SŁUDZY BOGA I CZŁOWIEKA
Ósmy z serii artykułów o pobożnych mężczyznach i niewiastach, których życie wpłynęło na kulturę, w której żyjemy
DAVID BRAINERD (1718 -1747)
"A dobrze czyniąc nie słabiejmy; albowiem czasu swojego żąć będziemy nie ustawając." - Gal. 6:9 -
Dawid Brainerd żył krótko, niewiele ponad dwadzieścia dziewięć lat, a w ciągu ostatnich ośmiu lat był zupełnie poświęconym wierzącym w Chrystusa. Tak, jego życie i służba miały taki wpływ, że wielki ewangelista Jan Wesley twierdził, że każdy kaznodzieja powinien przeczytać uważnie Życie i Dziennik Dawida Brainerda, wydany przez Jonatana Edwardsa.
Brainerd urodził się w Connecticut w 1718 r. jako szósty spośród dziewięciorga dzieci Ezechiasza i Doroty Brainerdów. Ich ojciec, ustawodawca w Connecticut, umarł, kiedy Dawid miał zaledwie dziewięć lat, a matka - kiedy miał czternaście lat.
Nawrócenie do Chrystusa
Przez dziedziczenie rodzina Brainerdów miała skłonności do wątłego fizycznego zdrowia i depresji umysłowych, słabości, których nie ustrzegł się i młody Dawid. Dodatkowo, żal po śmierci rodziców sprawił, że Brainerd zaczął w młodym wieku poszukiwać Boga. Jako młodzieniec stał się poważnym studentem Biblii i nie zwracał uwagi na różne przyjemności, które pociągają większość chłopców w jego wieku.
Mając bardzo wrażliwe sumienie i ciągłą świadomość grzechu, Brainerd, podobnie jak Marcin Luter, rozpaczliwie poszukiwał pokoju z Bogiem i około dwudziestego roku życia zaczął usuwać się na bok, całe dnie spędzając na postach i modlitwie w celu uzyskania aprobaty Boga. Ostatecznie, w lipcu 1739 r., w wieku dwudziestu jeden lat, dostąpił podczas modlitwy, jak opisuje, religijnego przeżycia, które napełniło go radością i pragnieniem wychwalania Boga.
Powołanie do pracy misjonarskiej
Wkrótce po swoim nawróceniu, Brainerd zapisał się do college'u w Yale, aby przygotować się do służby. Na drugim roku został wysłany do domu z powodu złego stanu zdrowia, a po powrocie stwierdził, że warunki w college'u uległy zmianie. Kaznodzieje ożywiającego ruchu religijnego "Wielkie przebudzenie", wygłaszali kazania na temat Niebezpieczeństwa nienawróconej służby. Wskutek ich wiary wielu studentów zostało pobudzonych, lecz ogół wykładowców i personelu pozostał niewzruszony. Władze uczelni ustanowiły nawet zakaz jakiejkolwiek krytyki administracji lub nauczycieli. Podczas jednej z prywatnych rozmów Brainerd w sposób ogólny skrytykował jednego ze swoich nauczycieli akademickich i rektora, więc został wydalony z uczelni, pomimo to, że był najlepszym studentem na swoim roku akademickim. To doświadczenie głęboko go zraniło, ale pokazało, że było opatrznościowe, ponieważ Bóg miał inne plany względem Dawida Brainerda.
Kilka miesięcy później grupa pastorów sympatyzujących z "Wielkim przebudzeniem" (nazywanych Nowymi światłami) dało Brainerdowi upoważnienie do głoszenia. Zaproponowali, aby z poręczenia komisarza "Szkockiego Towarzystwa na rzecz szerzenia wiedzy chrześcijańskiej", został misjonarzem wśród Indian. Brainerd przyjął to wyzwanie i na wiosnę 1743 roku rozpoczął swoją nieprawdopodobną pracę duszpasterską, która trwała prawie do końca jego krótkiego życia.
