NAUKI WYPŁYWAJĄCE ZE ZŁEGO POSTĘPKU KAINA

1 Moj. 4:1-15

"Każdy, co nienawidzi brata swego, mężobójcą jest" (1 Jana 3:15)

    HISTORIA o Kainie i Ablu jest wyraźnym zaprzeczeniem teorii ewolucji. Gdyby Adam był nieznacznie wyniesiony ponad małpę i niższy od najniższego typu dzisiejszego człowieka, jego dzieci byłyby trochę, jeśli w ogóle, lepsze. Lecz zapis historyczny pokazuje nam dwóch synów Adama, różniących się od małp ubiorem i cechami umysłu, jeden z nich rolnik, drugi pasterz. Czy małpy w obecnym czasie wykazują takie skłonności? Zapewne nie.

    Co więcej, ci dwaj mężczyźni o szlachetnych charakterach uważali za przywilej czczenie Boga ofiarami ze swoich dóbr. Nie czcili oni bożyszcz, ani słońca, ani księżyca, ani gwiazd, lecz Boga żywego - Stworzyciela. Oczywiście ani małpy, ani najbardziej zdegradowany człowiek nie wykazują dzisiaj takich skłonności. I nawet wtedy, gdy Kain stał się zabójcą, miał szacunek dla Wszechmogącego Boga, a jego ocena własnej zbrodni stawiała go wyżej nie tylko od zwierząt, ale także od wielu z rodzaju ludzkiego, którzy nisko cenią życie bojąc się raczej kary.

    Nie wiemy z całą pewnością, kiedy dokładnie wydarzenia opisane w naszej lekcji miały miejsce. Sprawy poruszane w 1 Moj. 4. obejmują stulecia. Werset 1 mówi p narodzeniu Kaina, a w wierszu 2 jest on już dorosłym mężczyzną, ma dorosłego brata Abla i całkiem możliwe, że obydwaj mają liczne rodziny, chociaż nikt z ich potomstwa nie jest wyszczególniony w genealogii Adama a jeśli miał jakieś' dzieci nie ma o nich żadnej wzmianki. Wersety 3 i 4 wskazują na znaczny okres czasu, kiedy to Abel był stróżem owiec, a Kain rolnikiem: "I stało się po wielu dniach, iż przyniósł Kain z owocu ziemi ofiarę Panu, Także i Abel przyniósł z pierworództw trzód swoich".

OFIARA, KTÓRĄ BÓG WYRÓŻNIŁ

    Zarówno nic dobrego ani złego w sprawie życia Kaina i Abla nie zostało zanotowane, ai do czasu tego wydarzenia i przedstawienia Ich indywidualnych ofiar Jehowie. Rzeczą naturalną było - moglibyśmy powiedzieć - to, że każdy z nich złożył Panu w darze ofiarę reprezentującą jego pracę. Pańskie przyjęcie ofiary Abla i nie przyjęcie ofiary Kaina nie powinno być uważane za jakieś zlekceważenie Kaina, lecz raczej za lekcję pouczającą o kierownictwie Boskiej przezorności, wskazującej na charakter ofiary najbardziej nadającej się do przyjęcia i najbardziej podobającej się Bogu. Powód przyjęcia ofiary Abla jest oczywisty - Bóg pragnął, aby wszystkie ofiary składane przez Jego stworzenia uznawały grzech pierworodny i potrzebę wielkiej ofiary za grzech, poświęcenia życia Odkupiciela. A zatem Bóg wcześnie rozpoczął informowanie, co z naciskiem podkreśla Apostoł, mówiąc, iż bez przelewu krwi nie ma przebaczenia grzechów (Żyd. 9:22).

