SIEĆ ZŁA

    GDY CORAZ GŁĘBIEJ wchodzimy w "dzień Boskiego przygotowania" i w czas ucisku, który ma poprzedzać ustanowienie Królestwa Chrystusa na ziemi, nie powinniśmy się dziwić, gdy wiele nowych i starych form zła coraz bardziej zwraca uwagę ludu Bożego na całym świecie. Wzrastające używanie narkotyków i nadużywanie środków nasennych wydawanych na receptę, jest obecnie jedną z głównych spraw, jak również nasz temat - homoseksualizm lub, jak się chętniej go określa - orientacja seksualna.

    Spoglądając wstecz na postępowanie Boga z Izraelem uświadamiamy sobie, że On ciągle sprawował nad nimi czujną opiekę, taktykę prowadzenia, by utrzymać ich w izolacji od wielu złych wierzeń i praktyk pogańskich narodów żyjących wokół nich. Szczególne przymierze Boga dla Jego ludu Wieku Żydowskiego było niepowtarzalne i nie zostało zaoferowane żadnemu innemu narodowi na ziemi: "Tylko was samych poznałem ze wszystkich rodzajów ziemi" (Amosa 3:2).

    Działania tych obcych narodów były potępiane przez Boga, ponieważ wiązały się z czczeniem pogańskich bożków i demonów.

    Jednym z objawionych celów Boga dla ludzkości, zarówno dla mężczyzny jak i dla kobiety, jest cel prokreacji. Tak więc znajdujemy biblijnie uznaną metodę współpracy mężczyzn i kobiet z Jehową w procesie stwarzania na drodze małżeństwa. Apostoł Paweł w Rzym. 1:26,27 (KJV) w bardzo specyficzny sposób potępia niewłaściwe związki seksualne i niewłaściwe zachowania: "Dlatego poddał ich Bóg nikczemnym namiętnościom. Kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie, które jest przeciwne naturze. Podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą i zapałali żądzą jedni ku drugim, mężczyźni z mężczyznami popełniając to, co haniebne i ponosząc na sobie samych słuszną karę za ich grzech."

    Wzrost popularności homoseksualnego stylu życia i popieranie politycznych żądań w zakresie równych praw i ustaw gwarantujących publiczną akceptację dla lesbijek, pederastów, cudzołożników, itp., nie uchodzi uwadze ludzi na całym świecie.

    Określenie małżeństwa jako związku "porozumienia dorosłych", a nie jedynie kontraktu pomiędzy mężczyzną i kobietą, stało się ostatnio sprawą dla sądów w niektórych rejonach USA. Także rozpowszechnianie "czarnej księgi", czyli pakietu informacji na temat stylu życia homoseksualistów i lesbijek w szkole średniej w Massachussets za przyzwoleniem zarządu oświaty, powinno obudzić myślących rodziców na niebezpieczeństwa czyhające na dojrzewających nastolatków. Staje się coraz bardziej widoczne, że "walka homoseksualnych działaczy" jest skierowana przeciw chrześcijańskim zasadom znajdującym się w Boskim Słowie - w Biblii.

    Bardzo ważne jest to, by wszyscy prawdziwie wierzący w natchnione Słowo Boże uznali, że podejmowane są aktywne i rzeczywiste wysiłki zupełnego zniszczenia nauki Pisma Świętego w odniesieniu do zachowania się w sferze życia seksualnego, szczególnie w Stanach Zjednoczonych i Europie oraz w innych rejonach.

    Podczas gdy program gejowskich aktywistów domaga się jedynie równej ochrony prawnej, to prawdziwy program homoseksualnych aktywistów jest naiwny: całkowita przebudowa amerykańskiego społeczeństwa, w celu dostosowania go do homoseksualnego punktu widzenia na seksualność człowieka, małżeństwo i rodzinę. Ich taktyka dla osiągnięcia homoseksualnej utopii obejmuje zaciemnianie zasad moralnych, tak jak są one rozumiane przez prawdziwych chrześcijańskich wierzących, powodując w rzeczywistości wzrastającą degradację.

