WYZNANIOWA TRÓJCA

"Ale my mamy jednego Boga Ojca ... i jednego Pana Jezusa Chrystusa" (1 Kor. 8:6)

    ZAMIESZANIE, które spowodowało rozłam w kościele Chrystusowym na setki sekt, jest wynikiem lekceważenia Biblii. Wszyscy chrześcijanie powszechnie dostrzegają to zamieszanie, ale nie wszyscy widzą jego przyczynę.

    Konflikty między wyznaniami są bezpośrednim wynikiem poważnych błędów występujących we wszystkich wyznaniach. Przyznaje się, że kościelne wyznania wiary są niedoskonałe (pomimo prawd, jakie one wszystkie zawierają). Zdając sobie z tego sprawę, można by się zastanowić, dlaczego wszyscy chrześcijanie nie mieliby porzucić i obalić swych wyznań wiary? Ponieważ one twierdzą, iż są listami Wszechmocnego Boga, Jego postawy i Jego planów wobec człowieka.

    Jednak żaden pogański bożek nie jest tak groteskowy, tak okropny i tak straszny, jak to, co pewni nawet myślący chrześcijanie przedstawili swym piórem. Wszyscy wstydzimy się tego, że opacznie przedstawialiśmy naszego Stwórcę jako gorszego w swych zamiarach wobec człowieka od najpodlejszych z ludzi, prawie tak złego, jak przedstawialiśmy samego szatana ze swym nastawieniem. Po co zwlekać? Jeśli okropny Baal ciemnych wieków nie jest już naszym bogiem, zniszczmy jego wyznaniowe obrazy i spróbujmy o nich zapomnieć.

    Równie niefortunnym jest to, że denominacje próbą chrystianizmu czynią trzymanie się tego lub innego wyznania wiary. Ludziom powszechnie mówi się (niezgodnie z Biblią), że jeśli nie uwierzą, iż Bóg jest Trójcą, nie mogą być uznani za chrześcijan. Jaki jest tego wynik? Kościoły pełne ludzi, którzy gotowi są powiedzieć, że wierzą w coś, czego w ogóle nie mogą (oni ani nikt inny) zrozumieć!

    Wróćmy najpierw do początków ery chrześcijańskiej i zobaczmy, jak powstał ten szczególny błąd wyznaniowy. Gdy kościół chrześcijański zapomniał o słowach Mistrza, że głównymi węgielnymi kamieniami Nowego Jeruzalem będzie Jego dwunastu Apostołów, zaczął uznawać swych biskupów za następców tych Dwunastu - za "apostolskich" biskupów. Przeoczono fakt, iż gdy Bóg proroczo powiedział, że miejsce Judasza zajmie ktoś inny, to w ten sposób oznajmił, że nie będzie żadnych następców tej Dwunastki, której członkowie byli jedynymi Apostołami.

    Za rzeczywistego następcę Judasza studenci Biblii uznają św. Pawła. To przez niego Bóg podał nam większą część nauk Nowego Testamentu wraz ze szczególnym światłem na ścieżce Kościoła, które coraz "bardziej świeci, aż do dnia doskonałego" (Przyp. 4:18). Rozumiemy teraz, że jedenastu Apostołów pomyliło się wybierając Macieja (którego Bóg po prostu pominął) przed potwierdzeniem ich apostolstwa przez zielonoświątkowe błogosławieństwo.

    Biskupi (jako rzekomi następcy Apostołów) stopniowo dochodzili do władzy i wpływów, jak gdyby byli natchnionymi wyroczniami Boga, i proporcjonalnie traciło swój wpływ Dwunastu wybranych przez Pana na rzeczników do Jego Kościoła. W czasach, gdy Biblie były bardzo drogie i tylko nieliczni umieli czytać, łatwiej było przyjąć słowa biskupów niż badać Pismo Święte.