    Tak więc bliski doskonałości pierworodny syn doskonałego Adama, Kain, niewątpliwie odziedziczył wspaniały ludzki organizm we wszystkich swych częściach bliski doskonałości, stosunkowo dobrze zrównoważony. Lecz podobnie jak Adam będąc doskonałym pozwolił się zwieść swojej żonie i okazał nieposłuszeństwo Stworzycielowi, tak Kain pozwolił złym myślom wtargnąć do swego umysłu, aby przyniosły zły owoc - zabójstwo. Możemy sympatyzować z Kainem w jego żalu, że ofiara nie została przyjęta przez Boga. Możemy ocenić jego zaskoczenie, iż ofiara jego młodszego brata, ofiara ze zwierzęcia była milej widziana.

    Tutaj jednak my, którzy mamy nowy umysł możemy zauważyć, że Kain obrał niewłaściwą drogę pozwalając zazdrości i złym uczuciom wystąpić przeciwko swojemu bratu, podczas gdy powinien był zwrócić się do Pana z prośbą, aby dowiedzieć się dlaczego jego ofiara nie została przyjęta. Gdyby tak postąpił Pan niewątpliwie powiedziałby jemu, że jego pragnienia czczenia i służenia zostały docenione, ale pośród ludzi muszą być ustalone zasady dotyczące ofiar, które, jeśli mają nadawać się do przyjęcia przez Pana, muszą stanowić typ śmierci Odkupiciela i Pojednawcy za grzech.

    Widzimy tu cienki, subtelnie wbijany klin grzechu. Czy ktoś, kto przeżył doświadczenie nie mógłby doszukać się podobieństw we własnym doświadczeniu i zauważyć gdzie i kiedy dozwolił niewłaściwej myśli przejąć kontrolę nad swoim umysłem, a właściwej myśli nie, przyjął? Możliwe, że wielu z nas zauważa, iż przy różnych okazjach ledwo unikamy obierania złej drogi. Zważywszy, że naśladowcy Chrystusa mają pod każdym względem większą korzyść z doświadczeń niż świat, chociaż i on może być dobrze usposobiony, Apostoł wyjaśnia: my mamy "ducha ... zdrowego zmysłu" (2 Tym. 1:7), który uzdalnia nas do spokojnego, bezstronnego i trzeźwego myślenia w naszych odoświadczeniach i drugich, wskazując na Pana, który jako przewodnik objaśniający nasze codzienne doświadczenia udzieli mądrości pochodzącej z góry. Ktokolwiek zważa na Pana zarówno wśród wszystkich trosk i rozczarowań, jak i wśród radości, nauczył się cennej lekcji, której Kain nie nauczył się nigdy.

BÓG PYTA KAINA "PRZECZŻEŚ SIĘ ZAPALIŁ GNIEWEM"

    Złość i gniew Kaina nie są wynikiem upad-3m, ani świadectwem jego bestialstwa. Jehowa używa tych samych słów w odniesieniu do okazywanej czasami własnej postawy, oznajmiając, iż w pewnych warunkach gniewał się i że każdego dnia gniewa się na niezbożników (Psalm 7:12). Siła charakteru, która dozwala na gniew jest tą samą siłą, która skądinąd wyrażała się natężeniem uczucia miłości. Niezdolność do okazania gniewu w słusznej sprawie oznaczałaby niedoskonałość - wady, a niezdolność do okazania miłości dosadnie dawałaby znać o podobnych brakach charakteru. Być doskonałym znaczy posiadać pełną zdolność w "każdej cesze charakteru. W stanie doskonałości, gdy wszelkie zalety będą rozwinięte, wyższe zdolności głębokiego szacunku i czci dla Boga - duchowość, sumienie itd. - spełniać będą kontrolę i wskazywać kiedy wojownicze usposobienie i niszczycielska siła powinny, a kiedy nie powinny być stosowane.

    Błędem jest przypuszczać, że doskonała istota będzie miała brak wojowniczego usposobienia. Przeciwnie, każdy chrześcijanin musi posiadać tę cechę umysłu, bo inaczej jak mógłby zostać zwycięzcą i "bojować on dobry bój wiary"? Jest rzeczą pożądaną, aby każda cecha charakteru była doskonała i aby wszystkie one były pod doskonałą kontrolą i kierunkiem rozumowania wyższych władz umysłowych, wyższych zalet charakteru.

