ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA RODZINĘ

    NAJWIĘKSZYM fizycznym darem, jakiego Bóg udzielił ludzkości, jest zdolność wydawania na świat ludzkich istot - zdolność i przywilej spładzania i rodzenia dzieci - zdolność i przywilej, którego Bóg nie dał nawet aniołom w niebie. "Stworzył tedy Bóg człowieka na wyobrażenie swoje; na wyobrażenie Boże stworzył go [a nie na obraz małpy, jak twierdzą ewolucjoniści], mężczyznę i niewiastę stworzył ich" (1 Moj. 1:27). Werset 28 wskazuje określony cel, dla którego Bóg stworzył mężczyznę i kobietę: "I błogosławił im Bóg i rzekł do nich Bóg: rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną."

    Zatem oczywiste jest, że Bóg stworzył ludzkość, mężczyznę i kobietę, aby z nich urodziło się odpowiednio dużo dzieci, by ostatecznie Bóg miał nie tylko wiele dodatkowych istot na duchowym, niebiańskim poziomie, lecz także wystarczającą liczbę właściwie wypróbowanych i szczerze posłusznych ludzkich synów, by "napełnili ziemię", których On mógłby nagrodzić wiecznym ludzkim życiem na ziemi (4 Moj. 14:21; Kazn. 1:4; Iz. 40:5; 45:18; Mat. 5:5; 25:31-34). I, jak zostało wykazane w książce Boski Plan Wieków, s. 384-388, prawie przybliżyliśmy się do czasu w historii świata, w którym urodzi się dostatecznie dużo ludzi, aby ukończyć to napełnianie ziemi.

    Cóż to za zdolność i przywilej, jakim Bóg obdarzył ludzkość, że mamy udział w tym wielkim dziele stwarzania innych ludzkich istot! Jakże smutne jest, gdy dostrzegamy, że wielu ze świata ludzkości jest tak upadłych, że nie zdaje sobie sprawy i nie wypełnia właściwie naszej wielkiej odpowiedzialności wobec najmłodszych, których sprowadziliśmy na świat! Jakąż wartością i radością powinny być dla nas nasze dzieci! Kogo właściwie powinna trzymać w ramionach matka i kogo powinien utrzymywać ojciec, oprócz swej własnej żony?

    Biblia podaje ogólną zasadę (Przyp. 22:6) odnoszącą się do dzieci: "Ćwicz młodego według potrzeby drogi jego; bo gdy się zestarzeje, nie odstąpi od niej." Właściwym czasem, w którym my, jako rodzice, powinniśmy rozpocząć wychowywanie dziecka, jest moment jego poczęcia i to wychowywanie powinno być kontynuowane w czasie ciąży, jak również po urodzeniu. Zgodnie z Boskimi zarządzeniami, powinniśmy wpływać na charakter naszego dziecka od momentu jego poczęcia przez cały okres jego rozwoju prenatalnego. W tym okresie umysł matki, wszystkie jej myśli, nastroje i uczucia wpływają na zarodek; i nie tylko to, lecz w tym czasie sama matka jest szczególnie podatna na otaczające ją wpływy. O większość z nich, jeśli nie o wszystkie, powinien zadbać jej mąż.

    Jeśli umysł matki będzie pogodny i zadowolony, a jej serce szczęśliwe, to będzie korzystnie wpływać na zarodek; lecz gdy przeciwnie, ona będzie znękana, zaniepokojona, zmartwiona, udręczona sporami i kłopotami, to te przykrości będą miały wpływ na zarodek, powodując u dziecka drażliwe, smutne lub gniewliwe usposobienie, które mogą się utrzymywać w czasie życia. Jeśli wśród warunków otaczających przed urodzeniem będzie dominować rozpusta, samolubstwo i podłość, czyż możemy się dziwić, że zarodek, który będzie pod takim wpływem i dziecko urodzone w takich warunkach, będzie podłe, niegodziwe oraz skłonne do rozpusty, samolubstwa, itp.?