    Pilny badacz Boskiego Słowa jest dobrze zorientowany co do biblijnej nauki o upadku człowieka w grzech po jego stworzeniu. W wyniku upadku żaden potomek Adama nie odzwierciedla doskonałego obrazu (Stwórcy) pod względem fizycznym, umysłowym, moralnym i religijnym, pierwotnie posiadanego przez naszych pierwszych rodziców. Wiele z naszych niedoskonałych, zdegradowanych ludzkich cech i nawyków pochodzi od naszych przodków, a inne nabyliśmy przez grzeszny styl życia, a nie przy stworzeniu człowieka.

    Ważne jest, by każdy, kto mógł zostać usidlony w złym postępowaniu i niemoralnym zachowaniu naszych czasów, uświadomił sobie, że jest wyjście z tej sytuacji i że ta droga wyjścia następuje, po pierwsze, przez uznanie, że jesteśmy grzesznikami, a po drugie, że Jezus umarł na Krzyżu Kalwarii za całą grzeszną ludzkość, jak wyraża to Apostoł: "Iż Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby grzeszników zbawić... na przykład tym, którzy weń uwierzyć mają ku żywotowi wiecznemu" (1 Tym. 1:15,16). Paweł wyjaśnia również, że Jezus "doskonale zbawić może (niezależnie od tego, w jakim stopniu zgrzeszyliśmy - nie wszystko jest stracone) tych, którzy przezeń przystępują do Boga" (Żyd. 7:25). Jeśli będziemy pokutować za nasz grzech, z pomocą Jezusa zmienimy swój styl życia i wówczas, po trzecie, poświęcimy Bogu nasze wszystko i odtąd będziemy się starali pełnić Jego wolę, to możemy uzyskać Boskie przebaczenie i ostateczne zbawienie. To nie oznacza, że nasze dotychczasowe grzeszne życie będzie opanowane przez jakiś nagły cud, lecz to znaczy, że możemy zmienić nasze życie na lepsze z pomocą naszego wspaniałego Zbawiciela, który jest zdolny i chętny dopomóc w naszym pragnieniu naprawy, w harmonii z napomnieniami Pisma Świętego.

    Gdy dr Horward Dean ubiegał się o nominację na prezydenta z ramienia demokratów, 8 stycznia 2004 w okręgu Waszyngton powiedział, że "z religijnego punktu widzenia, gdyby Bóg uznawał homoseksualizm za grzech, nie stworzyłby homoseksualistów" i że "przeważającym dowodem na to jest to, że istnieje znaczący, istotny genetyczny element homoseksualności.

    Nie zgadzamy się z powyższymi stwierdzeniami dr Deana, ponieważ Bóg nie stworzył licznych niedoskonałości, które obecnie istnieją w ludzkości. Pierwotnie i bezpośrednio Bóg stworzył dwie doskonałe ludzkie istoty, na obraz i podobieństwo Swego charakteru, lecz w wyniku upadku w grzech oni stracili doskonałość, a przez rodzenie się ludzi, ta nieczystość grzechu przechodzi na kolejne pokolenia aż do obecnego czasu (Rzym. 3:10,23). Obecnie, po ponad 6 000 lat potęgującej się degradacji grzechem, ludzkość jest dotknięta mnóstwem umysłowych i fizycznych odchyleń i słabości. Anormalne zachowania, takie jak gwałty, morderstwa, kleptomania, homoseksualizm, itp., razem ze wszystkimi innymi grzesznymi czynami, gdy wielokrotnie są powtarzane przez pokolenia, powodują wzrastające prawdopodobieństwo przeniesienia tych cech na potomstwo przy spłodzeniu.

