ON NIEMOCE NASZE WZIĄŁ NA SIĘ I BOLEŚCI NASZE WŁASNE NOSIŁ

Izaj. 53:4; Mat. 8:17

    NEKTÓRZY zastanawiają się, jak pewne wersety Pisma Świętego i pewne pojęcia pozostają w harmonii z tym, co wielokrotnie jest wyrażone w Biblii, że Jezus był wolny od grzechu (zarówno osobistego, jak i odziedziczonego), "nie znał grzechu" (2 Kor. 5:21) i nie znaleziono w Nim "żadnej winy śmierci" (Łuk. 23:22) itp.

    Wiemy, że śmierć i wszelki towarzyszący jej ból i smutek są skutkami grzechu i gdyby jakikolwiek człowiek rzeczywiście był wolny od grzechu, byłby także wolny od kary za grzech - śmierci. Wiemy, że to samo prawo, które zapewnia, iż nieposłuszni umrą, zapewnia też, że posłuszni będą żyć (Rzym. 10:5; Gal. 3:12). Zatem pytanie to nie jest nierozsądne: Jeśli dziecko Marii nie zgrzeszyło i przez ludzkiego ojca nie otrzymało niedoskonałego i potępionego życia Adamowego, lecz doskonałe, nieskażone i nie potępione życie przeniesione z Jego poprzedniego stanu - to czy mógł się On narodzić jako niedoskonała, skalana, dotknięta bólem i umierająca istota ludzka?

    Odpowiadamy: Nie. Nie mógł. A jeśli Jezus narodził się w taki sposób, musimy z przekonaniem stwierdzić, iż było to dowodem, że albo: (1) w Nim był grzech, a śmierć miała nad Nim władzę i panowanie, z powodu mieszkającego w Nim grzechu, albo (2) że pogwałcone zostało Boskie prawo i niewinny został zmuszony do poniesienia kary za winnego. Ponieważ jednak każdy z tych poglądów byłby sprzeczny z Boskim charakterem i Słowem, odrzucamy obydwa jako błędne.

    Ponieważ Jezus był wolny od wszelkiego grzechu, był równie wolny od wszelkich kar za grzech. Inaczej nie mógłby dać siebie na okup - równoważną cenę - za grzech pierwszego Adama i jego konsekwencje. Gdyby przyszedł na świat pod potępieniem śmierci, nie mógłby mieć życia do złożenia jako ceny okupu. Aby być odpowiednią ofiarą, musiał być "barankiem niewinnym i niepokalanym" (1 Piotra 1:19). Ten "Baranek Boży, który gładzi grzechy świata" (Jan 1:29), był bez skazy, i dlatego był możliwą do przyjęcia ofiarą.

    Nie wolno zapomnieć, że ofiara ta nie wtedy się dokonała, gdy zmieniał swoją naturę z duchowej na ludzką, lecz po tym, gdy stał się człowiekiem: "aleś mi ciało sposobił" w celu skosztowania śmierci (Żyd. 10:5). Tak więc dla wszystkich powinno być zrozumiałe, że śmierć w żadnym znaczeniu nie miała do Niego prawa; ale On ofiarował siebie - człowiek za ludzi (1 Kor. 15:21) - "będąc posłusznym aż do śmierci" (Fil. 2:8).

    Być może, iż pragnienie poświęcenia się dla dobra ludzkości tkwiło w umyśle młodego Jezusa, nawet jeszcze przed osiągnięciem wieku męskiego, i przedstawił się w poświęceniu na śmierć, okazanym przez symbol chrztu. Nie mógł tego jednak wcześniej dokonać, bo chociaż przez trzydzieści lat dochodził do wieku dojrzałego (Łuk. 3:23), według Zakonu osiągnął go dopiero, gdy ukończył trzydzieści lat. Wtedy [przez poświęcenie] odnalazł w sobie tę prawdę, że stał się człowiekiem (Jan 19:5) "posłusznym aż do śmierci" - i sam poprowadził siebie, postępując w taki sposób, aby wyczerpać i zużyć swoje doskonałe życie.