    Kain nie był należycie wyćwiczony przez własne doświadczenia. On widocznie przez jakiś czas przejawiał posępny nastrój, rozmyślając nad tym, że Bóg nie uznał jego ofiary podczas, gdy przyjął ofiarę Abla. Był zły - wydawało mu się to niesprawiedliwe z Boskiej strony - był przekonany w swoim postępowaniu, że okazał Bogu takie same oddanie jak Abel.

    Bóg nie pozostawił go samemu sobie, ale wziął pod uwagę jego brak doświadczenia oraz to, że nie było nikogo, kto. mógłby dać mu właściwą radę i upomniał go pytaniem: "Przeczżeś się zapalił gniewem, a czemu spadła twarz twoja? Azaż, jeśli dobrze czynić będziesz, nie będziesz wywyższon? a jeśli nie będziesz dobrze czynił we drzwiach grzech leży" (1 Moj. 4:6, 7). Taka sugestia powinna być wystarczająca. Kain natychmiast powinien zwrócić się do Pana, a dowiedziawszy się jaka jest Jego wola przygotować się do złożenia Bogu takiej ofiary, która byłaby Mu przyjemna. Powinien wywnioskować, że to co robił teraz, w gniewie i złym nastroju nie było dobre ani przyjemne Panu, lecz naganne. Natomiast sugestia, że grzech leży we drzwiach lub (według NASB) "czyha u drzwi" powinna nasunąć mu na myśl niebezpieczeństwo zboczenia z właściwej drogi.

    Nic nie wskazuje na zły stan Kaina przed złożeniem ofiary, a sama ofiara też nie była zła. Kain jedynie był nieświadomy tego, co Bóg pragnął w ofierze. Postąpił źle od początku okazując gniew i posępność. zamiast nauczyć się lekcji z Pańskich opatrzności.

    Teraz grzech czyhał u drzwi niczym dzika bestia, gotowy skoczyć na niego i pożreć go. I niestety zawładnął nim! - Kain nie zwrócił uwagi na Pańskie przestrogi i pozwolił czyhającemu wrogowi, grzechowi, wtargnąć do swego serca i stać się zabójcą. Duch szatana zawładnął nim zajmując miejsce pierwotnego ducha lub usposobienia Pańskiego, posiadanego pierwotnie jako bliskiego w podobieństwie do Boskiego, nie dotkniętego jeszcze bardzo przez upadek. Wskazuje na to Apostoł mówiąc, że był on "z tego złośnika" - uczestniczył w duchu, czyli usposobieniu szatana (1 Jana 3:12). I jak szatan był mężobójcą od początku, tak duch jego w Kainie był duchem morderczym (Jan 8:44).

WSZYSCY, KTÓRZY NIENAWIDZĄ BRACI SĄ MĘŻOBÓJCAMI

    Oto istotny szczegół tej lekcji dotyczący domowników wiary, a szczególnie poświęconych chrześcijan. My, którzy otrzymaliśmy Ducha Świętego i w ten sposób posiedliśmy "zmysł Chrystusowy" (1 Kor. 2:16), to jest usposobienie miłości, szczodrości, uprzejmości i przebaczania naszym bliźnim, jesteśmy też pełni czci i posłuszeństwa wobec Boga. Jest to duch, czyli usposobienie, jakie posiada Ojciec i Jego Syn Jezus, jego przeciwieństwem jest duch, czyli usposobienie przeciwnika - szatana. A ponieważ są one sobie przeciwne, nie możemy posiadać ich obu jednocześnie - nie możemy służyć Bogu i mamonie, Chrystusowi i złemu duchowi (Mat. 6:24).

    Pan sformułował zasady w tej sprawie w sposób najbardziej stanowczy mówiąc, "Każdy co nienawidzi brata swego, mężobójcą jest", a także "iż żaden mężobójcą nie ma żywota wiecznego w sobie zostawiającego", i zapewnia - nas, że duch, czyli usposobienie mężobójcy jest duchem przeciwnika, który był pierwszym mężobójcą.