    Jest jeszcze inna kwestia do rozważenia; większość ludzi obecnie ma na tyle zdrowego rozsądku, by uznawać odstępcze zachowanie za takie, jakim ono jest i nie akceptować go, lecz przeciwnie, przeciwstawiać się jego szkodliwemu wpływowi na społeczeństwo. Prawa są tak opracowywane, by starać się zapobiegać i karać tych, którzy mordują, gwałcą i kradną. Nie powiemy złodziejowi, który okradł bank: "nie możesz nic na to poradzić, to jest częścią twego charakteru; idź i dalej okradaj banki." Podobnie ogół społeczeństwa nie akceptuje występków gwałciciela czy mordercy, lecz odnośnie niemoralności homoseksualizmu, wielu z naszych przywódców religijnych i politycznych przymyka oczy na ich oczywiste szkodliwe skutki. Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że liczni ludzie znajdujący się u władzy czy to religijnej, rządowej, sądowniczej, czy ochrony porządku publicznego, trzeba przyznać, iż sami są uczestnikami tych anormalnych zachowań. Takie zachowanie nieustannie jest nam narzucane przez radio, telewizję i filmy. W tym wszystkim nasze dzieci są odbiorcami największych krzywd, ponieważ przedstawia im się takie zachowanie za możliwe i nadające się do przyjęcia.

    Homoseksualne zachowania są najeżone poważnymi konsekwencjami umysłowymi i fizycznymi - a wszystkie z nich są dobrze udokumentowane w literaturze naukowej. Nie musi się uznawać, że homoseksualizm jest grzeszny, by zrozumieć iż takie zachowanie naraża jego uczestników na ryzyko wystąpienia chorób psychicznych i fizycznych. Szybki wzrost liczby prób samobójstw wśród nastolatków oraz epidemia HIV/AIDS są dowodami tego.

    Bez względu na stanowisko, jakie osiągnął w swym programie politycznym, dr Howard Dean zignorował rzeczywiste wyniki badań naukowych. Badacz, Dean Hamer, na przykład twierdzi: - "Wiemy, że geny miały jedynie częściowy wpływ na powstanie zaburzeń. Przypuszczamy, że środowisko również odegrało rolę w orientacji seksualnej, jak to ma miejsce w większości zachowań, jeśli nie we wszystkich" (Hamer i Copleland, s. 82, 1994). "Homoseksualizm nie jest zaburzeniem czysto genetycznym; czynniki środowiskowe pełnią tu swoją rolę. Nie istnieje pojedynczy główny gen, który czyni człowieka homoseksualistą" (Mitchell, 1995). Simon Le Vay w swych badaniach mózgów ludzi homoseksualnych i heteroseksualnych wypowiedział się krytycznie o rezultatach: "Ważne jest, by położyć nacisk na to, czego nie znalazłem. Nie udowodniłem, że homoseksualizm ma podłoże genetyczne ani nie znalazłem genetycznej przyczyny stania się homoseksualistą. Nie wykazałem, że homoseksualiści rodzą się tacy i jest to najbardziej powszechny błąd, jaki popełniają ludzie interpretując moją pracę. Nie zlokalizowałem też ośrodka homoseksualizmu w mózgu."

NAJWYŻSZY POZIOM MIŁOŚCI

    Podstawowym ludzkim pragnieniem jest być kochanym i akceptowanym. Lecz żaden człowiek nie może kochać nas doskonale - jak czyni to Bóg. Gdy przybliżamy się do Niego, On pragnie społeczności z nami i obiecuje nam: "Nie zaniecham cię, ani cię opuszczę" (Żyd. 13:5). On mówi: "Miłością wieczną umiłowałem cię, przyciągnąłem cię miłującą życzliwością" (Jer. 31:3, KJV). "Zaleca [okazuje, KJV] Bóg miłość swoją ku nam, że gdyśmy jeszcze byli grzesznymi, Chrystus za nas umarł" (Rzym. 5:8). Jezus powiedział: "Jako mię umiłował Ojciec, tak i ja umiłowałem was; trwajcież w miłości mojej. Jeśli przykazania moje zachowacie, trwać będziecie w miłości mojej, jakom i ja zachował przykazania Ojca mego i trwam w miłości Jego" (Jana 15:9,10).

    Istnieje historyjka o pewnym dobrze sytuowanym szlachcicu, który poszukiwał kierowcy jako szofera dla siebie i swej rodziny. Na spotkaniu z kilkoma kandydatami na tę posadę, przywołał na ich umysły pewien znany im wszystkim odcinek drogi, który był bardzo wąski i w jednym miejscu bardzo niebezpiecznie zbliżał się do urwistego spadku terenu. Zapytał każdego kandydata, jak blisko krawędzi drogi mógłby bezpiecznie przejechać.

