WYPEŁNIENIE SIĘ OKUPOWEJ OFIARY JEZUSA

Łuk. 23:26-53

"Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism" (1 Kor. 15:3)

    W EWANGELII Marka 15:20 czytamy: "A gdy się z niego [Jezusa] naśmiali, zewlekli go z szarłatu, i oblekli go w szaty jego własne, i "wiedli go, aby go ukrzyżowali". Jezus znajdował się wtedy w rękach setnika i wraz z dwoma bandytami czy też rozbójnikami, którzy zostali skazani tego samego dnia, wiedziony był na miejsce egzekucji. Każdy z trzech więźniów strzeżony był przez czterech żołnierzy rzymskich, którymi i dowodził setnik, w sumie szesnaście osób. Około dziewiątej godziny rano nasz Pan, prawie od północy nieustannie nękany przez Swych wrogów, pozbawiony pożywienia i odpoczynku, poszturchiwany, biczowany i dręczony, zgodnie z tym, co podają przekazy osłabł i omdlał pod brzemieniem własnego krzyża, który według zwyczaju dźwigał. Wydaje się, iż Ewangelia Mateusza przypadkowo potwierdza powyższy fakt podając, że żołnierze zmusili Szymona Cyrenejczyka aby niósł krzyż Jezusa. Są jednak i tacy, którzy twierdzą, iż, według opisu podanego przez Łukasza, który mówi, iż Szymon niósł krzyż "za" Jezusem, należy rozumieć, że Szymon szedł za Jezusem, i tylko pomagał Mu w niesieniu krzyża.

    Jakkolwiek to się odbyło, Szymon dostąpił godnej największego pozazdroszczenia sposobności usłużenia Mistrzowi. Sposobności, której obecnie z ochotą uchwyciłby się niejeden z ludu Pańskiego i z radością wziąłby udział nie tylko w niesieniu brzemienia Mistrza, lecz także w Jego hańbie. I co dziwniejsze, sposobność taka istnieje też obecnie i każdy uczeń Pański, jeśli zechce, ma przywilej wziąć krzyż i iść za Nim, dotąd bowiem nie zaprzestano obrażania krzyża. Rzeczywiście, krzyż stał się modny i wiele osób nosi go jako ozdobę niewiele myśląc o pierwotnym krzyżu oraz jego znaczeniu, nie pragnąc też zbytnio znoszenia najmniejszej części jego wstydu, hańby lub ciężaru. Ale istnieją jeszcze tacy, którzy nadal posiadają Ducha Mistrza i do nich Apostoł apeluje, mówiąc: "i myśmy powinni kłaść duszę za braci" (1 Jana 3:18).

    Chociaż człowiek Jezus Chrystus był święty, niewinny, niepokalany, odłączony od grzeszników, doskonały, to przecież nie był olbrzymem ani z racji swego wzrostu, ani też siły fizycznej. Zwraca to naszą uwagę na fakt, iż doskonały człowiek nie był pod względem fizycznym olbrzymem ani nie górował nad innymi brutalnością siły, bowiem nasz Pan Jezus musiał być dokładnie takim, jakim był doskonały człowiek, aby mógł stać się ceną okupową za człowieka, jego zastępcą. Grubiaństwo oraz brutalność z jakimi spotykamy się u wielu ludzi powinny być uważane za degenerację, tak jak wątłość i zniewieściałość u innych. Rzadko kiedy wielkiej brutalnej sile oraz silnej budowie organizmu towarzyszy proporcjonalnie silny i sprawny umysł oraz zdolność do subtelniejszych odczuć psychicznych. Dlatego też należy się spodziewać, że ukończenie przez Chrystusa dzieła odnowy w wieku Tysiąclecia przyniesie człowiekowi nie szorstkość oraz siłę olbrzyma, lecz .subtelność oraz symetrię zarówno fizyczną jak i umysłową. W dodatku, nie wolno nam zapominać, że trzy i pół letnia służba naszego Pana była stałym obciążeniem Jego sił fizycznych nie tylko ze względu na Jego publiczne głoszenie, lecz także szczególnie ze względu na cuda. które Jezus czynił kosztem własnej żywotności, jak o tym czytamy: "albowiem moc [żywotność] wychodziła z niego, i uzdrawiała wszystkich" (Łuk.. 6:19).

