"ŻADNEJ WINY NIE ZNAJDUJĘ W TYM CZŁOWIEKU"
Łuk. 23:13-26
PRZEPROWADZIWSZY pewien rodzaj procesu, będącego parodią wyszydzającą sprawiedliwość, przedniejsi kapłani, pisarze i faryzeusze wraz z rzeszą swych popleczników i sług, rozwrzeszczanego tłumu, poprowadzili Jezusa do Piłata, mimo iż był to jeszcze bardzo wczesny ranek (Jan 18:28). Jednakże, jedynie Jezus został zaprowadzony do sali sądowej - prawdopodobnie przez woźnego sądowego lub jednego ze strażników, natomiast pozostali Żydzi zatrzymali się na pałacowym dziedzińcu rezygnując z wejścia do środka, ponieważ czyn taki z punktu widzenia obowiązującej ceremonii stałby się powodem ich nieczystości, a to opóźniłoby przystąpienie do obchodzenia Święta Paschy, które miało się rozpocząć tej samej nocy. Cóż za dziwna mieszanina czystości i nieczystości! Jakże dokładni byli zebrani tam Żydzi co do kreski i joty w sprawach mniejszej wagi i jakże całkowicie zagubieni w sensie czystości serca i miłości, kwintesencji Boskiego prawa! My, którzy jesteśmy duchowym Izraelem musimy być czujni przed takim rozwinięciem się zewnętrznej ceremonialnej religijności i formalizmu, ostrożności i czystości, którym mogłyby towarzyszyć mroczność serca i całkowity brak świątobliwości i umiłowania sprawiedliwości. W gruncie rzeczy owi główni bigoci religijni wśród Żydów byli z Boskiego punktu widzenia w sercach mordercami, mimo iż zachowali taką troskę o zewnętrzne ceremonie swej religii. Obyśmy nie stali się takimi jak oni.
Skierowanie do rzymskiego starosty oskarżenia przeciwko jednemu z własnych rodaków było niezwykłym wydarzeniem. Przeciwnie, w zwyczaju było usiłowanie ukrycia swoich przewinień i zapewnienie sobie zwolnienia lub uzyskanie przynajmniej możliwie największego złagodzenia kary. Dlatego też, ci właśnie wybitni obywatele narodu nie prosili o nic więcej, jak tylko by Piłat natychmiast zgodził się na ich żądanie i ukrzyżował Jezusa. Wydaje się, że byli zaskoczeni faktem, iż starosta postanowił przeprowadzić dochodzenie w tej sprawie, lub też, że okazał dobrą wolę zadośćuczynienia zasadom sprawiedliwości, zwłaszcza w sprawie obrony Żyda przed gniewem jego własnych rodaków, a szczególnie przywódców jego narodu. Dlatego też, gdy Piłat zapytał: "Jakąż skargę przynosicie przeciwko człowiekowi temu?", odpowiedzieli mu: "Gdybyć ten nie był złoczyńcą, tedybyśmy go nie podali".
Piłat potraktował tę sprawę jako przewinienie Żyda przeciwko Żydowi, a nie jak wystąpienie Żyda przeciwko cesarzowi, i odrzekł: "Weźmijcie go wy, a według zakonu waszego osądźcie go". Ale Żydzi odrzekli: "Nam się nie godzi zabijać nikogo" (Jan 18:29-31). Rząd rzymski odebrał żydowskiemu Sanhedrynowi prawo skazywania na śmierć, a żadna inna kara poza skazaniem Jezusa na śmierć nie znalazła miejsca w ich umysłach.
