NADZIEJA ŚWIATA NIE W MISJACH, LECZ W KRÓLESTWIE BOŻYM

    OD czasu do czasu objawiamy fałszywą nadzieję powszechnych błogosławieństw dla świata przez Chrystusa według ogólnie przyjętych poglądów chrześcijan - nawrócenia świata przez obecne zabiegi misyjne. Za chwilę z bardzo miarodajnych źródeł podamy kilka danych na ten temat - nie po to, by odrzucić wszelkie uznanie dla wszystkich zabiegów misyjnych, lecz po to, by dowieść, że zabiegi te, zmierzające do nawrócenia świata nie przynoszą spodziewanych efektów i dlatego możemy zaszkodzić ludowi Bożemu ukazując mu fałszywe oczekiwania, a w rezultacie skierować jego wysiłki w niewłaściwą stronę.

    Misje zagraniczne zostały podjęte na podstawie trzech przekonań - jednego prawdziwego, dwóch fałszywych: 1) Prawidłowego poglądu biblijnego, że jedynym imieniem, przez które ktokolwiek może być zbawiony, jest imię Jezus - przez wiarę w Jego ofiarę, posłuszeństwo i poświęcenie się Bogu; 2) fałszywego nie biblijnego poglądu, że nie ma żadnej nadziei dla tych, którzy umierają w niewiedzy o tym jedynym imieniu, przez które możemy być zbawieni; 3) przekonania, że poganie muszą być zbawieni od wiecznych mąk w gorejącym piekle i już w tym życiu otrzymać szansę przyszłych błogosławieństw w niebie. Połączenie tych teorii stało się sznurkami, które pociągnęły tysiące szlachetnych ludzi do poświęcenia się. Są one także sznurkami, które wyciągały i wciąż wyciągają pieniądze z życzliwych kieszeni, dodając miliony do milionów dolarów. (Nie możemy się dziwić, jeśli z kolei pieniądze te wciągnęły kogoś do pracy misyjnej, po prostu w zamian za spokojne, lecz zaszczytne życie).

NIE JESTEŚMY PRZECIWNI PRACY MISYJNEJ

    Nie mamy także nic przeciwko ofierze szlachetnych ludzi i poświęconych pieniędzy, ponieważ mocno wierzymy, że życie i pieniądze oddane w szczerości są przyjemne przed Panem, nawet jeśli są oddawane pod wpływem poważnych i uwłaczających Boskiemu charakterowi błędów oraz planowi zbawienia ludzkości. Zarzucamy tej mieszaninie prawdy i błędu to, że jest bardzo szkodliwa dla ludu Bożego, ponieważ odwraca jego serca i wysiłki od prawdy. Odciąga lud Boży od studiowania Biblii, od wzrastania w znajomości i łaskach ducha. W zamian za to wpaja myśl, że głównym celem życia wszystkich chrześcijan powinno być wyrywanie bliźnich z rąk gniewnego Boga, który zamierzył wrzucić ich do wiecznych mąk w ręce demonów. A jeśli nie to, to przynajmniej wypracowywanie i udzielanie pieniędzy, które pokryją koszty zajmujących się tym wyrywaniem.

    W wyniku tego wielu chrześcijan "nie ma czasu" na studiowanie Słowa Ojcowskiego, nie ma czasu na studiowanie Boskiego planu, rozwijanie własnego serca itp. Często mówią sobie (niekiedy nierozważnie także innym): "Studiowanie Biblii - nonsens! Już wiemy wystarczająco dużo, skoro wiemy, że giną miliony - idą do piekła. My 'żywe przewody', być może mniej dbamy o nasz własny rozwój duchowy i badanie Biblii, lecz jesteśmy bardziej rozpaleni i troszczymy się o dusze. My otrzymamy wspanialsze korony niż wy, jeśli jeszcze wy 'rozszczepiający na czworo włos badacze Biblii' nie zostaliście całkiem odrzuceni od nieba".

    Wielu nadal wierzy, że wszelka nadzieja kończy się wraz ze śmiercią i odrzuca natchnione słowa, że wiara w Chrystusa, w to jedno imię, jest jedyną nadzieją przyszłego życia. Coraz bardziej się przekonują, że choć imię Jezus jest dobrym zawołaniem do zbiórek (szczególnie przy nawoływaniu do datków na misje), nie jest jedynym imieniem do zbawienia. Dochodzą raczej do wniosku, lecz nie chcą wyrazić go tyloma słowami, że jedynymi nazwami zapewniającymi zbawienie są "edukacja", "cywilizacja", "medycyna" itp. Zbawienie w kraju i poza granicami coraz częściej zaczyna oznaczać nie osobisty związek z Tym, który jest światłością świata i w którym jedynie jest życie wieczne, lecz raczej postęp społeczny, reformy lokalne i narodowe - "rozwój społeczny". W ten sposób fałszywe poglądy o potrzebie misji do nawrócenia świata coraz bardziej odprowadzają lud Boży od Jego Słowa i planu, który (w swej pozbawionej wiedzy gorliwości) odrzucają.

