"SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO"
ŁUKASZ 2:1-16 "I nazwiesz imię jego Jezus; albowiem on zbawi lud swój od grzechów ich" (Mat. 1:21)
PRZESTUDIOWANIE tego tematu powinno być bardzo pożyteczne, ponieważ im lepiej poznajemy naszego drogiego Odkupiciela w świetle Pisma Świętego, tym bardziej Go oceniamy, miłujemy i staramy się naśladować. Tylko Jego życie może wytrzymać takie ustawiczne i dokładne badanie i jednocześnie dostarczać nowe dowody moralnej szlachetności i charakteru. Każde inne życie podobnie przeanalizowane i poddane krytyce ujawniłoby odwrotną stronę słabości, grzechu i zła.
Z zapisów czterech Ewangelii tylko Ewangelista Jan próbuje doprowadzić genealogię naszego Pana do niebiańskiego źródła i wykazać nam, że zanim stał się ciałem był istotą duchową u Ojca i uczestnikiem Jego chwały - bogiem u Boga. Lecz wszyscy Ewangeliści wyraźnie oświadczają, że "stał się ciałem" - nie, że pozostał istotą duchową przyjmując ciało za odzienie, w którym pokazywał się ludziom, lecz (choć może to być trudne do wytłumaczenia) że moc życia istoty duchowej - Logosa - stała się mocą życia istoty ludzkiej, zrodzonej z niewiasty, poddanej Zakonowi i podporządkowanej wszelkim warunkom i okolicznościom jakim podlegali Żydzi. Mateusz śledzi genealogię Józefa i chociaż jest wyraźnie powiedziane, że Jezus nie był synem Józefa, to jednak adoptowany przez niego za syna słusznie mógł być dziedzicem Józefa. Łukasz pokazuje genealogię Marii, przez którą nasz Pan w rzeczywistości był spokrewniony według ciała z rodzajem ludzkim, a przez Natana z królewską rodziną Dawida. (Więcej szczegółów w Wykł. Pisma Św., tom 5, roz. 6).
Czas narodzenia naszego Pana był dogodnym pod kilkoma względami, a Boska mądrość najwyraźniej kierowała sprawami świata czyniąc przygotowania do tego ważnego wydarzenia:
(1) Duch podboju świata, który rozpoczął się wraz z królestwem Nabuchodonozora, sprzyjał temu, ponieważ doprowadzał różne rodziny lub narody ludzkości do bliższego zetknięcia się, poszerzając ich idee.
(2) Polityka ta doprowadziła do przemieszczania się ludzi z jednego kraju do drugiego, co sprawiało, że stawali się w swych zapatrywaniach kosmopolitami.
(3) Izrael i Juda, przesiedleni do niewoli w Babilonii, tak się przywiązali do nowych warunków, że stosunkowo niewielu z nich (z kilku milionów zaledwie około 50 tysięcy ze wszystkich pokoleń) skorzystało z oferty króla Cyrusa umożliwiającej im powrót do własnego kraju. Żydzi znajdując się wśród pogan w żadnym wypadku nie stracili ani nie porzucili wszystkich nadziei w Przymierze Abrahamowe, ani całej swej wierności Zakonowi Mojżeszowemu. Chociaż byli niedbali w tych sprawach i zbyt napełnieni miłością do zysku i wygody, by rozwijać ducha prawdziwych Izraelitów, to jednak posiadali pewien wpływ na wszystkie narody, pośród których mieszkali, i byli świadkami nadziei Izraela w jednego Boga i wspólnego Mesjasza - Syna Bożego - który miał być wyzwolicielem świata.
(4) Odnoszenie przez jakiś czas zwycięstwa przez greckie imperium dało cywilizowanemu światu wysoce rozwiniętą literaturę. Język grecki osiągnął szczyt rozwoju i stał się językiem literackim cywilizowanego świata.
(5) Cesarstwo rzymskie podbiło świat i znajdowało się u szczytu władzy, w wyniku czego nastał czas powszechnego pokoju, co bardziej niż kiedykolwiek przedtem sprzyjało głoszeniu Ewangelii oraz bezpieczeństwu jej przedstawicieli podróżujących od narodu do narodu.
