"BYŁEM UMARŁY, A OTOM JEST ŻYWY"

"Jam jest on pierwszy i ostatni, I żyjący; a byłem umarły, a otom jest żywy na wieki wieków" (Obj. 1:17, 18).

    NIE MA ważniejszej nauki związanej z Ewangelią niż nauka o zmartwychwstaniu naszego Pana Jezusa. Śmierć Jezusa prawdziwie wykazuje Jego miłość i miłość Ojca do nas. Lecz, aby człowiek mógł skorzystać z śmierci Jezusa, było nieodzownym w Boskim planie, aby On powstał od umarłych, aby stał się zarówno Wodzem naszego zbawienia, jak i naszym Odkupicielem. Umarły Chrystus nie mógłby być naszym Zbawicielem. Powiedział On: "... bo ja żyję, i wy żyć będziecie" (Jana 14:19). Właściwe zrozumienie tego tematu w poważnym stopniu dopomoże nam rozwikłać różne teologiczne zagadki dręczące lud Pana od wieków.

    (1) Musimy mieć właściwy pogląd na sprawę śmierci naszego Pana. Umarł On rzeczywiście, nie pozornie, i nie był, jak niektórzy błędnie przypuszczają, jeszcze bardziej żywy, podczas gdy najwyraźniej umarł. Podstawowy tekst wyraża tę myśl słowami naszego Pana, "Jam jest ... żyjący; a byłem umarły". Był umarły w tym samym znaczeniu, w jakim umarłym był Adam, ponieważ umarł On jako zastępca Adama, aby zająć jego miejsce zgodnie z Boskim wyrokiem, czyli przekleństwem grzechu pierworodnego, i w ten sposób uczynić możliwym uwolnienie Adama oraz wszystkich jego późniejszych pokoleń spod tego wyroku. Tak jak Jezus, gdy umarł, nie poszedł do miejsca wiecznych mąk, tak też i Adam nie poszedł do miejsca mąk. Niczego takiego nie zawierał wyrok wydany na niego, chociaż jest to niezgodne z wierzeniami chrześcijan. Niech Bóg będzie prawdziwy, choćby to czyniło każde wierzenie kłamstwem!

"ZSTĄPIŁ DO PIEKIEŁ"

    To wyrażenie jest zawarte w tak zwanym Składzie Apostolskim. Jest to zupełnie zgodne z oświadczeniem proroka Dawida (Ps. 16:10): "Bo nie zostawisz duszy mojej w sheol [stanie nieświadomości w grobie]". Apostoł Piotr potwierdza to, cytując słowa Psalmisty w języku greckim. Mówi on (Dz. Ap. 2:27, 31):. "Albowiem nie zostawisz duszy mojej w hadesie [piekle, grobie, mogile, stanie nieświadomości w śmierci. Sheol i hades są 41 razy przetłumaczone na piekło, 32 razy na grób i 3 razy na dół]". Ten sam Apostoł, mówiąc pod natchnieniem otrzymanym w dniu Zielonych Świątek na temat zmartwychwstania naszego Pana, twierdzi że prorok Dawid nie wypowiedział tych słów w odniesieniu do siebie, że nie stosowały się one do niego, gdyż jego dusza pozostała w sheol, hades, i jego ciało uległo zepsuciu. Święty Piotr mówi o Dawidzie: "...grób jego jest u nas aż do dnia dzisiejszego" (w. 29). Nie byłoby jego grobu, gdyby powstał. Apostoł mówi, że słowa tego tekstu odnoszą się do naszego Pana, że to Jego dusza, istota nie pozostała w grobie, gdyż na trzeci dzień został wzbudzony od umarłych.

    Nic nie usprawiedliwia zamieszania w poglądach na ten temat zazwyczaj przedstawianych przez wyznaniowych nauczycieli umysłom pytających. Pismo Święte jest dostatecznie zrozumiałe, gdy oświadcza, że Pan był umarły, a nie żywy. Aby nie dopuścić do jakiegokolwiek nieporozumienia, wyraża się ono bardzo jasno, że umarłe było nie tylko ciało naszego Pana, ale także Jego dusza, jak czytamy: "...wylał na śmierć duszę swoje", "...położywszy ofiarą za grzech duszę swą" i "Z pracy duszy swej ujrzy owoc, którym nasycon będzie" (Iz. 53:10-12). A także w rozważonym powyżej tekście mówi: "Albowiem nie zostawisz duszy mojej w piekle", w sheol, w hades, w grobie, w nieświadomości stanu śmierci.

    Przypuszczać cokolwiek innego aniżeli to, że nasz Pan rzeczywiście umarł, oznaczałoby przypuszczać, że Kalwaria w całości była komedią, farsą, i że nasz Pan jako duchowa istota opuścił śmiertelne ciało i oszukał Swych katów, pozwalając im sądzić, że Go zabili, podczas gdy On był jeszcze bardziej żywy niż przedtem. Biblijne oświadczenia są całkiem przeciwne temu i musimy mocno trwać przy Słowie Bożym, aby uniknąć zamieszania. Podczas średniowiecza została potajemnie wprowadzona do Kościoła teoria, że człowiek, który zdawał się umierać, wcale nie umierał, lecz stawał się bardziej żywy niż przedtem. Na tej fałszywej przesłance zostały zbudowane różne zwodnicze błędy - spirytyzm, teozofia, czyściec, różne środki do wybawienia z czyśćca, modlitwy za umarłych itp.

