Apostoł Paweł przed Feliksem

Dzieje Apostolskie 24

"Nie będę się bał złego, albowiem Ty jesteś ze mną" (Psalm 23:4).

    PIĘĆ dni po przybyciu Apostoła Pawła jako więźnia do Cezarei, najwyższy kapłan Ananiasz wraz z publicznym oskarżycielem oraz delegacją Sanhedrynu także pojawił się w mieście, aby złożyć oskarżenie przeciw Pawłowi i niezwłocznie rozpoczął się proces. Oskarżyciel, Tertuliusz, rozpoczął rozprawę od schlebiających aluzji pod adresem starosty - aluzji pełnych hipokryzji, o czym dowiadujemy się ze świeckiej historii tamtych czasów. "Zarówno Józefus jak i Tacyt przedstawiają go, jako jednego z najbardziej skorumpowanych i ciemiężących władców posłanych przez Rzymian do Judei".

    Tego rodzaju pochlebstwo, niezasłużona chwała, jest ze wszech miar naganna i zupełnie przeciwna zasadom, które rządzą naśladowcami Pana. Jest to nieuczciwość, hipokryzja. Niemniej jednak, pochlebstwo jest potężną bronią, bez skrupułów wykorzystywaną przez niemoralnych ludzi; ta broń często daje im zdecydowaną przewagę w sprawach dotyczących świata, w opozycji do wiernych Pańskich, którzy powstrzymują się od takich pochlebstw, zobowiązani do brania pod uwagę oraz stosowania prawdy i uczciwości we wszystkich swoich słowach i czynach. Z drugiej strony, niektórzy z ludu Pańskiego są skłonni do wykazywania w takich sprawach krańcowej uczciwości. Wielu w miejscu Pawła odczułoby święty obowiązek do stanowczego skarcenia Feliksa. Lud Pański nie jest zobowiązany do potępiania każdego czyniącego zło, którego spotka na ulicy, bardziej niż do mówienia wszystkim nieatrakcyjnym osobom, które napotka, że brak im urody. Zachowanie Apostoła w tym procesie jest ilustracją posiadania ducha zdrowego rozsądku. Gdy przyszła jego kolej na przemowę do starosty, on nie udzielił mu reprymendy ani nie zganił go, nie wyraził też żadnych słów pochlebstwa. Każde słowo wstępu do jego obrony było najzupełniej prawdziwe, a jednak zostało sformułowane i wypowiedziane w uprzejmym i nadającym się do przyjęcia języku.

    Uprzejmość zawsze jest częścią chrześcijańskiego charakteru. W świecie ona może być zewnętrzną ogładą, lecz u chrześcijanina nie jest jedynie pozorem, lecz przedstawia prawdziwe uczucia serca, rozwiniętego w sprawach duchowego życia - rozwiniętego w miłości. Miłość prowadzi do łagodności, cierpliwości, uprzejmości itp., i nawet w przypadku nieposłuszeństwa, zawaha się wypowiedzieć nieuprzejme słowo i będzie go unikać, o ile pozwoli na to obowiązek.

    Oskarżyciel czy pełnomocnik Tertullus wysunął przeciw Apostołowi poważne zarzuty. Chciał ukazać go Feliksowi jako mniej więcej spiskowca przeciw rzymskiemu rządowi - a przynajmniej, jako wzniecającego zamieszanie i nawołującego do buntu wśród ludu. Ten zarzut był przedstawiony bardzo szeroko i dotyczył nie tylko obecnego zamieszania w Jeruzalem, lecz niepokoju wśród ludu we wszystkich prowincjach Rzymu, do których dotarł Apostoł. Oskarżyciel nie pomyślał, że zamęt mógł być powodowany przez złych ludzi, usiłujących powstrzymać postęp prawdy i sprawiedliwości; on starał się przedstawić Feliksowi myśl, że ktokolwiek powodował takie zamieszanie, niezależnie od jego przyczyn, miał być uważany za wroga dobrego rządu, prawa i porządku.

