CZY UCZTUJESZ Z PANEM?

"Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśliby kto usłyszał głos mój, i otworzył drzwi, wnijdę do niego, i będę z nim, wieczerzał, a on ze mną" (Obj. 3:20)

    NASZ werset jest adresowany do kościoła Laodycejskiego, który symbolizuje siódmy i ostatni okres Kościoła wieku Ewangelii, i odnosi się do obecnego czasu, żniwa wieku Ewangelii, poprzedzającego zaprowadzenie już wkrótce Królestwa Chrystusowego na ziemi, w celu powszechnego błogosławienia całej ludzkości (1 Moj. 12:3; Gal. 3:8).

    Pan obecnie wybiera i przygotowuje ostatnich członków przed tysiącletniego nasienia Abrahamowego, czyli dzieci wiary (Gal. 3:7, 9). Jeśli ktoś pragnie udziału w tym wielkim dziele mającego wkrótce nadejść Królestwa, byłoby pożytecznym-dla niego lub dla niej, pamiętając słowa naszego wersetu, postawić sobie kilka badających serce pytań:

    (1) Czy poznałem mojego Pana stojącego u drzwi mojego umysłu i serca?

    (2) Czy usłyszałem Jego "kołatanie" do tych drzwi?

    (3) Czy usłyszałem Jego "głos" zapraszający mnie do otworzenia drzwi mojego umysłu i serca i wpuszczenia Go tam?

    (4) Czy otworzyłem te drzwi, aby On mógł wejść?

    (5) Czy powitałem Go serdecznie, a przede wszystkim Boga, który przez Niego wchodzi do mojego umysłu i serca?

    (6) Czy właściwie oceniam ich ucztowanie ze mną na tematy Prawdy na czasie?

    (7) A czy ja ucztuję z Nimi w jedności ducha?

    Rozważmy kolejno każde z tych siedmiu pytań:

    (1) Ponieważ ogromna większość w Laodycejskim okresie kościoła - ci, którzy są nominalnymi w odróżnieniu od prawdziwych naśladowców Chrystusa - nie jest ani "zimna", ani "gorąca" w sprawach duchowych, ale "letnia", nasz Pan wyrzucił ze swoich ust cały system babiloński, razem z matką wszeteczeństw i jej córkami (Obj. 3:16; 17:1-5). Zatem nie przemawia On już więcej przez kościół nominalny jako swojego rzecznika (zobacz "Przyjdź Królestwo Twoje", str. 184 i 185, 199 i 200) dając Prawdę na czasie (Obj. 18:23). "Upadł Babilon on wielki", a nasz Pan woła do swojego ludu "wynijdźcie z niego, ludu mój! abyście nie byli uczestnikami grzechów jego, a iżbyście nie wzięli z plag jego" (Obj. 18:4; porównaj Iz. 52:11; Jer. 51:6).

    W Wieku Ewangelii prawdziwy lud Boży był częścią kościoła nominalnego, ale podczas tego żniwa, "dokonania świata [w greckim wiek]" (Mat. 13:39) nasz Pan stoi u drzwi umysłu i serca całego swego ludu i każdego wzywa pojedynczo, proponując wejście i ucztowanie na tematy Prawdy na czasie tym, którzy otwierają się na Jego "kołatanie". Ucztowanie w sferze "teraźniejszej prawdy" (2 Piotra 1:12) jest sprawą indywidualną. Czy ja rozpoznałem, że mój Pan i Zbawca stoi u drzwi mojego umysłu i serca?

    (2) Czy usłyszałem "kołatanie" Jezusa do drzwi? Czy stwierdziłem, że w moim umyśle i sercu znajduje się nie tylko pokuta za grzech i pragnienie sprawiedliwości, lecz także pragnienie ścisłej społeczności z Bogiem? Czy przyjąłem Jezusa, Jego "Syna... jednorodzonego", "niewypowiedziany dar Jego" (Jana 3:16; 2 Kor. 9:15), za swojego osobistego Zbawiciela? Czy ja nie tylko poświęciłem wszystko co posiadam Bogu, ale czy również każdego dnia staram się gorliwie być prawdziwym uczniem Chrystusa (Mat. 16:24; 10:38)? Czy rzeczywiście jestem spragniony prawdy, sprawiedliwości i świątobliwości (Mat. 5:6; Jana 8:32; 4:24; 2 Kor. 7:1; Żyd. 12:14)?

