Któż uwierzył kazaniu naszemu?

- Izajasz 53: l -

    RETORYCZNE PYTANIE ? Być może. Jednak jest w nim ukryty ton zawiedzionych nadziei, niechęć pogodzenia się z faktem, że takie przełomowe wydarzenia mogą być zlekceważone przez inteligentne umysły, jako niegodne zaufania.

    "Któż uwierzył kazaniu naszemu, a ramię Pańskie komu objawione jest?" (Iz. 53:1). Prorok, poruszony przez świętego Boskiego ducha, wgląda daleko w przyszłość i zapowiada smutną rzeczywistość dla przyszłych pokoleń, że chociaż natchnione i pokrzepiające na duchu posłannictwo Ewangelii będzie udzielone najpierw Boskiemu wybranemu narodowi, Izraelowi, a następnie dotrze aż do najdalszych miejsc ziemi, to jego powszechne przyjęcie wcale nie jest pewne. I jest to wspólnym doświadczeniem wiernych Boskich pisarzy od pierwszego przyjścia naszego Pana aż do naszych czasów.

    Poselstwo Królestwa często trafia do niechętnych uszu i reakcją na nie są uniesione brwi i politowanie na twarzy. "Jak możecie wierzyć w takie rzeczy?" oni pytają. "Spójrzcie na dzisiejszy świat - jeśli Chrystus umarł za grzechy świata, dlaczego wciąż jest takie zło i niesprawiedliwość?"

    Czy świadectwo Ewangelii zawiodło? Czy Chrystus umarł nadaremnie? Lub, co gorsze - czy my sami zostaliśmy zwiedzeni i staliśmy się fałszywymi świadkami, wzbudzającymi nierealne, niemożliwe do spełnienia nadzieje? Nie daj tego Boże!

    Bo cóż z tego, jeśli niektórzy nie uwierzyli? Czy niedowiarstwo ich zniszczy wiarę Bożą? Nie daj tego Boże! I owszem niech Bóg będzie prawdziwy, a wszelki człowiek kłamca. - Rzym. 3:3,4.

    Boski Plan Zbawienia w całym swym pięknie, logice i prostocie, wykracza daleko poza granice ludzkiej wynalazczości. Tak zadowalający i pasjonujący dla wierzących, dla większości ludzi nie znaczy nic. Dzisiaj uważa się, że to sprytne być cynikiem - wszystko kwestionować, nie dowierzać każdemu człowiekowi, nie ufać nikomu. Prosta ufność, która kiedyś cechowała charaktery wielu zwykłych ludzi, dziś należy do rzadkości. Dlaczego tak jest? Apostoł Paweł ponownie udziela nam odpowiedzi (2 Kor. 4:4, KJV):

    "Bóg tego świata oślepił umysły tych, którzy nie wierzą, aby im nie świeciła światłość chwalebnej Ewangelii Chrystusa, który jest obrazem Boga."

    Współczesne osiągnięcia w dziedzinie komunikacji użyczyły szatanowi, bogu tego świata, nieocenionych narzędzi w popieraniu jego zwodniczej strategii. On jest mistrzem dezinformacji i ma potężnych sług w radiu, telewizji i prasie, a wszyscy oni są wystarczająco zdolni by wprowadzić w błąd nawet wykształconych. Ponadto, w tym czasie wielkiego wzrostu wiedzy, on jest biegły w przekształcaniu potencjalnych błogosławieństw do złych celów, wykorzystując ludzką chciwość. On kieruje uwagę ludzi na wszystko co degraduje i demoralizuje, odwołując się do niższych instynktów bezbożnych ludzi, tak, że zło mnoży się i zagraża nawet samemu przetrwaniu ludzkiej rasy.

    Tak więc, wspaniale, że istnieją tacy, którzy uwierzyli w słowa Izajasza, którzy przyjęli świadectwo wiernych sług Bożych - dobre wieści o wielkiej radości, która (w słusznym czasie) będzie dla wszystkich ludzi!

