OFIARY KSIĄŻĄT WIEKU EWANGELII
(4 Moj. 7:48-65)
(Ciąg dalszy z T.P. '73, 96)
"Bracie Marcinie, czy ty nie wierzysz w słowa zawarte w składzie naszej wiary: "Wierzę w Boga Ojca... grzechów odpuszczenie "?" W ten sposób walka Lutra ciągnęła się przez szereg lat, a jego Kościół nie był w stanie przynieść mu pokoju swymi "sakramentami i dobrymi uczynkami".
(9) Lecz w swoim czasie Bóg zlitował się nad tym tak bardzo cierpiącym moralnie zakonnikiem, przez doktrynę o usprawiedliwieniu z wiary. Jego badanie Pisma Św. wprowadzało go często w głęboką medytację nad Słowem Bożym odnośnie ustępów: "Sprawiedliwy z wiary żyć będzie" [otrzyma życie, Gal. 3:11] i "sprawiedliwość Boża [sprawiedliwość, którą Bóg w Chrystusie dostarczył dla człowieka] bez zakonu [odrębna od uczynków zakonu] objawiona jest... sprawiedliwość... Boża przez wiarę [pełność] Jezusa Chrystusa ku wszystkim i na wszystkie wierzące; boć różności nie masz. Albowiem wszyscy zgrzeszyli, i nie dostaje im chwały Bożej [charakteru na Jego podobieństwo], A bywają usprawiedliwieni darmo z łaski Jego przez odkupienie [wyswobodzenie], które się stało w Chrystusie Jezusie" (Rzym. 3:21-24). Stopniowo, jak zorza, światło zaczęło wschodzić na jego serce, aż wreszcie tak jakby promień słoneczny napełniło jego duszę pokojem i radością. Dopiero teraz zrozumiał, że każdy z jego uczynków, a nawet te najlepsze, były niedoskonałe, a jako takie nie mogły zadowolić sprawiedliwości Bożej i sprowadzić pokoju między Bogiem a nim, to jednak Bóg w Swojej wielkiej miłości tak urządził, by przez śmierć Chrystusową i Jego sprawiedliwość mógł zadośćuczynić sprawiedliwości Bożej za niego. Tak więc aby otrzymać korzyść z tego, potrzeba było tylko serdecznie wierzyć, że Bóg łaskawie stosownie do zasługi Chrystusowej przebaczył mu jego grzechy i uważa go za sprawiedliwego. Luter z całą mocą umysłu i serca uchwycił tę prawdę a z takiej wiary otrzymał upragniony pokój z Bogiem, jako prawdziwy promień słoneczny z nieba po ciemnej i burzliwej nocy wielkiego utrapienia. Odtąd więc tryumfował w myśli zawartej w Piśmie Świętym: "Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary pokój mamy z Bogiem" (Rzym. 5:1). Ten opis o przeżyciach Lutra pokazuje, że on dowiódł przez swoje życiowe doświadczenie fałszywości papieskiego sposobu zbawienia "przez sakramenty i dobre uczynki" oraz prawdziwości Boskiego sposobu usprawiedliwienia przez wiarę w łaskę Bożą okazaną w zasłudze Chrystusowej. Od tego czasu doktryna ta stała się główną w jego życiu i naukach. Tetzel, gdy przybył do Wittenbergi i okolicy sprzedając swoje odpusty, naruszył w sercu Lutra jego ulubioną doktrynę i z tego naruszenia powstały najpierw owe 95 tez, a później Protestancka Reformacja. Z tego więc wypływa wniosek, że Bóg w tajemniczy sposób pobudza do wykonania Swych cudów i poczynań. Życie i charakter Lutra mają takie bliskie pokrewieństwo z usprawiedliwieniem z wiary, że gdy doktryna o usprawiedliwieniu z wiary przyjdzie nam na myśl, to w tym samym momencie zaczynamy myśleć o nim. Prawdopodobnie najlepsza jego dyskusja odnosząca się do tej doktryny znajduje się w jego drugim Komentarzu danym na list do Galatów.
(10) Zatrzymajmy się tu na chwilę, by się zastanowić, jak ta doktryna na podobieństwo wyrywacza potężnych pniaków wyrwała całe olbrzymie drzewo papieskich błędów o usprawiedliwieniu i innych pokrewnych kwestiach. Nie każdy potrafi od jednego razu wyciągnąć wszystkie logiczne wnioski zawarte w swoich zasadach. Tak się rzecz miała również i z Lutrem w łączności z jego wierzeniem odnośnie usprawiedliwienia. Było to około roku 1510, gdy osiągnął ten wielce upragniony pokój z Panem przez serdeczne wierzenie w Boską obietnicę, że przebaczenie grzechów jest darmo z łaski Bożej, przez wiarę w zasługę Chrystusową. Lecz o ile wiemy, z tej wiadomości nie wyciągnął on żadnego wniosku przeciw każdej fałszywej doktrynie papieskiej, aż dopiero jesienią 1517 roku, gdy dominikanin Tetzel, zaczął w okolicy Wittenbergi handlować odpustami za popełniane grzechy, ustanawiając zwykłą listę cen zależnie od gatunku przestępstwa. W konfesjonale Luter, który spowiadając penitentów wymagał by okazywali żal i skruchę za swoje grzechy i wiarę w Chrystusa, jako warunki rozgrzeszenia, dowiedział się, że bez pokuty i wiary, lecz tylko na podstawie odpustów sprzedawanych przez Tetzela, spowiadający się wymagali rozgrzeszenia. Ale Luter odmawiał udzielania rozgrzeszenia na takiej podstawie. Odpust papieski, jest to zupełne albo częściowe odpuszczenie grzechów i kary za nie w życiu doczesnym, albo w czyśćcu, na mocy tak zwanej skarbnicy zasług świętych, złożonych u papiestwa. Papieska teoria podaje, że święci zasłużyli więcej aniżeli było im potrzeba do zbawienia. Ta zbywająca zasługa składała się z uczynków, które papiestwo nazywa nadobowiązkowymi. Przy śmierci, ci święci zapisują testamentem swe zbywające uczynki Kościołowi, który, trzymając je w swoim skarbcu, może zastosować je za tych swoich członków, którym brakuje zasługi aby ujść przed doczesną i czyśćcową karą. Odpusty powstały podczas krucjat i były ofiarowane tym, którzy brali udział w wyprawach wojennych (krucjatach) przeciw muzułmanom. Ci zaś, którzy nie mogli iść na wojnę