PO ŚMIERCI SĄD
"A jako postanowiono ludziom, raz umrzeć, a potem będzie sąd: Tak i Chrystus, raz będąc ofiarowany na zgładzenie wielu grzechów, drugi raz się bez grzechu okaże tym, którzy go oczekują ku zbawieniu" (Żyd. 9:27,28).
NASZ tekst od dawna jest błędnie rozumiany; dla większości chrześcijan oznacza on: Strzeżcie się pójścia w chwili śmierci na wieczne męki i strzeżcie się dnia sądu ostatecznego. Nakazuje ludzkości trząść się na samą myśl odizolowania od Boga czekającego wszystkich, którzy w tym życiu nie dostąpili pokoju z Bogiem w Chrystusie. Całkowicie zgadzamy się z tym, że Pismo Święte rzeczywiście uczy o sprawiedliwej zapłacie, albo teraz albo w życiu przyszłym, dla "duszy każdego człowieka, który złość popełnia" (Rzym. 2:9; Mat. 12:36; 1 Tym. 5:24). Zgadzamy się, że nikt nie może bezkarnie gwałcić jakiegokolwiek Boskiego prawa, że "cobykolwiek siał człowiek, to też żąć będzie" (Gal. 6:7), ale zupełnie odcinamy się od poglądu, by Boski stwórca od chwili stworzenia człowieka zaplanował okropne i niesprawiedliwe tortury, niewyobrażalne w swym bolesnym i ciągłym cierpieniu, do jakich w chwili śmierci większość ludzkości zostaje wtrącona i w jakich ma na wieki pozostać.
Ten błędny pogląd przywędrował do nas ze średniowiecza. Dziękujemy jednak Bogu, że oczy naszego zrozumienia stopniowo się otwierają, w wyniku czego umykają nauki mówiące o tym koszmarnym horrorze, jaki niegdyś nas zniewalał, a nasze umysły ujrzały bardziej trzeźwy obraz Wszechmocnego wraz z lepszym zrozumieniem Jego Słowa, które uczy, że karą za grzech jest śmierć - przerwanie życia - a ostateczną karą dla niepoprawnie złych będzie unicestwienie (Rzym. 6:23; Ps. 145:20; zob. naszą broszurę Piekło Biblii).
Błąd jest zwykle bardzo niekonsekwentny, tak jak i w tym przypadku: z jednej strony niektórzy na podstawie zacytowanego wersetu utrzymują, iż sąd wszystkich odbywa się natychmiast po śmierci i że nieopisane cierpienia wszystkich tych uznanych za niegodnych, tzn. niepobożnych, nieodrodzonych, rozpoczynają się zaraz potem i trwać będą przez całą wieczność bez jakiejkolwiek zmiany czy złagodzenia. Z drugiej strony jednak twierdzą, że w przyszłości będzie dzień sądu, w czasie drugiego adwentu Chrystusa i zmartwychwstania umarłych, na które wszyscy muszą oczekiwać, i że wtedy ci, którzy w chwili śmierci zostali już osądzeni jako niegodni, będą sprowadzeni z miejsca wiecznych mąk i ponownie osądzeni jako niegodni, po czym odesłani na te same beznadziejne wieczne męki.
Taki pogląd jest z pewnością bardzo nielogiczny, ponieważ jeśli ci wszyscy uznani za niegodnych są w chwili śmierci odsyłani na karanie w wiecznych mękach, dlaczego muszą być zachowani na przyszły dzień sądu? Nauka głosząca, że zaraz po śmierci wszyscy są odsyłani albo do niebiańskiej chwały albo na wieczne męki nie jest zgodna z Boskim świadectwem, które umiejscawia nagradzanie i karanie po przebudzeniu zmartwychwstania (Mat. 16:27; Łuk. 14:14; Obj. 11:18; 2 Piotra 2:9; Hiob 21:30).
