UBITY OD BOGA I UTRAPIONY

Mar. 15:22-37

"Zaiste on niemoce nasze wziął na się, a boleści nasze własne nosił; a myśmy mniemali, że jest zraniony, ubity od Boga i utrapiony" (Iz. 53:4)

    JEZUS przepowiedział swe ukrzyżowanie mówiąc, że "jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn człowieczy" - musi być ukrzyżowany. Miedziany wąż został zatem użyty jako typ Jezusa. Był On rzeczywiście święty, niewinny, nieskalany, lecz zajął miejsce grzesznika - był traktowany jak grzesznik. Najsurowszą karą pod zakonem było ukrzyżowanie: "Przeklęty każdy, który wisi na drzewie". Tak więc, jak podaje Apostoł, Jezus stał się przekleństwem za nas (Gal. 3:13). Zajął miejsce grzesznika, choć sam nie znał grzechu. "Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism" (1 Kor. 15:3).

    Nie można oczywiście znaleźć powodu, by kwestionować zapisane w Nowym Testamencie fakty związane z ukrzyżowaniem Jezusa. Panuje jednak powszechne zamieszanie co do przewidzianych w nim przez Boga korzyści i celu. Chrześcijanie świadomi są tego, że śmierć Jezusa jest ich zbawieniem - jednak wielu nie rozumie dokładnie w jaki sposób. Prorok Izajasz podaje nam Boskie wyjaśnienie.

BOLESNA DROGA JEZUSA!

    Zbawiciel w dużym stopniu był osłabiony swą trzyipółletnią służbą, w czasie której bez ograniczeń udzielał swych sił żywotnych ludziom przez leczenie ich chorób. Poza tym od chwili wysłania uczniów w celu przygotowania Paschy pozostawał bez snu pod stałym napięciem. Okres ten obejmował ciężkie doświadczenia związane z Paschą i ustanowieniem Pamiątkowej Wieczerzy, drogę do Getsemane, spędzone tam godziny bólu i słabości, następujące po nich doświadczenia, sądzenie przez najwyższych kapłanów przed Sanhendrynem, sąd przed Herodem i Piłatem, biczowanie itp. - wszystko to stanowiło dla Niego ciągłe napięcie.

    Skazany na ukrzyżowanie przez tych, dla których poświęcił swój niebiański dom i chwałę, musiał jeszcze nieść swój własny krzyż (Jan 19:17). Prawdopodobnie czynił to tak długo, dopóki Jego słabość nie zmusiła Go do zatrzymania się pod jego ciężarem, ponieważ trzy z opisów Ewangelii podają, że jeden z przygodnych widzów został zmuszony do przyjścia Mu z pomocą (tekst oryginału nie podaje wyraźnie czy niósł on cały krzyż, czy idąc za Jezusem niósł tylko jego część).

    Gdzie byli Piotr, Jan, Jakub, Tomasz i inni Apostołowie, że samorzutnie nie zgłosili się do pomocy? Być może powstrzymywał ich strach. Ale jakie błogosławieństwo stracili! Tradycja podaje, że Cyrenejczyk, który z przymusu niósł krzyż, dzięki doświadczeniom tej chwili stał się przez wyciśnięcie na jego sercu prawdy poselstwa Zbawiciela jednym z naśladowców Nazarejczyka.

"NIE PŁACZCIE NADE MNĄ"

    Dookoła zgromadzone były płaczące niewiasty i dziwimy się, że żadna nie przyszła z pomocą. Zwracając się do nich, Jezus powiedział: "nie płaczcie nade mną, ale raczej same nad sobą płaczcie i nad dziatkami waszymi". Niektórzy badacze Biblii przypuszczają, że wypowiedziane przy tej okazji słowa Mistrza w pewnym sensie dotyczą wielkiego ucisku, jaki trzydzieści siedem lat później przyszedł na naród żydowski w postaci zniszczenia Jerozolimy. Zakłada się, że zniszczenie Jerozolimy było typem, który zapowiadał jeszcze większy ucisk, jaki nastąpi w czasie kończącym obecny wiek.

