POKÓJ BOŻY

"A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, będzie strzegł serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie" (Filip. 4:7).

    POKÓJ jest zdefiniowany jako stan ciszy lub spokoju, uwolnienia od zakłóceń czy niepokoju - spokój, odpoczynek. Zacytowany werset zapewnia, że to jest stan umysłu Bożego. Umysł Boga jest spokojny, opanowany, niezakłócony, nigdy nie jest podniecony, zmęczony lub zakłopotany jakimiś troskami swego rozległego królestwa. Pismo Święte pokazuje, że ten doskonały pokój Boży nie wynika z faktu, że w Jego ogromnej posiadłości nie ma żadnych zamieszek ani nawet z żadnej stoickiej obojętności wobec cierpienia lub przyjemności, lecz raczej z doskonałej równowagi chwalebnych Boskich przymiotów, które czynią Go Panem na stanowisku władcy całego wszechświata.

    Czyż nie podziwiamy zimnej krwi i spokojnego opanowania wielkich generałów, takich jak Grant czy Napoleon, pośród zamętu i dymu walki? Czyż nie podziwiamy wielkich mężów stanu, takich jak Gladstone czy Bismarck, pośród narodowych dylematów i niebezpieczeństw? Albo zdolnych lekarzy czy innych specjalistów w krytycznych chwilach i miejscach? Są to tylko nikłe ilustracje pokoju, wypływającego z opanowania i wiary w siebie, który panuje w umyśle Boga. Bóg nigdy nie jest zmieszany, zdezorientowany, /a kłopotany, niespokojny lub zatroskany i zupełnie się nie boi, że Jego plany się nie powiodą, a cele nie zostaną zrealizowane, ponieważ w Nim mieszka zupełna moc i mądrość.

    Pole działania wielkiego Boskiego intelektu sięga do najdalszych granic możliwości, rozumie wszystkie przyczyny i precyzyjnie rozróżnia wszystkie skutki. Zatem Bóg zna koniec na początku, i to nie tylko z filozoficznych zasad, lecz także intuicyjnie. Jako Stworzyciel wszystkich rzeczy i Autor każdego prawa, Bóg jest dokładnie zapoznany ze wszystkimi zawiłymi subtelnościami fizycznych, moralnych i intelektualnych praw, tak, że nie mógłby się ujawnić żaden problem, którego rozwiązania nie przewidziałby Jego umysł. "Bóg jest światłość, a żadnej ciemności w nim nie masz" - 1 Jana 1:5.

    Bóg, Stwórca wszystkich rzeczy, jest także kompetentny w podtrzymywaniu wszystkich rzeczy. W milczącym majestacie, z wieku na wiek, cały fizyczny wszechświat wypełnia Jego wolę bez zagrożenia nieładem czy zamieszaniem. Ta sama Moc jest gwarancją podtrzymywania go przez całą przyszłą wieczność.

    Tak więc pokój Boży wypływa z Jego własnych ogromnych, nieodłącznych zasobów Mocy i Mądrości. Lecz nie jest to jedyne źródło Boskiego pokoju, ponieważ pokój niezawodnie towarzyszy nieodłącznej dobroci. Bóg jest uosobieniem każdej zalety i każdej łaski, wskutek tego ma On błogosławioną satysfakcję i pokój wypływający ze świadomej doskonałości moralnej, jak również nieodłącznej Mądrości i Mocy.

UCZUCIOWE USPOSOBIENIE BOGA

    Dostrzegamy więc, że Boski pokój współistnieje z wielością kłopotów i zamieszania. Bóg jako Ojciec pokazuje nam, że żywi ojcowską miłość do wszystkich swoich inteligentnych stworzeń - do "wszelkiej rodziny [Bożej] w niebie i na ziemi" - i że dla swojej przyjemności "stworzył wszystkie rzeczy i za wolą Jego trwają, i stworzone są" (Efez. 3:15; Obj. 4:11). Bóg stworzył je na swoje własne podobieństwo, z tymi samymi umysłowymi i moralnymi przymiotami, tak, aby mógł mieć duchową łączność i społeczność z nimi jako synami, a oni z Nim jako Ojcem, i tym sposobem we wzajemnej społeczności i duchowej łączności, Stwórca i stworzenie mogli znaleźć przyjemność, szczęście i radość.