"OTO SŁUGA MÓJ"

    Ból i smutek Izajasza jest silnie wyrażony w jego proroctwie. On w perspektywie dostrzega przyjście izraelskiego Mesjasza, którego bezwzględna wierność Niebiańskiemu Ojcu sprowadzi na Niego hańbę ze strony nierozumiejących ludzi. Odrażający dla nich był fakt, że obiecany Wyzwoliciel przyszedł jako "sługa cierpiący" i w wyniku tego On został odrzucony.

    Proroctwo rozpoczyna się od wersetu 13, rozdziału 52, gdzie Bóg mówi o misji swego Sługi, udzielając najpierw łaskawego i pocieszającego zapewnienia o ostatecznym zwycięstwie: "Wywyższony i podniesiony, i bardzo uwielbiony będzie." Ten rezultat jest ponownie przedstawiony na końcu proroctwa i jest następnym pocieszeniem, że wstrząsające wydarzenia w nim opisane, w słusznym czasie osiągną Boski cel.

    To, że nasz Pan Jezus miał przyjść jako sługa, nie sprowadza Go do statusu niewolnika. Raczej, On jest Boskim czcigodnym posłannikiem, którego najwyższym pragnieniem jest czynienie woli swego Ojca. "Oto idę; w księgach napisano o mnie. Pragnę czynić Twoją wolę, Boże mój, ponieważ Twoje prawo jest w sercu moim" (Ps. 40:8,9, KJV).

TWARZ JEZUSA

    Większość podobizn przedstawiających Zbawiciela nie przemawia do naszego współczesnego poczucia piękna. Średniowieczna sztuka, w szczególności, często pokazuje Go jako ascetycznego, bladego i nieszczęśliwego człowieka. Czy Jezus naprawdę tak wyglądał? Opierając się na słowach Izajasza w w. 2 i 3 niektórzy sugerują, że zewnętrzny wygląd Jezusa był gorszy niż innych ludzi. "Nie miał postawy ani urody ... nie było w Nim żadnego piękna, abyśmy Go pragnęli... zakrywaliśmy przed Nim nasze twarze, był wzgardzony, nie ceniliśmy Go" (KJV). I znowu czytamy: "Jego wygląd był tak zeszpecony" (Iz. 52:14, KJV). Bez wątpienia, twarz naszego drogiego Zbawiciela nosiła oznaki smutku. Jego głęboko współczujące serce było "poruszone odczuwaniem naszych słabości", a żal, że Jego własny naród "nie przyjął" Go, z pewnością dodał smutku rysom Jego twarzy (Żyd. 4:15, KJV; Jana 1:11).

    Lecz jak zwykli mężczyźni, kobiety i dzieci patrzyli na Jezusa podczas Jego życia na ziemi? Czy On był raczej nieatrakcyjny, nieprzystępny, w pewien sposób odpychający? Wprost przeciwnie, oczywiste jest, że On w najwyższej mierze miał tę rzadką cechę, która może przyciągać małe dzieci, budzić ufność w słabych i inspirować mocnych do trwającej przez całe życie miłości i poświęcenia. Dziecko odruchowo nie zbliża się do kogoś, kto ma ponurą twarz czy odpychający wygląd i jest mało prawdopodobne, aby zwykli ludzie chętnie słuchali czarnowidza z odrażającą twarzą.

    Lecz czy było widoczne, że Jezus był nie skażony przez powszechną Adamową niedoskonałość? Nie mamy o tym powiedziane, lecz w poetyckim języku Pieśni Salomona 5:16, On był "wszystek pożądany"! Nawet wtedy, gdy Jezus był przygnębiony, posiniaczony, wyśmiewany i udręczony, stojąc w obliczu śmierci, Poncjusz Piłat mógł zachwycać się Jego dostojeństwem i szlachetnym zachowaniem i prawie mimowolnie zawołał: "Oto człowiek!" (Jana 19:5).

KOMU JEST OBJAWIONE RAMIĘ PAŃSKIE?

    Bardzo nieliczni dostrzegali w naszym Panu Jezusie potężne ramię, ramię wszechmocy Bożej, wyciągnięte, aby pomóc naszej upadłej rasie. Niewielu zdaje sobie sprawę, że ofiara dokonana na Kalwarii jest podstawą, na której zostanie ustanowione Królestwo, w celu błogosławienia i podniesienia wszystkich rodzin ziemi.

