OSTATECZNYM KOŃCEM PRZYKAZANIA JEST MIŁOŚĆ Z CZYSTEGO SERCA I DOBREGO SUMIENIA

"Lecz końcem [ostatecznym celem] przykazania jest miłość z czystego serca i z sumienia dobrego, i z wiary nieobłudnej, czego niektórzy jako celu uchybiwszy, obrócili się ku próżnomówności" - 1 Tym. 1:5.

    NIE tylko za dni Apostoła wielu nie pojmowało istoty prawdziwej religii, przykazań Pana do Jego ludu itp., lecz wielu, prawdopodobnie coraz większa liczba, od tamtego czasu zachowuje się podobnie. Możemy sądzić, że metodą wielkiego przeciwnika jest zamieszanie w umysłach tych, którzy skłaniają się ku Bogu i sprawiedliwości. Jak oznajmia Pismo Święte, w ten sposób on zwodził cały świat, wprowadzając formy, ceremonie, teorie i wyznania w miejsce religii serca.

    Ci, którzy nauczają monstrualnej fałszywej doktryny, że obecne życie rozstrzyga los każdej ludzkiej istoty albo w kierunku wiecznej niedoli, albo wiecznej radości, uważają tę doktrynę za główny bastion czystego chrześcijaństwa i świętości. W rezultacie wielu tych, którzy tak naprawdę w nią nie wierzą, milcząco udziela na nią swej zgody i aprobaty, wierząc że w ten sposób popierają sprawę świętości.

    Lecz jest to wielki błąd. Jest to jedno z wielkich oszustw przeciwnika, którym pragnie, by pobożność ludu Bożego służyła jego sprawie, (1) ponieważ doktryna ta zaciemnia chwałę Boga w zakresie miłości i sprawiedliwości oraz (2) zamiast rozwijać i zachęcać do świętości rozwija i zachęca do jej przeciwieństwa, co za chwilę wykażemy.

    Teoria, iż obecne życie jedynie ma na celu określenie, kto jest godzien wiecznej radości a kto wiecznych mąk, przekłada się na ogólne pojęcie, że wszystkie diabelskie charaktery być może zasłużą sobie na jakieś złe traktowanie przez całe wieki, pod warunkiem, że w jakimś momencie przed śmiercią nie wyduszą z siebie modlitwy skruchy, lecz wszyscy w połowie przyzwoici ludzie są zbyt szacowni lub zbyt dobrzy, by słusznie zasłużyć na wieczność tortur i stąd muszą należeć do grona, które otrzyma wieczność szczęścia. W ten sposób ta doktryna o piekielnym ogniu zamiast zachęcać do świętości, czystości serca, zachęca do czegoś przeciwnego, niedbałości o wszystko z wyjątkiem brutalnego morderstwa i ogólnej sprośności.

   Doktryna biblijna natomiast, przeciwnie, nie grozi wiecznymi mękami, lecz obiecuje każdej ludzkiej istocie pełną szansę poznania prawdy albo w obecnym życiu, albo w życiu przyszłym, by w ten sposób pod warunkami Nowego Przymierza mogli skorzystać ze sposobności uzyskania wiecznego życia przez wielką ofiarę pojednania dokonaną na Kalwarii. Ta biblijna doktryna przesycona jest najwznioślejszymi bodźcami do świątobliwości oraz czystego serca i życia, gdyż zamiast zapowiadać powszechną karę w postaci tortur, przedstawia "sprawiedliwą zapłatę pomsty", zapłatę błogosławieństw lub chłost, które będą proporcjonalne do osobistych wysiłków każdego w dochodzeniu do harmonii z Bogiem i Jego świętością.

    Najpierw mamy powołanie Kościoła Ewangelicznego, aby pod warunkiem świętości serca stali się dziedzicami Boga i współdziedzicami z Jezusem Chrystusem w Królestwie Tysiącletnim, potem nastąpi propozycja restytucji i wiecznego życia w ludzkiej doskonałości dla tych z świata, którzy podobnie powrócą do harmonii serca z Panem. W Piśmie Świętym nigdzie nie ma żadnej sugestii, że wieczne życie będzie kiedykolwiek dane jakiemukolwiek stworzeniu na jakimkolwiek poziomie istnienia, pod innym warunkiem niż tylko pełnej, całkowitej harmonii serca z Panem. Cokolwiek przeciwnego, a nawet niepełnego, w zakresie tej doskonałej harmonii z Panem, z biblijnego punktu widzenia, będzie oznaczało wtóra śmierć. Tak więc tutaj, w Boskiej ofercie mamy najwyższą pobudkę do wysiłków o możliwie najbliższe osiągnięcie doskonałości. I mamy zapewnienie, że takie wysiłki według Boskiej łaski ostatecznie zostaną nagrodzone doskonałymi warunkami (w których możliwa będzie doskonałość absolutna) - w zmartwychwstaniu.

