CHOCIAŻ BYŁEM NIEWIDOMY, TERAZ WIDZĘ

JANA 9:1-41

Każdego podróżującego po krajach wschodu z pewnością uderza fakt, że ślepota jest tam o wiele bardziej powszechna niż w Europie i Ameryce. Zestawione w tabeli informacje na ten temat, w Encyklopedia Americana wskazują, że w 1870 roku ilość niewidomych w populacji Ameryki wynosiła 1 na 1900 osób; w Europie proporcja była mniejsza, 1 na 1094; natomiast w Chinach 1?na 400. Według autorytetu nie mniejszego niż Dr Geikie, w Egipcie na początku XX wieku, na 100 osób przypadała 1 niewidoma osoba. Palestyna, leżąca niedaleko Egiptu i mająca bardzo podobne warunki, szczególnie wśród niższych klas społeczeństwa, przypuszczalnie mogła mieć przynajmniej dwa razy mniej, czyli zastraszająco dużą liczbę, 1 na 200 osób. Canon Tristram, piszący na ten temat, powiedział: „Ślepota w Palestynie jest powszechna do stopnia, który bardzo trudno nam sobie uświadomić w krajach zachodu. Z wyjątkiem Egiptu, nie ma prawdopodobnie żadnego innego kraju na świecie, w którym to schorzenie byłoby tak szeroko rozpowszechnione. Mówi się na przykład, że w Gazie jedna trzecia populacji straciła wzrok w jednym lub obu oczach; lecz wśród tych przypadków trudno jest znaleźć kogoś, kto urodziłby się niewidomy”.

Ta ślepota w wielkiej mierze jest wynikiem niedostatku wody i zaniedbania dzieci, których oczy są w następstwie tego atakowane przez muchy. Bieżące statystyki: Według Światowej Organizacji Zdrowia, 45 milionów ludzi na świecie jest niewidomych. Odnotowano, że 87 % ludzi z upośledzeniami wzroku żyje w krajach rozwijających sie, takich jak kraje Afryki, gdzie nie ma dobrej opieki medycznej i edukacji, łącznie z brakiem warunków sanitarnych. Szacuje się, że 60-80 % dzieci, które rodzą się niewidome, umiera w ciągu pierwszych dwóch lat życia. Zjawisko utraty wzroku na całym świecie miarowo wzrasta z powodu wzrostu średniej długości życia i wzrostu populacji w rozwijającym się świecie. Cud, który wzbudza nasze zainteresowanie w Ew. Jana 9 różni się od pięciu innych przypadków uleczenia niewidomych przez naszego Pana, wspomnianych w Piśmie Świętym, tym, że ten człowiek urodził się niewidomy. W czasach naszego Pana chirurgia nie była tak rozwinięta jak obecnie i w związku z tym, jak stwierdził ten uleczony, wyleczenie było cudem, o jakim nie słyszano nigdy wcześniej. W dzisiejszych czasach odnotowano stosunkowo niewiele przypadków pomyślnych operacji wykonanych u osób niewidomych od urodzenia. Dlatego uleczenie przez naszego Pana takiego rodzaju ślepoty, z użyciem prostego przepisu, jest znamienitym cudem obecnie, a o wiele większym było w tamtych czasach.