    Należy pamiętać, że nasz Pan wierzył w to sam i nie bał się oświadczyć przed Najwyższym Kapłanem: "Odtąd ujrzycie Syna człowieczego siedzącego na prawicy mocy Bożej" (Mat. 26:64) - szał i niewiara zniekształcała rysy twarzy tych, którzy słuchali. Później, po swoim zmartwychwstaniu, On powiedział do uczniów: "Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi" (Mat. 28:18). Pozostając przez 40 dni na ziemi i od czasu do czasu pojawiając się wśród nich, Pan wzmacniał ich wiarę i wzniecał w nich taką gorliwość, która wiodła ich i ich następców aż do granic ziemi, świadcząc wszystkim narodom -jako ustanowieni przez Boga wysłannicy, przekazujący Ewangelię zbawienia, radosne wiadomości, dobre wieści światu, który w przeważającej mierze jest głuchy, ślepy i niewierzący.

ŚWIADECTWO

    "Znaleźliśmy Mesjasza" (Jana 1:41). To zdumiewające oświadczenie Apostoła Andrzeja na początku misji Jezusa wywołało falę podniecenia wśród czekających na ten dzień, którzy ufali w Boską obietnicę o wielkim Wybawicielu. Oni nie byli zniechęceni Jego skromnym pochodzeniem i pozorną znikomością. Jego fascynujące posłannictwo zniewoliło ich. Oni odnaleźli Mesjasza!

    Gdyby On przyszedł jako wspaniały król, wielki wojskowy przywódca, szlachetnie urodzony, ze wszystkimi przejawami ziemskiego prestiżu i zaszczytów, ich relacja niewątpliwie byłaby najważniejszą wiadomością i zmobilizowałaby religijne i polityczne władze do gorączkowego działania. Lecz - wędrowny kaznodzieja? Przyjaciel celników i grzeszników? Karierowicz znikąd?

    Łącząc się z prorokiem w wielkim dziele ogłaszania, uczniowie Jezusa od czasu Jego śmierci, przez wieki dzielą los Izajasza w oskarżaniu ich jako fałszywych świadków, w gorzkości odrzucenia i szyderstwach ze strony mądrych tego świata. Posłannictwo o Zbawicielu cierpiącym za grzechy świata nie jest przyjemne dla uszu "rodzaju złego i przewrotnego", dla tych, którzy nie odczuwają żadnej potrzeby zbawienia i są przeświadczeni, pomimo przeczących dowodów, że dzień po dniu, w każdej dziedzinie stają się coraz lepsi.

    To świadectwo nadal jest rozpowszechniane przez tych, których Pan pobłogosławił zrozumieniem. Te wieści nigdy nie tracą swej aktualności. Posłannictwo o Zbawicielu czyni zrozumiałym Boski plan, którego celem jest wyzwolenie umierającej ludzkości spod sprawiedliwego wyroku, pod którym się znajdują i udzielenie im sposobności otrzymania wiecznego, doskonałego życia. Zbyt dobre, by było prawdziwe? Mamy świadectwo nie tylko Izajasza, lecz także wszystkich proroków od początku świata, że "czas naprawienia wszystkich rzeczy" nadejdzie (Dz.Ap. 3:21). To, że cena za grzech musi najpierw zostać zapłacona, jest istotą naszego posłannictwa i ten zarys Ewangelii wciąż jest głównym kamieniem upadku i skałą obrażenia dla obydwu domów Izraela - żydowskiego i chrześcijańskiego. Jedynie nieliczni uznają wielką podstawę wiary, Okup (Iz. 8:14; l Piotra 2:7,8).

Latorośl

    "Bo wyrósł jako latorostka przed nim, a jako korzeń z ziemi suchej" (Iz. 53:2). Latorośl w języku hebrajskim sugeruje młode drzewko, takie jakie często wyrasta z korzenia ściętego drzewa. Długo po tym, kiedy genealogiczne drzewo Króla Dawida pozornie uschło i naród stracił swą suwerenność, nowe życie miało powstać z tego samego korzenia. Prorok nasuwa podobną myśl w rozdziale 11:1 (KJV): "Wyjdzie pęd z pnia Isajego, a gałązka z korzenia jego wyrośnie." To niezwykłe wydarzenie jest tutaj rozpatrywane z punktu widzenia przyszłej chwały i mocy Chrystusa w czasie Jego Mesjańskiego Królestwa.

