NIE GRZESZ JĘZYKIEM SWYM

(P '71, 54)

"Będę strzegł dróg moich, abym nie zgrzeszył językiem swym; włożę munsztuk w usta moje, póki niepobożny będzie przede mną" (Ps. 39:1).

    TO JEST rzeczywiście dobre postanowienie i każdy z poświęconego ludu Bożego powinien je uczynić. Nasz Pan wskazuje, że Bóg sądzi Swój lud, wśród innych sposobów, przez słowa, które Jego dzieci wypowiadają, bo "z obfitości serca usta mówią", "z mów twoich będziesz uniewinniony, i z mów twoich będziesz potępiony" (Mat. 12:34, 37; zob. przekł. Diaglotta). Z tego widzimy, że tak serca jak i usta są pod Jego szczególnym badaniem. Serce przedstawia indywidualny charakter, a usta są wskaźnikiem charakteru. Dlatego jest powiedziane: "Strzeż serca twego; bo z niego żywot pochodzi. Oddal od siebie przewrotność ust, a złośliwe wargi oddal od siebie" (Przyp. 4:23, 24).

    To jasno pokazuje, że prawy stan serca jest konieczny dla konsekwentnego użycia słusznych słów, a jeżeli ktoś ma zły stan serca, to będzie mówił rzeczy złe. "Dobry człowiek z dobrego skarbu serca wynosi rzeczy dobre, a zły człowiek ze złego skarbu wynosi rzeczy złe" (Mat. 12:35). Jest więc słuszną rzeczą, że nasze słowa powinny być sprawdzianem sądu w ocenie Pańskiej i takimi one właśnie są - mówi nasz Pan. Jest prawdą, że miłe słowa są czasami tylko maską wielkiej obłudy; jednak maska ta kiedyś opuści się lub spadnie - skoro tylko samolubne postępowanie będzie wymagało zmiany taktyki. Jest więc faktem, że słowa, sposób rozmowy i zachowania się są wskaźnikiem serca.

    Zatem, naszą pierwszą troską powinno być nasze serce - aby jego uczucia i usposobienie mogły być w pełni pod kontrolą Boskiej łaski; aby każda zasada prawdy i sprawiedliwości mogła tam zająć pierwsze miejsce; aby sprawiedliwość, miłosierdzie, życzliwość, braterska uprzejmość, miłość, wiara, cichość, umiarkowanie, łagodność, najwyższa cześć dla Boga i Chrystusa i gorąca miłość do wszystkiego, co jest piękne i świętobliwe, mogły być silnie ustalone jako rządzące zasady życia. Jeżeli te zasady są utrwalone, usadowione w sercu, wówczas usta będą wypowiadały słowa prawdy, trzeźwości, mądrości i łaski.

    Jak człowiek "myśli w sercu swym, takim też jest" (Przyp. 23:7, przekł. ang.). Nasze ogólne myśli rządzą naszą mową, naszą ogólną rozmową i zachowaniem. Dlatego, ktokolwiek posiada właściwą kontrolę nad swoim sercem, będzie rządził samym sobą w każdym znaczeniu tego słowa. Jeżeli nasze drogi podobają się Panu, jeśli nasze drogi są drogami sprawiedliwości i świątobliwości, to z obfitości serca usta będą mówiły rzeczy dobre dla zbudowania słuchaczy. Gdy drogi są prawe i święte, to wypowiedzi prawie zawsze będą dobre i święte. (Z powodu cielesnych niedoskonałości, będzie trochę niedoskonałych wypowiedzi - Jak. 3:2). Ludzie w ogólności miłują samych siebie i dlatego unikają mówienia coś przykrego lub nieprzyjemnego o sobie. Ale ktoś, kto nienawidzi drugich lub ma złą wolę w swym sercu ku nim, nie będzie miał wiele trudności w wypowiadaniu przykrych lub nieprzychylnych rzeczy o nich.