    Wszyscy bibliści są świadomi prawdy, którą przytoczyliśmy tutaj zaczerpnąwszy ją z Pisma Świętego, lecz niewielu z nich jest skłonnych podjąć się zwalczania błędu, który tak silnie zakorzenił się w ludzkich umysłach, obawiając się utraty wpływów, zaszczytów wśród ludzi i finansowego poparcia. Jako ilustracja tego, o czym mówimy, niech posłuży kieszonkowa karta, która na jednej stronie ma umieszczone Dziesięcioro Przykazań, a na drugiej tak zwany Skład Apostolski. Na tej drugiej stronie znajdują się słowa dotyczące Jezusa: "...umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał". Przy słowie "piekieł" jest gwiazdka odsyłająca do przypisu, który oznajmia: "tj. pozostawał w stanie śmierci i w mocy śmierci, aż do trzeciego dnia". Wielu duszpasterzy uznaje, lecz obawia się ogłosić, fakt, iż Jezus rzeczywiście był umarłym a nie żywym w czasie Swego przebywania w grobie. Nie był On ani w piekle cierpień, ani też w błogości niebios. Był umarłym, jak Sam oświadcza w naszym tekście. Jego zmartwychwstanie było przyjściem do życia. Ponadto jesteśmy powiadomieni, że został wzbudzony od umarłych mocą Ojcowską (Dz. Ap. 2:24, 32).

CMENTARZE MIEJSCAMI SNU

    Nasze zwykłe słowo cmentarz oznacza miejsce snu. Myśl w ten sposób wyrażona jest całkowicie zgodna z naukami Pisma Świętego na ten temat. Pismo Święte uczy, iż kara za grzech jest śmierć i że śmierć oznaczałaby całkowite, absolutne, wieczne zniszczenie, gdyby Jezus z łaski Bożej nie dostarczył nam odkupienia spod tego wyroku i możności zmartwychwstania z umarłych. A to, że my, wspólnie z pisarzami Biblii, mówimy o śmierci jako o śnie wypływa z naszej wiary w Boskie obietnice zmartwychwstania z umarłych.

    Tak więc Abraham "zasnął z ojcami swymi", wszyscy prorocy i królowie "zasnęli z ojcami swymi", Szczepan "zasnął" (Dz. Ap. 7:60), aby oczekiwać czasu wzbudzenia w poranku, zmartwychwstania, w czasie drugiego przyjścia ich Odkupiciela, mającego ustanowić Swoje Królestwo. Podobnie Apostoł mówi o umarłych w Chrystusie wzbudzanych w tym wspaniałym poranku i nawet zwraca naszą uwagę na fakt, iż o całym świecie można właściwie powiedzieć, że zasnął w Jezusie (1 Tes. 4:14), ponieważ nasz Pan przez Swą śmierć odkupił całą ludzkość, zniósł ciążący na niej wyrok śmierci i we właściwym czasie wzbudzi ją w poranku zmartwychwstania.

    Dlatego Apostoł w liście do Kościoła w odniesieniu do jego zmarłych i umierających przyjaciół, zarówno w Chrystusie jak i poza Nim, mówi: Nie smucimy się jako drudzy, którzy nadziei nie mają, albowiem jeśli wierzymy, iż Jezus umarł (za grzech pierworodny całego rodzaju) i ponadto zmartwychwstał (aby był wybawicielem rodzaju ze związków grzechu i śmierci) wierzymy także (logiczna konsekwencja), że tych, którzy zasnęli w Jezusie (ich śmierć przez Jego zasługę została zamieniona na sen) Bóg wywiedzie od umarłych przez Niego (1 Tes. 4:13, 14). Jest to w harmonii z Boskim porządkiem, że zmartwychwstanie obejmie zarówno sprawiedliwych jak i niesprawiedliwych (Dz. Ap. 24:15) i że ta praca będzie wykonana przez Pana Jezusa oraz Jego uhonorowanych przedstawicieli.

    Zatem słowo cmentarz właściwie zrozumiane - jako miejsce snu zmarłych - jest wymownym świadectwem dla tych, którzy mają uszy ku słuchaniu. Jest to w pełnej zgodzie z faktami, które są nam znane, a jeszcze bardziej w całkowitej zgodzie z Boskim objawieniem, mówiącym: "Albowiem zapłata za grzech jest śmierć; ale dar z łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" - przez zmartwychwstanie od umarłych (Rzym. 6:23).

    W związku z tym pamiętajmy słowa naszego Pana: "Nie dziwujcież się temu; boć przyjdzie godzina, w którą wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos jego; I pójdą", ci, którzy pomyślnie przeszli swą próbę do życia wiecznego, udoskonaleni natychmiast, podczas gdy ci, którzy nie zostali zaaprobowani, wstaną z grobów, aby mogli mieć sposobność podniesienia się z grzechu i warunków śmierci przez sądy, karania i naprawiania wieku Tysiąclecia (Jana 5:28, 29, ASV).

    Chwilowo zwróćmy szczególną uwagę na słowo "groby" w tym tekście. Dowiedzieliśmy się już, że słowo sheol w języku hebrajskim oznacza stan śmierci, a hades jest jego greckim równoważnikiem, lecz słowem przełożonym tutaj na "groby" nie jest żadne z nich, jest nim natomiast mnemeion, oznaczająca "pamiątkę", "wspomnienie". Właściwą myślą jest, że chociaż nasi przyjaciele i bliźni spomiędzy ludzkości schodzą do grotu, to niemniej jednak ich egzystencja nie jest wymazana, lecz są oni jeszcze w Boskiej "pamięci", poddani Boskiej mocy i ostatecznie zostaną uwolnieni z wielkiego więzienia śmierci przez Tego, który kupił nas wszystkich Swą drogocenną krwią.

