EWOLUCJA A BIBLIA
"Pan Bóg ukształtował człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia; i stał się człowiek istotą żyjącą" 1 Mojżeszowa 2:7 (NKJV)
ŻEGLUJĄC po Pacyfiku, Karol Darwin dążył do zaspokojenia swej wielkiej ciekawości poznawania natury. Wnioski doprowadziły go do sformułowania idei - jednak nie wszystkie były jego własnymi - które zupełnie zmieniły świeckie i religijne poglądy świata. Pogląd akceptowany do tamtego czasu głosił, że ziemia była młodą planetą. Teoria Darwina wymagała o wiele starszej planety i to spowodowało zaciekłe kontrowersje. Niemniej jednak, gorąco wspierana przez wybitnych ludzi, takich jak Thomas H. Huxley i Ernst H. Haeckel (niemiecki uczony, który wysunął swą własną teorię "rekapitulacji"), ewolucja stała się teorią przyjmowaną w świecie naukowym. Richard Dawkins, zoolog i autor, zdeklarowany uczeń Darwina, nazwał go największym uczonym, jakiego wydała Brytania.
Wydaje się zatem, że Adam i Ewa zostali "usunięci", a kod DNA znalazł się w "centrum" zainteresowania. Kod genetyczny DNA (kwas deoksyrybonukleinowy), ze swoją strukturą o 64 "słowach", jest odpowiedzialny za regulację rozwoju komórek u wszystkich żywych stworzeń. Współcześni darwiniści podtrzymują ten fakt, jako dowód podstawowych idei Darwina.
Od czasu, gdy w 1859 roku pojawiło się nowatorskie dzieło Darwina "O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru", nauka o ewolucji niewątpliwie podkopała wiarę milionów ludzi. Badania prowadzone od ponad 150 lat przez naukowców od Malthusa do Mendla mają na celu umocnienie tej teorii, mnożąc niezliczone argumenty, które pozostają w jawnej sprzeczności z Biblijną nauką o stworzeniu.
Jak można się było spodziewać, to wywołuje gorącą dyskusję pomiędzy ewolucjonistami a obozami kreacjonistów. W ten bój wkroczył papież. Chociaż oświadczenie Jana Pawła II, że "teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą" potwierdza jedynie wieloletni pogląd kościoła katolickiego - katolickie szkoły od dawna uczą ewolucji - jest to znaczące publiczne ustępstwo i z rozczarowaniem zostało przyjęte przez wielu chrześcijan.
ZBADANIE TEORII EWOLUCJI
POGLĄD proponowany przez ewolucję, że nowe gatunki rozwijają się z przypadkowych połączeń kodu genetycznego oraz że ma miejsce odrębny rozwój identycznych, lecz odizolowanych od siebie gatunków, stanowi w zasadzie podstawę bieżących poglądów w tej dziedzinie.
"Przerywana równowaga", rodzaj drgającej, skaczącej ewolucji, która wytwarza duże zmiany w obrębie gatunków, a następnie zwalnia na długi czas, jest innym sposobem patrzenia na tę samą sprawę: człowiek jest wytworem naturalnej, bezosobowej siły. Innymi słowy, jest przypadkiem, aczkolwiek szczęśliwym.
S.J. Gould, wiodący amerykański paleontolog i jeden z głównych rzeczników ewolucji uważa, że ewolucyjne wyjaśnienie pochodzenia człowieka wyraźnie wypiera tradycyjne poglądy religijne. On dalej zauważa, że długość życia bakterii ogromnie przewyższa długość życia człowieka na ziemi i że kiedy rodzaj ludzki wyginie, bakterie będą żyć nadal. On stosuje do bakterii stwierdzenie, które chrześcijańskie wyznania stosują do Boga, że one "były, są i będą istnieć".
Wielu ewolucjonistów jest ateistami. Oni uczą, że świat i jego życie roślinne oraz zwierzęce powstało samo, bez inteligentnego Stworzyciela, przez serię przemian z jednej formy w drugą. Jednak teoria ewolucjonistów Darwina mówi, że Bóg stworzył materię, jej siły i pierwszą formę lub raczej kilka pierwszych form życia roślinnego i zwierzęcego, które odtąd same rozwijały się w coraz wyższe formy, kończąc na człowieku. Ci ewolucjoniści (wśród których są niektórzy księża) lubią sprawiać wrażenie, że ich teoria, iż człowiek powstał z małpy człekokształtnej, jest obecnie powszechnie akceptowana przez uczonych, naukowców i ogół duchownych, co wcale nie jest prawdą. Niemniej jednak, ponieważ ta teoria była i nadal jest wykładana w szkołach i uczelniach, a nawet w wielu kościołach oraz była i nadal jest popierana w wielu wystawach muzealnych, książkach, czasopismach, gazetach, programach radiowych i telewizyjnych itd., to wielu ludzi mniej lub bardziej przyjmuje ją, nie myśląc o niej wiele ani nie rozważając na swój własny użytek, czy jest ona w zgodzie z rozumem, faktami i naukami Biblii, czy też nie. Dlatego właściwe będzie zbadanie tutaj pewnych głównych argumentów wysuwanych na jej poparcie oraz przedstawienie pewnych mocnych argumentów przeciwko niej.
