BOSKA OPATRZNOŚĆ

"Czy rozumiesz co czytasz?" zapytał Filip. "Jakże mogę zrozumieć", odpowiedział Etiopczyk, "jeśli mi ktoś nie wyjaśni?" "Bo sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu" - Rzym. 10:10

    BOSKA OPATRZNOŚĆ w naszych chrześcijańskich doświadczeniach powinna być uważnie obserwowana, jeśli w pełni chcemy korzystać z ich błogosławieństw i instrukcji. Lecz to wymaga większej wiary od tej, którą przejawialiśmy na początku poświęconego życia. Wzrost wiary wymaga dodatkowej wiedzy i doświadczenia. Nasza lekcja przedstawia Boską opatrznościową troskę o Jego lud z dwóch punktów widzenia: (1) Jego troskę o tych, którzy poszukują światła Prawdy; Jego zamiar, aby ich szczere pragnienia w zakresie Prawdy mogły być nagrodzone i Boskie kierownictwo, aby Prawda dotarła do nich w korzystnych warunkach. (2) Pańską gotowość do użycia ich w służbie, jako sług Jego opatrzności, tych z Jego poświęconego ludu, którzy przyjęli właściwą postawę przed zaangażowaniem się w Jego służbie.

    Ewangelista Filip był sługą Boskiej opatrzności w zapoczątkowaniu wąskiej drogi uczniostwa przez etiopskiego eunucha - i prawdopodobnie przez niego dobra nowina dotarła do Afryki. Właśnie taką osobę Panu upodobało się wykorzystać jako Swego rzecznika w służbie Prawdy. Udowodniwszy swą wierność w poprzedniej pracy służenia stołom, został wywyższony i stał się ambasadorem Boga w głoszeniu Ewangelii w Samarii; a obecna lekcja ukazuje go jako jeszcze bardziej prowadzonego przez Pana i używanego w Jego błogosławionej służbie. Jest w tym zachęcająca lekcja dla wszystkich, którzy mają tego samego ducha - to samo pragnienie służenia Panu i Jego sprawie. Wierność w małych sprawach z pewnością przyniesie większe sposobności służby (Łuk. 16:10).

    Nie mamy informacji, w jaki sposób Pan "rzekł do Filipa", wysyłając go na drogę, na której spotkał powóz eunucha. Jednakże możemy być pewni, że wskazówka była dla Filipa wystarczająco zrozumiała, iż jest czymś więcej niż tylko domysłem czy wrażeniem. Powinniśmy także pamiętać, że był to okres, w którym Pan czasami używał nadzwyczajnych środków porozumiewania się, bardziej niż obecnie - niewątpliwie, jedynie w celu utwierdzenia wiary Swych sług, jak również dzieła pierwotnego Kościoła. Obecnie postępujemy bardziej przez wiarę niż przez widzenie i cuda. Jednak światło Prawdy świecącej obecnie z Boskiego Planu i Słowa jest tak jasne, że możemy bezpiecznie powiedzieć, iż pod każdym względem mamy przewagę nad żyjącymi w tamtym czasie. Powinniśmy pamiętać, że w czasie wydarzeń naszej lekcji nie było żadnych pism Nowego Testamentu. Zatem nie było nic prócz Zakonu i Proroków do pomocy i prowadzenia Apostołów i pierwszych ewangelistów, z wyjątkiem bardziej lub mniej cudownych interwencji Boskiej opatrzności.

