INTERESUJĄCY LIST

Paul S. L. Johnson,
1327 Snyder Ave., 20/1-34
Philadelphia, Pa., H. S. A.

    Drogi w Panu, Bracie Johnson! - Błogosławieństwo Ojcowskie niech będzie zawsze z Tobą.

    Korzystając z okazji Zjazdu, który był w Warszawie w święta Narodzenia Pańskiego, urządziliśmy wykład o doktrynie Freytaka, zapraszając braci z innych zborów w celu przedyskutowania nauki tegoż.

    Czyniąc to mieliśmy dobro wszystkich braci na celu, by w miłości naszej uprzystępnić im poznanie Prawdy, przez wielostronne oświetlenie tej sprawy. Jednak bardzo zostaliśmy zawiedzeni. Wielu przybyło jak na ciekawe widowisko, na którym można się ubawić, a zwolennicy p. Freytaka zachowali się poniżej krytyki. Zażądali, by br. Wiśniewski, przedstawiciel Freytaka, przemawiał półtorej godziny. Na tłumaczenie, że to jest niemożliwe, albowiem dysputa jest przemawianiem wielu osób z ograniczoną liczbą czasu a nie przemową półtory godziny, zrobili brzydką awanturę, a niektórzy posunęli się aż do wymysłów i na tem się skończyło.

    Ma się rozumieć oni uważali, że dlatego tylko tak się stało, że nauka Fraytaka jest tak wielkiem światłem, iż prawda Epifanji nie śmie nawet się z nim mierzyć!

    Dwa tygodnie później był Zjazd w Łodzi i bracia urządzili ten sam wykład, jednak nie ogłosili dysputy, ponieważ im odradziłem, widząc ich niewłaściwe zachowanie się w Warszawie.

    Jednak, gdy br. W. przyjechał do Łodzi tak począł trąbić o swojem zwycięstwie, które im się zdawało, że odniósł, że braci Epifanji to bardzo poirytowało i powiedzieli, że gdy przyjdą, damy im głos, ale aby nam nie robili awantur, wybierzemy milicję i niegrzecznych zmusimy do zachowania porządku.

    Na zebranie zeszło się tak dużo ludzi, że baliśmy się, by się z nami podłoga nie zarwała. Obecnych obliczaliśmy na 700 osób, a wielu stało na schodach i podwórzu, nie mogąc wejść.

    Przemowę moją tak jak w Warszawie streściłem do 3 punktów:

    1) Królestwo Boże nie może być pierwej ugruntowane jak na gruzach obecnych królestw. - 1 Król. 19:11, 12; Izaj. 2:2.

    Błogosławieństwa dla świata (usunięcie śmierci choroby, udzielenie dobrobytu ziemskiego itp., co obiecuje p. Frajtak, nie mogą przyjść pierwej, aż Chrystus - głowa i ciało przejdą za wtóra zasłonę. A ponieważ niektórzy członkowie Kościoła nie prędzej przejdą, jak przypuszczamy, poza wtóra zasłonę jak około 1958 roku, przeto cały Chrystus - głowa i ciało - jako Kapłan świata, jeszcze nie jest gotowy i nie może być mowy o błogosławieństwie dla ludzi. Albowiem figura Dnia Pojednania nas uczy, że Kapłan błogosławił lud po ofiarach Cielca i Kozła Pańskiego, po pokropieniu Ubłagalni ich krwią i po oddaniu Kozła Azazela przeznaczonemu na to człowiekowi. Jeżeli do tej pory członkowie Kościoła są na tej ziemi, przeto krwią Kozła Pańskiego nie jest Ubłagalnia pokropiona i praca z Kozłem Azazela jest nie skończoną; Kapłan znajduje się w szatach czci i chwały, przeto nie może być mowy o błogosławieniu przezeń ludu, gdyż błogosławieństwo udzielane było po skończeniu ofiar w szatach czci i chwały. Przeto błogosławieństwa obiecywane przez p. Freytaka są zwodzeniem Szatana. 3 Moj. 16 oraz Cienie Przybytku - Dzień Pojednania.

    2) Pismo uczy, że błogosławieństwo na świat przyjdzie przez Starożytnych Proroków i pomocniczą klasę, Młodocianych świętych Ps. 45:17; Ps. 72:3; Joel 2:28; Żyd. 11:35. Z tych, pierwsi nie zmartwychwstali a drudzy jeszcze do tego nie dorośli. Przeto nie może być mowy o błogosławieństwach restytucji. A więc błogosławieństwa obiecywane przez p. Freytaka są zwodzeniem Szatana, by odwrócić ludzi od Prawdy i od prawdziwej drogi.

    3) Pismo poucza, że pierwsi, którzy doznają łask restytucji, jest naród Izraelski. Z nimi wyłącznie Bóg zawrze Nowe Przymierze. Oni pierwsi otrzymają błogosławieństwo, a ci z ludzkości, którzy chcą stać się uczestnikami błogosławieństw Nowego Przymierza, muszą być wszczepieni w "oliwne drzewo" i stać się uczestnikami "tłustości korzenia" jego, czyli muszą być przyjęci przez naród Izraelski do ich społeczności, a dopiero wówczas, jako część tego narodu, mogą otrzymać błogosławieństwa i to pod warunkiem posłuszeństwa Boskiemu Prawu.

