TEKST ROCZNEGO GODŁA NA 2004 ROK

- LIST DO FILIPIAN 2:14 -

"Wszystko czyńcie bez szemrania i sporów"

LIST DO FILIPIAN jest jednym z najbardziej miłujących listów napisanych do kościoła przez Apostoła Pawła. Widocznie ta mała społeczność ludu Pańskiego pokochała go tak żarliwie jak on ich, a jego utrapienia z ich powodu związały ich serca z nim w trwałej wdzięczności. List został napisany w czasie, gdy Paweł był więźniem w Rzymie, około roku 60-64, kiedy okoliczności wskazywały, że jego śmierć jest nieuchronna.

    Kościół w Filippi był pierwszym kościołem założonym w Europie i miał bardzo skromny początek. Kierowani przez Boga do opuszczenia Azji i pójścia do Macedonii (Dz.Ap. 16:6-10), Paweł i Syla szukali sposobności służenia Panu w tym ważnym mieście. To nie wpływowi przywódcy przyjęli posłannictwo Ewangelii w tym mieście, lecz niektórzy z ludu, którzy gromadzili się za miastem, nad brzegiem rzeki, gdzie zazwyczaj urządzano nabożeństwo modlitw.

Lidia, pobożna kobieta

    Wielbiąc Boga jeszcze przed przybyciem Pawła do Filippi, Lidia chętnie przyjęła Ewangelię o Chrystusie. Jej rodzinnym miastem była Tyjatyra, leżąca na wschodnim brzegu Morza Egejskiego, znana z produkcji barwników. Ona widocznie przeprowadziła się do Filipii, aby zarabiać na życie jako "sprzedawca szkarłatu." Pan otworzył jej serce i ona oraz jej domownicy zostali ochrzczeni, tworząc zalążek pierwszej chrześcijańskiej kongregacji w Europie.

    Podczas tych pierwszych dni, pomiędzy Pawłem i braćmi w Filippi, zawiązała się silna więź miłości. Misyjnym wysiłkom Apostoła i jego towarzyszy zawsze towarzyszyło niebezpieczeństwo i przy pierwszej takiej okazji Paweł i Syla zostali aresztowani i uwięzieni na podstawie sfabrykowanych oskarżeń. Po uwolnieniu i prośbach władz o opuszczenie miasta, oni najpierw udali się do domu Lidii i przed odejściem pocieszyli zebranych tam braci.

Praktyczna pomoc dla Apostoła Pawła

    Pismo Święte mówi nam przynajmniej o czterech sytuacjach, kiedy ten zbór udzielił Apostołowi nie tylko słów sympatii i pocieszenia, lecz także finansowej pomocy w celu wsparcia dzieła głoszenia Ewangelii. Oni posyłali dary, kiedy Apostoł usługiwał w Tesalonikach i w Koryncie. Gdy był więźniem w Rzymie, ten miłujący zbór nie zapomniał o nim i ich posłaniec, Epafrodyt, przyniósł Pawłowi ostatnią wzruszającą pamiątkę ich miłości (Filip. 4:18).

    Ten drogi towarzysz służby dla sprawy Ewangelii "bliski był śmierci", lecz kiedy odzyskał siły, Apostoł Paweł posłał przez niego piękny list do zboru w Filippi, znany nam jako List do Filipian.

    "Celem listu jest pokrzepienie ich w wierze, zachęcenie ich do postępowania tak jak przystoi w Ewangelii Chrystusa, ostrzeżenie ich przed judaistycznymi nauczycielami oraz wyrażenie wdzięczności za ich chrześcijańską szczodrość. Jest to jedyny list, spośród tych napisanych przez Apostoła, który nie zawiera żadnych sugerowanych czy wyrażonych zarzutów. List wyraża pełne zaufanie i pochwałę. Apostoł zwraca się do Filipian ze szczególnym uczuciem, które dostrzeże każdy poważny czytelnik." (Matthew Henry - Komentarz)

Nie tylko do Filipian

    Miłujący list Pawła do zboru w Filippi mógłby się wydawać niczym więcej niż tylko tworem sytuacji, zamierzonym jedynie w celu ich błogosławienia. Zachowanie go przez wieki jest rzeczywiście świadectwem wielkiego poważania, które ci pierwotni chrześcijanie mieli dla niego. Lecz szczodrość ich ducha jest widoczna także w tym, że to porywające posłannictwo, zapisane przez ustanowionego przez Boga Apostoła Chrystusa, oni zachowywali w pamięci i dzielili się nim z innymi zborami oraz że jego cenne instrukcje mogły być rozpowszechniane w innych krajach, aby przynieść pocieszenie i zachętę tak bardzo potrzebne do wzrostu domowników wiary.