    Chociaż język jest jednym z najwięcej użytecznych członków, to jednak jest konieczne włożyć na niego munsztuk, ograniczenie, kontrolujący wpływ. Językiem możemy czcić naszego Boga lub możemy bluźnić Go. Kiedy jesteśmy w obecności niepobożnych, jak to wskazuje nasz tekst, to potrzebujemy być więcej na straży aniżeli wtedy, gdy jesteśmy ze sprawiedliwymi; bo z bezbożnymi zamiary i myśli są ku złemu. Gdy jesteśmy z bezbożnikami lub w ich obecności, to jesteśmy w styczności z degradującym wpływem. W takich razach niektórzy mający sympatyczne usposobienie, mogą znaleźć szczególne trudności w powstrzymywaniu swego języka; lecz lepiej jest się powstrzymać aniżeli mówić nawet dobre rzeczy do niezbożnych, tak jak czulibyśmy się wolnymi mówić o nich ze sprawiedliwymi. Nasz Pan zalecał: "Nie dawajcie świętego psom, ani miećcie pereł waszych przed świnie, by ich snać nie podeptały nogami swemi, i obróciwszy się, nie rozszarpały was" (Mat. 7:6).

    Poza źle usposobionymi ludźmi ze świata, jest inna klasa nazwana w Biblii niezbożnymi, mianowicie ludzie, którzy mają znajomość o Panu, ale którzy zajęli opozycyjne stanowisko wobec Niego. Judasz był z tej klasy. Tak i koło nas są tacy, którzy zajmują przeciwną postawę. Nikt nie wydaje się być tak cyniczny, tak pogardliwy, jak ci, którzy byli uczestnikami Ducha Świętego, ale którzy odwrócili się od "drogi, prawdy i życia" (Jana 14:6; Żyd. 6:4-6; 2 Piotra 2:1). Tacy zdają się być więcej bezbożni niż inni, w tym są oni więcej karygodni, grzesząc przeciwko większemu światłu. Bez względu na to, jak ostrożnymi jesteśmy, tacy będą obchodzić się z nami zdradliwie, przekręcając nasze słowa i twierdząc, że wypowiedaliśmy rzeczy, których nie mówiliśmy. Ostrzeżenie Pisma Św. nie jest przeciwko samemu językowi, lecz przeciwko mocy, którą używamy ku drugim w złym użyciu naszego języka. Prawdopodobnie każda osoba mająca doświadczenie w zupełności się zgodzi z tym, że język jest potężny w swoim wpływie więcej niż każdy inny członek ciała, tak ku dobremu jak i ku złemu.

OŚWIADCZENIE JAKUBA O MOCY JĘZYKA

    Apostoł Jakub (3:1-12) daje jasny opis o mocy języka. On oświadcza: "W wielu rzeczach upadamy wszyscy. Jeśli kto nie upada w słowie, ten jest doskonałym mężem, który też może na wodzy trzymać i całe ciało" (w. 2 - przekł. ARV). Ci, którzy w chrześcijańskim wzroście nie są już niemowlętami, lecz dorosłymi, nie są już w proporcji do ich rozwoju niezdolni, lecz są biegli w kiełznaniu języka, który - ogólnie mówiąc - jest najwięcej buntującą się częścią ich natury. Dlatego też oni powinni mieć stosunkowo mało trudności w kontrolowaniu także mniej buntujących się członków - swoich rąk, nóg, oczu, uszu, smaku itd., w rzeczywistości "wszystkiego ciała". Przez to oni okażą, że są dojrzałymi, o dobrze rozwiniętym charakterze i że w nich cierpliwość wykonuje swoją doskonałą pracę tak, że oni mogą stać się "doskonałymi i zupełnymi", każdy z "usposobieniem skrystalizowanym na podobieństwo Chrystusa, które jest niewątpliwie myślą biblijną" (Jana 17: 23; Żyd. 13:21; 1 Piotra 5:10; 1 Jana 4:17, 18; E. tom 6, str. 345, dół).

    Nie spodziewamy się w naszym upadłym ciele być wolnymi od grzechu w myśli, słowie i uczynku (1 Jana 1:8-2:2). Jednak nasza wierność dla Pana i nasze uzyskanie Jego pochwały będą proporcjonalne do trzymania naszego ciała w poddaniu i do przyprowadzenia go do ujarzmienia, by czyniło Jego dobre upodobanie (1 Kor. 9:27). Trzymamy ciało pod kontrolą wtedy, gdy silnie stawiamy opór jego wysiłkom kontrolowania nas a przyprowadzamy je do poddania, gdy chwytamy i zmuszamy je do czynienia woli Bożej. Tylko w miarę tego, jak "zewlekamy człowieka starego z uczynkami jego", a "oblekamy nowego" (Kol. 3:9, 10), "onego skrytego serdecznego człowieka" (1 Piotra 3:4), możemy być zwycięzcami i spodziewać się usłyszeć słowa naszego Pana: "To dobrze, sługo dobry i wierny".