    To podobieństwo Boże obejmuje we wszystkich nie tylko takie same zdolności umysłowe, lecz także swobodne ich używanie w kształtowaniu charakteru. Stworzenie niezdolne do takiego kształtowania charakteru, nie miałoby Boskiego podobieństwa. A w celu rozwoju charakteru należy postawić je przed możliwością wyboru dobra lub zła. Dobre i złe zasady w akcji muszą być rozpoznane, a jednostce należy pozostawić wolny wybór w tej kwestii, wraz z świadomością, że Boskim upodobaniem jest cnotliwy charakter wynikający z dobrowolnego wyboru sprawiedliwości.

    Ponieważ miłość Boga do swoich nowo stworzonych i niewinnych stworzeń jest pokrewna, lecz o wiele silniejsza niż miłość ziemskiego ojca do niewinnego niemowlęcia, i pełne miłości zainteresowanie oraz troska nie zmniejsza się w miarę jak to stworzenie rozwija się w latach, lecz gorliwie czuwa nad rozwojem zasad i owoców sprawiedliwości, jest oczywiste, że Bóg, podobnie jak ziemski ojciec, doświadcza uczucia doznawanych przez nie przyjemności lub bólu, w zależności od tego czy Jego wolne, inteligentne stworzenia wybiorą dobrą czy też złą drogę. O tym jesteśmy zupełnie upewnieni, nie tylko z rozważania o Jego Ojcostwie, lecz także z tych wszystkich wersetów Biblii, które mówią o pewnych rzeczach jako obrzydliwych, nieprzyjemnych, znienawidzonych oraz nikczemnych dla Boga i nie sprawiających Jemu żadnej przyjemności. Te wersety mówią, że Boski gniew pała przeciwko nim i że Jego oburzenie i gniew rozpala się aż do ich zniszczenia. Inne wersety mówią o Boskiej przyjemności, miłości, radości i upodobaniu w rzeczach przyjemnych - w zasadach sprawiedliwości i w tych, którzy im są posłuszni. Ocena przyjemnych uczuć z konieczności oznacza zdolność oceniania uczuć przeciwnego charakteru, ponieważ ból i przyjemność słusznie mogą być uważane jako odpływ i przypływ tego samego uczucia.

    Te rozważania na temat umysłu Boga wyraźnie wskazują, że natura Boga jest uczuciowa, o czym także możemy sądzić z uświadomienia sobie naszej własnej uczuciowej natury, gdyż człowiek został stworzony na obraz Boga. Nie, nasz wielki Bóg nie jest Bogiem stoickiej obojętności, niewrażliwy na uczucia przyjemności i bólu, lecz doskonałe zrównoważenie Jego przymiotów, zachowuje w równowadze pokój we wszystkich okolicznościach, czy w bólu, czy też w przyjemności.

BOSKI POKÓJ NIEPRZERWANY PRZEZ ZEWNĘTRZNĄ NIEZGODĘ

    Z tą myślą rozważmy okoliczności, w których wspaniały pokój Boży jest bezustannie podtrzymywany. Misternie opracowany Plan Boga, w Jego wszystkich dziełach twórczych, wymaga długich aionos [wieków] dla swej realizacji. Przez perspektywę wieków Bóg w swoim własnym podobieństwie widział chwałę inteligentnego stworzenia, utwierdzonego w sprawiedliwości ł godnego daru wiecznego życia. Bóg widział w tym obopólną przyjemność Stworzyciela i stworzenia i ze spokojną cierpliwością postanowił czekać na wspaniałe zakończenie.

    W miarę rozwoju planu i upływu czasu, wolne moralnie władze Jego stworzeń, nadużywane przez niektórych, umożliwiły im rozwój złych charakterów. Tym sposobem wdarła się niezgoda do Jego rodziny - "rodziny [Bożej] w niebie i na ziemi" - do wszystkich Boskich stworzeń, aniołów i ludzi. Ta rodzina została podzielona, niektórzy trwali w sprawiedliwości, a inni wybrali czynienie zła. Lecz taka ewentualność była jedną z przewidzianych konieczności dalekosiężnego planu, którego chwalebny wynik w Boskiej opinii był wart ceny wszystkich poniesionych trudów i strat, które On przewidział.