WYSŁANIE SPECJALNEGO POSŁANNIKA

    Nawet gdy już dowiedzieliśmy się o Boskiej szczególnej trosce o Jego lud, jesteśmy skłonni się dziwić, iż w opisywanym wydarzeniu o pewną osobę została okazana szczególna troska; że został wysłany specjalny posłannik do przekazania instrukcji na chrześcijańską drogę. Boska opatrzność nie nadzoruje życia wszystkich ludzi w ten sam sposób. Jest bardzo oczywiste, że było coś w charakterze tej osoby, coś w postawie jej serca w stosunku do Boga, co podobało się Jemu i nadawało się do przyjęcia przez Niego, że Bóg sprawił, iż ten cud zadziałał na jej korzyść - że ta osoba mogła zrozumieć wyjaśnienie ewangelisty na temat fragmentu z proroctwa Izajasza. Widocznie eunuch był głęboko religijnym człowiekiem, który wszedł w kontakt z religią żydowską i te uczucia zaprowadziły go na nabożeństwo do Jeruzalem, a także by uzyskać dodatkową wiedzę o prawdziwym Bogu. Przypadek tego urzędnika królowej etiopskiej, podobnie jak Samarytan, był okazaniem szczególnej łaski, ponieważ oni nie byli Żydami w pełnym tego słowa znaczeniu; eunuchowie nie byli w pełni akceptowani jako prozelici ani nie przyznawano im przywilejów społeczności żydowskiej (5 Moj. 23:1). Do tego czasu dozorca majątku królowej, podobnie jak Korneliusz i wierzący Samarytanie, byli częścią klasy Łazarza, leżąc u bramy bogacza i pragnąc nakarmić się drobinami z obfitego stołu błogosławieństw i obietnic, które Bóg udzielił Izraelowi. Przypadek Korneliusza wskazuje, że to wydarzenie miało miejsce po zakończeniu izraelskich "siedemdziesięciu tygodni" łaski i że nadeszła zmiana dyspensacyjna. Dom Izraela został odrzucony; koniec szczególnej łaski dla Izraela wiąże się z przyjściem Ewangelii i czasem, w którym klasa Łazarza została przyjęta na łono Abrahama. Filip, jako anioł lub posłannik Pana, został wysłany, by symbolicznie przenieść tego reprezentanta klasy Łazarza w ramiona ojca Abrahama, jako prawdziwe dziecko Abrahama, przez wiarę.

    Etiopczyk znalazł się w głównym ośrodku religii, którą oceniał jako prawdziwą. On wracał z Jeruzalem z kopią manuskryptu jednego ze świętych proroków, Izajasza - w tamtych czasach stanowiącego kosztowny skarb. Na to, że manuskrypt był czytany w języku greckim, a nie w hebrajskim, wydaje się wskazywać słowo Esaias, które jest grecką formą słowa Izajasz. On był głodny i spragniony Prawdy i czynił możliwie największe wysiłki, by ją zdobyć, czego dowodem było nabycie manuskryptu, długa podróż oraz czytanie go w jej trakcie. Jego słowa do Filipa są dowodem, że było to więcej niż tylko czytanie - że on studiował to proroctwo. Czyż możemy się dziwić, że szczególna Boska OPATRZNOŚĆ została zamanifestowana wobec tego człowieka - wobec osoby o takim stanie serca, głodnej i spragnionej zrozumienia Słowa? Nie dziwimy się temu. Jest to w pełnej zgodności z Pańską obietnicą, że tacy będą napełnieni, że tacy poszukiwacze znajdą, że takim pukającym drzwi Prawdy zostaną otwarte. Pamiętajmy, że jesteśmy pod opieką tego samego Boga i że On się nie zmienia. Nauczmy się lekcji, że tak dzisiaj, jak i zawsze, On jest w stanie pomóc szczerej osobie pytającej o Boski plan.

CZASY I OKRESY

    Inna lekcja tutaj zawarta odnosi się do czasów i okresów. Bóg mógł skierować urzędnika do zgromadzenia Kościoła w Jeruzalem i ku instrukcjom będących tam Apostołów. Lecz to widocznie nie byłoby dla niego tak korzystne. Po otrzymaniu instrukcji od Apostołów, on mógłby opowiedzieć to uczonym w Piśmie i Faryzeuszom i wrócić z powrotem zakłopotany, z bardziej lub mniej błędnymi wyjaśnieniami. W Pańskiej opatrzności on prawdopodobnie słyszał już o chrześcijanach i ich twierdzeniach, że przyszedł Mesjasz oraz że został ukrzyżowany i jest zupełnie możliwe, iż znał drugą stronę tych wydarzeń od głównych kapłanów i nauczycieli twierdzących, że cała sprawa jest podstępem, oszustwem. Prawdopodobnie, właśnie te myśli skłoniły go do nabycia manuskryptu, który czytał i doprowadziły go do postawy umysłu skłonnej do przyjęcia Prawdy wyłożonej przez Filipa.