    Najbardziej wpływowym członkiem ciała a jednak najtrudniejszym dla nas do kontrolowania i przyprowadzenia go do poddania, aby czynić tylko wolę Bożą, jest język. "Jeśli kto między wami zda się być religijny [nabożny, pobożny], nie kiełznając języka swego, ale zwodząc serce swe [myśląc, że jest on nabożny i pobożny], tego religijność [nabożność do Boga, pobożność] próżna jest [daremna, niekorzystna]" (Jak. 1:26). Jeśli zaś jego pobożność do Boga jest prawdziwa, to ona przyjmie praktyczny kształt w zwykłym spełnianiu chrześcijańskich obowiązków i przywilejów; bo "wiara bez uczynków martwa jest" (Jak. 2:20).

KONIE I OKRĘTY JAKO ILUSTRACJA

    W znamienny sposób praktyczny Apostoł Jakub zwraca się do naturalnych przedmiotów po ilustrację, aby podkreślić znaczenie tego, o czym on mówi w rozdz. 3:2. Jeśli człowiek może kierować swym językiem, to może on także rządzić swoją całą naturą, tak jak wędzidło kontroluje nie tylko gębę konia, ale całe zwierzę. Ta pierwsza przenośnia (w. 3) jest podana przez własną mowę Apostoła. On dopiero co mówił (w. 2) o doskonałym człowieku trzymającym na wodzy całe swoje ciało, tak jak przedtem (1:26) mówił o niemożliwości prawdziwej, korzystnej pobożności do Boga u tego, kto nie powstrzymuje swego języka. To oczywiście nasuwa na myśl ilustrację koni. "Otóż jeżeli koniom uzdy zakładamy [tj. tę część uzdy, która nazywa się wędzidłem] w gęby ich, aby były nam posłuszne, to całym ciałem ich kierujemy" (w. 3, przekł. ARV). Następnie Apostoł podaje drugą, nawet dobitniejszą ilustrację: "Oto i okręty [lub nawet okręty], choć tak wielkie są i tęgimi wiatrami pędzone bywają, wszak bardzo małym sterem bywają kierowane, gdziekolwiek jest wola sternika" (w. 4, przekł. ARV). I tak zupełnie jak munsztuk rządzi koniem a ster okrętem, tak człowiek, który panuje nad swoim językiem, jest władcą swego ciała; podobnie stosunkowo mały jest język w swojej wielkości, a jednak tak potężny w swoich skutkach.

    Zauważmy tutaj logiczne przedstawienie i stopniowe doprowadzenie całości do szczytu: najpierw stwierdzenie sprawy (w. 2), następnie ilustracja z koni (w. 3), potem "nawet okręty" (w. 4) i w końcu zastosowanie: "tak i język" (w. 5) Jeżeli, jak to jest oczywiste w tym przypadku, jesteśmy zdolni rządzić nierozumnymi końmi małym wędzidłem, to o wiele więcej powinniśmy rządzić sobą przez kontrolowanie języka; bo tak jak ten, kto wypuścił z rąk lejce, które są przymocowane do wędzidła, stracił kontrolę nad koniem, tak podobnie i ten, kto stracił władzę nad językiem, utracił również kontrolę nad samym sobą.

    Przykład z okrętu jest jeszcze silniejszy. Okręt nie tylko nie ma rozumu, ale również nie ma życia. Nie można go nauczyć posłuszeństwa. On stawia tylko martwy opór, który jest o wiele większy z powodu jego o wiele większego rozmiaru i z powodu, że jest pędzony burzliwymi wiatrami. Jednak jego cała masa może być kierowana przez tego, kto ma kontrolę nad małym sterem. Utrata zatem władzy nad sterem oznacza utratę panowania nad wszystkim. Przeto o ile więcej powinniśmy mieć władzę nad sobą, posiadając władzę nad naszymi językami! "Kto strzeże ust swoich i języka swego, strzeże od ucisków duszy swojej" (Przyp. 21:23).

