MOJŻESZ "NADOBNYM DZIECKIEM"

"Ćwicz młodego według potrzeby drogi jego; bo gdy się zestarzeje, nie odstąpi od niej" (Przyp. 22:6)

    PRZECIĘTNE dziecko nie rodzi się Mojżeszem i żadne ćwiczenie nie uczyni go równym jemu jako dojrzałemu mężczyźnie. Wszystko, co tu powiemy, pozostaje w zgodzie z Przyp. 22:6, nie mamy bowiem nic przeciwko tym słowom; niemniej podwaliny przyszłej wielkości muszą być tworzone jeszcze przed narodzinami. Wielu ludzi popełnia poważny błąd - błąd popierany przez fałszywe przesłanki teologiczne - sądząc, że każde dziecko jest szczególnym tworem Boga. Oznacza to, że jeżeli dziecko jest upośledzone umysłowo, Bóg jest za to odpowiedzialny, a jeżeli dziecko jest dobrze rozwinięte pod względem umysłowym i fizycznym, jest to także jedynie Jego zasługą. Pismo Święte mówi coś całkiem odmiennego, tzn., że wszystkie dzieła Boże są doskonałe (5 Moj. 32:4) - że Adam jest dziełem Boga, ale Bóg nie jest odpowiedzialny za defekty i niedoskonałości, które w mniejszym lub większym stopniu niszczą każdego członka naszego rodzaju. W pewnym sensie, oczywiście, wszystko, co posiadamy, chociaż niedoskonałe, pochodzi od Boga, skoro to On właśnie jest autorem wszelkiego życia i pośrednio naszym Stwórcą (2 Moj. 4:11).

    Jak tłumaczy Pismo Święte nasze ułomności są rezultatem grzechu Adamowego, a naturalnym skutkiem grzechu jest kara śmierci ciążąca nad ludzkością podlegającą prawu dziedziczenia. Wszyscy jesteśmy zrodzeni w grzechu, ukształtowani w niesprawiedliwości, a nawet w grzechu poczęci (Ps. 51:7). Ale nie wszyscy urodziliśmy się w tym samym stopniu degradacji. Chociaż upadli rodzice nie mogą wydać na świat doskonałego potomstwa, mogą oni natomiast, i czasem to się im udaje, rodzić potomstwo lepsze niż są sami. Jest to udowodnione przez prawo natury, które ma wpływ na stan umysłowy rodziców, szczególnie zaś matki będącej w ciąży (matka, bowiem zawsze jest podatna na umysłowe i moralne wpływy ze strony swego męża lub innych osób, bez względu na to czy są to dobre, czy też złe wpływy).

    Zgodnie z tym Boskim prawem, rodzice pozostają w znacznym stopniu odpowiedzialni za wydatne cechy charakteru swoich dzieci. Gdyby ta sprawa była dokładniej zrozumiana i pełniej oceniona przez rodziców, wynikiem byłaby wielka poprawa naturalnych zalet rodzących się dzieci. Mąż powinien dążyć do stworzenia swojej żonie przed narodzinami dziecka jak najlepszych warunków, które sprzyjałyby rozwojowi więzi emocjonalnych i najwyższych uczuć oraz aspiracji. Żona natomiast powinna współdziałać z nim kierując swe zainteresowania ku dobrym, szlachetnym, czystym i wartościowym rzeczom w duchu cichości. W rezultacie prawdopodobnie narodzone dzieci byłyby bardziej podobne do Mojżesza w szlachetności charakteru, włączając w to pokorę, niż do większości.