NADZIEJE I RADOŚCI ZMARTWYCHWSTANIA

    Jest to zupełnie zgodne z tym, co głosi Pismo Święte, iż radość napełnia nasze serca, gdy rozważamy o zmartwychwstaniu naszego Pana Jezusa, gdy myślimy o poranku zmartwychwstania dnia Tysiąclecia i obietnicach, zmartwychwstaniu, przez które i dzięki któremu Pan Bóg otrze wszelkie łzy ze wszystkich twarzy i nie będzie więcej smutku ani krzyku, ani śmierci, ponieważ wszystkie pierwsze rzeczy przeminą. Jednak mimo właściwego naturalnego sentymentu do zmartwychwstania nie zajmuje ono odpowiedniego miejsca w świadomości większości chrześcijan ż tej samej przyczyny, z jakiej drugie przyjście Chrystusa utraciło swój właściwy związek z ich wiarą.

    Błąd tkwi w fakcie, że nieświadomie była wpajana inna nadzieja niż ta z Biblii, nadzieja, że człowiek nie umiera, lecz umierając przechodzi bezpośrednio do chwały lub do wiecznego udręczenia. Dla tych, którzy tak błędnie odczytują swe Biblie, rzeczywiste znaczenie słowa zmartwychwstanie jest nieistotne. Dla wszystkich takich jest to nie tylko niepotrzebne i nieużyteczne zagadnienie, lecz także bardzo niewygodne. Zapytują: Po co mówić o zmartwychwstaniu tych, którzy poszli do nieba i którzy mają nadzieję, że ich radości są wieczne? Po co głosić o zmartwychwstaniu tych, którzy poszli na wieczne męki? Jaka ma być z tego korzyść? Oczywista prawda, odpowiadamy. Niewątpliwie w takich warunkach zmartwychwstanie byłoby bezwartościowe i nie miałoby, racji bytu. Jednak wspomniane warunki są inne. Umarli są umarłymi, nie doznają radości ani cierpienia, gdy śpią. Nic nie wiedzą o mijaniu czasu. Chwila przebudzenia będzie dla każdego następną w świadomości po chwili śmierci. Z tego punktu widzenia zmartwychwstanie ma dla nas duże znaczenie. Bez niego nie mogłoby być przyszłego życia ani szczęścia.

    Dlatego Apostoł oczekiwał zmartwychwstania i zwrócił naszą uwagę na nie jako na kulminację naszych nadziei. Nasz drogi Odkupiciel również wskazywał, że błogosławienie świata jest uzależnione od usłyszenia przezeń Jego głosu i wyjścia z więzienia śmierci, grobu, po to, aby usłyszał dobrą nowinę, aby był sądzonym lub próbowanym na punkcie jego gotowości do posłuszeństwa Stworzycielowi. Wszyscy, którzy będą posłuszni zarządzeniom wielkiego Króla, będą doprowadzeni przez Jego sądy wówczas powszechne na ziemi, do doskonałości i wiecznego życia, podczas gdy ci, którzy odmówią posłuszeństwa w sercu zostaną ostatecznie zniszczeni we wtórej śmierci (Dz. Ap. 3:23).

ZMARTWYCHWSTANIE NASZĄ JEDYNĄ NADZIEJĄ

    Apostoł Paweł dostrzegał ducha greckich filozofów zakradającego się do nauk Ewangelii już za jego życia. W zakresie Pańskiej Opatrzności było więc właściwym, aby on napisał przepiękny rozdział (1 Kor. 15), który w całości przedstawia doktrynę o zmartwychwstaniu, i to co byłoby naszym przeznaczeniem bez zmartwychwstania. Wyjaśnił on, "że jeśli nie ma zmartwychwstania umarłych, nasza nadzieja jest daremną, nasze kazanie daremne, jesteśmy wciąż jeszcze w naszych grzechach a ci, którzy już umarli, są zniszczeni i nasz los będzie taki sam. Jeśli Bóg nie przewidział zmartwychwstania dla umarłych, to wtedy nasza przyszłość jest beznadziejna i możemy także jeść, pić i żenić się, ponieważ jutro umieramy (ww 12-18).

    Apostoł pisał do tych, którzy wierzyli w zmartwychwstanie Jezusa, nie wierzyli jednak w potrzebę swego zmartwychwstania, dodaje więc, że jeśli umarli nie powstają, to wówczas i Chrystus nie powstał, a jeśli Chrystus nie powstał, to podstawa wszelkiej ich nadziei i wiary upada, a jeśli powstał ze śmierci, muszą logicznie wierzyć, że zmartwychwstanie Jego naśladowców byłoby takie jak Jego. Rzeczywiście, Apostoł dalej mówi o zmartwychwstaniu Kościoła, jako zmartwychwstaniu Chrystusa, ze względu na udział w zmartwychwstaniu Chrystusa, ponieważ zmartwychwstali członkowie Kościoła uczestniczą w tym samym rodzaju zmartwychwstania, co nasz Pan, są takimi jak On położonymi na śmierć w ciele, ożywionymi w duchu; wsianymi w skazitelności, wzbudzonymi w nieskazitelności; wsianymi w słabości, wzbudzonymi w mocy; wsianymi w ciałach fizycznych, wzbudzonymi w ciałach duchowych. Wszyscy, którzy byli przeniesieni z Adama do Chrystusa i przyjęci przez Boga jako członkowie Ciała Chrystusa, członkowie Oblubienicy Chrystusowej, mieli Jego nową naturę, byli wpierw spłodzeni z Ducha, a potem w zmartwychwstaniu zrodzeni z Ducha, są duchowymi istotami podobnymi swemu Panu i Głowie.

    Pozostali z ludzkości w zmartwychwstaniu mają być podobni do swej głowy, Adama. Jaki jest niebiański Adam, takimi są ci, którzy dostępują Jego natury. Jaki był ziemski Adam, takimi będą ci, którzy w wieku. Ewangelii nie doświadczą spłodzenia z Ducha Świętego. Oni, reszta ludzkości, mają zmartwychwstać do ziemskich warunków, mają być stopniowo podnoszeni do całkowitej doskonałości ludzkiej natury, wszystkiego, co pierwotnie posiadał Adam, plus doświadczenie.