JEZUS BYŁ DOSKONAŁY POD WZGLĘDEM UMYSŁOWYM I CIELESNYM

    Jeśli to rozumowanie jest prawidłowe i biblijne, dowodzi ono, że człowiek Jezus był doskonałą istotą
- DOSKONAŁYM CZŁOWIEKIEM. Posiadał On nie tylko witalność, lecz każdą inną doskonałą zaletę ciała i umysłu w takim stopniu, w jakim nie posiadał ich rodzaj Adamowy od wieków zniewolony przez grzech, wzdychając w niewoli skażenia śmierci. Słowem, Jezus w czasie swego poświęcenia musiał mieć taką doskonałą postać i rysy twarzy, umysł i ciało, jakie pierwotnie posiadał Adam, nim grzech i śmierć spowodowały zwiędnięcie jego korony chwały i czci (Ps. 8:6; Żyd. 2:7). Ta chwalebna doskonałość w człowieku Jezusie zostanie ponownie odnaleziona w przywróconym do życia rodzaju ludzkim przy końcu Jego chwalebnego panowania, gdy Odkupiciel usunie wszelkie ślady i pozostałości grzechu, bólu i śmierci (Obj. 21:4).

    Wiemy, że Jezus w czasie swego chrztu otrzymał szczególne pomazanie Ducha i, być może, nie będzie dla nas możliwe dokładne określenie ile Jego cudów i wspaniałych czynów było tylko przejawem władz należących do wszystkich doskonałych ludzi, nie zdegradowanych i pozostających w pełnej społeczności z Bogiem. Dzisiaj pośród ludzi znajdujemy jednych o wyższej inteligencji, innych o większej sile i nielicznych, którzy są wybitni tylko w jednej dziedzinie, a wykazujących braki w innych. Musi być jednak widoczne, że gdyby nawet jeden człowiek mógł połączyć najlepsze zalety i władze wszystkich wielkich ludzi, to nawet wtedy nie mógłby przedstawiać nikogo więcej, niż tylko doskonałego człowieka, a porównany, z którymkolwiek z dwóch doskonałych ludzi - Adamem czy Jezusem - niewątpliwie okazałby się znacznie mniejszy od doskonałego człowieka.

    Pamiętajmy, że kiedy pierwszy człowiek zaprzedał siebie grzechowi, utracił wielkie dominium, chwałę i cześć, jakie należały do doskonałej ludzkiej natury (Ps. 8:6; Rzym. 7:14). Pamiętajmy też, że gdy Jezus stał się człowiekiem, posiadał taką samą ludzką naturę z jej całą koroną chwały, czci i władzy (Żyd. 2:9).

KOMENTARZE NA TEMAT IZAJASZA 52:14 I 53:2

    Przed dalszym rozważaniem władz Jezusa jako doskonałego człowieka, zbadajmy Iz. 52:14 i 53:2
- wersety te wyraźnie uczą, że Jezus był jedną z najbardziej zeszpeconych i odrażających postaci wśród ludzi - bez śladu piękna lub czegokolwiek, co skłaniałoby ludzi do podziwiania Go. Obserwując ludzkie zachowania zauważamy, że oblicze i postać często służą za wskazówkę czyjegoś serca i życia. Tak więc w jakim stopniu rozpusta i grzech trzymają w uścisku umysł i ciało człowieka, w takim z pewnością jego wygląd będzie to przejawiał. A jeśli wewnątrz panuje czystość i łaska, twarz będzie tego odbiciem. Skoro Jezus był doskonałym człowiekiem, musiał być tak dalekim od deformacji i niedoskonałości fizycznych, jak daleki jest wschód od zachodu. Sądzimy, ze zamiast być kimś strasznym, był "wszystek pożądany" (Pieśni Sal. 5:16).

    Iz. 52:14: "Przemierzła jest nad innych ludzi osoba jego, a kształt jego nad synów ludzkich". Iz. 53:2: "Nie mając kształtu ani piękności; i widzieliśmy go, ale nic nie było widać, czemubyśmy go żądać mieli".

    Odnośnie tych oświadczeń chcielibyśmy powiedzieć, że przekłady Iz. 52:14 w Biblii Króla Jakuba i Biblii Gdańskiej nie są tak zrozumiałe jak inne tłumaczenia. Werset 14 w przekładzie Douay brzmi następująco: "Tak jego oblicze będzie haniebne wśród ludzi, a jego postać wśród synów ludzkich". Young przetłumaczył ten werset następująco: "Tak zeszpecone przez człowieka, jego wygląd i jego postać przez synów ludzkich".