    A kiedy dalej zastanawiamy się, jak pisma Apostołów były zachowywane z pokolenia na pokolenie, czasami przez ręce tych, którzy wielce je cenili, lecz przez długi czas - w "ciemnych wiekach" - ukryte w worach martwych języków, to również rozpoznajemy dobroczynną rękę Boskiej Opatrzności.

Paweł mówi także do nas

    Warunki naszego życia bardzo różnią się od tych z czasów pierwotnego kościoła, jednak w zasadzie Apostoł mówi do nas, tak jak do nich, "was mam w sercu moim" (Filip. 1:7). On z miłością napomina nas: "Jeśli teraz doświadczenie Chrystusowej zachęty i miłości znaczy coś dla was ... niech moje najlepsze nadzieje dla was się spełnią! Żyjcie razem w zgodzie, żyjcie wspólnie w miłości. ... Nigdy nie czyńcie nic dla próżnej chwały czy rywalizacji, lecz trwajcie w pokorze, oceniając innych wyżej niż siebie. ... Nauczcie się dostrzegać sprawy z punktu widzenia innych. Niech sam Chrystus będzie dla was przykładem" (Filip. 2:1-5, Listy do wczesnych kościołów, J.B. Philips).

SZEMRANIE (gr. goggusmos - narzekanie, niechęć.)

    To, że Apostoł Paweł mówił do Filipian o rywalizacji czy osobistej próżności, nie znaczy, że oni byli winni takiego zachowania. Podobnie jak jego napomnienie "wszystko czyńcie bez szemrania i sporów" nie sugeruje, że panował wśród nich duch niezadowolenia. Raczej, że ocenili tę radę z powodu wspaniałych rezultatów, jakie niesie za sobą zastosowanie się do niej: "Abyście byli bez nagany i szczerymi dziećmi Bożymi, nie zganionymi pośród narodu złego i przewrotnego, między którymi świecicie jako światła na świecie" (Filip. 2:15).

    Jednak niebezpieczeństwo, które istniało wtedy, było tak samo realne jak dzisiaj. Paweł miał osobiste doświadczenie związane ze skłonnością swych rodaków do szemrania. To słowo znaczy narzekać, biadolić, buntować się. Szemranie często jest ciągłym, niskim i niewyraźnym dźwiękiem, wskazującym na ukryte niezadowolenie. Ono może być równoznaczne z uczuciem niższym niż skłonność do chętnego znoszenia różnych sytuacji bez okazywania niechęci i w dobrym nastroju. Ono może też być bardziej aktywne i głośne, jak wtedy, gdy naród izraelski krótko po wyzwoleniu z egipskiej niewoli, pełen urazy narzekał na trudności, z którymi zetknęła się ich świeżo zdobyta wolność.

Szemranie przeciw Panu

    Lud Boży, który przyjął Go jako swego Przewodnika i Wodza, nigdy nie powinien narzekać, a Paweł przypomina nam, że szemranie Izraelitów przy pewnej okazji zawiera lekcję dla nas. Ich narzekanie było z powodu manny, za którą początkowo byli bardzo wdzięczni. Ten dostarczany przez Boga "chleb z nieba" (2 Moj. 16:4) stał się podstawą ich diety. Manna mogła być mielona na mąkę, gotowana lub pieczona, przyrządzano z niej naleśniki o smaku zbliżonym do miodu i słabym aromacie oliwy z oliwek. Pomysłowe i zaradne kobiety być może przyrządzały różnorodne dania dla swoich rodzin na bazie manny, to jednak było nieuniknione, że wielu było nią znudzonych i wzdychało za "garnkami mięsa" w Egipcie.