(6) Sam Izrael prawdopodobnie osiągnął najwyższy poziom rozwoju intelektualnego, moralnego i religijnego. Co więcej, Pismo Święte podaje, że "lud oczekiwał" nadejścia Mesjasza (Łuk. 3:15).
POWRÓT JÓZEFA I MARII DO BETLEJEM
To właśnie w tym odpowiednim czasie (ustalonym przez Boga) rzymski władca Cezar August wydał dekret dotyczący opodatkowania jego ogólnoświatowego imperium. Dekret nie tyle dotyczył zebrania podatków, co spisu ludności, ustalenia liczby podatników. Zamiast jednak rozesłać taksatorów między ludzi (co jest naszym obecnym zwyczajem), ówczesne zarządzenie zobowiązywało każdego obywatela płci męskiej do osobistego stawienia się w rodzinnym mieście swego plemienia. Był to powód przybycia Józefa i poślubionej przez niego żony, matki Jezusa, do Betlejem, ich rodzinnego miasta, ponieważ oboje pochodzili z domu Dawida (przez różne linie), a Betlejem było "miastem Dawidowym". Tak więc opatrznościowo i z powodu dekretu, na który nie mieli żadnego wpływu, Józef i Maria zostali sprowadzeni do tego właśnie miasta, w którym (jako najbardziej odpowiednim) miał się narodzić wielki dziedzic Dawida - jak przepowiedział prorok (Mich. 5:2).
Czyż nie wzmacniają wiary ludu Pańskiego te drobne szczegóły, które Boska opatrzność przygotowywała w związku z narodzinami naszego Zbawiciela i przesłaniem posłannictwa Ewangelii? Uświadamiając sobie Boską troskę w przeszłości widzimy, że nawet drobne rzeczy dają nam podstawę do ufności w Jego mądrość i zabezpieczenie tych elementów Jego planu, które należą jeszcze do przyszłości, takich jak wypełnienie się wszystkich nadzwyczajnych i cennych obietnic skupiających się w Tym, który narodził się w Betlejem. Również świadomość Boskiej opatrzności nad wielkimi sprawami Jego planu pobudza wiarę w Jego opatrzność odnoszącą się do osobistych i bardziej prywatnych spraw Jego ludu.
Gdy coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że tak jak najdrobniejszymi szczegółami związanymi z narodzeniem naszego Zbawiciela kierował Jehowa, tak jest On zdolnym i chętnym do kierowania wszystkimi sprawami swoich duchowych dzieci. Zastanówmy się wraz z Apostołem, że skoro Bóg umiłował nas, gdy jeszcze byliśmy grzesznikami, że poczynił tak staranne przygotowania dla naszego odkupienia, to tym bardziej miłuje nas teraz, gdy nie jesteśmy już buntownikami, obcymi i nieznajomymi, lecz należymy do Niego - możemy więc zaufać Jego miłości i opatrznościowej trosce, że zgodnie z obietnicą wszystkie rzeczy będą wspólnie działały dla dobra tych, którzy Go miłują - powołanych według Jego postanowienia (Rzym. 5:8-10; 8:28).
BRAK MIEJSCA W GOSPODZIE
Ten sam dekret, który sprowadził do Betlejem Józefa i Marię, przyprowadził także wielu innych z licznej rodziny Dawida; ponieważ gospody czy też hotele tamtych czasów były stosunkowo nieliczne i o ograniczonej pojemności, nie jest niczym dziwnym, że gdy Józef i Maria przybyli, gospody były już pełne. Dlatego wielu podróżnych miało zwyczaj zabierania ze sobą swego własnego ekwipunku noclegowego i dbania o własne wygody na przylegających do gospód podwórzach. I stąd kłopoty Józefa i Marii wcale nie były czymś wyjątkowym. Tak więc, gdy narodziło się niemowlę Jezus, żłób stał się Jego jedyną odpowiednią kołyską.