Nie udało się im otrzymać szybkiej aprobaty na wydany przez nich wyrok z pominięciem sprawiedliwości i teraz zmuszeni byli do przedstawienia swego żądania w oparciu o inną podstawę - musieli sformułować oskarżenie i musiało to być takie oskarżenie, które trafiłoby do przekonania rzymskiego starosty. Dobrze wiedzieli, że żądanie skazania Jezusa za oświadczenie, iż jest Synem Bożym, nie będzie miało najmniejszego znaczenia w mniemaniu Piłata. Niesprawiedliwie więc oskarżywszy Jezusa o bluźnierstwo przedstawili Piłatowi nowe oskarżenie obejmujące trzy zarzuty: (1) podżeganie do buntu - zakłócanie spokoju; (2) wtrącanie się przez Niego do sprawy zbierania przez Rzymian podatków; (3) utrzymywanie przez Jezusa, że jest królem, a tym samym przeciwnikiem cesarza.
PIŁAT DOSTRZEGŁ NIENAWIŚĆ PRZEDNIEJSZYCH KAPŁANÓW
Piłat szybko dostrzegł prawdziwy powód całej sprawy, a mianowicie, że przedniejsi kapłani "go z nienawiści wydali" i potępili Go, a nie ze względu na okazaną nagle przez nich miłość do cesarza i jego rządu. Pozostawiwszy tłum oskarżycieli na placu, Piłat wszedł do sali sądowej, gdzie stał Jezus i zapytał Go: "Tyżeś jest król żydowski?" (Jan 18:33). Cała ta sprawa musiała wydać się dziwaczna Piłatowi, nie będącemu ani chrześcijaninem ani Żydem, lecz poganinem. I widocznie według jego oceny wszystkie nadzieje Izraela dotyczące Mesjasza były jedynie absurdem w zestawieniu z chimerycznymi nadziejami różnych narodów na całym świecie. Piłat zauważył, że stojący przed nim człowiek jest niezwykłą osobą i udzielona przez Niego odpowiedź wprowadziła go jedynie w jeszcze większe zakłopotanie, ponieważ Jezus oświadczył, że Jego królestwo nie jest związane z obecnym czasem i porządkiem, ale należy do przyszłości, oraz że On sam przyszedł, aby dać świadectwo tej właśnie prawdzie.
Piłat zdał sobie sprawę, że pojawiają się przed nim jedynie jeszcze większe kłopoty, których nie potrafi zrozumieć, i nagle przerwał rozmowę stawiając pytanie: "Cóż jest prawda?", na które nie spodziewał się odpowiedzi ani też na nią nie czekał, jak gdyby chciał powiedzieć: tak, tak, słyszy się o prawdzie, sprawiedliwości i równości, lecz cóż to takiego i gdzie można ją znaleźć? Kto ma decydować o tym, co jest właściwe? Czy ty masz rację czy też ja ją mam, posługujący się prawem i autorytetem przedstawiciel Rzymu, czy też może ci Żydzi, którzy w oparciu o obowiązujące prawo tak wrzaskliwie domagają się skazania cię na śmierć? Co jest prawdą? Jest to dla nas zbyt kłopotliwe pytanie, abyśmy dalej nad nim dyskutowali.
"NIE ZNAJDUJĘ ŻADNEJ WINY"
Jednakże Piłat jednoznacznie zdecydował, że ze strony przesłuchiwanej przez niego tak cichej i tak niskiego stanu, osoby nie ma najmniejszego niebezpieczeństwa dla imperium rzymskiego, człowiek ten bowiem nie jest z pewnością anarchistą, ani też żadnego rodzaju buntownikiem. Nie mógł spowodować najmniejszej na świecie szkody. Nawet gdyby głoszone przez Niego nauki o niebiańskim pochodzeniu i panowaniu były bezpodstawne i stanowiły wytwór niezrównoważonego umysłu, to niemniej jako jednostka nie stanowił żadnego zagrożenia dla Rzymu. I w związku z tym przedstawił swą opinię słowami naszego tekstu: "Żadnej winy nie znajduję w tym człowieku" (Łuk. 23:4).