Przede wszystkim należy stwierdzić, że ewolucja została zbudowana na najbardziej przesadzonych przypuszczeniach, które przez fakt, że istnieje wielka różnorodność w domysłach ewolucjonistów niezbędnych dla tej teorii, dowodzą swej nierzetelności. Niektórzy z nich twierdzą, że ludzkość istnieje od 2 000 000 lat; inni przypuszczają, że od 100 000 lat, a pomiędzy tymi dwoma liczbami są niemalże niekończące się wahania. Prawie żadna z tych grup nie zgadza się z innymi przypuszczeniami. Niektórzy z nich szacują wiek ziemi na 50 milionów lat, a inni na 4 miliardy lat. Jedni wyznaczają wiek życia roślinnego na 3 miliardy lat, a inni na 40 milionów lat, z szerokim wachlarzem zmienności pomiędzy tymi dwiema skrajnościami. Niektórzy twierdzą, że wytworzony przez nich samych pitekantrop (praczłowiek) żył 750 000 lat temu, natomiast inni uważają, że ten wytwór ich wyobraźni żył 375 000 lat temu. Prawie w każdym szczególe związanym z aspektem czasowym oni poważnie i gwałtownie nie zgadzają się z sobą.
Oczywiście, rozsądni ludzie, w odróżnieniu od tych bujających w obłokach, od razu dostrzegają, że w odniesieniu do tych kwestii oni są pełni przypuszczeń, lecz pozbawieni prawdy, gdyż w przeciwnym razie byliby w rozumnej zgodności w tak zasadniczych sprawach. Pan Darwin w swych dwóch głównych dziełach na temat ewolucji, stawiając wnioski 800 razy używa określeń wyrażających przypuszczenie, takich jak: "przypuszczamy", "gdybyśmy mogli przyjąć", "być może", "mogło tak być". On zbudował swą teorię na bazie 800 współzależnych przypuszczeń. Stosując teorię złożonego prawdopodobieństwa do tak skonstruowanej teorii i bardzo pobłażliwie pozwalając, by choć jeden przypadek z jego 800 przypuszczeń był prawdziwy, to dlatego jednego możliwego przypadku prawdopodobieństwo, że on miał rację wynosi 50%. Prawdopodobieństwo tego, że ta teoria jest prawdziwa, jest takie, jak jeden do ilości zdarzeń, że jest mylna, przedstawionych przez liczbę składającą się z 241 cyfr (która powstaje, gdy cyfrę 2 pomnożymy przez siebie 800 razy; jeśli w jednym calu mieści się 12 cyfr wielkości naszej czcionki, to liczba ta zajmowałaby ponad 20 cali, czyli ponad 6 linii naszego tekstu!). Teoria tak krańcowo nieprawdopodobna nigdy nie powinna być nauczana jako nauka - prawdziwa wiedza. Raczej dawno temu powinna być odłożona do akt, jako zbyt nieprawdopodobna, by ją rozważać.
Jednak odrzucając przypuszczenia i spekulacje ewolucjonistów nie udawajmy się w drugą skrajność, upierając się, że stworzenie ziemi i przygotowanie oraz uporządkowanie jej do zamieszkania przez człowieka zostało dokonane w bardzo krótkim czasie. Powinniśmy zachować w umyśle fakt, że biblijny opis nie mówi nam, ile czasu zajęło Bogu stwarzanie ziemi (1 Moj. 1:1) ani jak długa była przerwa pomiędzy stworzeniem ziemi, a warunkami opisanymi w w.2, kiedy "ziemia była", to znaczy istniała, chociaż "niekształtna i pusta", czy też jak długo Duch, moc Boża, unosił się, czyli zasilał energią wody, jak jest to opisane w 1 Moj. 1:2, przed rozpoczęciem pierwszego z "dni" Boskiego porządkowania materii na ziemi i przygotowywania jej do zamieszkania przez człowieka (1 Moj. 1:3-5).
DNI Z KSIĘGI RODZAJU NIE TRWAŁY 24 GODZINY
Nie powinniśmy też przypuszczać, że te "dni" były jedynie okresami o 24 godzinach, ponieważ określenie "dzień" zarówno w Biblii jak i w powszechnym użyciu, często oznacza o wiele dłuższy okres. W Biblii znajdujemy go w użyciu do okresu trwającego 40 lat (Ps. 95:7-10), do okresu 1000 lat (2 Piotra 3:8); a w powszechnym użyciu mówimy o dniu Lutra, dniu Waszyngtona, itp. Wiemy, że "dni" z 1 Moj. 1 nie były słonecznymi dniami o 24 godzinach każdy, ponieważ ani słońce, ani księżyc nie były widoczne aż do czwartego dnia (1 Moj. 1:14-18); raczej, były one długimi okresami. Biblia wskazuje, że siódmy z tych "dni" ma długość 7 000 lat (zob. Nadszedł Czas, rozdz. II, Nowe Stworzenie, s.16 i Fotodrama Stworzenia); dlatego logicznie uważa się, że pozostałe z tych dni mają tę samą długość, tworząc okres 49 000 (7x7 000) lat. Patrząc na sprawy z tego stanowiska, nie ma żadnej niezgodności z prawdziwymi biblijnymi oświadczeniami (jako różnymi od wyznaniowych poglądów odziedziczonych z ciemnych wieków) dotyczącymi stworzenia, a potwierdzonymi wynikami odkrycia naukowych faktów, jako takich, choć istnieje wielka sprzeczność pomiędzy tymi stwierdzeniami, a niedorzecznymi przypuszczeniami i spekulacjami ewolucjonistów.
BEZOWOCNE POSZUKIWANIE "BRAKUJĄCYCH OGNIW"
Ewolucjoniści poruszyli niebo i ziemię w poszukiwaniu tak zwanych "brakujących ogniw", szczególnie pomiędzy człowiekiem a małpą, lecz nigdy nie znaleźli ani jednego niezaprzeczalnego ogniwa. Niektórzy z nich proponują cztery rzekome "brakujące ogniwa" pomiędzy człowiekiem i małpą - pitekantropa, człowieka z Heidelbergu, człowieka z Piltdown i neandertalczyka. Lecz te ogniwa nie wytrzymują wnikliwych badań i większość naukowców szydzi z nich, szczególnie od czasu, gdy przy pomocy testów chemicznych oraz innymi sposobami dowiedziono, że człowiek z Piltdown jest mistyfikacją.
