"DUCH NIE MA CIAŁA ANI KOŚCI"
"I żyjący; a byłem umarły, a otom jest żywy na wieki wieków" (Obj. 1:18)
KOBIETA jako pierwsza miała zaszczyt być zaznajomiona z wielkim faktem zmartwychwstania naszego Pana i potem otrzymać Jego pierwsze posłanie. Częściowo może było tak dlatego, że niewieści umysł naturalnie wydaje się pojmować taką zadziwiającą informację szybciej niż umysł męski, co jest niekiedy określane wyrażeniem "wiara intuicyjna" w odróżnieniu od tego, co mogłoby być określone jako wiara analityczna. Albo też mogło to być szczególnym uznaniem niewieściej czułej sympatii poszukującej wczesnym rankiem sposobności przyniesienia balsamów i wonności oraz okazania w inny sposób serdecznej sympatii dla zmarłego. Niewiasty te miały wspaniałą nagrodę za swoją usługę i za miłość z której usługa ta wypłynęła. One były przestraszone i zaskoczone, gdy anioł powierzył im znamienne poselstwo oznajmiając, że Jezus zmartwychwstał, wydawały się jednak pojmować ten wielki fakt przez "intuicyjną wiarę". Z gorliwością więc pośpieszyły niosąc tę radosną wiadomość pozostałym braciom (Mat. 28:1-8).
Wydaje się, iż Maria Magdalena odłączyła się od innych niewiast i szybko poszła powiedzieć o tym Piotrowi i Janowi, którzy pośpiesznie przybyli i znaleźli pusty grób, powrócili zatem do swoich domów (Jana 20:1-10). Maria jednak pozostała i wtedy ujrzała dwóch aniołów w grobie, którzy starali się ją pocieszyć. Wówczas ukazał się jej sam Jezus (o Jego pierwszym ukazaniu się uczniom mówi Mar. 16:9) przybierając postać podobną ogrodnikowi. Maria nie poznała Jezusa po zewnętrznym wyglądzie, ale gdy zawołał ją po imieniu, wtedy natychmiast rozpoznała Jego głos. To wystarczyło, aby utwierdzić jej wiarę w oświadczenie anioła, że Jezus zmartwychwstał, co do tego momentu wydawało się snem czy też bezzasadną plotką. I wówczas w swej radości Maria wykrzyknęła, Mistrzu! [wg polskiej Biblii, Nauczycielu!]. Jej pierwszym impulsem było objąć Go i cieszyć się Jego obecnością (Jana 20:11-16).
Ale Jezus delikatnie poinformował ją, że ona ma wykonać bardzo ważną misję dania świadectwa o fakcie Jego zmartwychwstania, zatem powinna ona szybko zanieść to posłanie i utwierdzić wiarę pozostałych uczniów, którzy ciągle znajdowali się w zakłopotaniu i niepewności. Jezus powiedział, "Nie dotykaj [greckie haptomai, objąć] się mnie [nie pozostawaj dla dalszej demonstracji swojego uczucia], bom jeszcze nie wstąpił do Ojca mego [będę jeszcze z wami przez krótki czas]; ale idź do braci moich, a powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, i do Boga mego i Boga waszego" (Jana 20:17).
Jezus ukazał się również tym niewiastom, które śpieszyły drogą, aby o tym wydarzeniu poinformować innych uczniów. One pokłoniły się ze czcią i uchwyciły się Jego nóg. Pocieszył je uśmierzając ich bojaźń i posłał w drogę jako zwiastunki Jego posłania do innych uczniów (Mat. 28:9, 10). Widocznie niewiasty te obawiały się, że moc która wzbudziła naszego Pana mogła przenieść Go gdzie indziej. Jest też możliwe, że od chwili, gdy aniołowie powiedzieli im o powstaniu Jezusa, niewiasty dyskutowały o tej sprawie i przypomniały sobie, co On powiedział, a mianowicie, że powstanie od umarłych i wstąpi "gdzie był pierwej". I dlatego teraz, gdy ujrzały Go i naprawdę objęły Jego nogi, bały się, że gdy Go puszczą nigdy już nie będą Go oglądać.