    Lecz Jezus jako "latorośl" jest wątłym, a jednak obiecującym pędem, w czasie pierwszego adwentu nie uznawanym przez ogół, za wyjątkiem nielicznych. Z pozornie zapomnianych, starożytnych Boskich obietnic dla Izraela wyłania się Mesjasz, lecz jest Sługą Cierpiącym, przychodzącym, by złożyć ofiarę za grzech, a oni nie pragną Go.

Człowiek smutku

    Smutek jest gorzką konsekwencją grzechu na początku historii ludzkości. Któż może wątpić, że sam Stwórca, wydając wyrok na winną parę, nie miał smutku w sercu? Do kobiety On powiedział: "Obficie rozmnożę boleści twoje i poczęcia twoje; w boleści rodzić będziesz dzieci", a do mężczyzny: "Przeklęta będzie ziemia dla ciebie, w pracy z niej pożywać będziesz po wszystkie dni żywota twego" (l Mój. 3:16,17).

    Podczas gdy ludzka rodzina cierpi z powodu smutku i "boleści śmierci", smutek Ojca odbija się w głębokim i obfitującym współczuciu Syna dla innych. Spoglądając na bogatego młodego człowieka, który odchodził smutny, Jezus rozmiłował się w nim (Mar. 10:21). Z punktu widzenia swej ludzkiej doskonałości, Jezus, w którym nie było żadnego grzechu, był niezwykle wrażliwy na nieszczęśliwe położenie ogółu ludzkości. Pomagając i uzdrawiając, ucząc i dając samego siebie, On nosił nasze smutki.

Zaznajomiony z bólem

    Ból oznacza tutaj słabość, niedomaganie lub chorobę. Twierdzenie, że chociaż Jezus nie był dotknięty degeneracją ludzkiej natury pod przekleństwem i doskonały pod względem fizycznym, to jednak mógł cierpieć z powodu ogólnej niedoli innych ludzi, wydaje się uzasadnione. W Piśmie Świętym jest zapis, który mówi, że żywotność uchodziła z Niego, gdy uzdrawiał choroby innych. Kiedy był biczowany, krwawił, gdy Go bito, Jego ciało było posiniaczone. Jego trzyipółletnia służba miała tak głęboko ofiarniczy charakter, że kiedy nadszedł czas procesu sądowego i ukrzyżowania, było widoczne, że On prawdziwie "wylał na śmierć duszę swoją."

    Jednak Jego smutek i ból jeszcze się nie skończył. Chociaż został wywyższony jako prawa ręka Ojca, odziedziczył Boską naturę i Jego ofiara została zakończona, to On nadal nosi nasze smutki i dźwiga nasze niedole. Nasze własne doświadczenie mówi nam, że Pan często podnosi naszego słabnącego ducha i dźwiga cięższą część naszego "krzyża." I mamy zapewnienie, że w naszym chrześcijańskim biegu nie będziemy próbowani i ćwiczeni ponad to, co jesteśmy w stanie znieść, a "droga ucieczki" jest dla nas zabezpieczona (1 Kor. 10:13, KJV). Bóg kieruje sprawami na naszą korzyść. Nie zawsze jesteśmy w stanie sobie uświadomić, jak często moce niebieskie są posyłane, by nieść nam pomoc w czasie potrzeby!

    Nie jest Boskim celem, aby w obecnym czasie uwolnić nas od odpowiedzialności w stosunku do niewierzącego świata. Raczej, jednym z głównych zarysów Jego planu jest, aby ci, którzy otrzymują to posłannictwo i łączą się w dziele świadczenia, mieli również udział w cierpieniach Chrystusa, wczuwając się w niedolę świata, chętnie niosąc ich ból i smutek, aby byli dobrze przygotowani do udziału w podnoszeniu całej ludzkości, we właściwym czasie, do obrazu i podobieństwa Bożego, jak pierwotnie została stworzona.