Następujący opis wskazuje, jak powstały te rzekome "brakujące ogniwa": Dr Dubois, żarliwy ewolucjonista, w 1892 roku znalazł w piaskach Jawy mały fragment górnej części czaszki, 90 cm dalej ząb, a 15 m od tego miejsca następny ząb i kość udową. On twierdził, że należały one do tego samego zwierzęcia - "brakującego ogniwa"! Krótko po tym odkryciu, 24 wybitnych europejskich naukowców zbadało te cztery fragmenty. Dziesięciu z nich powiedziało, że one należały do małpy człekokształtnej; siedmiu stwierdziło, że należały do człowieka, a siedmiu kolejnych (byli to ewolucjoniści) uznało, że były one brakującym ogniwem. Profesor Vircow powiedział: "Nie ma żadnego dowodu na to, że kości te były częściami tego samego stworzenia". Lecz co ewolucjoniści zrobili z tymi dwoma zębami, kością udową i małym fragmentem czaszki? Poprosili "rekonstruktora", by korzystając ze swej wyobraźni, odtworzył cały obraz tego, co uważali za brakujące ogniwo i nazwali tę nieciekawą postać pitekantropem! - małpoludem.
Kilka kości znaleziono w Piltdown, w Anglii oraz niedaleko Heidelbergu i Neandertalu, w Niemczech. Kości połączone z tych trzech znalezisk nie wypełniłyby nawet koszyka o pojemności jednego buszla [buszel - miara objętości (pojemności) ciał sypkich, np. zboża, stosowana w krajach anglosaskich; buszel amer. - 35,2 l; buszel bryt. - 36,4 l - przyp. tłum.], nie mówiąc już owypełnieniu całego ludzkiego szkieletu. Ten sam "rekonstruktor" ze swej wyobraźni uformował z tych kilku kości, trzy "człekokształtne" postacie. Te postacie są dokładnymi obrazami ewolucji - imaginacjami! Rzeczywiście, są one pomnikami niesławy dla ewolucji, pośmiewiskiem biologów; jednak "zgodnie z planem", one wielokrotnie były i niektóre z nich jeszcze są wykorzystywane do zaszczepiania dzieciom i słabo rozumującym dorosłym, poglądu o pochodzeniu człowieka od niższych zwierząt.
Szaleństwo prób ustalenia czegoś określanego jako pochodzenie człowieka na podstawie nielicznych skamielin jest dobrze zilustrowane przez epizod "zęba za milion dolarów" znalezionego na dnie strumienia jakiś czas temu. Wybitni ewolucjoniści uważają, że pochodzi on ze szczęki słynnego, urojonego "brakującego ogniwa" - lecz ich wyobraźnia doznała rozczarowania, gdy niedługo potem, dokładnie taki sam ząb znaleziono w szczęce dzika!
CZŁOWIEK Z PILTDOWN OSZUSTWEM
Jeśli chodzi o człowieka z Piltdown, ogłoszenie przez Muzeum Brytyjskie, że "czaszka z Piltdown" jest falsyfikatem, wywołało jedną z największych sensacji w kręgach naukowych.
Ujawniając, że człowiek z Piltdown był fałszerstwem, biuletyn Muzeum Brytyjskiego wyjaśnił, że pewien nieznany "ekspert" nabył (a) odłamany przód dolnej szczęki pochodzącej od dużej małpy; (b) usunął z niej wszystkie zęby z wyjątkiem dwóch zębów trzonowych; (c) zabarwił szczękę tak, by wyglądała jak skamieniałe kości czaszki znalezione w żwirowni w Piltdown; (d) tak przygotowaną kość szczęki umieścił w żwirowni, w miejscu, gdzie kości były znalezione, robiąc to tak zręcznie, że dwaj eksperci, którzy poszukując skamieniałości, natknęli się na tę szczękę, byli przekonani, że to miejsce nie zostało naruszone; (e) spreparował kość czaszki należącą do innej czaszki tak, by wyglądała jak skamieliny znalezione w żwirowni; (f) spreparował ząb trzonowy i spiłował go tak, by wyglądał jak zęby w szczęce; (g) umieścił spreparowaną kość czaszki, spreparowany ząb trzonowy i skamieniały fragment kości czaszki znaleziony w żwirowni w takiej pozycji, że Charles Dawson i dr Smith Woodward uwierzyli, że one wszystkie były prawdziwymi skamieniałościami. Te zarzuty były wysunięte przez posiadających najwyższe stanowiska naukowe, włączając dr. K.P. Oakleya zMuzeum Brytyjskiego i dr. W.E. LeGrosa Clarka oraz dr. J.E. Weinera, profesorów z uniwersytetu w Oxfordzie. Wielu zdolnych naukowców kwestionowało poprawność "rekonstrukcji" tej czaszki, gdy zostało to dokonane po raz pierwszy, twierdząc, że kości szczęki należały do małpy człekokształtnej lub szympansa, lecz ich protesty nie były brane pod uwagę.
Co do człowieka z Heidelbergu i Neandertalu, kilka kości, które po nich pozostały, wykazuje mniej nieprawidłowości, niż można znaleźć u wielu ludzi żyjących obecnie, nie wspominając już o kościach ludzi zmarłych, zniekształconych przez chemiczne działanie ziemi. W istocie rzeczy, wielu zdolnych naukowców od początku twierdziło, że te znaleziska były kośćmi upośledzonych fizycznie ludzi; wśród nich było wielu ewolucjonistów, którzy to podtrzymywali. Mimo to, mając tak prymitywne oszustwa jako dowód, płytko myślący ewolucjoniści twierdzą, że pochodzenie człowieka od małp człekokształtnych jest udowodnione naukowo!