    Te same argumenty są mocne w obecnym czasie dla tych, którzy nie oceniają zasad sprawiedliwości i wolności. Zupełnie nas to nie zdziwi, jeśli z czasem wrogowie "teraźniejszej prawdy" przyjmą podobną, niesprawiedliwą postawę przeciwko nam, usiłującym postępować śladami Apostoła - starającym się przedstawiać prawdy nowej dyspensacji naszym braciom w symbolicznym Babilonie, którzy są nie tylko niechętni do słuchania, lecz łatwo dają się pobudzić do gniewu, napiętnowania i prześladowania, aby móc przeszkodzić innym w otrzymaniu dobrych wieści o wielkiej radości, która będzie dla wszystkich ludzi (Łuk. 2:10).

Obrona Apostoła

    Kiedy oskarżenie zostało wniesione, pozwolono przemówić Apostołowi Pawłowi we własnej obronie, co uczynił z dobrym skutkiem. On wykazał (1), że dopiero niedawno przybył do Jeruzalem, że nie wzbudzał żadnych rozruchów ani zamieszania, lecz przeciwnie, w czasie jego aresztowania cicho modlił się do Boga w świątyni - nie prowadząc z nikim sporów ani nie ograniczając praw innych. (2) Wezwał swoich oskarżycieli do dostarczenia dowodów prawdziwości ich oskarżeń - kwestionując ich zdolność do udowodnienia tych zarzutów; i w najbardziej rozsądny i zgodny z prawem sposób wykazał, że ciężar tych dowodów nie spoczywał na nim, lecz na jego oskarżycielach. (3) Wyznał jednakże, że była pewna podstawa do niechęci okazywanej wobec niego i że to jego żydowscy bracia oskarżali go o wierzenie i nauczanie herezji - o odejście od żydowskiej religii. To była jego odpowiedź na zarzut, że był prowodyrem sekty Nazarejczyków; Apostoł zaprzeczył, że było to herezją przeciw żydowskiej religii oraz sektą czy też odstępczą grupą. To wrogowie Apostoła nazwali chrześcijaństwo herezją i oddzieleniem od judaizmu, lecz z punktu widzenia Apostoła ich zarzuty były fałszywe. Chrześcijaństwo, zamiast odstępować od judaizmu, było naturalnym rezultatem i właściwym jego rozwinięciem - wypełnieniem obietnic Boga, na których były oparte nadzieje i perspektywy judaizmu. Najbardziej wyraźnie Apostoł ukazuje tę sprawę w Liście do Rzymian (rozdz. 11), gdzie przedstawia naród żydowski jako drzewo oliwne, którego korzeniem była obietnica dana Abrahamowi, a gałęziami był lud Izraela. On nie przedstawia chrześcijaństwa jako odrębnego drzewa ani nawet jako nowej odnogi z oryginalnego drzewa oliwnego, lecz opisuje je jako pełniejszy rozwój tego drzewa. On przyrównuje wszystkich Żydów odmawiających przyjęcia Chrystusa, do gałęzi, które zostały odłamane. A wszyscy prawdziwi Żydzi, którzy nadal byli uznawani przez Pana - wszyscy prawdziwi Izraelici - stali się chrześcijanami, którzy od Pięćdziesiątnicy byli znani jako duchowi Izraelici.

    Postępując dalej, Apostoł usprawiedliwił swoje twierdzenie przed Sanhedrynem, mianowicie że poważną częścią zarzutów wysuwanych przeciwko niemu przez rodaków była jego wiara w zmartwychwstanie umarłych, które niektórzy z nich także uznawali lub w nie wierzyli - "że będzie... zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych".

    Fakt, że Apostoł głosił Ewangelię w wielu szczegółach różniącą się od powszechnych wierzeń naszych dni, jest zupełnie oczywisty z jego prezentacji - z przedstawienia doktryny o zmartwychwstaniu umarłych, jako bardzo ważnej. To prawda, że niektórzy mogą twierdzić, że nie potrzebne jest przedstawianie tej doktryny, ponieważ dzisiaj też są nieliczni Saduceusze - nieliczni, którzy zaprzeczają zmartwychwstaniu umarłych. Odpowiadamy, iż są tacy, którzy wierzą, że nie ma żadnych umarłych. Jest to ogromna większość ludzkości. Chrześcijanie, jak również poganie, przyjęli teorię, że nikt nie jest umarły - że ci, którzy wydają się umierać, w rzeczywistości stają się bardziej żywi niż kiedykolwiek wcześniej. Ponieważ nie wierzą, że ktokolwiek jest umarły, to niemożliwe jest, by uwierzyli w zmartwychwstanie umarłych. Zamiast tego, panuje inny pogląd, mianowicie zmartwychwstanie ciała. Twierdzi się, że osoba lub dusza nie umiera, lecz jedynie pozbywa się ciała niczym starej szaty, a kiedyś w przyszłości ma otrzymać je z powrotem. Lecz należy przyznać, że gdyby to było wszystko, co Apostoł miał na myśli przez zmartwychwstanie umarłych - gdyby rzeczywiście miał na myśli "zmartwychwstanie ciała", jego argument byłby słaby. Nierozsądnie byłoby tracić tak wiele czasu, sił lub energii na rozważanie takiego twierdzenia, które nie miałoby żadnej szczególnej zalety czy wartości, nawet gdyby zostało udowodnione.