Decyzja Piłata była decyzją, jaką podejmują wszyscy szlachetni, uczciwie myślący ludzie na całym świecie od jego czasów aż do dnia dzisiejszego nie kierujący się uprzedzeniami religijnymi. Wszelka wina jakiej się w tym wypadku doszukano leżała po stronie owych rzekomych naśladowców, którzy przyjęli Jego imię, lecz jak się okazało nadaremno. Byli to ci, którzy utrzymywali, że są Jego naśladowcami, lecz którzy Go nie naśladowali, a raczej w wielu przypadkach postępowali przeciwnie niż to zalecały Jego nauki. Ludzie ci często ściągali niesławę na Jego święte imię. Natomiast obecny świat w sprawie Jezusa powtarza za Piłatem: "Nie znajdujemy żadnej winy w tym człowieku." Tak, świat lubi cytować wiele spośród Jego wspaniałych powiedzeń i wielu pragnie powstania rządu opartego na głoszonych przez Niego zasadach sprawiedliwości, mimo iż wielu tych, którzy to propagują, nie chcą być prowadzeni przez Jego przykazania moralne.
Żydowscy przywódcy zostali upokorzeni decyzją Piłata. Zaczęli występować przeciwko przedstawionym im argumentom i próbowali dowieść, że nauki Jezusa miały wzniecić rewolucję wśród ludu, że miały już wielkie wpływy w Galilei i że teraz Jezus przyszedł do Jerozolimy itd. Rzeczywiście, Pańskie nauki były pod względem religijnym rewolucyjne, jednakże oskarżenie to nie było prawdziwe w tym sensie w jakim według ich pragnień miał je zrozumieć Piłat, a mianowicie, że Jezus był motorem rewolucji politycznej. I tu dochodzimy do ważnego punktu, który powinni zauważyć wszyscy Pańscy naśladowcy: tak jak nasz Pan tak i my trwamy przy wprowadzaniu wśród ludu Bożego rewolucji dotyczącej sprawy prawdziwego oddawania religijnej czci, zachowania serca w posłuszeństwie Panu itp., a jednocześnie tak jak nasz Pan w ogóle nie mamy do czynienia z rewolucjami o charakterze politycznym. Wiemy, że we właściwym z Pańskiego punktu widzenia czasie i we właściwy sposób rewolucje takie nadejdą, ale my nie walczymy cielesną bronią, tak jak i On tego nie czynił. Ale tak jak On, tak i my czekamy na nadejście królestwa, które Bóg ustanowi we właściwym dla siebie czasie i we właściwy sposób, czekamy na wypełnienie się panującego obecnie wielkiego ucisku, podczas którego zgodnie z wcześniejszymi Boskimi zarządzeniami i przygotowaniami, królestwa obecnego świata ustąpią miejsca królestwu Bożemu i zostaną usunięte przez to królestwo, w którym, jak ufamy, dzięki Pańskiej łasce będziemy mieć swój udział.
Wzmianka o Galilei nasunęła Piłatowi na myśl pewien sposób uwolnienia się od gnębiącego go dylematu, bez postąpienia niesprawiedliwie wobec Jezusa lub wzniecenia niewątpliwej nieprzyjaźni ze strony żydowskich przywódców. Piłat rozwiązał powstałą trudność przekazując sprawę będącemu wówczas w Jerozolimie Herodowi. Był to syn Heroda Wielkiego, który w czasie narodzin naszego Pana wymordował niemowlęta. Był to ten sam Herod, który ściął głowę Jana Chrzciciela, i kiedy usłyszał o Jezusie przypuszczał, że być może jest to powstały ze stanu śmierci Jan Chrzciciel.
Czytamy, że: "Herod ujrzawszy Jezusa, uradował się bardzo; bo go z dawna pragnął widzieć, dlatego iż wiele o nim słyszał, i spodziewał się, iż miał ujrzeć jaki cud od niego uczyniony" (Łuk. 23:8). Herod bardzo dociekliwie wypytywał Jezusa, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Nasz Pan nie stanął przed Herodem w celu samoobrony, ani też jako obrońca swej sprawy, czy też by uzyskać uwolnienie od kary za grzech za nasze grzechy, lecz w zupełnie przeciwnym celu. Jego milczenie pomimo wszystkich zaistniałych okoliczności było najmądrzejszym i najgodniejszym sposobem zachowania się. Herod szukał rozrywki, jak gdyby miał do czynienia z kuglarzem i niewątpliwie był zaskoczony i rozczarowany, iż jego królewska ciekawość i pytania zostały zignorowane. Jednakże tak on sam, jak i jego dwór musieli otrzymać pewną rozrywkę. Pozwolono więc żołnierzom szydzić z królewskich aspiracji Jezusa, wystawiając Go na pośmiewisko i obrażając. Potem Herod odesłał Jezusa Piłatowi, aby dokonał nad Nim sądu.