    Podróż na Kalwarię była smutnym widowiskiem. Docenić należy u niektórych z tych, co podążali w pochodzie, fakt, iż płakali. Docenić należy tę delikatność i współczucie okazywane przez niewiasty, do których Jezus zwrócił się z tymi słowy: "nie płaczcie nade mną, ale raczej same nad sobą płaczcie i nad dziatkami waszymi". Jak widzimy, Zbawca nie skupił myśli tylko na Sobie. Zastanawiał się raczej nad tym w jaki sposób dziejąca się właśnie niesprawiedliwość odbije się wkrótce na narodzie, którego przedstawiciele oświadczyli przed Bogiem i ludźmi: "Krew jego na nas i na dziatki nasze". Nasz Pan bez wątpienia miał na myśli ucisk jaki przyjdzie na Jeruzalem, szczególnie omówiony w proroctwach podanych przez Daniela i Jeremiasza (Dan. 9:24- 27; Jer. 8). Zdajemy sobie sprawę jak dosłownie spełniły się słowa naszego Pana, gdy przypominamy sobie relację o oblężeniu Jeruzalem i o tym jak cierpiały kobiety i dzieci, szczególnie z powodu okropności owych czasów. Znakiem wielkości umysłu jest zdolność myślenia w takich poddających próbie warunkach mniej o sobie, ale więcej o drugich.

UKRZYŻOWANIE

    Kiedy pochód przybył na Kalwarię, nastąpiło ukrzyżowanie. Prawdopodobnie ofiara była przybijana do krzyża, gdy leżał on na ziemi, a następnie czterej rośli żołnierze podnosili go i wpuszczali do przygotowanego dołu w ziemi. Spowodowany ranami ból, był jeszcze zwielokrotniony przez wstrząsy występujące przy ustawianiu krzyża w pozycji pionowej a następnie potwornie spotęgowany przez ciężar wiszącego ciała. Ukrzyżowanie jest prawdopodobnie najokrutniejszą formą śmierci, nawet Rzymianie, o ile wiemy, stosowali ją jedynie wobec więźniów winnych przestępstwa - zazwyczaj wyjętych spód prawa, bandytów i buntowników. W ten sposób, zgodnie ze stwierdzeniem proroka, nasz Pan został "z przestępcami policzon" (Iz. 53:12).

    Na krzyżu naszego Pana, nad Jego głową, wypisane były w trzech językach takie słowa: "JEZUS NAZAREŃSKI, KRÓL ŻYDOWSKI" (Jana 19:19), stanowiące orzeczenie Jego zbrodni, za którą został osądzony i skazany. Były one zapisane po łacinie, w języku Rzymian, reprezentujących moc i władzę, w języku greckim, który był językiem kultury i nauki oraz w języku hebrajskim, który był językiem, jakim posługiwał się naród wyznający bojaźń przed Bogiem. Ci, którzy czytali ów napis uważali go za przynoszący wstyd i pogardę, za znak bluźnierstwa. I tak idące do miasta jak i wracające z niego tłumy wyśmiewały się z Jezusa z powodu Jego tytułu i owej (określanej tak przez samych wyśmiewców) politowania godnej próby oszustwa polegającego na przypisaniu sobie przez Jezusa tak wysokich zaszczytów i godności.