ŚWIADECTWO SAMYCH EWOLUCJONISTÓW
Niektóre świadectwa ewolucjonistów, przeciwnych twierdzeniom sprzyjającym rzekomym "brakującym ogniwom", będą tutaj właściwe i dlatego zacytujemy je. Profesor Wassman mówi: "Istnieją liczne skamieniałości małp, których szczątki znajdują się w różnych warstwach od dolnego eocenu aż po epokę aluwialną, lecz nie znaleziono żadnego związku pomiędzy hipotetycznymi formami rodowymi przodków, a współczesnym człowiekiem. Cały hipotetyczny rodowód człowieka nie jest podtrzymywany przez żaden skamieniały rodzaj ani żaden skamieniały gatunek". Darwin mówi: "Kiedy dochodzimy do szczegółów, nie możemy udowodnić, że jakikolwiek gatunek uległ zmianie". H.G. Wells, najbardziej fantazyjny ewolucjonista, w swej historii na stronie 69 przyznaje: "Nie możemy powiedzieć, że pitekantrop jest bezpośrednim przodkiem człowieka". Na stronie 116 podaje diagram ukazujący, że żadne z czterech rzekomych "brakujących ogniw", nie mogło być przodkiem ludzkości, ponieważ było ostatnim ze swego gatunku i jako takie nie miało żadnych potomków.
Dr Osborn, inny wybitny ewolucjonista, mówi, że człowiek z Heidelbergu "nie wykazuje żadnych znamion, by miał być ogniwem pośrednim pomiędzy człowiekiem a małpą człekokształtną". Następnie, na temat zębów neandertalczyka, mówi: "Ta jedna szczególna cecha wykluczyła neandertalczyka z przodków rasy ludzkiej". Wielki anatom, prof. Cope, mówi: "Kość udowa [pitekantropa] należy do człowieka; w żadnym sensie nie jest to ogniwo łączące". Dr Orchard oświadcza: "Szczątki, które znaleziono w związku z tą sprawą [te cztery fałszerstwa], są bardzo nieliczne; a co do ich znaczenia ostro spierają się sami naukowcy - zarówno co do ich wieku, jak i tego czy należały do ludzi, czy zwierząt, czy też były [ludzkimi] nieprawidłowościami w budowie". Prof. Bronco z Instytutu Geologii i Paleontologii Uniwersytetu w Berlinie, potwierdza, że człowiek pojawia się nagle w czwartorzędzie. Paleontologia nie mówi nam nic na ten temat - ona nie wie nic o przodkach człowieka". Z tymi uwagami pozostawiamy te cztery falsyfikaty łatwowierności tych, którzy lubią być oszukiwani, choć wswej zarozumiałości uważają się za mądrych. Jak stwierdził Douglas Dewar, F.Z.S., piszący na ten temat w Światowym Przeglądzie Nauki: "Cały obraz jest przekręconym i wysoce spornym dowodem".
OBRAZY W JASKINIACH NIE SĄ DOWODEM
Inny mizerny argument oferowany przez ewolucjonistów jest następujący: W pewnych głębokich, ciemnych jaskiniach, szczególnie w Altamira, w Hiszpanii, znajdują się malowidła i freski różnych zwierząt, a niektóre z tych zwierząt już nie istnieją. Oni twierdzą, że te obrazy mają od 25 000 do 50 000 lat. Lecz według ich własnych słów, w czasach ich małpoludów nie był znany ogień, pochodnie, łuczywa itp. Zatem te obrazy musiały powstać w ciemności. Lecz kto byłby w stanie namalować jakikolwiek obraz, który dobrze odtwarzałby podobizny zwierząt, w takich ciemnościach? Oczywiście nie małpoludy! Jak małpolud wiedział, w jaki sposób zmieszać ze sobą farby, by powstały kolory brązowe, czerwone, czarne, żółte i białe pojawiające się w tych obrazach? Jak małpoludy były w stanie skonstruować drabiny i rusztowania potrzebne do powstania tych obrazów? Jak to możliwe, że kolory pozostają tak czyste w tych wilgotnych pieczarach od 25 000 do 50 000 lat? Czy te zarzuty nie obalają teorii o wykonaniu tych malowideł przez małpoludy i nie wskazują, że jakiś współczesny artysta, używając nowoczesnego sprzętu i wykorzystując swą własną wyobraźnię, co jest mile widziane w sztuce, lecz nie w nauce, był twórcą tych obrazów? Jak bardzo pozbawiona prawdziwych dowodów musi być teoria, która ucieka się do tak niesprawdzonych argumentów!
RZEKOME ORGANY SZCZĄTKOWE NIE SĄ DOWODEM
Ewolucjoniści odwołują się do rzekomych narządów szczątkowych w ludzkim ciele, które przypuszczalnie nie pełnią żadnej funkcji - jako dowodów, że zostały one odziedziczone po przodkach nie będących ludźmi. Ich ulubionym organem szczątkowym jest wyrostek robaczkowy. Według nich to dowodzi, że człowiek pochodzi od jakiegoś zwierzęcia, któremu on do czegoś służył. Lecz oni twierdzą, że człowiekowi jest on niepotrzebny (z wyjątkiem ewolucjonisty, który potrzebuje go, by udowodnić [?] swoje pochodzenie od przodków, które go potrzebowały). Lecz gdy nauki medyczne i chirurgia bardziej się rozwinęły to stwierdzono, że wyrostek posiada pewną funkcję. Po odkryciu, że osoby niemające wyrostka cierpią na zaparcia, wybitne autorytety w dziedzinie medycyny i chirurgii, po dokładnych badaniach doszły do wniosku, że wyrostek robaczkowy jest umiejscowiony na początku okrężnicy, by wspomagać proces wydalania i dlatego przyczynia się do zapobiegania zaparciom. Oczywiście znaleziono tutaj bardzo interesujący użytek dla tego, tak zwanego "narządu szczątkowego", ku nieszczęściu ewolucjonistów, którzy zawsze są spragnieni dowodów swego pokrewieństwa ze zwierzętami - na tym punkcie wykazując co najmniej swe umysłowe pokrewieństwo z osłem. Ten argument z wyrostkiem, jeśli w ogóle miałby jakąś wartość, to przemawiałby za naszym pochodzeniem od szczura raczej, niż od małpy, gdyż szczur proporcjonalnie ma większy wyrostek.