JEZUS JAKO PIERW1ASTEK ORAZ POPIERWIASTKI

    Skoro nasz Pan stał się pierwiastkiem tych, którzy zasnęli (1 Kor. 15:20), czyż On nie spał? A czy pozostali nie śpią? I skoro został On obudzony, wzbudzony od umarłych Ojcowską mocą, czy wszyscy nie muszą być obudzeni i podniesieni? Pojęcie pierwiastka nasuwa na myśl istnienie popierwiastków. Pismo Święte wskazuje, że Kościół jest policzony z naszym Panem jako część "pierwiastka" (w. 23), "...niejakiemi pierwiastkami stworzenia jego" (Jak. 1:18; Obj. 14:4. We wszystkich tych tekstach greckie słowo przetłumaczone na pierwiastki występuje w liczbie pojedynczej). Tak więc, zmartwychwstanie klasy Chrystusa rozpoczęło się zmartwychwstaniem naszego Pana i zakończyło przemianą ostatniego członka Kościoła, który jest Jego Ciałem. "Chrystus jako pierwiastek" w ten sposób został skompletowany (1 Kor. 15:20, 23).

    Lecz to nie zakończyło Boskiego planu, ponieważ Boskim celem jest mieć następne owoce, wielkie plony, które będą zebrane podczas wieku Tysiąclecia. To właśnie ma na myśli Apostoł mówiąc: "A potem ci, co są Chrystusowi, w przyjście jego [podczas Jego parousia]" (w. 23). Parousia naszego Pana będzie trwała, tysiąc lat. Będzie On obecny na świecie, obecny w tym celu, aby upewnić się jak wielu ze świata w sprzyjających warunkach znajomości, sposobności i wsparcia, będzie chętnych do kroczenia drogą świętą do doskonałości, całkowitego uzdrowienia z grzechu i śmierci (Iz. 35:8). Owo zacne grono to kolejne owoce Boskiego planu. Zarówno ziemia, jak i niebiosa będą napełnione chwałą Bożą, gdy wszyscy złoczyńcy zostaną zniszczeni. Wówczas każdy głos na niebie i ziemi będzie wysławiał Boga siedzącego na tronie i Baranka za chwalebne wypełnienie Boskiego planu (Obj. 5:13)!

DLACZEGO ZMARTWYCHWSTANIE JEST SZCZEGÓŁOWO OPISANE?

    Ci, którzy odpowiednio zrozumieją ważność zmartwychwstania Jezusa, dostrzegą potrzebę wyraźnego jego opisu, który podano nam w Piśmie Świętym. Brak wiary w zmartwychwstanie Jezusa oznacza brak wiary w zasługę Jego śmierci, w dostateczność Jego ofiary za grzech na rzecz Kościoła oraz świata (1 Jana 2:2) i w konsekwencji niepewność co do naszego zmartwychwstania, zbawienia, które następuje podczas drugiej obecności Jezusa, gdy On ukazuje się "drugi raz ... bez grzechu ... ku zbawieniu" (Żyd. 9:28). To wyjaśnia tę drobiazgowość w szczegółach.

    Poza tym, nie tylko należy pamiętać, że Apostołowie i pięciuset braci nawróconych w tym czasie na nauki naszego Pana, było naturalnymi ludźmi i potrzebowało takich dowodów, które by przemawiały do naturalnych umysłów, lecz także powinno się pamiętać, że poselstwo o śmierci naszego Pana i zmartwychwstaniu miało docierać do naturalnych ludzi wszystkimi drogami w wieku Ewangelii oraz musiało być tak zrozumiałe i jasne, aby było zrozumiane przez wszystkich. Po otrzymaniu Ducha Świętego Apostołowie zrozumieli sprawy związane ze śmiercią i zmartwychwstaniem naszego Pana, czego nie rozumieli przedtem. Podobnie jest z nami. Gdy otrzymujemy Ducha Świętego, przychodzimy do głębszego zrozumienia znamion Boskiej prawdy.

"UMARTWIONY CIAŁEM - OŻYWIONY DUCHEM"

    Nasz Pan przyjął naszą naturę nie w celu zatrzymania jej na całą wieczność, lecz jedynie po to, aby był w stanie przedstawić ofiarę okupu za nas, aby mógł umrzeć jako człowiek Jezus Chrystus za człowieka Adama i jego potomstwo pogrążone z nim w jego grzechu. Śmierć Jezusa zakończyła dzieło, które przyszedł wykonać, czego dowodzą słowa "Wykonało się", wypowiedziane przez Niego jako ostatnie. Nie było żadnego powodu, dla którego powinien On być wzbudzony jako ludzka istota. Przeciwnie, wszystko przemawia za tym, iż nie było to możliwe. Jako ludzka istota zostałby ograniczony w Swej mocy, talentach, godnościach, honorach i w ten sposób w wyniku wielkiego dzieła, które wykonał w posłuszeństwie według programu Ojca, byłby na zawsze upokorzony. Byłoby to zupełnie niezgodne z tym, na co Apostoł wskazuje, gdy oświadcza, że Bóg wzbudził Jezusa od umarłych i nader Go wywyższył, "Wysoko nad wszystkie księstwa i zwierzchności, i mocy", aniołów oraz wszelkie imię, "które się mianuje" (Filip. 2:9: Efez. 1:21). Zatem, On nie posiada obecnie ludzkiej natury, lecz jak to Pismo Święte oznajmia naturę Boską, ponieważ ludzka natura zamiast być daleko wyższą od natury anielskiej, jest od niej "mało mniejsza" (Ps. 8:6).