Miasto Betlejem wciąż istnieje i prawdopodobnie wcale bardzo się nie różni od tego z tamtych dni, ponieważ wydaje się, że w kraju tym zwyczaje zmieniły się bardzo niewiele na przestrzeni wieków. Utrzymuje się, że jedna z grot jest tą, która 19 stuleci temu była stajnią gospody, i wskazuje się na pewien kamienny żłób, podobno ten, w którym złożono niemowlę Jezus. Ponad nią zbudowano kościół katolicki, w którym i wokół którego stale odprawia się pewne ceremonie związane z tym "świętym żłobem".
Nie utożsamiamy się z takimi ceremoniami, wierząc iż są one bardzo bliskie bałwochwalstwu. Dla nas centralnym punktem zainteresowania nie jest (święta) ziemia, po której stąpał nasz Zbawiciel, ani (święty) żłób, w którym leżał jako niemowlę, ani też Jego (święta) matka. Choć pamiętamy o Jego ciele i żywo interesujemy się wszystkim, co jest z nim związane, szczególnie jego wszystkimi doświadczeniami od czasu poświęcenia się podczas chrztu aż do śmierci, to jednak przedmiotem naszego jeszcze większego zainteresowania jest nasz zmartwychwstały Pan, udoskonalone nowe stworzenie, Ten duchowy, wyższy od człowieka, wyższy od aniołów, księstw, mocy i nad wszelkie imię (Efez. 1:21) - następny po Ojcu i uwielbiony do stanowiska władzy Jego prawicy.
Apostoł dobrze wyraża ten fakt, mówiąc: "Chociaż też znaliśmy Chrystusa według ciała, lecz już teraz więcej [takim] nie znamy" (2 Kor. 5:16) - nasza znajomość o Nim jako wzbudzonym i uwielbionym Panu i Zbawicielu całkowicie przyćmiewa nasze wszelkie zainteresowanie Jego ziemskim życiem. Niemniej jednak Jego ziemskie życie jest interesujące i pożyteczne dla nas, co już widzieliśmy i jeszcze zobaczymy.
Gdyby ludzie zgromadzeni w Betlejem zdawali sobie sprawę kim był Ten, który przybył do ich miasta - że pochodził z niebiańskich stron, że był zrodzonym z ciała Logosem, że przyszedł "zbawić lud swój od grzechów ich" - z jaką radością przyjęliby Go do gospody oddając do Jego dyspozycji i wygody swe najlepsze apartamenty! Ale oni Go nie poznali i dlatego stracili ten wielki przywilej służenia Jemu. Podobnie w każdym mieście i miasteczku, gdzie znajduje się lud Pański, jest wielu, którzy chętnie by go przyjęli i oddali do jego dyspozycji wszystko, co najlepsze, gdyby tylko rozpoznali tych ludzi jako posłańców Jezusa i niebiańskiego Ojca; lecz tak jak mówi Apostoł: "Dlatego świat nie zna nas, iż onego nie znał" (1 Jan 3:1).
Uczeń nie powinien się spodziewać, że jest lepszy od swego Pana, i dlatego nawet wtedy, gdy jako ambasadorowie Boga udajemy się z misją miłosierdzia i dobroczynności powinniśmy spodziewać się, że opatrzność Pana nie zapewni nam pałacowych warunków, lecz prawdopodobnie bardzo skromne. Gdy stwierdzamy, że tak właśnie jest, powinniśmy radować się, że przynajmniej w pewnym stopniu doznajemy takich samych doświadczeń, jak nasz Pan. Lud Pana otrzyma błogosławieństwa stosownie do tego, jak jest przygotowany do przyjęcia wszystkich sposobności służby dla Boga jako łaski Bożej, oceniając je bez względu na to, jak bardzo skromne mogą być jej warunki. Godne uwagi jest to, że ani Józef, ani Maria, ani Jezus, ani uczniowie, ani Ewangeliści opisujący to zdarzenie nie okazują najmniejszej oznaki niezadowolenia i nie narzekają na warunki przygotowane przez Boską opatrzność.