    Uczmy się z tego nie tylko w odniesieniu do naszych własnych spraw, lecz także w odniesieniu do ogólnej służby dla Prawdy biblijnej, by bezgranicznie ufać w Boską mądrość imoc - pamiętając, że Pan zna tych, którzy są Jego i że On wie, jak najlepiej doprowadzić ich do kontaktu z Prawdą. Ta lekcja, właściwie wyuczona, nie osłabi naszych rąk w Boskiej służbie; ponieważ prawdziwi słudzy ciągle pragną działać i są gotowi do służby, tak jak Filip. Ta lekcja posłuży do wzmocnienia naszych serc i oddalenia od nas tego strachu, który jest przeszkodą do osiągnięcia pokoju przez liczne dzieci Boże. Nie obawiajmy się o Pańskie Słowo, lecz pamiętajmy Jego oświadczenie przez Proroka: "Tak będzie słowo Moje, które wyjdzie z ust moich; nie wróci się do mnie próżno, ale uczyni to, co mi się podoba, i poszczęści mu się w tym, na co je poślę" (Izaj. 55:11).

    Powóz wyprzedził i minął Filipa na drodze, a podróżnik jechał powoli, aby mógł czytać. On czytał głośno, zgodnie ze zwyczajem tamtych czasów i kraju oraz według nakazów nałożonych na lud przez żydowskich nauczycieli. Faktycznie, była to jedna z żydowskich zasad, że wierni powinni czytać podczas podróży, jeśli nie mają towarzystwa. Nie wiemy, jak duch polecił Filipowi przywitać eunucha; możliwe, że w ten sam cudowny sposób, w jaki został posłany na tę drogę lub być może, będąc posłany na tę drogę rozglądał się za celem swej misji i słysząc człowieka czytającego proroctwo, Filip prawdopodobnie od razu zrozumiał, że była to przychylna osoba i sprzyjający czas do głoszenia posłannictwa, którego służbie jego życie zostało poświęcone. To udziela nam wskazówki - że lud Boży proporcjonalnie do tego, jak pragnie być sługami Prawdy, powinien trwać w ciągłym pogotowiu, by dostrzegać sposobności służby i powinien oczekiwać, że będzie prowadzony i używany przez Pana. Lud Pana jest sługami Pana, sługami Prawdy i powinien się starać, by wykorzystać każdą nadarzającą się sposobność służby, nie wiedząc, która z nich będzie szczególnie błogosławiona przez Pana. Kiedykolwiek widzimy dowody oddania dla Pana i Jego Słowa, powinniśmy być czujni by, wyciągnąć pomocną dłoń. Tak jak Filip, powinniśmy szukać sposobności do rozmowy z takimi osobami, mając na uwadze pomoc, której one potrzebują, tę samą pomoc, której Pan nam udzielił wyznaczoną przez Niego drogą. Powinniśmy być czujni, by dalej rozdzielać błogosławieństwa, które otrzymaliśmy i traktować to za priorytetową sprawę w życiu tych, którzy poświęcili samych siebie służbie Króla królów.

PYTANIE FILIPA

    Słowa "czy rozumiesz co czytasz?" nie zawsze muszą być dobrze przyjęte, lecz był to bardzo bezpośredni sposób przybliżenia jego sprawy. Dobrze jest używać taktu, lecz myślimy, że wielu z ludu Pańskiego skłania się raczej, by wykazywać zbyt wiele taktu i nie są wystarczająco otwarci w swych wysiłkach przedstawiania posłannictwa Ewangelii. Gdyby Filip był pod zbyt dużym wpływem tego bojaźliwego uczucia odnośnie taktu, to mógłby rozmawiać z urzędnikiem jakiś czas tylko o pogodzie i zbiorach, o jego etiopskim domu, o pokoju i dobrobycie tego kraju, jego eksporcie i imporcie oraz religijnym statusie ludzi. I tak stopniowo mógłby odprowadzić umysł swego rozmówcy daleko od tej najważniejszej ze wszystkich spraw. Zważywszy, że on słyszał urzędnika i wiedział, co on studiuje, nie moglibyśmy myśleć o lepszym wstępie do jego posłannictwa niż metoda i język przyjęty przez Filipa: "Czy rozumiesz co czytasz?"