    Jednakże to, co powiedzieliśmy nie ma na celu zachęcania do płodzenia potomstwa przez poświęcony lud Pański, żyjący przy końcu tego wieku. Spłodzone i urodzone z ciała pozostanie ciałem, podczas gdy to, co jest spłodzone i zrodzone z Ducha jest duchowe (Jana 3:6). Dzieci Boże w Jezusie Chrystusie mają większą i poważniejszą pracę do wykonania niż powoływanie do życia, gdyby to było możliwe, nawet doskonałych dzieci. Mają oni przywilej współpracy z Bogiem w rozwijaniu większej liczby dzieci Bożych i, podobnie jak nasz Pan i Apostołowie, wolą oni ten najwyższy ze wszystkich przywilejów. Nie oznacza to, że podważamy wagę słów Apostoła "Uczciwe jest małżeństwo między wszystkimi", ale też razem z nim powtarzamy, że dobrze czyni ten, kto zawiera związek małżeński, jednak lepiej czyni ten, kto tego nie robi (1 Kor. 7:38; Żyd. 13:4). W związku z tym zaznaczamy raz jeszcze, że dobrze czyni ten, kto wychowuje dzieci w jak najlepszy sposób, ale lepiej czyni ten, kto współpracuje z Bogiem, powołując do istnienia dzieci Boże.

NARODZENIE I DZIECIŃSTWO MOJŻESZA

    Nasze wiadomości dotyczące narodzin i dzieciństwa Mojżesza są bardzo skąpe. Wiemy, że jego ojciec nazywał się Amram, co oznacza szlachetny lud. Jego matka nazywała się Jochabeda, co oznacza Jehowa jest chwalebny (2 Moj. 6:20). Chociaż byli oni Żydami, którzy jako naród pozostawali w zależności od Egipcjan, imiona ich sugerują, że członkowie tej rodziny wywodzący się z pokolenia Lewiego, byli uczuciowymi, moralnymi, religijnymi i szlachetnymi we właściwym tego słowa znaczeniu. Potwierdzenie tego znajdujemy w słowach Apostoła, który oświadcza, że działali oni zgodnie ze swoją wiarą (Żyd. 11:23).
Władcy egipscy nowej dynastii bali się, że szybki przyrost naturalny Żydów ostatecznie mógłby oznaczać, iż staną się oni rasą dominującą lub, w przeciwnym razie, zechcą odejść - co rzeczywiście Żydzi zamierzali uczynić zgodnie z tradycją, którą bardzo szanowali, i która informowała ich o okresie pobytu w Egipcie i o Boskiej obietnicy ostatecznego wyzwolenia narodu przez działanie Jego mocy.

    Egipcjanie nie chcieli pozbyć się narodu żydowskiego, który zademonstrował swoją skuteczność jako siły roboczej i był pożyteczny dla Egipcjan. Nie chcieli też oni wyrzucić czy pozabijać Żydów. Życzyli sobie tylko, aby przyrost naturalny Żydów nie był taki szybki, i aby zatrzymać ten fenomenalny rozwój podejmowano różne środki, jednak żadne nie były dość skuteczne. Ostatecznie środkiem represji stał się dekret, aby wszystkie żydowskie dzieci rodzaju męskiego, były pozbawiane życia. Widocznie intencją było czasowe ograniczenie rozwoju rasy, aby po pewnym okresie zezwolić na ponowne rodzenie dzieci.

    Właśnie w tym czasie urodził się Mojżesz. Przypuszczamy, że nakaz powyższy nie obowiązywał w okresie, gdy narodził się starszy brat Mojżesza Aaron. Mojżesz był trzecim dzieckiem swych rodziców, Miriam, jego siostra, była drugą i w tym czasie była małą dziewczynką, jak o tym wspomina 2 Moj. 2:4, 7. Mojżesz jako niemowlę trzy miesiące był ukrywany przez matkę, która w ten sposób złamała nakaz króla, ryzykując własnym życiem jak i życiem swego dziecka. Powodem tego był fakt, że matka zauważyła, iż dziecko było "nadobne" (w. 2) - śliczne - i zapowiadało się na wielkiego człowieka, na jakiego potem zgodnie z obietnicą wyrosło.