Wobec faktu, że nasz Pan w ten sposób wysłał niewiasty jako swoje specjalne posłanniczki, możemy słusznie uważać to za wskazówkę dla nas, chociaż Pan i Apostołowie nigdy nie upoważnili kobiet do zajęcia naczelnego stanowiska w kazaniu Ewangelii, że otrzymały one właściwe miejsce w wielkiej służbie Prawdy - nie mniej wspaniałą, chociaż mniej wyróżniającą się misję związaną z szerzeniem Ewangelii. Możemy śmiało zakładać, że naturalna wrażliwość i miłość, uzupełnione Świętym Duchem miłości, przygotowują i przysposabiają niewiastę do wielu ważnych choć mniej narzucających się i mniej rzutkich usług dla Pana i Jego ludu. Szczęśliwi są bracia i szczęśliwe są siostry w Kościele Chrystusowym, gdzie ich wzajemna użyteczność w służbie jest uznana, gdzie każdy współdziała z każdym i stara się postępować tak ściśle jak to możliwe według Boskiego porządku i zwyczaju w używaniu stosownych talentów. Zobacz "Kompetencja niewiasty w Kościele" (Nowe Stworzenie, str. 317-325).
Opowiadanie o zabezpieczeniu grobu i wystawieniu straży, żeby uczniowie nie ukradli ciała Pana (Mat. 28:11-15), wydaje się ostatecznie pokazywać, że żydowscy wodzowie religijni byli całkowicie zaślepieni. Pokazuje, że charakter naszego Pana, Jego działalność i nauki nie miały żadnego wpływu na nich - że oni nie mieli najmniejszego podejrzenia co do tego kim On był, ani też co do wypełnienia Jego przepowiedni, iż powstanie od umarłych. Ich jedyną myślą było, że przez Jego uczniów mogło być popełnione jakieś oszustwo. Lecz ich podejrzenia zostały odwrócone przez Pana dla dobra i stały się świadectwem dla Prawdy oraz pomocą dla wiary ze strony wierzących.
DUCHOWE CIAŁA NIE ULEGAJĄ ZEPSUCIU
Dla zmartwychwstania naszego Pana nie było potrzebne, ażeby kamień przed grobowcem został odsunięty a ciało usunięte z grobowca. A to dlatego, że ciało, które On ma obecnie już nie jest Jego poprzednim ziemskim ciałem, podobnie jak to ziemskie ciało nie było Jego poprzednim duchowym ciałem, które On miał zanim stał się człowiekiem: atomy materii stanowiące to ziemskie ciało nie były przeobrażone w duchowe atomy by być Jego duchowym ciałem. Naturalne ciała członków Kościoła nie będą ich duchowymi ciałami, jeżeli mają udział w duchowym zmartwychwstaniu, ani też ich pierwiastki nie są potrzebne do zbudowania ich duchowych ciał. Apostoł Paweł czyni to bardzo jasnym przez stwierdzenie (1 Kor. 15:40): "I są ciała niebieskie i ciała ziemskie: lecz insza jest chwała ciał niebieskich, a insza ziemskich".
Te dwa rodzaje ciał są niepodobne do siebie. Cielesne, ziemskie lub zwierzęce ciało jest złożone z mięśni, krwi, kości i innych substancji ulegających zepsuciu, ale, jak nasz Mistrz oświadczył, "duch nie ma ciała ani kości" (Łuk. 24:39). Nasz Pan nie mógł użyć swego niebiańskiego albo duchowego ciała, gdy przyszedł by zastąpić człowieka i stać się ceną okupu. Dlatego był On zobowiązany wyzbyć się chwały tamtej wyższej natury, poniżyć samego siebie i przyjąć "kształt niewolnika" dla "ucierpienia śmierci" (Filip. 2:7; Żyd. 2:9). A zatem, gdy skończyły się Jego cierpienia i nastąpiła śmierć, gdy dokończył dzieła, które Ojciec powierzył Mu do wykonania i ponownie został przyjęty do chwały, którą miał z Ojcem przed powstaniem świata, Jego ludzkie ciało nie było już odpowiednie. Musiał ponownie otrzymać duchowe ciało. "Co się narodziło z ciała, ciało jest, a co się narodziło z Ducha, duch jest" i może poruszać się jak wiatr - niewidzialny a jednak bardzo potężny (Jana 3:8, 8). Kształt niewolnika, "mniejszym stał się od aniołów", nie byłby stosowny dla Tego, którego Ojciec miał przyjemność zaszczycić i wysoce Go wywyższyć ponad Jego poprzednie chwalebne stanowisko - wysoko ponad aniołów, księstwa i zwierzchności oraz ponad wszelkie imię, które może być wymienione (Efez. 1:21). Dlatego musiał dostać chwalebne ciało będące "wyrażeniem istności jego [Ojca]" - i takim było Jego chwalebne zmartwychwstałe ciało.