wynajmowali za siebie zastępców i tym sposobem pożądane odpusty osiągali. Później zaś zrobiono tak, że pieniądze, które miały być oddane temu, kto zastępował kogoś na wojnie, jeżeli były ofiarowane Kościołowi, przynosiły ten sam skutek. Później ułożono listę cen za rozmaite grzechy, w zależności od majętności tych, którzy chcieli odpustu. Tym więc sposobem ludzie żyli tą myślą i zapewnieniem otrzymanym od handlarzy odpustami, że mogą grzeszyć jak im się tylko podoba, jeżeli tylko zapłacą za ten przywilej. Często odpusty były kupowane za grzechy, które ludzie spodziewali się popełnić w przyszłości. Taki odpust Tetzel sprzedał pewnemu szlachcicowi a jak się później okazało, Tetzel był tym, przeciwko któremu ów szlachcic zamierzył popełnić grzech, przez pomszczenie się na nim za zło jakie on mu uczynił. Z takim zamiarem ów szlachcic zapytał się go, ile będzie kosztował taki odpust, który by mu odpuścił grzech za zamierzony czyn fizycznego poszkodowania i rabunku wroga. Cena podana przez Tetzela zdawała mu się zbyt wysoka. Zaczął się z nim targować, aż ostatecznie cena została przyjęta i zapłacona. Po otrzymaniu odpustu, zwalniającego go od winy i kary zamierzonego grzechu, opuścił Tetzela. Po pewnym czasie napadł go w drodze, porządnie zbił i obrabował z pieniędzy. Tetzel zaskarżył go do sądu, lecz szlachcic wykazał się kupionym odpustem oznajmiając, że tym nieprzyjacielem, o którym myślał kupując ten odpust, był sam Tetzel. Dlatego też Tetzel nie otrzymał za swoją krzywdę żadnego odszkodowania.
(11) Tak jak prawie wszystko inne w tym systemie, tak i handel odpustami objawiał wielką korupcję papieską i jej wszeteczny, samolubny charakter. Nic więc dziwnego, że bezwstydny handel odpustami tak mocno zraził Lutra i pobudził go do wypowiedzenia się przeciw takiemu handlowi. Później przez logiczne rozumowanie odnośnie doktryny usprawiedliwienia z wiary, cała idea o odpustach stała się dla niego wstrętna, toteż odrzucił ją zupełnie, jako przeciwną nauce o Boskim przebaczeniu darmo z wiary przez zasługę Chrystusową. Gdy doktor Eck, będąc przeciwnym usprawiedliwieniu z wiary, stanął w obronie odpustów i absolutnej zwierzchności papieża, jako dowiedzionych przez tradycję, doprowadził tym samym Lutra do odrzucenia tradycji jako źródła i prawidła wiary i praktyki, a przyjęcia Pisma Świętego za jedyne źródło oraz prawidło wiary i praktyki. Wkrótce doktryna o usprawiedliwieniu z wiary doprowadziła Lutra do odrzucenia mszy jako wstrętnej wobec zasługi Chrystusowej, którą otrzymuje się tylko przez wiarę; ponieważ papiestwo uczy, że śmierć Chrystusową gładzi grzech pierworodny i grzechy poprzedzające chrzest wodny, a że msza gładzi wszystkie grzechy żywych i umarłych popełnione po chrzcie. A zatem nauka o usprawiedliwieniu z wiary jednym zamachem zburzyła całą strukturę mszy. Następnym logicznym krokiem było odrzucenie czyśćca; bo jeżeli zasługa Chrystusa pokrywa wszystkie nasze grzechy (1 Jana 1:7) więc nie może być czyśćca, gdyż wierzący jest z grzechów swych oczyszczony. Wszelkie zasługi osiągane przez posty, modlitwy, pielgrzymki, krucjaty, pokuty, śluby celibatu, ubóstwo, posłuszeństwo duchownym, jałmużny, fundowanie mszy, budowy kościołów, klasztorów, kaplic i innych papieskich projektów, itd., jako środki przez które dostępowało się odpuszczenia grzechów i kary za nie zostały obalone wobec usprawiedliwienia przez wiarę w zasługę Chrystusową. To doprowadziło Lutra do odrzucenia nierozumnego życia klasztornego, a jego własne wstąpienie w stan małżeński z byłą zakonnicą, jest dowodem tego odrzucenia. Rzecz jasna, że usprawiedliwienie z wiary usunęło zupełnie myśl, jakoby zasługi świętych były potrzebne wierzącemu, jak również doprowadziło do odrzucenia myśli, że święci wstawiają się za nami i że mamy modlić się do nich. W konsekwencji ich relikwie, obrazy i wizerunki straciły swoją wartość u wierzących, którzy zawsze będą oceniali charaktery i uczynki prawdziwych świętych. Usprawiedliwienie z wiary wnet usunęło Pannę Marię z jej miejsca jako królową niebios i specjalną orędowniczkę i pośredniczkę wierzących w zbliżaniu się do Boga i Chrystusa. Usprawiedliwienie z wiary usunęło myśl o zadowoleniu sprawiedliwości Boskiej przez uczynki pokutne. Usprawiedliwienie z wiary usunęło kapłaństwo i hierarchię papieską ze stanowiska pośredników między Bogiem a poświęconymi wierzącymi, którzy są kapłanami, a słusznie wywyższyło Chrystusa, jako jedynego Kapłana wstawiającego się za nimi do Boga. Usprawiedliwienie z wiary zniszczyło papieski sakramentalizm, przez który samo zewnętrzne przyjęcie sakramentów miało przynosić łaskę. Usprawiedliwienie z wiary również wywróciło papieską ideę o Kościele i że Kościół Rzymski jest prawdziwym Kościołem. Jednym słowem, cała papieska instytucja i jej metody osiągnięcia żywota zostały zupełnie odrzucone przez tę jedną doktrynę. Toteż widzimy, że usprawiedliwienie z wiary było tym czynnikiem, za pomocą, którego zostało wyrwane z korzeniami całe olbrzymie drzewo papieskich błędnych doktryn. Gdy zastanawiamy się nad tym rezultatem, to podziwiamy strategię Mądrości Bożej, która zadała papiestwu śmiertelną ranę przez tę część miecza duchowego, która traktuje o usprawiedliwieniu z wiary.
