ALEGORYCZNA ZADUMA PEWNEGO KAZNODZIEI

    SIEDZIAŁEM w swoim fotelu zmęczony pracą, utrudzenie było dotkliwe i się przedłużało. Mój zbór odznaczał się zapobiegliwością i pomyślnością, a radość, nadzieja i odwaga przejawiały się na każdym kroku. Jeśli chodzi o mnie, byłem radosny w swojej pracy. Bracia i siostry byli w jedności. Kazania, jakie wygłaszałem i napomnienia, jakich udzielałem w sposób widoczny wpływały na moje audytorium. Kościół był przepełniony słuchaczami, a cała społeczność była bardziej lub mniej poruszona ogólnym pobudzeniem. Tak więc praca posuwała się naprzód. Ja zaś zostałem doprowadzony do wyczerpującej działalności dla jej ożywienia.

    Zmęczony pracą, wkrótce znalazłem się w pewnego rodzaju stanie nieświadomości, chociaż w pełni zdawałem sobie sprawę ze swego miejsca i otoczenia. Wydawało mi się, że ktoś obcy wszedł do pokoju bez uprzedniego zastukania czy "proszę wejść". Dostrzegłem w jego twarzy łagodność, inteligencję, szlachetność charakteru i chociaż dobrze ubrany, był obwieszony menzurkami, substancjami chemicznymi i przyrządami, które sprawiały, że wyglądał dziwnie.

    Nieznajomy zbliżył się do mnie i wyciągając rękę zapytał: "jaka jest twoja gorliwość?"

    Gdy zaczął swoje pytanie, sądziłem, że on pyta o moje zdrowie, ale byłem rad, gdy usłyszałem jego ostatnie słowa, ponieważ byłem zupełnie zadowolony ze swojej gorliwości i pewien, że ów przybysz uśmiechnąłby się, gdyby znał jej proporcje. Instynktownie wyobraziłem sobie gorliwość jako pewną wielkość fizyczną i kładąc rękę na sercu wydobyłem ją z zanadrza, podając jemu, w celu sprawdzenia.

    Przybysz wziął ją, umieścił na swojej wadze i zważył bardzo dokładnie. Słyszałem jak mówił "sto funtów". Z trudem stłumiłem uchwytny dla ucha ton zadowolenia, lecz dostrzegłem jego poważne spojrzenie, gdy rzucił okiem na wagę, a ja od razu zauważyłem, że miał zamiar dalej poprowadzić swoje dociekanie.

    Całą masę rozbił na atomy, wrzucił do swego tygla, a tygiel postawił na ogniu. Gdy masa zupełnie się stopiła, wyjął ją i odstawił, aby ostygła. A kiedy zakrzepła w chłodzie wyjął i położył na sercu, wskazując na serię warstw, które pod wpływem uderzeń młotka odpadały osobno. Każda warstwa oddzielnie była próbowana i ważona. W miarę jak proces przebiegał, przybysz notował drobiazgowo.

    Po zakończeniu przedłożył mi wynik, a w jego spojrzeniu mieszał się smutek ze współczuciem, bez słowa, z wyjątkiem "Niech Bóg cię zachowa", opuścił pokój. Spojrzałem na zapiski i przeczytałem:

    "Analiza gorliwości Juniusa, kandydata do korony chwały: waga, w masie, 100 funtów, które po analizie wykazały, co następuje:
fanatyzm ................................ 10 części
osobista ambicja .................... 23 części
duma z talentów ..................... 14 części
umiłowanie chwały ................. 19 części
duma z denominacji ................ 15 części
umiłowanie autorytetu ............. 12 części
miłość dla Boga ....................... 4 części
miłość dla człowieka ................ 3 części

    Zmartwiłem się osobliwym zachowaniem się nieznajomego, szczególnie jednak jego spojrzeniem i słowami na pożegnanie, ale kiedy popatrzyłem na liczby moje serce zagłębiło się we mnie jak ołów. Uczyniłem wysiłek umysłowy, aby zaprzeczyć błędnemu zapisowi, gdy naraz poczułem się w lepszym nastroju, wywołanym dosłyszalnym westchnieniem, prawie jękiem, jaki wydał przybysz, który zatrzymał się w holu, a wskutek nieoczekiwanej ciemności, jaka na mnie spadła, zapis raptem stał się niewidoczny i nieczytelny. Nagłe zawołałem "Panie, zbaw mnie!"

    Uklęknąłem przy swoim fotelu z kartką papieru w ręku i wzrok mój się zatrzymał na niej. Nagle ta kartka stała się lustrem i dostrzegłem jak w niej odbija się moje serce - zapis jest prawdziwy! Ujrzałem go, czułem go, uznałem go, wyraziłem żal i błagałem Boga, wylewając wiele łez, aby mnie ocalił przede mną. I, nareszcie, z głośnym niepohamowanym płaczem boleści, obudziłem się.

                    * * *

    Skoro wszyscy Bogu poświęceni ludzie są Bożymi ambasadorami, ta alegoria może przynieść pożytek wszystkim. Miłość do Boga i miłość do ludzi to jedyne składniki rzeczywistej gorliwości wyżej przeprowadzonej analizy. Wszystkie pozostałe części są obrzydliwymi nieczystościami w oczach Boga i takimi będą w naszych oczach, jeśli przyjmiemy Boskie krytyczne stanowisko. Niech każdy sługa, który pragnie uznania Boga, przeegzaminuje swoje własne serce, zanalizuje swoją własną gorliwość, swoje własne motywy.

SB ’95,95-96; BS '75,70.