Z powodu długotrwałego zwyczaju nieprawidłowego myślenia na ten temat, niektórym trudno zdać sobie sprawę z tego co Apostoł Paweł miał na myśli mówiąc (2 Kor. 5:18). "a chociaśmy też znali Chrystusa według ciała, lecz już teraz więcej [w taki sposób] nie znamy", albo co Apostoł Piotr miał na myśli, gdy mówił o Chrystusie, "umartwiony będąc ciałem [w ciele], ale ożywiony duchem". Według tych, którzy nauczają, że Jezus został wzbudzony z martwych jako ludzka a nie duchowa istota, ten werset powinniśmy czytać, "umartwiony będąc w ciele i ożywiony w ciele". Ale Bóg, który nie kłamie, oświadcza coś dokładnie przeciwnego (zauważmy różnicę między tym w czym Jezus był skazany na śmierć, a tym w czym został ożywiony): "Umartwiony będąc ciałem, ale ożywiony duchem". Przedimek określony nie występuje w grece przed słowami ciało i duch. Jezus już dłużej nie jest cielesną, lecz duchową istotą.
To jest pokazane również przez fakt, że święci w zmartwychwstaniu, jak Jezus, są istotami duchowymi (1 Jana 3:2). Ciało, które jest siane w śmierci, nie jest tym ciałem, "które ma potem wyróść" (1 Kor. 15:37). Bóg daje takiej duszy, czyli osobie, inne ciało (w. 38). Przeciwstawiając te dwa ciała, jedno otrzymane w tym życiu i drugie dane w zmartwychwstaniu, Apostoł wyjaśnia (wiersze 42-44), że ciało, które umiera jest wsiane w skazitelności, lecz ciało, które powstanie, będzie wzbudzone w nieskazitelności (tj. bez mięśni, kości, krwi, czy też innych ulegających zepsuciu substancji); ciało, które umiera jest wsiane w słabości, ale ciało, które powstanie będzie wzbudzone w mocy; ciało, które umiera jest wsiane w niesławie, ale to, które powstanie, będzie wzbudzone w sławie. To ciało, które umiera jest doczesnym ciałem, ludzkim ciałem, ziemskim ciałem; lecz zmartwychwstałe ciało jest duchowym ciałem, niebiańskim ciałem, nie jest ciałem i krwią - nie jest ludzkim ciałem. "Jest ciało cielesne, jest też ciało duchowe". One są odrębne i różne, każde stosowne dla właściwej sobie sfery egzystencji.
CELE JEZUSA PO ZMARTWYCHWSTANIU
Sprawa związku pomiędzy ziemskim i duchowym ciałem naszego Pana jest w wielu umysłach pogmatwana, z powodu faktu ogólnie nie branego pod rozwagę, a mianowicie, że nasz Pan po swoim zmartwychwstaniu miał do wykonania pewną pracę dotyczącą Jego uczniów, po to, by utwierdzić ich wiarę w swoje zmartwychwstanie, pokazać im, że Jego natura została zmieniona z ludzkiej na duchową, przygotować i wyposażyć ich do pracy, która była przed nimi - głoszenia Ewangelii każdemu stworzeniu. Ze względu na to, że uczniowie byli jeszcze doczesnymi ludźmi i dotąd nie otrzymali chrztu Ducha Świętego (który zstąpił na nich w dniu zesłania Ducha Świętego po wniebowstąpieniu Jezusa), nie byli przygotowani do zrozumienia czy ocenienia spraw duchowych. Apostoł Paweł tak o tym mówi, "cielesny (doczesny) człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego ... i nie może ich poznać, przeto, iż duchownie bywają rozsądzone" (1 Kor. 2:14). Było to niezbędne, żeby uczniowie uwierzyli w Pana Jezusa Chrystusa nim On wstąpił do Ojca, by w dniu zesłania Ducha Świętego we właściwej postawie serca mogli przyjąć Ducha Świętego, bowiem miał on być zesłany nie tylko na niewierzących, lecz na wierzących w Chrystusa jako Mesjasza.