ORIENTALIZM, MORMONIZM, TEOZOFIA

Pytanie uczniów (Jana 9:2), czy to grzech tego człowieka, czy grzech jego rodziców spowodował, że on urodził się niewidomy, wskazuje albo na wielką naiwność z ich strony, nie rozumiejąc, że człowiek nie mógł zgrzeszyć przed urodzeniem lub też jest zupełnie możliwe, że pewne niedorzeczne poglądy Dalekiego Wschodu – Indii – dotarły do Żydów: jednym z nich było i wciąż jest to, że każde dziecko urodzone na świecie miało poprzednią egzystencję, w której było dobre lub złe i za którą nagrody lub kary były odzwierciedlone przez warunki obecnego życia. Te absurdy odżyły nawet w chrześcijańskich krajach, za pośrednictwem tak zwanych teozofistów, przez dwie grupy ludzi, znanych jako „Mormoni” oraz przez innych. Nie ma potrzeby wykazywania, że taka teoria nie znajduje żadnego poparcia w wypowiedziach Pisma Świętego. Wprost przeciwnie, Pismo Święte z naciskiem jej zaprzecza, oświadczając, że stworzenie człowieka było bezpośrednim aktem Boga – nie przez reinkarnację stworzenia, które istniało wcześniej. Ta myśl jest konsekwentnie podtrzymywana przez całą Biblię, która wyraźnie uczy nas, że dziecko otrzymuje życie od ojca oraz dziedziczy dobro lub zło zgodnie z przebiegiem życia ojca, a nie zgodnie z biegiem jego własnego życia w poprzednich warunkach lub w innym świecie. Bóg oświadcza, że On zsyła nieprawości ojców na dzieci do trzeciego i czwartego pokolenia i okazuje miłosierdzie tysiącom tych, którzy Go miłują i zachowują Jego przykazania (2 Moj. 20:5, 6; 5 Moj. 5:9, 10). Dostrzegamy, że ta dziedziczność następuje w naturalnym porządku rzeczy. Tendencją grzechu jest nie tylko zepsucie moralnego charakteru, lecz także osłabienie i uszkodzenie fizycznego organizmu, natomiast pobożność, chociaż nie może naprawić i zadośćuczynić uszkodzeniom grzechu, może je kontrolować i znacznie ograniczać. Biblia ponownie zaprzecza teorii o reinkarnacji, w oświadczeniu (Rzym. 5:12): „Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech [w jego wyniku] śmierć: tak też na wszystkich ludzi śmierć przyszła, ponieważ wszyscy zgrzeszyli [stali się grzesznikami]” – przez dziedziczenie. A jeśli przez dziedziczenie, to nie tak jak mówi Orientalizm, Mormonizm i Teozofia – nie jako rezultat jakiejś wcześniejszej egzystencji i grzechu ze strony dziecka.

Cała kwestia jest regulowana przez doktrynę okupu, jak wszyscy mogą bez trudu zauważyć: bo gdyby nasze obecne skazy, z którymi przyszliśmy na świat, były wynikiem grzechów popełnionych w jakiejś wcześniejszej egzystencji, to śmierć naszego Pana nie mogłaby ich unieważnić, a doktryna okupu byłaby obalona. Doktryna okupu jest niezmiennie połączona z doktryną mówiącą, że Adam w czasie stworzenia był doskonałą ludzką istotą i że to jego grzech i potępienie przeszło na całe jego potomstwo drogą naturalnych narodzin. Okup („równoważna cena”) złożony przez naszego Pana Jezusa, był życiem człowieka za życie człowieka: że, tak jak przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka przyjdzie również zmartwychwstanie z umarłych (1?Kor. 15:21). Ofiara okupu naszego Pana, będąc kompletną i równoważną ceną oraz skompensowaniem grzechu ojca Adama, stanowiła tym samym zrównoważenie wszystkich skutków jego grzechu pojawiających się u jego potomstwa – i my wszyscy zostaliśmy odkupieni przez jedną ofiarę Chrystusa, „sprawiedliwego za niesprawiedliwych” (1 Piotra 3:18).

CZY WSZYSTKIE CHOROBYPOCHODZĄ OD SZATANA?

Coraz większa liczba chrześcijan – włączając tych, którzy odmawiają przyjmowania wszelkich lekarstw – dochodzi do wniosku, że wszystkie choroby są bezpośrednim rezultatem grzechu oraz dziełem szatana i dlatego pobożne życie zapobiegnie chorobom. Oni twierdzą, że nie powinno się zażywać lekarstw, lecz przeciwnie, powinno się kierować do Boga modlitwę o przebaczenie grzechu, za który karą jest choroba oraz że uleczenie choroby powinno być oczekiwane jako nagroda za okazaną pokutę i wiarę. Zastanawiamy się, jak ci chrześcijańscy przyjaciele patrzą na tę lekcję. Podobnie jak uczniowie, oni najwyraźniej dochodzą do wniosku, że człowiek, który urodził się niewidomy, musiał urodzić się w takim stanie z powodu grzechu – jeśli nie jego własnego grzechu, to grzechów jego rodziców – ponieważ oni traktują wszystkie choroby z tego stanowiska. Niestety, oni czują się zadowoleni ze swych wniosków w tej kwestii, bo nie pytają naszego Pana, tak jak uczynili to Apostołowie. I nie słyszą podanej tutaj Jego odpowiedzi – że to ani grzech tego człowieka, ani grzech jego rodziców był przyczyną jego ślepoty.