    Była pewna dwudziestokilkuletnia dziewczyna, która próbowała targnąć się na swoje życie, lecz w porę została uratowana. Gdy zapytano ją, dlaczego to zrobiła, ujawniła, że jej matka w czasie ciąży nie mogła się pogodzić z myślą o urodzeniu dziecka i usiłowała bez powodzenia pozbyć się ciąży. W wyniku tego, dziewczyna ciągle miała ponure usposobienie, zawsze odczuwała, że wszyscy są przeciwko niej i że jest niechcianym dzieckiem, dlatego ostatecznie zdecydowała zakończyć to wszystko!

   Nie twierdzimy, że całe zło na świecie bezpośrednio wywodzi się z rodzicielskiej spuścizny grzechu i słabości udzielonej dzieciom przy spłodzeniu i w czasie ciąży ani nawet, że wszystko ma swoją przyczynę w tym i w późniejszym wychowaniu dzieci do wieku dorosłego. Przyznajemy, że niektórzy źli mężczyźni i złe kobiety byli stosunkowo dobrze urodzeni i dobrze wychowani, tak jak szatan został stworzony jako doskonała istota i zgrzeszył rozmyślnie, będąc pod opieką Stwórcy; lecz wątpimy, czy wielu z ludzi o złych charakterach otrzymało te dwa ważne wsparcia prowadzące do prawego życia. Dziecko poczęte w złym usposobieniu i mające zły wpływ ze strony matki przed urodzeniem, potrzebuje wychowywania, które wyprowadzi go ze słabości, głupoty i grzechu, które miały na niego wpływ przed urodzeniem.

    Prospektywni rodzice, którzy są chrześcijanami, mają wielką przewagę nad niechrześcijańskimi przyszłymi rodzicami. Z najwyższą czcią dla Boga i bezgraniczną wiarą w Niego i w Jego obietnice oraz z zaletami charakteru rozwijanymi pod wpływem Jego Świętego Słowa i ducha, mamy wspanialsze i wyższe wzorce ideałów i osiągnięć niż ludzie nieznający Boga. Jeśli naszym celem w małżeństwie jest sprowadzenie na świat potomstwa, powinniśmy tak szkolić nasze umysły i pragnienia, aby moment spłodzenia był nie tylko pełen wzajemnej miłości i szacunku, lecz także pełen czci dla Stwórcy i oceny zdolności prokreacji udzielonych nam przez Boga. Ponadto, to powinno być okazją do modlitwy o Boskie błogosławieństwo; a od tego momentu, każdego dnia i każdej godziny interesy dziecka powinny być brane pod uwagę we wszystkich życiowych planach. Ten moment nie powinien być uważany jedynie za epizod w życiu, lecz jako najważniejsza rzecz.

    Chociaż chrześcijańskie łaski charakteru powinny zawsze panować wśród tych z nas, którzy wierzą w Jezusa i którzy poświęcili się Bogu, to okres ciąży jest czasem szczególnej modlitwy i bliskiej społeczności z Bogiem oraz przejawiania wiary, nadziei, samokontroli, cierpliwości, pobożności, braterskiej uprzejmości i miłości (2 Piotra 1:5-7; Gal. 5:22,23).

    Otaczające warunki powinny sprzyjać pozytywnym myślom. Na ile to możliwe, dom powinien być jasny i pogodny. Nie tylko ciału przyszłej matki powinna być poświęcona należyta uwaga i troska pod względem odpowiedniej żywności, ubrania, ćwiczeń fizycznych, itp., lecz także umysł powinien być skierowany na korzystne tory, takie jak czytanie, pisanie, matematyka i praktyczne życiowe obowiązki. Powinno się również pamiętać o kulturze serca - o rozwijaniu umysłu w pełnej harmonii z zasadami sprawiedliwości, miłości, mądrości i mocy, z ciągłym uznawaniem Pana we wszystkich sprawach życiowych, z pełnym miłości zaufaniem pomiędzy mężem i żoną oraz szczerymi i życzliwymi uczuciami do świata w ogólności.