    Język, podobnie do wędzidła i steru jest tylko "małym członkiem" (w. 5), tylko bardzo małą częścią z całości, a jednak podobnie do munsztuku i steru, może on dokonać wielkich rzeczy. Apostoł Jakub mówi o nim, że "chełpi się wielkimi rzeczami" raczej, niż "czyni wielkie rzeczy" nie w celu nasunięcia myśli, że chełpi się tym, czego nie może uczynić lub czego nie czyni, a co zepsułoby argument, ale w celu przygotowania drogi do zmiany w tym punkcie argumentu.

    Poprzednio tym punktem był ogromny wpływ, który ten mały organ mowy ma na naszą całą istotę i wynikająca z tego potrzeba kontrolowania go, gdy chcemy kontrolować samych siebie. Musimy starać się zacząć kontrolę we właściwym miejscu. Gdy ten punkt zostaje ustalony, argument nabiera cośkolwiek innego obrotu i okazuje się potrzeba trzymania języka w karbach nie z powodu jego wielkiej mocy, ale z powodu jego wrodzonej złośliwości. Może on wypowiadać dobre rzeczy, ale jego naturalna skłonność jest ku złemu. Jeśli pozostanie niekontrolowany to jest pewne, że dokona nieobliczalnej szkody. Wyrażenie więc "wszakże bardzo się wynosi" oznacza przejście z jednego punktu do drugiego, a w pewnej mierze łączenie ich razem. Dokonanie wielkich rzeczy pokazuje moc języka: a jego chełpienie się nimi - jego zły charakter.

OGIEŃ JAKO ILUSTRACJA

    Ten drugi punkt podobnie do pierwszego, jest uwydatniony przez dwie ilustracje wzięte z przyrody. Pierwszy był zilustrowany przez moc wędzidła i steru; drugi jest zilustrowany przez zdolność wyrządzania szkody przez ogień - każdy rodzaj dzikich zwierząt. "Oto jak maluczki ogień, a jak wielki las zapala!" (w. 5, przekł. ARV). Kilka iskier wystarczy, aby cały las zapłonął. Prawdziwe jest powiedzenie, że ogień jest dobrym sługą, lecz złym majstrem", a dokładnie to samo można powiedzieć o języku. Tak długo jak jest on trzymany pod konrolą, oddaje wspaniałą usługę, lecz gdy jest niekontrolowany, to może on dokonać niewypowiedzianej szkody. Często słyszymy osoby, których języki uciekają im, których nieopanowane i nieokiełznane języki mówią rzeczy, o których poważnie nie pomyślały ani (nawet w danej chwili) poważnie nie miały na myśli. Mówi się, że niektóre języki mają oba końce wolne, a są umocowane tylko na zawiasach w pośrodku.

    Przyzwyczajenie mówienia "wielkich rzeczy" i używanie silnej mowy jest stanem trwałego niebezpieczeństwa, które będzie nieuchronnie prowadzić wypowiadającego do złego. Jest to nierozważne manipulowanie wielce niebezpiecznym materiałem. Jest to zabawa z ogniem. "Jako ogień, który las pali, i jako płomień, który zapala góry" (Ps. 83:15), takim jest niepowściągliwy język. A jeśli serce jest złe, to "niepobożność jako ogień roznieci się, pożre głóg i ciernie: potem zapali gęstwinę lasu" (lz. 9:18) . Nieokiełznany język, podobnie do ognia, przynosi wielkie zniszczenie.

    Tak, "język jest ogień, światem niesprawiedliwości jest język między naszymi członkami, który kala całe ciało" (w. 6, przekł. ARV). Taka jest obfitość grzechu w języku, że nazwany może być "światem niesprawiedliwości między naszymi członkami". Jak wiele splugawień on powoduje! Jak wiele strasznych płomieni zapala! Plugawe namiętności są zapalane, rozniecane i pielęgnowane przez ten nieopanowany członek. Często całe ciało jest wciągnięte w grzech i w przestępstwo przez język. Dlatego Salomon mówi: "Nie dopuszczaj ustom twoim, aby do grzechu przywodziły ciało twoje" (Kaz. 5:5).