Gdyby oni byli badaczami Słowa Bożego, zwróciliby także uwagę na liczne wypowiedzi Pisma Świętego, które jasno wskazują, że nieszczęścia nie zawsze są karaniem za grzechy: na przykład oświadczenie naszego Pana odnoszące się do Galilejczyków, których krew była zmieszana z ich ofiarami i o tych, na których spadła wieża w Syloe i zabiła ich (Łuk. 13:1-5). Nasz Pan wyraźnie stwierdza, że te nieszczęścia nie wskazywały, iż ci, którzy ich doświadczyli, byli większymi grzesznikami od innych ludzi. Podobnie, w przypadku choroby i śmierci Łazarza, nasz Pan oświadcza, że ona nie była wynikiem grzechu ze strony Łazarza, lecz że została dozwolona dla chwały Boga. Zatem w tej lekcji Pan mówi (Jana 9:3), że ten człowiek urodził się niewidomy nie z powodu grzechu, lecz przeciwnie, „żeby się objawiły dzieła Boże w nim”.

My nie przeczymy, że grzech często powoduje choroby. Przeciwnie, stwierdzamy to i potwierdzamy ten pogląd słowami naszego Pana skierowanymi do jednego z tych, których uleczył: „nie grzesz więcej, aby coś gorszego nie przyszło na ciebie” (Jana 5:14). Jest jednak wielka różnica pomiędzy twierdzeniem, że każda choroba jest z powodu grzechu i diabła oraz uznawaniem, że wiele z nich jest powodowanych i potęgowanych przez grzech. Posuwamy się jeszcze dalej i przyznajemy, że w ogólny sposób wszystkie wady w obecnym czasie pośrednio mogą być przypisane naszemu wielkiemu przeciwnikowi, szatanowi. Bo gdyby nie jego upadek i gdyby nie jego pokusy przedstawione naszym pierwszym rodzicom, to możemy przypuszczać, że nie byłoby w ogóle grzechu na świecie i wynikającej z niego niedoskonałości, wzdychania, płaczu i umierania. Niewątpliwie złem jest przypisywanie wszystkich trudności, które nas spotykają, mocy szatana. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że on jest ograniczany i powstrzymywany: ponieważ pod wpływem słabości, z którymi się urodziliśmy, odkrywamy, że mamy wystarczająco dużo złego usposobienia i słabości otrzymanych drogą dziedziczenia i działających nie tylko pomiędzy rodzicem i dzieckiem, lecz także pomiędzy bliskimi bliźnimi. Możemy być naprawdę zadowoleni, że szatańskiej mocy zwodzenia nie jest dozwolone wypaczanie naszych umysłów wbrew naszej woli i nie jest dozwolone łamanie naszej woli, chyba że sympatyzujemy i kontaktujemy się ze złymi rzeczami. Możemy być również zadowoleni z tego, że choroby i śmierć oddziałujące na człowieka, nie są zupełnie poddane księciu ciemności; bo chociaż Pismo Święte oświadcza, że szatan ma władzę nad śmiercią, ono mówi także, że on nie posiada tej władzy w sposób nieograniczony, lecz może ją wykonywać tylko pod Boskimi ograniczeniami i restrykcjami. Najbardziej wyraźnie jest to stwierdzone w przypadku Hioba i jego rodziny. Pismo Święte uczy raczej, że moc i wpływ szatana jest rezultatem Adamowej śmierci działającej wśród ludzkości i poddającej wszystkich jej podległych wybiegom i oszustwom szatana (Żyd. 2:14).

Nawiasem mówiąc, przypadek Hioba jest kolejną ilustracją różnego rodzaju chorób i nieszczęść, które nie są karami za grzech, lecz raczej próbami wierności wobec Boga; bo czy nie mamy świadectwa samego Hioba o jego miłości dla Boga, jego ufności w Nim i jego wiernym poleganiu na Bogu? „Choćby mnie i zabił, i tak będę Jemu ufał” (Hioba 13:15, KJV). Co więcej, mamy Boskie świadectwo o tym samym znaczeniu, na korzyść Jego sługi Hioba i jako nagana dla jego przyjaciół, którzy błędnie twierdzili, że jego choroby i nieszczęścia były karami za grzech.

MOŻLIWE PRZYCZYNY CHORÓB, ITD.