    W ten sposób w drugim i trzecim stuleciu badanie Biblii w znacznym stopniu zmalało, a spory między greckimi i chrześcijańskimi filozofami doprowadziły niektórych biskupów do krańcowości. Podtrzymywali oni naukę biblijną, że Jezus był Synem Boga i że opuścił Swój niebiański stan, by stać się człowiekiem i odkupić Adama oraz jego rodzaj. Niektórzy jednak nie zadowolili się tym, lecz w swej gorliwości posunęli się jeszcze dalej utrzymując, że to Sam Niebiański Ojciec zszedł na ziemię, przyjął ludzką postać i umarł - sprawiedliwy za niesprawiedliwych. W dążeniu do pokonania greckich sceptyków tacy chrześcijańscy nauczyciele, nie zdając sobie z tego sprawy, popadli w absurdy. Wydaje się, że ci, którzy formowali najbardziej niedorzeczne teorie, największy wpływ mieli wśród ludzi nie umiejących czytać ani pisać.

STOPNIOWY ROZWÓJ TEORII TRYNITARSKIEJ

    Teoria trynitarska stopniowo stawała się przedmiotem sporu: tajemnicze pojęcie, iż Niebiański Ojciec jest swym własnym Synem, Pan Jezus swym własnym Ojcem, a Duch Święty odrębną osobą, a jednak tą samą istotą, przemawiało do ludzi, którzy najbardziej lubią czcić te rzeczy, których nie rozumieją.

    Także i dzisiaj na pytania dotyczące trójcy -jak jeden może być trzema, a trzech jednym - pada odpowiedź (która zadowala wielu): Tajemnica! Tajemnica! Lecz Biblia nie czyni z tego tajemnicy. Ona nigdy nie wspomina o jakiejkolwiek trójcy ani o niczym, co mogłoby coś takiego sugerować. Tylko jeden werset (1 Jana 5:7 w przekładzie Biblii Gdańskiej) wydaje się w jakiś sposób popierać ten pogląd: "Albowiem trzej są, którzy świadczą na niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej jedno są"; wielu badaczy uważa jednak, że zdanie w środku tego wiersza jest interpolacją z XV wieku, ponieważ nie ma go we wcześniej spisywanych manuskryptach. Inne tłumaczenia bardzo wyraźnie pokazują treść tego wiersza, np. nowy przekład Brytyjskiego Towarzystwa Biblijnego czy Biblia Tysiąclecia. Natomiast RSV podaje: "A Duch jest świadkiem, ponieważ Duch jest prawdą".

BIBLIA MÓWI TYLKO O JEDNYM PRAWDZIWYM BOGU

    Stary Testament zawiera Boskie poselstwo z okresu czterech tysięcy lat i nie mówi ani jednego słowa o trójcy. Wprost przeciwnie, oświadcza : "Słuchajże Izraelu: Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest". "Nie będziesz miał innych bogów przede mną". By nie przeczyć tym jednoznacznym twierdzeniom, teoria trynitarska utrzymuje, że ten jeden Bóg jest trzema osobami, choć inni uważają, że jest trzech Bogów, ale tylko jedna osoba. Uzyskanie od zwolennika tego dogmatu ostatecznej opinii o tym w co naprawdę wierzy wydaje się rzeczą niemożliwą; zawsze unika odpowiedzi zasłaniając się słowem "tajemnica".

    Nowy Testament, równie jednoznacznie jak Stary, podaje prawdę tylko o jednym najwyższym Bogu. Jezus potwierdził to mówiąc: "Ojciec mój większy jest niż ja" (Jan 14:28) - większy niż ktokolwiek ze wszystkich istot. Jezus oznajmił, że sam nie mógłby niczego uczynić, że był jedynie wyrazicielem nauk Boga i palcem Boga, gdy Ten czynił cuda. Swoim naśladowcom polecił czcić Ojca, a gdy odchodził powiedział: "Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego i do Boga mego i Boga waszego" (Jan 20:17). Nasz Pan rzeczywiście mówił o jedności i harmonii między sobą i Ojcem (Jan 10:30,38; 14:9,10,11,20), lecz wyjaśnił, że było tak dlatego, iż nie zważał na własną wolę, ponieważ nie przyszedł po to, by pełnić swoją wolę, lecz wolę Ojca, który Go posłał. Napominał uczniów, by podobnie posiadali ten sam umysł, tę samą wolę i tego samego ducha, który Go pobudzał - Ducha Świętego, umysł lub usposobienie do czynienia woli Ojca w niebie.