    Nie ma takiego rodzaju grzechu, do którego bylibyśmy kuszeni w innych częściach ciała, a który nie byłby zapalony przez język. Język opisuje, wyszczególnia i rozwodzi się nad szczegółami grzechu. On wytwarza żywszą wyobraźnię, wywiera wrażenie w pamięci i powiększa wzruszenia sprzyjające grzechowi. On często usprawiedliwia i umniejsza grzech. Język ubiera grzech, ozdabia go i uczy ludzi, by go podziwiali. Przyczynia się więc do splugawienia reszty ciała, czyniąc to stosownie do wielkości swoich władz wymowy i zręczności mowy.

    Język "zapala ogniem koło przyrody" i bywa zapalony od ognia piekielnego [Gehenny]" (w. 6, przekł. ARV). Główną myślą tutaj zdaje się być, że język jest ośrodkiem, z którego promieniuje niegodziwość. Koło, które zapaliło się na swej osi, zostaje w końcu całe spalone, gdy ogień rozszerza się przez szprychy do obwodu. Tak samo jest w społeczeństwie. Namiętności zapalone przez pozbawioną skrupułów mowę rozszerzają się szybko przez różne przewody i klasy, aż całe koło ludzkiego życia stanie w płomieniach. Lekkomyślna mowa, ustna lub pisana, przede wszystkim "szpeci wszystką" naturę tego, kto ją używa, a potem wszędzie dokonuje ona zniszczenia poprzez rozległą maszynerię społeczeństwa. I nie ma w tym granicy. Tak długo jak jest symboliczny materiał palny, ogień będzie się palił. Niedbałe słowa, insynuacje i aluzje są wprowadzane do umysłów bliźnich lub przyjaciół, a ponieważ ci już są skłonni do złego myślenia, do złego podejrzewania itp., więc te słowa są jak zapalona zapałka wrzucona w siano na strychu - zdolne do rozpętania wielkiej pożogi, która może spowodować nieobliczalną szkodę bliźniemu lub przyjacielowi, a od niego iskra może lecieć wszędzie, czyniąc moralne i duchowe spustoszenie.

    Koło życia, bieg natury od kołyski aż do grobu, może być łatwo zapalone ogniem w każdym czasie. Nadarzają się ku temu tysiące sposobności. Język jest zapałką. Możliwe jest, że Apostoł Jakub miał na myśli szczególnie bieg Nowego Stworzenia i jego niebezpieczeństwa. Co będzie, jeśli ogień się zapali i całe duchowe życie oraz widoki na przyszłość będą udaremnione, zniszczone! To, że taka jest jego myśl, zdaje się być zawarte w słowach: "i bywa zapalony od ognia Gehenny".

    Gdy czyjś język jest zapalony od ognia Gehenny, to znaczy, że on wdaje się w zło przez rodzaj zepsutego, samowolnego, samolubnego, nienawistnego i złośliwego usposobienia, które pomimo znajomości i sposobności uważane będzie za godne zniszczenia chyba, że będzie ono naprawione i kontrolowane - tacy stanowią klasę, dla której Gehenna jest przeznaczona. W tej postawie może on swym językiem zapalić wielki ogień, zgubne zaburzenie, które gdziekolwiek będzie mieć styczność, działać będzie źle w całym biegu natury. Kilka złośliwych słów często wywołuje złe namiętności wypowiadającego, rodzi te same uczucia u drugich i odbija się to na nim. Dalsze trwanie w takim złym postępowaniu w końcu skazi całkowicie człowieka i sprowadzi na niego wyrok jako na całkowicie niegodnego życia.

    Świat w ogólności posiada złe języki i niegodziwe umysły; będąc jednak nieodrodzone, dzieci tego świata nie są w tym Wieku w niebezpieczeństwie Gehenny, Wtórej Śmierci. Lecz Nowe Stworzenia, otrzymawszy łaskę Bożą w Chrystusie i spłodzenie z Ducha, zaryzykowały wszystko, by dostąpić duchowego błogosławieństwa, które Pan obiecał wiernym. I ta sama zasada stosuje się do wszystkich innych, którzy są poświęceni. U poświęconego ludu Bożego moc języka jest o wiele silniejsza niż gdzie indziej.