    Jest wielu takich, którzy mają błędne wyobrażenie o znaczeniu wyrażenia "czystego serca". Jedna grupa za niemożliwe uważa osiągnięcie tego w tym życiu, inna grupa, podobnie błądząca, uważa iż oznacza ono absolutną doskonałość w każdej myśli, słowie i czynie, wierząc że spełniają te warunki i ucząc o tym innych, popełniają poważny błąd.

    Odpowiadając najpierw na ostatni błąd, zauważamy, że jest możliwe oszukiwanie siebie odnośnie własnego serca i stanu, jak na przykład, najwyraźniej, faryzeusze za dni naszego Pana, twierdząc, że są doskonali, że zachowują cały zakon, którzy jedynie oszukiwali siebie, lecz nie Pana. Przez to samooszukiwanie powstała pewna forma hipokryzji, jaka zaślepiając ich co do własnej potrzeby szaty sprawiedliwości Chrystusowej, pozostawiła ich w splugawionych łachmanach własnej sprawiedliwości, w stanie nie nadającym się do Królestwa. Podobnie jest dzisiaj z wieloma, którzy roszczą sobie pretensje do doskonałości myśli, słów i czynów. Zaślepieni w własnych słabościach, niedoskonałościach i błędach są w o wiele gorszym stanie niż ktoś, kto choć zewnętrznie jest mniej moralny, w sercu jest lepszy w oczach Pana, z powodu uczciwości w wyznaniu swej niegodności, ponieważ dla takich Pan przewidział odpuszczenie grzechów - przykrycie szatą sprawiedliwości Chrystusowej.

    Jednak ci, którzy uważają, że czystość serca jest w tym życiu czymś niemożliwym, są także w błędzie. Ich błąd wynika z niedostrzegania ogromnej różnicy między czystością serca a doskonałością sprawiedliwości w wszystkich słowach i czynach w życiu. Serce, tak jak jest ono użyte w tym , wersecie, dotyczy umysłu, woli, pobudzających intencji lub motywów człowieka. Mając to w pamięci, łatwo jest zrozumieć, że można mieć czyste serce, czyste intencje, a mimo to uznawać siebie za niezdolnego do czynienia i bycia tym wszystkim, czego dobre intencje pragną i do czego dążą. Ten, którego serce jest czyste wobec Pana w Chrystusie, to ten, który ma jeden cel, który nie jest chwiejny, lecz zdecydowany, którego umysł, wola i serce zawsze i wszędzie szukają woli Boga. Stąd Apostoł napomina:
          "Oczyśćcie serca wasze, którzyście umysłu dwoistego" (Jak. 4:8).

    Lecz jak można osiągnąć ten stan czystości serca? Czy to ma być naszym posłannictwem do grzeszników - "oczyśćcie serca wasze"? Nie, Ewangelia nie nawołuje grzeszników do oczyszczenia ich serc. Wprost przeciwnie, oświadcza ona, że niemożliwą rzeczą dla grzesznika jest oczyszczenie swego serca. Aby oczyścić serce i doprowadzić je do takiej postawy wzajemnego związku z Bogiem i Jego wolą, która dla Niego będzie czysta i przyjemna, potrzebne jest mydło falusznika, którego grzesznik nie posiada. Wprost przeciwnie, grzesznicy są wzywani do pokuty, do wyznania, że nie tylko ich zewnętrzne życie jest niedoskonałe, pozbawione chwały Bożej, lecz także ich serca są buntownicze, nieczyste i sympatyzujące z nieczystością. Gdy grzesznik pokutuje za grzechy i pragnie dojść do harmonii z Panem i Jego sprawiedliwością, pragnienie uwolnienia się od grzechu i dojścia do harmonii z Bogiem wskazuje mu na wielkie pojednanie za grzech i na wielkiego Odkupiciela. Gdy ten krok zostanie podjęty - gdy grzesznik po pokucie za grzechy i naprawieniu, o ile to jest możliwe, ich skutków przyjmuje Chrystusa i przebaczenie, jakie On proponuje, oraz usiłuje kroczyć drogą sprawiedliwości, wtedy zostaje usprawiedliwiony - usprawiedliwiony darmo od wszystkiego tego, od czego nie mógł usprawiedliwić go Zakon:
          "usprawiedliwiony z wiary przez krew Chrystusową",
przyprowadzony do Boga, do pokrewieństwa z Nim, poznaje radość i pokój Jego odpuszczającej miłości.

