"NOWOŚĆ ŻYCIA" - Rzym. 6:4 -
Zaświtał
poranek
Niczym
pierwszy poranek,
Zaśpiewał kos
Niczym
pierwszy ptak.
Chwała za śpiewającego!
Chwała
za poranek!
Chwała za tych, którzy ukazują Świeżość
Pochodzącą
z Boskiego Słowa!
-
Eleanor Farjeon (1931)
GDZIE BYŁEŚ, zapytał Jehowa swego sługę Hioba, "gdy wespół śpiewały gwiazdy zaranne, a weselili się wszyscy synowie Boży?"
Z tego wersetu otrzymujemy przelotny wgląd wstecz, w sceny towarzyszące stwarzaniu ziemi. Rozumiemy, że "synowie Boży" to aniołowie, wierni pomocnicy Boga i świadkowie od niepamiętnych czasów.
Możemy mieć jedynie mgliste wyobrażenie o tym, z jaką rozkoszą ci niebiańscy obserwatorzy patrzyli na tę nową rzecz, którą Bóg tworzył, wraz ze wszystkimi obietnicami o wspaniałej przyszłości dla rasy, która wkrótce miała być stworzona.
To wydaje się być bardzo dalekie od naszego obecnego stanu. Świat istnieje od wieków, jego historia roi się od dobrych intencji, które uległy wypaczeniu, osobistych tragedii milionów ludzi i ludzkości odłączonej od swego Boga Stworzyciela.
"Niedojrzali" Adam i Ewa, którzy dopiero co wyszli spod twórczej ręki Boga, obdarzeni wszystkim, o co ludzkie serce mogło prosić, przez nieposłuszeństwo zmarnowali bezpośrednie perspektywy życia, nie tylko dla siebie samych, lecz dla wszystkich, którzy narodzili się z nich. Przez ten pojedynczy akt nieposłuszeństwa, oni na długie wieki pozbawili swe dzieci świata pokoju i pomyślności.
Czy Bóg wszczepił w pierwszego mężczyznę i kobietę to wielkie pragnienie wiedzy, którego zaspokojenie doprowadziło ich do aktu buntu? Dlaczego ten grzeszny czyn Bóg powiązał z karą, wiedząc, że znajomość zła nie może być uzyskana w żaden inny sposób?
Dozwolenie na zło
Bez trudu możemy zauważyć, że znajomość zła nie może być nabyta w inny sposób niż przez zetknięcie się z nim. Adam i Ewa nie mogliby być nieposłuszni, gdyby nie dano im przykazania, którego naruszenie pociągało za sobą karę.
Tak więc Bóg nie tylko przewidział możliwość upadku człowieka w grzech, lecz dozwolił na to. To było częścią Jego planu. Dlaczego? Ponieważ, mając przewidziane lekarstwo na uwolnienie go od następstw grzechu, Bóg w swej wszechwiedzy rozumiał, że rezultatem tego będzie doprowadzenie człowieka do znajomości, przez doświadczenie, które umożliwi mu odczucie gorzkości i nikczemności grzechu, w przeciwieństwie do niezrównanej wspaniałości cnoty. Tym sposobem człowiek nauczy się pełniej miłować i czcić swego Stwórcę, źródło i początek wszelkiej dobroci.
Ostateczny rezultat spowoduje większe uznanie dla Boga i będzie bardziej błogosławionym stanem dla ludzkości niż ten, którym mogłaby się cieszyć, gdyby upadek od łaski nigdy nie nastąpił.
Umieranie i śmierć
"Dnia, którego jeść będziesz z niego, na pewno umrzesz" (1 Moj. 2:17, KJV). Adam w rzeczywistości nie poszedł na śmierć w tym samym momencie - jego wyrok został odroczony. We współczesnym języku powiedzielibyśmy, że jego wyrok śmierci został wykonany przez dożywotnie więzienie aż do śmierci. Bardziej dosłowne tłumaczenie hebrajskiego tekstu brzmi, "dnia, którego jeść będziesz z niego, umierając umrzesz." Innymi słowy, od chwili nieposłuszeństwa Adama i Ewy proces umierania zaczął działać, a jego nieuniknionym rezultatem była śmierć. To było jedynie kwestią czasu - w przypadku Adama długiego czasu, ponieważ on żył 930 lat, lecz nieuchronnie ani trochę więcej.