    Chociaż każdy powinien być na straży przed przenoszeniem się ognia i innych symbolicznych iskier, które zaszkodziłyby drugim, to jednak on także powinien być na straży nie dozwalając, żeby szkodliwe iskry spadły na niego i zapaliły się w jego sercu. Przyrząd do gaszenia ognia, woda Prawdy i jej Duch, powinny być ciągle pod ręką tak, aby zgubny wpływ każdej spadającej iskry mógł być ugaszony, zanim dokona szkody. Wyrażenie: "Nad wszystko, czego ludzie strzegą, strzeż serca twego" zdaje się zawierać myśl, że my nie tylko nie powinniśmy rozszerzać zła na innych, jako szkodliwych iskier, ale również mamy czuwać i strzec naszych serc, by zło nie miało tam początku ani nie było przyjmowane do serc. Zapamiętajmy sobie przysłowie, że nie można zatrzymać latające wrony ponad naszymi głowami, ale możemy powstrzymać je od gnieżdżenia się w naszych włosach. Nie możemy uwolnić świata ani kościoła od złośliwych ludzi, ale możemy uniknąć społeczności z nimi, jak to zalecał Apostoł Paweł, mówiąc: "Abyście upatrywali tych, którzy czynią rozerwania i zgorszenia przeciwko tej nauce, którejście się wy nauczyli: i chrońcie się ich" (Rzym. 16:17). Unikaj ich, tak jak unikasz przykrego zapachu, epidemii lub iskry z palącej się stodoły sąsiada.

DZIKIE ZWIERZĘTA JAKO ILUSTRACJA

    Druga ilustracja (w. 7, 8) użyta przez Apostoła Jakuba pokazuje dosyć jasno złośliwe skłonności języka: każdy rodzaj zwierząt - tak te, które chodzą, latają, pełzają i pływają - daje się oswoić i był każdy z nich oswojony przez ludzkość; ale chociaż sztuka, umiejętność i odwaga człowieka mogą poskromić niższe zwierzęta i uczynić je sobie przydatnymi, to jednak nie jest on zdolny ujarzmić swój własny język - jest on "nieokrócone złe i pełne jadu śmiertelnego", zdradliwszy i jadowitszy niż wąż grzechotnik. Ukąszenie węża nie zawiera tak niebezpiecznego i gwałtownego jadu. Ukąszenie węża może spowodować cierpienia i fizyczną śmierć, ale język może uczynić więcej - może on spowodować moralne spustoszenie, które będzie gryźć, pożerać i powodować szaleństwo u drugich, a jego wpływ rozszerza się ku wiecznej śmierci. "Wąż niewątpliwie ukąsi bez oczarowania, a gaduła [po hebr. właściciel języka] nie jest wcale lepszy" (Kaz. 10:11, przekł. ARV). Człowiekowi w jego upadłym stanie brak jest samokontroli, dlatego jest więcej naturalnego buntu i nieposkromienia w jego własnych uczuciach, których jego język jest wskazówką, niż w najdzikszym zwierzęciu lub gadzie.

    Apostoł nie mówi, że nikt nie może poskromić języka, lecz że "żaden z ludzi [żaden anthropos] "nie może (sam) ujarzmić języka. On potrzebuje nadludzkiej łaski i pomocy, by utrzymać go we właściwych karbach. Konie, wielbłądy i słonie nie poskramiają się same: ani też człowiek sam siebie. Człowiek poskramia zwierzęta, lecz Bóg poskramia człowieka. "Albowiem Bóg jest, który sprawuje w was chcenie i skuteczne wykonanie według upodobania swego" (Filip. 2:13). Przy Boskiej pomocy możemy podbić język pod kontrolę nowego serca, myśli i woli. Może on być kontrolowany, może być podporządkowany, może on być nauczony, by mówił dobre i pożyteczne rzeczy, ale nigdy nie należy mu ufać. Jeśli uwaga i czujność zostaną zaniedbane, to jego zła natura znowu wybuchnie, a wyniki będą nieszczęśliwe.

LEKKOMYŚLNY JĘZYK CZYNI ZAMĘT

    W wierszach 9-12 Apostoł pokazuje moralny zamęt, do którego jest doprowadzony chrześcijanin, który omieszkał kontrolować swój język, a przez to pokazuje on, jak daremna jest jego nadzieja, by cześć, którą on ofiaruje Ojcu Niebiańskiemu mogła być czystą i godną przyjęcia. "Nikt nie może dwom panom służyć" (Mat. 6:24). Człowiek, który błogosławi (czci, chwali) Boga, a potem przeklina (obraża, oczernia i niszczy) ludzi, "którzy na podobieństwo Boże są [dosłownie byli] stworzeni" (w. 9), jest podobny do tego, co wyznaje głęboki szacunek dla swojego króla, podczas gdy znieważa królewską rodzinę, rzuca błoto na królewskie portrety i ostentacyjnie lekceważy królewskie życzenia. Jest to dalszy dowód złego charakteru języka, który jest zdolny oddawać się takiej chaotycznej działalności, takiej moralnej sprzeczności.