    Oczywiście, kapłani i władcy przybyli za pochodem, aby się upewnić, że ich ofiara umarła. Jak się wydaje wszelkie wyrzuty sumienia jakie ludzie ci mogli odczuwać w związku z niesprawiedliwością swego postępowania zostały zdławione, gdy otrzymali naoczne potwierdzenie swego werdyktu w pomyślnym doprowadzeniu do Jego śmierci i w Jego widocznej niemożności wyratowania się ze Swego nieszczęścia. Wydaje się, że również żołnierze, którzy trzymali nad Nim straż czuli, iż był to pokaz kolejnego oszustwa, haniebny koniec kolejnej jednostki, która opowiedziała się przeciwko władzy cezara.

    Opisy pokazują, że przybyła tam matka Jezusa oraz jej siostra, uczeń Jan i jego matka oraz Maria Magdalena z Marią, żoną Kleofasa (Jana 19:25; Mat. 27:56). Wszyscy ci przepełnieni byli smutkiem, wielu płakało. Nikt z nich nie był w stanie zaprzeczyć twierdzeniu władców i tłumu, że roszczenia naszego Pana były oszukaństwem. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego Ten, który miał taką moc i w którym pokładali takie zaufanie mógł stać się tak bezsilny w ręku swych wrogów. Przechodziło to pojęcie wszystkich, gdy przypomnieli sobie, iż nawet wiatry i fale Galilei były Mu posłuszne a wiele nieczystych duchów, które nie były w stanie oprzeć się rozkazom Jego Słowa, zostało wygnanych z ciał cierpiących.

    Chociaż ci uczniowie w tych warunkach nie mogli dać żadnej odpowiedzi na kpiny tych, którzy złorzeczyli Panu, mimo wszystko miłowali Go, wiedzieli bowiem, że bez względu na Jego moc i tytuły i bez względu na to, czy Jezus przecenił Swój związek z Ojcem Niebiańskim czy też nie, to przecież "nigdy tak nie mówił człowiek, jako ten człowiek" i nigdy nie znali nikogo spośród synów ludzkich, kto mógłby dorównać Jemu w czystości i szlachetności duszy. Nie pozostało im nic więcej jak tylko miłować Go, ufać Mu, i czekać na pewne wskazówki pozornych niezgodności jakie wtedy oglądali.

    Tak też od tego czasu dzieje się czasami z naśladowcami Pańskimi. Zgodnie ze Słowem Pańskim mają miejsce pewne wydarzenia i Pan dozwala, aby Jego lud cierpiał i aby wykonywała się moc Jego przeciwników, co dla wielu jest nie do pojęcia. Naśladowcy Pańscy powinni w takich wypadkach zachować po prostu spokój. Lecz ci, którzy znają Pana poprzez wewnętrzną łączność duchową i jedność serca, którzy karmią się tym, co Apostoł nazywa "głębokości Boże" (1 Kor. 2:10), którzy piją z Jego Ducha, mimo iż nie są w stanie wytłumaczyć owych trudności, są w stanie ufać Mu w pełni, mieć nadzieję i oczekiwać na takie oznaki, które we właściwym czasie z pewnością nadejdą w celu usprawiedliwienia Jego każdego czynu, słowa i opatrzności.

POKUTUJĄCY ZŁOCZYŃCA NA KZYŻU

    Podczas gdy pozostali obrzucali naszego Pana wyzwiskami, wzywając Go, aby okazał Swą moc Mesjasza i zszedł z krzyża, dwaj złoczyńcy ukrzyżowani wraz z Jezusem przyłączyli się w pierwszej chwili do nieprzystojnych ataków (Mar. 15:32), ale słysząc widocznie, że Jezus prosił o udzielenie przebaczenia Swoim prześladowcom i widząc poza tym Jego zachowanie, jeden ze złoczyńców, uświadomiwszy sobie, że śmierć jest blisko i uznawszy własną winę poznał, jak się wydaje, w Jezusie jednostkę o zupełnie innej klasie i charakterze niż on sam. Jako jedyny, jak nam wiadomo, podniósł głos w proteście przeciwko obraźliwym uwagom oraz w obronie Onego cichego i uniżonego, który nie wypowiedział ani słowa na Swą obronę i który w ten sposób dał nam najwspanialszy przykład cierpliwego znoszenia i cierpienia za czynienie dobra.