Niezależnie od tego, za jakim wyjaśnieniem egzystencji człowieka i jego natury ktoś się opowiada, jest niezaprzeczalne, że wszyscy jesteśmy niedoskonali i znajdujemy się w stanie umierania; takim czy innym sposobem, częściowo już jesteśmy umarli. To nie jest dla nas tak oczywiste, kiedy znajdujemy się w wiośnie młodości. Lecz kiedy mamy trochę więcej przeżytych lat, jesteśmy świadomi zegara odmierzającego pozostające przed nami lata.
Ani medycyna, ani genetyka, ani ćwiczenia nie mogą rozwiązać zasadniczego problemu i udzielić nam wiecznego życia. Od kołyski aż do grobu pozostajemy w cieniu śmierci, cieniu zwiększającym się każdego roku. Jak Dawid wyraża to w Psalmie 23: "Przechodzę przez dolinę cienia śmierci" (KJV). Im dalej wchodzimy w tę dolinę, tym staje się ciemniejsza, aż ostatnia iskra życia zgaśnie.
Pismo Święte uczy, że "zapłatą za grzech jest śmierć" (Rzym. 6:23, kursywa nasza). Zauważmy, że werset nie mówi umieranie czy męki, lecz "śmierć." Ta śmierć byłaby wieczna, gdyby nie ofiara Chrystusa, której celem jest odkupienie nas od śmierci.
W nieposłuszeństwie człowiek dostał się w ręce Sprawiedliwości i chociaż Bóg jest miłosierny i miłujący, to między Jego przymiotami nie może być żadnego konfliktu. Miłosierdzie i miłość muszą być przejawiane w harmonii ze sprawiedliwością. Ścisła sprawiedliwość nie może przebaczyć winnemu (4 Moj. 14:18). Człowiek był winny i dlatego musiał być potraktowany według sprawiedliwości. Sprawiedliwość mówi, Twoje życie jest stracone, "umierając umrzesz." Człowiek został wtrącony do więzienia śmierci, a Sprawiedliwość, zamykając go, mówi: "Nie wyjdziesz stamtąd, pókibyś nie oddał do ostatniego pieniążka" (Mat. 5:26).
Chrystus naszym Zastępcą
Wśród chrześcijan przeważa fałszywy pogląd o zastępstwie, który wynika z założenia, że Bóg jako mściwy tyran, rozgniewał się, iż człowiek zgrzeszył, odmawiając okazania mu miłosierdzia, dopóki nie została przelana krew, nie dbając o to czy była to krew winnego, czy niewinnego. Prawdopodobnie wielu skłania się, by spoglądać na Zastępstwo jako na doktrynę hańbiącą Boga, będącą poglądem zbyt prawniczym, chociaż jest wiele wersetów Pisma Świętego, które inaczej trudno jest zastosować, jak ten, że Chrystus "z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował"; "ciało moje, które ja dam za żywot świata"; i Chrystus "dał samego siebie na okup za wszystkich" (Żyd. 2:9; Jana 6:51; 1 Tym. 2:6).
To nie z powodu opuszczenia przez Niego chwały, jaką posiadał ani przez przestrzeganie Zakonu czy też z powodu odrzucenia Go przez Żydów; to nie przez Jego zmartwychwstanie, lecz przez Jego śmierć jesteśmy pojednani z Bogiem. Jednak śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa są nieodłącznie z tym powiązane i wszystko to było potrzebne. Jak Jego śmierć nie uczyniłaby nam wiele dobra, gdyż bylibyśmy bez żyjącego Zbawiciela, tak również gdyby Jezus był najdoskonalszym przywódcą i przewodnikiem, i wspaniałym przykładem świętego życia, my będąc więźniami pod panowaniem śmierci, nigdy nie moglibyśmy pójść za Jego przewodem, dopóki On najpierw nie wykupiłby naszego uwolnienia.