Zraniony za nasze przestępstwa

    "A bez rozlania krwi nie bywa odpuszczenie grzechów" (Żyd. 9:22). Przelanie krwi oznacza ofiarniczą śmierć, a nie to, co się określa jako śmierć naturalną, chociaż ściśle mówiąc, żaden człowiek nie umiera śmiercią naturalną, ponieważ z natury dla człowieka było zamierzone życie wieczne. Na ile jest to związane z zaspokojeniem Sprawiedliwości, Jezus mógł oddać swoje życie w jakikolwiek sposób, ponieważ podstawową zasadą było życie za życie - życie Jezusa za życie Adama. (Zobacz Pytania Biblijne w tym numerze.)

    Również do odkupienia ludzkości nie było wymagane, aby nasz Pan został zraniony, a Jego krew wylała się na ziemię. Lecz mamy zapis Apostoła Jana, że "jeden z żołnierzy... otworzył bok jego, a zarazem wyszła krew i woda" (Jana 19:34). Tutaj nie tylko mamy dowód rzeczywistej śmierci Jezusa, lecz w tym opisie widzimy zadziwiającą dbałość wypełniania szczegółów Boskich zarządzeń w tym, że przelana krew jest uważana za skuteczną w usunięciu przekleństwa z samej ziemi. To będzie przeciwieństwem powszechnego doświadczenia pracy i trudu z jakim pokolenia zdobywały swój chleb w pocie czoła. W czasie naznaczonym "ziemia wyda urodzaj swój" (Ezech. 34:27), a Bóg w wyniku tego powie: "W radości będziecie jeść z tego, po wszystkie dni waszego życia." (Zob. Iz. 35:1,2,10.)

Zraniony z powodu naszych nieprawości

    On został starty, rozszarpany i zniszczony. Taka jest myśl hebrajskiego oryginału. To nie znaczy literalnego rozczłonkowania ciała naszego Pana, ponieważ wiemy, że proroctwo z Ps. 34:21 zostało wypełnione: "Kość jego nie będzie złamana" (Jana 19:36; por. 2 Moj. 12:46 i 4 Moj. 9:12). Lecz jakże zdruzgotany był duch naszego drogiego Zbawiciela, gdy zbliżył się do kulminacyjnego punktu swej misji! W skrajnej udręce modlił się do Ojca: "Jeśli chcesz, przenieś ten kielich ode mnie, wszakże nie moja wola, lecz twoja niech się stanie ... a był pot jego jako krople krwi ściekające na ziemię" (Łuk. 22:42,44).

    Który z Jego uczniów był świadkiem tej sceny? Trzech wybranych obserwatorów ogarnął sen, lecz jeden wierny naśladowca widział, słyszał i zapamiętał. Czy kiedykolwiek mógłby zapomnieć? A później opowiedział o tym, czego był świadkiem tej pamiętnej nocy, Łukaszowi, umiłowanemu lekarzowi, który pod Boskim natchnieniem zapisał to, w celu pouczenia i dodania otuchy wszystkim tym, którzy kładą swe życie razem z ich Panem.

    To, co prorok Izajasz widział perspektywicznie, towarzysze Pana Jezusa widzieli jako aktualne wydarzenia. Choć w niejasny sposób, oni wszyscy instynktownie przeczuwali ich chwalebny rezultat, a my, którzy uwierzyliśmy w ich świadectwo, z perspektywy czasu także mamy korzyść i możemy śledzić kierownictwo Boskiej miłości na przestrzeni wielu wieków, które minęły od czasu kiedy Cierpiący Sługa uczynił swoją duszę ofiarą za grzech.