    Jeśli damy odpór diabłu, on od nas uciecze (Jak. 4:7), lecz jeśli pozwolimy, aby gniew i zgorzknienie zawładnęły naszymi umysłami, przeciwnik będzie podchodził coraz bliżej, aż przyczai się u drzwi naszych serc gotowy skorzystać z przychylnych okoliczności, wtargnąć do nich i zawładnąć nimi. Kain nie był uważany za grzesznika w czasie, gdy pod wpływem złego nastroju myślał o swoim bracie, jego grzech - bratobójstwo - był wynikiem tego nastroju.

    W naszym przypadku jest inaczej, ponieważ Pan postępuje z nami nie według ciała, ale według ducha, woli i intencji. Nasze ciało jest uważane za zdegenerowane i beznadziejnie martwe a my na gruncie naszych nowych umysłów, wiary w Chrystusa i poświęcenia całkowicie jesteśmy przyjęci przez Pana i wstępujemy w. Jego ślady. Dla wszystkich takich rnężobójstwo byłoby niemożliwe. Jak ktoś mający ducha Pańskiego mógłby popełnić zabójstwo? Pod żadnym warunkiem nie byłoby dlań praktycznie możliwe pragnąć lub popełnić morderstwo. Dowodziłoby to całkowitej utraty ducha Pańskiego, a ponieważ pod Pańskim Przymierzem nie będzie dozwolone popełnienie takiego czynu nieświadomie i bez strofowania, świadczyłoby to zatem o grzechu z premedytacją. Jeszcze silniej brzmi stwierdzenie, że dla poświęconych nienawiść byłaby mężobójstwem. Gniewną myśl mógłby podsunąć niedoskonały, upadły umysł, lecz nowy umysł, nowa wola, musi być tak lojalny wobec Boga i tak dobrze poinstruowany, co do Jego woli, że odrzuciłby taką sugestię jako nienawiść. Nowa wola, nowe intencje, nie może rozmyślnie żywić uczucia nienawiści wobec brata, bo to oznaczałoby ducha, czyli usposobienie, mężobójcy, przeciwieństwo Ducha Pańskiego.

UCZYNKI CIAŁA I DIABŁA

    Apostoł Paweł przestrzegając Kościół, zapewnia nas, że uczynki upadłego ciała i szatana zdecydowanie różnią się od uczynków, czyli działania Ducha Pańskiego wśród Jego ludu (Gal. 5:19-23). Duch Pański, mówi nam Apostoł, rozwija coś przeciwnego, wydaje owoc dobrotliwości, cichości, cierpliwości, nieskwapliwości, braterskiej uprzejmości, miłości itd. Duch upadłej natury, duch przeciwnika rodzi gniew, złośliwość, zawiść, nienawiść, zabójstwo, niesnaski, oszczerstwa, obmowy itd.

    Jest to tylko kwestia właściwego rozważenia pojęcia Ducha Pańskiego w przeciwieństwie do ducha błędu, ducha przeciwnika, skłonności do grzechu. Ktokolwiek w ten sposób będzie miał otworzone oczy zrozumienia, będzie wspierany i ożywiany przez nowy zapał do przeciwstawiania się grzechowi w każdej jego formie. Wtedy oczy zrozumienia otworzą się szerzej i będą w stanie wnikliwie rozpoznawać Boski charakter, piękno Boskiego prawa miłości i sprawiedliwości oraz czujniej przeciwstawiać się upadłym skłonnościom swojego ciała, pilniej strzec się zaskoczenia przez własne wady.

