"MÓW PANIE, BO SŁUGA TWÓJ SŁUCHA"
1 Sam. 3:6-14
PROROK Samuel jest jednym ze wspaniałych silnych charakterów z czasów Starego Testamentu. Opowiadanie o jego wczesnym, poświęceniu Panu, jego posłuszeństwie i wytrwałości w czynieniu dobrze stanowi doniosłą lekcję, nie tylko dla młodych chrześcijan, ale także dla bardziej posuniętych w latach, włączając rodziców. Podobnie jak historia Ruty podaje powierzchowne informacje o życiu Izraelitów, które jest ogólnie zaciemnione opisami wojen i kłopotów, tak też czyni historia Samuela. Pochodził on z pokolenia Lewiego, które już było poświęcone i przyjęte przez Pana. Wgląd w głęboką pobożność jego rodziców jest dany w 1 Sam. 1. Dziecko urodzone w takich warunkach modlitwy i oddania się Panu, nie mogłoby w naturalny sposób nie być skłonne do szlachetności i religijności.
Byłoby dobrze gdyby ta myśl mogła wywrzeć silny wpływ na wszystkich chrześcijan, - którzy stają się rodzicami, że ich dzieci powinny być oddane Panu od chwili poczęcia! Powinna temu towarzyszyć codzienna modlitwa i wysiłek, ażeby wszystkie wpływy przed urodzeniem mogły przyczynić się do najwyższego umysłowego, moralnego i fizycznego dobra dziecka. "Któż pokaże czystego z nieczystego?" - zapytuje Prorok i odpowiada - "Ani jeden" (Ijoba 14:4). Dlatego nie powinniśmy się spodziewać, aby dzieci nawet poświęconych chrześcijan były doskonałe. Pamiętajmy jednak, że Pan przyjmuje serce, intencję, wolę i że zgodnie z urządzeniem przez Niego natury, umysł, intencja, wola rodziców mogą pozostawić ślad w ich dziecku. Prawda, niedoskonały umysł nie może nawet zrozumieć lub wyobrazić sobie doskonałych rzeczy, ale może przybliżyć je, a w tej samej proporcji może pozostawić ich ślad w charakterze dziecka.
NIERÓWNE JARZMO RODZICÓW
Istnieje stare przysłowie mówiące, że "krew nie kłamie", to jest, że kultura i dobre wychowanie będą wyraźnie Widoczne w potomku. Niewątpliwie jest faktem, że charakter będzie mówił. Chrześcijanie całkowicie poświęceni Panu i usiłujący codziennie dowiadywać się o wolę Bożą d wykonywać ją, którzy znajdują się pod wpływem nauki Ducha Świętego w szkole Chrystusowej będąc do pewnego stopnia rozwinięci w łasce i znajomości Prawdy, których umysły są przekształcone przez odnawianie Świętego Ducha a ich uczucia pochłonięte sprawami Boga i Chrystusa, będą dążyli do tego, by zaznaczyć i odcisnąć duchowe zalety swych serc na naturalnym potomku. Ma się rozumieć, takie dobrze urodzone i poświęcone Panu od poczęcia dzieci będą w dzieciństwie ćwiczone przez tych samych rodziców na drogach Pańskich, drogach sprawiedliwości, sądu, prawdy i miłości (1 Moj. 18:19; Efez. 6:4). Wydaje się bardzo nieprawdopodobne, aby w taki sposób spłodzone i tak ćwiczone dzieci mogły później zejść z drogi Pańskiej (Przyp. 22:6) albo żeby one mogły ustawicznie pozostawać przestępcami, nawet choćby chwilowo zostały sprowadzone na manowce przez pokusę.