    Myśl Apostoła była zupełnie inna: jego kazanie miało na celu udowodnienie, że śmierć jest prawdziwą karą za grzech i że nigdy nie może być życia lub świadomości dla umarłych, prócz zmartwychwstania umarłych oraz że zmartwychwstanie umarłych może przyjść tylko przez Boską łaskę w dokonaniu odkupienia za wszystkich, którzy byli potępieni na śmierć. Głosząc zmartwychwstanie on nie tylko wyznawał swoją wiarę, że Chrystus Jezus nie był umarły, lecz także swą wiarę, że Bóg we właściwym czasie udzieli zmartwychwstania światu. Jezus i zmartwychwstanie stanowiło podsumowanie i podstawę nadziei Ewangelii z punktu widzenia Apostoła, a także z naszego punktu widzenia, ponieważ wyznajemy ten sam pogląd. (Broszurka o Zmartwychwstaniu dostępna na życzenie.)

Zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych

    Niektórym może zrodzić się pytanie: Jeśli wyrażenie zmartwychwstanie (w greckim - anastasis) znaczy zupełne, kompletne powstanie z warunków śmierci do doskonałych warunków życia, to jak Apostoł mógł mówić o zmartwychwstaniu zarówno "sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (w.15)?

    Jak możemy to zrozumieć i zharmonizować z innymi wersetami, które mówią, że tylko usprawiedliwieni otrzymają pełnię doskonałości życia? - że ten, kto ma Syna, może mieć życie, a kto nie ma Syna, nie ujrzy życia - w jego doskonałości? - że ten, kto nie będzie posłuszny wielkiemu Prorokowi, zostanie wygładzony spomiędzy ludzi - odcięty od życia, we wtórej śmierci (Dz.Ap. 3:23)?

    Odpowiadamy, że Apostoł nie odnosi swego argumentu do przyszłości, oświadczając że w przyszłości sprawiedliwi otrzymają pełnię doskonałości życia, podobnie jak niesprawiedliwi; on jedynie odnosi się do tych, którzy w obecnym czasie są sprawiedliwi i niesprawiedliwi. Sprawiedliwi obecnego czasu, są "usprawiedliwieni przez wiarę", a jeśli zachowają wierność warunkom powołania, będą mieć udział w zmartwychwstaniu do życia (Jana 5:28, 29). Niesprawiedliwi obecnego czasu to nieusprawiedliwieni, niewierzący; a Apostoł wyjaśnia, że oni nie wierzą, ponieważ bóg tego świata zaślepił ich umysły (2 Kor. 4:4). Jednak Pismo Święte wyraźnie wskazuje, że szczególnym dziełem nowego Wieku będzie otwarcie wszystkich niewidzących oczu i odetkanie wszystkich niesłyszących uszu oraz spowodowanie, by wiedza o Bogu napełniła całą ziemię, w tym celu, aby ci, którzy obecnie są nieusprawiedliwieni, niesprawiedliwi, mogli być sprawiedliwi przed Bogiem i mieć udział w zmartwychwstaniu, które jest zapewnione dla wszystkich i które dokona zmartwychwstania wszystkich z wyjątkiem tych, którzy indywidualnie odrzucą jego łaskawe warunki.

    Po oświadczeniu swej wiary w przyszłe życie przez zmartwychwstanie, Apostoł wykazuje, że swoje obecne życie wiedzie w zgodności z tą nadzieją na przyszłe życie - mając sumienie, które kontroluje jego myśli, słowa i czyny w stosunkach z Bogiem i z ludźmi (w.16).