Boska sprawiedliwość musi być zaspokojona
Bóg w swej sprawiedliwości, uznając i egzekwując Swoje własne prawo, nie mógł pozwolić, aby człowiek żył ponownie, gdyby żądania sprawiedliwości nie zostały zaspokojone. Człowiek jest dłużnikiem i jeśli nie może zapłacić długu, nie może wyjść z więzienia śmierci - nie może mieć życia. Jak człowiek mógłby okupić winy za siebie? Jak ktoś, kto jest poddany karze i dotknięty ubóstwem, może kupić swą własną wolność? On nie może zapłacić tego długu i w rezultacie tego, nie może się uwolnić.
Lecz ludzka bezradność stwarza sposobność do okazania Boskiego miłosierdzia i miłości w Chrystusie Jezusie, ponieważ Bóg obmyślił sposób, dzięki któremu mógł być zarówno sprawiedliwy jak i miłosierny - "że, kiedy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie Chrystus umarł za niepobożnych" (Rzym. 5:6, KJV).
Jednakże, śmierć Chrystusa nie chroni nas obecnie - nawet jako chrześcijan - przed umieraniem. Ona chroni nas przed pozostaniem w śmierci na zawsze, ponieważ Chrystus przyszedł, aby otworzyć drzwi więzienia i dać wolność uwięzionym (Izaj. 61:1, 2; Łuk. 4:18, 19). Chrystus czyni to nie przez sprzeciwianie się czy unikanie Boskiej sprawiedliwości, lecz uznając ją i płacąc to, czego ona wymagała. On ma prawo, aby uwolnić tych więźniów. Przez swą własną śmierć On kupuje grzesznika.
Jezus przyszedł na świat przez szczególny twórczy akt Boga i w rezultacie tego był nieskażony przekleństwem grzechu i śmierci. Ponieważ nie stracił swego prawa do życia czy to przez grzech Adama, czy przez swój własny (gdyż był bezgrzeszny), śmierć nie miała żadnego prawa do Niego. Dlatego On miał coś do zaoferowania sprawiedliwości za życie ludzkości: Siebie samego. On musiał mieć prawo do wiecznego życia, bo inaczej nie mógłby go dać w okupie.
Lecz jak życie jednego, mogło kupić życie wielu? Tylko na zasadzie zastępstwa. Adam reprezentował całą nienarodzoną ludzkość, kiedy został postawiony na próbie. W następstwie tego, przez jego upadek "śmierć przyszła na wszystkich ludzi" i wszyscy zostali uznani za grzeszników jeszcze przed swym narodzeniem. Chrystus przez swą śmierć odkupił Adama spod wyroku śmierci, a czyniąc tak nabył wszystkich potomków Adama - całą ludzką rodzinę (Rzym. 5:18, 19).
Zmartwychwstanie zagwarantowane
Czy zmartwychwstanie umarłych jest dobrowolnym aktem czy obowiązkiem Boskiej sprawiedliwości? Ponieważ Chrystus umarł za wszystkich, zgodnie z Boskim zarządzeniem, to uwolnienie więźniów przetrzymywanych za grzech, jest oczywiście obowiązkiem Boskiej sprawiedliwości. To nie znaczy, że Bóg sam może być zmuszony do czegoś, co jest przeciwne Jego woli. Lecz On wcześniej zobowiązał się przysięgą, że zapewni błogosławieństwo ludzkiej rodzinie (1 Mojż. 22:15-18; Żyd. 6:13, 14). Tym sposobem Bóg posuwa do przodu swój własny plan zgodnie z Jego wolą; On zawsze panuje nad sytuacją.