Chociaż Pan polecił swoim dzieciom nie ciągnąć nierównego jarzma z niewiernymi (2 Kor. 6:14; 1 Kor. 7:39), tym niemniej, tam gdzie zaprzęgnięcie w jarzmo albo małżeństwo nastąpiło przed ich przymierzem z Panem, On zadecydował, aby owoc ich małżeństwa, ich dzieci, były liczone jako Jego przez poświęcenie rodziców. Jego błogosławieństwo będzie z takim poświęconym, dzieckiem bez względu na fakt, że jedno z jego rodziców jest niewierzące. Apostoł jasno oświadcza to w 1 Kor. 7:14.
To jest poważny błąd - a niektórzy chrześcijanie w błąd ten popadli - wychodzić z założenia jakoby stan rodzicielski był haniebny lub grzeszny, przy czym niektórzy utrzymują nawet, że "grzech pierworodny" był tego rodzaju. Pismo Święte naucza całkiem przeciwnie, oświadczając, że "Uczciwe jest małżeństwo między wszystkimi, i łoże niepokalane" (Żyd. 13:4). Pamiętajmy także o tym, że Boski pian rozmnożenia się ludzkości był ułożony oraz polecenie rozmnażania się i napełniania ziemi1 było dane nim grzech wszedł na świat - przed nieposłuszeństwem w Edenie. Apostoł surowo gani "Zabraniających wstępować w małżeństwo" (1 Tym. 4:3) i jasno mówi w swoim liście do Tymoteusza, "Chcę tedy, aby młodsze szły za mąż, dzieci rodziły, gospodyniami były; przeciwnikowi żadnej przyczyny nie dawały ku obmowisku" (1 Tym. 5:14).
Nie jest to sprzeczne z jego oświadczeniem w 1 Kor. 7, że "...ten, kto daje za mąż, dobrze czyni; ale który nie daje zamąż, lepiej czyni". W swoim liście do Tymoteusza Apostoł mówi do nie poświęconych młodszych- osób w zgromadzeniu. Natomiast w swojej radzie skierowanej do Koryntian odnosi się on do tych członków zgromadzenia, którzy całkowicie poświęcili się panu i ścigali się w chrześcijańskim biegu. Nasza rada dla drugich w tej kwestii powinna być dokładnie zgodna z natchnioną radą Apostoła. Rada, aby nie żenić się czy też wychodzić za mąż, będzie zazwyczaj pomocna tym, którzy w pełni poświęcili się Panu i którzy mogą żyć w stanie bezżennym uważając, że mogą dużo więcej dokonać w służbie Pańskiej wolni, na tyle na ile to jest możliwe, od ziemskich zobowiązań i podziału serca. Lecz dla innych nie poświęconych, jakkolwiek moralnych i dobrze usposobionych, małżeństwo, zgodnie z Boskim postanowieniem? jest rozumną i właściwą nadzieją życia. Nie należy nikogo powstrzymywać od małżeństwa, a zawarcie go i pozostawanie w nim powinno być doradzane w możliwie najmądrzejszy sposób.
POŚWIĘCENIE DZIECI
Uznajemy różnicę pomiędzy poświęconymi rodzicami Samuela i ich modlitwami o syna a właściwymi modlitwami poświęconego ludu w obecnym czasie. Dopiero od Zielonych Świątek lud Boży został uprzywilejowany otrzymaniem Ducha Świętego wylewanego w wieku Ewangelii, a jako taki starał się i modlił szczególnie o duchowe raczej niż naturalne dzieci - przez poświęcenie swego życia tak, jak uczynił to Mistrz, dążąc do przekształcenia dzieci pierwszego Adama w duchowe dzieci Boże. To miał na uwadze Apostoł, zwracając się do poświęconych, gdy oświadczył, że "który ,nie daje za mąż, lepiej czyni" - ponieważ, ogólnie mówiąc, warunki stanu wolnego są najbardziej korzystnymi dla nowych ambicji takiej osoby.