    Jeden odpowiedział, że mógłby bezpiecznie przejechać samochodem w odległości dwóch stóp od krawędzi. Drugi stwierdził, że jego umiejętności pozwoliłyby mu przejechać 20 cali od krawędzi. Następnie na pytanie jak blisko od niebezpieczeństwa przejechałby, odpowiadał ten, który ostatecznie otrzymał posadę szofera dla szlachcica i jego rodziny: "Nie wiem, jak blisko krawędzi mogę jechać, lecz trzymałbym się od niej tak daleko jak to możliwe!"

TUTAJ STOSUJĄ SIĘ BOSKIE NAPOMNIENIA:

    "Ścieżką niepobożnych nie chodź, a nie udawaj się drogą złośliwych. Opuść ją, nie chodź po niej; uchyl się od niej, a omiń ją" (Przyp. 4:14,15).

    "Nie przypodobywajcie się temu światu, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu waszego" (Rzym. 12:2).

    Morał z tej opowieści jest taki, że gdy będziemy zachowywać samych siebie w odłączeniu od niesprawiedliwych wpływów tego "teraźniejszego złego świata", to unikniemy jego wszechobecnego skażenia.

    Życie każdej ludzkiej istoty ma swoje blaski i cienie, wyżyny radości i doliny rozpaczy. One tworzą znaczną część zmiennie układających się doświadczeń i splatania się charakteru, który wypływa z działania krosien życia; on może być szlachetny i piękny lub grubiański i pospolity, odpowiednio do tego z jaką zręcznością i starannością każdy z nas wplata w niego nici doświadczeń. W życiu każdego pod obecnym panowaniem grzechu i zła dominują poważne odcienie. To jest prawdą do takiego stopnia, że Słowo Boże trafnie opisuje ludzką rodzinę w jej obecnym stanie jako wzdychające stworzenie. "Wszystko stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd", mówi Apostoł. Maluczkie Stadko nie było wyjątkiem w tej powszechnej regule; jak Paweł oświadcza dalej: "i my sami w sobie wzdychamy, oczekując przysposobienia synowskiego, odkupienia Ciała naszego" - Ciała Chrystusa - Rzym. 8:22,23. Utrapienia i próby miały zastosowanie nie tylko do duchowych klas - Maluczkiego Stadka i Wielkiej Kompanii, gdy one jeszcze były na ziemi (Obj. 1:1-17), lecz podobne doświadczenia spadają na cały lud Boży, który obecnie znajduje się w procesie rozwoju do przyszłych stanowisk w ziemskim Królestwie podczas Wieku Tysiąclecia. Lecz podczas gdy oczekujemy naszego wyzwolenia, codzienne życiowe doświadczenia mają dla nas najważniejsze znaczenie i sposób, w jaki je przyjmujemy powinien być przedmiotem naszej najgłębszej troski, ponieważ odpowiednio do użytku jaki z nich czynimy, codzienne powodzenie czy przeciwności i próby, przynoszą nam błogosławieństwo lub przekleństwo. Te doznania, do których jesteśmy przyzwyczajeni i które uważamy za pomyślne, często niosą ze sobą subtelne niebezpieczeństwa. Na przykład, jeśli wzrasta bogactwo lub mnożą się przyjaciele, czy też przychodzi na nas obfitość ziemskiej radości, to prawie niepostrzeżenie serce znajduje satysfakcję w rzeczach "teraźniejszego wieku złego" (Gal. 1:4). Lecz kiedy odczuwa się przewagę smutku i rozczarowania, kiedy traci się bogactwo lub zdrowie, gdy opuszczają przyjaciele, a wrogowie zaczynają robić nam wyrzuty, to naturalną skłonnością jest przygnębienie i rozpacz.