PASTERZE ZE SWOIMI TRZODAMI W NOCY
Okolice Betlejem są terenami pasterskimi z licznymi trzodami. Według zwyczaju tamtych czasów pasterze pozostawali na noc ze swymi trzodami jako strażnicy przed złodziejami i dzikimi zwierzętami. To właśnie w tej okolicy Dawid (jako pasterz strzegący trzody) pewnego razu zabił lwa, a innym razem niedźwiedzia. Pasterze jako grupa społeczna nie byli zbyt dobrze wykształceni w zakresie formalnej wiedzy; jednak wielu z nich było ludźmi myślącymi, którzy w wolnym czasie, podczas pilnowania trzody, rozmyślaniami i przez rozmowy zdobywali znaczną wiedzę, tak że można ich nazwać inteligentnymi i myślącymi ludźmi, ponieważ ich umysły były zajęte rozmyślaniami na rozległe tematy, bardziej niż umysły innych, którzy stale pochłonięci są handlem i techniką.
Pasterz, którego Bóg zaszczycił przez uczynienie go królem swego typicznego królestwa, był wielkim poetą, i z pewnością wiele czasu podczas pilnowania trzody poświęcał pisaniu, a jeden z jego najpiękniejszych poematów (Psalm 23) przedstawia samego Jehowę jako pasterza swego ludu, swej trzody, o którą tak bardzo się troszczy. To do tych myślących ludzi, niewątpliwie znających psalmy Dawida oraz zawarte w nich Mesjańskie nadzieje, Pan skierował pierwsze posłannictwo dotyczące Jego narodzonego w ciele Syna.
Opis wyglądu anioła oraz lęku wywołanego blaskiem jego oblicza jest zarazem prosty i naturalny. Cały rodzaj ludzki mniej lub bardziej instynktownie odczuwa strach przed tym, co nadprzyrodzone, drżenie na samą myśl przebywania w bliskości świętych aniołów. Jest to właściwe i naturalne, ponieważ wszyscy zdają sobie sprawę z własnych niedoskonałości przez upadek, w mniejszym lub większym stopniu obawiając się niekorzystnych dla siebie konsekwencji, gdyby Boska sprawiedliwość została zastosowana wobec nich według sznuru i wagi.
Wydaje się, iż wszyscy instynktownie uświadamiają sobie potrzebę miłosierdzia z rąk Tego, z którym mamy do czynienia. Tak też było z tymi pasterzami: przestraszyli się, gdy zauważyli wśród siebie niebiańskiego przybysza, lecz jego posłannictwo nie było wyrokiem sprawiedliwości ani jakimkolwiek potępieniem, lecz Boskim miłosierdziem. Uspokoił ich słowami: "Nie bójcie się; bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi". Czy możemy się dziwić, że słysząc te łaskawe słowa zamiast strachu w ich serca wstąpiła radość? Na pewno nie. Tak też jest ze wszystkimi, którzy od tamtej pory do dzisiejszego dnia słyszą to prawdziwe posłannictwo Ewangelii nie tylko uszami zewnętrznymi, lecz naprawdę uszami ich zrozumienia - rozumiejąc je.
Jakże fałszywym i smutnym jest sposób pojmowania tego powracającego przez minione wieki posłannictwa przez wielu z ludu Bożego! Jakże niewielu wysłuchało go z radością i oceną! Wymownym jest fakt, że prawie wszystkie różne kościoły oraz tysiące ich duchownych i setki tysięcy nauczycieli szkół niedzielnych jednoczą się w całkowitym zaprzeczaniu posłannictwu aniołów - zaprzeczaniu, które rani nie tylko ich własne uczucia i zasmuca ich własne serca, lecz pozbawia misję naszego drogiego Zbawiciela w dziewięćdziesięciu procentach jej dostojeństwa, całkowicie zaś uwłacza imieniu naszego łaskawego niebiańskiego Ojca i oczernia je przez fałszywe przedstawianie zbawienia, zapewnionego przez Boga w Jezusie Chrystusie.