POŻĄDLIWOŚĆ POCZYNA GRZECH

    W liście Jakuba 1:15 czytamy: "Zatem pożądliwość (egoistyczne pragnienie) począwszy, rodzi grzech, a grzech będąc wykonany, rodzi śmierć". Jest tutaj zawarta sugestia podstępnej natury grzechu. Grzech nie pokazuje się otwarcie w swoim okropnym wyglądzie, zaczyna raczej od pragnienia, jest pobudzany przez, pewnego rodzaju samolubstwo oraz zazdrość, jak w przypadku Kaina, i ambicję jak w przypadku szatana. Drobne, wyrafinowane, podstępne są początki takich pragnień, pozornie nie wskazujących na jakąkolwiek nielojalność wobec Boga lub zabójstwo swoich bliźnich.

    Właśnie te egoistyczne pragnienia i zazdrość, gdy nie są odrzucane, stopniowo narastają, stają się coraz silniejsze, i jak mówi Apostoł poczynają i przynoszą owoc tego, czym aktualnie żyją. Wtedy po dłuższym lub krótszym czasie w zależności od jednostki lub okoliczności, skłonności, które zostały poczęte przynoszą: pożądliwość, ambicję, zawiść, pragnienie osiągnięcia przez nie celu - a ich wykonanie zawsze jest grzechem.

    Taki grzech uprawiany dłużej i pielęgnowany bez okazania skruchy, z pewnością doprowadzi do śmierci - a ostatecznie do śmierci wtórej. Jakże ważne jest więc pilne strzeżenie pragnień naszych serc i pamiętanie, iż z serca, czyli pragnień pochodzą nie tylko dobre rzeczy jak: dobroć, miłość, wspaniałomyślne uczucia rodzące dobre uczynki, uprzejme słowa i właściwe postępowanie, ale również zazdrość, złe i samolubne ambicje, które coraz bardziej oddalają nas od Pana, a zarazem coraz bardziej przybliżają do stanu, który On ostatecznie skaże na wtóra śmierć.

"TY NAD NIM PANOWAĆ BĘDZIESZ"

    Po ostrzeżeniu Kaina, że grzech czyha u drzwi jego serca, Bóg dodał: "a do ciebie chuć jego będzie, a. ty nad nim panować będziesz". Należy tu powiedzieć, że szatan zapragnął zawładnąć Kainem, ale Kain postępując właściwie powinien był się przeciwstawić mu i zapanować nad nim przez utrzymywanie serca w zgodzie z Bogiem oraz przez rozpoznanie ducha prawości, sprawiedliwości, miłości. Apostoł Piotr zrozumiał, że przeciwnik pragnie zawładnąć nim, przesiać go niczym pszenicę i pozbawić przywileju uczniostwa, w którym był on jednym z najsilniejszych charakterów i przywódców. Wszyscy wiemy, jak blisko osiągnięcia celu był przeciwnik w przypadku Piotra, a jednak nie osiągnął go, jak się to stało w przypadku Kaina. Piotr jako uczeń Pana odniósł korzyść z Jego modlitw, kontaktu z Nim oraz z lekcji jakich się nauczył, i odniósł zwycięstwo, chociaż na pewien czas został pokonany.

    Czyż nie dzieje się podobnie z prawdziwymi naśladowcami Pana? Czy szatan nie pragnie przesiać nas - przeszkodzić w zebraniu nas z tymi, którzy wkrótce będą uczestniczyć w Królestwie Ojca? Zapewne nasze obecne położenie i doświadczenia są w zupełnej zgodzie ze świadectwem Pisma Świętego, potwierdzającym iż żyjemy teraz w bardzo trudnym czasie. Narażeni jesteśmy na nadzwyczajne pokuszenia ze strony przeciwnika, ale Pan przychodzi nam z pomocą szczególnie przez swoje Słowo, braci i pomocne środki interwencyjne, dostarczone przez Pana w obecnym czasie żniwa, to jest tym, którzy chętnie i z zadowoleniem przyjmują pomoc, jaką im zaproponował. Rozumiemy, że żyjemy w czasie, który Pismo Święte określa jako czas szczególnego pokuszenia i próbowania. 2 Tym. 3:1-8.