    Najwyraźniej fragment ten ma jedno z dwóch znaczeń. Może on dotyczyć oszpecenia Jego piękna cierniami, gwoździami i smutkiem. Gdyby nie był piękny, jak mógłby zostać oszpecony? A im doskonalsze były Jego zalety i postać, tym bardziej mogły być zeszpecone. Skoro zaś był "wszystek pożądany", Jego piękno mogło być zeszpecone bardziej niż innych ludzi, ponieważ miał więcej do oszpecenia; z takiego punktu widzenia wyglądem nie ustępował innym.

    Albo może to dotyczyć Jego charakteru (co sugeruje przekład Douay). Można było powiedzieć, że brakuje Jemu tych zalet, które ceni świat, to znaczy, że był haniebny i przemierzły w ich zdeprawowanym mniemaniu. Zdeprawowane człowieczeństwo doszło do tego, że podziwia wiele rzeczy, które dla doskonałych ludzi wydałyby się okropnymi, i do tego, że pogardza tym, co jest dobre i rzeczywiście wielkie. Naród żydowski oczekiwał na obiecanego Zbawiciela i Wyzwoliciela, lecz patrzył z upadłego punktu widzenia. Żydzi myśleli o potężnym wojowniku, który grabieżą i rzezią zgromadzi wielką armię, cielesną bronią podbije świat i w ten sposób wyzwoli ich od okolicznych wrogów. Przeoczyli fakt, iż ich Zbawiciel najpierw musi pokonać śmierć, zanim będzie mógł podbić sobie wszystkie rzeczy, tak aby Jego królestwo mogło być królestwem wiecznym.

    Gdy Jezus i kilku pokornych uczniów chodziło po Palestynie głosząc o bliskim "królestwie" i Jezusie jako królu, a wszystkie oczy były zwrócone na Niego, ogół pospólstwa pogardzał Nim. Jak większość Jego naśladowców, był On człowiekiem młodym. Nie miał armii i pieniędzy na jej zgromadzenie, i nie miał też żadnych wpływów wśród wielkich. A gdy powiedział: "miłujcie nieprzyjacioły wasze, dobrze czyńcie tym, którzy was prześladują", "nie skarbcie sobie skarbów na ziemi" i "jeśli łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go" - doszli do wniosku, że ktoś taki jest najmniej podobnym do długo oczekiwanego WYZWOLICIELA.

    Czystość, miłość i uprzejmość, połączone ze stanowczością i nieustraszonością, znamionowały oblicze naszego Pana, poświadczające Jego bezgrzeszność, jaka, być może, dla ich zdeprawowanego, pozbawionego zasad moralnych upodobania, była dowodem zniewieściałości. Oni woleliby raczej podziwiać głęboko zakorzenione oznaki grzechu, okrucieństwa, samowoli wraz ze słowami gniewu i nienawiści, połączonymi z przechwałkami i groźbami pod adresem nieprzyjaciół.

    Tak więc, gdy Go ujrzeli, Jego oblicze było haniebne wśród ludzi, a jego postać wśród synów ludzkich. Ostatnie zdanie wyraża nasz pogląd na znaczenie tego wersetu i wydaje się, że doskonale harmonizuje z następującym po nim kontekstem, jaki obecnie rozważymy. Iz. 53:2-12 (cytujemy z tłumaczenia Douay, które zawiera kilka dobrych przekładów, dodając nasze komentarze):

    Iz. 53:2: "I wyrośnie jako latorostka przed nim, a jako korzeń z ziemi suchej" [Jego wygląd i otoczenie wydawały się nieprzychylne; nie był podobny do króla].

    "Nie mając piękna ani urody i widzieliśmy go, ale nic nie było widać, czemubyśmy go żądać mieli" [Nie znaleźliśmy w Nim cech powszechnie odnajdywanych w ziemskich zwycięzcach i woleliśmy mieć wśród nas rozbójnika i mordercę - Dz. Ap. 3:14].

LUDZIE WZGARDZILI JEZUSEM I UNIKALI GO

    Werset 3: "Wzgardzony i najnędzniejszy [unikany] z ludzi, człowiek smutku, zaznajomiony z niemocą; a jego wygląd był jakby ukrywającego się i wzgardzonego [jako ktoś chowający twarz przed nami - tł. Younga], dlatego nie ceniliśmy go".