Być może niektórzy będą zaskoczeni, a nawet zaszokowani oskarżeniem tego posłannictwa, które oni oraz inni mający jak najlepsze intencje, lecz zaślepieni chrześcijanie przekazują w imieniu Ewangelii, ponieważ słowo "ewangelia" pochodzi od słów dobra nowina. Jesteśmy zgoła skłonni uwierzyć, że ogromna większość z tych, którzy ogłaszają złą nowinę wiecznych nieszczęść, jako Boskie posłannictwo i wyrok wobec ogromnej większości ludzkości, jest zupełnie nieświadoma, jak bardzo w posłannictwie, jakie niesie ludziom, wypacza Boski charakter i rząd. Przeinaczają Ewangelię nie umyślnie, lecz w zaślepieniu, tym samym zaślepieniu, o jakim mówi Apostoł, jako pochodzącym od wielkiego przeciwnika - zaślepieniu, którym zaślepia umysły ogromnej większości, by przeszkodzić jej w uświadomieniu sobie chwalebnego światła Boskiej dobroci objawionego w naszym Panu Jezusie Chrystusie (2 Kor. 4:4).
DOBRA NOWINA DLA WSZYSTKICH LUDZI
"Zwiastuję wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi". Gdybyśmy tylko mogli nakłonić wszystkich prawdziwych chrześcijan do zbadania wersetu 10 naszej lekcji i dostrzeżenia głębi jego znaczenia, szybko zrewolucjonizowałoby to nauki chrześcijaństwa! Lecz jak oświadczył nasz Pan, pewne głębokie rzeczy Boskiego planu są zakryte przed wieloma mądrymi i roztropnymi w pojęciu tego świata, a objawione są jedynie pokornym - niemowlętom. Świadectwo Boga pozostaje jednak niewzruszone i wszyscy, których pojmowanie zostało otwarte i którzy są w stanie zrozumieć coś z długości, szerokości, wysokości i głębokości Boskiej miłości, mogą cieszyć się, że zazwyczaj niewiedza świata i opozycja wielkiego przeciwnika, który go zaślepia, nie mogą trwać wiecznie, lecz niebawem muszą ustąpić, gdy nadejdzie Pański właściwy czas - gdy Ten, który na Kalwarii umarł dla odkupienia świata rozpocznie swe chwalebne królowanie przez związanie węża starodawnego, diabła, szatana, by już nie mógł zwodzić narodów przez tysiąc lat Tysiącletniego panowania.
Wówczas wszyscy wyjrzą z mroku; wszyscy ujrzą to, co teraz jest przywilejem jedynie nielicznych obdarzonych łaską, którzy widzą Boski charakter i plan: że posłannictwo anioła było prawdą, każde jego słowo, że wspaniałe rezultaty płynące z narodzenia Zbawiciela w Betlejem usprawiedliwiały posłannictwo zesłane przez wielkiego Jehowę, dobrą nowinę o wielkiej radości, która ostatecznie będzie udziałem wszystkich ludzi, których oświecanie i błogosławienie nie napotka na żadne przeszkody, żadne ograniczenia, w wyniku czego wszyscy dojdą do znajomości prawdy i szansy skorzystania z łaski, miłosierdzia i pokoju zapewnionego wszystkim w wielkim zbawieniu dzięki ofierze okupu naszego Pana Jezusa.
Anioł następnie wyjaśnił wielkie posłannictwo Ewangelii, wskazując na jej podstawę, i oznajmił, że te wszystkie wspomniane dobre rzeczy nastąpią dzięki narodzeniu się Zbawiciela, Mesjasza - przez tak długi okres oczekiwanego w Izraelu, obiecanego nasienia Abrahama, w którym nie tylko Izrael będzie błogosławiony, wyniesiony do chwały, godności i współdziałania z Panem, lecz także "błogosławione będą wszystkie narody ziemi".