    Gdyby Jezus okazał Swą moc w odpowiedzi na urągliwe "wyzwanie", zaprzepaściłby nadzieje nie tylko tych, którzy Go oczerniali i ukrzyżowali, ale również nadzieje wszystkich ludzi. O, jakże cieszymy się z Jego wierności trwającej aż do śmierci, "a to śmierci krzyżowej"! Jakże wielbimy Go za to, iż nie użył Swej mocy i nie prosił o "więcej niż dwanaście wojsk Aniołów" (Mat. 28:53), które były dostępne dla Niego, aby nieść Mu wybawienie, lecz przeciwnie On złożył Samego Siebie w ofierze, kładąc własne życie jako okup za Adama i jego rasę.

    Ów skruszony złoczyńca niewiele wiedział o Jezusie, wiedział jedynie o tym, co sam zobaczył, gdy Jezus okazał cierpliwą wytrwałość i cierpienie na rzecz sprawiedliwości. Ten "żywy list" zrobił na nim znaczne wrażenie, podobnie jak postępowanie naśladowców Pańskich cierpliwie znoszących ciężkie próby jest czasami najmocniejszym i najlepszym przykładem jaki mogą okazać tym, o których Biblia mówi: "nadziei nie mający i bez Boga na świecie" (Efez. 2:12).

    Nic nie wskazuje na to, iż ów złoczyńca stał się świętym po kilku minutach znajomości z Panem. Nie ma niczego, co wskazywałoby, że posiadał lub wypracował w sobie w ciągu owego krótkiego czasu taki charakter, który uczyniłby go zwycięzcą, współdziedzicem Chrystusa w Królestwie. Wszystko pozostaje w sprzeczności z takimi myślami. On po prostu zrozumiał, że będąc winnym zasługiwał zgodnie z prawem na śmierć, zrozumiał, że Jezus był niewinny i że istniała oczywista możliwość kryjąca się w twierdzeniach owego wspaniałego człowieka odnosząca się do przyszłego Królestwa. Zapragnął więc wypowiedzieć choć jedno słowo w Jego obronie i zwrócił się do Jezusa prosząc, jeśli będzie miał Królestwo, o którym napomknął, aby łaskawie pamiętał o słowach obrony wypowiedzianych w Jego sprawie i wyświadczył mu jakąś uprzejmość, gdy Jego Królestwo nadejdzie.

RAJ PRZYRZECZONY ZŁOCZYŃCY

    Odrzekł mu Jezus: "Zaprawdę [niechaj tak będzie] powiadam tobie dziś, ze mną będziesz w raju". Stanie się tak, jak o to prosił złoczyńca, nie inaczej. Kiedy nadejdzie Królestwo Jezusa, efektem lub rezultatem owego Królestwa będzie przywrócenie raju utraconego, gdy grzech wszedł na świat, co było częścią kary za grzech, raju odkupionego przez ofiarę, której składanie Jezus kończył właśnie na Kalwarii. Kiedy przyjdzie do Swego Królestwa w czasie drugiego adwentu, będzie, jak o to prosił złoczyńca, o nim. pamiętał wtedy i właśnie tam niewątpliwie ów złoczyńca otrzyma wielką nagrodę za słowa pocieszenia wypowiedziane do naszego drogiego Odkupiciela w godzinie Jego próby, lecz nagrodą tą z pewnością nie będzie zajęcie stanowiska członka Ciała Chrystusa na królewskim tronie, bowiem to miejsce będzie dane jedynie tym spośród wybranych, którzy posiadać będą charakter podobny temu, jaki posiada drogi Syn Boży (Rzym. 8:29).

