GŁOSZENIE SŁOWA

"A ci, którzy byli rozproszeni, chodzili opowiadając słowo Boże" (Dz.Ap. 8:4)

    NASZA lekcja obejmuje pierwsze 10 lat historii Kościoła, począwszy od wniebowstąpienia naszego Pana. Godna uwagi jest prostota Boskich zarządzeń organizacyjnych. Nie znajdujemy ani słowa o papieżach, kardynałach, arcybiskupach, doktorach teologii czy wielebnych. Wprost przeciwnie, nawet o Apostołach mówi się jako o "nieuczonych i prostakach". Określenia: ewangelista, pastor, nauczyciel, starszy, diakon i apostoł są jedynymi uznawanymi w kościele tytułami (według źródeł Nowego Testamentu). Wszystkie te nazwy bezpośrednio lub pośrednio bardziej wskazują na służbę niż władzę czy szczególne zaszczyty. Zwróćmy także uwagę na to, że w tym okresie Boskiego kierowania rozwojem zaczątku Kościoła nie ma żadnych wzmianek o jarmarkach, świętach, kolacjach czy pokazach dla gromadzenia pieniędzy na pensje lub budowę kościoła. W Nowym Testamencie nie jest nigdzie wymieniona ani jedna z takich rzeczy - rzeczy, które obecnie wydają się głównym elementem "pracy Kościoła". Wtedy pracą kościoła było "opowiadanie słowa". Czyż nie wydaje się oczywistym, że olbrzymia zmiana w tym względzie nie sprzyja duchowemu rozwojowi?

    Gratulujemy naszym czytelnikom, że jako towarzysze w wierze i służbie widzimy siebie znacznie różniącymi się od większości dzisiejszych chrześcijan, a w określonych szczegółach właściwie podobnymi do Kościoła pierwotnego. Tak jak on nie mamy sformułowanych wyznań wiary poza Biblią. Tak jak on nie mamy kościelnych "urzędników" i "władców". Tak jak pierwotny Kościół nie przywiązujemy większej wagi do kościelnych budowli, lecz zadowalamy się spotkaniami w domach prywatnych lub wynajętych pomieszczeniach, które na co dzień wykorzystywane są w inny sposób, albo w budynkach już wzniesionych i przeznaczonych na zebrania, jeśli oddane są do naszej dyspozycji, lub w "górnych pokojach".

    Tak jak w przypadku wczesnego Kościoła, naszym głównym zajęciem jest "opowiadanie słowa" - nie naszego własnego, nie ludzkich teorii i tradycji, nie poglądów tzw. "Nowego Wieku", nie filozofii, nie ewolucji, nie "fałszywie zwanej umiejętności", a nawet nie reform społecznych (chociaż niektóre z nich są dobre). Tak jak członkowie tego Kościoła głosimy niekiedy w tramwajach, pociągach, autobusach, samolotach itp. bogatym i biednym, faryzeuszom i doktorom prawa, osobom strapionym z każdego narodu, języka, sekty i partii. Tak jak on znamy prawdę, a prawda uczyniła nas wolnymi. Źródłem naszej radości jest pomaganie innym w uwalnianiu się od ignorancji, przesądów i podstępów przeciwnika.

    Tak jak dla Kościoła, tak i dla nas nadzieją jest królestwo drogiego Syna Bożego oraz perspektywa udziału w tym królestwie. Tak jak on usłyszeliśmy dobrą nowinę o wielkiej radości dla wszystkich ludzi i chętnie poświęcamy czas, energię, siły, pieniądze i wpływy - wszystko - w zamian za przywilej współpracy wraz z wiernymi w przygotowywaniu tego królestwa drogiego Syna Bożego. Tak jak on nie potrzebujemy zachęt w postaci nazwy, sławy, wynagrodzenia, czy uznania ludzi. Tak jak on jesteśmy uradowani spotykając się wzajemnie, a to tym bardziej, im bardziej się ów dzień przybliża. Nie potrzebujemy oper, opłacanych śpiewaków ani występów popularnych piosenkarzy estradowych, by nas przyciągały. Tak jak on byliśmy zgłodniali i spragnieni prawdy, a skosztowawszy dobrego Słowa Bożego i otrzymawszy Ducha Świętego stwierdzamy, że wraz z otrzymywaną mocą stale rośnie nasz apetyt i coraz bardziej pragniemy Chleba, który zstąpił z nieba oraz Wody Życia.