NIEDOSKONAŁY POGLĄD LUTRA
(12) Chociaż Luter jasno rozumiał wiele zarysów usprawiedliwienia z wiary, to jednak niektórych nie rozumiał. Nie widział on różnicy między tymczasowym a ożywionym usprawiedliwieniem, gdyż nie wiedział o istnieniu tymczasowego usprawiedliwienia. Ani też nie rozumiał funkcji usprawiedliwienia z wiary w Boskim planie jako kroku przygotowawczego do Wysokiego Powołania; ponieważ mniemał, że usprawiedliwienie czyniło człowieka członkiem kapłaństwa, podczas gdy do tego stopnia dochodziło się tylko przez poświęcenie się i spłodzenie z Ducha. On wierzył, że usprawiedliwienie z wiary dawało człowiekowi prawo do nieba, zamiast dawać mu możliwość przystępu do wysokiego powołania, w którym wierność miała go przygotować do nagrody w niebie. Z powodu jego nacisku na usprawiedliwienie z wiary, że bez uczynków człowiek ma prawo do nieba, nie był on w stanie zrozumieć tych pism, które uczą, że zwycięstwo poświęconych i osiągnięcie niebiańskiej nagrody zależy od wiernego wypełnienia uczynionych ślubów ich poświęcenia (Obj. 2:10, 25, 26; 3:21; 2 Piotra 1:5-10). Za te niedostatki nie możemy obwiniać Lutra, ponieważ zupełna prawda o usprawiedliwieniu z wiary nie była jeszcze na czasie przed Żniwem, a nikt nie jest w stanie dać całej lub też częściowej prawdy, dopóki nie przyjdzie na to czas właściwy. Chwalmy raczej Pana za to wielkie światło Prawdy, jakie raczył udzielić Lutrowi; gdy zastanawiamy się bowiem nad ciemnością papieską w jakiej byli pogrążeni Luter i wielu innych, to podziwiamy jasność tego światła, które on mógł wówczas zobaczyć i rozpowszechniać.
(13) Jak powyżej wspomniano, Luter był po swych władcach głównym członkiem zamieniającym w sektę ów szlachetny ruch reformacyjny, który sam Bóg zapoczątkował przez niego. Powracając z Wartburga do Wittenbergi w marcu 1522 roku z tą myślą, że musi mieć poparcie od władzy cywilnej, aby powiększyć i utrzymać liczbę zwolenników w swoim ruchu reformacyjnym przeciw papiestwu, musiał najpierw obalić sfanatyzowany i wykraczający przeciw porządkowi ruch w Wittenberdze kierowany przez Carlstadta, jednego ze swych kolegów profesorów, który był rektorem uniwersytetu. Carlstadt utrzymywał, że cokolwiek jest papieskie musi być usunięte. Przeto więc wyrzucił mszę, łacinę z nabożeństwa, liturgię, relikwie, posągi, obrazy, ornaty i każdy inny papieski liturgiczny symbol z kościołów. Czynność ta wywołała wiele zamieszania, niezadowolenia i rozruchu. Luter jako wielki konserwatysta, odczuł odrazę wobec takiego sposobu postępowania i opuścił Wartburg bez pozwolenia swego władcy, aby przeszkodzić owemu fanatyzmowi. W ośmiu wykładach - codziennie jeden, - przedstawił on swoje poglądy na tę sprawę, pozyskał całą ludność tej okolicy i położył koniec zamieszaniu. Ten rezultat podobał się królowi Fryderykowi Mądremu, który sympatyzował z Lutrem co się tyczyło osobistej sprawy Lutra, lecz Fryderyk starał się być również w przyjaźni z papieżem i cesarzem. Luter nadal prowadził pracę reformacyjną, lecz nieco konserwatywniej niżeli przedtem, gdy udał się do Wormacji. Po niewielu jednak latach wydarł Rzymowi około dziewięć dziesiątych ludności w Niemczech, jak również wielce zainteresował Reformacją i inne sąsiednie kraje. Ażeby usłużyć tej coraz więcej wzrastającej liczbie zwolenników, Luter pod ogólnym kierownictwem swego króla, zorganizował Kościół Luterański, dając mu porządek nabożeństw, śpiewniki, katechizmy, a przy pomocy Melanchtona dał temu Kościołowi swoje usługiwanie i pierwotne wyznanie wiary. Taki sposób postępowania, wprowadził go w wiele sporów z tymi, którzy nauczali inaczej od wyznania jego Kościoła. On zawsze uznawał swego króla, jako najwyższego urzędnika swego Kościoła i był używany przez niego w udzielaniu rad oraz jako rzecznik odnośnie sposobów postępowania i nauk, na jakie się zgadzano. Jego działalność literacka, epistolarna, profesorska, kaznodziejska, pastoralna, podróżnicza i społeczna były bardzo wielkie. Mało kto, możliwie nikt, nie zdziałał nigdy więcej w takiej samej liczbie lat stanowiących okres jego reformatorskich czynności (1517-1546) - razem około 28 lat i 3 1/2 miesięcy. Był on literalnie niewolnikiem swej sekty i pierwszym członkiem większego pozafiguralnego Samsona, którego pojmano, odebrano mu jego władze, oślepiono i tym sposobem zmuszono do mielenia zboża dla sekciarzy - pozafiguralnych Filistynów. Luter bardzo zdolnie brał udział w ostatnich trzech czynnościach większego Samsona przed jego pozafiguralnym pojmaniem, co było przedstawione przez trzy czynności Samsona, to jest obalenie (1) nowych form doktryn papieskich; (2) nowych form praktyk papieskich wprowadzanych, aby przeciwdziałać Reformacji i (3) papieskich ataków przeciw jego doktrynom. Pomimo tego on coraz więcej stawał się niewolnikiem pozafiguralnych Filistynów od czasu powrotu z Wartburga; a ta jego niewola była po większej części przyczyną jego wzrastającej drażliwości i nietolerancji w późniejszych latach. Prawie każda plama jaka powstała na jego godnym pochwały postępowaniu była z przyczyny tej jego niewoli. Chlubimy się zatem z wolnego Lutra, tak jak ubolewamy nad jego niewolą, mając jednak dla zmarłego Lutra jak najlepsze nadzieje, wierzymy bowiem, że znajduje się on w Maluczkim Stadku.