MĄDROŚC POSTĘPOWANIA JEZUSA
Nasz Pan obierając sposób, przez który mógłby objawić siebie swoim uczniom i uczynić znanym swoje zmartwychwstanie, z pewnością wybrał najlepszy sposób postępowania. Sposób ten był jednak różny od tego, który zastosował w postępowaniu z Apostołem Pawłem. Pawłowi pokazał swoje rzeczywiste ciało, którego jasność poraziła jego wzrok, czyniąc go niewidomym i powalając go na ziemię. Zajaśniało ono, jak Apostoł oświadcza, większą jasnością aniżeli słońce w południe (Dz. Ap. 26:13). Gdyby nasz Pan ukazał się w ten sposób niewiastom, gdy przyszły do grobu, albo innym uczniom których spotkał później, skutek byłby o wiele mniej korzystny, aniżeli przy sposobie jaki On zastosował. Oni byli już wystarczająco zdumieni zadziwiającymi wydarzeniami kilku poprzednich dni.
Jezus dlatego obrał ten sposób postępowania, który był popularny, używany przez aniołów, wysyłanych ze specjalnymi misjami do ludzi i przez Niego samego w niektórych takich misjach, zanim Jego natura została zmieniona, zanim On stał się ciałem (Jana 1:14) - kiedy jeszcze był duchową istotą. Na przykład, On ukazał się Abrahamowi jako człowiek, rozmawiał z nim i jadł z nim. Lecz to ukazanie się Abrahamowi nie było zmianą natury, ale jedynie ukryciem niebiańskiej natury w ludzkim ciele. W ten sposób zasłonięty (ukryty), mógł On rozmawiać z Abrahamem i Sarą czyniąc to bez niepokojenia ich (1 Moj. 18).
Tak właśnie było po Jego zmartwychwstaniu; jakkolwiek nie był On już człowiekiem, ale stał się uczestnikiem Boskiej natury i wyrażeniem, obrazu osoby, swego Ojca, to jednak ukazywał się jako człowiek w różnych postaciach (Mar. 16:12) i w różnym czasie: raz Marii jako ogrodnik; ponownie dwom uczniom w drodze do Emaus, jako nieznajomy; i znowu, w górnym pokoju, ukazał się w ciele podobnym do swego poprzedniego ciała, noszącym ślady gwoździ i włóczni. Uczynił to, aby przekonać Tomasza, który oświadczył, że inaczej nie uwierzy w jego zmartwychwstanie. Niemniej, na żądany dowód, Pan uczynił subtelny wyrzut, mianowicie, że inni, którzy uwierzyli bez żądania takiego fizycznego sprawdzianu, byli więcej błogosławieni (Jana 20:24-29).
Pomimo, że to odbywało się z zachowaniem ostrożności i dowodami odpowiednimi dla "naturalnego człowieka", mamy informację, że chociaż uczniowie oddali Jemu cześć, jednak "niektórzy wątpili" (Mat. 28:17). Gdyby On im się ukazał tak, jak później ukazał się Saulowi z Tarsu, czyż możemy wątpić, że byliby oni bardziej zakłopotani niż oświeceni? Oni nie byliby w stanie rozpoznać, że to był Pan, który poprzednio był istotą duchową, a stał się istotą ludzką dla naszego odkupienia, że został wzbudzony z umarłych, już nie jako człowiek, ale jako istota duchowa; że teraz On posiadł wszelkie możliwości istoty duchowej i mógł ukazywać się w każdej postaci jaką uznał za celową - jako płonący krzak, jako człowiek, jako rybak, jako ogrodnik, jako podróżny lub w postaci jaką On miał gdy był z nimi. Ponieważ Apostołowie mieli czas stopniowo zorientować się w sytuacji, więc zrozumieli, że to był On, ich Pan, lecz obecnie był On przemieniony, całkowicie niepodobny do Jego poprzedniej postaci i bez ludzkich ograniczeń. Oni nie byli przygotowani do zrozumienia znaczenia nauki, że wszyscy święci muszą być "przemienieni" w oka mgnieniu w czasie trąby ostatecznej, aby się spełniły słowa "podobni mu będziemy; albowiem ujrzymy go tak, jako jest" - nie jakim On był, ani jakimi my teraz jesteśmy.
WIELKA MOC JEZUSA PO ZMARTWYCHWSTANIU
Poselstwo naszego Pana, "Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi" (Mat. 28:18) jest w wyraźnym kontraście z Jego wcześniejszą wypowiedzią przed zmartwychwstaniem, kiedy kończył dzieło ofiary, którą Ojciec dał Jemu do wykonania. Wtedy powiedział On, "Nie mogęć ja sam od siebie nic czynić: jako słyszę, tak sądzę" (Jana 5:30). Co się zmieniło? Dlaczego teraz mówi o sobie tak inaczej - jako posiadający moc, której poprzednio wypierał się? Mówi tak, ponieważ został "przemieniony" - On nie był już człowiekiem Jezusem Chrystusem, by ponieść śmierć, lecz poniósłszy cierpienia był teraz wywyższony, gloryfikowany, został "Panem wszystkiego". Jego doświadczenia i próby, czy godny jest być dziedzicem wszystkiego, minęły.