TESTY KRWI NIE STANOWIĄ DOWODU EWOLUCJI
Testy krwi są kolejnym argumentem, który ewolucjoniści wysuwają w obronie swej teorii. Oni przedstawiają następujący argument: Krew psa wstrzyknięta koniowi, zabija go; lecz krew człowieka wstrzyknięta małpie, wyrządza jej nieznaczną krzywdę. Rozumują zatem, że pies i koń nie są ściśle ze sobą związane, podczas gdy człowiek jest blisko spokrewniony z małpą. W odpowiedzi stwierdzamy: "Krew psa jest trująca dla większości zwierząt, podczas gdy krew i surowica owcy, kozy i konia nie są trujące dla innych zwierząt ani dla człowieka. Dlatego surowice są zazwyczaj produkowane z tych zwierząt, szczególnie z konia. Żadna surowica przeznaczona dla ludzi, nie jest wytwarzana z małp, gdyż nie pomaga ona człowiekowi. Fakty te dowodziłyby, że człowiek jest bliżej spokrewniony z owcą, kozą i koniem niż z małpą, jeśli testy krwi w ogóle mają jakiekolwiek znaczenie dla omawianej kwestii.
TEORIA REKAPITULACJI
Ewolucja wymyśliła pogląd zwany teorią rekapitulacji, zgodnie z którą ewolucjoniści utrzymują, że ludzki płód w czasie kilku pierwszych tygodni istnienia przechodzi przez wszystkie etapy niższych gatunków, tzn. cała historia ewolucji jest rzekomo powtarzana w pierwszych kilku tygodniach ludzkiego życia embrionalnego. Pytamy: w jaki sposób te rzekome zmiany tysięcy gatunków zwierząt mogą mieć miejsce w ciągu kilku tygodni? To byłoby fizycznie niemożliwe. Zmiany przypisywane przez ewolucję środowisku musiałyby mieć do swego zaistnienia te same warunki - co jest niemożliwe w środowisku embrionu.
Jakiekolwiek podobieństwo ludzkiego embrionu do innych zwierząt jest wynikiem faktu, że mądry Stwórca u wszystkich ssaków użył tej samej podstawowej struktury, która jako taka musi pojawiać się we wczesnych etapach wszelkiego embrionalnego życia, a różnice spowodowane odrębnością takich gatunków muszą występować później, tzn. gdy już rozwinie się podstawowa struktura ssaka. Podstawowe elementy podobnych wynalazków każdy wynalazca uczyniłby w podobny sposób. Tak samo uczynił Bóg. Fakt ten jest tak daleki od potwierdzenia ewolucji z punktu widzenia podobieństwa wczesnych etapów ludzkiego embrionu do embrionów innych ssaków, jak wschód jest daleki od zachodu. Takie zróżnicowanie wśród podobieństw znajdujemy wszędzie - żadne dwa liście, choć bardzo podobne, nie są dokładnie takie same; podobnie żadne dwie ludzkie twarze, dwie góry, dwa drzewa czy jakiekolwiek inne dwie rzeczy. Teoria rekapitulacji, kiedyś powszechnie akceptowana tak jak teoria ewolucji, jest obecnie poważnie kwestionowana przez najzdolniejszych naukowców i odrzucana przez wielu z nich. Powyższe uwagi z pewnością wykazują, że ewolucja nie jest w stanie udowodnić siebie rzekomą rekapitulacją wszystkich gatunków zwierząt w początkowych tygodniach embrionalnego życia.
TAK ZWANY "WIEK ROZUMU"
Ewolucjoniści wskazują także na wspaniałe wynalazki i wzrost wiedzy w naszych czasach jako dowód ewolucji działającej wczłowieku, stale podnoszącej go do wyższych poziomów istnienia. Dla płytko myślącego człowieka wydaje się to być silnym dowodem na poparcie ewolucji. Jednak po przeanalizowaniu "dowód" ten upada. Po pierwsze, naprawdę niewielu jest prawdziwymi wynalazcami. Podobnie, niewielu ludzi jest rzeczywistymi wynalazcami nowych myśli, pomimo szeroko rozpowszechnionej wiedzy. Gdyby ewolucja była prawdziwa, większość z ludzkości byłaby wielkimi wynalazcami i myślicielami. Lecz tak nie jest; największe dzieła malarstwa, rzeźby, architektury, poezji, muzyki, krasomówstwa, myśli politycznej, filozofii, historii czy religii nie należą do naszych czasów. Zaprzeczamy zatem, że ludzie posiadają obecnie większe zdolności niż poprzednio.