    Poza tym, nikt nie mógł osiągnąć takiego stanowiska nie dostąpiwszy pomazania Duchem. Bożym, a pomazanie owo nie było udzielone przed śmiercią, zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem Jezusa, albowiem dopiero w dzień Zielonych Świątek otrzymali pomazanie ci, którzy wyczekiwali na to, aby zabrano ich z domu sług do domu synów (Jana 1:12;7:39).

    Złoczyńca umarł zbyt wcześnie, aby mieć jakikolwiek udział w tej fazie Królestwa, nawet gdyby miał odpowiednio rozwinięty charakter. Podobnie jak Jan Chrzciciel umarł zbyt wcześnie. Nasz Pan wyraził się o Janie, że, mimo iż nie było proroka większego niż Jan to ten, "który jest najmniejszym w królestwie niebieskim [w Kościele składającym się z współdziedziców Chrystusa w Królestwie], większy jest, niżeli on" (Mat. 11:11).

    Kiedy nadejdzie Królestwo i przywrócony zostanie raj, znajdzie się tam nie tylko ów pokutujący złoczyńca, ale również i ów nie pokutujący, także rzymscy żołnierze i pałający żądzą krwi uczeni w Piśmie, faryzeusze i kapłani. Wszyscy znajdą się w raju, nie ze względu na ich własną wartość, lecz dzięki zasłudze ofiary Chrystusa, która tworzyła dany za nich okup i zapewniła im w Tysiącletnim raju pełną sposobność przyjścia do znajomości Boga a przez okazane tam posłuszeństwo sposobność otrzymania życia wiecznego, jeśli będą tego pragnąć.

    Ileż mocy jest w wyrażeniu "Powiadam tobie dziś". Na przekór całej tej pozornej słabości z mojej strony i owego pozornego tryumfu moich wrogów, Ja ci dziś mówię, że modlitwa twoja zostanie wysłuchana, a gdy przyjdę do Mego Królestwa, raj zostanie przywrócony i ty się w nim znajdziesz, aby otrzymać błogosławieństwo, ponieważ będę w nim Królem i Kapłanem udzielającym przyrzeczonych w Planie Bożym błogosławieństw. Ogród Eden jest owym utraconym rajem, który na większą i wspanialszą skalę będzie we właściwym czasie odnowiony przez Tego, którego ofiara odkupiła tak raj jak i cały rodzaj ludzki (Efez. 1:14; Obj. 22:1-5).

    W Łuk. 23:43 przecinek powinien być postawiony po a nie przed słowem "dziś", tak jak to podaliśmy powyżej, aby w ten sposób zachować ów werset w harmonii z omówionymi przez nas faktami i w zgodzie z innymi wersetami Pisma Świętego. Oryginalny tekst Pisma Świętego nie zawierał znaków przestankowych. Znaki przestankowe są bowiem stosunkowo nowoczesnym wynalazkiem.

RZUCANIE LOSÓW O JEZUSA SZATĘ BEZ SZWU

    Prawdopodobnie już podczas wczesnej fazy krzyżowania czterej żołnierze, którzy trzymali straż nad Jezusem, podzielili między sobą należące do Niego odzienie, lecz wszyscy pragnęli posiąść noszoną przez Niego wytworną i drogą szatę, która zrobiona była z jednego kawałka materiału, o nią więc rzucali losy. Szata ta odpowiednio i wspaniale przedstawia sprawiedliwość Chrystusową, szatę weselną, która ma wielką wartość i która podczas obecnego wieku darowana jest najbardziej umiłowanym jako gwarancja stworzonej im sposobności osiągnięcia wraz z Chrystusem stanowiska wśród wybranych Królestwa, jeśli wraz z Nim będą cierpieć. Szansa lub przywilej posiadania szaty przypisanej sprawiedliwości Chrystusowej przypada głównie mieszkańcom obszarów cywilizowanych, którym ofiarowano znajomość chwalebnego Planu Bożego wykonującego się przez Chrystusa.