    Następnie Jezus zaczął mówić o szukaniu przez nich gór i pagórków dla osłony i ochrony (Łuk. 23:30). Nie powinniśmy sądzić, że ktokolwiek mógłby się modlić, by padały na niego góry, należy raczej przyjąć, że wielu będzie szukało, pragnęło i modliło się o ukrycie ich, o ochronę przed szalejącym uciskiem. Góry reprezentują rządy, a skałami społeczeństw są organizacje społeczne, z których każda dąży do ochrony własnych członków. Żydzi rzeczywiście szukali ochrony rządów i społeczeństw. Te same wyrażenia (o górach i pagórkach) stosują się do końca wieku Ewangelii. W czasie swego drugiego adwentu Chrystus objawi się w niszczącym sądzie, który doprowadzi do końca obecnego porządku rzeczy i przygotuje drogę dla nowego Króla.

    Jezus pyta: "Ponieważ się to na zielonym drzewie dzieje, cóż będzie na suchym?" (Łuk. 23:31). Wydaje się porównywać tutaj naród żydowski do drzewa figowego, które na skutek Jego klątwy, czyli wyroku, szybko uschło. Tak więc pięć dni przed ukrzyżowaniem, jadąc na oślicy do Jerozolimy i płacząc nad nią, Jezus powiedział: "Oto wam dom wasz pusty zostanie". W tak krótkim czasie, gdy drzewo figowe było jeszcze zielone, jego władcy osiągnęli punkt krytyczny i przez ukrzyżowanie Go byli gotowi pogwałcić wszelkie prawa i zapomnieć o sumieniu.

    Jeśli zło działało tak szybko w kierunku tak straszliwego pogwałcenia sprawiedliwości, to czego należało spodziewać się później - co rzeczywiście się stało - gdy to żydowskie drzewo figowe już zupełnie uschło i straciło cały swój sok (żywotność)? Skoro władcy Izraela mogli usankcjonować taką niesprawiedliwość i bezprawie, podczas gdy Izrael wciąż jeszcze znajdował się w łasce i żywotności, z rąk władców pogańskich należało się spodziewać czegoś jeszcze gorszego. Dla przykładu: gdy Jerozolima została później zniszczona, rzymska armia za jednym razem ukrzyżowała setki jej mieszkańców. Poza tym, po odejściu Jezusa, wobec Apostołów i pierwotnego Kościoła dokonywano okropnych zbrodni.

JEZUS OKAZYWAŁ DUCHA PRZEBACZENIA

    Słów naszego tekstu, które brzmią: "Ojcze! Odpuść im, boć nie wiedzą, co czynią", nie znajdziemy w najstarszych greckich manuskryptach. Jednak opierając się na liczbowaniu biblijnym i wyraźnym naśladowaniu tego ducha przez kamionowanego Szczepana (Dz.Ap. 7:60), prawdopodobnie słowa te są prawdziwe.

    Jezus musiał wiedzieć, że grzech Żydów sprowadzi karę. W swej przypowieści zapowiedział, że Bóg ukarze ich i spali ich miasto (Mat. 22:7). W kontekście tym słowa "same nad sobą płaczcie" oznaczały karanie Żydów za ich grzechy i że ten grzech nie będzie im całkowicie przebaczony. Znanym jest fakt, że Żydzi przez ponad osiemnaście stuleci byli odcięci od Boskiej łaski. Zupełnie właściwym jest przypuszczenie, że Jezus znajdował się w całkowitej zgodzie z Ojcem w tym aspekcie Boskiego planu i że On nie przeczył Boskiej woli mówiąc o ostatecznym odpuszczeniu im grzechu.

    Św. Paweł także mówi o tym samym powołując się na ucisk, jaki spotkał Żydów po odrzuceniu Jezusa. "Przyszedł na nich gniew aż do końca" (1 Tes. 2:4-16).