    Można powiedzieć, że było to pytanie testowe. Gdyby mężczyzna miał zrozumienie tego, co czytał, nie obraziłby się, lecz z zadowoleniem powiedziałby: "Tak przyjacielu, dzięki Bogu rozumiem, i wiedza ta jest dla mnie bardzo cenna. Czy ty także to rozumiesz?" Gdyby miał usposobienie hipokryty, podobnie jak Faryzeusze, z którymi rozmawiał Jezus, to przyznałby, iż ma wiedzę na ten temat, a wtedy, by przykryć własną niewiedzę, wypowiedziałby kilka ogólnych uwag i skierowałby rozmowę na inne tory. Nie mamy się spodziewać, że ci, którzy są pokroju Faryzeuszy, przyjmą od nas Prawdę bardziej niż od Pana. Powinniśmy wiedzieć, zgodnie z Pańskim Słowem, że Prawda jest celowo ukryta przed wszystkimi, którzy nie mają właściwej postawy serca do jej przyjęcia i zachowania - prawda jest dla nich niejasna, niewyraźna i niezrozumiała. W przypadku sekciarskich nauczycieli jest pewna trudność; podobnie jak Faryzeusze i uczeni w Piśmie z tamtych czasów, oni mówią: "Czy my również jesteśmy ślepi?" Oni twierdzą, że wiedzą; lecz wiemy, że oni są świadomi, iż nie wiedzą. Dlatego nasz Pan powiedział do ich poprzedników, że trwają w ciemności, ponieważ nikt nie może się spodziewać, że będzie uczony przez Boga, gdy trwa w zarozumiałym i nieuczciwym stanie umysłu chełpiącego się wiedzą i wiarą, której mu brakuje (Jana 5:43, 44).

POSZUKIWACZE PRAWDY

    Wszyscy ci, do których Pan posyła posłannictwo Swej łaski, są bardzo podobni do Etiopczyka z naszej lekcji - szczerzy, uczciwi poszukiwacze Prawdy - bezpośrednio przyznają się, że nie wiedzą oraz nie są zbyt dumni, by przyjąć taką formę pomocy, jaką Pan może im dostarczyć. On nie zatrzymał się, by zapytać: "Czy ty jesteś kapłanem? Czy Faryzeuszem? Czy może doktorem prawa?" Było dla niego wystarczające, że ewangelista potrafił przedstawić to, w co wierzył, iż jest przesłaniem od Boga oraz że znał tekst zawierający różne stwierdzenia i obietnice, których on nie rozumiał. On wierzył, że Bóg, który dał to proroctwo, był zarówno zdolny, jak i chętny do zapewnienia jego wytłumaczenia, którego on poszukiwał. Natomiast ten, kto mógłby podać taką interpretację, która wyjaśniłaby jego pytania, tym sposobem dowiódłby, iż jest nauczycielem od Boga, sługą Prawdy, nosicielem światła.