    Jako mężowie mamy wówczas wielką odpowiedzialność w przejawianiu troskliwego zabezpieczenia i nadzoru; dla naszych żon i matek powinniśmy wtedy być w stanie przejąć nadzór nad sprawami, nawet w tych dziedzinach życia w rodzinie, które właściwie należą do nich. Powinniśmy być bardziej staranni w prowadzeniu konwersacji we właściwy sposób, aby zapewnić im odpowiedni i odżywczy pokarm duchowy, jak również materialny, a przede wszystkim, by pobudzać nasze żony do czystości umysłu wobec Pana i Jego wspaniałego planu oraz wszystkich cech Boskiego charakteru - jego mądrości, sprawiedliwości, miłości i mocy.

BŁOGOSŁAWIONE DZIEDZICTWO

    Dziecko w ten sposób narodzone z wiernych chrześcijańskich rodziców ma naprawdę błogosławione dziedzictwo. Dużo dzieci zostało spłodzonych i urodzonych przez uczciwych i bojących się Boga chrześcijańskich rodziców i odpowiednio do tego są błogosławione; a ten wpływ korzystny do rozwoju wysokich ludzkich norm, rozszerza się tam, gdzie dociera Ewangelia o Chrystusie. Jednakże, jako chrześcijańscy rodzice, nie możemy się spodziewać, że wydamy na świat doskonałe potomstwo, ponieważ z powodu naszego upadłego i niedoskonałego stanu, nasze dzieci będą podobnie ograniczone niedoskonałością i skażone w wyniku grzechu Adamowego. Jedynie nasz Pan Jezus urodził się jako doskonałe ludzkie niemowlę, ponieważ Bóg Jehowa będąc Jego Ojcem, dostarczył Mu ciało, które było "święte, niewinne, niepokalane, odłączone od grzeszników" (Żyd. 7:26). Ponieważ jesteśmy częścią ludzkości, w wyniku nieposłuszeństwa ojca Adama, przez niego straciliśmy nasze życie (Rzym. 5:12-21; 1 Kor. 15:21,22) i dlatego nie możemy udzielić doskonałego życia naszym dzieciom. Niedoskonałość jest przekazywana drogą dziedziczenia. "Któż może wyprowadzić czystą rzecz z nieczystej? Nikt" (Hioba 14:4, KJV). O nas wszystkich musimy powiedzieć, "w nieprawości poczęty jestem, a w grzechu poczęła mię matka moja" (Ps. 51:7).

    Zatem, jako chrześcijańscy rodzice powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że chociaż nie możemy spłodzić doskonałego potomstwa, niemniej jednak możemy dużo uczynić, aby do pewnego stopnia złagodzić wady i słabości tkwiące w upadłej ludzkości. Powinniśmy przynajmniej zatroszczyć się o to, by nasze dzieci rodziły się z tak szlachetnymi charakterami, jakimi my jesteśmy w stanie je obdarzyć pod Boskimi zarządzeniami. Mimo to, one będą niedoskonałe i wciąż będą potrzebować Zbawiciela, bez którego nigdy nie będą mogły osiągnąć doskonałości ani nie będą godne wiecznego życia.

    Kiedy rodzi się kochane maleństwo, to nie potrwa długo, gdy dowody dziedziczności i upadłego stanu będą widoczne. Wychowywanie naszych dzieci powinno się rozpocząć bardzo wcześnie, one powinny być temperowane zgodnie z ich potrzebami i stopniem rozwoju. Boska mądrość, duch zdrowego rozsądku (2 Tym. 1:7), będzie nam wielką pomocą w wypełnianiu obowiązków i przywilejów wobec ciał, serc, umysłów i woli naszych dzieci; ponieważ powołując do egzystencji nasze dzieci, przyjęliśmy wobec nich pewne obowiązki. Jeśli chodzi o ciała naszych dzieci, jesteśmy im winni pewne rzeczy: ojciec ma zapewnić żywność, odzienie i schronienie w postaci domu, a matka powinna pomagać i mieć pieczę nad tym, co oboje zapewnili, w postaci żywności, ubioru i domu. Ponadto, powinniśmy troszczyć się o zdrowie naszych dzieci pod względem odpowiednio zrównoważonego pokarmu, niezbędnych ćwiczeń fizycznych oraz ochrony przed zimnem i chorobami. Boska mądrość wpłynie na nas, byśmy dla osiągnięcia tego celu wykorzystali niezbędną świecką wiedzę, a używanie Boskiej mądrości spowoduje w nas wzrost ducha zdrowego rozsądku w radzeniu sobie z problemami związanymi z ciałami naszych dzieci, tak że będziemy coraz lepiej zapewniać ich fizyczne potrzeby.