Brainered usługiwał Indianom amerykańskim w Massachusetts, w New Jersey, Delaware, Pensylwanii i w Nowym Jorku. Czujna Boża opieka nad nim była oczywista, jak można było zauważyć podczas wielu Boskich interwencji, których doświadczył. Jedno z takich przeżyć miało miejsce, kiedy przybył do ujścia Rzeki Delaware w Pensylwanii, zamierzając następnego dnia udać się do społeczności Indian, żeby głosić Ewangelię. Nieznani mu wojownicy oczekiwali w pozycji leżącej, aby go zabić, ale ponieważ byli blisko jego namiotu, zauważyli, że klęczy modląc się. W tej samej chwili w jego stronę niepostrzeżenie wślizgnął się wąż gotów do ataku, ale bez widocznej przyczyny wyślizgnął się z powrotem. A ci śmiałkowie wzięli to za znak, że jest on prorokiem i powitali go serdecznie.
Wierne znoszenie cierpień
Cierpienia, jakie znosił Brainerd dla Ewangelii są czynnikiem pobudzającym wszystkich chrześcijan pragnących służyć Panu. Fizyczne choroby i ból były bezlitosne, szczególnie gruźlica, której nabawił się, gdy miał dwadzieścia dwa lata. Pomimo osłabienia, pędził naprzód w swojej służbie dotąd, dopóki nie mógł więcej nic działać.
Służąc Indianom narażony był na wiele fizycznych niewygód. Mieszkał w wigwamie, odżywiał się skąpo, spał na słomie i całe dnie jeździł konno, często w deszczu. (Szacuje się, że konno przebył 15 000 mil [ok. 25 000 km - przyp. tłum.]).
Lecz poważniejsze były nawroty depresji umysłowej, które sprowadzały takie mroczne fale do jego duszy, że tęsknił za śmiercią jako drogą ucieczki. Jednak nigdy nie przestał wierzyć w dobroć i prawdę Bożą, chociaż w czasie silnej depresji nawet nie był w stanie odczuwać ich działania przez jakiś czas. W swoim dzienniku napisał, że nauczył się spoglądać na swoje cierpienia jako błogosławieństwa, które pozwalają odciągnąć go od ziemskich aspiracji. Ostatecznie, nieważne, jak ciężkie by one były - mówił - zawsze towarzyszyła im wielka radość.
Owocne wyniki służby
Chociaż na początku służba Brainerda pośród Indian nie dała widocznych rezultatów, to ostatecznie Pan pobłogosławił jego pracę bogactwem owoców. Największy przełom nastąpił, kiedy jego tłumacz ze swoją żoną nawrócili się do Chrystusa i ochrzcili się.
Do chwili zakończenia jego krótkiej, trwającej trzy lata, służby setki Indian przyjęły Chrystusa. Jedna kongregacja liczyła więcej niż 130 członków. Sam Braiderd ochrzcił mnóstwo ludzi. Oprócz głoszenia do wielkiej rzeszy ludzi, spotykał się z pojedynczymi osobami czy małymi grupami, w celu podlewania nasienia Ewangelii, które było posiane.
Podczas gdy główną jego misją było to, aby słuchający przyjęli Chrystusa i żyli dla Niego, był zainteresowany ich ogólnym dobrem, wierząc, że zdrowa społeczność będzie stanowić podatniejszy grunt na słuchanie Ewangelii. To było dla niego motywacją do budowy szkół i popierania silnych społeczności. Zainteresowanie Dawida Brainerda tymi, którym służył objawiało jego wielką miłość do nich, ale z powodu wyostrzonego sumienia, często karcił siebie, wierząc, że jego miłość powinna być jeszcze większa.
Końcowe doświadczenia
Na koniec Brainerd był tak chory na gruźlicę, że nie mógł kontynuować swej aktywnej służby. Ostatnie dziewiętnaście tygodni Brainerd spędził w domu Jonatana Edwardsa, gdzie był pod opieką Jeruszy, córki Edwardsa. Wcześniej w życiu wypowiadał pragnienie posiadania bratniej duszy i wydaje się, że ostatecznie znalazł ją w Jeruszy. Za swoje poświęcenie drogo zapłaciła, ponieważ zmarła na gruźlicę cztery miesiące później.