SAMOLUBSTWO PODSTAWĄ GRZECHU
Żydowscy
dostojnicy i towarzyszący im motłoch, wrzaskliwie domagający się sprawiedliwości
i wykonania
prawa rzymskiego przez skazanie Jezusa na śmierć, ponownie wypełnili dziedziniec
przed pałacem Piłata. Piłat wyszedł i zwrócił się do zebranych słowami naszej
lekcji, oświadczając, że Jezus nie jest winien popełnienia jakiegokolwiek
przestępstwa i ogłaszając, że ze względu na powstałe w związku z Jego sprawą
zamieszanie i zgiełk skazuje Go na karę ubiczowania i wyrok taki powinien
być uważany za zakończenie Jego sprawy.
Niewątpliwie skazanie Jezusa na ubiczowanie było ze strony Piłata aktem miłosierdzia i Piłat miał nadzieję, że zadowoli nim żądnych krwi oskarżycieli, lecz jego wyrok okazał się nieskuteczny przyczyniając się jedynie do zadania naszemu Panu dodatkowych cierpień. Zebrany licznie tłum tym głośniej wołał: "Ukrzyżuj Go!".
Następny wybieg Piłata wiązał się z pewną propozycją. O tej porze roku miał on zwyczaj uwalniać jednego więźnia. Myślał, że tym razem uwolni Jezusa i w ten sposób usatysfakcjonuje zebranych w dwojakim sensie: po pierwsze uznając Go winnym, a po drugie uwalniając Go. Lecz żądza mordu całkowicie opanowała serca owych rzekomo religijnych ludzi. Ze względu na samolubstwo własnych serc okazali się ślepi tak wobec sprawiedliwości, jak i wobec miłosierdzia, ponieważ ich wrogość wobec Jezusa opierała się całkowicie i zwyczajnie na fakcie pokazującym, że On i Jego nauki dyskredytowały w oczach ludu ich samych i głoszone przez nich nauki.
Samolubstwo leży u podstaw wszelkiego grzechu i każdej zbrodni kiedykolwiek popełnionej. My, jako lud Pański, miejmy się szczególnie na baczności przed tym podstępnym złem, które jest naszym udziałem z racji dziedziczenia i które musi być zniszczone, wymazane i zastąpione miłością jako impulsem rządzącym naszym sercem i życiem - miłością, która nie myśli nic złego, która się nie wywyższa i nie szuka własnych korzyści przez pogwałcenie sprawiedliwości przeciw interesom bliźnich.
Jednakże, nie powinniśmy sądzić, że faryzeusze, pisarze i kapłani dobrowolnie, świadomie i rozmyślnie ukrzyżowali Syna Bożego. Oni nie byliby tacy odważni! Przeciwnie, Apostoł zapewnia nas, że dokonali tego z powodu niewiedzy (Dz. Ap.3:17; 1 Kor. 2:8). Wolno nam powiedzieć, iż była to niewiedza niewybaczalna, lub zasługująca jedynie na częściowe usprawiedliwienie, ponieważ była wynikiem uprzedzenia, które z kolei było owocem samolubstwa.