    Ponieważ naród Izraelski do tej pory nie otrzymał tego błogosławieństwa a ma otrzymać dopiero po symbolicznym trzęsieniu ziemi, ogniu i ucisku Jakóbowym, a to stanie się po 1956 roku, przeto zakładane królestwo przez p. Freytaka i konstytucja tegoż jest mistyfikacją Szatana. Jan 4:22; Rzym. 1:16; Zacharjasz 12:7, 10; Jer. 31:4, 8, 9, 24, 27-33, 36, 37; Izaj. 40:12; Jer. 32:37-40; Dz. Ap. 7:37; Rzym. 11:1, 2, 11, 25-32; C. 331, 332, 338, 287, 288, 293. p. 2, 305, 311.

    Po wykładzie zebrani uchwalili, by mówcy inni przemawiali po pół godziny. Po mnie przemawiał br. Wiśniewski, który ku mej uciesze, przyniósł nawet tomy Br. Russella, choć Freytak je odrzuca. Jednak, zamiast atakować me punkty, starał się je ominąć lub zbyć żartem. Sprawy dnia pojednania i ofiar ominął zupełnie, tłumacząc przejście żydów przez Jordan, co niema z tem nic wspólnego. Co do Nowego Przymierza, zawartego z Izraelem, to zbył to drwinami, że Bóg nie chciałby mieć nic do czynienia z takimi oszustami jak są na "starówie" - dzielnica żydowska w Łodzi. My jesteśmy żydami, którzy wierzymy i jako dowód cytatę z 3-go tomu str. 331 par. 1 "Zbawienie jest z Żydów czyli Izraelitów zachowujących zakon w tem znaczeniu, że Pan nasz, Zbawca przyszedł z tego rodzaju. A że błogosławieństwa są dane udowadniał tekstami, które były obietnicami dla Izraela, jeśliby zachował Zakon. Ale tego nie można stosować do obecnych ludzi - i ja podziwiałem, że on stanął do walki z takim drewnianem mieczem przeciw Prawdzie Epiianji. Poprosiłem o głos i wykazałem zebranym, że br. W. punktów mych przeciw Freytaka doktrynie nie tylko nie zbił, ale nawet nie atakował. Co do Izraela, to ja mówiłem o Izraelitach, którzy będą odrodzeni przez wiarę w Chrystusa, a nie o obecnym. Br. Wiśniewski ma zdolności zaciemniania prawdy i przeczytał Wam tylko 2 wiersze z tego paragrafu 3-go tomu a resztę opuścił, więc ja wam ją przeczytam. "Zamiarem Pańskiem jest, aby w przyszłej pracy restytucyjnej, cielesny Izrael, uleczony z zaślepienia, użyty był za pośrednika, przez którego strumień zbawienia wylewać się będzie na wszystkie narody ziemskie itd." Tą cytatą pobiłem go zupełnie.

    Po mnie przemawiał br. Stachowiak, po tem br. W., ale już mię nie atakował, tylko br. Stachowiaka. Więc, gdy zabrałem głos, wykazałem, że ponieważ br. W. sprzeciwia się swoim argumentom, to znaczy, że uznaje, iż ja mam rację i że nauka p. Freytaka jest błędną. Po tem przemawiał jeszcze przewodniczący zboru łódzkiego, br. Radke i zebranie zakończyliśmy.

    Bracia byli bardzo zadowoleni, że odbyła się dysputa, że miecz prawdy Epifanji połamał drewniany miecz p. Freytaka w ręku jego przedstawiciela.

    Zastanawiałem się, czemu Pan tak pokierował, że w Warszawie nie można było dysputy, przeprowadzić, a w Łodzi została przeprowadzona. W końcu doszedłem do wniosku, że w Warszawie nauka Freytaka ma wielu przeciwników, a w Łodzi ich niema, natomiast jest tu centrum i wielu zwolenników; tu jest serce pracy jego.

    W to serce Pan uderzył mieczem Epifanji i wierzę, że to będzie miało właściwy skutek. Bo gdyby on w Warszawie tak się ośmieszył, w Łodzi do walki by nie wystąpił, a tak był ufny i w Łodzi wystąpił i tu w swym gnieździe w oczach swych ufnych zwolenników, miecz Prawdy Epifanji błysnął zwycięsko, krusząc jego miecz drewniany i przenikając, aż do szpiku kości i myśli serdecznych jego zwolenników.

    Niech będzie błogosławione Imię Pańskie za prawdę, którą nas oświecił, teraz i na wieki, Amen.

    Drogi Bracie! Jeżeli brat uważa to za właściwe ogłosić dla wiadomości zbłąkanych w Ter. Pr. to dobrze.

    Bracia na Zjeździe w Warszawie i Łodzi przysyłają Bratu, żonie i współpracownikom, wyrazy najlepszych uczuć.

    Życząc bratu najlepszego, pozostaję w miłości bratniej sługa W Panu, C. Kasprzykowski.

TP ’34, 47-48.