    Narzekanie rozpoczęło się od pospólstwa różnej narodowości, którego los splótł się z Izraelitami i które wyrwało się spod egipskiego ucisku. "Ach, te kawałki mięsa! O, gdybyśmy mieli smakowite ryby, którymi cieszyliśmy się w Egipcie i pyszne ogórki oraz melony, pory, cebulę i czosnek! ... A my dzień za dniem patrzymy na tę mannę!" (4 Moj. 11:5,6, Żywa Biblia). To niezadowolenie było zaraźliwe i lud izraelski dopuścił do wzrostu takiego rozdrażnienia w swych umysłach, że płakali jak dzieci, kiedy myśleli o tym, co pozostawili w Egipcie. Z nimi było tak, jak często jest z nami, że "sprawy wyglądają lepiej z daleka." Patrząc wstecz, oni zapomnieli o utrapieniach i trudnościach podczas egipskiej niewoli i niczym marudzące dzieci pozwolili, aby ich marzenia zwyciężyły rozsądek.

Ich codzienny chleb

    "Pustynia ich wędrówki" nie była zupełnie jałową pustynią. Był to raczej dziki nieuprawiany region, z rozległymi obszarami górzystymi i skalistymi oraz głębokimi dolinami, w których płynęły rzeki, różniące się obfitością wraz ze zmieniającymi się porami roku i podtrzymujące wzrost ziół i krzewów, odpowiednich do zapewnienia paszy stadom i trzodzie - "dobytkowi bardzo wielkiemu" (2 Moj. 12:38) - wyprowadzonemu z Egiptu. Lecz występował tam niedobór wody i żywności dla ludzi, co doprowadziło do cudownego dostarczenia wody przez Pana, za pomocą uderzenia w skałę (2 Moj. 17:6) oraz stałego zaopatrywania w mannę z nieba. I tak On udzielał im ich codziennego chleba.

    Jednak Apostoł Paweł mówi nam, że niektórzy narzekali - i "większej części z nich nie upodobał sobie Bóg; albowiem polegli na puszczy" (1 Kor. 10:5,10). On opisuje ich doświadczenie czterdziestoletniego wędrowania jako "rozdrażnienie, w dzień onego pokuszenia na puszczy" i Pana mówiącego: "Dlategom się rozgniewał na ten naród i rzekłem: Ci zawsze błądzą sercem, a oni nie poznają dróg moich. ... Nie wejdą do odpocznienia mojego" (Żyd. 3:8,10,11).

CZYM JEST NIEZADOWOLENIE?

    Wielu z nas w swym naturalnym usposobieniu może mieć skłonności do zrzędzenia, narzekania, uskarżania się - do niezadowolenia. Zatrważająca myśl! Że my, którzy ze wszystkich ludzi zostaliśmy tak bezpiecznie przeprowadzeni przez pustynię tego obecnego złego świata, codziennie nadzorowani przez opatrzność naszego miłującego Pana - gdy szemramy, z pewnością Go zasmucamy!

    Oczywiście, są chwile gdy jesteśmy zirytowani przeciwnościami życia, prawdopodobnie zapominając, że "wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu tym, którzy miłują Boga" (Rzym. 8:28). Nasze niezadowolenie może być czymś więcej niż sporadycznym wyrażeniem przygnębienia, być może wrodzoną nudą, niepokojem, poczuciem niższości i często może wynikać ze świadomości naszych własnych win i niedociągnięć.

    Nawet Apostoł Paweł był strapiony. "Bo nie czynię dobrego, które chcę; ale złe, którego nie chcę, to czynię. ... Nędznyż ja człowiek!" (Rzym. 7:19,24). Jednak ten rodzaj niezadowolenia może przynieść pożyteczny skutek, zachęcając nas do większych wysiłków w przezwyciężaniu wad charakteru. Oczywiście, pod koniec swego życia Paweł mógł z przekonaniem powiedzieć: "Dobry bój bojowałem, bieg wykonałem, wiarę zachowałem; zatem odłożona mi jest korona sprawiedliwości, którą mi odda w on dzień Pan, sędzia sprawiedliwy" (2 Tym. 4:7,8).

    I jak wyrozumiały rodzic pociesza płaczliwe dziecko, tak nasz miłujący Niebiański Ojciec wybacza nasze ludzkie upadki i przywraca nam rozsądek. Razem z psalmistą możemy powiedzieć: "Byłem uciśniony, a wspomógł mię. Nawróć się, duszo moja, do odpocznienia swego; albowiem ci PAN dobrze uczynił" (Ps. 116:6,7).