Jednakże, niewłaściwe byłoby klasyfikowanie zmartwychwstania dla wszystkich (Chrystus umarł za wszystkich) jako uniwersalizmu - uniwersalnego zbawienia do życia wiecznego. Nie, to jest wybawienie wszystkich ludzi ze stanu śmierci, lecz ponieważ niektórzy będą podlegać "drugiej śmierci" z powodu swego własnego grzechu, to nie może być wieczne zbawienie.
Mając wzbudzoną ludzkość, przywróconą tam, gdzie była przed upadkiem, z przewagą posiadania znajomości charakteru i skutków zła, z własnego doświadczenia, Chrystus zaproponuje chętnym i posłusznym życie wieczne. Kiedy w ten sposób będą przywróceni do naturalnego, doskonałego życia, mając znajomość dobra i zła, będzie się od nich oczekiwać doskonałego posłuszeństwa, jakie było wymagane od Adama i odpowiednio do tego oni zostaną wypróbowani.
Wybrani i niewybrani
Zostaną ustanowione warunki w celu osiągnięcia życia wiecznego, lecz nikt nie uzdrowi ludzkości z upadku oprócz sprawiedliwości i przyjęcia naszego Zastępcy. Aby mieć jasne zrozumienie Boskiego Planu, musimy rozpoznać podział, jaki On czyni pomiędzy Kościołem (wybranymi) i światem w ogólności (niewybranymi).
Bóg "tak umiłował świat" (Jana 3:16), że uczynił wielkie i obfite zabezpieczenia dla ich wiecznej szczęśliwości i pokoju. Lecz w międzyczasie, gdy oni zdobywają doświadczenie ze złem, Bóg powołuje ze świata "maluczkie stadko" - Oblubienicę Chrystusa, której daje "bardzo wielkie i kosztowne obietnice", uzależnione od ich cierpienia z Nim, odłączenia od reszty świata, aby mogli stać się współdziedzicami z Nim, co jest przywilejem niezaoferowanym ogółowi ludzkości (Łuk. 12:32; 2 Piotra 1:3, 4). Apostoł Jan pisze, "Patrzcie, jaką miłość dał nam Ojciec, abyśmy dziećmi Bożymi nazwani byli ... ale się jeszcze nie objawiło czym będziemy; lecz wiemy, iż gdy się On objawi, podobni Mu będziemy; albowiem ujrzymy Go tak jak jest" (1 Jana 3:1, 2). A Apostoł Paweł oświadcza o tej szczególnej kompanii, "Tenże duch poświadcza duchowi naszemu, żeśmy dziećmi Bożymi. A jeśli dziećmi, tedy i dziedzicami, dziedzicami w prawdzie Bożymi, a współdziedzicami Chrystusowymi" (Rzym. 8:16, 17).
Zmartwychwstanie Kościoła
"A tak jeśliście powstali z Chrystusem, tego, co jest w górze, szukajcie, gdzie Chrystus na prawicy Bożej siedzi." Ten werset (Kol. 3:1) jest w czasie przeszłym i mieści w sobie myśl, że zmartwychwstanie Kościoła Chrystusowego było faktem dokonanym. Niemal w ten sam sposób, bez cienia sprzeczności, o tych samych osobach jest powiedziane, że stały się "umarłe z Chrystusem" (Kol. 2:20).
Zanim może nastąpić zmartwychwstanie, musi nastąpić śmierć. Lecz jak obydwa stwierdzenia mogą być prawdziwe w tym samym czasie? W akcie swego posłuszeństwa Bogu, przez Chrystusa, Kościół wyrzekł się swych ziemskich nadziei i ambicji - wszystkich, jakie miał i spodziewał się mieć. Uznając się za umarłych dla świata, oni zostali uznani przez Boga jako ożywieni w Chrystusie, dostępując zmartwychwstania w Nim. Oczywiście, ich zmartwychwstanie w obiektywnym, ostatecznym znaczeniu, Pierwsze Zmartwychwstanie, wtedy należało jeszcze do przyszłości.