TRZEJ GŁÓWNI WODZOWIE
(14) Liczny zastęp uczonych, których Kościół Luterański wykształcił w swoich uniwersytetach i kościołach w zastosowaniu i obronie swej szafarskiej Prawdy - usprawiedliwienia z wiary - równa się co najmniej ich ilości w którymkolwiek z kościołów. Wątpimy nawet czy zdolniejsi jak Chemnitz, Gerhard i Calov - trzej najzdolniejsi wodzowie utracjuszy koron z Kościoła Luterańskiego - mogą być znalezieni między teologami którejkolwiek innej denominacji, jako nauczyciele i obrońcy swoich stosownych szafarskich prawd. O Marcinie Chemnitzu luteranie mają przysłowie: "Gdyby był drugi Marcin [Chemnitz] nie przyszedł, pierwszy Marcin [Luter] byłby się nie ostał". To zdanie było wypowiadane najwięcej ze względu na wielkie dzieło Chemnitza "Egzaminacja Soboru w Trydencie", które było najzdolniej napisanym dziełem antykatolickim całego Protestantyzmu, w celu zapobieżenia ruchowi przeciwreformacyjnemu prowadzonemu przez Jezuitów. Bellarmin najzdolniejszy z rzymskich antyprotestanckich pisarzy, podczas odpowiadania protestantom w ogólności, wynałożył swoje najzdolniejsze usiłowania, aby pobić dzieło Chemnitza, lecz niestety nie udało mu się. Z obrazu małego Wieku Ewangelii wnioskujemy, że Chemnitz był jeszcze członkiem Maluczkiego Stadka, po wydaniu wyżej wymienionego dzieła. Później oddał on swoje usługi na budowanie sekty wśród sporów, które doprowadziły do przygotowania Formuła concordiae, ostatniej z powszechnego credo Kościoła Luterańskiego, która była przeważnie dziełem Chemnitza. W łączności z tą pracą, zdaje się, że stracił swoją koronę. Jan Gerhard to najzdolniejszy naówczas ze wszystkich luterańskich dogmatyków i prawdopodobnie najzdolniejszy dogmatyk całego chrześcijaństwa. Chemnitz pisał przed Bellarminem, a Gerhard po Bellarminie; lecz gdy Gerhard skończył z argumentami Bellarmina, argumenty tego ostatniego znalazły się na śmietniku. Chociaż Chemnitz był płodnym pisarzem, to jednak nie napisał tyle co Gerhard, gdy zaś Calov napisał nawet więcej niż Gerhard. Calov, zdawało się, nie mógł odpoczywać spokojnie. Rok nie mógł minąć bez napisania co najmniej tysiącstronicowego dzieła, wielkości tzw. quarto (ćwierć arkusza). W poprzednim paragrafie nadmieniliśmy jeszcze o innych wodzach utracjuszy koron z Kościoła Luterańskiego. Wielu innych można by wymienić, ponieważ Kościół Luterański był powszechnie uważany jako Kościół teologów. Ci wodzowie utracjuszy koron przygotowali klasyczne dzieła o usprawiedliwieniu z wiary, bo to było ich ulubioną doktryną. W głównym dziele Gerharda "Przedmioty Teologiczne", sam przedmiot o usprawiedliwieniu z wiary obejmuje 500 stronic in quarto dosyć drobnego druku. Jego zastosowanie i dowód na tę doktrynę i jego zbijania zarzutów, są nie do opisania dobitne, wyczerpujące i kompletne. Katoliccy teologowie, którzy usiłowali dać odpór temu dziełu, przekonali się, że jest twardsze aniżeli diament.