KAPŁANI POSŁUŻYLI SIĘ WPŁYWEM POLITYCZNYM
Kapłani, itd., czuli, że sprawy przybierają beznadziejny dla nich obrót i że muszą wywrzeć na Piłata wszelki możliwy wpływ. Stąd ich oświadczenie, że jeśli nie ukrzyżuje Jezusa doniosą do Rzymu cesarzowi, że jest przyjacielem zdrajców występujących przeciwko autorytetowi Rzymian, że jest wrogiem imperatora. Był to mocny argument i Piłat zdawał sobie z tego sprawę. Gdyby takie, podpisane przez urzędników narodu żydowskiego, doniesienie zostało wysłane do Rzymu, to nie pozostałoby bez echa i znajdujące się tam władze zastanowiłyby się przynajmniej, dlaczego życie jakiegoś biednego, nieznanego nikomu człowieka ma być uratowane kosztem wzbudzenia nieufności wśród przewodzących narodowi ludzi i doprowadzenia do ryzyka wybuchu powstania.
Piłat zdecydował, że postąpi rozsądnie i właściwie, gdy pozwoli Żydom działać według własnego pragnienia. Wziąwszy więc dzban wody na ich oczach umył ręce, co było symbolem jego własnego niepogodzenia się z wyrokiem śmierci, do wydania którego zmuszali go zebrani. Oświadczył więc: "Nie jestem ja winien krwi tego sprawiedliwego; wy ujrzycie. A odpowiadając wszystek lud, rzekł: Krew jego na nas i na dziatki nasze" (Mat. 27:24,25).
Pamiętając, iż Piłat nie był ani żydem, ani chrześci-janinem, a jedynie poganinem, nie możemy go potępiać, jak to czynią inni. W rzeczywistości jesteśmy raczej zmuszeni go pochwalić za to, że okazał się człowiekiem, który miłował sprawiedliwość i starał się wprowadzać ją w czyn, że był człowiekiem, który poddał się niesprawiedliwości dopiero wtedy, gdy wyczerpał już wszelkie sposoby powstrzymywania naporu przeciwnych wpływów, na fali których łatwo mógł zaskarbić sobie wdzięczność urzędników przez szybkie wyrażenie zgody na śmierć osoby nie mającej żadnego wpływu politycznego. Należy też zauważyć, że Apostołowie nie obarczyli winą ani Piłata ani ówczesnych władz cywilnych, składając całą odpowiedzialność za wszystkie mające miejsce wydarzenia na Żydów i ich przywódców (Dz. Ap. 2:23). Dowodem na to, że Bóg również obarczył ich odpowiedzialnością jest historia minionych osiemnastu stuleci, podczas których ich prośba została spełniona: krew Jego pozostawała na nich i na ich dzieciach.
Dzięki Bogu, że Jego Słowo nie dawało do zrozumienia, iż Boski gniew - wymierzony nawet przeciwko opisanym tu winnym osobom - będzie okazywany i wykonywany przez wieczność w mękach zadawanych przez diabły, a raczej, że jak zaświadcza Apostoł, gniew Boży całkowicie wypełnił się w formie ucisku jaki spadł na Żydów jako na naród i ludzi (1 Tes. 2:16). Wkrótce gniew ten zostanie od nich odwrócony, a zachęta Proroka już jest właściwa do ogłaszania "Cieszcie, cieszcie lud mój! mówi Bóg wasz. Mówcie do serca Jeruzalemu: ogłaszajcie mu, że się już dopełnił czas postanowiony jego, że jest odpuszczona nieprawość jego, że wziął z ręki Pańskiej w dwójnasób za wszystkie grzechy swoje" (Izaj. 40:1,2).
Następnie Jezus został przekazany żołnierzom Piłata, którzy mieli przygotować Go do ukrzyżowania, a ci, jak moglibyśmy się spodziewać, pozbawieni serca i brutalni, zrobili sobie zabawę z niedoli Mistrza. Ubrawszy Go w starą królewską szatę i koronę z cierni, drwili z Jego powoływania się na swe królestwo nie domyślając się kim On jest naprawdę i w jakim sensie będzie Królem na świętej górze Syjon, pod berłem którego zegnie się każde kolano i każdy język będzie musiał wyznać, że "Jezus Chrystus jest Panem (Fil. 2:10,11). Pewnego dnia będzie to dla nich zaskakującym przebudzeniem, gdy wraz z innymi wyjdą ze stanu śmierci i przekonają się, że królestwo Mesjaszowe zostało założone. Uświadomią sobie wówczas, że Jezus okazał w stosunku do swych wrogów miłosierdzie, i że Jego śmierć przygotowała dla nich i dla wszystkich narodów ziemi sposób zesłania błogosławieństwa wraz ze sposobnością zdobycia wiedzy o Bogu i Jego sprawiedliwych zarządzeniach, a tym samym, jeśli okażą posłuszeństwo, sposobność osiągnięcia życia wiecznego.