    Z drugiej strony możemy być pewni, że Jezus, który oddawał swe życie za Żydów, nie pragnął, by nie otrzymali oni odpowiedniej kary za ich wielki grzech zabicia tego Jedynego, którego Jehowa szczególnie wysłał do nich jako swego przedstawiciela - swego Syna. Sprawiedliwą karą za taki grzech, jeśli był świadomy, byłoby oczywiście całkowite zniszczenie. Ale Apostoł zwrócił uwagę, że krew Jezusa opowiada lepsze rzeczy - nie jedynie sprawiedliwość (Żyd. 12:24). Jego krew mówi o odpuszczeniu grzechów nie tylko dla pozostałej części świata, lecz także dla Żydów. Mówi ona o pełnej sposobności pojednania się z Bogiem podczas Królestwa Mesjasza.

    Św. Piotr potwierdza myśl, że Żydzi nie byli całkowicie odpowiedzialni za swe postępowanie z powodu (przynajmniej) częściowej ignorancji. Zwracając się później do niektórych z nich powiedział: "wiem, żeście to z nieświadomości uczynili, jako i książęta wasi", gdyby bowiem wiedzieli, nie ukrzyżowaliby "dawcy żywota" (Dz.Ap. 3:15-17). Prorok Zachariasz pokazuje nam, że w słusznym u Boga czasie zostaną otworzone oczy zrozumienia całego świata. Wszyscy te rzeczy zrozumieją inaczej, a Żydzi są szczególnie wymienieni jako ci, którzy Go przebodli. Wtedy Pan wyleje na nich ducha modlitwy i błagania, i zobaczą Tego, którego przebodli i będą płakać nad Nim (Zach. 12:10), zdając sobie sprawę z tego, że torturowali swego najlepszego Przyjaciela - swego Odkupiciela.

ROZDZIELILI SZATY MOJE

    Na zatwardziałość serc rzymskich żołnierzy wskazuje fakt, że gdy Jezus umierał, oni rzucali losy o Jego dzianą, bez szwu, szatę, dzieląc między siebie Jego zewnętrzne odzienie. Mamy Boską obietnicę, że rezultatem Tysiącletniego Królestwa będzie usunięcie kamiennych serc i danie w ich miejsce serc wrażliwych (Ezech. 11:19). O, jak bardzo cała ludzkość potrzebuje pełnej restytucji do obrazu i podobieństwa Boga pierwotnie pokazanych w Adamie, a następnie w człowieku Jezusie!

    Postawę świata ilustrują także dwaj przestępcy, straceni w tym samym czasie, umieszczeni po obydwóch stronach Jezusa, który przez napis na krzyżu nazwany został Królem Żydów. Jeden z tych towarzyszy w cierpieniu oskarżał Jezusa o oszustwo żartując z Niego, by zademonstrował swą moc, jeśli ją posiadał, przez zbawienie siebie i swych towarzyszy. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że gdyby Jezus ocalił siebie, nie mógłby stać się Zbawicielem świata!

    Drugi ze złoczyńców przyjaźnie odnosił się do Jezusa stwierdzając, że nie uczynił On nic złego i został niesprawiedliwie oskarżony. Zwracając się następnie do Jezusa, wyraził wiarę w Niego prosząc o nagrodę za swe życzliwe słowa. Powiedział: "Panie! pomnij na mnie, gdy przyjdziesz do królestwa twego". Biedny złoczyńca wiedział, że Jezus utrzymywał, iż jest Królem; stał blisko, gdy Jezusowi zadano pytanie: "Tyżeś jest król Żydowski?"; słyszał też Jego odpowiedź: "Królestwo moje nie jest z tego świata [wieku]". Charakter i wygląd Jezusa były tak szlachetne, że złoczyńca uznał, iż On godzien jest być Królem. A jeśli rzeczywiście był tym, za kogo się podawał? A jeśli w życiu pozagrobowym okaże się On Mesjaszem? Przynajmniej powie prawdę i dobre słowo w Jego obronie i poprosi o pamięć, gdyby kiedykolwiek miał On objąć swą królewską władzę.