    Podobnej treści była Jego modlitwa za uczniów: "Aby wszyscy byli jedno, jako ty Ojcze we mnie, a ja w tobie" - jednego serca, umysłu, woli, świętego usposobienia w duchu i harmonii z Bogiem (Jan 17:21,22). Cóż mogłoby być jaśniejsze od naszego tekstu: "Ale my mamy jednego Boga Ojca, z którego wszystko", a ponadto "jednego Pana [lub Mistrza], Jezusa Chrystusa, przez którego wszystko, a my przezeń"! Apostoł nie tylko pokazuje tutaj stosunek Ojca do Syna, lecz całkowicie pomija i zaprzecza duchowi Świętemu jako kolejnemu Bogu. Wielokrotnie jasno i wyraźnie wykazuje, że Duch święty jest duchem, wolą, umysłem, mocą, usposobieniem itp. całkowicie zgodnym z duchem Ojca. W sprawie tej nie ma żadnej tajemnicy.

    Nasz Pan wskazał na siebie jako na Alfę i Omegę bezpośredniego Boskiego stworzenia (Obj. 1:8). Według Jana 1:1-5 On był jego Początkiem i Końcem. Nasz Odkupiciel, znany jako Logos, zanim stał się człowiekiem był Początkiem Boskiego stworzenia oraz jego Końcem w tym sensie, że nawet po stworzeniu Logosa Jehowa swe zdumiewające twórcze dzieła tworzył w Nim i przez Niego. Na to wszystko wskazuje Jego imię - Logos. Oznacza ono Boskie posłannictwo lub Posłańca, tego Jedynego przez którego podawane były słowa i dekrety Jehowy. W tekście greckim czytamy: "Na początku był Logos, a Logos był u Boga, i Logos był bogiem. To było na początku u Boga. Wszystkie rzeczy przez niego się stały, a bez niego nic się nie stało, co się stało. ... A Logos stał się ciałem i mieszkał między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełnego łaski i prawdy". Jest to zupełnie jasne.

KONSTANTYN WSZYSTKIM NARZUCIŁ TRÓJCĘ

    Rzymski cesarz Konstantyn miał wizję - prawdopodobnie na jawie - większej pomyślności dla siebie i swego cesarstwa przez ustanowienie chrześcijaństwa religią swego królestwa, w miejsce dotąd uznawanego pogaństwa.

    Mniej podobna do Chrystusa część Kościoła Chrystusowego od dawna działała w tym kierunku. Porzucając myśl o drugim przyjściu Jezusa w celu założenia Królestwa, pragnęła poślubić, czyli zjednoczyć się z ziemskimi królestwami, by w ten sposób jako królowa znaleźć się na tronie ziemskiej władzy i zaszczytów.

    Wpływ Konstantyna na sprawy Kościoła był wielki. Zaproponował zwołanie soboru wszystkich biskupów (w sumie około tysiąca), ponieważ chciał się dowiedzieć, dlaczego ci "apostolscy" biskupi, wszyscy natchnieni tym samym duchem Bożym, podawali tak różne nauki. Zaproponował pokrycie kosztów wszystkim biskupom, którzy przybędą na sobór do Nicei we Francji, ale większość odmówiła, obawiając się że cesarz będzie pod wpływem biskupa Rzymu (który jeszcze wtedy nie twierdził, że jest papieżem), i przybyło tylko 318. Lecz nawet i oni nie mogli dojść do porozumienia, a wielką kwestią sporną była ta, którą obecnie omawiamy. Wielu broniło biblijnej nauki, że Jehowa jest Jedynym Najwyższym Bogiem, że Pan Jezus jest Jego Synem i zaszczyconym Przedstawicielem Jego całego twórczego dzieła, i że On, po okazaniu wierności i lojalności Ojcu przez opuszczenie niebiańskiej chwały, narodzenie się jako człowiek i oddanie życia - sprawiedliwy za niesprawiedliwych, został wywyższony przez Ojca do majestatu po Jego własnej prawicy.