WŁAŚCIWE WYCHOWANIE ŚWIECKIE I RELIGIJNE

    Boska mądrość wskaże nam także, że powinniśmy zapewnić naszym dzieciom stosowne ćwiczenie umysłu. To obejmuje świeckie wykształcenie. W miarę jak dzieci rosną i uświadamiają sobie, jak dużo wiedzy jest dostępnej na świecie, one powinny być zachęcane do nauki, nie tylko ze szkolnych lekcji, lecz także z dodatkowego czytania i innych źródeł informacji. Jednakże, od początku powinny być uczone mądrego rozróżniania pomiędzy tym, co da im konstruktywne informacje, pomocne w całym ich życiu, a tym, co prowadzi do degradacji umysłu i ciała.

    Szkolenie umysłu nie powinno być tylko pod względem świeckim. Jeszcze bardziej od świeckiej edukacji niezbędne jest wykształcenie religijne, w którym ojciec ma być głównym nauczycielem, a matka nauczycielem pomocniczym (Efez. 6:4; 2 Tym. 1:5; 3:15). Żadnym sposobem nie powinniśmy pozwolić, aby religijna nauka i wykształcenie naszych dzieci były zależne od źródeł zewnętrznych, takich jak szkoły niedzielne, szkoły biblijne, uczenie dzieci na lekcjach przez kaznodziei z wielkich denominacji, itp., lecz mamy go udzielać sami; najpierw powinny to być historie biblijne umieszczone w książce Fotodrama stworzenia i towarzyszące pytania na temat zastosowania tej wiedzy w budowie charakteru, a później stopniowo wykorzystywać głębsze prawdy biblijne, wszystkie dostosowane do wieku i zdolności naszych dzieci; myśli powinny być podejmowane przez pytania dopasowane do dziecięcych możliwości.

    Lecz religijne kształcenie naszych dzieci nie ma być skierowane jedynie na umysł; ponieważ Boska mądrość wskazuje, że nasze głowy mają być wykorzystywane religijnie jako środki wpływu na nasze serce i wolę, ku Bogu, Chrystusowi i ludziom, jako główna myśl kierująca religijnym nauczaniem i kształceniem. Ta mądrość wskazuje, że dzieci mają być uczone w ufności, czci, miłości i posłuszeństwa wobec Boga i Chrystusa, w czym dobry rodzicielski przykład i nauka okażą się dla nich wielką pomocą. A coraz bardziej wzrastający duch zdrowego rozsądku w rodzicach, będzie rozwijał w nich zdolność udzielania swym dzieciom takiego dobrego przykładu, który korzystnie usposobi je do ufania, czczenia, miłowania i okazywania posłuszeństwa Bogu i Chrystusowi, podczas gdy ich taktowne nauczanie dzieci myśli związanych z ufnością, czcią, miłością i posłuszeństwem będzie współdziałać z ich dobrym przykładem w wywieraniu korzystnego wpływu na dzieci w tej kwestii.

    Ponadto, Boska mądrość instruuje, że właściwe religijne wychowanie nasuwa myśl, iż jako rodzice, powinniśmy uczyć nasze dzieci prawa sprawiedliwości, którym jest miłość do naszych bliźnich. Ona nauczy nas, byśmy przede wszystkim wychowywali nasze dzieci tak, aby w stosunkach z ludźmi okazywały zaufanie, szacunek, miłość i posłuszeństwo wobec nas jako ich rodziców, jako reprezentantów Boga dla nich; i w miarę jak wzrasta duch zdrowego rozsądku w nas, będziemy stawali się coraz bardziej efektywni w tym, aby dzieci okazywały nam takie zaufanie, szacunek, miłość i posłuszeństwo. Duch zdrowego rozsądku powstrzyma nas również przed psuciem naszych młodych przez rozpieszczanie ich i uleganie ich krnąbrności z powodu słabości naszych charakterów oraz spowoduje, że taktownie i pomyślnie będziemy prowadzić nasze dzieci do właściwej postawy wobec nas, jako ich rodziców. Ten duch pomoże nam również, by nigdy nie bagatelizować zwierzeń naszych dzieci i ich poufnych pytań.

