JEZUS PRZYJACIELEM GRZESZNIKÓW

(Łuk. 18:9-14; 19:1-10)

"Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych do pokuty" (Mar. 2:17)

    W SWOICH przypowieściach nasz Pan zajmuje się przede wszystkim faryzeuszami i celnikami (żydowskimi poborcami podatków), bo saduceusze byli Żydami tylko z imienia, niewierzącymi Pismom ani niespodziewającymi się przyszłego życia. Faryzeusze byli ortodoksami pełnymi czci dla Zakonu Mojżeszowego, który wykładali ludowi. Zewnętrznie byli oni poprawni, lecz Jezus w różnych przypowieściach wskazał, iż dla wielu z nich religia była tylko ceremonią i zewnętrznym przestrzeganiem Zakonu, które nie sięgało serca. Celnicy z kolei nie udawali świętości, lecz raczej przyznawali się do swego odsunięcia się od Boga i braku harmonii z Jego Prawem.

    Faryzeusze tak traktowali celników jakby byli oni poganami - odmawiali im towarzystwa i nawet nie chcieli spożywać z nimi posiłków. Rozpoznali oni w Jezusie wzór godny do naśladowania i uznali Jego nauki za w pełni zgodne z najwyższymi zasadami. Dlatego wydawało się im dziwne, że On nie łączył się z nimi, a jeszcze dziwniejsze, że pragnął społeczności z celnikami - jawnymi grzesznikami.

    Tajemnica tkwi w tym, że Jezus nie patrzył na zewnętrzny wygląd, lecz na serce. Nie miłował celników za to, że byli grzesznikami i nie potępiał faryzeuszy za zewnętrzne przestrzeganie Zakonu. Przypominamy sobie młodego faryzeusza, który przyszedł do Jezusa i zapytany odnośnie Zakonu odpowiedział: "Tegom wszystkiego przestrzegał od młodości mojej". Dalej czytamy: "A Jezus spojrzawszy nań, rozmiłował się go" (Mat. 19:16-24; Mar. 10:17-25). Młodzieniec był szczerym faryzeuszem.

    Przypowieść z naszej lekcji ilustruje tę sprawę. Pokazuje nam postawę serc niektórych faryzeuszy i niektórych pogardzanych celników. Dwoje ludzi wstąpiło do kościoła, aby się modlili. Jeden mówił w swoim sercu. Jakże wdzięczny jestem, że nie jestem grzesznikiem jak większość łudzi i jak ten biedny celnik! Dziękuję Bogu, iż jestem faryzeuszem - że jestem sprawiedliwy! Ale celnik miał odmienne uczucia. Ciężar grzechu spoczywał na nim. Nie mógł spojrzeć w niebo. Bijąc się w piersi zawołał: "Boże bądź miłościw mnie grzesznemu!"

    Z Boskiego stanowiska obaj mężczyźni byli grzesznikami - obaj potrzebowali przebaczenia grzechów. Jeden z nich pokładał zaufanie w swoich niedoskonałych uczynkach i nie prosił o przebaczenie, drugi uznał swoje wady i modlił się o zmiłowanie. Nie mamy z tego odnieść wrażenia, że Bogu bardziej podobają się ci, którzy żyją w grzechu od tych, którzy usiłują żyć w harmonii z Jego prawami. Ta lekcja temu zaprzecza. Wszyscy musimy uświadomić sobie, że brak nam doskonałości i że potrzebujemy Bożego miłosierdzia. Grzesznik, który to uznaje bardziej podoba się Bogu i jest bliższy przebaczenia od bardziej moralnej osoby, która nie stara się dostrzec swoich wad.

    Innym, razem Jezus odniósł się do tego samego błędu faryzeuszy mówiąc: "Nie potrzebują zdrowi lekarza" i "Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych do pokuty" (Mar. 2:17). Tymi słowami starał się zwrócić uwagę na fakt, że choć faryzeusze uważali się. za sprawiedliwych, w rzeczywistości takimi nie byli. Byli chorymi z powodu grzechu, niedoskonałymi, potrzebującymi Zbawcy, Jednak nie byli w stanie zdać sobie sprawy z potrzeby Zbawiciela i przyjść do Pana po przebaczenie - nie uczynią tego wcześniej aż odczują i zrozumieją tę potrzebę - bowiem oni i wszyscy pozostali członkowie upadłej ludzkości są chorzy z powodu grzechu i potrzebują lekarstwa, które tylko Jezus jest w stanie dostarczyć.

    Nie widząc potrzeby Zbawiciela faryzeusze nie przyszli do Jezusa, nie stali się Jego uczniami i przez to utracili wielkie błogosławieństwo. Przeciwnie, większość naśladowców Jezusa wywodziła się ze środowiska celników i grzeszników - ludzi, którzy nie prowadzili właściwego życia, ale byli rzetelni, przyznali .się do swoich wad, odwrócili się od nich, przyjęli przebaczenie i uzdrowienie od Dobrego Lekarza.