    Właśnie w tym jest bardzo ważna część wielkiego życiowego boju chrześcijanina. My musimy zwalczać skłonności naszej starej, upadłej natury oraz ufnie się ubiegać i spodziewać zwycięstwa przy pomocy wielkiego Wodza naszego zbawienia. Nabierzmy odwagi od naszego wielkiego Przywódcy i nie poddawajmy się ponętnym wpływom sprzyjających warunków zewnętrznych, a z pewnością nie utoniemy pod ciężarem utrapień i przeciwności. Nasza odwaga na pewno nie pozwoli, by jakieś życiowe doświadczenie, jakkolwiek ciężkie i bolesne, sprawiło, iż będziemy szorstcy i zatwardziali lub staniemy się zgorzkniali, posępni lub obojętni. Nie możemy też pozwolić, by pycha czy ostentacja lub zadufanie w sobie karmiły się doczesnymi błogosławieństwami, które Pan w Swej miłującej opatrzności nam dostarczył, by wypróbować naszą wierność jako szafarzy.

GŁĘBINY SMUTKU PROWADZĄ DO WYŻYN RADOŚCI

    Smutek i żal może przyjść, i prawdopodobnie często przychodzi, niczym powódź, lecz Pan będzie naszą Ostoją i Siłą w każdym doświadczeniu, na które dozwala. Dusza, która nigdy nie doznała smagania smutkiem i kłopotami, jeszcze nigdy nie doznała radości i wartości Pańskiej miłości i pomocy. To właśnie w okresach przytłaczającego smutku i żalu, kiedy przybliżamy się do Pana, wtedy On jest szczególnie blisko nas. Psalmista przekonał się o tym, gdy w głębokim utrapieniu wołał do Boga, mówiąc: "Z głębokości wołam do Ciebie, o PANIE! PANIE wysłuchaj głos mój; nakłoń uszów Twych do głosu próśb moich" (Ps. 130:1,2). Odczuwając swe własne niedoskonałości imankamenty, pragnąc pełnego wyzwolenia ze wszystkich niedoskonałości i prorokując o obfitych zabezpieczeniach Boskiego Planu Zbawienia za pośrednictwem Chrystusa, dodaje: "Będzieszli nieprawości upatrywał [przypisując je nam], Panie! Któż się ostoi? Aleć u Ciebie jest odpuszczenie, aby się Ciebie bano [czczono]" - wersety 3,4.

    Jakże cenne są takie zapewnienia, kiedy dusza jest boleśnie świadoma swych słabości i swej zupełnej niezdolności do pełnego zaspokojenia doskonałego prawa sprawiedliwości! Jakże błogosławiona jest świadomość, że gdy nasze serca są wierne i oddane, Bóg nie przypisze nam nieuniknionych wad naszego ziemskiego naczynia! Jeśli codziennie przybliżamy się do Niego w celu oczyszczenia przez zasługę naszego Odkupiciela, nasze niedociągnięcia nie są nam przypisywane, lecz chętnie odpuszczane i zmywane. Doskonała sprawiedliwość naszego Zbawiciela przykrywa nasze niedoskonałości, tak byśmy mogli zbliżać się do Boga przez Chrystusa z pokorną śmiałością i odwagą - po przebaczenie i w odnowionej nadziei po Jego łaskę wprowadzenia nas do Królestwa.

    Jeśli zatem przez wstawiennictwo Chrystusa, Bóg nie dostrzega na razie słabości naszego ciała i w pełni przyjmuje nas oraz ma społeczność z nami jako Swymi drogimi dziećmi, my powinniśmy traktować się nawzajem w ten sam sposób, nie zważając na słabości ciała i nie oskarżając się z ich powodu, które każdy z nas pokornie wyznaje i które oni, podobnie jak my, szczerze usiłują przezwyciężyć, przez łaskę Bożą, najlepiej jak potrafią. Do każdego prawdziwego dziecka Bożego stosują się słowa Apostoła: "Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam?... Któż będzie skarżył na wybranych Boga? Bóg jest, który usprawiedliwia. Któż jest, co by ich potępił? Chrystus jest, który umarł." (Rzym. 8:31,33,34). Jednak sprawa przedstawia się inaczej, gdy słabości ciała są pielęgnowane, zaspokajane, bez odpowiednich wysiłków skorygowania ich i gdy są usprawiedliwiane, aby błędy mogły być kontynuowane. Wówczas one rzeczywiście nas oskarżają i jeśli szybko nie "osądzimy samych siebie" oraz nie podejmiemy stanowczych środków w celu ich naprawienia, Pan uczyni to dla naszej korzyści (1 Kor. 11; 31,32).