    Pokusy muszą istnieć: bez nich nie byłoby możliwości okazania lub udoskonalenia charakteru, a Pan zamierza, aby tylko zwycięzcy byli wraz z Jego Synem podrzędnymi władcami w Królestwie. Dlatego nie uważajmy pokus za oznakę Boskiego niezadowolenia, ale przeciwnie, one powinny być traktowane przez nas, jako dowód Pańskiej łaski - dowód, że Pan ciągle uważa nas za godnych dalszego sprawdzania, za dowód, że On stale ma nas w swoim ręku, z zamiarem przygotowania nas do zajęcia stanowisk w Jego chwalebnym Królestwie. Zatem, uczmy się radować w utrapieniach i, jak Apostoł zaleca, bójmy się (2 Kor. 7:1; Żyd. 4:1). A zatem między radowaniem się, bojaźnią, troskliwością, czujnością i pobożnością znajdziemy się w takiej sytuacji, która pomoże nam poznać i czynić dobrą, przyjemną i doskonałą wolę Bożą.

"IZALIM JA STRÓŻEM BRATA MEGO?"

    Nie jest powiedziane jak długo Kain rozmyślał o swoim kłopocie, jak długo zajmował się swoim złym pragnieniem, zawiścią, od poczęcia w umyśle aż do popełnienia grzechu mężobójstwa. Jest tylko zaznaczone, iż. był to gorzki owoc. Pan nie przeszkodził morderstwu, a nawet potraktował zabójcę nader wielkodusznie zwracając się doń w tej sprawie pytaniem: "Gdzież jest Abel brat twój?" Ponieważ pytanie to sugerowało nieświadomość ze strony Boga, Kain mógł być ciekawy w jakim stopniu Wszechmogący jest wszechwiedzący i wszechwidzący, stąd jego odpowiedź: "Nie wiem; izalim ja stróżem brata mego?" Pytanie to powraca ciągle nie tylko wśród członków rodziny ludzkiej w Adamie, lecz również między braćmi Pańskiej rodziny. W jakim stopniu bracia są stróżami jedni drugich? Jak daleko sięga nasza odpowiedzialność?

    Spójrzmy najpierw na rodzinę duchową. Jej członkowie oświadczyli, iż będą ze sobą i z Chrystusem związani więzami miłości, tak, aby, jeśli jeden członek cierpi, cierpieli z nim. wszyscy, a jeśli jeden członek bywa uczczony, z nim wszyscy zostali uczczeni (1 Kor. 12:28). Apostoł rozwodząc się nad ważnością różnych członków ciała oświadcza, że nawet najskromniejszy jest niezbędny - że ręka nie może powiedzieć nodze: "nie potrzebuję cię". Jak w naszych naturalnych ciałach troszczymy się z największą starannością o te członki, które najmniej się podobają, tak w duchowej rodzinie ci, którzy są najmniej atrakcyjni bardziej niż inni wymagają nasze] uwagi i sympatii oraz przykrycia szatą bezinteresownej miłości.

    Nowe przykazanie, które Pan dał swoim uczniom brzmi: "...abyście się społecznie miłowali jakom i ja was umiłował" (Jana 13:34). Nie możemy miłować świata taką samą głęboką, intensywną miłością, nie jest naszym obowiązkiem poświęcanie naszych spraw światu, ale jesteśmy zobowiązani do okazywania Ducha Pańskiego wszystkim domownikom wiary. Zatem tak jak On powinniśmy z radością kłaść swoje życie za braci, służąc im w każdej chwili i o każdej godzinie kosztem własnych wyrzeczeń.