    O, jak straszną rzeczą jest niezgoda w rodzinie! Jakże często marnotrawny syn lub niesforna córka sprowadza swego sędziwego ojca ze smutkiem do grobu. Ach, Niebiański Ojciec wie coś o takim smutku, ponieważ widział szatana, jednego ze swoich synów (Izaj. 14:12), anioła światłości, spadającego z nieba jako błyskawica (Łuk.10:18). Co najmniej od sześciu tysięcy lat, ten syn jest w otwartym, wyzywającym buncie przeciw Bogu i jest najbardziej aktywnie i złośliwie zaangażowany w podżeganiu do dalszego oporu i niegodziwości. Bóg widział wielu aniołów opuszczających swój pierwszy stan (Juda 6) i stających się sprzymierzeńcami szatana, później widział także całą ludzkość wpadającą w grzech. Czy kiedykolwiek ludzki ojciec spotkał się z takim spiskiem - tak złośliwym i nienawistnym - powstałym w jego rodzinie? Na pewno nie!

    Następnie Bóg uznał za konieczne spełnienie nieprzyjemnego obowiązku kary. W swojej sprawiedliwości Bóg musi wyrzec się tych nieposłusznych synów i traktować ich jak wrogów. Chociaż przez cały czas Jego Ojcowska miłość była przygotowana na błogosławienie zwiedzionych i upadłych istot, wtedy gdy rezultaty odkupienia przywrócą pokutujących do Jego łaski, to miłość musiała być ukryta, podczas gdy została okazana tylko surowa, nieugięta sprawiedliwość. Nie jest to radosny obowiązek, ani postawa grzesznika nie jest przyjemna dla Boga.

    Rozważmy miłość, przeciw której zgrzeszyli ci odstępcy. Chociaż każdy dobry i doskonały dar pochodzi od Boga, to Jego łaski zostały wzgardzone, Jego miłość odtrącona, spiskowano przeciw Jego sprawiedliwej władzy i ignorowano ją, Jego charakter jest niewłaściwie przedstawiany i oczerniany, ukazywany jako odpychający, nienawistny, niesprawiedliwy a nawet nikczemny. Pomimo tego wszystkiego Boski pokój trwa nieprzerwanie. Przez sześć tysięcy lat On znosi ten sprzeciw grzeszników wobec Jego Osoby. I wciąż, o cudowna łasko! Jego miłość obfituje, ponieważ jest napisane, że On tak umiłował świat, nawet gdy ludzie byli jeszcze grzesznikami, że dał swojego Jednorodzonego Syna, aby za nich umarł. Przez Niego też sąd (próba) obejmie również tych aniołów, którzy upadli, z wyjątkiem szatana, przywódcy i sprawcy całego buntu - ojca kłamstw - Jan 3:16; 1 Kor. 6:3; Juda 6; Żyd. 2:14; Obj. 20:10,14.

BOSKI POKÓJ MOŻLIWY DO POGODZENIA ZE SMUTKIEM

    Ten dar Boskiej miłości był innym wskaźnikiem kosztów Jego wielkiego i wspaniałego planu poniesionych przez naszego Niebiańskiego Ojca. On nie tylko oglądał upadek w grzech wielkiej części swojej rodziny, lecz także ich odzyskanie kosztem ofiary najdroższego skarbu swego serca i poddanie Tego ukochanego najskrajniejszemu upokorzeniu, hańbie, cierpieniu i śmierci. Ponadto ilustracja miłości ojcowskiej dopomaga nam w zrozumieniu ceny tego okazania miłości Jehowy. Z jak czułymi i bolesnymi uczuciami miłości musiał On złożyć tę ofiarę ze swego ukochanego Syna, którego sobie upodobał! W dodatku do wszystkich łask charakteru objawionych od samego zarania istnienia Logosa, teraz została dodana następna, zupełne posłuszeństwo Boskiej woli, nawet wtedy, kiedy wyznaczona droga była drogą upokorzenia i bólu.