(15) Ci wodzowie utracjusze koron, ofiarowali ze względu na tę doktrynę, swoją pozafigularną misę, tj. strofowanie (karcenie) złych cech i postępków. Oni wykazywali, że ta doktryna daje się zastosować przeciw pysze, ponieważ wykazuje, że człowiek upadły nic nie może uczynić, by mógł o swojej mocy być przyjęty przez Boga. Wykazywali również, że ta doktryna naprawia wiarę w swoją własną sprawiedliwość; albowiem zostało wykazane, że cała nasza sprawiedliwość jest jako szata plugawa. Zostało udowodnione, że ona naprawia samozaufanie we własne siły, bo nie posiadamy nic własnego, na czym moglibyśmy spolegać, że będziemy przyjęci od Boga. Oni jasno udowodnili, że ta doktryna naprawia każdy ludzki wysiłek w celu samopojednania i samousprawiedliwienia, jako niewłaściwych wynalazków grzesznych ludzi, czyniących Boga Fałszerzem w Jego Słowie. Oni używali ją w naprawianiu mniemania, że człowiek jest sam w sobie wystarczającym, aby mieć społeczność z Bogiem; ponieważ ona dowodzi, że nikt nie jest w stanie odkupić samego siebie. Oni również używali ją, aby pokazać nierozsądek człowieka gdy ufa w swoją zdolność rozwinięcia się przez ewolucję do stopnia doskonałości; ponieważ ona dowodzi, że człowiek staje się coraz więcej upadłym. Oni używali tej doktryny strofując za zniewagi przeciwko Chrystusowi spowodowane staraniem o wstawiennictwo do Boga przez zasługi świętych, aby być pojednanym z Bogiem. Oni również używali ją w naprawianiu postępowania, przez które ludzie spoglądają na Boga, jako na nieczułego potwora, który jakoby się lubował w karaniu bezbożnych. Oni używali ją w naprawianiu zuchwalstwa kleru, przedstawiającego siebie, jako wyłącznych i uprzywilejowanych pośredników między Bogiem a wierzącymi. Oni używali ją, jako naprawę hierarchizmu, który uważał się za kontrolera nad społecznością człowieka z Bogiem. Oni używali ją ku naprawie przeciw bezbożności, która grzeszyła, aby łaska mogła obfitować. Oni używali ją, jako naprawę dla niewiary, która nie przyjmowała Boskiego rozporządzenia względem człowieka. Oni używali ją ku naprawie rozpaczy, w jaką niektórzy popadli z powodu grzechu. Oni używali ją ku naprawie brakującej miłości względem Boga, który pomimo tego uczynił tak łaskawe postanowienia dla nich i ku naprawie niektórych, gardzących słabymi braćmi, za których Chrystus umarł i którzy dostąpili łaski przez uczestnictwo w przypisanej im Jego sprawiedliwości. Oni używali ją ku naprawie ducha bojaźni, którego niektórzy mieli wobec Boga z powodu poczuwania się do swej winy i ducha niewdzięczności za otrzymane łaski i nieprzebraną dobroć ku nim. Oni używali ją ku naprawianiu okazywanej obojętności jednych ku drugim, to jest tym, którzy doświadczyli błogości usprawiedliwienia z wiary. Oni używali jej łaskawości w naprawianiu ducha niegodziwego i chciwego, jakiego niektórzy rozwinęli w sobie. Oni używali ją w naprawianiu ducha tych, którzy miłują grzech. Tym więc sposobem ze wszystkich stron zastosowali tę doktrynę ku naprawie złego postępowania, a to czyniąc, ofiarowali swoją pozafiguralną misę.
(16) W ofiarowaniu swojej czaszy - zbijania - wodzowie utracjuszy koron Kościoła Luterańskiego musieli stanąć do walki spornej przeciwko najzdolniejszym i najprzebieglejszym atakom rzymskich kontrowersjonistów. Niektórzy z tych ostatnich, byli mężami wielkich talentów, nauką i sztuką rozumowania. Kardynał Beilarmine był sławnym na polu dogmatyki, kardynał Baronius jako wielki historyk kościelny, a biskup Bossuet słynął jako wytworny ówczesny pisarz. Ci trzej byli więc najgłówniejszymi obrońcami rzymskimi, ale Beilarmine był uważany za najzdolniejszego spośród nich. Otóż Beilarmine przedstawił tak wspaniałą obronę złej sprawy przez niego reprezentowanej, jak prawdopodobnie nikt z ludzi nie mógłby tego uczynić. Odmiennie od większości katolickich kontrowersjonistów on jasno, obficie i prawdziwie podał wszystkie protestanckie argumenty, a potem starał się je pobić. To jego rzetelne postąpienie było jednym z dwóch powodów, które pobudziły papieża Sykstusa VI do umieszczenia największego dzieła Bellarmine'a pt. "Dysputacje" na indeksie książek zabronionych z obawy, by tego rodzaju wyłuszczenia protestanckich argumentów nie zaszkodziły sprawie katolickiej. Później jednak dzieło to zostało zdjęte z indeksu i przez całe stulecie uważane było tak przez rzymsko-katolików jak i protestantów, jako najzdolniejsze dzieło antyprotestanckie. Dzieło to jest zawarte w czterech wielkich tomach in quarto. Ponieważ luteranie byli w błędzie na tym punkcie, że usprawiedliwienie z wiary czyni człowieka godnym łaski nieba, nie wiedząc, iż wykonanie swego poświęcenia - sprawa dobrych uczynków - było warunkiem dostania się do tej łaski niebieskiej, to dało więc rzymskim kontrowersjonistom pewne korzystne stanowisko, które polepszyli do najwyższego stopnia przeciw odnośnym błędnym poglądom luteranów. Lecz, że usprawiedliwienie jest z wiary tylko, które odnosi się do człowieczeństwa, a nie do nowego stworzenia, w tym luteranie mieli prawdę i tryumfująco pobili argumentami swymi każdy argument, który był podany przeciw temu, przez papieskich przeciwników.