    On mi pomógł! Bóg jest zawsze miłosierny, aby przebaczyć nam nasze uchybienia wynikające z ludzkich słabości i podnosi nas z przygnębienia, jeśli tylko pozwolimy Mu na to.

Niebezpieczeństwa trwania w niezadowoleniu

    Jednakże, utrzymywanie się ducha niezadowolenia powinno być traktowane jako poważna wada charakteru, zupełnie niestosowna dla tych, którzy uważają się za naśladowców Pana Jezusa. To jest niebezpieczny stan, który obraża Boską dobroć i zagraża przyszłemu losowi jego posiadacza: "Nie wejdą do odpocznienia mego."

    Szemranie - czy wyrażone głosem, czy w skrytych uczuciach, jest niewątpliwie wskazówką, że nie wszystko jest w porządku w naszych stosunkach z Panem, naszym Zbawicielem i z naszymi braćmi w wierze. Co to oznacza?

    * Jeśli jesteśmy niezadowoleni z tego co mamy, to mówimy Panu - który czyta nasze serca - że jesteśmy niewdzięczni z powodu zaspokajania naszych potrzeb przez Niego. Czy kwestionujemy Jego dobroć? Czy wątpimy w Jego mądrość? Czy zasmucamy Go tak, jak smuciło Go to pokolenie na pustyni? Czy to możliwe - że nie uświadamiając sobie tego - ranimy naszego miłującego Niebiańskiego Ojca?

    * Osoba, która ma skłonności do ciągłego narzekania, zazwyczaj wyraża je głosem, a choć nawet jest to rodzaj wewnętrznego niezadowolenia, to także jest on odczuwany przez innych. Często w takiej postawie jest pewien rodzaj zarzutu, jak gdyby ktoś mówił: Dlaczego ty jesteś tak faworyzowany? Dlaczego Bóg uśmiecha się do ciebie, a na mnie dopuszcza cierpienia? Tym sposobem inni mogą czuć się winni z powodu swego powodzenia i szczęścia, i to jest dla nich bolesne. Taka atmosfera może rujnować rodzinną zgodę, niszczyć przyjaźń i zakłócać błogosławiony pokój chrześcijańskiej społeczności w zgromadzeniu ludu Pańskiego. I wszyscy cierpią.

    * Jeśli żywimy niezadowolenie, ono rani nas samych. Nasze narzekanie może się wiązać z materialnymi rzeczami. Czy testowana jest szczerość naszego poświęcenia w ofiarowaniu ziemskich spraw i poddaniu wszystkiego Boskiej woli? Czy też może nasza sytuacja w odniesieniu do rodziny, kolegów w pracy, sąsiadów, która jest dla nas zbyt drażniąca? A może są przywileje służby, których pożądamy, lecz nie zostały nam udzielone i czujemy się dotknięci, uskarżamy się. Mając reputację malkontenta, zrażamy do siebie nawet naszych chrześcijańskich przyjaciół i stajemy się osamotnieni. A co najgorsze, tracimy ten odpoczynek serca i umysłu, który jest dziedzictwem wiernego ludu Pana (Żyd. 3:18). Jeśli jesteśmy notorycznie niezadowoleni, wówczas przez własną niewdzięczność, również zostajemy głęboko zranieni.

    Nic dziwnego, że Apostoł Paweł, zachowując braci z Filippi w swym sercu, pragnął dla nich ciągłego pokoju i zgody, i nie uważał by napomnienie "wszystko czyńcie bez szemrania i sporów" było niestosowne.

    A nasz Pan Jezus z pewnością zachowuje nas w swym sercu: "Jako mię umiłował Ojciec, tak i ja umiłowałem was. ... To wam przykazuję, abyście się społecznie [wzajemnie - KJV] miłowali" (Jana 15:9,17). Podobnie do naszego Pana, mamy być arbitrami pokoju, zachowując "jedność ducha w więzi pokoju" (Efez. 4:3, KJV). Czyniąc wszystko bez szemrania, przekonamy się, "jako rzecz dobra, i jako wdzięczna, gdy bracia zgodnie mieszkają" (Ps. 133:1).