OBRAZY ARTYSTÓW CZĘSTO BŁĘDNE

    Wielu artystów, szczególnie ci z okresu średniowiecza, malowało zmartwychwstającego Jezusa jako istotę w ludzkiej naturze z pokrytym bliznami ciałem. Można po części usprawiedliwić tego rodzaju niebiblijne obrazy, ponieważ niemożliwe jest namalować niewidzialne duchowe ciało. Niemniej jednak nie myślmy, by Jezus, chociaż położony na śmierć w ciele, był wzbudzony w ciele. On powiedział (Jana 6:51), "...chleb, który ja dam, jest ciało moje, które ja dam za żywot świata". Jeśli zamiast dania go, On zatrzymałby je jako Swoje ciało, wówczas nie byłoby nadziei zbawienia dla nikogo z nas, ponieważ okup (równoważna cena) nie zostałby w całości, złożony.

OBECNIE JEZUS JEST DUCHOWĄ ISTOTĄ

    Bóg wyraził się w sposób zrozumiały, gdy powiedział, że Jezus został wzbudzony od umarłych, jako duchowa istota w duchowym ciele. Pośród innych miejsc w 1 Kor. 15:45 oświadcza to następująco: "Stał się pierwszy człowiek Adam [1 Moj. 2:7] w duszę żywą [ludzką istotą w ludzkim ciele], ale pośledni [Jezus, drugi Adam (w. 47)3 Adam w ducha ożywiającego [dającego życie]". Dlatego, jak ów Adam z Ogrodu Eden był uczyniony ludzką istotą, tak Adam z nieba (Jezus w Swym zmartwychwstaniu) był uczyniony duchową istotą. Święty Paweł w 46 wersecie wyraźnie mówi, iż Adam z Ogrodu Eden nie był duchową, lecz ludzką istotą i że następny Adam, nasz Pan, jest duchową istotą.

    Święty Paweł udowadnia to wykazując w w. 47, że pierwszy Adam miał ciało uczynione "z ziemi", z pierwiastków materialnych, podczas gdy drugi Adam, nasz Pan, ma ciało "z nieba" z duchowych pierwiastków. Zawarty w w. 47, w tekście greckim, przyimek przetłumaczony na "z" w zwrocie "z ziemi" jest taki sam jak w zwrocie "z nieba". W obu wypadkach zaznaczone są pierwiastki składowe, z których były uformowane ciała. Te trzy wersety (1 Kor. 15:45-47) przez swe bezpośrednie oświadczenia i przez przeciwstawienie dwóch Adamów, zarówno ich ciał jak i pierwiastków, z których byli uczynieni, dowodzą, że nasz Pan był wzbudzony od umarłych jako duchowa istota w duchowym ciele a nie jako ludzka istota w ludzkim ciele.

    Ponadto nasz Pan Jezus w 2 Kor. 3:17 ponownie jest nazwany wprost duchem: "Aleć Pan jest tym Duchem".

    Święty Paweł w 2 Kor. 5:18 pisze: "...a chociaśmy też znali Chrystusa według ciała, lecz już teraz [takim] więcej nie znamy". Chrystus nie był mu więcej znany jako ludzka istota "według ciała", chociaż poznał Go jeden raz takim przed Jego śmiercią. Ten werset przeto prowadzi do wniosku, że Jezus już nie był ludzką istotą, gdy święty Paweł wypowiadał się w ten sposób o Nim, mim że był On uprzednio istotą ludzką. Przyczyną zmiany było to, że nasz Pan został wskrzeszony i powstał od umarłych jako istota duchowa a nie jako, ludzka.

    Także 1 Piotra 3:18 jest ściśle związany z omawianym tematem, gdy mówi o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, "...uśmiercony będąc w ciele, ale ożywiony [nie "w ciele", zwróćmy na to uwagę, lecz] w duchu". Niech czytelnik szczególnie zauważy kontrast, którym się posłużono w tym wierszu, pomiędzy tym, w czym został On uśmiercony, a tym, w czym był ożywiony. Według powszechnie panującej teologii, która uczy, że nasz Pan powstał od umarłych jako człowiek, a nie jako istota duchowa, ten wiersz powinno się czytać: Uśmiercony będąc w ciele i ożywiony w ciele. Lecz Bóg, który nie może kłamać, oznajmia coś zupełnie innego, mówiąc: "Uśmiercony będąc w ciele, ale ożywiony w duchu". W języku greckim przed słowami ciało i duch nie ma rodzajnika. "Uśmiercony będąc w ciele, lecz ożywiony w duchu" jest dosłownym tłumaczeniem. A więc nasz Pan jest obecnie duchem.

    Te cztery ustępy przed chwilą cytowane i krótko objaśnione dowodzą, że nasz Pan od czasu Swego zmartwychwstania nie jest już istotą ludzką, lecz duchową. Według innych wersetów, posiada On Boską naturę, najwyższą ze wszystkich duchowych natur. Jeśli jest duchową istotą, z konieczności jest niewidzialny dla naszych naturalnych oczu.

    Wobec tego nasz Pan był uśmiercony w ciele. Nie był jednak ożywiony, przywrócony do życia lub wskrzeszony w ciele. Jak Apostoł oświadcza, był On przywrócony do życia, wzbudzony w duchu jako duchowa istota najwyższego rzędu, "przemieniony" ze śmiertelnej w nieśmiertelną, ponieważ "...ciało i krew królestwa Bożego odziedziczyć nie mogą" (1 Kor. 15:50).

DWIE LEKCJE UDZIELONE UCZNIOM JEZUSA

    Dwie wielkie lekcje były udzielone naśladowcom naszego Pana: (1) że ich Mistrz nie był dłużej umarłym, lecz żywym, że powstał od umarłych; (2) że On nie był dłużej człowiekiem Jezusem Chrystusem, lecz Jezusem "przemienionym", uwielbionym.