PODSTAWA UFNOŚCI KOŚCIOŁA
Prawdopodobnie mniej więcej w tym właśnie czasie żona przesłała Piłatowi wiadomość dotyczącą snu, jaki miała o Jezusie, i poradziła mu, aby nie miał nic wspólnego z wydaniem na Niego wyroku. Tak więc Piłat ostatecznie przyprowadził Jezusa odzianego w szkarłatną szatę, imitującą szatę królewską, koronę z cierni i przedstawił Go ludowi, mówiąc: "Oto człowiek!" jak gdyby chciał powiedzieć: czy to możliwe, że wy Żydzi szukacie śmierci tego niewinnego człowieka, najszlachetniejszego i najlepszego przedstawiciela waszej rasy, a w rzeczywistości całej rasy ludzkiej?
Czy ostatnie spojrzenie na Niego nie trafia wam prosto do serc i nie zmiękczy ich? Jeśli ja, Rzymianin, nie znający waszej religii i być może w ogólności wszelkiej religii, odczuwam litość i sympatię oraz w pewnym sensie sprawiedliwość, to czy jest możliwe, abyście wy byli tak bezlitośni głosząc jednocześnie, iż jesteście najbardziej religijnym narodem na ziemi? Oto człowiek! Czy nadal nalegacie, aby został ukrzyżowany?
Wtedy kapłani zawołali, że powinien umrzeć nie tylko dlatego, iż jest wrogiem imperium rzymskiego, ale też dlatego, że nauczał, iż jest Synem Bożym - tym samym odwołali się do Żydów, aby potwierdzili, że Jezus jest bluźniercą, jednym z tych, których zgodnie z Zakonem Bóg nakazał im wytracić.
Piłat przestraszył się jeszcze bardziej, gdy usłyszał, że Jezus twierdzi, iż jest Synem Bożym i przeprowadził z Nim jeszcze jedną rozmowę. Ale jedyna odpowiedź Jezusa brzmiała: "Nie miałbyś żadnej mocy nade mną; być nie była dana z góry" - gdyby nie dozwolił na nią Ojciec. Piłat nie mógł zrobić niczego więcej. Nawet Jezus sam przyznawał, że według Boskiego Planu On miał umrzeć. Piłat podpisał więc wyrok śmierci (Jan 19:4-11).
W tych słowach naszego Pana jest lekcja dla nas, odnośnie dozwolenia Ojcowskiego na to wszystko co się Jemu przydarzyło. Wraz z nim jesteśmy policzeni jako ci, którzy znajdują się pod Boskim nadzorem, tak, że we wszystkich naszych sprawach mamy zapewnienie, iż wszystko co nas spotyka dzieje się dla naszego dobra, gdy kroczymy Jego śladami. Taka jest podstawa naszej ufności we wszystkich różnorodnych, doświadczających nas okolicznościach życia. To jest właśnie to, co daje pokój Boży, który przekracza wszelkie zrozumienie, rządzi naszymi sercami, podbija nasze ja i umożliwia nam podporządkowanie się woli Bożej, a jednocześnie pozwalając nam radować się nawet wtedy, gdy znajdujemy się w utrapieniach, wiedząc, że pod Boską opatrznością, jeśli zostaną właściwie przyjęte, i będą oddziaływać na naszą korzyść przyniosą nam "nader zacnej chwały wieczną wagę" (2 Kor. 4:17).
SB ’94,17-20; BS' 89,20-23.