    Wśród trosk, kłopotów i trudności przychodzących na dzieci Pana, powinniśmy w pełni ufać Jemu i zachowywać nasze dusze w pokoju i cierpliwości! Mamy cierpliwie czekać na Pana, aby ułożył sprawy naszych doświadczeń na Jego własny, dobry sposób. Jakże niezbędne jest cierpliwe oczekiwanie na Pana! Psalmista mówi: "Oczekuję na Pana; oczekuje dusza moja i jeszcze oczekuje na Słowo Jego. Dusza moja oczekuje Pana, pilniej niż straż świtania, która strzeże aż do poranku" (Ps. 130:5,6). W każdym doświadczeniu smutku i rozpaczy, kiedy nacisk drażniącej niezgody i urażające przykrości oraz rany, które powodują, że serce krwawi, grożą obezwładnieniem ducha, niech dziecko Boże pamięta, że "On zna i kocha, i troszczy się o nas" i że Jego usługujący anioł jest zawsze blisko nas oraz że nie zostanie dozwolone żadne utrapienie, które byłoby zbyt ciężkie. Drogi Mistrz podtrzymuje nas w próbującym doświadczeniu i nigdy nie dozwoli, aby ono nasiliło się tak bardzo, by cenny stop naszych charakterów został zniszczony czy nawet uszkodzony. O, nie! Jeśli doświadczenia nie będą działały dla naszego dobra, to przez Jego łaskę one zostaną usunięte! On kocha nas tak bardzo, że nie dozwoli na żaden niepotrzebny smutek, żadne niepotrzebne cierpienie (1 Kor. 10:13).

    "Spuść na PANA drogę twoją, a ufaj w Nim, a On wszystko uczyni. I wywiedzie jako światłość sprawiedliwość twoją, a sąd twój jako południe. Poddaj się PANU, a oczekuj Go" (Ps. 37:5-7). Nie powinniśmy być rozczarowani i pozwolić, by nasza wiara słabła, gdy zostanie zastosowana próba cierpliwej wytrwałości, gdy zewnętrzny pokój i cisza, których pragniemy, długo nie nadchodzi. Nasz Ojciec nie zapomniał o nas, kiedy wydaje się, że odpowiedź na nasze modlitwy jest odwlekana. Zewnętrzny pokój i ukojenie nie zawsze są warunkami najbardziej dostosowanymi do naszych potrzeb; a my nie pragniemy warunków, w których nie wzrastałyby i nie rozwijałyby się cenne owoce Ducha. Zatem, "Najmilsi! niech wam nie będzie rzeczą dziwną ten ogień, który na was przychodzi ku doświadczeniu waszemu, jakoby co obcego na was przychodziło, ale radujcie się" (1 Piotra 4:12,13). Pan, który liczy nawet włosy na naszych głowach, nigdy nie jest obojętny na cierpienia i potrzeby Swego najsłabszego i najbardziej pokornego dziecka. O, jakże miła jest świadomość takiej miłującej, nieprzemijającej troski! "Gdy On sprawi pokój, któż go wzruszy" (Hioba 34:29)?