... Sinością Jego jesteśmy uzdrowieni

    Chociaż chłosta oznacza karanie cielesne, ona również zawiera myśl pouczania, naprawy i nagany wymierzonej z najlepszych motywów. Tak więc Apostoł zachęca braci, aby z zadowoleniem przyjmowali ojcowską troskę Pana dla ich dobra: "Kogo Pan miłuje, tego karze, a smaga każdego, którego za syna przyjmuje. Jeśli znosicie karanie, Bóg się wam ofiaruje jako synom [postępuje z wami jak z synami - KJV]; albowiem któryż jest syn, którego by ojciec nie karał?" (Żyd. 12:6,7). Może się to wydawać zadziwiające, że nasz Pan Jezus nie był wyłączony spod tego aspektu rodzicielskiej troski Ojca. "A choć był Synem Bożym, wszakże z tego, co cierpiał, nauczył się posłuszeństwa" (Żyd. 5:8,9).

    Karanie dla naszego pokoju spadło na Niego, abyśmy mogli mieć pokój z Bogiem, uwolnienie z potępienia grzechu. Jego rany, obrażenia i chłosty, które otrzymał, niewątpliwie potwierdzają zastępczy charakter cierpień naszego Zbawiciela. Prawdziwie, "PAN włożył na Niego nieprawość wszystkich nas"!

Zbłądziliśmy jak owce

    Tak, kontynuuje Izajasz - wszyscy zabłądziliśmy niczym owce, jeden po drugim udając się na złą drogę. Nawet ci z wiary Abrahama, Boski lud, oddalili się od owczarni, a nasz Pasterz wziął winę na siebie. A jeśli my, lud izraelski, jesteśmy zgubieni, to o ile bardziej inne Jego owce, nie z tej owczarni? Oni również kroczą przez życie nieświadomi, że są zgubieni. Ich lata mijają, a potem idą w zapomnienie. Nie wyłania się żaden cel, który wyjaśniałby ich krótką egzystencję, nie mają żadnej pewnej nadziei na przyszłe życie i szczęście. Błądzący pod względem zrozumienia i kierunku drogi, krnąbrny i daleki od kierownictwa Pasterza, to jest świat mężczyzn, kobiet i dzieci, podobny do wielu zagubionych owiec i baranków.

    Jako następcy Izajasza w niesieniu świadectwa, uznajemy, że Dobry Pasterz uratował nas i bezpiecznie zachowuje w swojej owczarni, nawróconych do Pasterza i Biskupa naszych dusz (1 Piotra 2:25). Lecz co z naszymi towarzyszami w świecie, zagubionymi, pozbawionymi przywództwa? Jaka nadzieja jest dla naszych bliskich, którzy "na drogę swą obrócili się"? Oni będą zgromadzeni!

    "A mam i drugie owce, które nie są z tej owczarni ... i głosu mego słuchać będą, a będzie jedna owczarnia i jeden pasterz" (Jana 10:16). Ta myśl jest powtórzona przez Apostoła Pawła: "Aby w rozrządzeniu zupełności czasów w jedno zgromadził wszystkie rzeczy w Chrystusie, i te, które są na niebie, i te, które są na ziemi" (Efez. 1:10). Zbawienie i zgromadzenie niewierzącego, jak dotąd, świata, jest historią dotychczas przemilczaną. Ono należy do tej przyszłej dyspensacji - zupełności czasu - w której Chrystus nie będzie już Sługą Cierpiącym, lecz objawi się jako wielki Pasterz owiec, i - paradoksalnie - jako Baranek, którego ofiara za grzech zapewni nowe życie umierającemu światu.

Gnębiony, Cierpiący, Milczący

    Nie mamy żadnego bezpośredniego dowodu na to, ile osób było świadkami i później opowiadało pisarzom Ewangelii wydarzenia tej pamiętnej nocy, kiedy Jezus został przyprowadzony na sąd. Ich relacje wskazują, że nie każda obecna tam osoba była wrogo usposobiona, a jednak każdy współczujący obserwator musiał poczuć się sfrustrowany potulną uległością naszego Pana wobec poniżania, niesprawiedliwości i zastraszania. Gdyby przemówił w swej własnej obronie, gdyby zdecydował się otworzyć usta, przedstawić argumenty w swojej sprawie - kto wie? - może uczeni w Piśmie, Faryzeusze, doktorzy prawa, a nawet najwyżsi kapłani ulegliby elokwencji Tego, który mówił taki jak żaden inny człowiek.