(17) Gdy papiści przytoczyli argumenty, że usprawiedliwienie znaczy uczynienie kogoś sprawiedliwym, i że otrzymuje się je za pomocą dobrych uczynków, pozafiguralny Elisama odpowiedział, co do tego przedmiotu, że słowo usprawiedliwienie nasuwa na myśl scenę w sądzie i jest użyte w znaczeniu sądowym, przeto znaczy ogłoszenie lub uznanie kogoś za sprawiedliwego, a nie uczynienie sprawiedliwym (Przypowieści Salomonowe 17:15; 2 Moj. 23:7; 5 Moj. 25:1; Iz. 5:23; Rzym. 4:3-8, 11, 22-24). Gdy papiści argumentowali, że przez uczynki zakonu, przez które nikt nie może być usprawiedliwiony, Św. Paweł miał na myśli obrzędy zakonne, jako odrębne od dziesięciu przykazań, pozafiguralny Elisama odpowiedział, że zakon obrzędowy w swoich ofiarach figuralnie usprawiedliwiał a nie potępiał. Ponadto on dowiódł, że moralny zakon tj. zakon miłości, znajdujący się w dziesięciu przykazaniach był tym zakonem, o którym Apostoł Paweł mówił, że przez uczynki zakonu człowiek nie może być usprawiedliwiony (Rzym. 7:5-8; 3:10-20; przykłady uczynków tu przytoczonych należą do dziesięciu przykazań, a nie do zakonu obrzędowego). Na wywody papistów, że sama natura dobrych uczynków jest, aby usprawiedliwić, pozafiguralny Elisama odpowiedział: (1) że religijne uczynki pogan - uważane przez nich za dobre - były powodem gniewu Bożego i nie usprawiedliwiały ale potępiły ich (Rzym. 1:19-25, 32); (2) że uczynki ludzkie - tak zwane dobre uczynki nominalnego ludu Bożego - nie przynoszą usprawiedliwienia, ale naganę od Boga (Mat. 15:9; Iz. 1:12); (3) że prowadzenie życia według praw natury przez nieusprawiedliwionych nie usprawiedliwia ich przed Bogiem, ponieważ ono jest niedoskonałe (Rzym. 2:14, 15; 3:9, 19) i (4) że najlepsze wysiłki tych pod zakonem nie usprawiedliwiły ich (Mat. 5:20; Dz. Ap. 13:39; Rzym. 3:19, 20; Gal. 3:10-12). Gdy papiści twierdzili, że Bóg nie dałby zakonu jako sposobu, przez który można by osiągnąć żywot, gdyby człowiek nie mógł go zachować, pozafiguralny Elisama odpowiedział, że Bóg Sam powiedział, że niedoskonały człowiek nie może zachować doskonałego zakonu i przez niego osiągnąć żywota (Rzym. 3:19, 20; 8:6-8; Gal. 3:10-12, 21; Dz. Ap. 13:19), ponieważ doskonały zakon jest miarą zdolności doskonałego człowieka i dlatego jest ponad zdolność człowieka, gdy tenże nie jest zupełnie doskonałym i że Bóg dał zakon z innych przyczyn, szczególnie, aby człowiek poznał grzech jak i to, że nie jest w stanie sam siebie uratować (Rzym. 3:20; 7:7-13), ale by odczuł potrzebę Zbawiciela (Rzym. 7:15-24) i aby zakon przyprowadził go do Zbawiciela (Gal. 3:24). Gdy papiści sprzeciwiali się mówiąc, że wiara, którą oni określili jako wierzenie, nie może usprawiedliwiać, pozafiguralny Elisama dowiódł, że ich określenie wiary jest fałszywe, gdyż według Pisma Św. wiara jest umysłowym ocenieniem i spoleganiem serca (Żyd. 11:1) i dowiódł, że Bóg powiedział, iż taka wiara usprawiedliwia (Rzym. 3:21-5:1). Gdy papiści sprzeciwiali się temu, że sprawiedliwość jednego nie mogłaby usprawiedliwić drugiego, pozafiguralny Elisama dowiódł, że może usprawiedliwić (Rzym. 3:25-28; 4:3-8, 11, 22-24; 10:4; 1 Kor. 1:30; Filip. 3:9) i to w ten sam logiczny sposób, jak grzech jednego mógł potępić drugiego (Rzym. 5:12-19; 1 Kor. 15:21, 22).
(18) Gdy papiści spierali się, że Bóg nie dozwoliłby Kościołowi mylić się odnośnie usprawiedliwienia albo w innym przedmiocie, pozafiguralny Elisama odpowiedział, że Bóg nigdy nie obiecywał utrzymywać prawdziwego Kościoła od błędu, a bynajmniej Kościoła Rzymskiego, lecz że Bóg przepowiedział, iż pod manipulacjami Antychrysta Kościół Rzymski będzie bardzo błądził (2 Tes. 2:4-11; Objaw. 13:1-10; 17:3-6; 18:2-24; 19:2, 3). Gdy papiści cytowali te ustępy, które pokazują, że dobre uczynki muszą być wykonywane, jeżeli ktoś chce osiągnąć królestwo, pozafiguralny Elisama odpowiedział, że one nie należą do usprawiedliwienia, ale do poświęcenia, co było prawdą; ale taka odpowiedź nie tłumaczyła tych ustępów zgodnie z jego myślą, że usprawiedliwienie czyni kogoś godnym niebiańskiego dziedzictwa bez dobrych uczynków, co jak on twierdził, było skutkiem prawdziwej usprawiedliwiającej wiary i że to dowodziło, że ona jest taką. Chociaż ta odpowiedź potwierdzała usprawiedliwienie z wiary, to jednak nie potwierdziła ich poglądu, że usprawiedliwienie z wiary, które się tyczy człowieczeństwa, czyni człowieka godnym dziedzictwa niebiańskiego - rzecz odnosząca się do Nowego Stworzenia. Gdy papiści twierdzili, że zasługa Chrystusa w usprawiedliwieniu nie pozyskuje dla nas zadowolenia Boskiej sprawiedliwości, a przeto przebaczenia grzechów od Boga, lecz że ona pozyskuje dla nas wylanie tej miłości, przez którą jesteśmy uczynieni sprawiedliwymi, pozafiguralny Elisama wykazał, że wylanie miłości należy do uświęcenia, które przychodzi po usprawiedliwieniu (Rzym. 12:1, 2; 6:7, 3-16, 13-22; Gal. 5:22-25; Efez. 5:9; Kol. 3:1, 12-14) i wykazał, że zasługa Chrystusowa zadowala Boską sprawiedliwość, a tym samym zabezpiecza przebaczenie dla nas (Mat. 20:28; 1 Tym. 2:5, 6; 2 Kor. 5:18, 19; Efez. 1:7; 2:13-16; Kol. 1:14, 20-22; 2:14; Rzym 3:22-26; 4:6-8, 25; 5:8-11; Żyd. 7:27; 9:11-15, 22, 24, 26; 10:12, 18, 19; 13:12; 1 list Jana od 1:7 do 2:2; 4:10). Gdy katoliccy teolodzy nalegali, ażeby doktryna katolicka na ten przedmiot była przyjęta jako doktryna z Boskiego nieomylnego "kanału", pozafiguralny Elisama powiedział, że ten "kanał" nie otrzymuje swych wód ze zbioru Prawdy - Biblii - musi je zatem otrzymywać z bagniska błędów, a przeto nie może być tym kanałem, którego nauki są czyste i godne przyjęcia (Gal. 1:6-9; Iz. 8:20: Dz. Ap. 5:29; Jana 17:17; 2 Tym. 3:15-17). Tak więc z tych punktów zapatrywania, jak również z wielu innych, pozafiguralny Elisama pobił każdy argument jaki powstał przeciw doktrynie o usprawiedliwieniu z wiary, a tym sposobem ofiarował pozafiguralną czaszę.
