DAWID KRÓLEM NAD CAŁYM IZRAELEM
(2 Sam. 5:1-12) "A Dawid idąc postępował i rósł; bo Pan Bóg zastępów był z nim." (2 Sam. 5:10)
TA lekcja jest zwykłą sprawą historii, wymagającą jednak pewnego komentarza. Pokazuje ona, jak, w czasie dogodnym dla Boga i Boskim sposobem, cel powołania Dawida przez Boga na króla nad Izraelem został wypełniony. Nie działo się to na skutek mocy, czy możliwości Dawida, ale opatrzności Bożej. Natomiast w międzyczasie Dawid dowiedział się jak błogosławione jest czekanie na Pana, który wszystko czyni dobrze, i tak wiara Dawida wzrastała.
Teraz, gdy nastał Pański czas osadzenia Dawida na tronie, już nie jedynie nad Juda, ale nad całym Izraelem, Dawid nie tylko był wybrańcem Pańskim, ale również wybrańcem ludu, który w swych przedstawicielach przyszedł do niego argumentując na rzecz niezwłocznego przyjęcia urzędu nad całym narodem. Siedem lat panując w Hebronie, okazał swoją mądrość i zdolności. Dawid był właśnie tym mężem, który był potrzebny do kierowania sprawami całego narodu, a poza tym był kością z ich kości, ciałem z ich ciała, a jego odwaga, wierność i wielkie zdolności były doświadczone jeszcze za dni Saula. Tak więc Dawid zawarł z nimi przymierze. Prawdopodobnie to przymierze było czymś w rodzaju statutu określającego prawa i ograniczenia króla. Lud ze swej strony przyrzekł posłuszeństwo i poparcie. Rząd Izraela nie był arbitralnym, despotycznym rządem, ale władzą ograniczoną.
Dawid wybrał Jeruzalem na swoją nową stolicę, dla właśnie zjednoczonego królestwa, ponieważ leżało w obrębie granic jego własnego pokolenia, Judy, blisko granicy kraju, w jego centrum jako stolica całego Izraela. Było również fortecą, która opierała się Izraelitom od czasów Jozuego, uznaną przez jej posiadaczy za nie do zdobycia. Jeruzalem nadal było zamieszkiwane przez Jebuzejczyków, pozostałości Chananejczyków, a Izrael miał polecenie ich wygładzić z Chanaanu. Ów lud zdawał sobie sprawę z mocy swego położenia, odrzucił możliwość poddania się Dawidowi i buntowniczo odpowiedział, że nawet ślepi i kulawi wśród nich będą bronić miasta. Dawid zbadał sytuację i zrozumiał, że najlepszym sposobem zaatakowania fortecy, usytuowanej na szczycie stromego zbocza, będzie wykorzystanie przejścia podziemnego (rynny - BG) i obiecał nagrodę tym, którzy wedrą się na szczyt i zadadzą klęskę tym, którzy się przedstawiali jako ślepi i kulawi. W tym wszystkim mamy typiczne sugestie właściwego postępowania chrześcijan śmiało atakujących i zwyciężających twierdze słabości i grzechów upadłej natury.
Ta lekcja jest przytoczona jako lekcja patriotyzmu. Nie możemy niczego powiedzieć przeciwko duchowi patriotyzmu w świecie na rzecz królestw tego świata. W istniejącym stanie rzeczy zabezpiecza on odrobinę pokoju i porządku, jakie w przeciwnym razie byłyby bardzo zakłócone. Bo jeśli umysły i serca ludzkie nie mają szerokich poglądów i nie są wielkoduszne, aby wziąć w swe ręce sprawy dotyczące wspólnego dobra ludzkiego, to dobrze jest, że istnieje pewna miara wspólnego zainteresowania wiążąca jednostki kraju w jednolite społeczeństwo lub naród, i zapewniająca im tym samym równomierny postęp we wszystkich rozmaitych sferach ludzkiego dobra. Lecz, niestety, dobro tego wszystkiego jest straszliwie niezrównoważone i skontrastowane z powodu narodowego samolubstwa, chciwości, pychy, bezbożnej ambicji, tak, że uczucia patriotyzmu w każdym narodzie powszechnie wskazują na gorz kość, zaciekłość i nienawiść wobec sąsiednich narodów. A ponadto, żarliwy patriotyzm jest powszechny jedynie w takim stopniu, w jakim wierzy się, że narodowe interesy mają wpływ na interesy jednostek. Zaiste, mało jest w polityce państwowej tego, co jest czysto niesamolubne.