    Lecz jeśli chodzi o dążenie do uwolnienia się od śmierci, Pan wiedział, że ona była dozwolona przez Ojca, dlatego pozostał milczący. "Izali nie mam pić kielicha tego, który mi dał Ojciec?" (Jana 18:11). Chwila, w której ujrzeli swego Pana zniewolonego, nie stawiającego oporu, jak baranek na rzeź, prawdopodobnie stała się początkiem bardziej dojrzałego zrozumienia ze strony Jego uczniów. Jezus był Paschalnym Barankiem! Przyjęty do serc i domów ludu Bożego 10 dnia miesiąca Nisan, On był gotowy do ofiarowania 14 dnia.
Oni przypomnieli sobie oświadczenie Jana Chrzciciela: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata." Z zatrważającą jasnością zaczęli sobie uświadamiać, co Jezus miał na myśli, kiedy podczas Paschalnej wieczerzy uroczystym tonem polecił im, aby w przyszłości obchodzili to święto na Jego pamiątkę. Z jakim zdumieniem uczniowie dostrzegli znaczenie proroctwa Izajasza i z jaką radością uczynili go swym własnym posłannictwem, głosząc wśród wszystkich narodów Ewangelię zbawienia dzięki przelanej krwi Pana Jezusa Chrystusa.

Któż może podać Jego rodowód?

    Jest kilka sposobów umożliwiających zrozumienie tych słów, a każdy z nich nasuwa myśl, że okoliczności związane z przyjściem Mesjasza są osłonięte pewnym niezrozumieniem. Izajasz być może pyta: Kto z Jego czasów i pokolenia może przyjąć te fakty? - tylko nieliczni, którzy stali się Jego naśladowcami i byli wzgardzeni tak jak On. Moce ciemności bez wątpienia ukryły prawdę przed ogromną większością.

    Prorok może tutaj odnosić się do tajemniczych narodzin Jezusa. Jak niewielu wiedziało o Jego Boskim rodowodzie? Jak niewielu wierzyło lub wyznawało, że Ten wzgardzony, odrzucony i ukrzyżowany był jednorodzonym Synem Boga, który stał się ciałem dla jedynego celu, aby oddać siebie na Okup za wszystkich? Przy końcu Jego misji, prawdopodobnie żyli jeszcze tacy, którzy pamiętali anielskie posłannictwo pokoju na ziemi i odwiedzili dziecię w Betlejem. Lecz ilu naprawdę zrozumiało Światło, które wtedy przyszło na świat?

    Ponownie, Izajasz może pytać: Kto mógłby podejrzewać, że Ten, który został pozbawiony życia bez potomstwa, w pewnym niewyjaśnionym sensie, ujrzy swoje nasienie - stworzy rodzinę? Kierowany przez ducha świętego, prorok wiernie zapisał swoje posłannictwo, lecz jego dokładniejsze zrozumienie zostało zarezerwowane dla tych, którzy później byli błogosławieni przez osobistą usługę Chrystusa. "Ja przyszedłem, aby żywot miały, i obficie miały" (Jana 10:10). "Ciało moje ... dam za żywot świata" (Jana 6:51). Tak więc następne proroctwo stało się jasne - przyszedł Ten, który ma być wiecznym Ojcem - Życiodawcą ludzkiej rodziny (Iz. 9:6). Z pewnością, dużą częścią tej "radości wystawionej przed Nim" było oddanie Jemu, jako należnego Mu dziedzictwa, wzbudzonych z grobu ludzi na ziemi (Ps. 2:8).

Upodobanie PANA

    "Tak się PANU upodobało zetrzeć go, i niemocą utrapić." Bogu upodobało się dozwolić na wszystkie gorzkie doświadczenia Cierpiącego Sługi, rzekomo tak niesprawiedliwe, tak bezsensowne i tak przeciwne wszystkiemu, czego ludzkość mogła się spodziewać.