    W każdym smutku i żalu prawdziwy chrześcijanin ma błogosławione pocieszenie, o którym świat zupełnie nie wie. Nikt, oprócz prawdziwych dzieci Bożych, nie może go znać. Jakie jest to pocieszenie? Wy, którzy nigdy nie zaciągnęliście się pod sztandar Krzyża, którzy nigdy nie oddaliście się zupełnie w ręce Pana, w celu dopasowywania i kształtowania do ostatecznego wprowadzenia do Jego Tysiącletniego Królestwa, którzy nigdy nie czyniliście szczerych wysiłków zwalczenia skłonności własnej upadłej natury, którzy nigdy szczerze nie broniliście prawdy i sprawiedliwości wśród nieuczciwego i przewrotnego pokolenia, czy wy możecie znać słodycz tego Boskiego pocieszenia? Jest to cenny balsam z Gilead, balsam dla ducha zranionego na polu życiowej walki; jest to inspirujący i pokrzepiający powiew dla słabnących dusz, boleśnie forsowanych przez nieustępliwego przeciwnika. Jest to kojący dotyk miłującej dłoni na rozpalone czoło szlachetnego uczestnika walki o prawdę i pobożność. Jest to delikatny szept nadziei, miłości i odwagi, kiedy serce i ciało niemalże omdlewa. To jest Boskie pocieszenie, jedyne pocieszenie, które ma uzdrawiające i pokrzepiające właściwości. Ono jest zarezerwowane jedynie dla tych szlachetnych dusz, które jako żołnierze Krzyża, wiernie znoszą niebezpieczeństwa, ciężary i gorąco dnia w służbie dla Króla królów; natomiast ci, którzy apatycznie dryfują z prądem świata i prowadzącymi do ruiny skłonnościami ludzkiej natury, nigdy nie zaznają tej słodyczy.

    Jakże miłujący i czuły jest nasz Bóg oraz jak mądry i potężny! Jego obietnice nigdy nie zawiodły tych, którzy pokładają ufność w Nim. Możemy odczuwać, że nasze wysiłki bycia dobrym i czynienia dobrze, są bardzo bezowocne, że opozycja zewnętrzna i wewnętrzna jest bardzo silna; lecz gdy jesteśmy słabi, gdy uświadamiamy sobie naszą własną bezradność i niezdolność, wtedy możemy być mocni w Panu i w sile Jego mocy. Jest to wtedy, gdy możemy uświadomić sobie, że Jego moc dopełnia naszą słabość. Fakt, że jesteśmy bezsilni i słabi, nie oddziela nas od miłości i mocy Bożej, gdy staramy się pełnić Jego wolę, ponieważ "On wie jakim tworem jesteśmy, pamięta żeśmy prochem." Tak więc coraz bardziej uchwyćmy się tej siły Pana, abyśmy mogli odważnie realizować nasz bieg pomimo trudności i utrapień. Naprawdę cenna jest dla wiernego sługi Boga usługa bólu i smutku!

"WIDZIELIŚCIE CIERPLIWOŚĆ HIOBA"

    Poświęcony lud Boży w każdym Wieku czerpał błogosławieństwa z utrapień i smutków. Psalmista Dawid mówi: "Jest mi to ku dobremu, żem był utrapiony, abym się nauczył ustaw Twoich" oraz: "Pierwej niżem się był uniżył, błądziłem; ale teraz wyroku Twego przestrzegam" (Ps. 119:71,67). Wierny sługa Boży, Hiob, znosił niemalże obezwładniające go utrapienia, lecz Pan wyprowadził go zwycięsko, kiedy próby osiągnęły zamierzony skutek. On był wypróbowany i wzmocniony przez doświadczenia, które otrzymał przechodząc utrapienie. Niewielu, jeśli ktokolwiek z nas, mógłby cierpieć więcej. On doznał utraty wszystkich swoich dóbr, potem straty wszystkich swoich dzieci, które kochał, następnie utracił miłość i lojalność żony, a ostatecznie został dotknięty bolesną chorobą - wrzodami od głowy aż po stopy. Aby uwieńczyć to wszystko, słysząc o jego wielkich utrapieniach, odwiedziło go trzech jego przyjaciół i zamiast być jego prawdziwymi pocieszycielami, powiększyli jego smutek przez usilne twierdzenie, że jego własne grzechy musiały być przyczyną tych wszystkich nieszczęść, że jego doświadczenia z pewnością są karaniem od Pana za niewierność. Biedny Hiob był na pewno bardzo znękany!