    Zmęczenie Jezusa, smutek, płacz itp. ludzie tłumaczyli sobie jako wynikające ze słabości, zamiast tak jak to było rzeczywiście: jako wynikające z doskonałości organizmu, pozwalającej naszemu Panu współczuć z cierpiącymi wokół Niego i przynosić im ulgę ze stratą dla siebie. Im bardziej doskonały organizm, tym bardziej współczujący, im subtelniejsza jego jakość, tym bardziej odczuwa ból i tym łatwiej go zranić. Wy, którzy nigdy nie przeżyliście skrajnego ubóstwa, lecz macie wokół siebie rzeczy wygodne i czyste, gdybyście zobaczyli, jak żyje większość rodzaju ludzkiego, spotkalibyście się z taką nędzą, brudem i podłością, że uważalibyście, iż w takich warunkach śmierć byłaby o wiele lepsza, niż życie. Mimo to znajdziecie tam mężczyzn, kobiety i dzieci, którzy są przyzwyczajeni do takich warunków, potrafią śmiać się, śpiewać i być wesołymi - nawet tam. Powodem jest to, że ich odczucia i upodobania są pospolitsze niż wasze, i dlatego mogą ignorować wiele rzeczy, które zrobiłyby na was odrażające wrażenie.

    Pomyślmy zatem, jakim musiał wydawać się świat doskonałemu człowiekowi Jezusowi, gdy widział ludzi nurzających się w grzechu, niedoli, chorobie i śmierci. Pan rzeczywiście przeżywał smutek, lecz wynikał on ze współczucia związanego z naszymi smutkami, które wywierały głębokie wrażenie na Jego doskonałych uczuciach. W swym współczuciu i miłości udzielał ze swojej żywotności wielu wzdychającym i umierającym wokół Niego. Jezus jako doskonały człowiek miał obfitość współczucia, dlatego ciągle leczył tych, którzy do Niego przychodzili, choć za każdym razem doznawał uczucia ich słabości, podczas gdy oni byli wzmacniani ii ożywiani Jego siłą.

    Widocznie niewielu zauważyło, iż jest to nauka zawarta w biblijnych opisach licznych cudów Jezusa. Poniżej przytaczamy kilka przykładów. Pewna niewiasta, która chorowała przez wiele lat, dotknęła szat Jezusa i została uleczona. Mar. 5:30 mówi o Jezusie, iż "sam w sobie poznał, że z niego moc wyszła". Łuk. 8:43-46 i 6:19 podaje, że "wszystek lud szukał jakoby się go dotknąć; albowiem moc wychodziła z niego i uzdrawiała wszystkich". Mat. 8:17 zawiera takie samo świadectwo: że Jezus lecząc chorych wypełniał proroctwo Izajasza (53:12), które obecnie rozważamy - "On niemoce nasze wziął na się, a choroby nasze nosił".

    Cóż więc dziwnego w tym, że o takim człowieku jest powiedziane, że był człowiekiem smutku, oswojonym z cierpieniem? Nigdy nie zapominajmy, że jeśli smutek i ból pozostawiały ślad na tej szlachetnej twarzy i postaci, nie było to wynikiem jego własnej słabości. Nie dlatego, że ból, choroby i śmierć trzymały Go w swym uścisku, lecz dlatego, że trzymały nasz rodzaj, a On, pełen miłości i współczucia, nosił ciężary drugich. O, jakże dalekimi jesteśmy od takiej doskonałej, bezkresnej miłości! Kiedy porównujemy siebie z takim doskonałym wzorem, możemy uświadomić sobie jak bardzo nasz rodzaj oddalił się od tego wzoru przez nieposłuszeństwo Adama. Nic dziwnego, że tęsknimy do przywrócenia ludzkości do takiego poziomu, w którym każdy będzie miłował bliźniego swego jak siebie samego i jeśli to będzie konieczne z zadowoleniem wszyscy będą dzielili wzajemne niedole. Lecz wtedy nie będzie to konieczne, ponieważ po usunięciu grzechu i jego wszystkich skutków, usunięta zostanie także kara (ból, choroby i śmierć) ponoszona za grzech.

"NOSIŁ NASZE SMUTKI"

    Iz. 53:4 (kontynuacja przekładu Douay, kursywa dodana): " Zaiste On niemoce nasze nosił i nasze smutki nosił; a myśmy myśleli o Nim jak gdyby był TRĘDOWATY, jako ktoś uderzony przez Boga i utrapiony".