    To nie dlatego, że Niebiański Ojciec czerpał przyjemność z wstrząsających scen sądzenia i ukrzyżowania Jego Syna. Żaden miłujący ziemski Ojciec - ani matka - nie mógłby być obojętnym świadkiem takich cierpień, jakie znosił Jezus. Jak bardzo serce Marii, matki naszego Pana, musiało krwawić z powodu jej pierworodnego! Dając swego jednorodzonego Syna w celu zbawienia ginącego świata, Bóg Jehowa wziął na siebie ostateczną odpowiedzialność. Jak Jezus powiedział do Piłata: "Nie miałbyś żadnej mocy nade mną, gdyby ci nie była dana z góry" (Jana 19:11).

    Z punktu widzenia doskonałej mądrości i znajomości przyszłości, Ojciec mógł patrzeć na przepełniony bólem, ofiarniczy aspekt procesu odkupienia z zadowoleniem i spokojem, wiedząc, że jego rezultat będzie chwalebny dla Chrystusa i okaże się błogosławieństwem dla cierpiącej ludzkości na ziemi, która stanie się Jego dziećmi. Wówczas, również Syn "Z pracy duszy swej ujrzy owoc, którym nasycony będzie."

On będzie dzielił korzyści

    "Korzyści" otrzymane przez naszego drogiego Odkupiciela jako Tego, który odniósł zwycięstwo nad grzechem i śmiercią, On zamierza podzielić z tymi wiernymi spośród Jego naśladowców, którzy określeni są jako "mocarze." Oni nie są mocarzami z powodu swej własnej siły, lecz są w stanie czynić wszystkie rzeczy przez moc Chrystusa, ich Mistrza (Filip. 4:13). Nagrody za wielkie zwycięstwo nad złem - zdumiewająca myśl - staną się także ich udziałem: wieczna społeczność z Ojcem i Synem, przywilej niesienia błogosławieństw wszystkim rodzinom ziemi i perspektywę wejścia w wieki przyszłej chwały, ponieważ Królestwo Chrystusa będzie trwać i rozszerzać swe dobroczynne panowanie na całą wieczność!

KTÓŻ UWIERZYŁ KAZANIU NASZEMU?

    Obecnie my jesteśmy wysłannikami. Dzisiaj do nas należy odpowiedzialność i przywilej ogłaszania wieści o zbawieniu przez przelaną krew naszego Pana Jezusa. To jest czynione wieloma sposobami: przez czasopisma, traktaty, broszury i inne pomoce do studiowania Biblii. W miejscach publicznych, takich jak biblioteki, czytelnie, supermarkety, szpitale, nasze dobre wieści mogą przyciągać uwagę osób potrzebujących pocieszenia lub tych, którzy szukają podstawy dla prawdziwej wiary w niepewnym świecie. Obecnie posłannictwo rozprzestrzenia się drogą elektroniczną przez ogólnoświatową sieć i tym sposobem można pozyskać pewne osoby, które z początku nie zdawały sobie sprawy z tego, że potrzebują zbawienia.

    A słowo mówione nadal zajmuje bardzo ważne miejsce w naszym świadczeniu, nie tylko w zebraniach i konwencjach, lecz - co prawdopodobnie ważniejsze - w osobistym świadczeniu do jednostek, kiedykolwiek i gdziekolwiek znajdziemy skłonne do słuchania uszy. Elokwencja nie jest tu konieczna. Miłość chrystusowa w naszych sercach pomoże nam znaleźć słowa odpowiednie do okazji.

    Niewiara nadal jest powszechną reakcją na nasze posłannictwo, czasem także opozycja lub kpiny, często obojętność. Lecz ponieważ Chrystus wstawi się przed Tronem Boga za potępioną i umierającą ludzkością, musi nadejść czas, kiedy prawdziwe Światło "które oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat" zabłyśnie we wszystkich sercach i rozjaśni wszystkie umysły. "Ziemia będzie napełniona znajomością PAŃSKĄ, tak jak morze wodami napełnione jest" (Jana 1:9; Iz. 11:9). Wówczas, z wiernym Izajaszem będziemy się radować, słysząc, jak ocalone miliony ludzkości wołają: "Oto Bóg nasz ten jest; oczekiwaliśmy Go ... Ten jest PAN,... weselić i radować się będziemy w zbawieniu Jego" (Iz. 25:9).

SB ’03,27-32; BS '03,27-31.