    Gdy to nastąpi, gdy zaistnieje usprawiedliwienie z wiary, a grzesznik nie jest już uznawany i traktowany jako grzesznik, lecz jako pojednany z Ojcem, wtedy o jego sercu można powiedzieć, że jest czyste, oczyszczone "przez odpuszczenie przedtem popełnionych grzechów". Lecz teraz powstaje następujące pytanie związane z tak zreformowaną osobą: chociaż przeszłe grzechy zostały łaskawie przykryte, pozostały słabości ciała i pokusy przeciwnika ze wszystkich stron. Zaczyna iść do przodu, lecz zauważa, iż jest osaczony przez świat, ciało i diabła. Co on powinien uczynić? Prawdopodobnie w tym miejscu rozpoczyna się badanie serca. Uznając się za niezdolnego do pokierowania sobą, ani niezgodnego z sobą, właściwą dla niego postawą jest przyjęcie kolejnej oferty Boskiej łaski, a mianowicie drugiego kroku w naszym wielkim zbawieniu. Słyszy wówczas głos Pana mówiący przez Apostoła: "Proszę was tedy bracia przez litości Boże [zamanifestowane w przykryciu waszych grzechów], abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą".

    Jeśli osoba zreformowana zostanie właściwie pouczona, uświadomi sobie własną niezdolność stania o swoich siłach, uświadomi sobie, że jej jedyną nadzieją utrzymania udzielonego jej usprawiedliwienia jest poddanie się kierownictwu Pana. Początkowo może myśleć o partnerstwie z Panem i mówić: "Trochę mojego i trochę twojego" - trochę mojej woli i trochę woli Pana, lecz jeśli będzie właściwie pouczona, przekona się, że to nie zadowoli Pana, że Pan przyjmie ją, będzie za nią odpowiedzialny i zagwarantuje jej wspaniałe zwycięstwo i wieczną nagrodę tylko pod tym jednym warunkiem, a mianowicie, pełnego poddania się, pełnego poświęcenia serca.

    Dopiero gdy grzesznik przejdzie przez ten cały proces i w pełni poświęci swoje serce Panu, staje się członkiem klasy, opisanej w naszym wersecie, mającym czyste serce, będące pod prawem miłości, prawem Nowego Przymierza. Lecz pomimo czystości serca, motywów, intencji, woli, aby wypełnić wielkie przykazanie Pana, które jest zawarte w jednym słowie MIŁOŚĆ, przekona się, że ma do stoczenia bitwę, że prawo jego członków, zdeprawowanych dziedzicznie przez grzech, jest silnym prawem samolubstwa przeciwnym nowemu prawu, które zobowiązał się wypełniać jako prawo swego czystego serca, nowego serca lub woli - prawo miłości.

    Tak więc, jak sugeruje Apostoł w naszym tekście, musimy się nauczyć, że ostatecznym celem Boskiego przykazania lub prawa jest miłość, chociaż nie jesteśmy w stanie sprostać każdemu drobnemu szczegółowi i wymogowi tego prawa. Jednak nasza niezdolność sprostania wymogom tego prawa nie może być wynikiem braku woli, intencji lojalnego i czystego serca wobec tego prawa i wobec Pana, którego ono jest prawem. Wszelkie nasze niedomagania, bez względu na to, jak bardzo dalecy bylibyśmy od wielkiego celu przed nami, muszą być wyłącznie rezultatem słabości ciała i sideł przeciwnika, których nasze czyste serca, czyli wola, nie zdołały odeprzeć.

    W tym miejscu pomocne są obietnice Pańskie zapewniające nas, że On zna nasze słabości i ułomności oraz sztuczki naszego wielkiego przeciwnika diabła, jak również wpływ ducha tego świata, przeciwnego duchowi miłości. On mówi nam, że możemy swobodnie przychodzić do tronu niebiańskiej łaski i uzyskiwać miłosierdzie z powodu naszych niepowodzeń pod względem życia zgodnego z wspaniałymi standardami, które nasze serce akceptuje i którym usiłuje się podporządkować. Możemy również znaleźć łaskę w każdej chwili potrzeby. Korzystając z tych łask i przywilejów zapewnionych przez naszego wielkiego najwyższego kapłana, jesteśmy w stanie toczyć dobry bój z grzechem, odpierać jego ataki na nasze serce oraz przepędzać go, jeśli uda mu się podbić nasze ciało. W ten, i tylko w ten sposób, chrześcijanin może zachować czystość, utrzymując swoje stanowisko jako jeden z bojowników owego dobrego boju, jeden ze zwycięzców świata i jego ducha.