    Czyż Ojciec pozwolił Jemu wypełnić tę misję miłosierdzia bez najmniejszego doznania uczucia smutku? Czyż On nie odczuwał zranienia ojcowskiej miłości, kiedy strzały śmierci przeszywały serce Jego ukochanego Syna? Kiedy nasz drogi Pan powiedział "Smętna jest dusza moja aż do śmierci" i następnie "Ojcze mój, jeźli można, niech mię ten kielich minie; a wszakże nie jako ja chcę, ale jako ty", czy nie dotknęło to żadnej struny współczucia Wiekuistego? Zaiste tak; nieudawana miłość Ojca ze współczuciem dzieliła smutek Pana - Mat. 26:38,39.

    Zasada, której uczy Boskie Słowo, że prawdziwa miłość płacze z płaczącymi, a raduje się z tymi, którzy się radują, jest także zademonstrowana w Boskim charakterze. Nieśmiertelny Jehowa nie mógł sam umrzeć za nas, ponieważ Jego Boska natura nie podlega śmierci. I nawet gdyby On mógł umrzeć, nie byłoby żadnej wyższej siły, żeby wzbudzić Go od umarłych. Zatem całe stworzenie byłoby pozostawione bez Władcy i wyniknęłoby z tego jedynie nieszczęście i zagłada. Lecz Bóg mógł i ofiarował, za wielką cenę Jego miłujących, ojcowskich uczuć, najdroższy skarb Jego serca. Tym sposobem Bóg objawił wielką miłość (1 Jana 4:9), którą umiłował swoje zwiedzione, upadłe stworzenia. Gdyby ta ofiara nic nie kosztowała Boga, gdyby Jego umysł nie był w stanie doznawać żadnych smutnych uczuć, nawet w takiej okoliczności, wówczas dar Jego Syna nie byłby okazaniem Jego miłości, ponieważ to, co nic nie kosztuje, nic nie objawia.

    Nasz Pan Jezus także objawił wielkie współczucie dla Ojca, z powodu fałszywego przedstawiania Jego charakteru, które On tak cierpliwie znosił przez wieki. Jedynym staraniem Jego życia było uwielbienie Ojca i naprawienie wśród ludzi fałszywych wyobrażeń o chwalebnym Boskim charakterze - objawienie ludziom Jego dobroci, życzliwości, miłości i łaski, i przyprowadzenie ich do miłości litościwego Boga, który tak ich umiłował, nawet gdy jeszcze byli grzesznikami, że odnalazł ich i zaplanował dla nich wieczne zbawienie.

BOSKI POKÓJ ZEŚRODKOWANY W NIM

    Choć powstało wielkie zamieszanie w rozerwanej Boskiej rodzinie - zamieszanie, o którym Bóg oświadcza, że On nie ma w nim żadnej przyjemności (Ps. 5:5), lecz pomimo tego Boski pokój nigdy nie został zakłócony. W pełni poczucia swej własnej moralnej doskonałości, nieomylnej mądrości, potężnej mocy, z najbardziej dokładną oceną sprawiedliwości, z najgłębszym i najbardziej żarliwym umiłowaniem piękna świętości, cierpliwie, spokojnie i radośnie nawet wśród kłopotów, Bóg znosi sprzeciw grzeszników przez sześć tysięcy lat.

    Lecz zgodnie z Boskim zamierzeniem podczas siódmego tysiąclecia, radosnym przywilejem naszego Pana Jezusa będzie zupełne objawienie wszystkim stworzeniom w niebie i na ziemi chwalebnego charakteru Ojca. Wówczas Ojciec rozraduje się w majestacie swego ukończonego dzieła oraz w wiecznym pokoju i szczęśliwości Jego rodziny w niebie i na ziemi "ponownie złączonej pod zwierzchnictwem jednej Głowy" - Efez. 1:10 - Diaglott.

    Jednak to błogosławione uwieńczenie nie będzie osiągnięte, dokąd niepoprawni, upadli synowie Boży, odrzuceni i pozbawieni dziedzictwa, ponieważ umiłowali niesprawiedliwość i nie zreformowali się, nie zostaną odcięci od życia. Będzie to ostatni nieprzyjemny obowiązek Stworzyciela i Ojca wszystkich, który zdecydowanie oświadcza, że jest to smutny obowiązek, niemniej jednak On mężnie go spełni w interesie powszechnej sprawiedliwości i pokoju. Słyszymy Go: "Jako żyję Ja, mówi panujący Pan: Nie chcę śmierci niepobożnego, ale aby się odwrócił niepobożny od drogi swojej, a żył. Odwróćcież się, odwróćcież się od złych dróg swoich, przeczże macie umrzeć?" - Ezech. 33:11.