    Wydaje się, że odpowiedź Jezusa była przez nas wszystkich w przeszłości źle rozumiana. Myśleliśmy, że obiecał On złoczyńcy, iż będzie wraz z nim w Królestwie jeszcze tego samego dnia. Z innych oświadczeń Pisma Świętego dowiedzieliśmy się jednak, że sam Jezus nie był w tym dniu w Królestwie, lecz w nowym grobie Józefa; że ze stanu śmierci, szeolu, hadesu, grobu powstał dopiero trzeciego dnia; że nawet wtedy, po Swym zmartwychwstaniu, powiedział do Marii: "Nie wstąpiłem jeszcze do Ojca mego". Oczywiste jest zatem, że Jezus przez to nie rozumiał, iż w tym samym dniu wraz z złoczyńcą będzie w raju. (Niektórzy snują domysły, że musieli oni udać się do pewnej "części piekła" zwanej rajem, lecz to sprzeciwia się obrazowi raju, jaki rysują inne wersety biblijne).

RAJ NIEBAWEM BĘDZIE PRZYWRÓCONY

    A oto prawdziwe wyjaśnienie. Raj, utracony przez upadek ponad sześć tysięcy lat temu, już niebawem ma być przywrócony przez Mesjasza w Jego wspaniałym Królestwie. To właśnie wtedy złoczyńca chciał, aby On o nim przypomniał sobie - "gdy przyjdziesz do królestwa twego". Od tego czasu ów człowiek śpi w stanie śmierci, czekając na nastanie Królestwa Mesjasza. Odpowiedź Jezusa była całkowicie z tym zgodna: Amen. Niech tak się stanie. "Zaprawdę powiadam tobie dziś [tego dnia, gdy wygląda na to, że nie mam żadnego przyjaciela, i gdy nic nie wydaje się mniej prawdopodobne niż to, że kiedykolwiek będę miał królestwo; Powiadam ci dziś], będziesz ze mną w raju".

    Królestwo Jezusa szybko rozpocznie dzieło przekształcania świata w raj. Przy wzbudzaniu miliardów ludzi, którzy zasnęli w śmierci, Mistrz będzie pamiętał także o tym złoczyńcy. Z pewnością wielkie błogosławieństwo będzie jego udziałem w raju, a to z powodu wypowiedzianych na krzyżu słów pociechy, szczególnie dlatego, że słowa te wskazują na czułe i skruszone serce, takie, które jako pierwsze przyjmie błogosławieństwa Królestwa.

    Jezus polecił swą matkę opiece ucznia Jana, co oznacza że jej mąż, Józef, już nie żył. Wskazuje to również na troskę Mistrza o dobro drogiej Mu osoby, nawet w godzinie krańcowego cierpienia.

    Wołanie umierającego Mistrza: "Boże mój! Boże mój! Czemuś mnie opuścił?" świadczy, że On nie twierdził, iż jest niebiańskim Ojcem, lecz Synem. Ilustruje to nam również jak Mistrz w najdrobniejszym szczególe poniósł karę grzesznika. Kara za grzech nie oznaczała jedynie śmierci, lecz także odcięcie od społeczności z Bogiem. Zajmując miejsce grzesznika, Jezus musiał choć przez chwilę w pełni doświadczyć stanu wyobcowania grzesznika. [Potem najwyraźniej otrzymał jakiś rodzaj ponownego zapewnienia ("iż (...) się wypełniło Pismo" - Jan. 19:28) i mógł wypowiedzieć następne słowa].