Urodzony w odpowiedzi na modlitwę i poświęcenie, Samuel niewątpliwie był wybitnym chłopcem i młodzieńcem. A jego rodzice pokazali szczerość swej modlitwy przez fakt, iż był on wcześnie przyprowadzony do najwyższego kapłana w Sylo i oficjalnie przedstawiony do służby Panu. Czytamy, że miało to miejsce, "gdy go odstawiła" (1 Sam. 1:24, Nowy Przekład), lecz nie sądzimy, aby działo się to wówczas, gdy jako niemowlę był odstawiony od piersi. Interpretując to słowo .w szerszym sensie, powinniśmy raczej rozumieć, że był on odstawiony od swej matki w tym znaczeniu, że mógł sobie poradzić bez jej opieki. Nastąpiło to prawdopodobnie, gdy był w wieku od dziesięciu do dwunastu lat.
Często jesteśmy zaskoczeni, gdy chrześcijańscy rodzice oświeceni przez Świętego Ducha, nie manifestują więcej tego ducha, który pobudził rodziców Samuela. Wielu pozornie poświęconych ludzi powstrzymuje się przed oddaniem swych najcenniejszych posiadłości, swych dzieci, Panu i skłania się, by ż przesadą poświęcić je pewnemu światowemu powołaniu w życiu - medycynie, prawu, przemysłowi itd. Osądzenie, czy. ich postępowanie zostało spowodowane zbyt wielką uniżonością czy też zbyt wielkim samolubstwem, nie leży w naszej kompetencji, ale widocznie nie mają oni nawet wiary, by wierzyć, że Pan mógłby przyjąć ich ofiarę, lub też, może na pół świadomie, pieszczą pragnienie, by widzieć swe dzieci w powodzeniu na sposób światowy i obawiają się, że ich poświęcenie Panu mogłoby w jakiś sposób zniweczyć ich ziemskie widoki na przyszłość.
Co za wielki błąd! Czy tacy rodzice nie wiedzą, że ich przywilejem jest przedstawić samych siebie Panu ze wszystkim, co mają, włączając ich dzieci? I czy nie wiedzą także, że "Błogosławieństwo Pańskie ubogaca, a nie przynosi z sobą utrapienia"? (Przyp. 10:22). Czy nie mogą uświadomić sobie, że lepiej jest być dozorcą w domu Pańskim aniżeli mieszkać w namiotach niegodziwości? I że większe szczęście towarzyszyłoby życiu poświęconemu nawet mimo spędzania go w ubóstwie, niż mogłoby być osiągnięte w jakikolwiek inny sposób, nawet gdyby było otoczone wszelkim luksusem? Czy nie mogą oni nauczyć się tych lekcji z własnego doświadczenia? I czy nie mogą stosować tego również wobec własnych dzieci?
"ĆWICZ MŁODEGO WEDŁUG POTRZEBY DROGI JEGO"
Samuel usługiwał Helemu w domu Pańskim. Służył on najwyższemu kapłanowi, który był specjalnym Pańskim sługą i przedstawicielem, w jego mieszkalnych pokojach znajdujących się tuż obok kościoła - świątynia nie była jeszcze zbudowana. Rodzice Samuela zatem poddali go wcześnie w życiu obowiązkom sługi, co w rzeczywistości było oddaniem go do najwspanialszej szkoły. Naszym zdaniem pomyłką jest przypuszczać, iż wczesne lata życia - od dziesięciu do osiemnastu lat - w większości powinny być spędzone na zabawie. Nie tylko mądrość nakazuje przyprowadzać dzieci w młodości do stanu odpowiedzialności oraz większej lub mniejszej rutyny i dyscypliny, ilustrowanych w przypadku Samuela, ale także przykład wielu wybitnych ludzi na ziemi. Pan Carnegie potentat w dziedzinie stali, którego nazwisko jest znane w świecie, wcześnie rozpoczął swą pierwszą pracę w życiu jako roznosiciel telegramów. Pierwszą pracą pana Edisona, którego sława jako twórcy żarówki itp. jest także światowa, było roznoszenie gazet. Tak więc, jest to w zupełnej harmonii z doświadczeniami dnia dzisiejszego w rzeczach światowych, gdy odczuwamy, że poświęcenie Samuela w młodym wieku jako sługi Helego, prawdopodobnie miało wiele wspólnego, ze stałością i wielkością jego charakteru, kiedy stał się następnie Pańskim prorokiem oraz ostatnim i największym sędzią Izraela.