    Trąd w Piśmie Świętym jest symbolem grzechu. Chodzi tutaj o to, że ludzie uważali Jezusa za kogoś skażonego grzechem, nie dostrzegając, iż On nosił naszą karę za grzech. Sądzili, iż został uderzony przez Boga, ukarany, i nie rozumieli, iż nie było w Nim niczego do karania, i że On z własnej woli wziął nasze słabości.

    Wersety 5,6: "Lecz on został zraniony za występki nasze, starty za grzechy nasze; kaźń pokoju naszego była nad nim, a sinością jego jesteśmy uzdrowieni. Wszyscyśmy jako owce zbłądzili, każdy na drogę swą obróciliśmy się: a Pan włożył nań [dobrowolnego zastępcy w noszeniu naszych ciężarów] nieprawość WSZYSTKICH NAS" ["Jehowa sprawił, by wymierzono mu karę za NAS WSZYSTKICH" - przekład Younga].

    Werset 7: "Został ofiarowany, ponieważ to było jego własną wolą, i nie otworzył ust swoich: jako owca prowadzony będzie na rzeź i będzie niemy jako baranek przed tym, który go strzyże, a nie otworzy ust swoich [nie będzie się opierał]".

    Werset 8: "Został zabrany z ucisku i z sądu [niegodziwości]: kto opowie jego pokoleniu? ponieważ [dlaczego] odcięty jest z ziemi żywych: za przestępstwa ludu mego uderzyłem go" [Jego śmierć miała wydać się tak haniebną, iż niewielu mogło zdać sobie sprawę z tego, że On sprawiedliwy cierpiał za niesprawiedliwych].

    Wersety 9,10: "I da [siebie] niepobożnym na swoje pogrzebanie i [będzie z] bogatym na [w] swą śmierć; ponieważ [chociaż] nieprawości nie uczynił, ani zdrady nie znaleziono w ustach jego. A Panu [Jehowie] upodobało się dotknąć go niemocą; [ponieważ] jeśli położy swoje życie za grzech, ujrzy długowieczne nasienie, a wola Pana [Jehowy] będzie szczęściła się w jego ręku".

    Cel Jego był dwojaki. Pragnął wykonać wolę Ojca, a jako przyszły "Ojciec wieczności" pragnął przywrócić do życia wielu synów w odrodzeniu, doprowadzając ich do wolności, doskonałości i czci.

    Werset 11: "Ponieważ jego dusza pracowała, on ujrzy [dobre rezultaty swej ofiary] i będzie napełniony
[zadowolony]: znajomością swoją ten mój sprawiedliwy sługa usprawiedliwi wielu i [gdy] będzie
nosił ich nieprawości".

    Werset 12: "Dlatego [z powodu jego wierności i ofiary] udzielę [dam] jemu bardzo wiele [dziedzictwa]".
Pan staje się jedynym spadkobiercą dziedzictwa każdego, kogo odkupił swoją własną drogocenną krwią - bardzo wielu, wszystkich ludzi.

"Aby dzielił łupy mocarzy"

    Ów książę, mocarz tego świata otrzymał od ludzkości wiele łupów, pozostawiając ją ogołoconą. Lecz wielki Wyzwoliciel nie tylko zwiąże mocarza, ale i złupi jego dom (Mat. 12:29), a w czasie panowania rozdzieli lub rozda łupy ludziom, tak że przy jego końcu ludzie będą bardzo bogaci w chwałę, cześć i panowanie nad ziemią, jak na początku. Będzie mógł dokonać tego wszystkiego:

    "PONIEWAŻ wylał na śmierć duszę swoją i policzony [uznany] został z przestępcami: i poniósł grzechy wielu, a za grzeszników się modlił [wstawiał]".

IZAJ. 53 UCZY, ŻE JEZUS ZOSTAŁ STARTY ZA INNYCH

    Dochodzimy zatem do wniosku, że właśnie to proroctwo - jakie niektóre osoby uważają za nauczające, iż Jezus miał niezdarny, zniekształcony i odrażający wygląd, bardziej niż jakikolwiek inny człowiek - uczy o czymś wprost przeciwnym, a mianowicie, że Jego doskonałość była nędzna w oczach zdeprawowanych ludzi, że wszelkie troski, smutek czy ból, jakie znaczyły tę doskonałą cudowną twarz, były przyjętym przez Niego samego ciężarem naszych ułomności i grzechu.