    Czy badałem Pismo Święte i czy zważałem na "mocniejszą mowę prorocką" tak, abym mógł rozpoznać "kołatanie" mojego Pana do drzwi (Jana 5:29; Dz. Ap. 17:11; 2 Piotra 1:19)? Czy zdaję sobie sprawę i właściwie oceniam Jego "kołatanie" objawione w wielkim posłannictwie proroczej prawdy pochodzącej z Biblii jako właściwe naszym czasom i że Ten, który umarł za mnie wylewając swoją duszę na śmierć (Iz, 53:10,12) pragnie w tej Prawdzie bliskiej społeczności ze mną jako jednym ze swoich uczniów?

    (3) Czy usłyszałem "głos" Jezusa mówiący do mnie i zapraszający mnie do otworzenia drzwi mojego umysłu i serca i wpuszczenia Go? Jego "głos", poselstwo Jego Prawdy, to różne "dźwięki" połączone w taki sposób, w jaki nie połączyłby ich żaden inny "głos". Jego "głos" brzmi akordem sprawiedliwości złączonym z akordem miłości, a całość intonowana jest mądrością i mocą. Inne teorie, plany i programy ludzkie oraz diabelskie nie mają takiej harmonii dźwięku jak poselstwo, które Bóg przekazał nam przez swojego Syna. Co więcej, gdy prawdziwie wierzący ludzie słyszą "głos" Jezusa stojącego u drzwi, zadowala to ich oczekiwania w takim stopniu, w jakim nic innego nie mogłoby tego uczynić. Im nie będzie już groziło przyciąganie przez inne dźwięki lub "głosy", teorie czy też programy. Oni odpowiedzą wszystkim:

    "Jezus mnie zadowolił; Jezus jest mój".

    Zarówno Jego prorocze - "kołatanie", jak i Jego "głos", Jego posłannictwo Prawdy oraz zapewnienie mających nastąpić błogosławieństw, nie są słyszalne dla naszych naturalnych uszu. Jego posłannictwa docierają do nas przez Jego Słowo, Ducha oraz Opatrzności i są słyszane tylko uszami zrozumienia, słyszane wiarą (Mat. 11:15; 13:9-11, 16, 43; Obj. 2:7; 3:6, 13, 22). Czy naprawdę usłyszałem Jego "głos" prócz jego "kołatania"? "Głos" ten nie jest wyznaniowym wezwaniem do "pójścia do kościoła z własnego wyboru", katolickiego lub protestanckiego, nie jest też zbiorowym wezwaniem do grup, lecz jest wezwaniem, które musi być usłyszane indywidualnie i na które należy indywidualnie odpowiedzieć.

    (4) Czy otworzyłem drzwi mojego umysłu i serca, aby mógł On wejść? Kiedyś pewien artysta namalował obraz naszego Pana stojącego u drzwi. Jakiś obserwator wskazał na coś, co wyglądało na przeoczenie, mianowicie na brak klamki po zewnętrznej stronie drzwi. Lecz artysta wyjaśnił, że ten szczegół pominął celowo - to były drzwi, które miały być otwierane tylko od wewnątrz.

   Nasz Pan nie otwiera drzwi i nie wchodzi do umysłu i serca. On chce, żebyśmy je sami otworzyli. "Każdy człowiek", tj. każdy, kto słyszy "kołatanie" i "głos" może, jeżeli chce, ćwiczyć wiarę i otworzyć te drzwi. To wymaga działania z naszej strony. Oznacza nie tylko rezygnację z własnej woli, ale również z błędów i tradycji ludzkich. Oznacza też, nie tylko przyjęcie Pańskiej woli jako rządzącej nami we wszystkich sprawach, lecz również przyjmowanie do umysłu i serca posłannictwa Prawdy i jej Ducha. Oznacza to uświęcenie przez Prawdę i podbijanie wszelakiej myśli "pod posłuszeństwo Chrystusowe" (2 Kor. 10:5).