A co powiemy o ich twierdzeniach wzrostu wiedzy i wynalazków jako dowodzie ewolucji? Odpowiadamy, że ten wzrost z powodu swego nagłego i szybkiego charakteru, tak przeciwnego powoli działającym rzekomym sposobom ewolucji, musi być wynikiem rosnącej wiedzy, której w "czasie końca" (Dan. 12:9), od 1799 roku, Bóg udziela ludzkości, przygotowując dwie rzeczy: (1) obalenie królestwa szatana, (2) potrzebę szybkiego ustanowienia Królestwa Bożego na ziemi. Szczególna wiedza naszych czasów była częściowo zamierzona do ujawnienia zepsutych podstaw królestwa szatana, w celu przygotowania ludzkości do obalenia jego obecnej pozycji na ziemi. Ponadto jest to częściowo w celu umożliwienia ludziom dokonania tego zniszczenia powstało wiele szczególnych wynalazków naszych czasów. Konstruktywne wynalazki naszych dni są także przewidziane przez Boga w celu przygotowania warunków w ludzkim społeczeństwie dla potrzeb i postępu Tysiąclecia. To właśnie z tych powodów przeżywamy tak wielki wzrost wiedzy i wynalazczości, szczególnie cechujący nasze czasy i przewyższający pod tym względem wszystkie inne wieki. Poprzednia wiedza stała się przyczyną tej obecnej, ponieważ minione pokolenia przekazują swą wiedzę następnym. Tak więc w naszej podstawowej wiedzy opieramy się na barkach poprzednich generacji. Tak było od czasu wynalezienia druku w 1440 roku, a wraz z wprowadzeniem do ludzkiego społeczeństwa internetu, weszliśmy w nowy wiek rozpowszechniania wiedzy w tak szerokim kręgu odbiorców jak nigdy dotąd.
Szczególna wiedza i wynalazki naszych czasów nie nastały w sposób, w jaki według ewolucjonistów działa ewolucja - powoli i stopniowo, lecz nagle i szybko, jeśli porównamy je z tymi przed 1799 rokiem. Dopiero od tego czasu, począwszy od pierwszej łodzi parowej, tempo wynalazków i wiedzy zaczęło szybko wzrastać. Fakty te nie dowodzą, że zwiększyły się zdolności człowieka, lecz po roku 1799 znacznie, szybko i nagle wzrosły sposobności używania tych zdolności. Fakty te obalają zatem ewolucję i dowodzą Boskiej opatrzności, która od "Czasu końca" (Dan. 8:17; 12:4) stwarza szczególne możliwości rozwoju wiedzy i mnożenia wynalazków, jako przygotowanie do zniszczenia królestwa szatana oraz dla potrzeb Królestwa Bożego na ziemi. A zatem naszych dni nie cechuje zwiększona zdolność, lecz zwiększone sposobności wykorzystywania naszych zdolności, co oczywiście obala ewolucję, która oznacza wzrost zdolności.
MENDELIZM PRZECZY EWOLUCJI
Kilka z niedawno odkrytych nauk, między innymi mendelizm, przeczy ewolucji. Ogromną liczbą eksperymentów na życiu roślinnym i zwierzęcym Mendel udowodnił kilka naturalnych praw dziedziczności. Jednym z nich jest to, że pierwsze potomstwo pozytywnej (dominującej) i negatywnej (recesywnej) rośliny czy zwierzęcia dziedziczy po rodzicu dominującym. W drugim pokoleniu przeważa dominujące, lecz pojawia się także recesywne. W trzecim i czwartym pokoleniu obydwa pojawiają się mniej więcej w tych samych ilościach. Jeśli wysoką odmianę grochu skrzyżujemy z karłowatą, potomstwo jest wysokie; w drugim pokoleniu występują obydwa, lecz wysoka odmiana jest w proporcji 3 do 1. W trzecim i czwartym pokoleniu są one mniej więcej równe ilościowo; jeśli jednak karłowate ulegną samozapyleniu, wszystkie następne pokolenia będą karłowate. Eksperymenty na kwiatach, królikach, kotach, szczurach, psach itp. dowiodły tego samego. Prawo to w odniesieniu do człowieka i małp powinno sprawić, że w pewnych ludzkich pokoleniach powinna pojawić się małpa. Podobnie powinniśmy się spodziewać ludzi, którzy mają recesywne cechy nawiązujące do małp. Lecz nic takiego się nie dzieje, co wskazuje, że w człowieku nie ma ani odrobiny małpy.
HYBRYDY - OBALENIEM EWOLUCJI
Gdyby ewolucja była prawdą i jeden rodzaj rozwijałby się w inny, hybrydy byłyby nieodzowne do jej funkcjonowania. Wiadomo jednak, że wszystkie krzyżówki są bezpłodne, co jednoznacznie przeczy ewolucji. Bezpłodność krzyżówek dowodzi, że regułą rozmnażania jest Boskie prawo, że wszystko powinno rozmnażać się "według rodzaju swego". Tym sposobem sama natura obala ewolucję przez swój jedyny możliwy sposób działania - zachowanie rozwiniętych zdolności przez rozmnażanie się z innymi, lecz pokrewnymi gatunkami. Gatunki nie zmieniają się ani nie łączą z innymi, by wytworzyć nowe stałe gatunki. Psy i koty nie krzyżują się i nie tworzą nowych gatunków. Kilka blisko spokrewnionych gatunków jest tak do siebie podobnych, że trudno stwierdzić, czy są one różnymi gatunkami, czy też odmianami tego samego gatunku, jak na przykład osioł i klacz. One często krzyżują się, lecz potomstwo jest bezpłodne. To samo dotyczy zebruli, potomka zebry i klaczy, jak również wszystkich innych blisko spokrewnionych gatunków. Człowiek i małpa nie mogą zrodzić potomstwa, co dowodzi, że nie są nawet blisko spokrewnionymi gatunkami. Gdyby jednak ewolucja była prawdziwa, mielibyśmy wiele podobnych krzyżówek z powstawaniem płodnego potomstwa. Według własnego świadectwa Darwina, nawet krzyżówki roślin nie są trwałe. Wszystko to potwierdza Boskie prawo, że żaden rodzaj nie zrodził żadnego innego gatunku z wyjątkiem własnego. Lecz nawet gdyby gatunki mogły się krzyżować i w ten sposób tworzyć nowe, trwałe gatunki, na co zupełnie brakuje dowodów, to nie mogłyby tego czynić rodzaje, nawet w najbardziej wybujałej wyobraźni. Mimo to ewolucja musi zakładać tę niemożliwość. Z pewnością jest to bezradna i beznadziejna teoria. Standardowy słownik angielski pod hasłem "hybrydyzm" stwierdza: "Hybrydyzm jest jedną z największych przeszkód do powszechnego przyjęcia zasady ewolucji".