    Jakże jesteśmy wdzięczni, iż właśnie do nas należy przywilej czy sposobność posiadania łask reprezentowanych przez ową szatę! Ci, którzy doceniają ją, okażą swą ocenę w codziennych sprawach życia starając się, aby ich szata nie została pokalana przez świat i aby pozostała bez zmazy lub zmarszczki czy podobnej skazy i mogła być przyozdobiona wszystkimi łaskami Pańskiego charakteru. Tak, aby będąc przykryci łaską jaką ona w sobie zawiera, mogli oni zostać przyjęci w Chrystusie i przez Niego (Gal. 5:22, 23; Efez. 5:27; Filip. 2:12, 13; Jak. 1:27).

    Ciemność jaka zapadła podczas mającej miejsce w południe sceny ukrzyżowania i trwającej aż do śmierci naszego Pana, zasługiwała rzeczywiście na uwagę i wywarła wielkie wrażenie na zebranych. Wersja ewangelii znanej jako "Ewangelia Piotra" tak przedstawia ową ciemność: "Wielu chodziło z lampami, przypuszczając, iż noc zapadła" oraz wspomina się w niej, iż trwała aż Jezus został zdjęty z krzyża. "Potem słońce zaświeciło i okazało się, iż była to godzina dziewiąta".

    Zgodnie z dowodami, rozerwanie zasłony w świątyni miało miejsce w tym samym czasie, co śmierć naszego Pana. Nie była to rzecz małej wagi, jak mogłoby się wydawać ze względu na słowo zasłona, bowiem zasłona ta była bardzo wielką i ciężką kurtyną, której rozdarcie nie było łatwą sprawą, lecz wymagało nadludzkiej siły.

    Edersheim opisuje, iż owa kurtyna miała 60 stóp długości, 30 stóp szerokości a jej grubość wynosiła pięć cali i zrobiona była z 72 kwadratów połączonych ze sobą. Zauważyliśmy (w Cieniach Przybytku), iż owa zasłona miała symboliczny charakter, reprezentowała wypełnienie się ofiary naszego Pana, przez co otworzył On przed nami nową drogę życia poza zasłoną, poprzez ofiarę Swego ciała (Żyd. 10:20). Tak więc, w figurze Bóg Jehowa rozdzierając zasłonę potwierdził, że śmierć Jezusa umożliwiła kroczenie drogą prowadzącą do Świątnicy Najświętszej, do samego nieba. A fakt, że zasłona została rozdarta od góry ku dołowi wskazuje, iż było to dzieło Boże, a nie takie, które miałoby swój początek i koniec w zamierzeniach i wysiłkach ludzkich.

"W RĘCE TWOJE POLECAM DUCHA MEGO"

    Słowa jakich użył nasz Pan, polecając Ojcu Swego ducha, Swoje życiowe prawa, przypominają słowa Szczepana (Dz. Ap. 7:59). Jednakże, Szczepan, podobnie jak i my wszyscy, niewiele miał do oddania. Jego życie Adamowe, duch życia, otrzymane od Adama, było już utracone i dlatego też jedyne życie jakie Szczepan mógł polecić Bogu to życie poczytane otrzymane na podstawie wiary przez Jezusa, Dawcę życia.

    W przypadku naszego Pana rzecz miała się inaczej. Posiadał On prawa życiowe, które nigdy nie zostały zaprzepaszczone w wyniku grzechu i te właśnie polecił Ojcu jako cenę okupu za Adama i straconego przez niego ducha życia. Mimo wszystko nasz Pan mocno ufał w obietnice Ojca, iż Swą mocą wzbudzi Go spośród umarłych. Ufał Bogu, że chętnie przywróci Go do życia tak jak obiecał i podniesie Go ze stanu śmierci jako doskonałego, posiadającego Boską naturę w jej chwale, czci i nieśmiertelności. Tak więc, Pan nasz oddał ducha, oddał Swego ducha życia, umarł i pozostał umarłym, aż do chwili, gdy Ojciec Swą mocą podniósł Go trzeciego dnia ze stanu śmierci. (Patrz wydany przez nas traktat pt. Co to jest dusza?).