    A jeśli przypomnimy sobie różne uboczne wydarzenia związane z Jego służbą wzmiankowane przez Apostołów (często jak gdyby na gorąco), wspierają one ich świadectwa potwierdzające fakt, iż był On doskonałym człowiekiem, daleko przewyższającym tych, którzy byli wokół Niego. W dzieciństwie był cudownym dzieckiem, którego pytania i odpowiedzi zadziwiały doktorów Zakonu. Jako nauczyciel publiczny nigdy nie miał równego sobie wśród ludzi. Czy jakiś inny nauczyciel kiedykolwiek sprawił, że pięć tysięcy ludzi pozostawiło swe zajęcia i zapominając o jedzeniu oraz ludzkich wygodach chodziło za nim po pustkowiu przez trzy dni, dziwiąc się łaskawości słów, jakie wychodziły z ust Jego? (Mat. 14:13 i 15:30-32).

    Przypomnijmy sobie świadectwo Jego wrogów, gdy wrócili, aby zdać sprawę: "Nigdy tak nie mówił człowiek jako ten człowiek" (Jan 7:46). Zwróćmy uwagę na mądrość Jego odpowiedzi, gdy próbowano Go usidlić na podstawie Jego słów (Mat. 22:20-22; 21:24-27). Przypomnijmy sobie ich spostrzeżenie: "skądże temu ta mądrość?" (Mat. 13: 54). Pamiętajmy też o wzniosłości Jego nauk: choć i w innych czasach byli wielcy nauczyciele, także wśród pogan ludzie uczący moralności i wzniosłych ideałów, jednak nigdy wcześniej nie słyszano tak doskonałych nauk, jak nauki Jezusa.

    Moralności, która uczy o prawdzie i sprawiedliwości, dotrzymywaniu przymierzy i posłuszeństwie prawu nauczano przez cały wiek żydowski; uczono także, że "będziesz miłował bliźniego swego, a nienawidził nieprzyjaciela twego", lecz nikt nigdy nie posunął się tak daleko, by powiedzieć "miłujcie nieprzyjaciół waszych, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, i módlcie się za tych, którzy wam złość wyrządzają i prześladują was". "Jeśli łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go; jeśli pragnie, napój go". Inni mówili: "Nie będziesz zabijał", lecz nikt wcześniej nie uczył, że nienawidzenie brata bez przyczyny jest w pewnym stopniu morderstwem. Przy całej swej cichości i delikatności uczył ich jako moc mający, nie jak nauczeni w Piśmie.

    Fizyczny wygląd Jezusa na pewno nie był mniej doskonały i piękny, niż Jego zalety umysłowe. Ukoronowany chwałą i czcią ludzkiej natury, z powodu swej doskonałości był królem wśród ludzi, którego samo spojrzenie - spokojne i życzliwe - wywierało pełne czci wrażenie na tych, którzy byli wokół Niego.

"OTO CZŁOWIEK"

    Przypomnijmy sobie jak żołnierze, którzy przyszli Go pojmać w ogrodzie Getsemane, zauważyli zupełny brak strachu z powodu ich zamiaru aresztowania Go, co odebrało im odwagę do tego stopnia, że cofnęli się, prawdopodobnie potykając się wzajemnie o siebie (Jan 18:6). Tak samo stało się z inną grupą wysłaną w celu pojmania Go, która wróciła bez Niego (Jan 7:30, 32, 44-46).

    Gdy Piłat był nagabywany przez żydowski motłoch, kierowany i podjudzany przez kapłanów, krzyczący "Ukrzyżuj go", próbował różnych sposobów przywrócenia porządku i jednocześnie uratowania niewinnego. W ostateczności wyprowadził samego Jezusa przed ludzi i powiedział: "Oto człowiek", jak gdyby był przekonany, że Jego wspaniałe oblicze i postawa ujmie serca tłumu. Jakby chciał powiedzieć: "Czy to jest człowiek, którego bylibyście gotowi ukrzyżować? Jeśli tak, niech Jego krew spadnie na was". Możemy też być przekonani, że tylko zaślepienie przez boga tego świata - księcia ciemności - mogło powstrzymać ich od uświadomienia sobie, iż jest On "wszystek pożądany", "najpiękniejszy między tysiącami".