Zaobserwowaliśmy, że powszechnym błędem czynionym przez rodziców jest przypuszczenie jakoby ich dzieci nie mogły właściwie zrozumieć lub ocenić głębszych spraw religijnych w młodym wieku - powiedzmy dwunastu lat. Doświadczenie Samuela a także doświadczenia wielu innych upewniają nas, iż niektóre z najgłębszych uczuć religijnych mogą być doświadczane w tak młodym wieku, w wieku dwunastu lat. Powinno to być przedmiotem baczenia ze strony rodziców i powinno być kultywowane z o wiele większym staraniem niż o najdelikatniejsze kwiaty w ich ogrodach. Kwiaty czci, duchowości, nadziei, wiary i ufności w Bogu znajdujące się w umyśle dziecka potrzebują najbardziej dbałej opieki i powinny ją mieć - podlewania, pielenia i pomocy. Ojciec z natury i na podstawie Boskiej instrukcji zajmuje względem nich odpowiedzialne stanowisko ogrodnika, który musi być czuły na kwiaty w sercach swej własnej rodziny. A jeśli on zaniedba swoją odpowiedzialność to jest winny i z pewnością będzie cierpieć, nie tylko rozczarowanie, co się tyczy jego dzieci w przyszłości, ale także z powodu utracenia pewnych błogosławieństw w swym sercu, gdyż jest to częścią Boskiego porządku, że ten, kto "podlewa" drugich, sam będzie również "podlewany".
Publiczne obowiązki i odpowiedzialność oraz próbowanie uratowania dzieci innych ludzi nie mogą nigdy uwolnić żadnego z chrześcijańskich rodziców od odpowiedzialności za własne dzieci. Nie mogą też oni przenieść swej odpowiedzialności na nauczycieli szkoły niedzielnej. Zaniedbanie przez rodzica obowiązku z pewnością podziała zarówno na jego niekorzyść, jak i na niekorzyść jego potomka. Jeżeli w przeszłości był on niedbały w tej sprawie, to nie może zbyt szybko tego naprawić, jakkolwiek będzie potrzebował modlić się o większą mądrość i ćwiczyć się w niej, ażeby przezwyciężyć zaniedbanie przeszłości.
Ktoś analizujący tę sprawę przedstawił następujące dane wyciągnięte z różnych statystyk: Spośród ośmiu tysięcy czterystu dwudziestu czterech nawróceń, pięć tysięcy pięćdziesiąt cztery miało miejsce w przedziale od dwunastu do dwudziestu lat, trzy tysiące sto osiemdziesiąt trzy w przedziale od szesnastu do dwudziestu pięciu lat a sto osiemdziesiąt siedem zaistniało w wieku dwudziestu pięciu lat i więcej.
MŁODZIENIEC WYRAZICIELEM B0ŻYM
Opowiadanie o pierwszym posłaniu Jehowy do Samuela jest piękne w jego prostocie. Młodzieniec widocznie był przyzwyczajony, by być posłusznym wezwaniom Helego, do różnej niekiedy służby i w tym celu miał swoją sypialnię w bliskości, a Heli miał około siedemdziesięciu ośmiu lat. Trzykrotnie Pan zawołał Samuela a on odpowiedział: "Owom ja" i szedł do Helego. Po trzecim zawołaniu na Samuela, Heli pouczył go, aby powiedział, "Mów Panie, bo słyszy sługa twój".