    (5) Czy powitałem w moim umyśle i sercu Ojca Niebiańskiego przez Jego drogiego Syna, nie tylko w pełni poświęcając się Im, ale przyjmując również prorocze poselstwo Prawdy na czasie? Wielu chrześcijan popełnia błąd tylko uchylając drzwi, lecz nie otwierając ich całkowicie. Zapraszają Go wprawdzie, aby wszedł do ich umysłów i serc, ale nie w pełni.

    Wyznaniowi chrześcijanie na ogół nie są chętni do przyjmowania teraz poselstwa Prawdy na czasie. Większość z nich będzie pytać: "Czy wielcy wodzowie kościołów denominacyjnych "uwierzyli w nią?", tak samo, jak niektórzy za dni Jezusa pytali (Jana 7:48): "Izali kto uwierzył weń z książąt, albo z Faryzeuszów?"

    Jezus rzekł: "Jeśliby kto chciał czynić wolę jego [Boga], ten będzie umiał rozeznać". "Jeśli wy zostaniecie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie. I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi". "A przetoż jeśli was syn wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie" (Jana 7:17; 8:31, 32, 36). W Psalmie zaś 25:9 czytamy: "poprowadzi cichych w sądzie, a nauczy pokornych drogi swojej".

    Jeżeli my w postawie cichej i spragnieni Prawdy, serdecznie przyjmujemy Boga i Jezusa oraz Ich posłannictwo Prawdy na czasie do swoich serc i umysłów, zgodzimy się z Apostołem: "niech Bóg będzie prawdziwy", nawet gdyby to czyniło "wszelkiego człowieka kłamcą" (Rzym. 3:4) i uznamy "niechże mówią według słowa tego, w którym nie ma żadnej zorzy" (Iz. 8:20). Każdego dnia będziemy też badać Pismo Święte, aby dowiedzieć się,. czy te rzeczy, których jesteśmy nauczani są prawdziwe (Dz. Ap. 17:11). Będziemy doświadczać "duchów [doktryn], jeśli z Boga są" (1 Jana 4:1), "wszystkiego" doświadczać i trzymać się tego "co jest dobrego" (1 Tes. 5:21).

    (6) Czy właściwie oceniłem przyjście Boga i Jezusa do mojego umysłu i serca oraz ucztowanie ze mną w Prawdzie na czasie? Czy uznaję, że w odrzuconych systemach kościołów nominalnych istnieje "głód na ziemi, nie głód chleba, ani pragnienie wody, ale słuchania słów Pańskich" (Am. 8:11; 2 Tym. 3:1-7, 13; 4:3, 4)? Czy jestem skłonny dawać posłuch błędowi, włączając w to doktryny wieków ciemnych i pozwalam sobie na odwracanie się od Prawdy "ku baśniom"? Czy słucham tylko "głosu" Pana i czy jestem zupełnie poświęcony (odłączony) Bogu przez Prawdę Jego Słowa (Jan 17:17) i przez sprawiedliwość? - bo "Bóg Święty jest uświęcony w sprawiedliwości" (Iz. 5:16, ASV).

    Czy uznaję i właściwie oceniam, że od chwili poświęcenia się Bogu jestem Jego świątynią, Jego mieszkaniem, że On zamieszkuje we mnie, nie osobiście, ale przez swego świętego Ducha, swoją świętą moc i usposobienie (1 Kor. 3:16)? Czy wysławiam Boga w moim ciele i duchu, które są Jego (1 Kor. 6:19, 20)?

    Uznając, że między świątynią Bożą a bożkami nie ma zgody (2 Kor. 6: 16), czy czynię sobie bożków z jakichś grzesznych, błędnych, samolubnych lub światowych rzecz;? i czy poświęcam się raczej im niż Bogu i Jezusowi? Czy wystrzegam się bałwanów (1 Jana 5:21), czy też jestem wśród tych, którzy są potępieni jako "rozkoszy raczej miłujący niż miłujący Boga" (2 Tym. 3:4)? Czy jest możliwe, że już dłużej nie jestem umarły dla siebie i świata, a żywy dla Boga we wszystkich rzeczach? Czy naprawdę miłuję Jehowę mojego Boga z całego serca i całej duszy (mojego całego jestestwa; 5 Moj. 13:3; Mar. 12:30)? I czy naprawdę miłuję Jezusa i rozkoszuję się w zachowywaniu Jego słów i kroczeniu Jego śladami (Jana 14:23; 1 Piotra 2:21)? Czy właściwie oceniam wspaniałą ucztę przy stole, który Bóg przez Jezusa przygotował dla mnie w teraźniejszej Prawdzie i jej Duchu (porównaj Ps. 23:5; Łuk. 12:37)?