ZADOWOLONY - LECZ NIE BEZTROSKI

    Jest tu znaczenie, z którego można dowieść, że lud Pański nie powinien być zbyt zadowolony z obecnych warunków. Słownik American Heritage definiuje niezadowolenie jako:
      (a) Nieobecność zadowolenia; brak satysfakcji.
      (b) Niespokojne oczekiwanie na lepsze warunki.

    Rodzaj narzekającego niezadowolenia czy braku satysfakcji opisaliśmy powyżej. Lecz niespokojne oczekiwanie na lepsze rzeczy jest nieodłączną cechą chrześcijańskiej nadziei. To nie jest bezzasadne marzenie. Nie jest to utopijna fantazja zupełnie niemożliwa do zrealizowania. Jakże często lud Pański jest wyśmiewany, że głosi "gruszki na wierzbie" - jest oskarżany o pozbawione realizmu trwanie w złudnej nadziei jakiegoś przyszłego dobra.

    Utopia to tytuł książki Tomasza More'a (1516), która opisywała urojoną wyspę, będącą symbolem doskonałego społeczeństwa. Jej literalne znaczenie z języka greckiego brzmi miejsce, którego nie ma.

    Przeciwnie, Pismo Święte uczy, że każde miejsce - cała ziemia - "będzie napełniona znajomością chwały PAŃSKIEJ, jako morze wody napełniają" (Ps. 72:19; Abak. 2:14). Piotr powtarza oświadczenie Boskiego zamiaru podanego przez proroka Izajasza (65:17) i mówi, że "nowych niebios i nowej ziemi według obietnicy Jego oczekujemy, w których sprawiedliwość mieszka" (2 Piotra 3:13).

    To będzie doskonałe społeczeństwo. Rzeczywiście to wizja, lecz oparta na pewnym Słowie Pana i wprowadzenie takich warunków jest istotą naszych modlitw z pokolenia na pokolenie: "Przyjdź królestwo Twoje; bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi" (Mat. 6:10).

    Także Apostoł Paweł rozciąga tę wizję, aby obejmowała niebo: "Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który ... postanowił ... aby w rozrządzeniu zupełności czasów w jedno zgromadził wszystkie rzeczy w Chrystusie, i te, które są na niebiesiech, i te, które są na ziemi" (Efez. 1:3,9,10).

Doświadczenia Izraela są dla nas przykładem

    Pisząc do kościoła w Koryncie, Paweł opowiada wydarzenia z czterdziestoletniej podróży Izraela po pustyni i mówi, że one były dla nas przykładem. One wyobrażały doświadczenia świata ludzkości, który zgubił drogę, stracił nadzieję i stracił życie, aż Bóg pośle im Wyzwoliciela, który wprowadzi ich do miejsca wiecznego spokoju i szczęśliwości.

    Buntownicze pokolenie, które umarło na pustyni nigdy nie oglądając obiecanej ziemi, zostało zastąpione przez nieco bardziej pokorny lud, który pod przewodnictwem Jozuego, wziął w posiadanie należne mu dziedzictwo. Postęp Izraela z warunków zniewolenia do statusu pełnej państwowości, będąc zarządzony przez Boga, bardzo rozbudzał wyobraźnię tych nielicznych z Izraela, którzy ufali Boskim obietnicom, pragnęli wolności i godności, i pobudzał ich do wdzięczności za Boskie kierownictwo.

    Jest to przykład zupełnie właściwego niezadowolenia z powodu zniewolenia przez grzech i wszystkich jego gnębiących tyranów. To objawia ukrytą - lub nie tak bardzo otwartą - szlachetność niektórych osób pragnących zahamować falę degradacji i wznieść ludzką rasę do poziomu lepszych stosunków z ich Stwórcą oraz nawzajem ze sobą. Tacy mężczyźni i kobiety nie mogą być zadowoleni ze złych warunków i w naszym Panu Jezusie oni dostrzegają Wyzwoliciela - większego niż Jozue - który wskaże nam drogę.

Od niezadowolenia do osiągnięć

    Tomasz Edison powiedział: "Niepokój jest niezadowoleniem, a niezadowolenie jest pierwszą potrzebą postępu. Wskaż mi zupełnie zadowolonego człowieka, a ja ci pokażę jego błąd." Również Oscar Wilde wyraził opinię, że "niezadowolenie jest pierwszym krokiem do postępu człowieka lub narodu."