FARYZEUSZE I CELNICY NASZYCH CZASÓW

    Obie klasy nadal mają swoich przedstawicieli pośród chrześcijan. Niektórzy pokładają nadzieję w swojej przynależności do kościoła, dobrych uczynkach i ogólnej moralności, co się tyczy zbawienia, lekceważąc fakt, iż wszyscy są grzesznikami i że przebaczenie jest tylko osiągalne przez wiarę w Ukrzyżowanego. Pozostali obecnie, nie wyróżniający się w religijnych kręgach, są bardziej gotowi rozpoznać swoje słabości, wyznać je i przyjąć przebaczenie grzechów oraz życie wieczne przez Jezusa jako niezasłużone dary Boże oparte na Jego ofierze złożonej na Kalwarii. Ci, możemy być pewni, pod każdym względem mają dużą przewagę nad innymi, co się tyczy Boskiego przyjęcia z Chrystusem w Jego Królestwie.

    Ogólna lekcja dla nas wszystkich jest wyrażona przez Apostołów Jakuba i Piotra (Jak. 4:6; 1 Piotra 5:5,6): "Bóg się pysznym sprzeciwia, ale pokornym łaskę daje" - pokutującym. "Uniżajcie się tedy pod mocną ręką Bożą, aby was wywyższył czasu swego". Wyznajcie swoje grzechy, zwalczajcie je mężnie, pokładajcie nadzieję w wybawieniu, ostatecznym zwycięstwie i życiu wiecznym przez zasługę Ukrzyżowanego, którego macie się starać naśladować.

ZACHEUSZ - NISKIEGO WZROSTU O WIELKIM SERCU

    Druga część naszej lekcji wiąże się z podróżą Jezusa z Jerycha do Jerozolimy, tuż przed Jego ukrzyżowaniem. Tłumy posuwały się w tym samym kierunku, aby obchodzić Święto Przejścia. Jak zawsze Jezus był ośrodkiem uwagi, wszyscy pragnęli ujrzeć i usłyszeć Tego, o którym czytamy "Nigdy tak nie mówił człowiek jako ten człowiek".

    Zacheusz, bogaty człowiek z tej okolicy, był jednym z tych ludzi, których ciekawość pobudziła do zobaczenia Jezusa, o którym tak wiele słyszał. Nie był on faryzeuszem i nie stwarzał pozorów prowadzenia świątobliwego życia. Był jednym z potępionych i wykluczonych przez faryzeuszy. Przyjął on drugorzędny urząd podlegający władzy rzymskiej. Był poborcą podatków na rzecz Rzymian - celnikiem. Z tego powodu pogardzano nim i uznano za nielojalnego względem Judaizmu.

    Niskiego wzrostu, Zacheusz, nie był w stanie zobaczyć Jezusa z powodu tłumów. Dlatego pobiegł naprzód i wspiął się na drzewo figowe, aby mógł dokładnie ujrzeć Jezusa, gdy będzie przechodził tą drogą. Nigdy nie przypuszczał, że Pan znał go, czytał z jego serca, dostrzegł "w nim uczciwość i z tego powodu miał być bardzo zaszczycony. Gdy Jezus doszedł do miejsca, gdzie znajdował się Zacheusz, spojrzał w górę na celnika, zawołał go po imieniu, powiedział mu aby natychmiast zszedł z drzewa, bo On będzie jego gościem. Wezwanie to Zacheusz przyjął z radością. I możemy być pewni, że całe to zdarzenie wielce oburzyło faryzeuszy. Zaczęli szemrać, że Jezus zostanie gościem jednego z nieortodoksów.

    Widocznie szemranie to doszło także do uszu Zacheusza, bo natychmiast zwrócił się do Pana we własnej obronie - jak gdyby przekonując Go, że stawiane mu zarzuty nie powinny powstrzymać Mistrza od udania się do jego domu, i wyjawiając pragnienie swojego serca stania się całkowicie tym kim powinien być i mógłby być. Rzekł on: Panie, oto połowę mego majątku oddam ubogim, a jeśli od kogokolwiek niewłaściwie wymusiłem pieniądze, zwrócę je w czwórnasób. Tak więc Zacheusz wyjawił swoje oddanie Bogu i sprawiedliwości oraz przyjęcie Jezusa jako swojego Pana i Nauczyciela.