OSTATNIE DWA ZDANIA JEZUSA

    Słowa Mistrza: "Wykonało się" (Jan 19:30) przypominają nam Jego oświadczenie z poprzedniego dnia: "Aleć mam być chrztem [na śmierć] ochrzczony; a jakom jest ściśniony [w trudnościach] póki się to nie wykona!" - nie dobiegnie końca (Łuk. 12:50). Teraz wypełniła się ziemska misja naszego Pana. Przyszedł, by umrzeć i wykupić potępiony na śmierć rodzaj Adama. Wraz ze swym ostatnim tchnieniem, kończąc życie chciał powiedzieć, że dopełnił dzieła ofiarowania się za grzechy świata.

    "Ojcze! W ręce twoje polecam ducha mojego" (Łuk. 23:46) przypomina nam o tym, że Jezus złożył swe ludzkie życie ufając, iż zmartwychwstanie. Nie stracił On swego prawa do życia, ponieważ wszystko uczynił doskonale, tak jak tego wymagał Bóg (w przeciwieństwie do Adama, który utracił swe prawo do życia). Posiadany przez Jezusa duch życia został przeniesiony z poprzedniego niebiańskiego stanu; Bóg użył zasady życia Logosa, doprowadzając do narodzenia Jezusa jako ludzkiej istoty. Tak więc nadal mógł On mówić o nim jako swym własnym duchu, swym własnym prawie do życia, oddanym jedynie na pewien czas, by zgodnie z Boską obietnicą mógł być Mu ponownie udzielony w zmartwychwstaniu. Jezusa prawo do ludzkiego życia zostanie przekazane rodzajowi ludzkiemu przy jego zmartwychwstaniu.

    Tak więc ustęp ten oznacza, że umierając Jezus zdeponował u Ojca swój przywilej życia będąc całkowicie poddanym woli Ojcowskiej w tym, co miało się z nim (przywilejem życia) stać. W wieku Ewangelii Ojcu upodobało się użyć Jezusowego przywileju życia w ludzkiej naturze - co w Jego przypadku oznaczało prawo do życia jako istoty ludzkiej - jako ceny okupu za Kościół, i podobnie użyje go za świat w wieku Tysiąclecia.

    Ojciec również z zadowoleniem udzielił Jezusowi, przy Jego zmartwychwstaniu, Chrystusowego przywileju życia, jako Boskiej istocie, co w Jego przypadku oznaczało prawo do życia na poziomie Boskiej natury - dla Jego osobistego użytku, jako wrodzonego przymiotu żywej istoty.

    Ostatnia część wersetu z Łuk. 23:46, w tłumaczeniu z języka angielskiego brzmi: "...oddał swego ducha", co jest niewłaściwym tłumaczeniem. Słowa, które zaznaczyliśmy kursywą zostały przetłumaczone z jednego greckiego wyrazu: nie z rzeczownika pneuma, lecz z czasownika exepneusen, który dosłownie znaczy: wydał tchnienie, oddychając wypuścił z płuc powietrze. Słowo "duch" w języku staroangielskim i staropolskim oznaczał jakąkolwiek duchową istotę, ale obecnie jest używany w znaczeniu duchowej istoty ze świadomością osobowego istnienia, niezależnym od jej ludzkiego ciała, prawdopodobnie opuszczanym w chwili śmierci. Pojęcie to wywołuje urojone obrazy, które pojawiają się w fikcyjnych opowieściach (oraz w licznych rozpowszechnionych ideach religijnych). A jednak prawda jest rozumna i podnosząca na duchu. Umarli są umarłymi, lecz wkrótce będą wzbudzeni. Dzięki niech będą naszemu Odkupicielowi, Panu i Królowi, Panu Jezusowi Chrystusowi.

    Dzięki niech będą Bogu za niewymowny dar Jego miłości (2 Kor. 9:15)! Obyśmy wszyscy mogli cieszyć się dobrodziejstwami, jakie otrzymujemy, szczególnie w tym okresie Pamiątki!

SB ’92,21-24; BS '91,17-20.

Wróć do Archiwum