    Duch obecnego wieku jest duchem niepokoju, który posunięty do krańcowości, może pozbawić radości życia - którą, na szczęście, można odzyskać - i zniszczyć pokój umysłu. Jednak takie niespokojne oczekiwanie, które pragnie lepszych rzeczy, jest bodźcem do aktywności, a historia zapisuje wysiłki i osiągnięcia wielu szlachetnych charakterów, których niezadowolenie z panującego ubóstwa, ciemiężenia i niesprawiedliwości, przyniosło ulgę dla ich bliźnich.

    Takie niezadowolenie może wynikać z motywów całkowicie humanitarnych lub może być oparte na biblijnych ideałach miłości do bliźniego. Nie ma w nim nic z drażliwego uskarżania się, lecz szczere pragnienie wzniesienia się ponad warunki "teraźniejszego świata złego" i gotowość dążenia do tego celu.

SPORY (gr. dialogismos oznacza dyskusję, debatę, spór)

    Pismo Święte zapisuje sytuacje, kiedy uczniowie "spierali się" w znaczeniu walki o wiarę. Szczepan rozpoczął dyskusję z członkami pewnych żydowskich sekt, którzy "nie mogli odporu dać mądrości i duchowi, który mówił" (Dz.Ap. 6:9,10). Doprowadzili więc do jego śmierci.

    Paweł dyskutował - rozmawiał - z licznymi filozofami, studentami i innymi, którzy zbierali się codziennie na rynku w Atenach. Oni przez jakiś czas go słuchali, lecz jego świadectwo o zmartwychwstaniu z umarłych było czymś więcej niż mogli zrozumieć i on ostatecznie zostawił ich z ich błędnymi teoriami i upodobaniami. Lecz służba Pawła w tym wielkim mieście nie była bezowocna i powstał tam zalążek wierzących (Dz.Ap. 17:17-34).

    W Efezie Apostoł Paweł spędził trzy miesiące argumentując i przekonując - dyskutując - w synagodze. Kiedy gwałtowny opór położył kres jego świadectwu, Paweł wycofał się, zabierając ze sobą wielu wierzących i oni kontynuowali rozważania w szkolnej sali udostępnionej przez człowieka o imieniu Tyran (Dz.Ap. 19:8,9). Dyskusja w American Heritage jest zdefiniowana jako:
      "debata; akademickie ćwiczenie, składające się z formalnej dyskusji lub ustnej obrony jakiejś tezy."

    Jak możemy zauważyć z powyższych rozważań, dyskusje do pewnego stopnia są właściwe dla ludu Pańskiego. One są środkami do gorliwego boju o wiarę, którą swego czasu przekazano świętym (Juda 3).

Kontrowersyjny argument

    We współczesnym świecie dyskusja jest powszechnie rozumiana jako różnica zdań lub kłótnia czy to pomiędzy pracownikami i ich pracodawcami, czy dotycząca granic, praw własności, problemów rasizmu i mnóstwa innych krzywd.

    Napomnienie do czynienia wszystkich rzeczy bez sporów jest najwidoczniej ostrzeżeniem przed dozwoleniem na powstanie ducha niezgody i kłótliwości w chrześcijańskim zgromadzeniu. Może się okazać, że nawet najbardziej rozwinięci z Pańskiego ludu, prawie nieświadomie, nadgorliwie trwają przy pewnych swoich przywilejach czy pozycji, kłótliwi w obronie pewnego punktu widzenia i niechętni do rozwiązania różnic na drodze pobożnego rozważania.

    Nasz Pan Jezus miał okazję udzielić łagodnego upomnienia uczniom. Kiedy przyszli do Kapernaum zapytał ich: "O czym w drodze między sobą dyskutowaliście? Lecz oni milczeli; ponieważ spierali się między sobą, kto z nich był większy" (Mar. 9:33,34).

    Oczywiście nasz Pan był w pełni zorientowany w ich sprzeczce i uzmysłowił im, że każdy, kto pragnie być największy, musi być najmniejszy - musi być sługą wszystkich. Jako ilustrację swej lekcji Pan wziął na ręce małe dziecko i wyjaśnił, że ktokolwiek się uniży i stanie się taki jak małe dziecko, będzie wielkim w królestwie niebieskim.