    Następne miejsce po wychowaniu naszych dzieci we właściwej postawie wobec rodziców, zajmuje wychowanie ich we właściwej postawie wobec ich dziadków, wujków i cioć; potem przychodzi kolej na wypracowanie właściwej postawy naszych dzieci nawzajem wobec siebie, do czego duch zdrowego rozsądku wykorzysta wymaganą stanowczość, bezstronność, sympatię i takt. Gdy to wypełnimy, w miarę jak nasze dzieci wchodzą w kontakt z innymi dziećmi i innymi rodzinami, przyjdzie kolej na wychowanie ich pod względem kontaktów z obcymi i tak, krok po kroku, przy pomocy ducha zdrowego rozsądku, będziemy coraz bardziej szkolić nasze dzieci w osiąganiu i zachowywaniu właściwej postawy wobec ich towarzyszy, która stale będzie się rozwijać, w miarę jak z upływem czasu będą się poszerzać ich kontakty z rosnącą liczbą przyjaciół i znajomych. Zasady, podobne do tych, które my powinniśmy wszczepiać w dzieci w stosunku do nas jako ich rodziców, one mają rozwijać w sobie wobec swych nauczycieli i władców. Wszystkimi sposobami duch zdrowego rozsądku będzie coraz bardziej powstrzymywał nas jako chrześcijańskich rodziców przed błędnymi drogami i poprowadzi nas na właściwe tory w wychowaniu naszych dzieci.

STOSOWANIE KARANIA W MIŁOŚCI

    Jako chrześcijańscy rodzice, z pewnością wiemy, że zwracając się do naszych dzieci nie powinniśmy używać gniewnych czy ostrych słów - że tego rodzaju język jest niewłaściwy dla nikogo i w żadnych okolicznościach. "Mowa wasza niech zawsze będzie przyjemna" (Kol. 4:6), z miłością, życzliwością, nawet wtedy, gdy jest karcąca. Nie powinno się wymierzać dziecku pochopnych klapsów czy ciosów, które mogłyby uczynić mu krzywdę nie tylko fizyczną (niektóre dzieci mają z tego powodu osłabiony słuch), lecz także zranić jego uczucia, rozwinąć w nim strach, zamiast miłości do nas, która powinna być uważana za jedyną właściwą podstawę, na której jest budowane posłuszeństwo i porządek w domu.

    Ponadto, pochopny cios czy kąśliwa uwaga byłaby złem; ona wskazywałaby na zły stan umysłu z naszej, jako rodziców, strony - na stan niekorzystny do podjęcia właściwej, sprawiedliwej decyzji w danej kwestii, zgodnej z Prawem Miłości. Jesteśmy nim zobowiązani wobec nas samych jako część naszej własnej dyscypliny, jak również wobec naszego dziecka, abyśmy nigdy nie wymierzali kary, której wystarczająco nie rozważyliśmy i spokojnie oraz bez namiętności załóżmy, aby to nie było więcej, lecz mniej niż sprawiedliwość mogłaby właściwie wymagać. Także dlatego jesteśmy nim zobowiązani wobec siebie samych, by dopilnować, aby nasze dziecko w pełni rozumiało nie tylko konieczność zachowania porządku w domu, by szczęście w domu mogło trwać dla błogosławienia całej rodziny, lecz także, że my nie odczuwamy żadnego gniewu wobec niego, żadnej złośliwości czy nienawiści - nic prócz miłego uczucia i pragnienia dobra dla niego.