    W jaki sposób te dwie wielkie i ważne lekcje mogły być wówczas udzielone uczniom i były udzielane od tego czasu, skoro, jak nasz Pan mówi, oni niewiele mogli zrozumieć, ponieważ byli naturalnymi ludźmi z naturalnymi umysłami, naturalnie usposobionymi do myślenia o rzeczach jedynie na ziemskim, cielesnym poziomie? Metoda przyjęta przez naszego Pana miała, wpierw, uczynić bardzo wyraźnym dla ich naturalnego zmysłu fakt Jego zmartwychwstania poprzez usunięcie Jego ciała z grobu, przez ukazanie się aniołów mówiących o naszym Panu, jako o wzbudzonym, przez szaty i prześcieradła leżące na swych miejscach, jakby zostały odłożone na bok przez kogoś obudzonego ze snu.

    Aby uwydatnić tę lekcję, nasz Pan, chociaż istota duchowa, ukazywał się uczniom w ludzkich ciałach, które w kilku wypadkach pozwalał dotykać. Lecz żeby nie pomyśleli, że jest On jeszcze człowiekiem, żeby nie stracili z oczu faktu, że jest On istotą duchową, ukazującą się im jako człowiek, jak w przeszłości czynili to aniołowie, nasz Pan ukazywał się pod różnymi postaciami (Mar. 16:12), raz jako ogrodnik, raz jako nieznajomy, podróżujący do Emaus, raz jako nieznajomy na wybrzeżu Galilejskim, wołający do rybaków i wskazujący im, gdzie zarzucić sieci, innym razem w górnym pokoju, gdzie wykazał, że nie jest człowiekiem, wchodząc między nich, a po krótkiej rozmowie znikając im z oczu, gdy drzwi były zamknięte. Tymi różnymi sposobami nasz Pan zademonstrował podwójną lekcję i pozostawał ze Swymi uczniami przez czterdzieści dni, aby mogli dobrze nauczyć się tych lekcji - po pierwsze, że On powstał, po drugie, że został przemieniony i nie był dłużej człowiekiem Jezusem Chrystusem.

    Nic dziwnego, że pierwotny Kościół, doceniając ważność zmartwychwstania naszego Pana i fakt, iż jego członkowie nie byli dłużej żydami pod Prawem żydowskim, stopniowo zmieniał dzień specjalnie zarezerwowany na uwielbianie Boga z siódmego dnia na pierwszy dzień tygodnia, lecz nie według jakiegoś prawa lub nakazu, po prostu z dobrej woli i wyboru, ponieważ dla chrześcijanina każdy dzień jest sabatem, świętym dniem, w którym nie ma nic czynić, co byłoby złe lub nieprzyjemne dla Pana. Obyczaj ten jest piękny a wszyscy, którzy miłują Pana i doceniają znaczenie Jego zmartwychwstania, muszą doceniać ten pierwszy dzień tygodnia z tego powodu. Został uczyniony świętym przez zmartwychwstanie naszego Pana. stał się dlatego dla Jego naśladowców dniem nadziei.

UKAZYWANIE SIĘ JEZUSA PO ZMARTWYCHWSTANIU

    Łącząc różne relacje o poranku zmartwychwstania stwierdzamy (Mar. 16:1; Jana 20:1), że Maria Magdalena była jedną z pierwszych przy grobie, gdy było jeszcze ciemno, a z nią była Maria, matka Jakuba i Salome oraz (Łuk. 24: 10) Joanna, żona Chuzy, rządcy Heroda. Po drodze zastanawiały się, kto odsunie im kamień od wylotu grobu, by mogły wejść z wonnościami, zakończyć balsamowanie przerwane dwa wieczory przedtem z powodu rozpoczynającego się wówczas żydowskiego sabatu. Ku ich zaskoczeniu, kamień był już odsunięty. Zatrzymały się na chwilę zdziwione, i wówczas w nikłym świetle dostrzegły, że nie ma tam ciała Jezusa. Zakłopotana swą dodatkową stratą Maria pospieszyła do domu Jana, z którym mieszkał Piotr i zdała relację z tych wydarzeń.

    Dwaj Apostołowie pobiegli do grobu (Jana 20:4). Jan, młodszy, wyprzedzając Piotra, przybył tam pierwszy. Lecz do tego czasu inna niewiasta odeszła, aby przekazać wiadomości następnym uczniom. Przejęty grozą Jan nachylił się i zajrzał, lecz Piotr, będąc odważniejszym, wszedł zaraz po przybyciu, a za nim Jan. Zastali sytuację, którą opisała im Maria, brak ciała, lniane szaty. Zmartwieni i zakłopotani poszli swoją drogą. Chociaż jest wskazówka, że obaj uwierzyli, nie w to jednak, iż nasz Pan powstał, lecz w prawdziwość opowiadania Marii, że Jego ciało zostało usunięte, "Albowiem jeszcze nie rozumieli Pisma, iż miał zmartwychwstać" (w. 9).

    Maria powróciła do grobu napełniona żalem. Płakała i mówiła w swym sercu: Mogliby chociaż zostawić nam ciało naszego Pana. Ponownie zajrzała do grobu. Tym razem zobaczyła coś niezwykłego. Byli tam obecni dwaj aniołowie, którzy rzekli: "Czemu płaczesz?", dając jej do zrozumienia, że nie ma powodu do płaczu, i w ten sposób niewątpliwie pomogli Marii przygotować się do następnego kroku objawienia się naszego Pana. Szmer lub być może cień sprawił, że odwróciła się i ujrzała mężczyznę, którego wzięła za ogrodnika i zwróciła się do niego z prośbą: Panie! jeźliś Go ty wziął, powiedz mi, gdzieś Go położył a ja dopilnuję, abyś nie trudził się więcej w tej sprawie, ponieważ ja osobiście i inni Jego przyjaciele zatroszczymy się o Jego zwłoki. Wówczas Jezus, który skrył Swoją tożsamość, gdy się im "...ukazał w innym kształcie", jako ogrodnik, w szatach odmiennych od tych, które były rozdzielone wśród żołnierzy, i w odmiennych od tych, którymi był okryty jako całunem, objawił się przez ton Swego głosu, który ona tak dobrze znała, wymawiając tylko jej imię. Momentalnie prawda zaświeciła w jej umyśle i zawołała: Rabbuni, mój Mistrzu, mój Panie!