    A jakie byłyby efekty, gdyby misje się powiodły? Nawróciłyby one pogan do niedoskonałych metod chrześcijańskiego życia i kultów, jakie powszechnie panują w całym chrześcijaństwie. Dla tych, którzy są właściwie poinformowani w tym temacie przez Słowo Boże, dla tych którzy nie polegają na własnym rozumie, lecz codziennie przeglądają Pismo Święte, by być uczonymi przez Boga - niepowodzenie misji, choć zniechęcające z jednego punktu widzenia, z innego może być wzmocnieniem wiary. A to dlatego, że demonstruje i potwierdza ponad wszelką wątpliwość prawdę nauki biblijnej: iż Bóg nie usiłuje nawrócić i zbawić ogółu ludzkości, lecz pozostawia to wielkie dzieło do przyszłego wieku, by zostało dokonane przez królestwo Boże, gdy w okresie Tysiąclecia zostanie ono ustanowione w całej mocy i wielkiej chwale.

BÓG WYBIERA OBECNIE SWÓJ SZCZEGÓLNY LUD

    W pełni potwierdza to oświadczenie Biblii, że obecnym dziełem Boga jest wybór Jego szczególnego ludu (Dz.Ap. 15:14-17), który po zakończeniu, wypolerowaniu i uwielbieniu z Panem i Głową już wkrótce, jako nasienie Abrahamowe, zrealizuje zapowiedziane błogosławienie całego świata (Gal. 3:29). Będzie to wypełnieniem prośby modlitwy Pańskiej: "Przyjdź królestwo twoje, bądź wola twoja, jako w niebie, tak i na ziemi".

    Wydaje się, że w ostatnich dziesięciu czy dwudziestu latach chrześcijaństwo poczyniło pewien postęp. Zastosowanie telewizji, radia, gazet, czasopism i szybkich środków komunikowania się sprawiło, że wysiłki misyjne wydają się skuteczne w sposób niemożliwy na początku tego stulecia. Teraz, gdy jednocześnie można dotrzeć do milionów telewidzów w większości krajów świata, może wydawać się, że nawrócenia są częstsze niż można by się było spodziewać.

   Jednak te pomyślne rezultaty to tylko zewnętrzna powłoka. Poniższe wykresy pokazują nieskuteczność zabiegów misyjnych w kierunku nawrócenia świata w ostatnim stuleciu. Pomimo tych wszystkich pieniędzy i poświęconego czasu odsetek chrześcijan na świecie wzrósł jedynie z 28% do 33%, podczas gdy niechrześcijan do 67%, czyli dwóch trzecich wciąż nie nawróconego świata. Weźmy do tego pod uwagę setki tysięcy dusz umierających każdego dnia w niechrześcijańskiej rozpaczy, a wysiłki nawrócenia świata staną się jeszcze bardziej przygnębiające.

    Pouczeni przez Słowo, nie możemy uwierzyć, by wielki Boski plan zbawienia miał kiedykolwiek być takim fiaskiem (ani takim nie będzie). Jaką ulgą dla zakłopotanego dziecka Bożego jest fakt, że prorok Izajasz przepowiada właśnie taki stan rzeczy wraz z lekarstwem na niego: "Bo oto ciemności okryją ziemię, a zaćmienie narody; ale nad tobą wejdzie Pan, a chwała jego nad tobą widziana będzie. I będą chodzić narody [poganie] w światłości twojej" (Iz. 60:2,3). W proroctwie tym zaćmienie jest rozświetlone przez tęczę obietnicy: "I będą chodzić narody [ogół narodów ziemi] w światłości twojej".

    Choć wciąż jest prawdą, że "ciemności okrywają ziemię, a zaćmienie narody", świat nie ma na zawsze pozostać w takim stanie. Jesteśmy pewni, że "nadchodzi poranek" (Iz. 21:12). Tak jak teraz Bóg sprawia, że fizyczne słońce świeci nad sprawiedliwymi i niesprawiedliwymi, tak słońce sprawiedliwości w dniu Tysiąclecia zaświeci dla korzyści całego świata i "oświeci, co skrytego jest w ciemności" (1 Kor. 4:5). Rozproszy niezdrowe opary zła, niosąc życie, zdrowie, pokój i radość.

SB ’93,44-45; BS '92,38.

Wróć do Archiwum