Zatem niezbędne jest rozróżnienie pomiędzy tymi spłodzonymi z ducha, przyszłą niebiańską kompanią, a tymi, którzy z powodu historycznego czasu nie zostali objęci tym powołaniem. Tym sposobem możemy zrozumieć naturę zmartwychwstania - że ono jest różnie stosowane zgodnie z Boskimi celami i czasem w Jego Planie. Nie wszyscy Chrześcijanie idą do nieba. Przeważająca liczba tych, którzy przyjmują cenną nazwę - chrześcijanin - a wielu jeszcze obecnie to czyni - mogą się spodziewać wspaniałej wieczności, nie w niebie, lecz na ziemi.
Zmartwychwstanie i restytucja dla niewybranych
Sama czystość Boskiej sprawiedliwości, jak również miłość Boża w dostarczeniu okupowej ofiary Chrystusa, zapewnia nas, że po zapłaceniu kary, każdy musi być kiedyś uwolniony ze śmierci. To nastąpi w przyszłym Królestwie Chrystusa (Mat. 6:10; Jana 18:36). Jednakże, nie wszyscy w tym Królestwie przyjmą Chrystusa i będą wiecznie zbawieni. Będzie wtóra śmierć, lecz tych, którzy zostaną jej poddani, nie można co do ilości porównać z liczbą tych, którzy będą zbawieni (Dz.Ap. 3:19-23).
Świat, chociaż kupiony przez Jego śmierć, odzyska w Nim jako swym Zastępcy jedynie to, co stracił. W rezultacie tego, ich stanowisko będzie takie, jakie miałby Adam, gdyby posiadał doświadczenie i znajomość zła. Indywidualnie, każdy będzie musiał uczynić wielki postęp w celu osiągnięcia podobieństwa Chrystusowego.
Nasze obecne usprawiedliwienie przez wiarę
Jest to nadzwyczajna rzecz: że ci, którzy są pod przekleństwem grzechu i jego skutku - śmierci, mogą być przez Boga traktowani, jak gdyby pod nim nie byli. Jest tutaj wielka prawda usprawiedliwienia, podstawa chrześcijańskiej Reformacji i pocieszenie dla wszystkich, którzy "płaczą w Syjonie" - dla skruszonych, których serca są złamane świadomością ich własnych grzechów (Izaj. 57:15; 66:1, 2; Mat. 5:4). Radość chrześcijanina nie jest odroczona jedynie do dalekiej przyszłości: ona jest tu i teraz, rzeczywisty i osiągalny stan szczęśliwości, określany przez Jezusa jako "stokrotny" (Mar. 10:29, 30).
Nasza wiara usprawiedliwiająca musi spoczywać na niezawodności Boskiego Słowa. On nie mówi do swego ludu przez sny i złudne objawienia. Jego Słowo jest wystarczające do zapewnienia nam niezbędnej wiedzy, napomnień i potwierdzenia. Nie wszyscy mogą być nauczycielami Słowa, lecz każdy z nas musi je studiować, porównując fragmenty Słowa ze sobą. Wrażenia przychodzą i odchodzą, lecz Słowo Pana trwa wiecznie.
Biblia, będąca księgą w swym czasie, a jednak Dziełem wszech czasów, jest tak samo zadowalająca dla głodnego serca, jak zawsze była. Zwyczaje mody i społecznej przyzwoitości mogły się zmienić wiele razy, zanim Słowo Boże zostało w całości przetłumaczone - w rzeczywistości, te rzeczy ciągle się zmieniają, podczas gdy Słowo - udzielone za pośrednictwem Proroków, zapisane i przepisywane - było gromadzone stopniowo, a mimo to jego posłannictwo jest bezpośrednie i możliwe do zrozumienia dla duszy, która o to prosi. Lecz wiara musi poprzedzać prośbę.