    Ze strony ciała i cielesnego umysłu występować będzie skłonność oszukiwania nas co do tego przykazania miłości. Cielesny umysł będzie się starał wchodzić w partnerstwo z nowym umysłem i będzie bardzo skłonny, pod pewnymi warunkami, uznać miłość za regułę i prawo życia. Cielesny umysł uzna miłość w słowach, w wyznaniu (wiary), w sposobie zachowania się - pewna forma pobożności bez jej mocy. Łagodne postępowanie, takie jakiego wymagałaby miłość, może być okazywane przez samolubne serce, zwodzące siebie i usiłujące zwodzić innych. Na ustach może być uśmiech, słowa pochwały, uprzejmości, łagodności, podczas gdy w sercu mogą być uczucia samolubstwa, zazdrości, gorzkości, niechęci, które w sprzyjających warunkach mogą przejawiać się w mniej lub bardziej ostrożnie sformułowanym oszczerstwie, obmowie, wymówce. Pozostając w sercu i ropiejąc, w sprzyjających warunkach mogą one również zrodzić gniew, nienawiść, złość, niesnaski i inne niegodziwe uczynki ciała i diabła, całkowicie przeciwne właściwej drodze czystego serca i zupełnie niezgodne z przykazaniem prawa Nowego Przymierza - Miłością.

    Musimy zatem jasno zrozumieć fakt, że ostatecznym celem całego Boskiego postępowania z nami i ostatecznym znaczeniem wszystkich Boskich obietnic dla nas jest rozwinięcie miłości, która jest podobieństwem do Boga, gdyż Bóg jest miłością. Aby rozwinąć taką miłość w nas, w znaczeniu i stopniu zamierzonym przez Pana, jest konieczne, by pochodziła ona z czystego serca, w pełni zgodnego z Panem i Jego prawem miłości, całkowicie wrogiego przeciwnikowi i jego prawu samolubstwa. By posiąść ten rodzaj miłości w odpowiednim stopniu, trzeba także mieć dobre sumienie - pamiętajmy też, że jest i złe sumienie. Nasze sumienie wymaga regulowania, tak jak wszystkie pozostałe cechy naszej upadłej natury. Jeśli nasze sumienie ma być regulowane, musimy mieć jakiś wzór, według którego możemy je nastawiać i regulować. Sumienie jest jak zegarek, którego tarcza jest odpowiednio zaznaczona godzinami, lecz którego dokładność jako miernika czasu zależy od właściwego wyregulowania głównej sprężyny, tak aby mogła dokładnie pokazywać godziny. Nasze sumienie jest również gotowe pokazywać nam dobro lub zło, lecz tylko wtedy możemy polegać na jego dokładnym wskazaniu co jest dobre i co złe, jeśli wcześniej została nastawiona jego główna sprężyna - nowe serce, czysta wola, doprowadzona do pełnej harmonii z prawem miłości, tak jak jest ono nam przedstawione w Słowie Bożym.

    Nasz tekst wskazuje także na potrzebę nieobłudnej wiary. Tutaj, jak się nam wydaje, tkwi jedna z głównych trudności wielu tych, którzy znajdują się w kościołach nominalnych. Ci ludzie nie są uczciwi, nie są sumienni pod względem swej wiary. Jeśli wierzą inaczej niż denominacja, z którą są stowarzyszeni, gotowi są symulować swą wiarę, fałszywie ją przedstawiać, ponieważ obawiają się zakłóceń w kościele, boją się, aby nie myślano o nich jako o "dziwakach", boją się utraty szacunku współchrześcijan ("pszenicy"), którzy być może zrozumieliby ich, oraz stowarzyszonych ("kąkolu"), którzy by ich na pewno nie zrozumieli i źle o nich mówili. Bardziej miłują chwałę ludzi niż chwałę Boga, w przeciwnym razie nie ryzykowaliby niełaski Boga, przez gwałcenie sumienia i symulowanie wiary, w celu utrzymania przyjaźni świata i kościoła nominalnego.

    Zachęcamy, aby wszyscy nasi czytelnicy uważnie i starannie zastanowili się nad słowami naszego wersetu, pamiętając że ci, którzy nie dostrzegą tej prawdziwej myśli, nie tylko stracą sposobności obecnego czasu stania się zwycięzcami świata, lecz także sposobności stania się w przyszłości dziedzicami życia w Królestwie. Oprócz tego udzielają swego wpływu w niewłaściwym kierunku i prawdopodobnie obrócą się ku próżnomówności - głosząc, nauczając i dyskutując kwestie, które są nielogiczne, irracjonalne, nonsensowne, gdyż ich serca zostały zaciemnione przez zaniedbanie zasad, jakie Pan podał dla tych, którzy prawdziwie wierzą w Chrystusa Jezusa. Czasami sprawa wykracza poza próżnomówność i serce staje się rozgoryczone i skażone, bo miłość jest wyrzucana z serca, a jej miejsce zajmuje samolubstwo, z którego płyną słowa zawziętości, gniewu i zła zamiast słów miłości, uprzejmości, łagodności, miłosierdzia i dobroci.

    "Nad wszystko... strzeż serca twego, bo z niego żywot pochodzi" - życie lub śmierć. "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają".

SB ’96,93-96; BS '95,92.

Wróć do Archiwum