    Pogańska bajka mówi nam o jawnej sprzeczności, że można tym samym oddechem dmuchać zimno i ciepło. Apostoł Jakub pokazuje nam, że jest prawdziwa i moralna sprzeczność, która daleko to przechodzi: "Z jednychże ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo" (w. 10). I dobrze dodaje z czułą powagą: "Nie tak ma być bracia moi". Jednak jak często z tym się spotykamy!

    Nie ma może szczegółu, w którym osoby wyznające zupełne poświęcenie się Bogu są skłonniejsze naruszyć Jego prerogatywy niż odważenie się, aby sądzić, potępiać i oskarżać tych z Jego ludu, którzy nie zgadzają się z nimi. "Gorliwość ku Bogu mają, ale nie według znajomości. Bo nie znając sprawiedliwości Bożej, a chcą swoją własną ustanowić, a pod sprawiedliwość Bożą nie poddają się" (Rzym. 10:2, 3, przekł. ARV). Oni wdzierają się tam, gdzie aniołowie boją się wchodzić i czynią to, co nawet Balaam odmówił uczynić. Oni więc "przeklinają, kogo Bóg nie przeklął i złorzeczą, komu On nie złorzeczy" (4 Moj. 23:8). Chwalenie Boga nie jest na czasie w ustach tego, kto zawsze grzeszy mówiąc źle i lżąc dzieci Boga (zobacz 1 Jana 4:20, 21).

    Jeśli moglibyśmy tylko zdobyć właściwe pojęcie o potężnych możliwościach języka do złego, to prawie balibyśmy się wypowiadać słowo, aby nie mówić źle. Taka bojaźń byłaby nam bardzo pomocną, a potem stopniowo pragnienie wypowiadania tylko słów prawdy, sprawiedliwości, miłości, trzeźwości i dobrej nowiny wysadziłoby to ograniczenie i znalazłoby swoją wymowę, podczas gdy obawa przez złem nadal strzegłaby każde nasze wyrażenie. Wynikiem tego byłaby większa pobożność. Jako poświęcony lud Boży używamy naszych języków do chwalenia Boga i wyznawania Jego łaski, miłosierdzia i miłości oraz do dawania świadectwa o drogocennej Prawdzie Jego Słowa. To jest właściwe. Jak możemy czynić inaczej? Ale niestety, jest prawdą, że ten sam język, który w ten sposób chwali naszego Niebiańskiego Ojca, tak często okazuje się przekleństwem, szkodą, światem niesprawiedliwości dla siebie i innych, szczególnie dla członków Domowników Wiary! - zapalając ogień biegu natury przez oczernianie, złe podejrzenia, złą mowę, aluzje, insynuacje itd.

    "Nie tak ma być, bracia moi". Takie rzeczy są przeciwne prawu i naturze. Musimy upewnić się, abyśmy się nauczyli tej wielkiej lekcji w Szkole Chrystusowej, iż z ust, które chwalą Boga, nie powinno wychodzić to, co szkodziłoby braciom lub komukolwiek. Czy ktokolwiek kiedyś wiedział o fontannie wypuszczającej z tego samego źródła słodką i gorzką wodę (w. 11)? Nie! Tak jak ta sama fontanna nie może wydawać słodkiej i gorzkiej wody, tak podobnie i my nie możemy być naśladowcami drogiego Syna Bożego i nie możemy nadawać się do Królestwa tak długo, jak długo będziemy posiadać takie usposobienie.