    Porządek jest jednym z pierwszych praw niebios, dlatego powinien być zachowywany w chrześcijańskim domu. Jednakże porządek nie oznacza absolutnej ciszy, bo gdyby tak było, to pustynie i wymarłe miasta byłyby jedynymi miejscami, w których panowałby porządek. Porządek może oznaczać zarówno radość, jak i pokój, zarówno szczęście, jak i odpoczynek, zarówno wolność jak i prawo. Porządek znaczy prawo - jeśli chodzi o dzieci Boże, Złota Reguła i Prawo Miłości powinny rządzić głową domu i jego towarzyszką życia, jak również dziećmi, czyniąc z nas, rodziców, przykład wszystkich chrześcijańskich łask dla naszych dzieci. Prawo, nawet Prawo Miłości, oznacza nagrody oraz kary i my, rodzice, mamy obowiązek stosowania ich w rodzinie.

    Kary mogą być bardziej lub mniej surowe, odpowiednio do krnąbrności dziecka, lecz nigdy według standardu sprawiedliwości, nigdy nie usiłujmy wymierzać dziecku pełnej miary tego, na co jego postępowanie sprawiedliwie mogłoby zasługiwać, ponieważ my sami nie jesteśmy pod wymogami sprawiedliwości, lecz pod działaniem miłosierdzia, miłości, i sami powinniśmy okazywać miłosierdzie nie tylko w naszych kontaktach z innymi, lecz szczególnie w stosunku do naszych dzieci, których niedoskonałości i wady niewątpliwie można w większym lub mniejszym stopniu odnaleźć w nas samych i naszych przodkach (2 Moj. 20:5,6; Mat. 5:7; 7:2; Jak. 2:13).

    Miłość może czasami ukarać, np. przez odmowę pocałunku, który może być nagrodą przez szczególne wyrażenie uczucia i uznania. Miłość może na pewien czas odizolować niesforne dziecko od towarzystwa posłusznych i zapewnionych im przyjemności. Prawo Miłości może nawet czasami skorzystać z rózgi dyscypliny, aż po odmowę udzielenia czegoś upragnionego i pożądanego przez niesforne dziecko, tak jak odmowa kolacji, czy udzielenie jedynie niezbędnych rzeczy, a odmowa dodatkowych wygód i luksusu; miłość może czasami dzierżyć literalną każącą rózgę, aby wyegzekwować posłuszeństwo i tym samym zachować porządek i błogosławieństwo w domu, nie tylko dla posłusznych dzieci, lecz także dla ukaranego, którego ona ma nadzieję błogosławić i doprowadzić do pełnej zgody tym sposobem.

KARY CIELESNE?

    Niektórzy błędnie sądzą i tak uczą, że cielesne karanie przez rodziców, nawet gdy jest niezbędne, jest złe. Lecz Słowo Boże mówi nam co innego: "Kto oszczędza rózgi swej, nienawidzi syna swego; lecz kto go miłuje wcześnie go karze"; "Karz syna swego, póki jeszcze jest nadzieja, a nie oszczędzaj go z powodu jego płaczu"; "Głupstwo przywiązane jest do serca młodego, ale rózga karności oddali je od niego"; "Nie powstrzymuj rózgi karania od dziecka; bo jeśli go uderzysz rózgą, nie umrze"; "Rózga i karność, mądrość daje; lecz dziecko swawolne przynosi wstyd matce"; "Karz syna swego, a sprawi ci odpocznienie i udzieli rozkoszy duszy twojej" (Przyp. 13:24; 19:18; 22:15; 23:13,14; 29:15,17, KJV; Żyd. 12:7,9).