JEZUS NIE CHCIAŁ POTWIERDZAĆ SWEJ WYŻSZOŚCI

    Nawet wtedy, gdyby Jezus chciał przemówić i zganić ich grzech, tłum niewątpliwie byłby powiedział, że: "Nigdy tak nie mówił człowiek jako ten człowiek" i być może znowu, jak poprzednio, chcieliby "wziąć go siłą i uczynić królem". Lecz Jego celem nie było oczyszczanie siebie i potwierdzanie swej niewinności, lecz cierpieć i umrzeć, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby przyprowadzić nas do Boga; dlatego nie uczynił niczego, co kolidowałoby z Jego ofiarą. "Nie odpowiedział mu i na jedno słowo" (Mat. 27:12-14). Wolał raczej oddać siebie na okup za wszystkich, aby o tym świadczono we właściwym czasie (1 Tym. 2:6).

    Spójrzmy na doskonałego człowieka Jezusa i pomyślmy, że dzięki Jego okupowi ludzkość ma być odkupiona z obecnego upadłego stanu degradacji i śmierci i znowu będzie mogła odzyskać doskonałość przez "baranka Bożego, który gładzi grzechy świata".

    Jeśli taka będzie chwała ludzkości - mało mniejsza od aniołów - jaka musi być chwała tego wielkiego wyniesienia, jakiego dostąpił Jezus w nagrodę za swoje posłuszeństwo - Boska natura, "daleko wyższa od anielskiej".

    Na zakończenie tego tematu pragniemy przedstawić inne tłumaczenie Iz. 53. Przekładu tego dokonał Żyd o nazwisku Leeser i ów angielski przekład został przyjęty przez ten naród. Jest on jasny i przekonujący, a jednak fakt ten wydaje się dziwny, gdyż w jego wyraźnym opisie Żydów nie może dostrzec życia naszego Pana Jezusa Chrystusa.

PRZEKŁAD LEESERA IZAJ. 53

(Słowa w nawiasach są takie jak w tłumaczeniu; kursywa i duże litery zostały dodane przez nas).

    Wersety 1-3: "Któż uwierzyłby kazaniu naszemu? a ramię Pańskie - komu zostało objawione? Tak, wyrósł jak latorostka przed nim i jak korzeń z ziemi suchej: nie miał kształtu ani urody, tak byśmy na niego patrzyli; ani oblicza, tak żebyśmy go pragnęli. Ludzie Nim pogardzali i unikali; człowiek bólów i zapoznany z chorobą; gardzono Nim jako tym, który schował swoją twarz przed nami, i nie poważaliśmy go.

    Wersety 4,5: "Lecz NASZE choroby sam tylko poniósł i dźwigał NASZE bóle; podczas gdy my
naprawdę uważaliśmy go za zranionego, ubitego przez Boga i utrapionego. A on został zraniony z powodu NASZYCH grzechów, pobity z powodu NASZYCH występków: kara NASZEGO pokoju była na nim; a przez jego rany my zostaliśmy uleczeni.

    Wersety 6,7: "Wszyscy jak owce pobłądziliśmy; każdy obrócił się w swoją stronę; a PAN pozwolił, aby na niego spadła WINA NAS WSZYSTKICH. Był uciśniony, także wyszydzany, a jednak nie otworzył ust swoich; jako baranek prowadzony na rzeź i jak owca niema przed strzygącym ją; nie otworzył ust swoich.

    Wersety 8-10: "Przez ucisk i przez sądową karę został zabrany; ale jego pokolenie - któż wypowie, że został odcięty z ziemi życia, (by za przestępstwa mego ludu spadła na niego kara? Pozwolił, by jego grób był z niepobożnymi i z (bezbożnymi) bogatymi przy śmierci jego: choć gwałtu nie uczynił i nie było zdrady w ustach jego. Ale PANU upodobało się zgnębić go przez chorobę: gdy (teraz) jego dusza przyniesie ofiarę za przestępstwa, wtedy ujrzy (swe) nasienie żyjące przez wiele dni, a przyjemność PANA będzie szczęściła się w jego ręku.

    Wersety: 11,12: "(Uwolniony) od ucisku swej duszy ujrzy (dobro) i będzie nasycony: przez znajomość swoją mój sprawiedliwy sługa doprowadzi do sprawiedliwości wielu, gdy sam poniesie ich nieprawości. Dlatego wydzielę mu (dział z wieloma i z mocnymi będzie dzielił łupy; ponieważ wylał na śmierć duszę swoją i policzony został z grzesznikami: gdy nosił grzech wielu: i DLA grzeszników dozwolił, by spotkało go (zło)". -Leeser.

SB ’95,26-30.

Wróć do Archiwum