Poranek zmartwychwstania
Wielu śpi, lecz nie na zawsze;
Nadejdzie dla nich wspaniały świt;
Już nikt nas nie rozdzieli
W poranku zmartwychwstania.
Z największych głębin oceanu,
Z odległych pustyń i równin,
Z dolin i wzgórz,
Znów powstaną niezliczone tłumy.
Kiedy patrzymy na drogie latorośle,
Z taką troską pielęgnowane,
Brutalnie zabrane z naszego łona,
Jakże trapią się nasze zbolałe serca!
Pochylamy się nad maleńkim grobem,
Aż słońce chyli się ku zachodowi,
Czując, że wszystkie nasze nadzieje
Zginęły wraz z ukochaną latoroślą.
Tak, oni śpią, lecz nie na zawsze
W samotnym i cichym grobie;
Błogosławiona obietnica!
Oni zostaną obudzeni!
Jezus umarł, by ocalić straconych.
Wielu śpi, lecz nie na zawsze;
Nadejdzie dla nich wspaniały świt;
Już nikt nas nie rozdzieli
W poranku zmartwychwstania.