Istnieje świadectwo, że przez długi czas takie poselstwo od Jehowy było "drogocenne", to jest rzadkie. Heli, choć był dobrym człowiekiem, szczerym, wiernym i uprzejmym, w swym postępowaniu z Samuelem, był zbyt niedbały w postępowaniu ze swymi synami, którzy byli kapłanami i mieli obowiązki związane z usługami dotyczącymi Przybytku, a co za tym idzie, w każdym znaczeniu tego słowa, powinni być pobożnymi i wzorowymi mężami. Pan skierował już do Helego ostrzegające poselstwo odnośnie jego synów, którzy byli rozpustnikami i jawnymi przestępcami, nie tylko w sprawach finansowych, lecz także i w moralnych. Heli powinien sobie uświadomić swą odpowiedzialność i wstrzymać ich złe postępowanie oraz, w przypadku potrzeby, powinien odsunąć ich od służby na rzecz Przybytku nawet mimo tego, że byli jego synami. Ale w miarę tego jak stawał się słabszym umysłowo i fizycznie, oni wzrastali w siłę, upór i bezbożność, a stary człowiek wydawał się nie mieć potrzebnej siły charakteru do rozprawienia się z nimi. Pańskie poselstwo skierowane do Samuela dotyczyło rodziny Helego i kary, która miała na nią przyjść za jej grzechy, tym bardziej ciężkie gdy się patrzy z punktu widzenia faktu, że jego synowie mieli być wzorami i nauczycielami ludu.
MIŁY I POBŁAŻLIWY RODZIC
Istnieją dwa rodzaje niewiernych rodziców:
(1) Szorstcy, okrutni, niegodziwi, którzy nie tylko przekazują dziedzicznie złe usposobienie, lecz wpajają podobne przez naukę i przykład. Jeśli oboje rodzice będą tego pokroju, to warunki dziecka, gdy znajduje się ono z nimi, są prawie beznadziejne dla obecnego życia. Tysiącletnie warunki restytucji będą potrzebne, by wykorzenić skażenie. A jednak, w przypadku gdy jedno z rodziców należy do Pana, rezultat pod Boską opatrznością może być odwrotny - dziecko może być nie tylko lepiej urodzone, ale zły sposób postępowania jego rodzica może przy tym być odrzucony i samo może być przygotowane do obrania postępowania przeciwnego.
(2) Niektórzy "mili i pobłażliwi rodzice" są bardzo nielojalni wobec ich powiernictwa ich dzieci. Uprzejmość i pobłażliwość, pozwalające szkodliwym chwastom rozwijać się w charakterach dzieci dzielących ogólną słabość ludzkości, są karygodną nieuprzejmością, bardzo zasługującą na potępienie z punktu widzenia Boga i tych, którzy znajdują się w harmonii z Jego Słowem. Bardzo możliwe, że w istocie wyrażenie "mili i pobłażliwi rodzice" jest często używane zupełnie niewłaściwie. W wielu wypadkach byłoby lepiej, choć mniej delikatnie, powiedzieć: "Słabi i niekompetentni rodzice".
Napewno, z Boskiego punktu widzenia, wszyscy prawdziwi rodzice będą uprzejmi wobec swych dzieci i powinni też być zadowoleni z okazywania pobłażliwości do stopnia jaki okaże się najkorzystniejszy dla dziecka i ani trochę więcej. Ale chociaż naprawiająca rózga nie powinna być "zawściągnięta", gdy zachodzi potrzeba (Przyp. 13:24), czy też użyta, gdy jest niepotrzebna, ani też użyta zbyt surowo, to jednak najlepszą regułą, tam gdzie to jest możliwe, gdzie usposobienie dziecka 'pozwoli, jest reguła miłości. Wcześnie zaczynając, miłość rodziców połączona ze stanowczością powinny tak kształtować umysł dziecka, aby mogło ono mieć całkowite zaufanie do miłości rodziców i ich lojalności wobec Boskich zasad we wszystkich sprawach życia. Dla takiego dziecka widok smutku i żalu, albo łza smutku na twarzy rodzicielskiej, będzie bardziej skuteczny od wielu uderzeń i bardzo ostrego języka.