Na biblijnych podstawach wnioskujemy, że nie wszystkie choroby mają charakter kar za grzech, chociaż niektóre z nich są takimi karami. Zatem jeśli chrześcijanin zostanie zaskoczony chorobą lub innymi nieszczęściami, po pierwsze, powinien zapytać samego siebie przed Panem czy jego trudności nie są wynikiem:

  1. bezpośredniego pogwałcenia praw natury lub własnego rozsądku, na przykład obżarstwo czy brak rozwagi w jedzeniu, zaspokajanie apetytu żywnością, o której wie, że nie jest odpowiednia do jego warunków fizycznych; lub pogwałcenia uznawanych zasad dobrego zachowania, jak na przykład udzielanie poręczeń pieniężnych, sprzeczne z instrukcjami Boskiego Słowa (Przyp. 6:1,2), które sprowadziło nieszczęście na wiele osób, lub małżeństwa nie „w Panu” (1 Kor. 7:39), które zazwyczaj sprowadzają poważne doświadczenia. Jeśli dana osoba uzna, że jej problemy nie są rezultatem osobistego braku rozwagi, to powinna:
  2. sprawdzić, czy grzech nie leży u jej drzwi, czy nie postępuje w życiu nierozsądnie i może słusznie rozpoznać swoją chorobę lub problem jako karę za grzech, za swój brak rozsądku. Jeśli odkryje, że tak jest, oczywiście powinna natychmiast pokutować, naprawić zło, w miarę posiadanych możliwości i starać się o przebaczenie i miłosierdzie ze strony Niebiańskiego Ojca, a następnie spodziewać się, że po doznaniu pewnych kar, zostanie od nich uwolniona.
  3. Jeśli nie znajdzie przyczyny swych trudności w jednym z powyżej wymienionych punktów, powinna uważać za całkiem prawdopodobne, iż jej trudności, niezależnie od ich charakteru, były jednym ze zwykłych życiowych wypadków, które Bóg dozwala, by przychodziły na Jego dzieci – pragnąc, aby one kroczyły przez wiarę, a nie przez widzenie. Takie wypadki są niezbędne, abyśmy mogli być bardziej współczujący wobec problemów świata.
  4. W pewnych przykładach, tak jak w przypadku Hioba czy człowieka ślepo narodzonego, może się ostatecznie okazać, że kłopoty zostały dozwolone przez Boga, by stały się przewodami do rozwoju charakteru, do wzrostu miłosierdzia i błogosławieństw, jeśli zostaną właściwie przyjęte, jak w powyższych przypadkach.
  5. We wszystkich kłopotach, czy to przychodzących jako kary, czy też jako ćwiczenia w sprawiedliwości i rozwoju dobrego charakteru, dziecko Boże (a obecnie nie zastanawiamy się nad innymi) powinno niezwłocznie zacząć szukać błogosławieństwa, które Bóg z pewnością odłożył dla niego, dopuszczając na przeciwności. To nie powinno powstrzymywać go przed użyciem wszelkich dostępnych środków w celu przyniesienia ulgi, o którą może sumiennie prosić jako o Boskie błogosławieństwo, na tej samej zasadzie, jak my staramy się i spożywamy codzienny chleb, o który się modlimy i jest to nie mniej niż Boskie zaopatrzenie dla nas.

Dzieło Boże zamanifestowane w tym niewidomym człowieku było nie tylko cudem dokonanym z jego naturalnym wzrokiem. Ono sięgało dalej, a dla obserwatorów było świadectwem mocy Bożej, działającej w Mesjaszu. W przypadku uzdrowionego człowieka, ono rozciągało się jeszcze dalej, prowadząc do otwarcia jego oczu zrozumienia i powołując go do uczniostwa z Chrystusem. Gdyby on nie urodził się niewidomy, nie przeszedłby przez właśnie takie doświadczenia, jakie przeszedł, to jak moglibyśmy sądzić, że on był w lepszym stanie serca, by przyjąć Mesjasza niż wykształceni faryzeusze, którzy, posiadając naturalny wzrok, byli zupełnie zaślepieni odnośnie Mesjasza, Jego nauk i Jego dzieła, tak że ukrzyżowali Go?

Dzieje się tak w licznych przypadkach z wieloma z nas, którzy stają się Pańskim ludem. Patrząc wstecz, możemy wyraźnie dostrzec, że te rzeczy, które w danym czasie wydawały się nam przeciwnościami, rozczarowaniami, kłopotami, krzywdami, trudnościami, okazały się naprawdę wielkimi błogosławieństwami w tym, że doprowadziły do otwarcia oczu naszego zrozumienia i że rzeczywiście były Boskimi opatrznościami i błogosławieństwami w ukryciu. Ci, którzy uświadamiają sobie Boską opiekę, patrząc wstecz, mogą czcić Boga za drogę, którą dzień po dniu ich prowadzi.

