteście z ojca diabła, i jego uczynki wykonujecie".
Aby ponownie powrócić do Bożej rodziny, w której był Adam, syn Boga, zanim zgrzeszył, musimy koniecznie przejść przez wyznaczoną nam drogę, dzięki zasłudze Jezusa, zasłudze Jego ofiary za nasze grzechy. Ponadto, ponieważ zostaliśmy w ten sposób usprawiedliwieni jako synowie na poziomie ludzkim, zostaliśmy przyjęci w Umiłowanym. Dopiero z tej pozycji przychodzimy do Ojca, z tej pozycji właśnie mamy nadzieję, ufność i wiarę, że wszystkie rzeczy dopomagają nam ku dobremu, ponieważ miłujemy Boga i powołani zostaliśmy zgodnie z Jego celem.
TP ’84,82-88; BS '82,2.