    Nam, podobnie jak Marii, smutek czasami wypełnia serca i nie dostrzegamy strumieni radości oraz wiecznych błogosławieństw, które Pan ma dla nas. Nie wcześniej niż usłyszymy Jego głos, Jego słowo, oceniamy prawdę. Lecz wszyscy, którzy znają Mistrza, prawdziwie znają Jego głos, znają Jego poselstwo, znają Jego ducha, Jego usposobienie, jak On to Sam wyraził: Moje owce słyszą głos Mój i idą za Mną; one nie znają głosu obcych (Jana 10:3-5).

"BOM JESZCZE NIE WSTĄPIŁ"

    W swym uniesieniu Maria najwidoczniej zamierzała objąć nogi naszego Pana. Jej myślą oczywiście było: To jest wizja, która zniknie i nie zobaczę mego Pana więcej. Będę Go mocno trzymać, gdzie On jest, muszę i ja być. Lecz Jezus nauczył ją czegoś innego i ta lekcja jest dobrą lekcją także dla nas. On chciał, aby ona pamiętała o tym, co już uprzednio powiedział: "...wamci to pożyteczno, abym ja odszedł". Dlaczego w takim razie chciała Go zatrzymać? Poza tym nie była przygotowana, aby pójść z Nim, miała nauczyć się lekcji, doświadczenia miały jeszcze bardziej rozwinąć jej charakter, przysposobić i przygotować ją do błogosławieństw Królestwa. Jezus musiał odejść, ona, musiała zostać. Musiała nauczyć się uległości, ufności do Niego i mieć świadomość, że On jest w stanie sprawić, by wszystkie rzeczy współdziałały dla dobra tych, którzy Mu ufają. Nasz Pan podał Marii wiadomość dla Apostołów. Mogła ona wyświadczyć przysługę Jemu i im. Ukrytą myślą jest to, że raczej powinna była przemyśliwać o takiej służbie zamiast obejmować Jego nogi. Powinna ćwiczyć wiarę i zdać się na Boską Opatrzność oraz spieszyć się, by rozpowszechniać wśród drugich dobrą nowinę o Jego zmartwychwstaniu.

    Ta lekcja jest dla nas oczywista. My także usłyszeliśmy o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, a ponadto dowiedzieliśmy się o Bożej łasce okazanej w Nim, i jest naszym przywilejem nieść poselstwo wszystkim braciom, gdziekolwiek mogą się znajdować, wszystkim, którzy mają uszy ku słuchaniu.

    Oświadczenie naszego Pana: Nie wstąpiłem jeszcze do Ojca mego i Ojca waszego, i do Boga mego i Boga waszego, kładzie nacisk na fakt, że On nie poszedł do nieba, gdy umarł, lecz do grobu, do stanu śmierci. Kładzie również nacisk na fakt, że On jest naszym starszym. Bratem, Zwiastunem obecności Ojca i chwały, którą Bóg zarezerwował dla tych wszystkich, którzy Go miłują, którzy Go miłują w zakresie ochotniczej gotowości postępowania za wszelką cenę Jego śladami po wyboistej drodze.

"DUCHOM ... W WIĘZIENIU, PRZYSZEDŁSZY KAZAŁ"

    Przytaczamy te słowa Apostoła Piotra (1 Piotra 3:19), ponieważ one są powszechnie źle rozumiane. Niektórzy przypuszczają, że nasz Pan poszedł do czyśćca lub do jakiegoś innego miejsca tortur, i że wygłaszał kazania w czasie Swojej śmierci. Tutaj natrafiamy na jeszcze bardziej pogmatwany błąd, dotyczący znaczenia życia i śmierci. Powinniśmy rozumieć, że gdy nasz Pan był "umarły, to nie mógł" wygłaszać kazań i że umarli z ludzkości nie mogli Go słyszeć, jak Pismo Święte oświadcza: "Albowiem w śmierci nie masz pamiątki o tobie, a w grobie [sheol], któż cię wyznawać będzie?" (Ps. 6:6). "Albowiem nie masz żadnej pracy, ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości w grobie [sheol], do którego ty idziesz", do którego idzie cała ludzkość (Kaz. 9:10).

    Jakie wobec tego jest znaczenie cytowanych powyżej słów świętego Piotra? Odpowiadamy, że ma on na myśli aniołów, którzy zgrzeszyli za dni Noego -: upadłych aniołów. Oni są duchami w więzieniu, którzy zostali ograniczeni "łańcuchami ciemności" aż do sądu owego wielkiego dnia.

    Prawda, o ludzkości na ogół mówi się, że jest także w więzieniu. Grób jest wielkim więzieniem, o którym mówił nasz Pan, cytując proroctwo Izajasza i zapewniając nas, że w końcu otworzy On drzwi więzienia i wyprowadzi więźniów. Ponownie zapewnia nas, że posiada klucz od tego więzienia, "klucze śmierci i hadesu" - grobu. Lecz o ludziach nigdy się nie mówi jako o duchach. Mówi się tak o aniołach, ponieważ oni są istotami duchowymi. Człowiek nie jest duchem, jest on ludzką, czyli ziemską istotą. Prawda, czasami mówimy o duchu życia, moc życia w człowieku, lecz nie mówimy o nim (duchu życia) jako o rzeczy, której można by było głosić kazanie. To się jedynie odnosi do żywotności człowieka. Każdy duch, któremu można głosić kazanie, musi być duchową istotą i musi być żywy, a nie umarły, aby mógł przyjąć głoszone kazanie.