    Lecz czy on stracił wiarę w Boga? Posłuchajmy go: "PAN dał, PAN też wziął, niech będzie imię PAŃSKIE błogosławione" (Hioba 1:21). "Oto, choćby mię i zabił, przecież w nim będę ufał" (Hioba 13:15). Rzeczywiście Hiob był ciężko doświadczony, lecz w tym wszystkim zachował prawość swego charakteru i wiarę w Boga. On nie oskarżał Boga o niesprawiedliwość i Bóg nie opuścił Swego wiernego sługi. Wszechmogący zganił jego oskarżycieli i zażądał, by złożyli ofiarę, a Hiobowi polecił, by modlił się za nich, żeby ich występki mogły działać dla ich ostatecznego dobra. Po tych doświadczeniach Hiob był błogosławiony bardziej niż przedtem. Bóg uczynił go wielkim typem ludzkiej rodziny, jej kłopotów w upadłym stanie i ostatecznego przywrócenia do wszystkiego, co zostało utracone w Adamie, z błogosławieństwami z dodatkowych doświadczeń, które uczynią ich mądrymi. Jak wierny jest Pan we wszystkich Swych działaniach! Doprawdy Jego dzieci nigdy nie powinny wątpić w Jego miłość, ponieważ

    "Cokolwiek by się stało,
Wiara mocno może ufać Jemu."

W BOSKIEJ RODZINIE

    Kiedy na podstawie opatrznościowego kierownictwa Pana w naszym życiu osiągamy trwałą ufność w Nim, to wprowadza nas w cenną osobistą znajomość oraz zażyłość z Nim i uczymy się rozkoszować w Panu. To jest wtedy, gdy serce spełnia prośby serca, kiedy błagalna modlitwa przynosi rozpoznanie odpowiedzi w pokoju, kiedy Boska miłość i troska jest wyraźnie dostrzegana w kierowaniu naszą drogą, wtedy możemy rozpoznać stałą obecność Ojca i Syna z nami. Zatem jakkolwiek ciemna może być nasza droga, jakkolwiek groźne burze mogą szaleć wokół nas, myśl, że Boska opieka jest zawsze nad nami, sprawi, że jako dzieci Pana nigdy nie będziemy rozpaczać; chociaż jesteśmy porzuceni, nie giniemy, choć prześladowani, nie jesteśmy opuszczeni. Wiemy, że ręka naszego Ojca zawsze jest u steru, że Jego miłość i opieka jest pewna i niezawodna. My, którzy odczuwamy prawdziwą jedność serca z Bogiem, nauczyliśmy się dostrzegać Go jako Źródło wszelkiej dobroci, prawdy i błogosławieństw. Zatem On wszystek jest przez nas umiłowany. Jego Prawo jest naszą rozkoszą. Jego przyjaźń i miłość jest prawdziwym impulsem do życia. Zatem gdy serce skupiło się wokół Boga, to najbardziej naturalną skłonnością jest poruczenie swej drogi Jemu. Jako zupełnie oddani Bogu, możemy prawdziwie śpiewać z poetą:

"Zatem idę, nie wiedząc,
Nie wiem czy mogę;
Wolę raczej podążać z Bogiem w ciemności
Niż sam jeden w światłości;
Wolę raczej podążać z Nim przez wiarę
Niż sam przez widzenie."

    Z pewnością takie są pragnienia naszych serc i jako ich rezultat będzie nam towarzyszyć Boska łaska. Gorliwe modlitwy sprawiedliwych przyniosą wiele korzyści w słusznym dla Boga czasie, chociaż obecnie oni mogą być niezrozumiani, fałszywie przedstawiani i oczerniani, to wówczas okażą się jako światła - czyści, pozbawieni wad i powszechnie objawieni; a ich sąd, sprawiedliwość oraz uczciwość ich postępowania i ich serc, będą objawione niczym światło słońca w południe. Nawet teraz, gdy jesteśmy w stanie przygotowania do naszego miejsca w Królestwie, w nieprzyjaznym świecie, jesteśmy karmieni i wzmacniani przez prawdę i jej ducha. Radujemy się i jesteśmy zadowoleni z powodu nauczania, jakie Pan nam zapewnia. Naprawdę drogocenne są obietnice Boże umieszczone w Jego Słowie; na chwałę Jego obfitującej łaski, wierny lud Pański w teraźniejszości i przeszłości niesie obszerne potwierdzenie ich wypełniania się.

SB ’06,73-79; BS ’06,71-77.

Wróć do Archiwum