PSZCZOŁY I MRÓWKI OBALAJĄ EWOLUCJĘ
Przeciwko
ewolucji przemawia fakt, że niektóre owady posiadają większą wiedzę i praktyczne
zdolności niż małpy. Dajemy jako przykład pszczołę i mrówkę. Posiadają one
organizację społeczną o wiele przewyższającą organizację małp i z pewnością
prześcigają je w zdolności budowania, rządzenia i życia społecznego. Posiadają
armię, strażników, policję, sądy, które wymierzają kary oraz wykonawców tych
kar. Posiadają wysoce zorganizowane społeczeństwo z królami, królowymi, szlachtą,
pospólstwem, wyższymi i niższymi niewolnikami itp. Pszczoła buduje komórkę
miodową w geometrycznym kształcie sześciokątnego graniastosłupa, który, jak
dowodzi tego analiza matematyczna, jest najbardziej ekonomiczny pod względem
przestrzeni i materiału. Każda z tych komórek jest doskonała sama w sobie
i doskonale dopasowana do sąsiadujących z nią komórek. Rój pszczół buduje
je, nawet w ciemności,
z wyborną zręcznością. Jeśli ewolucja jest prawdziwa, dlaczego zdolności te,
wciąż się rozwijające, nie zostały przekazane ich rzekomym potomkom w później
powstałych gatunkach? Małpa w swym życiu społecznym oraz swych czynnościach,
nawet nie zbliża się do stopnia biegłości osiągniętego przez pszczoły i mrówki.
Gdyby jednak ewolucja była prawdziwa, małpa - będąca rzekomo o wiele później
rozwiniętym gatunkiem niż pszczoły i mrówki - powinna stać przynajmniej o
tyle wyżej w rozwoju od nich, o ile człowiek stoi wyżej w rozwoju od małpy.
Co więcej, inteligencja pszczół i mrówek w pracy itp. nie pochodzi od ich
rodziców drogą dziedziczności, ponieważ wszystkie robotnice są bezpłodne.
Trutnie są ich ojcami, a królowe, które poza znoszeniem jaj, nic nie robią,
są ich matkami. Zatem mamy tutaj fakt rozwoju, który jest całkowicie niezależny
od ewolucji i któremu ewolucja nie może oferować żadnego wyjaśnienia. Stworzenie
jest jedynym rozwiązaniem tej sprawy: Bóg obdarzył pszczoły i mrówki inteligencją,
której nie posiadają nawet najwyższe z niższych zwierząt i która nie występuje
w gatunkach pośrednich. Gdyby jednak ewolucja była prawdziwa, wszystkie rzekome
późniejsze gatunki, w coraz większym stopniu przewyższałyby pszczoły i mrówki,
czego z wyjątkiem człowieka nie wykazują.
EWOLUCJA SPRZECIWIA SIĘ BIBLII
Biblijny opis stworzenia człowieka, jak podany w księdze Rodzaju, stwierdza, że człowiek został stworzony nie jako mikrob czy protoplazma ani też na jeden krok od małpy, lecz "na obraz Boży stworzył go" (1 Moj. 1:27). Człowiek został stworzony na umysłowy, moralny i religijny obraz Boga (nie na fizyczny obraz Boga, ponieważ Bóg jest istotą duchową, natomiast człowiek ma inną naturę - ludzką, cielesną, ziemską). Ta myśl o pierwotnej doskonałości człowieka jest poświadczona przez wiele innych biblijnych stwierdzeń. Z kontekstu (w.31) dowiadujemy się, że Bóg popatrzył na Swoje stworzenie z aprobatą, uznając je za "bardzo dobre"; w 5 Moj. 32:4 czytamy o Bogu jako o Mistrzu, którego "dzieło jest doskonałe"; w Psalmie 8:5-8 (KJV) czytamy, "Uczyniłeś go [człowieka Adama] trochę mniejszym od aniołów i ukoronowałeś go chwałą i honorem [umysłowym, moralnym i religijnym podobieństwem do swojego Stwórcy]. Sprawiłeś, by panował nad dziełami Twoich rąk; wszystko poddałeś pod jego nogi; wszystkie owce i woły, nawet dzikie zwierzęta, ptaki w powietrzu i ryby w morzu". W Kazn. 7:29 czytamy, że "Bóg stworzył człowieka dobrego, ale oni udali się za rozmaitymi myślami", a Łuk. 3:38 mówi, że Adam był "synem Boga".
Lecz ewolucja, zarówno w swych ateistycznych jak i Darwińskich formach, kategorycznie sprzeciwia się świadectwu biblijnemu - ona zaprzecza, że człowiek pierwotnie został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, doskonały we wszystkich swoich zdolnościach - fizycznych, umysłowych, moralnych i religijnych. Ten sprzeciw oczywiście pociąga za sobą zaprzeczanie, że człowiek był na próbie do życia, w doskonałych warunkach i że odpadł od doskonałości (pod względem fizycznym, umysłowym, moralnym i religijnym) do grzechu i śmierci. Lecz jak ewolucjoniści mogą nie odrzucać tych biblijnych nauk (Rzym. 5:12-20; 8:18-21; 1 Kor. 15:21,22), skoro swój pogląd na ten temat (a wśród nich są nawet księża) wyrażają następująco: "Jeśli człowiek upadł, upadł w górę". Niemożliwość upadku w górę wykazuje niedorzeczność takiego rzekomego upadku i objawia brak logiki w myśleniu tych, którzy propagują taki pogląd. Zaprzeczając upadkowi człowieka od doskonałości do grzechu i śmierci, z konieczności odrzucają biblijne antidotum na upadek człowieka: okup i jego rezultat - restytucję (Dz.Ap. 3:19-21; zobacz Boski Plan Wieków, rozdz. IX, szczególnie podtytuł "Restytucja a Ewolucja"). Jak pewne jest, że "wszyscy święci prorocy od założenia świata" mówili o "czasach restytucji wszystkich rzeczy", tak pewne jest, że teoria ewolucji jest w jaskrawej sprzeczności wobec wypowiedzi Boga za pośrednictwem wszystkich Jego świętych proroków. W tym względzie nie ma żadnej płaszczyzny kompromisu i im szybciej wszyscy opowiedzą się pozytywnie w tej kwestii, w zgodności z Pismem Świętym, tym lepiej dla nich - wszyscy powinniśmy starać się, by Bóg był prawdziwy, choć każdy człowiek miałby być kłamcą (Rzym. 3:4).