SĘDZIA HELI NIEWIERNY BOGU
Słabość sędziego Helego jako rodzica doprowadziła go do niewierności wobec Boga. Jego. charakter nie jest wzorem "więcej niż zwyciężającego" charakteru. Przedstawia on raczej charakter wielu z "wielkiej kompanii", którzy także są zwycięzcami, lecz w mniejszym stopniu. Heli miał wiele dobrych cech. Żaden pospolity grzech nie leżał w jego drzwiach. Pod wieloma względami stawiał on cześć Bożą daleko ponad swoje osobiste sprawy. Nie dostrzegamy z jego strony ujawnienia samolubnej ambicji przeciwstawiającej się awansowi Samuela. Naprawdę należy zauważyć na jego korzyść, że dobrze ojcował Samuelowi. Heli zganił postępowanie swoich synów, ale będąc starym, wykazał brak odwagi, aby zdemaskować ich sposób postępowania z właściwą mocą, jak słowa Pańskie zdawały się oznajmiać. Nie zapominajmy też, że wśród owych Dwunastu znajdujących się bezpośrednio pod wpływem Pańskiej nauki, jeden ćwiczący swą wolną wolę stał się zdrajcą. Obawiamy się, że ci, którzy okazali się ze złej strony, chociaż byli ćwiczeni, ogólnie rzecz biorąc nie zostali dobrze wyposażeni w ich spłodzeniu. Aczkolwiek przy tej okazji wspominamy szatana jako przykład doskonałego spłodzenia i doskonałego ćwiczenia, które były zatracone w obliczu wielkości jego ambicji (Iz. 14:12-14).
Doświadczenie Helego z jego samowolnymi synami woła o naszą sympatię nawet pomimo tego, że prawdopodobnie on sam spowodował swoje trudności z racji zaniedbania odpowiednio wczesnego ćwiczenia ich na drogach Pańskich, drogach Jego sprawiedliwości. Bez wątpienia Heli często spoglądał na wiernego młodzieńca służącego mu tak wytrwale i pilnie, życząc sobie, ażeby jego synowie mieli podobne usposobienie. Ale czas na to, by tak korzystnie i pożytecznie pragnąć, dawno upłynął. Oni powinni mieć ducha poświęcenia i w zgodzie z tym być ćwiczeni, a według Słowa Pańskiego, kiedy byliby starzy, nie odstąpiliby od tego. Tutaj również znajdujemy lekcję dla rodziców, którą jest fakt, że służbę Pańską należy uważać jako pierwszorzędnej ważności i że trzeba jej obronić nawet kosztem własnego ciała i krwi.
GŁOS PAŃSKI DO SAMUELA
Rano Samuel wahał się czy powiedzieć swemu życzliwemu mistrzowi Helemu niepomyślną wiadomość otrzymaną w nocy od Pana. Ale Heli pragnął dowiedzieć się wszystkiego, cokolwiek Jehowa miał mu do powiedzenia, a molestowany o to Samuel powiedział wszystko. Jest to dobra lekcja dla ludu Pańskiego, lekcja pokory i uprzejmości. Młodzieniec mógł się poczuć dumny na myśl, że Pan, który tak rzadko mówił do kogoś, teraz mówił do niego. Mógł on poczuć się uhonorowany i ponad Helego, mając wiadomość mówiącą o klęsce tego ostatniego. Zarozumiałość mogłaby uczynić go chełpliwym i niedelikatnym wobec uczuć jego mistrza w takim stopniu, że mógłby rozkoszować się mówieniem mu o klęskach, jakie miały przyjść a także o tym, jak wielce on sam został zaszczycony przez Pana. Samuel przeciwnie, zamanifestował ducha cichości, najwidoczniej nie zważając nawet na zaszczyt jaki go spotkał, ale raczej współczując ze swym mistrzem, wolał nie obciążać jego serca wieścią o nieszczęściu.