    Było to zasugerowane przez odpowiedź eunucha, gdy rzekł: "Jakże mogę rozumieć, jeśli mi ktoś nie wyjaśni?" On tak żarliwie poszukiwał Prawdy, że sama sugestia pomocy przekazana w pytaniu Filipa była wystarczająca do wzbudzenia jego pełnego zainteresowania. On zaproponował Filipowi miejsce obok siebie w powozie, mając w ten sposób nadzieję na otrzymanie informacji, której potrzebował. Nie jesteśmy zaskoczeni, że serce tak szlachetne, a jednak tak pokorne i skłonne, by się uczyć, było szczególnie wyróżnione przez Pana, który posłał swego szczególnego posłannika dla jego pouczenia, podczas gdy tysiące ludzi przeszły obok, oceniając proroctwo jako bezwartościowe. Tak samo jest obecnie; i chociaż ogólnie Pan nie prowadzi Swego ludu w cudowny sposób, w jaki skierował Filipa, by głosił słowa żywota, niemniej jednak mamy ogólne wskazówki podobne do tych, na przykład, "abym opowiadał Ewangelię cichym." "Kto ma uszy ku słuchaniu niechaj słucha" (Izaj. 61:1; Mat. 13:9; Obj. 2:7).

    Jak oświadcza Prorok, naszym posłannictwem jest zawiązywanie skruszonych serc, a nie kruszenie serc; mamy głosić Ewangelię Chrystusa tym, którzy dają się uczyć, a nie tym, którzy wykazują upór. Wobec twardych, nieprzystępnych serc zadziała Bóg. On będzie je kruszył na kowadle utrapień, kłopotów i kar, we właściwym dla Niego czasie i właściwym sposobem. W międzyczasie, obecnie On poszukuje kandydatów na Swój lud wśród tych, którzy są gotowi na przyjęcie Prawdy Słowa i już do pewnego stopnia dają się uczyć. Nie powinniśmy marnować czasu na daremne wysiłki, przeciwne biblijnym zasadom. Niechaj kaznodzieje, którzy nie mają Ewangelii, lecz jedynie przesłanie o reformowaniu się, głoszą reformy polityczne, społeczne i moralne, zajmując się przekazywaniem takich mało istotnych wieści. Pańskie Słowo do Jego poświęconych sług brzmi: "Namaścił mnie Pan, abym opowiadał Ewangelię cichym, posłał mię, abym zawiązał rany tych, którzy są skruszonego serca!"

    Oczywiście, to nie przypadkowo, lecz opatrznościowo Etiopczyk rozważał konkretny fragment z proroctwa Izajasza, który odnosi się do naszego Pana, jako Baranka, który nie otworzył Swoich ust w obronie przed tymi, którzy Go strzygą; mówiąc o Jego pokorze oraz jak przemocą odebrano Jemu życie i stawiając pytanie dotyczące Jego potomstwa. Nic dziwnego, że pasażer powozu był zadziwiony, nic dziwnego, że wszyscy Żydzi byli zdziwieni. Niewątpliwie to proroctwo, podobnie jak większość proroctw, może być jedynie w małej części zrozumiane, dopóki się nie wypełni. Ono może być zrozumiane jedynie w świetle jego wypełnienia się i to tylko przez tych, którzy mają właściwą postawę serca i są pod wpływem instrukcji, przewodnictwa, Ducha Świętego.

    W związku z tym powinniśmy zauważyć, że (1) chociaż Pismo Święte jest "mieczem ducha, Słowem Bożym", zdolnym by uczynić kogoś mądrym, ono nie może być zrozumiane, zanim nadejdzie na to właściwy czas od Pana. (2) Ono może być zrozumiane jedynie przez przewodnictwo i instrukcje Ducha Świętego, a jednak w tym przypadku (3) dla szukającego odpowiedzi Duch Święty nie działał za pośrednictwem Biblii czy jakiegoś procesu umysłowego, lecz przez żywego przedstawiciela Boga; przez posłannictwo Ewangelii otrzymane od Pańskiego reprezentanta i sługi. Prawdziwe dziecko Boże, które poszukuje Boga podążając prawymi ścieżkami i ufając Panu, zgodnie z Jego Słowem, nigdy nie będzie ignorowało czy odrzucało pomocy, której Bogu upodobało się udzielić przez nauczycieli w Kościele. Ono jedynie będzie się starało odnaleźć tych nauczycieli, których Bóg powołuje i odkryć różnicę pomiędzy nimi a nauczycielami sekciarskimi. A jednym z najlepszych, najbezpieczniejszych i najpewniejszych sposobów rozpoznania nauczycieli, których Pan powołuje, będzie ich pokora i zdolność wyjaśniania i tłumaczenia Słowa Bożego, które jest przedtem "ku naszej nauce napisane" (Rzym. 15:4). Były to jedyne referencje złożone przez Filipa w jego służbie dla Prawdy. On został wyuczony od Boga przez Apostołów i teraz z kolei sam był zdolny do przekazania w zrozumiały sposób, słuchającemu go podróżnemu, prawdy o tym, jak Chrystus przyszedł na świat, by go odkupić, jak umarł za ludzkie grzechy, jak zmartwychwstał i wstąpił do chwały.