BŁĘDNE WIERZENIA„CHRZEŚCIJAŃSKIEJ WIEDZY”

Wśród różnych fałszywych doktryn obecnego czasu nic nie wydaje się bardziej niespójne z punktu widzenia wiedzy i chrześcijaństwa niż system, który bezwstydnie, arogancko wypaczając prawdę i sumienie, łączy te dwa słowa w swej nazwie. Jesteśmy pewni, że byłoby zabawne, gdybyśmy posłuchali jednego ze zwolenników tej teorii, wyjaśniającego ten werset Pisma Świętego. Ponieważ, pomimo faktu, że cały ich system jest w sprzeczności z Pismem Świętym, oni sprawiają pozory wiary w Pismo Święte i wykorzystują go do popierania swych poglądów – głównie dla nowicjuszy. Możemy być pewni, że oni usiłują przekręcać i żonglować Biblią w pewien sposób i tak bardzo oddalają je od prawdy na dany temat, że przynajmniej są w stanie wprowadzić w zamieszanie wielu ludzi mających bardzo małą wiedzę o Biblii i płytkie zdolności rozumowania, szczególnie tych, którzy nie mają „wyćwiczonych umysłów do rozeznania” tematów biblijnych (Żyd. 5:14).

W ich poglądzie nie ma takiej kwestii jak ślepota, jest to po prostu błędna myśl, mylne przekonanie: ponieważ rodzice niewidomego człowieka nie mogli mieć mylnego przekonania, że ich dziecko urodzi się niewidome ani też sam ten człowiek, zatem przypuszczamy, iż oni powiedzieliby, że on był pod złym wpływem przed narodzeniem. A gdy dalej rozwijamy tę niespójność, to każdy inteligentny człowiek wie, że niemowlę w chwili urodzenia nie ma żadnych myśli, właściwych czy niewłaściwych, na jakikolwiek temat. Błąd tego poglądu można podobnie dowieść w przypadku tych, którzy urodzili się głusi i niemi. Lecz ten argument i rozsądek nie ma dla wyznawców „chrześcijańskiej wiedzy” większej siły niż Pismo Święte. Ich zadufanie razem z ich urojeniami jest tak wielkie, że oni są w pełni przygotowani do przekręcania faktów, rozsądku i Pisma Świętego – a następnie przekręcając wszelką prawdę i logikę, nazywają to „chrześcijańską wiedzą”.

Nie walczymy z nimi odnośnie używania przez nich słowa „wiedza”, bo nawet słabiej wykształceni są w stanie dostrzec, że ich teoria nie jest naukowa; lecz sprzeciwiamy się im w związku ze stosowaniem przez nich słowa „chrześcijański”, ponieważ wielu z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie mają żadnego prawa do używania tego słowa. Uważamy, że w pełni rozwinięty zwolennik „chrześcijańskiej wiedzy” nie może być chrześcijaninem w żadnym biblijnym znaczeniu tego słowa.

„CHRZEŚCIJAŃSKA WIEDZA”NIE JEST CHRZEŚCIJAŃSKA

(1) Chrześcijaninem jest ten, kto wierzy w Boga Ojca i naszego Pana Jezusa Chrystusa, którego On posłał, aby był przebłaganiem za nasze grzechy, naszym Odkupicielem i ostatecznie Wyzwolicielem wszystkich, którzy w Niego uwierzą. Lecz „chrześcijańska wiedza” zaprzecza samej egzystencji Boga, utrzymując, że wierzy jedynie w zasadę Dobra. Oni uważają, że w jakim stopniu człowiek ma dobre zasady, w takim stopniu są w nim Boskie cechy; i na ile koń lub pies mogą mieć dobre zasady, na tyle są bogami i zgodnie z tym należy ich miłować itd. Zaprzeczając istnieniu Ojca, oczywiście kwestionują także Syna, którego On posłał. A chociaż uznają Jezusa, nie jest to chrześcijańskie uznanie. Wprost przeciwnie, oni twierdzą, że On był jedynie członkiem Adamowej rodziny i że Jego prymat nad innymi był przez wzgląd na szacunek dla Jego charakteru i nauk. Oni twierdzą, że chociaż w tych względach On stał wyżej niż inni ludzie w Jego czasach, jednak słabo pojmował pewne zasady lub prawdy, które w naszych czasach są przedstawiane światu przez „Mary Baker Eddy’ego”, który udaje, że jest większy niż Pan Jezus.