WSPÓŁCZESNE GŁOSZENIE (Ewangelii)

    To prawda, że są zmiany związane z przystosowaniem się do naszych czasów i obecnych warunków. Nie nosimy turbanów, fałdzistych szat ani sandałów. Nie podróżujemy na wielbłądach, niezbyt często na własnych nogach czy żaglowcach. Korzystamy z maszyny drukarskiej, poczty, różnych środków szybkiego podróżowania itp. Większość naszej ewangelizacji dokonujemy przez słowo drukowane: książki, broszury, traktaty, czasopisma, wydania dla ochotników, pracę wśród pogrążonych w żałobie, od drzwi do drzwi itp. Nie są to jednak różnice, lecz dostosowanie tych samych zasad do naszych czasów.

    Praca dokonana w Judei w czasie trzydziestu siedmiu lat po ukrzyżowaniu naszego Pana, zakończona zniszczeniem Jerozolimy w 70 r. n.e. była pracą żniwa do tego narodu. Możemy być pewni, że w tym okresie każde ziarno "pszenicy" zostało oddzielone od plew i zgromadzone do spichlerza - wyższej dyspensacji Ewangelii - do stanu spłodzenia z ducha. Żniwo to wykroczyło poza Palestynę, lecz nawet wówczas, aż do 70 roku, najpierw stosowało się do Żydów.

    Rozumiemy, że podobne dzieło - żniwo obecnego wieku - było w toku, począwszy od 1874 aż do zakończenia w 1914 roku, kiedy to w chrześcijaństwie rozpoczął się czas wielkiego ucisku odpowiadający i będący antytypem ucisku, który zniszczył naród żydowski. Praca żniwa miała wówczas zasięg zaledwie kilkuset kilometrów. Żniwo Kościoła objęło cały cywilizowany świat - w zasięgu około szesnastu tysięcy kilometrów. Ponieważ żniwiarzy było niewielu, jakże niezbędnym było, by Pan zapewnił niezwykłe środki, będące do naszej dyspozycji, dla rozpowszechnienia tego posłannictwa. Czyż nie mamy podstaw do stwierdzenia, że Pan tak kieruje wynalazkami naszych dni, by zaspokoić potrzeby tego dzieła żniwa, żeby każde ziarno pszenicy z całego świata mogło być znalezione i zgromadzone do spichlerza niebiańskiej dyspensacji? Choć żniwo już się skończyło, Pan nadal zgromadza swój oświecony duchem lud, aby był Jego narzędziem w królestwie.

    Wierzymy, że nadal obowiązuje zasada podana w naszym wersecie, mianowicie, Pan nie pragnie, by Jego poświęcony lud, który przyszedł do światła teraźniejszej prawdy, specjalnie zbierał się w jednym mieście, stanie itp., lecz woli, by był rozproszony, tak, aby prawda była głoszona wszędzie i miał on ten nieoceniony przywilej ogłaszania oraz służenia jej, i w ten sposób odnosił błogosławieństwa, budował i przygotowywał do udziału w chwale królestwa.

    Drodzy bracia! Ten, który był z pierwotnym Kościołem i prowadził go, jest i z nami, działając z taką samą mocą. Ten, który wtedy przewodził dziełu żniwa, przewodzi teraz również i będzie prowadził swą pracę do końca. Możemy mieć doświadczenia z charakterami podobnymi do Judaszowego, kotlarza Aleksandra, Jannesa i Jambresa. Lecz Pan jest w stanie sprawić, by wszystkie takie sprawy zgodnie działały dla naszego dobra i przez nie wszystkie wypełnić swe łaskawe obietnice. On może dozwolić na prześladowania, uwięzienie lub inne odpowiadające im rzeczy, lecz nigdy nie wątpmy w obecność i moc naszego Pana.

    Chwalebne rezultaty będą czymś więcej niż tylko rekompensatą prób i trudności.

    "Cokolwiek by się stało, wiara mocno może ufać Jemu".

SB ’92,63-64; BS '91,28.

Wróć do Archiwum