    Widzimy zatem, że Boski pokój jest możliwy do pogodzenia z wielkim zamieszaniem oraz wszelkiego rodzaju smutkiem i bólem, ponieważ on nie jest zależny od zewnętrznych okoliczności, lecz od właściwego zrównoważenia umysłu i warunków doskonałego serca. Takim pokojem - pokojem Bożym - cieszył się nasz Pan Jezus pośród wszystkich kłopotów i zamieszania Jego obfitującego w wydarzenia ziemskiego życia. To doprowadza nas do rozważenia spuścizny pozostawionej uczniom przez naszego Pana, kiedy był bliski śmierci, wyrażonej w Jego własnych słowach:

"Pokój zostawuję wam, pokój on mój daję wam; nie jako daje świat [w ograniczonej mierze lub nietrwałej jakości], ja wam daję; niechże się nie trwoży serce wasze, ani się lęka" - Jan 14:27.

OSTATNIA WOLA I TESTAMENT NASZEGO PANA

    Tak więc z wielkim współczuciem i czułością, w ostatnią noc ziemskiego życia, nasz Pan obdarzył swoich ukochanych uczniów pożegnalnym błogosławieństwem, Jego spuścizną pokoju. Była to najbogatsza spuścizna, którą Pan miał do przekazania, spuścizna nieocenionej wartości. Była to obietnica tego pokoju duszy, odpoczynku i spokoju umysłu, który On sam posiadał - pokoju Bożego. To był ten sam pokój, którym zawsze cieszył się Ojciec, nawet pośród całego zamieszania spowodowanego dozwoleniem na zło. Lecz ten pokój nie pochodził z tego samego źródła. Jeżeli chodzi o Jehowę, ten pokój był ześrodkowany w Nim samym, Bóg był świadomy swojej wszechpotężnej mocy i mądrości, natomiast pokój Chrystusa był ześrodkowany nie w Nim, lecz w Bogu, przez wiarę w Jego mądrość, moc i łaskę. Także i my, jeśli mamy pokój Boży, pokój Chrystusowy - "Mój pokój" - to podobnie jak w przypadku Chrystusa, on musi być ześrodkowany w Bogu przez wiarę.

    Istotnie, pokój Chrystusowy był bezcenną spuścizną. A jednak, jak szybko burzowe chmury ucisku, które już wtedy stały się bardzo ciemne, rozszalały się gwałtownie nad głowami tych samych uczniów, do których bezpośrednio były skierowane te słowa. Niemal od razu po tej łaskawej spuściźnie, przerażenie, zakłopotanie i zamieszanie przeniknęło do ich serc i do głębi zachwiało ich wiarę. Gdzie wówczas był ten pokój? W czasie gdy nasz Pan mówił te słowa, haniebny zdrajca Judasz odszedł, aby zrealizować zbrodniczy cel. Potem nastąpiła agonia w Getsemane oraz przerażenie i osłupienie wśród uczniów, gdy zaczęli uświadamiać sobie los swego ukochanego Pana. Wkrótce ich zapierająca dech niepewność wzmogła się do straszniejszych przeczuć, kiedy On stał samotny przed bezlitosnymi oskarżycielami i prześladowcami na dworze Piłata i w pałacu Heroda, podczas gdy oni byli bezsilni, by Go ochronić. Potem nastąpił tragiczny koniec - okropność ukrzyżowania.

CO STAŁO SIĘ Z POKOJEM?