(2) Chrześcijanin to ten, który wierzy w Chrystusa jako Zbawiciela od grzechu, jak również od jego skutków – śmierci i towarzyszącego jej bólu itd. Lecz zwolennicy „chrześcijańskiej wiedzy” zaprzeczają, że istnieje jakikolwiek grzech, jak również zaprzeczają, iż są skutki grzechu. Logicznie oni zaprzeczają okupowi, bo jak mógłby być okup za grzeszników, jeśli nie ma żadnych grzeszników? Czyż oni nie kwestionują i nie ignorują samej podstawy chrześcijańskiej wiary, bez której – w biblijnym znaczeniu – nikt nie może być chrześcijaninem?

JAK PRZYCIĄGA „CHRZEŚCIJAŃSKA WIEDZA”

Absurdy „chrześcijańskiej wiedzy” zyskują uznanie jedynie tych, którzy albo są zupełnie nieświadomi w sprawach biblijnych, albo słabi umysłowo; ich głównymi atrakcjami są zatem:

(1) Fakt, że oni przybierają pozę delikatności i uprzejmości w słowie i manierach, niczym szatę światłości, co w ich przypadku jest widoczne, że nie wypływa z serc w pełni nawróconych do Pana i napełnionych Jego duchem miłości; bo chociaż jest przejawiana uprzejmość, cierpliwość i delikatność, to brakuje prawdziwej ich istoty, mianowicie miłości. Zamiast przejawiania miłości, która powinna być główną siłą napędową ich cichości, cierpliwości i delikatności, jako inspirujące ich motywy, oni przejawiają ambicję i umiłowanie pieniądza – na tyle, na ile jesteśmy w stanie oceniać drzewo po jego owocach. O ile jesteśmy w stanie się dowiedzieć, ich wysiłki propagowania swoich poglądów są ograniczone do tych, którzy mogą i są chętni płacić za nauczanie bardzo wysokie kwoty. I na ile jesteśmy w stanie to dostrzec, ich troska o chorych ukazuje miłość do pieniądza i zamiłowanie do sławy. Bardzo niewielu z ubogich tego świata zostało dotkniętych doktrynami „chrześcijańskiej wiedzy” czy uleczonych z chorób przez ich metody.

(2) Leczenie chorób bez medycyny, a czasem prawie cudownie, jest w istocie rzeczy obliczone na przyciąganie i zainteresowanie „wzdychającego stworzenia” – tak jak czynią to komercjalni „uzdrowiciele wiarą”. My stanowczo podtrzymujemy nasze przekonanie, że moc manifestowana przez zwolenników „chrześcijańskiej wiedzy” nie pochodzi od Boga, lecz od przeciwnika, pośrednio lub bezpośrednio. On bez wątpienia kieruje swych sług do wykorzystywania przewodów i środków, których ogół ludzkości, a nawet wielu wykształconych lekarzy, jest stosunkowo nieświadomych – przewodów ludzkiej natury, które prawdopodobnie będą używane przez Pana w przyszłości, w czasach restytucji wszystkich rzeczy. Nasze usprawiedliwienie na przypisywanie ich uleczeniom raczej złego niż dobrego źródła, leży w fakcie, że oni zupełnie odrzucają chrześcijańskie zasady i możemy być pewni, że Bóg nie będzie współpracował, wspomagając Swą mocą tych, którzy zaprzeczają samej Jego egzystencji i którzy odrzucają Ewangelię odkupienia przez krew Chrystusa. Wierzymy, że ich moc czynienia cudów jest ta sama, co moc spirytyzmu i orientalizmu oraz ta sama, co „zaklęcia” innych okultystów – mianowicie szatańska moc. Po dalsze informacje odsyłamy do naszych broszurek „Spirytyzm jest demonizmem” i „Chrześcijańska wiedza”.

Ktoś może zapytać, jak szatan mógłby być zainteresowany czynieniem dobra? Odpowiadamy: on czyni te rzeczy głównie w cywilizowanych krajach i wszędzie tam, gdzie jest wprowadzana Ewangelia, a szczególnie wśród najbardziej oświeconych ludzi w różnych denominacjach chrześcijaństwa. On przywdziewa szatę anioła światłości i miłosierdzia nie po to, by prowadzić do Światłości świata – do krzyża Chrystusa – nie po to, by prowadzić do Biblii – lecz odprowadzać od nich do innej nadziei zbawienia oraz do innego nauczyciela: by zwieść, jeśli to możliwe, nawet wybranych. Należy pamiętać, iż słowa naszego Pana wskazują, że gdy sprawy dojdą do takiego stanu, że szatan będzie wypędzał szatana i leczył choroby, jest to wyraźny dowód, że jego tron chwieje się ku upadkowi – inaczej mówiąc, będzie to ostatnia skrajność z szatańskich wysiłków zwodzenia (Mat. 12:26; P 6, s. 641).