Edwards, zamiast smucić się po stracie swojej córki, twierdził, że przebywanie z nimi Brainerda pod koniec jego choroby i śmierci było "łaską Opatrzności" nad nim i jego rodziną. On uważał to za przywilej, że mógł go lepiej poznać i świadczyć o nim jako przykładzie dzielności.
Niektóre końcowe słowa wyrażały bardzo dobrze jego zupełne poświęcenie na rzecz dzieła Pana: "Żadna rozumna istota nie może być szczęśliwa bez wykonania wszystkiego dla Boga. Sam Bóg nie mógłby uczynić go szczęśliwym w inny sposób... W świecie żadna rzecz nie jest warta życia dla niej oprócz czynienia dobra, wypełniania dzieła Bożego, wykonywania uczynków, które czynił Chrystus. Nie widzę niczego innego na tym świecie, co może dawać jakąkolwiek satysfakcję oprócz życia dla Boga, podobania się Jemu i pełnienia Jego woli."
Nauki z życia Brainerda
Ta owocna służba Dawida Brainerda była - być może jego największą spuścizną jest właśnie jego życie i przykład - natchnieniem dla niezliczonych chrześcijan żyjących od tego czasu.
On okazywał gotowość poświęcenia siebie i wszystkiego, co posiadał - nawet niewielkie wygody i przyjemności życiowe - tak więc mógł poświęcić każdą chwilę na służbę Panu i czynienie tego, co uważał za wolę Pana względem niego.
Wiele czasu podczas dnia spędzał na modlitwie, czasami nawet cały dzień. Czasami odszukiwał jakąś rodzinę lub przyjaciela i modlił się z nimi. Przez większość swego poświęconego życia modlił się o nawrócenie i duchowe dobro Indian oraz o wypełnianie się dzieła Bożego na całym świecie. Czasami był tak pochłonięty nastrojem modlitwy, że trudno było mu ją dokończyć i udać się na spoczynek.
Dziennik Brainerda mówi o tym, że całe dnie spędzał na postach. On pościł, kiedy nie miał pewności, w jakim kierunku powinien podążać podczas swojej służby, ale głównym celem jego postów było uzyskanie większej duchowej głębi i przydatności w niesieniu Ewangelii i jej mocy do Indian. Często w jego dzienniku można spotkać zapis mówiący o sukcesie w jego służbie lub o pewnych znaczących błogosławieństwach, które przychodziły w następstwie intensywnych postów i modlitw. Często też zachęcał innych do modlitwy, postów i studiowania.
Ćwiczył również wytrwałość w podążaniu naprzód, nie zważając na fizyczne i duchowe cierpienie, osamotnienie i trudy związane z poszukiwaniem woli Bożej. Podobnie jak Apostoł Paweł, uważał je za "lekki ucisk". Bagatelizował swoje własne zmagania, mówiąc, że wiele dzieci Bożych zostało powołanych, aby znosić większe próby niż on.
Stosowne uznanie za życie i przykład tego odważnego chrześcijańskiego misjonarza znajdujemy w słowach Johna Pipera:
Życie Brainerda jest żywym, dobitnym świadectwem tej prawdy, że Bóg może i używa chorób, zniechęcenia, poniżenia, samotności, walki świętych, którzy wołają do Niego dzień i noc, żeby dokonywać zdumiewających rzeczy na Jego chwałę.
Źródło [dostęp z czasów publikacji artykułu]: www.wholesomewords.org/biography/biobrainerd.html; www.desiringgod.org/library/biographies/90brainerd.html Profiles in Evangelism by Fred Barlow, Sword of the Lord Publishers, c1976
SB ’04,122-123; BS ’04,122-123.