Zauważmy tu, że kolejność przedstawiania tego tematu przez niebiańskiego posłańca, najwyraźniej wybrana przez Boga, jest właściwą prezentacją, którą powinni przyjąć wszyscy chcący być użytymi przez Pana jako Jego ambasadorowie w powoływaniu Jego szczególnego ludu. Najpierw następuje wielkie ogłoszenie o Boskiej łasce i błogosławieństwach jako powodu radości, a następnie obietnica dotarcia do wszystkich stworzeń; potem podane jest szczególne wyjaśnienie, w jaki sposób wszystko to zostanie dokonane, mianowicie przez Zbawiciela, Wyzwoliciela, który (jak oznajmia nasz werset) aby uwolnić swój lud od kary za grzech - od śmierci - i obdarzyć życiem wiecznym oraz błogosławieństwami, najpierw musi zbawić ich wszystkich od ich grzechów. Z innych wersetów Pisma Świętego rozumiemy, że zbawienie od naszych grzechów oznacza nie tylko zapłacenie za nas kary za grzech Adamowy, lecz także późniejsze ćwiczenie w sprawiedliwości i podnoszenie z grzechu, w czym każdy musi współdziałać w zakresie swej woli i zdolności.
Tak więc wszelkie nauczanie o łasce, jaka ma nadejść dla ludzkości, powinno być połączone z filozofią zbawienia - Zbawicielem narodzonym z ciała, które oddał, ofiarował za nasze grzechy, Zbawicielem wyniesionym do chwały, by w odpowiednim czasie, po wybraniu swego kościoła, mógł wraz z nim zgodnie z Boskim planem założyć swe Królestwo sprawiedliwości, w celu podniesienia ludzkości z ignorancji, przesądów i powszechnej degradacji, do jakiej przez upadek oraz późniejsze zaślepienie i zwodzenie doprowadził ten wielki przeciwnik. W związku z tym dobrą rzeczą będzie przypomnienie, że imię naszego Pana - Jezus - znaczy Zbawiciel i że wszyscy pragnący należeć do Jego szczególnego ludu muszą mieć ducha Oblubieńca (oraz przez wiarę być przykrytymi szatą Jego przypisanej sprawiedliwości): że Jego duch jest duchem opozycji wobec grzechu do stopnia samoofiary. Powinniśmy się także "aż do krwi [śmierci] sprzeciwiać, walcząc przeciwko grzechowi" (Żyd. 12:4).
POKORNA WIADOMOŚĆ O WIELKIM KRÓLU
Potem anioł przekazał pasterzom wiadomość o skromnych warunkach, w jakich narodził się na świecie ten wielki Król ziemi - jako niemowlę zawinięte w pieluchy i leżące w żłobie. Było to konieczne nie tylko dla odnalezienia przez nich Jezusa, lecz także dla sprowadzenia ich myśli z wielkich i wspaniałych rezultatów do skromnych początków, by w swych oczekiwaniach nie zostali zwiedzeni. I jak jest z każdą częścią Boskiego planu, tak powinno być w związku z naszym głoszeniem tego samego.
Nie możemy mówić jedynie o przyszłej chwale, wielkości i wspaniałości, lecz także o obecnym poniżeniu - nie tylko o naszym Zbawicielu, który się poniżył przyjmując niski stan wśród ludzi i umarł za nasze grzechy, lecz powinniśmy również podkreślać, że "wybrani" zostali powołani do kroczenia Jego śladami w podobnie poniżających warunkach - cierpieć wraz z Nim, by z Nim królować; umrzeć wraz z Nim, by z Nim żyć. Tak mówili prorocy nie tylko o chwale, jaka miała nadejść, lecz także o cierpieniach Chrystusa (głowy i ciała), które muszą poprzedzać taką chwałę (1 Piotra 1:11). Oto lekcja dla każdego mającego uszy: "Nie ma krzyża, nie ma korony". Uniżajmy się zatem pod mocną ręką Boga i radujmy się z każdego kroku poniżenia, tak by we właściwym czasie On nam umożliwił udział w wielkim dziele błogosławienia wszystkich rodzin ziemi.