CUD JEZUSA SYMBOLICZNY

Możemy rozsądnie przypuszczać, że metoda udzielenia wzroku niewidomemu człowiekowi miała charakter symboliczny – to znaczy, że w tym wydarzeniu zawiera się symboliczna lekcja. Ponieważ nasz Pan nie wyjaśnił znaczenia Swego działania, wykonując glinianą maść z pyłu zmieszanego ze Swą śliną, nakładając ją na oczy tego człowieka i wysyłając go, by umył oczy i odzyskał wzrok w sadzawce Syloe, to możemy ćwiczyć swe umysłowe zdolności zastanawiając się, co znaczą te różne rzeczy. Niemniej jednak w naszym rozumowaniu jesteśmy ograniczeni. Nie wolno nam ulec fantazji, lecz musimy powstrzymać się do granic wyznaczonych przez proste stwierdzenia Słowa Bożego odnoszące się do Boskiego planu zbawienia.

W harmonii z tymi prostymi stwierdzeniami możemy interpretować symboliczny czyn naszego Pana w ten sposób: niewidomy człowiek trafnie przedstawia ogół świata ludzkości, który w obecnym życiu jest umysłowo ślepy – który obecnie nie może dostrzec dobroci, miłosierdzia i miłości Boga, tak jak rozpoznają je inni, którzy obecnie są w stanie je dostrzec. Fakt, że urodził się niewidomy harmonizuje z tą myślą, ponieważ ślepota, która ciąży nad światem, w dużym stopniu jest sprawą dziedziczności. Jego ślepota nie przedstawia ślepoty tych, którzy kiedyś dostrzegli Boską łaskę, przedstawioną w Jego Słowie oraz planie i którzy potem stali się na nią ślepi, i przedstawiają klasę wspomnianą przez Apostoła jako kiedyś oświeconą, a następnie tracącą to oświecenie (Żyd. 6:4-6).

Jeśli zatem niewidomy człowiek reprezentuje zaślepiony świat (który nie widzi w tym znaczeniu, w jakim widzi Kościół, o którym Pan powiedział: „Oczy wasze błogosławione, że widzą” – Mat. 13:16), to czas uleczenia tego zaślepienia będzie w Wieku Tysiąclecia, jak wskazuje Biblia, kiedy wszystkie niewidome oczy zostaną otwarte, a głuche uszy zostaną odetkane (Izaj. 35:5). To zgadza się z warunkami cudu naszego Pana, ponieważ mamy powiedziane, że ten cud miał miejsce w Sabat, czyli siódmego dnia, co odpowiada i symbolizuje Tysiącletni Dzień, okres siódmego tysiąca lat.

Niemniej jednak słowa naszego Pana wydają się wskazywać, że pewna część tego symbolicznego obrazu odnosi się do obecnego Wieku, ponieważ On powiedział: „Muszę wykonać dzieło Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień; przychodzi noc, kiedy żaden człowiek nie będzie mógł nic czynić” (Jana 9:4, KJV). W tym zdaniu słowo „dzień” wydaje się odnosić do „dnia zbawienia” (2 Kor. 6:2; Izaj. 49:8, 9) i jest zilustrowany w uczynieniu gliny ze śliny naszego Pana i namaszczeniu nią oczu niewidomego człowieka. Umycie jego oczu i uleczenie ich wydaje się należeć do następnego Wieku, Wieku Tysiąclecia. Ślina naszego Pana, wydzielina z Jego ust, może przedstawiać Prawdę tak samo trafnie jak słowa Jego ust – jest to inny symbol, lecz okazuje się, że mający tę samą siłę i znaczenie. On podał Prawdę, doprowadził ją do zetknięcia się z prochem ziemi – nie do zetknięcia się z całym prochem ziemi, lecz z ograniczoną jego częścią, wybraną lub wyselekcjonowaną częścią – i z niej uczynił glinę do namaszczenia.