Pan obecnie przemawia do swych niektórych wiernych jednostek przez swoje Słowo, przez swe "kołatanie" (Obj. 3:20), które mówi nam o Jego obecności, przez znaki zaznaczające nadejście nowej dyspensacji. Czy niektórzy mają teraz usposobienie wyniosłości, pychy i chełpliwości spowodowane tym, że Pan pozwolił im usłyszeć Jego głos i dowiedzieć się czegoś o Jego Planie oraz o klęskach przychodzących na Babilon? Czyż tacy nie powinni raczej być przepełnieni pokorą, aby sami nie utracili całkowicie tego daru widzenia? Czy wszyscy nie powinni dawać pierwszeństwo Pańskim słowom o ucisku przychodzącym na Babilon w sposób życzliwy, z chęcią pomocy w ucieczce, aniżeli z usposobieniem napawania się i radości z nadchodzącego ucisku, w którym obecne systemy będą całkowicie obalone?
Obecnie Pan mówi sposobem różniącym się od tego, jakim mówił w dawnych czasach, jak to oświadcza Pismo Święte, "Częstokroć i wieloma sposobami mawiał niekiedy Bóg ojcom przez proroków; w te dni ostateczne mówił nam przez Syna swego" (Żyd. 1:1, 2). Słowo Pańskie ciągle jest drogocenne i rzadkie -w tym znaczeniu, że w obecnym czasie nie jest ono dane wszystkim, lecz tylko pewnej klasie, jak to jest napisane "Kto ma uszy, niechaj słucha". Większość ludzkości obecnie nie ma uszu do słuchania ani oczu do widzenia chwalebnej piękności Boskiego Planu. Jak Apostoł wyjaśnia, "W których bóg świata tego oślepił zmysły (2 Kor. 4:4)" - ziemskie rzeczy, ziemskie ambicje, ziemskie nadzieje, ziemskie wezwanie i głosy odrywają ich uwagę, wypełniają ich zdolność, ale błogosławione są nasze oczy, ponieważ widzą, i nasze uszy, ponieważ słyszą. A błogosławieni będziemy jeśli, podobnie jak Samuel, po usłyszeniu Pańskiego poselstwa szybko odpowiemy, "Mów Panie, bo sługa twój słucha". Ci, którzy w taki sposób odpowiedzą, będą wyuczeni od Boga - przez Słowo Jego łaski, słowa Pana Jezusa i słowa Jego natchnionych Apostołów - poinstruowani i poprowadzeni w zrozumiewaniu tych słów przez Ducha Świętego, przez różne pomoce, przewody i czynniki, których upodoba się' Jehowie użyć - może traktat, książka, list, rozmowa albo jakieś kazanie.
Ten kto stale będzie pragnąć być nauczonym, przez Jehowę, musi kontynuować słuchanie Jego głosu, pozostawając w uważnej i posłusznej postawie serca. Trudność u niektórych najwyraźniej polega na tym, że ich własne wole nie są zupełnie martwe - że ich poświęcenie nie jest kompletne. Wskutek tego, aczkolwiek poświęcili się wystarczająco, aby nie chcieć być nieposłusznymi wobec Pańskiego głosu, mają jednak pewne własne idee odnośnie tego, co Jego głos powinien mówić i wolą interpretować Jego poselstwo stosownie do swych preferencji. Tacy mniej lub więcej będą czynić swą własną wolę i będą słuchać głosu Pańskiego skierowanego do nich w zgodzie z ich własnymi wolami. To jest najbardziej niebezpieczna sytuacja, przy czym powszechnie towarzyszą jej zarozumiałość i apodyktyczność, a to ostatecznie odprowadzi ich daleko od chrześcijańskiego celu. Postanówmy wszyscy przez Pańską łaskę, że będziemy z prawego serca kontynuować staranie, aby słuchać czystego Słowa Bożego, pragnąc być mu posłuszni tak dalece, jak tylko będziemy w stanie.
TP ’85,114-118; BS '84,74.