    Ostatnia scena dramatu budziła oczywiście strach, nie tylko w przyjaciołach naszego Pana, lecz również w Jego wrogach, tak że zapanowała ogólna cisza i uczucie smutku. Gdy zapadła ciemność, ustały też szyderstwa Jego wrogów. A wielu było nareszcie skłonnych przyznać, że wydarzenia były godne uwagi i potwierdzały w pewnym stopniu twierdzenia Mistrza, mówiąc: "Prawdziwie człowiek ten był Synem Bożym" (Mar. 15:39).

    Wydaje się, iż uroczysta powaga panująca w chwili śmierci naszego Pana przydała niektórym spośród Jego przyjaciół większej odwagi, a dwaj z nich, Józef i Nikodem, byli członkami Sanhedrynu, który skazał Jezusa. Ci dwaj albo nie uczestniczyli w obradach, albo też głosowali przeciwko skazaniu. Poprzednio byli oni zbyt ostrożni, by otwarcie przyznać się do powiązań z Jezusem "dla bojaźni przed żydami", ale w owej chwili zdobyli się na odwagę, aby przyjąć Pana jako przyjaciela i zatroszczyć się o szczegóły Jego pogrzebu (Jana 19:39).

    Opóźnione uznanie Jezusa przez owych bogatych i wpływowych ludzi przypomina nam o szczególnych trudnościach, które przeszkadzają wszystkim ludziom posiadającym wpływy oraz bogactwo i utrudniają właściwe uznanie przez nich Drogi, Prawdy i Życia. Rzeczywiście, żyje obecnie wielu bogatych i wpływowych ludzi, którzy ze względu na to, iż kościelnictwo zdobyło popularność, mają znaczny udział w jego działalności. Lecz nie wolno nam mylić kościelnictwa z prawdziwym Kościołem, który podobnie jak Pan, na co wskazuje porównanie, jest stosunkowo bez wpływu, władzy i bogactwa z punktu widzenia świata. Kiedy zakończy się ów wielki dramat obecnego wieku Ewangelii, będącego częścią wielkiego dnia pojednania, znajdzie się bez wątpienia wielu pośród bogatych i wpływowych, którzy wówczas uczczą pokornych i ozdobią ich groby. O wiele większe mieliby uznanie, korzyść oraz pomoc gdyby zapewnili sobie własne powołanie i wybór i odważnie występowali w czasie ofiary przywiązując swoje własne ofiary do rogów ołtarza (Ps. 118:27).

POJEDNANIE A FAŁSZYWE TEORIE

    Różnie rozwinęły się w imię chrześcijaństwa i Pisma Świętego teorie odnoszące się do pojednania Boga z człowiekiem. Jedne uznają, że dzieło kładzenia ceny okupowej, którego nasz Pan "dokonał" przez Swoją śmierć na Kalwarii jest podstawą wszystkich ludzkich nadziei, dotyczących życia wiecznego i pojednania z Ojcem Niebieskim. Inne z uporem usiłują temu zaprzeczyć, rozwijając teorię, z których wynika, że jedność Boga z człowiekiem nie została nigdy zerwana, że nie potrzeba żadnej ofiary-okupu, aby nastąpiło pogodzenie, bowiem żaden upadek nie miał miejsca, a więc przywrócenie do pierwotnego stanu nie jest potrzebne ani pożądane, ani też nie zostało zapewnione przez śmierć Pana Jezusa.