(19) Na koniec pozafiguralny Elisama ofiarował pozafiguralną łyżkę pełną kadzidła - ćwiczenia w sprawiedliwości. On użył tej doktryny, aby pobudzić swoich słuchaczy do oddawania czci Bogu za Jego łaskę daną człowiekowi i aby oddać cześć Chrystusowi za Jego usługiwanie dla dobra człowieka. On użył tej doktryny, aby okazać mądrość, sprawiedliwość, miłość i moc Bożą a tym sposobem starał się pobudzić swoich słuchaczy do wiary, która zupełnie ufa Bogu, do nadziei, która pragnie i spodziewa się błogosławieństw od Niego, do miłości, która dziękuje i ocenia Jego dobro, otrzymywane z Jego łaskawej Opatrzności i do posłuszeństwa, w którym ma zaszczyt i przyjemność w służeniu Mu jako Temu, któremu należy się to posłuszeństwo. On użył ją w pocieszaniu uciśnionych i wierzących grzeszników. On zastosował ją do pobudzenia samokontroli w pokuszeniu i cierpliwości wśród wielu przeszkód czynienia dobrze. On uczynił ją podstawą napomnień do ofiarowania. On głosił ją, aby wzmocnić słabych i omdlewających. On przedstawiał ją, jako podstawę pokoju z Bogiem i pokoju wiary. On przedstawiał ją, jako źródło i pobudkę radości. On opierał na niej napomnienia, aby przebaczać tak chętnie jak Bóg przebacza. On użył ją, aby pobudzić rodziców do większej dobrotliwości i długiej cierpliwości ku swoim dzieciom, szczególnie ku krnąbrnym i zuchwałym, i aby pobudzić tych, którzy pracują nad zbawieniem innych do większej litości. On uformował z tej doktryny podstawę wielu napomnień do cierpliwości i powściągliwości. Ona była użyta przez niego w pobudzaniu ludzi do większej miłości dla grzeszników, takiej jak Boska miłość, za których Chrystus umarł, a zatem była pobudka do większych ewangelicznych usiłowań. Przez fakt, że ta doktryna dowodzi, że człowiek sam nie mógł uczynić siebie przyjemnym Bogu, pozafiguralny Elisama użył jej do pobudzenia części swoich słuchaczy do pokory. Doktryna ta objawiała Boską szczerość i służyła także za podnietę do większej szczerości ku drugim. On użył ją, jako napomnienie do wykonywania sprawiedliwości, gdyż to uczyniłoby człowieka więcej w harmonii ze sprawiedliwością mu przypisaną. On użył ją w pobudzaniu do większej odwagi ku ludziom, gdyż ci, którzy ją posiadali, spolegali na ufności w Bogu. On użył jej, dając odwagę w obliczu śmierci, gdyż zasługa Chrystusa uwolni ich w swoim czasie od śmierci. On użył jej do pobudzenia miłości braterskiej, która również była pobłogosławiona przez usprawiedliwienie. On użył ją do wzniecenia nienawiści przeciw grzechowi, gdyż grzech był tą główną przyczyną śmierci naszego Pana, którego łaska tak wielce błogosławi. Tym więc sposobem on zastosował tę doktrynę, jako potężne ćwiczenie w sprawiedliwości.
(20) Ta doktryna dała Kościołowi Luterańskiemu główne miejsce w obozie na zachodniej stronie pozafiguralnego Przybytku, a ta strona przedstawia sprawiedliwość; ponieważ doktryna usprawiedliwienia z wiary, skuteczniej niż wszystkie inne nauki harmonizuje sprawiedliwość Bożą, rozjaśnia i uwielbia ją, jak również okazuje dziwną mądrość i miłość. Radujemy się także, iż wodzowie utracjuszy koron Kościoła Luterańskiego, tak zdolnie, wytrwale i owocnie przedstawili naprawy błędnego postępowania, pobili liczne błędy i dali tak wspaniałe ćwiczenia w sprawiedliwości tyczące się chwalebnej doktryny usprawiedliwienia z wiary.