"KAŻDY CZŁONEK JEST POTRZEBNY"

    Zgodnie z zasadą naszej Głowy, z warunkami i zastrzeżeniami dotyczącymi członkostwa w Jego rodzinie, jesteśmy stróżami naszych braci: każdy jest odpowiedzialny za swojego bliźniego - nie powinien jednak wtrącać się do niego niczym intruz, ale mieć na uwadze jego sprawy, jego dobro i czynić dla brata to wszystko, co chciałby, żeby czynił on jemu; nawet więcej - położyć swoje życie za brata, tak jak uczynił to Chrystus, który kochał Kościół i oddał zań swoje życie. Jeśli wszyscy bracia w Panu zdadzą sobie z tego sprawę i będą się kierować Boską zasadą rządzącą poświęconymi, jeśli zrozumieją, że tylko ci, którzy żyją zgodnie z nią, czynią swoje powołanie i wybór pewnym, to rezultatem będzie pobudzenie gorliwości między braćmi i wzajemna służba. Jakie spłyną wtedy błogosławieństwa na całe drogie Pańskie stadko! Bądźmy ostrożni w przekonaniu, że posiadamy Ducha Mistrza w stosunku do członków ludzkiej rodziny, i że dlatego będziemy uznani za godnych udziału w Królestwie.

    Co się tyczy świata: mamy pamiętać, że dopóki jest szeroka przepaść między światowym człowiekiem a uczniami Chrystusa, to jednak pozostaje braterstwo według ciała, którym nie mamy pogardzać ani ponad nie się wynosić. Wszelkie wzdychające- stworzenia są naszymi braćmi według ciała i mają pewne prawa do nas, które Pan nam nakazuje uznawać. Oni są naszymi "bliźnimi", a nawet według żydowskiej litery Prawa, bliźniego należy kochać jak samego siebie - jego sprawy mamy tak strzec, jak strzeglibyśmy naszych własnych spraw. Stąd, wśród całego rodzaju ludzkiego to pytanie "Izalim ja stróżem brata mego?" powinno znaleźć właściwą odpowiedź: tak, każdy powinien troszczyć się o sprawy drugich, jak o swoje własne. Ale postępując w taki sposób nie powinien nadużywać swoich praw lub oszukiwać bliźniego, lecz zgodnie ze Złotą Regułą czynić drugim to, co chciałby, aby oni jemu czynili.

    Nie możemy spodziewać się, aby świat oślepiony samolubstwem i poświęcający całą swoją żywotną energię sprawom egoistycznym i ambicjonalnym, ocenił ów wysoki wzorzec Boskiego Prawa. Ale z pewnością docenią go wszyscy ci, którzy są uczniami Chrystusa i dlatego w swoich stosunkach ze światem powinni nie tylko być sprawiedliwi, lecz więcej - miłujący, szczodrobliwi i uprzejmi, skłonni nie do tego by ranić, lecz aby błogosławić. Zatem lud Pana jest ludem szczególnym w tym, iż z niesamolubnych pobudek stara się być stróżem swoich braci, strzegąc ich spraw jak swoich własnych - niekoniecznie kładąc swoje życie za bliźnich, lecz gotowi do czynienia dobrze wszystkim, jeśli tylko nadarzy się sposobność, szczególnie jednak domownikom wiary (Gal. 6:10).

GŁOS KRWI ABLA

    Przedstawiając sprawę językiem symbolicznym, Pan oznajmił Kainowi, że krew Abla woła do Niego z ziemi domagając się zemsty (w. 10). Był to sposób powiedzenia Kainowi, że Bóg jest wszechwiedzący, że wie o wszystkich wydarzeniach, wie także, iż Abel zginął z jego ręki. W symbolicznym znaczeniu każdy grzech woła o karę dla złoczyńcy - jest to głos sprawiedliwości. Apostoł Paweł powołując się na śmierć naszego Pana, który podobnie został zamordowany przez swoich braci, a Jego krew mogła wołać o karę na nich, na cały rodzaj ludzki, mówi nam, że zamiast żądać zemsty, krew naszego Pana została przelana w ofierze za nas, jako pojednanie za nasze grzechy, i woła nie o sprawiedliwość, lecz o miłosierdzie! O jakąż łaskę okazał nasz drogi Zbawiciel, nie obwiniając tych, którzy Go ukrzyżowali i złośliwie potraktowali. W swojej hojności chętnie przeznaczył swoją drogocenną krew na zasługę za grzeszników, aby w rezultacie pojednać ich z Bogiem przez krew krzyża - przez swoją śmierć na krzyżu.