Jeśli pierwszy człowiek był zaledwie o jeden krok od małpy, to jak doskonały człowiek - Jezus - mógł być wymagany jako okup (równoważna cena, 1 Tym. 2:6) za niego? Nawet najbardziej zdegradowany z naszego rodu, od jego rzekomej ewolucji z małpy, byłby więcej niż równoważną ceną za małpoluda. Co więcej, taka zdegradowana istota nie mogłaby sprawiedliwie być postawiona na próbie do życia. Stąd żaden okup nie mógłby sprawiedliwie być od niej wymagany. Również restytucja byłaby nieopisanym przekleństwem dla ludzkości; ponieważ ona oznacza powrót do pierwotnego stanu - do stanu małpoluda przez ewolucję; natomiast Biblia podtrzymuje restytucję, jako nadzieję dla ludzkości na powrót do ludzkiej doskonałości (Dz.Ap. 3:19-21).
Jeśli chodzi o Biblię, zamiast być natchnionym objawieniem, dla ewolucjonisty ona wyraźnie jest wytworem ludzi i to niezbyt odbiegających od małpoluda i jest niezdolna do zaspokojenia rozwiniętych potrzeb tego "wieku rozumu". Swoje literackie wytwory ewolucjoniści postrzegają oczywiście jako religijnie wielce przewyższające Biblię. Zamiast Boskiego planu wieków, ewolucja staje się dla nich nieplanowanym wypadkiem natury, a książki Darwina stają się ich Biblią, z czego on sam zdawał sobie sprawę i czego dowodem są następujące słowa: "Byłem młodym człowiekiem z nieukształtowanymi ideami. Rzucałem pytania i wysuwałem przypuszczenia, ciągle dziwiąc się wszystkiemu; i ku mojemu zdumieniu te poglądy rozchodziły się lotem błyskawicy, a ludzie uczynili z nich religię". Mamy tutaj rzeczywisty rezultat. Oni odrzucili biblijne wyjaśnienia o stworzeniu człowieka i zastąpili je teorią Darwina.
Nikt z prawdziwie wierzących w Biblię nie może zgodzić się z ewolucjonistami, którzy uczą, że człowiek rozwinął się z małpy. Odrzucanie przez nich Biblii, Boskiego planu w niej opisanego, a także Wszechmogącego Boga, jako jej autora, jest dla chrześcijanina największym argumentem przeciwko ewolucji i jeśli chce być rozsądny, musi ją odrzucić.
POWAŻNE OSKARŻENIE
Uważamy, że nie powinniśmy zakończyć naszej dyskusji na temat ewolucji jako teorii, że człowiek rozwinął się z niższych zwierząt, bez poważnego oskarżenia jej. Ona zyskała powszechną akceptację wśród "inteligencji", choć obecnie, nawet wśród wielu liderów nauki jest ona odrzucana; lecz wśród powierzchownie wykształconych i płytko myślących ona wyrządza i nadal będzie wyrządzać okropne zło. Ona z wielu ludzi uczyniła ateistów, agnostyków i niewierzących. Ona demoralizuje naszą młodzież, która przez ewolucję jest nakłaniana, by wierzyć w swoją wyższość nad starszymi pokoleniami i swe pokrewieństwo ze zwierzętami. Stąd bierze się wzrastający wśród nich brak poszanowania dla prawa i porządku w domu, państwie, społeczeństwie i kościele oraz ich rosnące pobłażanie dla niższych instynktów ich natury, homoseksualizmu itp. Myśl, że nie ma Boga lub że Bóg stworzył tylko kilka pierwszych form życia, że nie ma odpowiedzialności wobec prawa, nie ma wyższego autorytetu, że nie ma przyszłego życia oraz myśl o zwierzęcym pochodzeniu, staje się dla młodzieży naturalnym krokiem do braku poszanowania dla religii i rządu, do nieposłuszeństwa wobec rodziców, niemoralności w życiu seksualnym, do narkomanii i pijaństwa oraz materialistycznego patrzenia na życie. Pokolenie ewolucyjnych profesorów na wyższych uczelniach i uniwersytetach oraz nauczycieli w szkołach publicznych spowodowało wiele moralnego, społecznego i religijnego spustoszenia, które obecnie dostrzegamy u wielu spośród naszej młodzieży i osób w średnim wieku. Pesymizm oraz pobłażliwość dla zwierzęcych instynktów zaszczepiona przez ewolucjonistów, w dużej mierze spowodowała moralny upadek, powszechnie manifestowany w państwie i kościele oraz w znacznym stopniu przyczyniła się do wybuchu Wojny Światowej w jej obydwu fazach, jak również odgrywa poważną rolę w dziele degradacji prowadzącym narody do Armagedonu i światowej anarchii. Kiedy one dokonają wielkiego spustoszenia wśród ludzkości, społeczeństwo z wielką urazą powstanie i odrzuci każdy zarys tej teorii, grzebiąc ją w wiecznej mogile, gdzie jest należne jej miejsce.
SB ’09,66-74; BS '09,66-73.