    Jak to wszystko odebrał Jezus? Odpowiedział On Zacheuszowi: "Dziś się stało zbawienie domowi twemu, dlatego, że i on jest synem Abrahamowym". Z punktu widzenia Pana wszyscy synowie Abrahama mieli prawo stać się Jego uczniami. Tym czego wymagano było rzetelnym przyznaniem, się do niedoskołaności, odwróceniem się od grzechu, serdecznym przyjęciem Chrystusa i podjęciem wysiłków w naśladowaniu Go.

    Niewątpliwie ta sama zasada obowiązuje nadal, bez względu na to, co ludzie mogliby wbrew temu myśleć i mówić. Pan jest skłonny przyjąć żałującego. Nie ma już potrzeby należenia do naturalnego nasienia Abrahamowego, aby zostać przyjętym jako uczeń Jezusa. Środkowa ściana dzieląca Żydów i nie-Żydów została zburzona, jak wyjaśnia Apostoł Paweł (Efez. 2:14). Wszyscy, którzy mają wiarę Abrahamową, mogą być zaliczeni do dzieci Abrahama przez pokrewieństwo. z Boskim Planem jako uczniowie Jezusa (Rzym. 4:12-16).

    Nasza lekcja kończy się słowami naszego Pana: "Bo przyszedł Syn Człowieczy, aby szukał i zachował, co było zginęło". Ci, którzy zaprzeczają temu, że Adam był stworzony doskonałym, zaprzeczają jego odpadnięciu od łaski Bożej i zaprzeczają temu, że konieczne było odkupienie przez Jezusa. Tacy starają się obronić swoje twierdzenie mówiąc, iż Jezus nigdy nie wspominał o upadku, mimo że relacja w księdze Genesis mówi o tym i Apostoł Paweł oraz inni Apostołowie szczegółowo o tym mówią. Lecz w tym wersecie znajduje się osobisty komentarz Jezusa wyjaśniający, dlaczego w ogóle On przyszedł na świat. Nie przyszedł, aby udzielić pomocy metodami Przeciwnika, lecz jak mówi przyszedł, aby stać się Odkupicielem ludzkości - szukać, odnaleźć i przywrócić to, co zostało utracone.

    Życie wieczne zostało utracone, Eden został utracony, ludzka doskonałość została utracona, obraz Boskiego charakteru został utracony. Tego nie byli w stanie odnaleźć ludzie, ponieważ wszyscy znajdowali się pod wyrokiem śmierci Adamowej - pod przekleństwem. Boskie współczucie obmyśliło plan, według którego Jezus zstąpił na świat i dał siebie jako okup za wszystkich.

    Sam fakt, że Mistrz mówi o swym dziele, jako dziele odkupienia (Mat. 20:28) potwierdza oświadczenie, że człowiek znajdował się pod wyrokiem śmierci i musiał zostać od niego wykupiony. Bez okupu nie mogłoby być zmartwychwstania z umarłych, ani przyszłego życia. Biblia jest cudownie logiczna i harmonijna, gdy pozwolimy jej mówić za siebie. Dowodzi ona, że jest Słowem Bożym napisanym pod Boskim kierownictwem.

DWA ZBAWIENIA - JEDEN ZBAWICIEL

    Mimo iż ród ludzki był jeden i wszyscy otrzymali ten sam wyrok śmierci, jednak Bogu sprawiło przyjemność udzielenie dwóch różnych zbawień od przekleństwa śmierci. Oba zbawienia są oparte na wielkiej ofierze Okupu, którą Jezus złożył na Kalwarii. Pierwsze zbawienie dotyczy klasy Kościoła wezwanej ze świata w tym wieku Ewangelii, wezwanej do przemiany natury - z ludzkiej na duchową, niebiańską naturę. Członkowie tej klasy są współdziedzicami z Chrystusem w Jego niebiańskim Królestwie, a to Królestwo niebawem zacznie działać na rzecz reszty ludzkości.

    Drugie zbawienie należy do wieku Tysiąclecia, w którym Królestwo Mesjasza obejmie kontrolę nad ziemią i jej sprawami a szatan zostanie całkowicie związany. Wówczas znajomość Pańska napełni całą ziemię (Iz. 11:9). Oczy ślepych zostaną otworzone i uszy wszystkich głuchych (Iz. 35:5). W tym czasie drugie zbawienie będzie skuteczne względem wszystkich ludzi. Nie będzie to duchowe zbawienie - do niebiańskiej natury podobnej naturze anielskiej. Będzie to zbawienie do ludzkiej doskonałości, podniesienie z grzechu i śmierci do obrazu Bożego, którego na początku doświadczył ojciec Adam - będzie to restytucja, czyli przywrócenie wszystkich rzeczy do pierwotnego stanu (Dz. Ap. 3:19-21). Oba zbawienia będą wielkie, chwalebne, chociaż obejmujące Kościół będzie bardziej chwalebne.

TP ’88,50-52; BS '83,58.