    Apostoł oświadcza, że rodzice Mojżesza posiadali wiarę - nie wiarę w swoje dziecko ani też w siebie samych czy króla; ale posiadali oni wiarę w Boga, że On będzie błogosławił i chronił ich dziecko i nie wątpimy, że wierze tej towarzyszyły modlitwy do Pana. Jesteśmy pewni, iż w tak szczególnych warunkach, nawet przed narodzinami tego dziecka, pobożni i wierni rodzice poświęcili je Panu, aby było przygotowane Bogu na służbę i wykształcone według ich najlepszych możliwości, tak by było Pańskim sługą w takim, stopniu, w jakim On zechciałby je użyć. Bez takiej nadziei i modlitw wiara, o której tu mówi Apostoł, byłaby niewłaściwa. Wiara, modlitwy i poświęcenie zazwyczaj idą w parze, ramię w ramię, zarówno gdy dotyczą nas samych, naszych dzieci i wszystkiego, co musimy czynić.

    Rodzice, w celu zachowania dziecka przyjęli bardzo mądry sposób postępowania, który wskazuje na Boskie kierownictwo, jak i ich zdolności koncepcyjne, lub jedno i drugie. Rodzice Mojżesza dobrze ocenili naturę ludzką, spodziewając się, że egipska księżniczka znalazłszy podczas kąpieli ich dziecko (kąpiel prawdopodobnie była ceremonią religijną), z pewnością rozrzewni się, a jej serce wzruszy na widok jakiegokolwiek dziecka, a na pewno z powodu tak "nadobnego" chłopca. Mądrym postępkiem było też wysłanie Miriam, jego siostry, w pobliże w czasie, gdy spodziewano się, że niemowlę zostanie znalezione w koszu z sitowia i to, że rodzice kazali jej, by zaproponowała, iż przyprowadzi hebrajską mamkę, która zajęłaby się dzieckiem, a tym sposobem mogłaby to uczynić prawdziwa matka.

    Niewątpliwie była w tej całej sprawie mądrość i ręka Pańska, ale nawet jeżeli tak było, uczy to nas, że Bóg jest zadowolony, gdy może używać ludzkich jednostek jako instrumentów w dokonywaniu swych zamierzeń. Rodzice zrobili dobrze wykorzystując swą pomysłowość dla uratowania dziecka, okazując jednocześnie wiarę w Pana. Podobnie i nasza wiara nie ma być bierna, opieszała, odmawiająca działania, i nie przynosząca Panu pożytku. Nasza wiara też ujawnia się w działaniu. Taką wiarę Pan z przyjemnością pobłogosławi.

    Przypuszcza się, że księżniczką tą była Neferari, żona Ramzesa II i córka poprzedniego monarchy. Każdy władca egipski był nazywany faraonem. Uznała ona to porzucone dziecko za swojego syna, ale życzyła sobie, by było wychowywane przez pewien czas w hebrajskim domu - przypuszcza się, że miało to miejsce aż do chwili, gdy Mojżesz skończył siedem albo dwanaście lat. Potem księżniczka sprowadziła chłopca do pałacu królewskiego i kształciła go we wszelkiej mądrości i naukach egipskich. Jakże stosowna jest myśl wyrażona przez poetę, a odnosząca się do Mojżesza:

        Bóg działa w tajemniczy sposób,
        By dokonywać swoich cudów!

    Jakże słuszne było, że ten, który jako typ wielkiego Mesjasza, miał poprowadzić Izraela i wyzwolić go z niewoli egipskiej, był wykształconym i mądrym człowiekiem. Było jednak potrzebne i to, by miał on od samego dzieciństwa utwierdzone w umyśle podstawowe reguły Boskiego Słowa. Jakże wspaniale Pan przygotował warunki dla obydwu kierunków jego wykształcenia! Nie wątpimy, że rodzice, którzy okazali taką wiarę, mogli pouczyć chłopca o obietnicach Abrahamowych, którym ufali. Jako nasienie Abrahamowe ostatecznie mieli oni być wywyższeni i stać się przewodami błogosławienia wszystkich rodzajów ziemi, i że, jak to przepowiedziano Abrahamowi (1 Moj. 15:13, 14), czas, kiedy Pan możną ręką wyprowadzi swój lud z egipskiej niewoli, był już bliski. Bez wątpienia Mojżesz był dokładnie poinformowany o swoim związku z Izraelitami i bez wątpienia była mu szczodrze wpojona nie tylko wiara w obietnice, lecz również patriotyczne uczucia przywiązania do narodu - wartości te znamiennie wyróżniały się w całym jego życiu. Nie byłyby one jednak takimi, gdyby nie były dokładnie wszczepione i pielęgnowane.