Był to odpowiedni punkt kulminacyjny, by do gotowego do powrotu pierwszego anioła, który poinformował zaskoczonych pasterzy o dobrej nowinie wielkiej radości dla wszystkich ludzi, dołączyły zastępy anielskie, śpiewając: "Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój, w ludziach dobre upodobanie". Było to jedynie powtórzenie przekazanego już posłannictwa Ewangelii. Świadczyło ono, że dzieło, które miało być dokonane przez właśnie narodzone dzieciątko przyczyni się do najwyższej chwały i czci Boga Jehowy - Jego Ojca. Oznajmiało też, że przez to dzieło (jakie miało być dokonane przez Jezusa) nastanie na ziemi Boska dobra wola, a w konsekwencji pokój, a wszystko to będzie się mieściło w błogosławieństwach restytucyjnych i przywileju zyskania życia wiecznego.
W jak wielkiej sprzeczności z tym wszystkim stoją błędne teorie, które zdobyły akceptację w chrześcijaństwie i które uczą, że (pomimo złożonego przez naszego Pana Jezusa okupu i pomimo uwolnienia naszego rodzaju z pierwotnego wyroku na skutek przyjętego przez Ojca ubłagania za nasze grzechy) ogromna większość ludzkiej rodziny przez całą wieczność i tak będzie w stanie buntu wobec Boga, w mękach będzie wiecznie bluźnić Jego imię, a wszystko to bez jakiejkolwiek pełnej i sprawiedliwej szansy poznania Zbawiciela i przyjęcia Jego zbawienia. Jakże to dziwne, że ktokolwiek może uważać taki plan za "chwałę Bogu na wysokościach"!
ZBAWIENIE PRZEZ CHRYSTUSA
Jakże to dziwne, że nie wszyscy chcą dostrzec bardzo jasnego oświadczenia Pisma Świętego, jakie Bóg dostarczył przez Chrystusa, że każdy członek ludzkiej rodziny otrzyma pełną sposobność przyjścia do poznania prawdy, porzucenia grzechu i przyjęcia nowego życia w sprawiedliwości pod Przymierzem Nowym - wtedy każdy, kto w dalszym ciągu będzie się opierał i nie podda się temu sprawiedliwemu zarządzeniu, będzie całkowicie wytracony z ludu (we wtórej śmierci). Nikt wówczas nie pozostanie w grzechu i opozycji wobec Boga i nie będzie kalać żadnej części Boskiego królestwa, ponieważ wszyscy niepoprawni staną się takimi, jak gdyby ich nigdy nie było. Nie możemy sobie wyobrazić, by w jakikolwiek inny sposób mógł nadejść czas pełnego pokoju wśród ludzi. "Nie masz pokoju niepobożnym, mówi Pan".
Jedyne rozwiązanie, jakie proponuje Bóg, dla ustanowienia pokoju, wiąże się z ustanowieniem Jego Królestwa, o które nasz drogi Odkupiciel uczył nas się modlić: "Przyjdź królestwo twoje, bądź wola twoja jako w niebie, tak i na ziemi". Oznacza to pokój w jego najpełniejszym i absolutnym znaczeniu. Słowa Pisma Św. nie sugerują gwałcenia woli jakiegokolwiek człowieka, lecz jedynie zaofiarowanie przez Chrystusa szansy Jego wiecznych błogosławieństw i pokoju lub odcięcie we wtórej śmierci w przypadku niedocenienia tej Boskiej oferty.
Gdy pasterze usłyszeli o łasce Boga, okazali swe zainteresowanie odwiedzając i składając hołd Zbawicielowi; i tak każdy, kto oceniającym sercem usłyszał o łasce Bożej nie może uczynić nic innego, jak szukać Pana, złożyć Mu hołd i służyć Jego sprawie przez ogłaszanie chwalebnego posłannictwa, którym został obdarzony. Niech każdy z nas tak czyni i w ten sposób coraz bardziej rozwija w sercu radość Pańską oraz ocenę Jego wspaniałej Ewangelii (Gal. 3:8,16,29).
Jeśli chodzi o datę narodzin Jezusa, uważamy że miało ono miejsce między 25 września a 1 października 2 r.p.n.e., natomiast zwiastowanie (Łuk. 1:28) dziewięć miesięcy wcześniej, a mianowicie 25 grudnia 3 r. p.n.e. Dowody takiego stanowiska podane są szczegółowo w II tomie Wykładów Pisma Świętego, str. 55-63).
SB ’93,89-93; BS' 91,89-93.