    Wiele takich teorii zaprzeczających, iż zbawcza wartość śmierci naszego Pana udaje, iż oddaje Mu większą cześć twierdząc, że Jego praca dla ludzkości ograniczyła się do roli wielkiego Nauczyciela a w żadnym wypadku nie odnosiła się do Jego roli Odkupiciela czy Nabywcy. Owe fałszywe teorie pomijające okup stają się z dnia na dzień liczniejsze, bardziej uporczywe i zwodnicze dla tych, którzy nie zapuścili mocnych korzeni i nie utwierdzili się w Słowie Bożym oraz Jego planie wieków.

    Zatem właściwym jest zwrócenie w tym miejscu specjalnej uwagi na fakt, że według Pisma Świętego cały plan zbawienia obraca się wokół wielkiej transakcji ofiary naszego Pana, która zaczęła się od Jego poświęcenia się w Jordanie a zakończyła z wydaniem ostatniego tchnienia na Kalwarii. Każdy, kto prawdziwie wierzy w to i przyjmuje wiarą, jest tym samym usprawiedliwiony i otrzymuje Jego część z zasługi ofiary. Ktokolwiek odrzuca ją, odrzuca jedyne imię i jedyną wiarę, dzięki której mógłby pojednać się z Bogiem i otrzymać życie wieczne.

    Nie sugerujemy przez to, iż ludzie są zbawieni przez jakąś teorię, ale wskazujemy, że skoro wszyscy przychodzący do harmonii z Bogiem podczas wieku Ewangelii muszą przyjść do Niego przez wiarę w zasługę drogocennej krwi Chrystusowej, to wynika z tego, iż nie mogą posiadać rozsądnej wiary bez mniej lub bardziej jasnej teorii, a żadna teoria, która pomija śmierć Chrystusa jako podstawę usprawiedliwienia i pojednania nie jest teorią biblijną i nie posiada żadnej zbawczej wartości. Dlatego też wszyscy, którzy zgłaszają prawa do .więzi duchowej z Bogiem na jakiejkolwiek innej podstawie wiary czy teorii, zwodzą samych siebie. Nie są bowiem pojednani ani z Ojcem, ani z Synem, ani też nie są usprawiedliwieni ze swych grzechów i nie zaliczają się do przedtysiącletniego nasienia Abrahama, które jest obecnie wybierane.

    Nie chcemy przez to powiedzieć, że jedynie tacy, którzy mają jasną koncepcję filozofii pojednania są usprawiedliwieni. Przeciwnie, wierzymy, iż wiele jednostek spośród drogiego ludu Bożego żyjących i umierających podczas ciemnych wieków jak i później nie posiadało jasnej koncepcji filozoficznej na temat, który obecnie mamy możliwość zrozumieć i docenić. Lecz nie umiejąc dostrzec owej filozofii wszystek prawdziwy lud Boży uznał fakt pokazujący, że to właśnie śmierć Chrystusa jest tym, co umożliwiło nam pojednanie z Ojcem i tym na czym opiera się cała nasza nadzieja na żywot wieczny (Patrz Pojednanie między Bogiem a człowiekiem).

    Tym, którzy wolą natchnione słowa Apostoła od nienatchnionych domniemań własnego umysłu jak i umysłów innych osób wystarczy zupełnie odpowiedź Apostoła Pawła w 1 Kor. 15:3 ("Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism") na wszystkie teorie nie uznające okupu. Jedna z takich teorii głosi: "Nie ma grzechu", nie ma więc niczego, co zasługiwałoby na karę. Inna mówi: "Śmierci nie ma", a więc Jezus nie umarł. Lecz Apostoł w harmonii zarówno ze zdrowym rozsądkiem, jak i Pismem Świętym zapewnia nas, że oba te wydarzenia są faktami i że śmierć Chrystusa nastąpiła za nasze grzechy (jako środek uzdrowienia nas z nich). Trwajmy więc mocno w walce o natchnioną "wiarę raz świętym podaną" (Judy 3).

TP ’85,50-55; BS '84,26.

Wróć do Archiwum