    Stosunkowo niewielu rodziców zdaje sobie sprawę z obowiązków i przywilejów mających związek z ich potomstwem. Chrześcijańska matka, która ma małe dzieci, ma z pewnością szerokie pole do wykazania swych talentów, jeżeli tylko zechce ich użyć, ucząc swoje małe dzieci zasad sprawiedliwości i czci dla Pana. Błędem często popełnianym jest przypuszczenie, że dzieci nie potrafią ocenić zasad religijnych i z tego powodu nie powinny być karmione "mlekiem Słowa", czyli podstawowymi naukami dotyczącymi Boskiego prawa.

    Przeciwnie, wierzymy, że pomimo, iż dzieci rodzą; się w pewnym sensie w deprawacji i skłonności do zła, jednak ich młode umysły w dużej mierze podobne są do czystych kart, na których głęboko mają być wyryte zasady zła lub dobra. Jeżeli ich umysły nie będą skierowane na drogę sprawiedliwości, miłosierdzia, miłości i cierpliwości i jeśli nie dowiedzą się, że te zalety są przez Boga wymagane i są ich rozumną służbą, możemy być pewni, że dzieci te będą uczyły się rzeczy przeciwnych, kiedy zetkną się z różnymi deprawującymi wpływami życia - ze światem, ciałem i szatanem.

    Ci rodzice, którzy wezmą pod uwagę, że każde dziecko jest jakby małym ogródkiem i wiernie sadzą w nich nasiona sprawiedliwości, miłości, cierpliwości, cichości, uprzejmości oraz inne owoce Ducha aż do granic swoich możliwości, mogą być pewni, że doczekają się wielkiej nagrody w zaletach charakterów pod wpływem Pańskiego błogosławieństwa, szczególnie gdy dzieci zostały poświęcone Bogu od niemowlęctwa, lub jeszcze lepiej, przed urodzeniem.

    Natomiast ci, którzy nie poświęcą czasu, aby zasiać nasiona przynoszące te zalety, te moralne i umysłowe kwiaty, przekonają się, że podobnie jak w ziemskim ogrodzie, grządki nie pozostaną puste w oczekiwaniu na dojrzalsze lata i czas bardziej odpowiedni dla wzrostu. Zamiast tego wyrosną w nich szkodliwe chwasty złego usposobienia, następnie zakwitną i wydadzą wielokrotne nasiona, które przyniosą gorzki owoc niszczący nie tylko samą jednostkę, ale również rodziców i ogólnie biorąc, całe społeczeństwo. Niech więc każdy rodzic, o ile; to jest możliwe, dba aby każde dziecko jakie wyda na świat, było "nadobne", "dobre" i odpowiednio przygotowane przez pomocne wpływy działające przed narodzinami; niech też zrozumie i to, że, zdając sobie sprawę z odpowiedzialności rodzica, wykonał dobrą pracę w małych ogródkach znajdujących się pod jego opieką, aby chwasty błędu i zła były bezzwłocznie usuwane, a na ich miejscu pojawiały się nasiona Prawdy i dobra.