    Jednakże Biblia nie uczy bezkrytycznego i częstego używania rózgi w wychowywaniu dzieci. Dom, który jest rządzony przy pomocy rózgi, musi z konieczności być nieszczęśliwym domem. Miłość ma być zasadą rządzącą. Rózga powinna być trzymana jedynie jako sporadyczna konieczność, jako ostateczność, do wprowadzenia w życie zasad miłości; a kiedy jest stosowana, powinna być trzymana ręką miłości, a nigdy ręką gniewu. Gdziekolwiek jest to możliwe, powinniśmy przemawiać do rozsądku dziecka i stosować moralną perswazję. Powinniśmy czytać dziecku ze Słowa Bożego (patrz np. Efez. 6:1-3; Kol. 3:20; 2 Moj. 20:12), o Boskim usankcjonowaniu władzy rodzicielskiej - że Boskim wymaganiem jest, aby rodzice wychowywali dziecko odpowiednio do drogi, którą ma iść (Przyp. 22:6); a dodatkowo, powinniśmy mu wyjaśnić konieczność takiego działania - ponieważ wszyscy jesteśmy upadli i niezdolni dorównać Boskim standardom sprawiedliwości, itp.; że wszystkie te środki i karania są konieczne jako pomoc w przeciwdziałaniu złym skłonnościom, z którymi się urodziliśmy. Wielkim błędem jest przypuszczenie, że dziecięce umysły nie oceniają tych zasad, nie oceniają dobra i zła oraz stosowności sprawiedliwych kar za czynienie zła, jak również nagród za czynienie tego, co jest właściwym postępowaniem.

ZASADY SPRAWIEDLIWOŚCI

    Wielu rodziców zapomina w jak wczesnym wieku oni sami uczyli się oceniać zasady sprawiedliwości i oceniać rodzicielską troskę, która nie lekceważyła nagany, korygowania, a nawet karania, gdy ono okazywało się konieczne. Przypomnijmy sobie również jak wrażliwe było nasze poczucie sprawiedliwości, gdy byliśmy dziećmi; jak w umyśle akceptowaliśmy rodzicielską dyscyplinę, kiedy rozumieliśmy, że jest to dla naszego dobra, dla rozwoju dobrego charakteru w nas, lecz jak byliśmy urażeni, gdy nie dostrzegaliśmy zasady sprawiedliwości, gdy zostaliśmy zganieni lub w inny sposób ukarani za rzeczy, których nie byliśmy winni lub gdy byliśmy ukarani niewspółmiernie do wykroczenia. Rodzice nie powinni prowokować swoich dzieci do gniewu, żeby ich nie zniechęcić, lecz mają "wychowywać ich w karności i napominaniu Pańskim" (Efez. 6:4; Kol. 3:21).

    Dziecko, które jest na tyle duże, by rozumieć, nigdy nie powinno być karane bez wyjaśnienia mu charakteru wykroczenia, za które ma zostać ukarane. To powinno być zrozumiałe dla dziecka. Autor tego artykułu dobrze pamięta, gdy został ukarany przez nauczyciela w szkole za "zuchwalstwo"; a kiedy chcąc znać charakter swego wykroczenia, zapytał: "Co to jest zuchwalstwo?", otrzymał sroższe karanie za "bezczelność." On wówczas otrzymał karanie - lecz bez żadnego wyjaśnienia!

WYJAŚNIANIE I PRZEKONYWANIE

    Odpowiednie wyjaśnianie i przekonywanie naszych dzieci stanowi jeden z najlepszych i najpewniejszych sposobów panowania nad nimi; kierowanie ich umysłów na tory dotyczące dobra i zła, prawdy i fałszu, sprawiedliwości i niesprawiedliwości, które składa się także na kształtowanie charakteru naszych dzieci, kiedy są najbardziej podatne na rodzicielski wpływ. Czas na budowę charakteru przychodzi wówczas, gdy sumienie i osąd naszych dzieci jest w stadium kształtowania i kiedy one właściwie uznają rodzica za swego jedynego prawodawcę. Jeśli praca budowy charakteru we wczesnym dzieciństwie zostanie zaniedbana, to w późniejszych latach ta praca będzie o wiele trudniejsza, nie mówiąc już o szkodach, które będą w międzyczasie narastać przed nami jako rodzicami, przed naszym dzieckiem, naszymi sąsiadami i przyjaciółmi.