Zmartwychwstanie Jezusa jako istoty duchowej było dowodem, że został przyjęty przez Boga, jako godny otrzymania chwały i zaszczytu, zwierzchnictwa i mocy na zawsze. I nie tylko to, ale przez swoją śmierć złożył On cenę okupu za ludzkość i wszystkie nadzieje, przywileje, prawa i korzyści pierwotnie przynależne ludzkości, jak również te darowane jej przez Boską zaprzysiężoną obietnicę ojcu Abrahamowi, Izaakowi, Jakubowi i Dawidowi. Słowa te zatem, były skromnym ogłoszeniem wielkiego zwycięstwa odniesionego dla siebie oraz Adama i jego rasy.
Ogłoszenie własnego zwycięstwa, Jego wielkiego dokonania na korzyść rodzaju ludzkiego i Jego obecnej mocy do podniesienia rodzaju ludzkiego z grzechu i śmierci, było zatem stosownym wstępem do zlecenia, które On później dał Apostołom, mówiąc "Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody".
NAUKI DLA WSZYSTKICH NARODÓW
Nauki jakie miały być przedstawiane narodom, zostały określone przez naszego Pana, jako wszystko "com wam przykazał". Dowodzi to, iż sedno Ewangelii nie znajduje się w Zakonie żydowskim, ani też w jakichś teoriach naukowych i niezrozumiałych formułkach, ale w prostych naukach, które nasz Pan przekazał Apostołom. Jakie to były nauki Jezusa? Oto one:
(1) Że wszyscy ludzie są grzesznikami.
(2) Że On przyszedł na świat "aby dał duszę [życie] swą na okup" - odpowiednią cenę za grzechy całego świata.
(3) Że żaden człowiek nie może przyjść do Ojca, jeśli nie przyjdzie przez Niego.
(4) Że wszyscy, którzy chcieliby przyjść przez Niego, muszą w dodatku by wykazać wiarę w Niego, każdy z osobna, wziąć swój krzyż i naśladować Go.
(5) Że wszyscy wierzący stanowią z Nim jedność, jak gałęzie winorośli są częściami winorośli.
(6) Że każda gałąź, aby pozostać w Nim musi wydać owoc, bo inaczej będzie odcięta.
(7) Że ci, którzy zaufali Jemu, mają nadzieję i spodziewają się Jego wtórego przyjścia - "przyjdę zasię i wezmę was do siebie".
(8) Że ostateczny koniec naszej nadziei odnoszącej się do wszystkich obiecanych błogosławieństw, jest w zmartwychwstaniu i przez zmartwychwstanie.
(9) Że Miłość jest wypełnieniem Zakonu - "Będziesz miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca twego, i ze wszystkiej duszy twojej, i ze wszystkiej siły twojej, i ze wszystkiej myśli twojej; a bliźniego twego, jako samego siebie".
Oświadczenie naszego Pana, że On będzie ze swoim ludem zawsze, nawet po skończeniu wieku (Mat. 28:20) nie oznacza, iż On nie opuści świata, podobnie jak nie oznacza, iż Jego słuchacze mogliby żyć aż do końca wieku. Te słowa, nie powinny być zrozumiane jako sprzeczne z Jego słowami podanymi gdzie indziej. One powinny być zrozumiane w zgodzie z innymi oświadczeniami tej treści, że gdy On będzie nieobecny ze swoim ludem w tym wieku, wszedłszy "do samego nieba, aby się teraz okazywał przed oblicznością Bożą za nami" (Żyd. 9:24), to pomimo tego Jego moc, duch, opieka i miłość będą z Jego ludem poprzez cały ten wiek; On będzie strzegł interesów swego ludu, będzie miał pieczę nad ich sprawami i będzie powodował, aby wszystkie rzeczy współdziałały dla dobra tych, którzy Go miłują - aż do końca tego wieku. Stosownie do Jego obietnicy, On ukaże się drugi raz nie jako ofiarowany na zgładzenie grzechów, ale ku zbawieniu (Żyd. 9:28) - aby wziąć swój Kościół do siebie w chwale i błogosławić chory w grzechu i oślepiony świat prawdziwą światłością, która - jak to jest obiecane - oświeci każdego człowieka (Jana 1:9; Iz. 49:6).
TP ’89,26-30; BS '70,26.