    Lecz mistyfikacja dotycząca pojęcia trójcy zawładnęła umysłami niektórych biskupów, między innymi biskupa Rzymu. Kwestie z tym związane dyskutowano miesiącami. Pomimo całego swego znacznego wpływu biskup Rzymu nie mógł skłonić większości soboru do uznania doktryny o trójcy. Wtedy sprawę rozstrzygnął Konstantyn i wyznanie z Nicei, wsparte autorytetem i władzą cesarza, ogłoszone zostało jako wiara chrześcijańska, a wszystko jemu przeciwne jako herezja.

    Pamiętajmy także, że na soborze obecna była tylko jedna trzecia biskupów i że nie mogli być oni zmuszeni do zastąpienia Słowa Boga tajemnicą, dopóki cesarz nie udzielił swego poparcia. Wydał on dekret, że chrześcijańska doktryna, w taki sposób określona w wyznaniu wiary z Nicei, winna mieć autorytet w postaci poparcia cesarza i wszystkich podległych mu urzędników w całym cesarstwie Rzymu. Wszyscy wierzący niezgodnie z tym wyznaniem mieli być uznawani za heretyków przeciwnych cesarzowi i jako tacy mieli "przywilej opuszczenia cesarstwa". W ten sposób tajemnica trójcy została uświęcona przez pogańskiego cesarza - wcale nie ochrzczonego ani nawet pokropionego. Historia prześladowań wszystkich tych, którzy nie chcieli czcić trynitarskiej tajemnicy, zajęłaby całe tomy. Jeden smutny przykład znany jest wszystkim: spalenie Serweta w wyniku ścigania sądowego i prześladowania przez Kalwina aż do śmierci.

BISKUPI PALILI BIBLIE

    Czy jest zatem czymś dziwnym, że w warunkach panujących przez długie stulecia - lekceważenie Biblii i czczenie wyznań - całkowicie stracono z pola widzenia prawdziwe nauki Biblii na wiele tematów? Czy czymś dziwnym jest, że gdy w XVI wieku Bóg ponownie rozpoczął ukazywać światu Biblię, była ona przez biskupów palona na placu przed katedrą św. Pawła w Londynie i w innych miejscach? Czy jest czymś dziwnym, że ówcześni prezbiterianie byli prześladowani za jej badanie i mogli spotykać się tylko potajemnie?

    Czy dziwnym jest, że ludzie, którzy na nowo rozpoczęli studiowanie Biblii, lecz z umysłami upojonymi wielowiekowymi wyznaniami, napotykali na znaczne trudności? Czy jest czymś dziwnym, że gdy różne denominacje protestanckie podejmowały nowe wysiłki zbliżenia się do światła, niektóre z ich pojęć odnośnie właściwego interpretowania Biblii były powierzchowne i płytkie? Czy jest czymś dziwnym, że teraz, gdy jesteśmy u progu nowej dyspensacji i gdy Bóg powszechnie podnosi zasłonę ignorancji, wyraźniej niż nasi przodkowie możemy widzieć prawdziwe nauki Biblii? Jest to oczywiście to, czego powinniśmy się spodziewać i o czym wyraźnie mówi Biblia: "dokona się tajemnica Boża" (Obj. 10:7), która od początku była zakryta.

    Jest czymś naprawdę smutnym, że teraz, o świcie Tysiąclecia i jego jaśniejszym świetle rzucanym na Biblię i na wszystkie rzeczy, tak niewielu chrześcijan jest gotowych skorzystać z tych jaśniejszych poglądów. Dla większości cywilizowanych narodów dopiero w naszych czasach powstała możliwość gruntownego badania Biblii, ponieważ dopiero od niedawna panuje odpowiednia umiejętność pisania i czytania, umożliwiająca rozumne analizowanie Biblii. Jakie jest wyjaśnienie nieskorzystania z tych wszystkich błogosławieństw, łask, przywilejów i sposobności studiowania Biblii? Jest to zanik wiary, tak jak powiedział Jezus: "Ale gdy przyjdzie Syn człowieczy, izali znajdzie wiarę na ziemi?" (Łuk. 18:8).