    Czyż możemy się dziwić, że Feliks, pomimo swej przewrotności, odczuwał niechęć, by oddać tak szlachetnego więźnia na śmierć, chociaż to zadowoliłoby i spodobałoby się pochlebczemu oskarżycielowi oraz wpływowemu najwyższemu kapłanowi, którego przychylność niewątpliwie wolałby zachować? Ponadto, zapis z Dziejów Apostolskich prowadzi nas do wniosku, że Feliks myślał, iż ma dobrą okazję otrzymania od Pawła łapówki za spełnienie sprawiedliwości, ponieważ w swym opisie Apostoł przystąpił do wykazania, że będąc daleki od narażania na straty swych współbliźnich, przyniósł ze sobą pokaźną sumę pieniędzy z zagranicznych miast. Zatem Feliks uświadomił sobie, że więzień, który miał staranne wykształcenie i talent oraz rzymskie obywatelstwo, miał przyjaciół nie tylko w Jeruzalem, lecz także za granicą. Bez wątpienia wyciągnął wniosek, że oni byliby bardzo chętni, by wręczyć mu okazały prezent za uwolnienie Apostoła. Taką sugestię zawiera werset 26.

Strach Feliksa z powodu kazania Pawła

    Widocznie Feliks był dość zainteresowany swym więźniem i wspomniał o nim swej żonie, która była Żydówką; Paweł został wezwany przed nich, aby lepiej mogli poznać tę nową naukę. Wkrótce jego ciekawość została więcej niż zaspokojona, gdy Apostoł przystąpił do swego tematu, ukazując Boski Plan, sprawiedliwość Prawa Zakonu, niezdolność upadłego człowieka do pełnego zaspokojenia jego wymagań, że Jezus stał się Odkupicielem potępionych przez Prawo Zakonu i że teraz zbawienie i życie wieczne jest dostępne dla tych, którzy będą posłuszni Ewangelii, porzucą grzech i przez wiarę uchwycą się Odkupiciela. Apostoł przystąpił do wykazania, że sprawiedliwość była rozsądnym wymaganiem Boskiego prawa oraz że przyjęcie Boskiej łaski w Chrystusie prowadziło do samokontroli oraz opozycji wobec naturalnych skłonności i że nadejdzie Dzień Sądu, w którym każde odchylenie od sprawiedliwości będzie karane rózgą, proporcjonalnie do posiadanej wiedzy. Starosta zadrżał; jego własne niegodziwe życie i rozwiązłe postępowanie stanęło przed wzrokiem jego umysłu i uświadomił sobie, że według przedstawionych mu standardów, otrzyma w przyszłości liczne karania. Jego żona, Drusylla, była w rzeczywistości żoną króla Azisa, lecz wydaje się, że jej sumienie, widocznie bardziej zatarte niż jego, w ogóle nie zostało poruszone. Feliks zaproponował, że w bardziej dogodnym czasie posłucha więcej na temat tej Ewangelii; lecz wątpimy czy kiedykolwiek zażądał dalszych wyjaśnień. On otrzymał już wystarczająco dużo - więcej niż był skłonny okazać posłuszeństwo temu. Jego zachowanie jest zbyt często powielane. Wielu z tych, którzy drżą na myśl o swych grzechach, ma nadzieję, że nadejdzie dla nich bardziej dogodny czas na zerwanie z grzechem; lecz dogodny czas na porzucenie grzechu - kiedy wyrugowanie grzechu, na który sobie pozwalamy, nie spowoduje w nas żadnego sprzeciwu - nigdy nie nadejdzie. Ten, kto stał się naśladowcą Pana Jezusa, musi odważnie przyjąć Chrystusa, moc Bożą, w celu zerwania kajdan swej niewoli w grzechu - musi najpierw umiłować wolność, w której tylko Chrystus może uczynić nas wolnymi. Ci, którzy nie mają tego pragnienia, pozostaną niewolnikami grzechu, aż w pełni nadejdzie chwalebny Tysiącletni poranek - kiedy zwycięzcy, z Chrystusem na czele, zerwą wszystkie kajdany grzechu oraz uwolnią wszystkich więźniów i nakażą wszystkim posłuszeństwo prawom Królestwa Bożego, wymierzając kary proporcjonalne do ich obecnej samowoli w grzechu, mając na względzie ich odrodzenie oraz powrót do pierwotnego stanu wszystkiego, co zostało utracone w Adamie, a odkupione przez drogocenną krew Jezusa (Dz.Ap. 3:21).