Przywileje służby

    Z ludzkiego punktu widzenia to było naturalne, że ci, którzy porzucili ziemską karierę i rozstali się ze swymi rodzinami i przyjaciółmi, aby podążać za Mistrzem, pragnęli jakiegoś zapewnienia co do ich przyszłej nagrody. I nie było to zaskoczeniem, jeśli oni czasami zdradzali cechy właścicieli chroniących pewnych dóbr, jak wówczas, gdy spotkali nieznajomego człowieka wyganiającego demony w imieniu Jezusa i zabraniali mu to czynić. I ponownie Mistrz przedstawił im tę sprawę z właściwej perspektywy i pokazał wielkość miłości i szczodrości, której rozwój miał trwać przez całe życie Jego uczniów.

    Wiele wieków wcześniej Mojżesz miał okazję udzielenia podobnej lekcji. Doniesiono mu, że z 70 starszych naznaczonych w celu ulżenia mu w pewnych ciężarach jego misji, z których wszyscy otrzymali ducha Pańskiego, aby ich prowadził, dwóch prorokowało niezależnie w obozie izraelskim. Jozue, który wtedy był młodym człowiekiem, namawiał Mojżesza, aby im zabronił. Jego reakcja była niespodziewana: "Czemuż im ty zazdrościsz dla mnie? Boże daj, aby wszystek lud PAŃSKI prorokował, a iżby dał PAN ducha swego na nie!" (4 Moj. 11:24-29).

    W tym jest lekcja również i dla nas. Chociaż chrześcijańskie posłannictwo było przez wieki różnie interpretowane i nadal w całej swej prostocie i całej swej złożoności jest wydawane światu, który w większej części jest na nie obojętny, to nikt z nas nie ma wyłącznego prawa do głoszenia Ewangelii. Nawet jeśli uważamy nasze zrozumienie za bardziej kompletne, bardziej racjonalne i oświecone, to nie mamy prawa do twierdzenia o wyższości naszej służby nad służbą innych, którzy przyprowadzają ludzi do Chrystusa, przynoszą praktyczną pomoc i duchowe pocieszenie innym, i którzy kładą swe życie w służbie Zbawiciela.

CZYŃCIE WSZYSTKO ...

    Kościół w Filippi nie zaniedbywał przywilejów służby Pańskiej sprawie, zarówno w bezpośredni sposób, jak też wspierając Pawła i innych wybitnych sług swoimi modlitwami, gościnnością i pieniędzmi. Pomiędzy nimi istniała tak silna więź miłości, że oni byli spragnieni wieści od Pawła i czerpali wielkie pocieszenie z jego słów pochwały i napomnienia. Czyńcie wszystko - bądźcie pilnymi, bądźcie czujnymi, a nie leniwymi chrześcijanami chętnie zostawiającymi pracę dla innych, lecz gorliwie pracując razem w pokoju i zgodzie dla wspólnej sprawy.

    Z taką szczodrością ducha, nasi bracia z Filippi nie żałowaliby nam udziału w ich radości. Korzystając z mądrej rady Apostoła, uczyńmy ją naszą szczególną troską w roku, który jest przed nami.

Droga przed nami

    Niewdzięczne, narzekające serce objawia ducha kłótliwości. Takie usposobienie rujnuje nasze stosunki z Bogiem i naszymi bliźnimi. Przeciwnie, nasza wdzięczność wobec Boga i radosne poddanie się Jego woli oraz czerpanie zadowolenia z powodu Jego zajmowania się nami, przepełnia wszystkie nasze związki. Będziemy bardziej życzliwi, miłosierni, bardziej szczodrzy i w wyniku tego mniej kłótliwi wobec naszych braci. Jest tu zatem reguła, którą możemy zastosować w rozpoczynającym się roku. Wzmocnijmy nasze postanowienia w tym względzie.

    "Wszystko czyńcie bez szemrania i sporów, abyście byli bez skazy ... bez nagany, wśród złego i przewrotnego narodu, pomiędzy którym świecicie niczym światła na świecie. Albowiem to Bóg pobudza w was chęci i działanie według swego upodobania" (Filip. 2:14,15,13, KJV).

SB ’04,3-8; BS ’04,3-7.