    Gdzie w takich okolicznościach był obiecany pokój, gdy oni wszyscy zdjęci strachem i przerażeniem opuścili Go i uciekli, i kiedy święty Piotr, chociaż pełen trwogi pragnął bronić naszego Pana, był tak przestraszony, że frzy razy zaparł się Go i pod przysięgą oświadczył, że nigdy Go nie znał? Wyjaśnienie jest następujące: pokój wówczas jeszcze nie nastąpił, ponieważ, jak Apostoł Paweł mówi nam, "Gdzie jest testament, potrzeba, aby śmierć nastąpiła tego, który czyni testament. Bo testament [spuścizna] tych, którzy zmarli, mocny jest, gdyż jeszcze nie jest ważny, póki żyje ten, co testament uczynił" (Żyd. 9:16,17). Gdy tylko się zakończyła tragiczna scena i wołanie "wykonało się" dobiegło do ich wytężonego słuchu, może się wydawać dziwne, lecz jest pewna oznaka, że do ich zasmuconych serc począł zakradać się pokój. Ściemniałe niebiosa, trzęsąca się ziemia, rozpadające się skały, rozerwana zasłona w świątyni - wszystko to było dla nich posłannictwem pociechy, którego świat nie mógł przyjąć.

    Dla świata (żydów i pogan razem uczestniczących w zbrodni) te wydarzenia miały wymowę Boskiego gniewu i oburzenia przeciwko nim. Gdy strach padł na ludzi, a wrzawa i podniecenie tego okropnego dnia przygasały, oni bijąc się w piersi, wracali do swych domów. Rzymski setnik i ci, którzy byli z nim, przerażeni powiedzieli "Prawdziwie ten był synem Bożym".

    Lecz do uczniów Pana te wydarzenia przemawiały zupełnie innym językiem. Sprawa ich błogosławionego Mistrza była ich sprawą i była Boską sprawą. Dla nich te nadprzyrodzone manifestacje były dowodem, że Bóg nie traktował tej sprawy z obojętnością i chociaż przez zasłonę ciemności nie potrafili odczytać Jego wspaniałych zamierzeń, to w tych wydarzeniach był dla nich przebłysk nadziei.

    Trzy dni później ich nadzieja odżyła dzięki wiadomości o zmartwychwstaniu naszego Pana, potwierdzonej przez Jego pojawienie się wśród nich. Następnie, czterdzieści dni później, nadzieja została wzmocniona przez Jego wniebowstąpienie, po udzieleniu im pożegnalnych rad, błogosławieniu, daniu obietnicy powrotu i pouczeniu ich, aby pozostali w Jeruzalem, aż otrzymają obiecanego od Ojca Pocieszyciela, Świętego Ducha synostwa, niewiele dni później - w Pięćdziesiątnicę. Wtedy zaczęli doceniać pokój Chrystusowy, bogatą Pańską spuściznę, a pozostałe dni modlitwy i oczekiwania były dniami trwającego pokoju - pokoju, który płynął niczym rzeka. Lecz kiedy w dniu Pięćdziesiątnicy przyszedł obiecany Pocieszyciel, rzeka pokoju odnalazła głębsze koryto, a ich radość nie znała granic!

    "Doskonały Boski pokój jest niczym wspaniała rzeka, Zwyciężający wszystko w swym radosnym wzroście. Doskonały, i jeszcze obficiej płynie każdego dnia; Doskonały, i jeszcze pogłębia się w swym postępie."

NASZA BOGATA SPUŚCIZNA POKOJU

    Ta spuścizna pokoju nie została przekazana wyłącznie wczesnemu Kościołowi. Jest to błogosławione dziedzictwo całego Kościoła, aż do końca tego wieku. Pan przedstawił nam wszystkim swoją myśl tego znamiennego dnia, kiedy w swojej modlitwie powiedział: "A nie tylko za tymi proszę, lecz i za onymi, którzy przez słowo ich uwierzą we mnie" - Jan 17:20.

    Jakąż bogatszą spuściznę Pan mógłby zostawić swemu umiłowanemu ludowi? Przypuśćmy, że gdyby On skierował energię swego ziemskiego życia na gromadzenie pieniędzy i tak czyniąc, zgromadziłby ogromną fortunę, aby pozostawić ją w rękach swoich uczniów, w celu wspierania wielkiego dzieła tego wieku, gdy On odejdzie od nich! Jak szybko zniknęłaby ta cała fortuna i jak ubogie byłoby dzisiaj nasze dziedzictwo! "Człowiek grzechu" z pewnością przechwyciłby ją w jakiś sposób i ani odrobina tej spuścizny nie dotrwałaby do końca tego wieku. Lecz Pańska bogata spuścizna pokoju wciąż obfituje owśród Jego ludu!

SB ’97,26-30; BS '96,65.