W harmonii z tym Pismo Święte naprawdę informuje nas, że Słowo Boskiej łaski przekazane za pośrednictwem i przez naszego Pana Jezusa, jest w obecnym Wieku przeznaczone, by działało na małą część ludzkości i poświęciło ich oraz uczyniło ich odpowiednimi do użytku Mistrza w błogosławieniu świata, w namaszczaniu oczu ślepych. Z tego punktu widzenia uczynienie gliny reprezentuje tworzenie wybranego Kościoła w celu błogosławienia biednego, ślepego świata. Jest nie tylko zupełnie możliwe, że to dzieło tworzenia gliny postępuje przez cały Wiek Ewangelii, lecz że pewna część dzieła namaszczania jest dokonana, co jest wyrażone w Piśmie Świętym, które oświadcza, że Ewangelia miała najpierw być głoszona na świadectwo całemu światu, przed końcem tego Wieku (Mat. 24:14). Dużo Prawdy było również świadczonej światu podczas Paruzji i Epifanii, a od 1954 roku szczególnie w celu budowania Obozu Epifanicznego. Świat musi otrzymywać to świadectwo w obecnym Wieku, lecz on nie ma oczu zrozumienia otwartych w tym Wieku. Świat musi czekać na wielki czas omywania Wieku Tysiąclecia, o którym Pismo Święte oświadcza: „W ten dzień będzie otwarta studnia domowi Dawidowemu... na omycie grzechu i nieczystości” (Zach. 13:1). Znaczenie słowa Syloe pozostaje w pełnej zgodności z tym. Ono oznacza „wysłanie” lub „fontannę”.

Faryzeusze sprzeciwiali się dobroci Pana, ponieważ ona naruszała ich zbyt krytyczne dogmaty i tradycje. Interesujące jest wykazanie, do jakiego stopnia religijne formy i ceremonie mogą wiązać i zaślepiać inteligentnych i pobożnych ludzi. To powinno być lekcją dla wszystkich inteligentnych i pobożnych, prowadząc ich do większej dbałości w wydawaniu sprawiedliwego sądu, zgodnie ze standardem Boskiego Słowa, a nie według ich uprzedzenia i czczonych wyznań wiary oraz tradycji ojców.

Jeszcze inną lekcję można odnaleźć w fakcie, że człowiek, który wyznał naszego Pana Jezusa i który stanął w śmiałej obronie sprawiedliwości, był bardzo błogosławiony w tym, że po tym, gdy okazał lojalność wobec zasad i w wyniku tego doświadczył ekskomuniki z synagogi – znalazł go nasz Pan (Jana 9:35). Jego wierność w próbach i trudnościach oraz jego gotowość doznania straty ziemskiej społeczności i szacunku wśród ludzi, bezpośrednio doprowadziła do jeszcze większego błogosławieństwa, a nawet bezpośredniej społeczności i obcowania z Panem. Jak wielu jest tych, których umysłowe oczy zostały otwarte na Prawdę, którzy stali się tak lojalni wobec Pana i tak oceniający Jego dobroć, że są wierni w ogłaszaniu tych faktów? Jak wielu z nich stwierdziło, że taka wierność oznacza odłączenie ich od synagogi, od nominalnego kościoła? Jak wielu z nich obawia się utraty prestiżu i wpływu przez wyznanie światła teraźniejszej Prawdy? Lecz wszyscy, którzy podążają tą szlachetną drogą wdzięczności, lojalności i posłuszeństwa Bogu, przekonują się, że takie posłuszeństwo, choć doprowadziło do utraty społeczności w kościele nominalnym, doprowadziło także do większej społeczności i łączności oraz bardziej zażyłej znajomości z Samym Panem.

OD ŚLEPOTY DO WIDZENIA

Kiedyś byłem ślepy, lecz teraz widzę
Mój mrok przeminął;
Mój Zbawca do serca mego wszedł
I noc mą obrócił w dzień.
Nie będę się już lękać mego Boga
Bo wiem, że On jest miłością;
Przez Jezusa On dał mi
Mądrość, co z góry pochodzi.
Jego Słowo objawia Jego cele,
Jego miłość i Boską moc;
W niej odkrywają się Jego tajemnice
I cała Jego chwała lśni.
Tak, byłem ślepy, lecz teraz widzę
Więcej, niż widzieć pragnąłem;
I teraz miłość ma do Boga się wznosi
O wiele bardziej, niż mogę okazać.

BS’13, 87-93; Sz.B.’13, 87-94

Wróć do Archiwum