DRZEWA JAKO ILUSTRACJA

    Apostoł wzmacnia tę ilustrację inną wziętą z przyrody i jej oczywistym wnioskiem - tj. z drzew, z których każde przynosi owoc według rodzaju swego. Używa on tych samych trzech drzew błogosławieństwa wzmiankowanego w przypowieści Jotama (Sędz. 9:7-15). "Izali może, bracia moi! figowe drzewo przynosić oliwki, albo winna macica figi?" (3:12). Oczywiście, że nie! Byłoby to przeciwne Boskiemu prawu natury. Toteż Apostoł kończy: "słona woda nie może wydać słodkiej" (przekł. ARV; porów. Mat. 7:16-18). Czy może tak być, że gdy fizyczne sprzeczności są niedozwolone w niższych klasach nieświadomych rzeczy, to moralne sprzeczności bardzo potwornego rodzaju są dozwolone w najwyższym ze wszystkich ziemskich stworzeń?

    "Mąż umysłu dwoistego", który modli się i wątpi, nic nie otrzymuje od Pana, ponieważ jego prośba jest tylko formą modlitwy; ona okazuje brak ważnej charakterystyki modlitwy, którą jest wiara (Jak. 1:5-8). Lecz mąż dwoistego języka, który błogosławi Boga, a przeklina ludzi, co on otrzymuje? Tak jak mąż dwoistego umysłu jest sądzony według jego wątpliwości, a nie według jego form modlitwy, tak podobnie mąż dwoistego języka jest sądzony według jego klątw, a nie według jego form chwalenia. W każdym przypadku jedna lub druga z tych dwóch sprzeczności nie jest prawdziwa. Tam gdzie jest prawdziwa modlitwa, tam nie ma wątpliwości: a tam gdzie są wątpliwości tam nie ma prawdziwej modlitwy - modlitwy, która przyniosłaby korzyść Bogu. Tak podobnie jest w drugim przypadku: jeżeli Bóg jest szczerze i serdecznie błogosławiony, to jego dzieci nie będą przeklinane; a jeżeli są przeklinane, to Bóg nie może być w sposób miły błogosławiony - bo same słowa pochwały pochodzące z takich warg będą dla Niego obrazą.

    Jeżeli w codziennym badaniu naszych dróg, co jest powinnością każdego chrześcijanina, znajdziemy, że w jakiś sposób nasze słowa przyniosły Bogu niesławę, to powinniśmy pamiętać, że "jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego" (1 Jana 2:1). W imieniu naszego Orędownika powinniśmy iść z zaufaniem do naszego Ojca, wyjaśniając nasze zrozumienie naszego błędu, nasz głęboki żal z powodu naszego zaniechania czczenia Jego imienia i Jego sprawy przez świętobliwe postępowanie i rozmowę, i pokornie prosić, by grzech ten nie był nam policzony, ale przebaczony przez Jego łaskawe zarządzenie dostarczone dla naszego oczyszczenia przez przypisanie nam zasługi Chrystusa a także pokornie uznać, że w Jego drogocennej krwi jest cała nasza nadzieja i ufność.

    Ponieważ "wszyscy staniemy przed stolicą Chrystusową" (Rzym. 14:10) i ponieważ obecny porządek rzeczy, jego "niebiosa" i jego "ziemia" "rozpływa się, jakimiż mamy być w świętej mowie i pobożności?" (2 Piotra 3:11). Podobieństwo Boże nie może zawierać żadnych szkodliwych plotek, żadnych nieczystych i nieświętych rozmów, żadnych zdradzieckich lub buntowniczych słów. Niech takie rzeczy będą usunięte daleko od wszystkich, którzy mianują imię Chrystusowe w szczerości i prawdzie. Pamiętajmy, abyśmy codziennie uregulowali nasze rachunki z Panem, będąc upewnieni, że nie mamy zapisanych próżnych, niewłaściwych słów, szkodliwych dla nas i dla drugich, nieodpokutowanych, a przeto nieprzebaczonych. "Niechaj rozmowy wasze będą jako przystoi Ewangelii Chrystusowej" (Filip. 1:27, przekł. ARV).

    Jeżeli codziennie będziemy zdawać nasze rachunki Bogu i szukać Jego łaski dla większej mocy zwyciężania w każdym następnym dniu, to będziemy uniewinnieni na sądzie i staniemy uznani przed Bogiem przez Chrystusa mając świadectwo Jego Ducha Świętego w naszym umyśle, że się podobamy Jemu i że jesteśmy przyjęci przez Niego. Tak więc, drodzy bracia, "strzeżmy dróg naszych, abyśmy nie grzeszyli naszymi językami".

TP ’74, 66-72.