    Ze sposobu przedstawienia Prawdy Feliksowi możemy nauczyć się wartościowej lekcji. On nie atakował charakteru starosty ani nie gromił go za jego grzechy. On uczynił lepiej. Zupełnie pomijając jednostkę, on wzniósł przed starostą zwierciadło doskonałego prawa miłości, wolności oraz sprawiedliwości i pozwolił mu dostrzec, jak daleko odpadł od doskonałych standardów, tylko takich, które Bóg może uznać. Wszystkie dzieci Boże mogłyby się nauczyć karcenia grzechu - przez pozwolenie, by światło Prawdy oraz jego potwierdzenie w ich własnym postępowaniu świeciło - w ich słowach oraz nie mniej w ich postępowaniu, aby dzieci Boże były listami łaski Bożej oraz Jego łaskawych zarządzeń, zarówno w celu nagradzania tych, którzy szukają Boga, jak również strofowania i korygowania tych, którzy tego wymagają!

    Odwaga Apostoła w głoszeniu Prawdy temu, który miał tak duży wpływ na decyzję w jego sprawie, jest niezwykła i godna pochwały. Ta postawa jest w pełnej zgodności z oświadczeniem Psalmu 23:4. Ci, którzy są po stronie Pana i którzy mają Pana po swej stronie, we wszystkich życiowych sprawach nie muszą się bać żadnego zła. Jednakże ten brak strachu nie powinien w nas, nie bardziej niż w Apostole, prowadzić do brawury czy nieuprzejmego zachowania lub języka. Boska zasada, wyrażona przez Apostoła głosi, że powinniśmy opowiadać Prawdę w miłości (Efez. 4:15).

    Inną lekcją, której uczymy się z doświadczeń Apostoła, tak, z doświadczeń wszystkich wybitnych dzieci Bożych od samego Mistrza w dół, jest, że ataki oszczerstw, pomówień itp., nie mogą uczynić im żadnej trwałej szkody. Spójrzmy na Wodza naszego Zbawienia, przeciwko któremu wypowiadano i czyniono fałszywie wszystkie rodzaje złych rzeczy, nawet do tego stopnia, że nazwano Go księciem demonów i ukrzyżowano Go, jako bluźniercę przeciw Bogu. Jakże te ataki wielkiego Przeciwnika przez jego zwiedzione dzieci nieposłuszeństwa sprawiły, że charakter i postępowanie naszego Pana były jeszcze bardziej prostolinijne i olśniewające! Jest to również prawdą w odniesieniu do doświadczeń Apostoła Pawła - obecnie one wszystkie odzwierciedlają szlachetnie jego charakter. "Wędrówka Pielgrzyma" Johna Bunyana zawiera scenę, która ilustruje ten zarys naszej lekcji i zachęca nas wszystkich do niezważania na oszczerstwa i mówienie źle o nas w obecnym czasie, skoro przez cały czas możemy sobie uświadamiać Boską łaskę i błogosławieństwo, będące z nami w naszych wysiłkach służenia Panu. Poniżej cytujemy fragment z książki Bunyana:

    "Wówczas pasterze wysłali pielgrzymów na inne miejsce, zwane Górą Niewinności i tam zobaczyli człowieka całego odzianego na biało oraz dwóch innych, Uprzedzenie i Złą wolę, którzy ciągle rzucali w niego błotem. Spójrzcie teraz, błoto, którym w niego rzucali, po krótkim czasie spadało z niego, a jego szata wyglądała tak czysto, jak gdyby w ogóle nie rzucano na nią błota. Wtedy pielgrzymi zapytali: 'Co to znaczy?" Pasterze odpowiedzieli: 'Ten człowiek nazywa się Pobożny, a jego szata ma ukazywać niewinność jego życia. Ci, którzy rzucają w niego błotem, to ludzie nienawidzący jego dobrych czynów; lecz, jak widzicie, błoto nie przylgnie do jego szaty; tak będzie z tymi, którzy żyją w niewinności na tym świecie. Kimkolwiek są ci, którzy chcą splamić ich szaty, trudzą się na próżno. Bo każdy czas spędzony dla Boga spowoduje, że ich niewinność rozbłyśnie niczym światło, a ich sprawiedliwość niczym blask południa".

BS '12, 2-5; SB '12, 2-5.