    Chociaż Mojżesz urodził się ponad trzy tysiące sześćset lat temu, i dlatego był bliższy okresowi, gdy, według twierdzenia teorii ewolucji, człowiek był tylko rozwinięty "jeden stopień wyżej niż małpa", jednak przekonujemy się, że Mojżesz nie tylko był cudownym dzieckiem i wspaniałym mężczyzną - nawet zanim. Pan szczególnie mu błogosławił, czyniąc go przywódcą Izraela i udzielając mu swojej mocy - ale również w jego narodzie dostrzegamy wysoki poziom moralnego i umysłowego rozwoju, jak np. u Józefa Hebrajczyka.

    Dodatkowo, dowiadujemy się, że w czasach Mojżesza istniała wyróżniająca się i rozwinięta cywilizacja Egipcjan. Na przykład miasto Soan (4 Moj. 12:23), jedno ze stolic Egiptu, w pobliżu którego Mojżesz się urodził i wychowywał, jak dowodzą współczesne badania, było najwspanialszym miastem w porównaniu z budownictwem naszych czasów. O nim to właśnie sławny pisarz mówi: "Ruiny pokazują, że było to cudowne miasto, Ateny Egiptu". Jeden z egipskich poetów, żyjący w tamtym czasie tak się wyraża o mieście Soan: "Jest ono piękne, wspaniałe? Niczego podobnego do niego nie znajdziemy między posągami Tebów - zaiste tajemnica przyjemności życia. Jego altany kwitną otoczone ogrodami. Każdy ogród przesiąknięty jest zapachem miodu. Jego spichrze pełne są pszenicy. Bukiety kwiatów znajdują się w domach. Jego statki przypływają i odpływają każdego dnia. Tutaj radość znalazła sobie stałe miejsce. Jeżeli zaś chodzi o rozwój literatury i sztuki w tamtych czasach dalsze cytaty udowodnią, że Egipcjanie i pod, tym względem byli wysoko rozwinięci.

    Mojżesz jako dziecko był wybitny i zwracał na siebie uwagę, tak że Szczepan nazywał go "krasnym z daru Bożego" (Dz. Ap. 7:20), co ma oznaczać, że był on dobrze wychowany i ułożony, i jeśli prawdą jest to, co mówi Józefus, iż wszyscy, którzy go spotykali, gdy był niesiony przez ulice, zapominali o swym zajęciu i stali w ciszy patrząc na niego, to będziemy mieli rację przypuszczając, że wczesne ćwiczenie go w karności i posłuszeństwie Panu przez pobożnych rodziców, a następnie wykształcenie go "we wszystkich naukach egipskich", jako adoptowanego syna monarchy, w rezultacie uczyniło go bardzo szlachetnym, dobrze ułożonym i przystojnym człowiekiem. A jednak jest to dziwne, iż mówiono o nim, że pomimo swego wykształcenia "był mężem ["bardzo cichym" - wersja KJ] najpokorniejszym ze wszystkich ludzi, którzy mieszkali na ziemi". Czy ta cecha cichości nie wykształciła się w nim z powodu nędzy jego rodziców, ich podporządkowania się niewoli i pokornych uczuć pobudzonych przez poświęcenie Mojżesza na służbę Panu od momentu jego poczęcia?

    Pewne jest, że rzadko się zdarza, by naturalne dzieci książąt i władców miały pokorne usposobienia. Jednak ta pokora była następną zaletą potrzebną Mojżeszowi jako wodzowi ludu Pańskiego. Dowiadujemy się, że przez czterdzieści lat opiekowania się Izraelitami na puszczy jako wódz i pośrednik w ich przymierzu z Bogiem, osłabł też w swej cichości tak dalece, iż Bóg nie pozwolił mu wejść do ziemi obiecanej, ponieważ sobie zamiast Jemu przypisał część zasługi wywiedzenia wód ze skały, kiedy przemówił do Izraelitów "Słuchajcież teraz ludzie oporni, izali z tej skały możemy wam wywieść wodę?" {4 Moj. 20:10) - i uderzył w skałę.

    Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, dochodzimy do wniosku, że jest bardzo znamienne, iż człowiek w rzeczywistości tak wielki wyniesiony na takie stanowisko piastowane przez tak długi okres, pokonał wyniosłego "ducha księżniczki", w którym był wychowany i z małym wyjątkiem, zachował w sobie cichość prawie aż do końca swojego życia. Możemy zapytać samych siebie, jaki byłby rezultat, gdyby Bóg na wodza Izraela wybrał człowieka, który z natury byłby wyniosły i pyszny, lub jakiegokolwiek innego człowieka a nie takiego, który był naprawdę cichy. Nikt inny tylko pokorny charakter mógł znieść napięcie takie jak wspaniale i wiernie zniósł Mojżesz. W tym kryje się lekcja dla ludu Pańskiego. Pośrednik Przymierza Nowego, był również cichy i pokornego serca (Mat. 11:28-30). Ci, których Bóg teraz powołuje ze świata, aby pomagali wyprowadzić ludzkość z niewoli grzechu i szatana - ci wszyscy muszą posiadać podobieństwo do swego Pana i Głowy w tej zalecie cichości, jeżeli chcą osiągnąć Jego charakter w innych aspektach. Dobrze czynimy pamiętając stale zalecenie Apostoła "Uniżajcie się tedy pod mocną ręką Bożą, aby was wywyższył czasu swego" (1 Piotra 5:6) - tak, żebyśmy mogli być przygotowani na odziedziczenie Królestwa.

    Co do Mojżesza i możliwości zdobycia wykształcenia w jego czasach, historia świecka daje nam kilka wskazówek. Biblioteka Rameseum w Tebach - nad jej drzwiami był napis "Dla uleczenia duszy" - zawierała 20 000 książek. Jest to znaczące, ponieważ wskazuje na intelektualną aktywność tamtego okresu, w którym gmach ten zbudował Ramzes II, a jego żona przypuszczalnie zaadoptowała Mojżesza. Szczepan oświadcza (Dz. Ap. 7:22), że "możny był Mojżesz w mowach i uczynkach". Autor publikacji Kościół żydowski, Stanley, mówi o nim: "Uczył się arytmetyki, geometrii, astronomii, medycyny i muzyki. Wynalazł łódź, maszyny używane w budownictwie, sprzęt wojenny i hydrauliczny, znał pismo hieroglificzne i geografię lądów". Dalej oświadcza, że Mojżesz uczył Orfeusza i dlatego nazywany był przez Greków Muzeuszem a przez Egipcjan Hermesem.

    Nie wiemy, w jakiej mierze możemy polegać na tych wiadomościach, ale wiemy, że pozostają one w zgodzie z tym, co podaje Biblia a mianowicie, że Mojżesz był wielkim wodzem. W związku z tym wypływa tu dla nas następująca lekcja: Bóg ma własne sposoby przygotowania wszystkich elementów swego wielkiego Planu. On znał tych modlących się ludzi, którym we właściwym czasie urodził się syn. On wiedział jak pokierować, by to dziecko, młodzieniec, a w końcu mężczyzna stał się narzędziem: gotowym wykonywać Jego zamierzenia; a jednak we wszystkich Boskich dziełach, tych czy innych, zauważamy, że Bóg nigdy nie zmusza nikogo do wykonywania Jego dzieła. Raczej używa On jednostek chętnych, gotowych i pragnących, by je użyto. Dlatego niech każdy stara się pokornie, z gorliwością i miłością do Pana oraz Jego dzieła i przez wiarę w Jego moc, być w takim stanie serca i umysłu jaki uczyni nas gotowymi do użycia i użyteczności w każdym zakresie Boskiej służby, do której Panu spodoba się nas powołać.

TP ’88,121-124; BS '80,44.


Oto, choćby mię i zabił, przecie
w Nim, będę ufał; wszakże dróg moich
przed obliczem Jego będę bronił.

Onci sam będzie zbawieniem moim,
ale przed oblicze Jego obłudnik nie
przyjdzie.
Ijoba rozdział 13 wersety 15-ty i 16-ty

Wróć do Archiwum