    Niewątpliwie Filip wyjaśnił dalej swemu słuchaczowi, iż ci, którzy przyjęli Chrystusa jako Swego Zbawiciela i którzy pragnęli zostać Jego uczniami, podejmując swoje krzyże, by podążać za Nim, powinni wyrazić swoje poświęcenie dla tej sprawy przez chrzest wodny. Widocznie podjęcie decyzji co do dalszego życia nie zajęło urzędnikowi dużo czasu i gotowość jego serca do podążania za Barankiem, gdziekolwiek On poprowadzi, jest pokazana przez szybkość jego decyzji o chrzcie.

    Filip był gotowy do przyjęcia jego jako współczłonka Kościoła Chrystusowego i gotowy do udzielenia mu symbolu wejścia do Ciała Chrystusa - chrztu wodnego - kiedy tylko dał dowód przyjęcia Pana i poświęcenia się Jemu. On nie uczynił żadnej wzmianki, że nowo powołany powinien nauczyć się katechizmu lub że powinien wyznać coś jeszcze, jak błędnie w ciemnych wiekach, a nawet jeszcze teraz uczy się o tym jako niezbędnym do zbawienia. Filip nie powiedział też: "Teraz zapiszę twoje imię i na tej podstawie będziesz uważany za członka Kościoła, i postaram się o upoważnienie ciebie do głoszenia Ewangelii w Etiopii." Nie, w tamtym czasie ten temat nie był zagmatwany zbytecznymi, sztucznymi sekciarskimi stwierdzeniami nieprzedstawiającymi żadnej wartości, które nie pomagają wierzącemu, by jego powołanie i wybór uczynić pewnym. Mówimy o tych, którzy nie potrafią zrozumieć spraw duchowych. Serce, które słyszy i dostrzega łaskę Bożą i które prawdziwie ją akceptuje, musi w odpowiednim czasie tak bardzo zachwycić się tym, co słyszało i widziało, że nie może powstrzymać się od wyrażenia zewnętrznej manifestacji swej radości, pokoju, nadziei, ufności i wdzięczności. Jak oświadczył Apostoł: "nie możemy tego, cośmy widzieli i słyszeli, nie mówić." Wszyscy chrześcijanie, którzy otrzymali światło Prawdy, dostrzegli łaskę Bożą objawioną w Boskim Planie, doświadczyli, iż Pan jest łaskawy i słyszeli wspaniałe rzeczy o "tak wielkim zbawieniu, które wziąwszy początek opowiadania przez samego Pana od tych, którzy go słyszeli, nam jest potwierdzone" - nie powinni, nie mogą milczeć ani chować swego światła pod korzec. Jeśli tak uczynią, będzie to oznaczało zgaszenie ich światła, zahamowanie ich wzrostu, a trwanie w takim stanie przez całe Tysiąclecie będzie ostatecznie oznaczało ich zniszczenie we wtórej śmierci - ci, którzy wybierają zło i wstydzą się Pana i Jego Słowa, po jasnym dostrzeżeniu błogosławieństw Królestwa, nie tylko nie nadają się do przyszłych Wieków po Tysiącleciu, lecz takich Pan będzie się wstydził i podejmie decyzję, by nie przedłużać im życia w żadnym stopniu, co będzie najlepszym rozwiązaniem dla nich i dla wszystkich zainteresowanych (Łuk. 9:26).

SB ’06,85-89; BS ’06,85-89.

Wróć do Archiwum