    Mając te argumenty na uwadze, można bardzo łatwo zauważyć, że Apostoł mówił o głoszeniu kazania przez naszego Pana w symbolicznym znaczeniu, prawie w ten sam sposób, jak mamy zwyczaj mówić: "Czyny mówią głośniej niż słowa". Kazanie naszego Pana do upadłych aniołów, duchów w więzieniu, pozbawionych wolności od dni Noego polegało na głoszeniu uczynkami nie słowami. Gdy zostały wypędzone przez naszego Pana niektóre z tych duchów, które opętały ludzkość, wykrzykiwały: "Znamy cię, ktoś jest"! Wiedziały one, że Jezus był Logosem, przedstawicielem Ojca, ich stworzycielem. Wiedziały, że opuścił chwałę Ojca i uniżył się, aby w zamian przyjąć naturę ziemską. Wiedziały, że dla ludzkości poświęcił Swe ludzkie życie na śmierć jako ofiara za grzech. W tym wszystkim spostrzegły wspaniałą lekcję, chociaż nie możemy przypuszczać, by one dużo lepiej rozumiały od Apostołów to, że nasz Pan będzie wzbudzony od umarłych. Gdy jednak powstał trzeciego dnia dzięki Ojcowskiej mocy i ponownie ujrzały Go jako duchową istotę najwyższego rzędu, musiało to być dla nich przedmiotem zdziwienia i zdumienia. Dało to im następującą lekcję: posłuszeństwo Bogu jest korzystne. Musiało ich także nauczyć tego, że Bóg, który karze złoczyńców z pewnością pobłogosławi i nagrodzi wszystkich, którzy usiłują czynić Jego wolę.

    To kazanie oddziaływało jeszcze w innym kierunku, mianowicie, dawało lekcję Bożej miłości, Jego współczucia dla grzeszników. Upadłym aniołom dawało to także sposobność do refleksji nad tym, że jeśli Bóg ma tyle współczucia dla biednego upadłego rodzaju ludzkiego, to może ostatecznie mieć tyle samo współczucia dla nich i dać im jakąś sposobność uwolnienia się od kary, którą ponoszą za swe grzechy.. Wyrok wydany na nich był odmiennym od wyroku wydanego na człowieka, lecz dlaczego nie mieliby mieć nadziei, że ten sam Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie dla Adama i jego rasy, nie miałby mieć współczucia także dla każdego, kto by pragnął z serca powrócić do harmonii z Nim? Naszą myślą jest, że było to mocne kazanie i bez zdziwienia dowiemy się w przyszłości, że skutkiem tego kazania niektórzy z upadłych aniołów, pokutowali i że od tego czasu usiłowali żyć w harmonii z Ojcem, mając nadzieję, że kiedyś Boskie miłosierdzie może być rozciągnięte nad nimi w celu uwolnienia i przywrócenia ich do społeczności ze świętymi aniołami, I tę właśnie nadzieję daje Apostoł, gdy mówi, że Kościół będzie sądził nie tylko rzesze ludzkie, lecz także aniołów (1 Kor. 6:2, 3). To oznacza czas sądu lub próby dla upadłych aniołów. Święci aniołowie nie potrzebują sądzenia ani próby.

BYWA WSIANE - BĘDZIE WZBUDZONE

    Zanim zakończymy ten temat, zwrócimy uwagę na słowa Apostoła opisujące przemianę Kościoła w zmartwychwstaniu (1 Kor. 15:42, 43). Powiada on, że to, co jest wsiane w słabości, będzie wzbudzone w mocy, co jest wsiane w niesławie, będzie wzbudzone w sławie; jest wsiane ciało cielesne, będzie wzbudzone ciało duchowne. I skoro zmartwychwstanie Kościoła jest rzeczywiście udziałem w zmartwychwstaniu Chrystusa lub częścią zmartwychwstania Chrystusa, Pierwszego Zmartwychwstania, te słowa muszą także opisywać zmartwychwstanie naszego Pana.

    Pytanie, które stawiamy, jest następujące: Co jest tym, co było wsiane i wzbudzone? Odpowiadamy, że była to dusza naszego Pana, czyli istota. Gdy miał trzydzieści lat był po prostu doskonałą Istotą, człowiekiem odłączonym od grzeszników. Lecz gdy poświęcił się podczas chrztu i został spłodzony z Ducha Świętego, był wtedy Nowym Stworzeniem w zarodku. To było Nowe Stworzenie naszego Pana, które było dziedzicem wszystkich rzeczy, Najwyższym Kapłanem, którego przywilejem było złożyć ofiarę. On ofiarował Swe ciało, Swą ziemską naturę, do czego się zobowiązał w przymierzu z Bogiem przy Swym chrzcie. Zakończył dzieło ofiarowania na Kalwarii. Przez niecałe trzy dni był umarłym, lecz gdy przyszła chwila zmartwychwstania i Ojciec wzbudził Go Swą mocą, On nie wzbudził ofiarowanego ciała, lecz Nowe Stworzenie, "to"; do czego się Apostoł odwołuje, "to", co było wsiane, pogrzebane w ciele, w niesławie ze złoczyńcami i bogaczami, zostało wzbudzone trzeciego dnia do chwały, czci i nieśmiertelności, Boskiej natury. Innymi słowy, Nowe Stworzenie zostało udoskonalone przez danie mu nowego ciała. Tak więc mógł On prawdziwie świadczyć: "Jam jest on pierwszy i ostatni, i żyjący; a byłem umarły, a otom jest żywy na wieki wieków".

TP ’84,150-157; BS '78,28.