    Według słów Apostoła, krew Jezusa mówi nam lepsze, rzeczy niż krew Ablowa (Żyd. 12:24). Nie zapominajmy, że krew oznacza coś wyższego. Kiedy mówimy o krwi Chrystusa nie mamy na myśli jedynie tej, która płynęła w Jego żyłach i tętnicach, a która wypłynęła z Jego zranionego boku, lecz mówimy o tym, co krew przedstawia - życie, zgodnie z tym., co. powiedział Pan: "Życie jest krew". Stąd, gdy mowa o przelewanej krwi, wtedy główną myślą jest oddawanie życia, śmierć. Tak więc werset: "Wiedząc, iż nie skazitelnymi rzeczami, srebrem albo złotem wykupieni jesteście ... ale drogą krwią Chrystusa", oznacza, że jesteśmy zbawieni przez nieskazitelne życie Chrystusa, życie, które nie było pod karą, nie było utracone, ani też potępione, lecz przyniosło korzyść w postaci ofiary, równoważnej ceny, Okupu za utracone życie Adama i jego rodu.

    Boskie przekleństwo było nad Kainem, mordercą - Boskie potępienie spoczęło na nim. Został on odcięty od społeczności z Bogiem którą uprzednio posiadał, i zgodnie z własnym wyznaniem odczuwał swoje potępienie i wygnanie srodze. Pan oznajmia przez Apostoła, że żaden morderca nienawidzący swego brata nie ma żywota wiecznego. Oznacza to, że każdy, kto ma ducha mordercy w swoim sercu nie nadaje się do życia wiecznego i według Boskiego porządku nie może być mu przyznane to wielkie dobrodziejstwo i błogosławieństwo. Taki musi umrzeć, ponieważ nie jest godzien tego, aby żyć. To nie znaczy, że dla Kaina nie ma w przyszłości żadnej nadziei: nie wiemy w jakim stopniu on żałował za swoją zbrodnię, zanim umarł. Ale jesteśmy pewni, że zarówno on, jak i cały rodzaj ludzki, który nie miał sposobności usłyszenia o Jezusie i zyskania zbawienia, nie tylko otrzyma właściwą zapłatę lub karę za swoje grzechy, lecz również gwarancję pewnej miary błogosławieństw, jakie Bóg zabezpieczył dla wszystkich przez drogiego Zbawiciela, który nas odkupił drogocenną krwią.

    Z drugiej strony dla osoby poświęconej Panu mającej Jego Ducha, umyślne popełnienie zabójstwa, dobrowolnie z premedytacją, przy jednoczesnym nie okazaniu pokuty niewątpliwie oznaczałoby wtóra śmierć, ponieważ zanim taki uczynek mógłby być popełniony - umyślnie i z premedytacją - duch miłości, duch Boski całkowicie zaniknąłby w jej sercu. Dla takiej jednostki nie będzie nadziei. Co więcej, gdy świadomie i rozmyślnie zrodzi się w sercu nienawiść do brata, wydaje się to oznaczać zanik ducha miłości, a w takim wypadku ostatecznie oznacza drugą śmierć. Jednakże z powodu słabości ciała próby oceniania ściśle według tego kryterium byłby dla nas bardzo niebezpieczne. Natomiast wielce korzystne byłoby, gdybyśmy byli bojaźliwi w tej sprawie, jak sugeruje Apostoł: "Bójmyż się tedy, aby snąć zaniedbawszy obietnicy o wejściu do odpocznienia jego, nie zdał się kto z was być upośledzony" (Żyd. 4:1). Dlatego bójmy się wszelkiego uczucia nienawiści, gniewu lub złości w stosunku do braci w Panu i w ogóle w stosunku do wszystkich ludzi. Starajmy się coraz bardziej, aby nowy umysł przejął całkowitą kontrolę nad naszymi myślami i intencjami, oraz o ile to możliwe nad naszym zewnętrznym zachowaniem.

TP ’88,83-86; BS '85,42.

Wróć do Archiwum