Ten samolubny, przywiązany do świata doczesnego, patriotyzm, jaki zabezpiecza tylko narodowy interes, a ignoruje bądź wykorzystuje łatwowierność reszty ludzkości, nie jest patriotyzmem, jaki powinien pobudzać chrześcijan. Patriotyzm chrześcijan powinien obejmować korzyści całej ludzkości. A ponieważ żadne z królestw tego świata nie jest oparte na doskonałej sprawiedliwości, ani nie jest w stanie i nie chce poświęcić całej swojej energii na podniesienie i błogosławienie ogółu społeczeństwa, i ponieważ wszyscy w znacznej mierze znajdują się pod panowaniem księcia tego świata, nasze uczucia patriotyczne powinny być zachowane tylko dla tego jedynego sprawiedliwego rządu, który jest godny naszego oddania, mianowicie, Królestwu Bożemu, które we właściwym czasie będzie błogosławić wszystkie rodziny ziemi.
Prawdą jest, że Królestwo jeszcze nie jest założone, wyjąwszy serca ludu Bożego. Nad ludem Bożym Pomazaniec Jehowy jest panującym Królem, a Jego Królestwo stopniowo rozszerzy się na całą ziemię. Temu godnemu Królowi należy się posłuszeństwo ludu Bożego, a wzniosłym zasadom Jego rządu i wszystkim sprawom Jego Królestwa powinni być oddani w świętej gorliwości i patriotyzmie, jaki nie zna granic oprócz własnych zdolności służenia jemu (Królestwu).
Zupełne odseparowanie się ludu Bożego od świata, aczkolwiek wielokrotnie podkreślane przez Pana i Apostołów, zazwyczaj jest przeoczane przez wyznaniowych chrześcijan, którym się zdaje, że oni wciąż powinni być częścią świata i dzielić jego cele, ambicje i przyjętą przez siebie odpowiedzialność polityczną, społeczną i militarną. Jezus o swoim ludzie powiedział: "Nie są ze świata, jako i ja nie jestem ze świata" (Jan 17:16). Mamy w nim być, nie jako obywatele, lecz jako obcy, przestrzegający prawo obcy, oddający cesarzowi to, co jest jego i Bogu to, co jest Boskie. "Nikomu nic winni nie bądźcie, tylko abyście się społecznie miłowali". "Oddawajcie tedy każdemu, cobyście powinni: komu podatek, temu podatek, komu cło, temu cło, komu bojaźń, temu bojaźń; komu cześć, temu cześć". "Każda dusza niech będzie zwierzchnościom wyższym poddana." (Rzym. 13:1,7,8).
Gdybyśmy teraz podlegali rządom teokracji, takiemu Boskiemu Królestwu, jakie było ustanowione w Izraelu, i przez które Dawid został obrany królem, to wówczas jako chrześcijanie powinniśmy mieć wobec niego najbardziej patriotyczne uczucia. Powinniśmy jednak pamiętać, że Bóg zniósł swój typiczny ziemski tron i oświadczył, że tron ten nie będzie więcej istniał, aż przyjdzie Chrystus i ustanowi swoje Królestwo, antytyp tronu i królestwa Dawidowego. I tylu, ilu uwierzy temu świadectwu i poświęci się zupełnie sprawie nowego Króla, którego panowanie rozpocznie się w ich sercach o wiele wcześniej nim ono zostanie założone na ziemi, zostanie udzielony przywilej dziedzictwa z Nim, we właściwym czasie, gdy Jego Królestwo będzie założone.
Świat jednak tego Królestwa nie zna i nie rozumie, ani ze swoimi naturalnymi, zdeprawowanymi sercami nie jest w stanie pojąć, czy też ocenić zasad sprawiedliwości i owej wielkiej odległości między królestwami tego świata i Królestwem Bożym. Z tego powodu świat nie może zrozumieć postępowania kogokolwiek z ludu Bożego, kto z nim się nie łączy w nazywaniu obecnych ziemskich królestw Królestwem Bożym - "chrześcijaństwem", służąc im jak gdyby one były Jego królestwami.
Jeżeli my będziemy w pełni naśladować Pana w tej sprawie i wszystkich innych i postępować niezależnie od świata we wszystkich sprawach, jakbyśmy byli w nim, lecz nie z niego, to może my się spodziewać, że będziemy źle zrozumiani i nie lubiani. Jednak powinniśmy pamiętać następujące słowa Pana: "Byście byli z świata [dzieląc jego uczucia, politykę, metody itd.], świat, co jest jego, miłowałby; lecz iż nie jesteście ze świata, ale ja was wybrałem ze świata, przetoż was świat nienawidzi... Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, żeć mię pierwej, niżeli was, miał w nienawiści. Wspomnijcie na słowo, które ja wam powiedziałem: Nie jest sługa większy nad Pana swego". (Jan 15:18-20). Starajmy się o to, żebyśmy naprawdę byli szczególnym ludem, gorliwym w dobrych uczynkach.
SB ’96,63-64; BS '96,42-47.