    Wychowanie naszego dziecka nie polega jedynie na uczeniu go zewnętrznego zachowania w odniesieniu do uprzejmości, schludności, posłuszeństwa, itp., lecz ponadto (jak już zostało wspomniane) i naprawdę przede wszystkim, na wypracowaniu prawych zasad w sercu - właściwego uznania nauki Pana jako jedynego życiowego wzorca, zarówno dla starszych jak i dla młodych. Złota Reguła, prawo miłości obowiązkowej, sprawiedliwość wobec naszych bliźnich i przejawianie szczodrości, cichości, pokory, cierpliwości, delikatności, wyrozumiałości, prawdomówności, itd., powinno być wdrażane. Dziecko, które jest uczone samolubstwa, lub na którego naturalne samolubstwo nie zwraca się w życzliwy sposób jego uwagi (najlepiej nie w obecności obcych) i które nie jest z miłością ganione i korygowane, nie otrzymuje najważniejszej życiowej lekcji w najbardziej dogodnym czasie.

    Istnieje powiedzenie, że niemowlę depcze po matki kolanach, lecz kiedy dorasta, depcze matczyne serce. Czasami jest to po części nasza, jako rodziców, wina. Jeśli zaniedbujemy właściwe wychowywanie naszych dzieci i pozwalamy, by chwasty wyrastały w ogrodzie serca, gdzie powinny wzrastać jedynie łaski Ducha, to tym samym narażamy się na większe lub mniejsze kłopoty w kontaktach z naszym dzieckiem w przyszłości. Wiele łez i cierpień dobrze usposobionych rodziców z powodu krnąbrności, upartości, samolubstwa i niesfornego zachowania ich dzieci mogłoby być zaoszczędzonych, gdyby oni wypełnili swą powinność wobec dzieci we wczesnym dzieciństwie.

    Ponadto, tacy rodzice tracą wielkie błogosławieństwo w swych własnych doświadczeniach; ponieważ bez wątpienia jest prawdą, że właściwie wychowując nasze dziecko w bezinteresowności, miłości, posłuszeństwie, czci do Boga, użyteczności wobec bliźnich, itp., otrzymujemy cenne doświadczenia dla nas samych, wzrastając w łasce, wiedzy i miłości, gdy usiłujemy uczyć nasze dziecko tych zasad. Przekonamy się również, że nasze dziecko spodziewa się odzwierciedlania w swym codziennym postępowaniu oraz w swych związkach z Bogiem, z członkami swej rodziny i swymi towarzyszami, zasad, które ono stara się wpajać w innych. To sprawi, że dziecko będzie bardziej ostrożne w swych własnych słowach i zachowaniu; a taka ostrożność, taka powściągliwość we wszystkich małych sprawach życia, publicznych i prywatnych, z pewnością będzie coraz bardziej rozwijać w nim łaski Ducha Pańskiego, tym samym czyniąc go coraz bardziej nadającym się do zaakceptowania przez Pana oraz przygotowując i udoskonalając go do nadchodzącego Królestwa.

    W każdym chrześcijańskim domu powinny być zachowywane standardy chrześcijańskiego życia - to nie znaczy, że możemy doskonale postępować w naszym upadłym stanie, lecz zawsze powinniśmy starać się żyć zgodnie z tymi standardami. Nasze dzieci powinny mieć przyjemne, spokojne imiłujące otoczenie i powinny być uczone z Pisma Świętego (2 Tym. 1: 5; 3: 15). Jako dorośli oni powinni być w stanie wspominać rodzinny dom, choć skromny, choć skąpo wyposażony, jako czyste miejsce, dom Boży, miejsce święte. Oni powinni być w stanie wspominać i przywołać na pamięć głos modlitwy na rodzinnym ołtarzu, uprzejme słowa matki i ojca w różnych sytuacjach i ogólnego ducha pokoju i ukojenia przez zadowolenie i poddanie się Boskiej opatrzności. Oni powinni móc przypominać sobie słodką woń miłości, która przenikała dom i była połączona z każdym jego członkiem, objawiając się w cichości, delikatności, uprzejmości i użyteczności. Zwracajmy coraz większą uwagę na nasz rodzinny dom i w przejawianiu świętego Ducha Bożego zachowujmy świętość domu!

    (Dodatkowe pomocne rady na temat wychowania dzieci można znaleźć w wykładzie poświęconym rodzicielskim obowiązkom, w VI Tomie, "Nowe Stworzenie", s. 641-696.)

SB ’06,34-39; BS ’06,34-39.

Wróć do Archiwum