    Wygląda na to, że przy większych możliwościach niż kiedykolwiek dotąd nasze pokolenie posiada mniej wiary w Boga i zaufania do Biblii jako Jego Słowa. Powód tego może być z łatwością dostrzeżony, i on nas przeraża! Wielkie instytucje edukacyjne założone przez naszych miłujących Biblię i bojących się Boga ojców stały się mądrymi na sposób świecki. Udały się drogą polegania na ludzkiej mądrości, przed czym przestrzegał Bóg, ponieważ mądrość tego świata jest głupotą dla Boga i jako taka zginie.

    Podążając śladem tzw. wyższych krytyków, uniwersyteccy profesorowie powszechnie utracili wiarę i w całym chrześcijaństwie zajmują się obecnie tłumieniem wszelkiej wiary w najbardziej myślących młodych mężczyznach i kobietach tego stulecia. Ponieważ sami stracili wiarę w Biblię, mniemają że wykonują prawdziwą służbę niszcząc wiarę u innych. Naprawdę, nie wiedzą, co czynią. Jak określa to Biblia, zginęła mądrość naszych mędrców i nie widać rozumu roztropnych - bogatych itp., którzy rządzą nimi (Iz. 29:14).

    Czy jest czymś dziwnym, że ten duch niewiary stopniowo obejmuje masy - tych mniej wykształconych - skoro studenci uniwersytetów szydzą z Biblii i lekceważą czczenie Boga (chyba że w sensie zbliżania się ustami - Iz.. 29:13)? Czy jest rzeczą dziwną, że ci, którzy w religii nie znajdują niczego innego z wyjątkiem pociechy i nadziei, pozbawieni tychże nie przywiązują wagi do studiowania Biblii czy uczęszczania do kościoła, chyba że w celu posłuchania muzyki, wspaniałego przemówienia lub odnowienia znajomości i podtrzymania kontaktów towarzyskich?

    Jedynym środkiem, który mógłby powstrzymać świat od szybkiego zbliżania się do rewolucji i anarchii przy całkowitym lekceważeniu Boga i Jego Boskich zasad, jest powrót do prawdziwego studiowania Biblii. Ludzie wcale nie muszą być zapraszani do badania Biblii według zasad różnych wyznań wiary. Prawdę mówiąc, by zwrócić uwagę na Słowo Boże, koniecznym jest, by chrześcijanie zjednoczyli się w unicestwieniu swych wyznań wiary i jasnym poinformowaniu ludzi, że wyznania te całkowicie wypaczają Boski charakter i plan.

    Wraz z innymi badaczami Biblii staramy się wydobyć z Biblii prawdziwe nauki, a odrzucać błędne nauki wyznań. Stwierdziliśmy bowiem, że prawdziwe przesłanie Boskiego Słowa jest piękne, pocieszające dla serca i zadowalające dla głowy. Jesteśmy gotowi polecić je innym i podać im pomocną dłoń w wychodzeniu z mroków, mgły, przeinaczeń, błędnych tłumaczeń i interpolacji ciemnych wieków. Idąc za słowami Jezusa, natchnionych Dwunastu i starożytnych proroków stwierdzamy, że nasz Bóg jest zupełnie inny od okropnego obrazu Boga z wyznań ciemnych wieków. Radujemy się z prawdziwego Boga i prawdziwego Zbawiciela w duchu świętości, który spływa na nas jako naśladowców Chrystusa w takim stopniu, w jakim przyjmujemy Go w Jego naukach do naszego umysłu, serca i życia.

SB ’92,41-44; BS '91,57.

Wróć do Archiwum