(21) Następnie zastanowimy się nad ofiarami książąt kongregacjonalnych wodzów utracjuszy koron, reprezentowanych przez Gamalijela, syna Pedasura, książęcia Manasesowego. Jego urząd jest przedstawiony przez znaczenie jego imienia jak również imienia jego ojca. Słowo Gamalijel znaczy wynagrodzenie od Boga i wskazuje na fakt, że ten co naucza o właściwym porządku w rządzie kościelnym nie otrzyma nagrody od klerykalistów, ale od Boga, lecz jednocześnie jego nauki będą wynagrodzeniem Bożym - duchową karą na klerykalistów. Słowo Pedasur znaczy wybawiciel jest skałą albo silny i wskazuje na siłę argumentów Pisma Św., które kongregacjonalni wodzowie utracjuszy koron używali w celu wybawienia świętych z wszelkiej niewoli klerykalnej, a przyprowadzenia ich do rządu kościelnego według Boskiego porządku. Przy badaniu figury Jakóba w spładzaniu jego synów, zauważyliśmy ten fakt, że Manases był synem Józefa, a nie Jakóba. Kościół Kongregacjonalny nie jest reprezentowany przez żadnego z synów Jakóbowych, lecz wchodzi pod figurę Judy - figurę kościołów kalwini-stycznych. Ta myśl jest właściwa, ponieważ poza rządem kościelnym kongregacjonaliści byli zawsze kalwinistami w swoich doktrynach i praktykach. Ponadto ich zasada rządu kościelnego została przyjęta przez baptystów, unitarianów, uczniów, adwentystów i przez wielkie sekcje Kościoła Luterańskiego, jak to było przedstawione powyżej. Lecz w obrazie Przybytku Pan użył pokolenie Manasesowe, aby było figurą na Kościół Kongregacjonalny.
(22) Kościół jest zorganizowany. A według biblijnej figury ciało ludzkie jest przyjęte za ilustrację jego organizacji, a nawet wolno nam nazywać go organizmem. W tym organizmie Pan Jezus jest Głową, a reszta wiernych Jego Ciałem. Lecz ta figura jest o wiele więcej szczegółowa, gdy ogólne zarysy organizacji Kościoła są przedstawione w ludzkim kręgosłupie. Kręgosłup ludzki składa się (1) z siedmiu kręgów szyjnych, (2) z dwunastu kręgów piersiowych i (3) z pięciu kręgów lędźwiowych, jednej kości krzyżowej i jednej ogonowej. Rozumiemy, że siedem kręgów szyjnych, które łączą głowę z ciałem, reprezentuje siedmiu aniołów siedmiu kościołów, jako siedem ogniw między naszym Panem a Kościołem w jego siedmiu okresach. Rozumiemy, że dwanaście kręgów piersiowych i ich dwanaście par żeber, reprezentują dwunastu Apostołów i dwanaście pokoleń, z których Kościół się składa, każde pokolenie będąc w Panu znajduje się pod przewodnictwem jednego Apostoła. Rozumiemy, że pięć kręgów lędźwiowych, jedna kość krzyżowa i jedna ogonowa, reprezentują Kościół w jego siedmiu okresach: pięć kręgów lędźwiowych - Kościół w pięciu okresach pomiędzy Żniwami, kość krzyżowa - okres efeski, a ogonowa - okres laodycejski; zaś pięć kręgów jednej kości krzyżowej i jedna kość ogonowa symbolizują, że te dwa Kościoły składają się przeważnie z pięciu grup połączonych w jedną, powołanych w pięciu okresach wezwania Żniwa Żydowskiego i Żniwa Ewangelicznego i wypróbowanych przez pięć żniwiarskich przesiewań. Prawe ramię i ręka, reprezentują odpowiednio członków Chrystusowych, mających władzę wykładania i bronienia Prawdy oraz służenia w takowej pracy. Lewe ramię i lewa ręka reprezentują odpowiednio członków Chrystusowych, mających władzę odpierania błędu i służenia w takowej pracy. Prawa noga i stopa reprezentują odpowiednio członków Chrystusowych, mających władzę prowadzenia i praktykowania sprawiedliwego życia. Lewa noga i stopa, reprezentują odpowiednio członków Chrystusowych, mających władzę zwyciężania złego postępowania i ich praktykowanie takiego zwyciężania. Stopy odrębne od nóg przedstawiają ostatnich członków. To są ogólne zarysy tego organizmu.
(23) Pomijając tę figurę, można powiedzieć, że Jezus rządzi Swym Kościołem, jako Monarcha: i że On używa za Swoich sług do usługi Kościołowi: (1) Apostołów, (2) proroków, (3) ewangelistów i (4) pasterzy czyli nauczycieli. Lecz ci słudzy nie są panami Kościoła powszechnego, ani też poszczególnych zborów. Według tego Apostołowie i prorocy nie byli panami nad Kościołem powszechnym, ani panami nad miejscowymi kościołami, jako też ewangeliści nie byli panami niemowląt w Chrystusie, które spładzali, tak samo pasterze czy nauczyciele nie są panami nad kościołem miejscowym. Ci bracia, zamiast być panami, są sługami Kościoła, tak jak Apostołowie i prorocy byli sługami Kościoła powszechnego, a ewangeliści sługami niemowlątek, które spładzali; pasterze zaś są sługami kościołów miejscowych. Na zaproszenie kościoła miejscowego pierwsze dwie klasy sług (Apostołowie i prorocy) mogliby mu służyć. Pasterze są ograniczeni w swojej służbie do kościołów miejscowych, gdy zaś ewangeliści pracują nad obcymi, aby przyprowadzić ich do ciała. Tym sposobem Sam Pan Jezus jest Panem Kościoła, Głową Ciała, tj. Kościoła powszechnego, jak również On Sam jest Głową miejscowych kościołów czyli zborów. Oprócz Jego używania Apostołów i Onego Sługi w zakresie rządzenia jako Jego specjalnych przedstawicieli, Jego przedstawiciele są używani w celu usługiwania a nie rządzenia, tak w Kościele powszechnym jako też w kościołach miejscowych. Pan nie polecił Kościołowi powszechnemu rządzenia nad kościołami miejscowymi, ani też nie polecił żadnemu miejscowemu kościołowi rządzenia nad innymi kościołami miejscowymi lub nad Kościołem powszechnym. Poza tymi powyżej nadmienionymi trzynastoma osobami, które miały pewne władze rządzenia polecone im pod nadzorem Chrystusowym w Kościele powszechnym, Jezus pozostawił każdy kościół wolnym od rządzenia nim.
(C.d.n.)
TP ’74, 56-64.