Jest to wiara, która przyjmuje Chrystusa jako Zbawiciela i Króla. W zasadzie to wystarczy, aby rozpocząć tę drogę. Lecz serce, które skorzysta z tego, ma przywilej pójścia dalej, by na przywileju odpuszczenia rozwijać poddanie swej woli pod wolę Bożą. Ten akt poświęcenia wymaga wiary, którą obecnie w tym świecie posiada stosunkowo niewielu.
"Wam dano wiedzieć tajemnicę królestwa Bożego," powiedział Chrystus do swych uczniów (Łuk. 8:10). Oni wzrastali w sile, rozwijając się sami i wyjaśniając te tajemnice (prawdy) w swych kazaniach i pismach, obejmując nas żyjących w tych późnych wiekach, błogosławionym rozpowszechnieniem Prawdy.
Życie z wiarą
Kiedy uskarżamy się na nasze trudne warunki, dobrze będzie, gdy przypomnimy sobie, jak ciężkie i niebezpieczne one były dla pierwszych chrześcijan. Nic dziwnego, że Kościół Chrystusowy był nawoływany do zachowywania odwagi. Jak mocno w ich umysłach i sercach były utwierdzone obietnice - ponieważ bez nich nie mogliby stawić czoła torturom i prześladowaniom, które wielu z nich musiało znosić.
Dzisiejsze niebezpieczeństwa dla chrześcijańskiego charakteru często są bardziej wewnętrzne niż zewnętrzne. Oczywiście, w dużej części zachodniego świata obranie chrześcijańskiego życia spotyka się często nie ze strzałami i procą, lecz z obojętnością i, co gorsze, ze znieważającą pogardą i przewracaniem oczami. Jednakże istnieją kraje, w których liczni chrześcijanie wciąż są tropieni w ciężkich, niebezpiecznych i nieludzkich prześladowaniach.
Musimy zapytać samych siebie: Jak moje nowe życie wypada w porównaniu z poprzednim? Czy jestem mniej samolubny i nieprzyjemnie usposobiony niż byłem przedtem? Musimy się starać o przemianę zarówno umysłu jak i serca, zmianę naszej własnej woli w wolę Bożą, o lepsze przybliżenie do ducha i charakteru Chrystusa. Powinniśmy uczyć się pragnąć woli Bożej, kochać tak, jak kocha On, chcieć tego, czego On chce. To jest przemiana najwyższego rzędu. Jest to "nowość", do której powinniśmy dążyć.
Woda życia
"A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A kto słyszy, niech rzecze: Przyjdź! A kto pragnie, niech przyjdzie; a kto chce, niech bierze wodę żywota darmo" (Obj. 22:17).
W ostatniej księdze Biblii znajdujemy posłannictwo uzdrowienia i restytucji, przeciwieństwo w stosunku do opisu z księgi Rodzaju o upadku człowieka w grzech. Werset cytowany powyżej przyjmuje punkt widzenia Królestwa Chrystusa i, w kilku słowach, ukazuje hojną propozycję, która będzie przedstawiona zmartwychwstałemu światu. Doskonałe, wieczne lekarstwo na chorobę grzechu, z którą ludzkość boryka się tysiące lat, sprawiedliwe i życiodajne prawdy tego czasu, naprawią szkody spowodowane upadkiem Adama w grzech. Wierne podporządkowanie się zarządzeniom tego nowego świata przyniesie życie wieczne na udoskonalonej ziemi - pełne przywrócenie wszystkiego, co zostało utracone w Edenie. To będzie nowy i lepszy Raj, taki, w którym odrodzona ludzkość będzie się wygrzewać w blasku Boskiej miłości i będzie w stanie w pełni ją docenić, po przejściu przez burzliwy okres dozwolenia zła.
I
rzekł ten, który siedział na tronie:
Oto wszystko nowe czynię.
I rzekł mi,
Napisz: bo te słowa są wierne
i prawdziwe.
-
Obj. 21:5
SB ’04,83-86; BS ’04,83-86.