    (7) Jak ucztuję z Nimi? Jak uczestniczę w tej wielkiej duchowej uczcie - zrozumieniu i ocenianiu Boskiego planu oraz takim posilaniu i wzmacnianiu duszy, jakie nigdy przedtem nie było moim udziałem? Czy pilnie badam, abym się doświadczonym "stawił Bogu robotnikiem, któryby się nie zawstydził i któryby dobrze rozbierał słowo prawdy" (2 Tym. 2:15)? Czy gorliwie praktykuję Prawdę i jej Ducha pozwalając, aby świeciła moja "światłość przed ludźmi" i uczynki moje "dobre widzieli, a chwalili [nie mnie (Mat. 6:1), lecz Ojca mojego, który jest w niebie". Czy, gdy tylko mam sposobność, opowiadam "cnoty tego, który nas powołał z ciemności ku dziwnej swojej światłości" (Mat. 5:16; Gal. 6:9, 10; 1 Piotra 2:9)? Czy gdy piję lub też jem albo czynię cokolwiek, czynię to wszystko na chwałę Bożą (1 Kor. 10:31)? Czy żyję tak, aby być dobrym "przykładem wiernych" i czy prawdziwie mogę powiedzieć do innych: "Bądźcie naśladowcami moimi, jakom i ja Chrystusowy" (1 Tym. 4:12; 1 Kor. 4:16; 11:1)?

    Czy grzeszę zbytnią pewnością siebie przeciw Bogu i Jezusowi (Ps. 19:14, 15; 2 Piotra 2:10) przez zapraszanie Ich, aby weszli do mojego umysłu i serca i ucztowali ze mną w Prawdzie, podczas gdy ja ucztuję w błędach i złych uczynkach świata, ciała i diabła? Czy uczyniłem swoje ciało odpowiednią świątynią do której - mogę oczekiwać iż - Oni wejdą i pozostaną tam? Czy wyczyściłem stary kwas grzechu, błędu, samolubstwa i światowości (1 Kor. 5:7, 8; zob. Nowe Stworzenie, str. 573)? Czy oczyściłem siebie z "wszelakiej zmazy ciała i ducha" i czy w dalszym ciągu czynię to "wykonywając poświęcenie w bojaźni [czci] Bożej" (2 Kor. 7:1)?

    Czy zdaję sobie sprawę, że "społeczność nasza" jest "z Ojcem i Synem Jego, Jezusem Chrystusem" (1 Jana 1:3), a także czy jestem w pełnej harmonii i ucztuję z Nimi w Prawdzie w "jedności Ducha" (Jan 17:20, 21; Efez. 4:3)? Czy też obrażam Ich w ucztowaniu ze mną przez zagaszanie w pewnej mierze Prawdy i jej Ducha (1 Tes. 5:19), używając głupiego lub bluźnierczego języka, opowiadając brudne dowcipy, obmawiając braci przez przekręcenia, złe podejrzenia i fałszywe oskarżenia, mówiąc obłudnie i kłamiąc, przez złe nawyki takie jak: palenie tytoniu, picie alkoholu, obżarstwo i nieczyste obyczaje lub grzesząc w inny sposób? Czy mogę oczekiwać społeczności z Bogiem i Jezusem w którejś z takich grzesznych praktyk? Czy właściwie oceniam, szanuję i poważam Ich w ucztowaniu ze mną w Prawdzie na czasie? Czy ucztuję z Nimi tylko w tych naukach i praktykach, które Oni mogą zaaprobować i które są dla Nich przyjemne? Czy jestem ostrożny wobec siebie i doktryny postępując w niej tak, bym mógł zbawić i siebie i drugich (1 Tym. 4:16)?

    Mamy nadzieję, że powyższe myśli okażą się pomocne w przybliżeniu nas bardziej do naszego drogiego Ojca Niebieskiego i naszego drogiego Pana Jezusa Chrystusa.

TP ’88,59-61; BS '78,34.

Wróć do Archiwum