Nie omawiamy obecnie naszego tekstu dokładnie. Najpierw po prostu analizujemy niektóre powszechnie panujące błędne poglądy odnośnie sądu, jak również pogląd biblijny co do czasu sądzenia kościoła i świata. Jakiż poświęcony, Duchem oświecony chrześcijanin nie uznaje faktu, iż znajduje się obecnie na próbie, by zadecydować czy zostanie lub czy nie zostanie uznany za godnego wiecznej Boskiej łaski i wiecznego życia? Prawdziwymi chrześcijanami stajemy się obecnie przez wiarę i przez poświęcenie, będąc na "próbie", jak ujmują to nasi przyjaciele metodyści. Czasem próby jest nasze ziemskie życie, w którym wypracowujemy własne zbawienie z bojaźnią i ze drżeniem (Fil. 2:12). Naszą próbą jest sprawdzenie wierności, szczerości, lojalności w zgodzie z przymierzem poświęcenia. Wspaniałe końcowe nagrody, po obudzeniu w zmartwychwstaniu podczas drugiego adwentu Chrystusa będą jedynie takimi, jakie usprawiedliwi nasza wierność w czasie próby ziemskiego życia.
SĄD ŚWIATA NALEŻY DO PRZYSZŁOŚCI
W Dz. Ap. 17:31 Apostoł wyraźnie wykazuje, że sąd świata należy do przyszłości. Potwierdza to pytając: "Azaż nie wiecie, iż święci będą sądzili świat?" (1 Kor. 6:2). Ponieważ wiek Ewangelii został przeznaczony na zadecydowanie, kto będzie członkiem Ciała Chrystusowego, by z Nim królować tysiąc lat (Obj. 20:4,6) i stanowić wybranych sędziów świata, a także by określić, kto będzie należał do pozostałych wybrańców - dla każdej myślącej osoby musi być bardzo oczywisty fakt, że sąd świata czy też dzień próby nie może nadejść przed zakończeniem sądu i próby wszystkich wybranych.
Charakter sądu, czyli próby wybranych w czasie obecnego wieku powinien ponadto być taką ilustracją tematu próby, czyli sądu, jaka raz na zawsze odrzuciłaby tak niemądry pogląd, jaki odziedziczyliśmy z średniowiecza, tzn. że dzień sądu świata będzie trwał 24 godziny, w czasie których Chrystus po prostu wyda wyrok na ludzkość, pomijając jakąkolwiek szansę procesu, najpierw w znaczeniu pouczenia i wypróbowania jej w znajomości prawdy, a następnie karania w celu naprawy.
Teksty Pisma Świętego bardzo jasno i logicznie dowodzą, że czasem próby, czyli sądu świata ma być dzień Tysiąclecia (o tysiącu lat) i że w czasie tego dnia powstanie Słońce Sprawiedliwości, które oświeci umysły całego świata wiedzą o Bogu, prawdzie i sprawiedliwości (1 Tym. 2:4-6; Mal. 4:2; Iz. 11:9; Jer. 31:34.
Wierzymy, że dla ogromnej większości ludzkości (wszystkich za wyjątkiem Jego prawdziwego ludu) sąd, czy próba nastąpi po śmierci - po prawnym zniesieniu śmierci Adamowej i połknięciu jej w zwycięstwie (1 Kor. 15:54), co jest dobrze przedstawione w naszej literaturze.
Argumenty Pawła znali ci, którzy byli zaznajomieni z typicznymi usługami przy przybytku. W ich ceremoniach co roku miało miejsce przypomnienie grzechów; co roku w dniu pojednania składano typiczną ofiarę, jaka w rzeczywistości nigdy nie usuwała grzechu, lecz była jedynie typem na prawdziwe dzieło, jakie później miało być dokonane przez Chrystusa. Krew kozłów i cielców nie mogła bowiem usunąć grzechu, były one jedynie figurami i ilustracjami prawdziwej ofiary - "Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata", "ku zgładzeniu grzechu przez ofiarowanie samego siebie".
POJEDNANIE POKAZANE W OBRAZACH
Bóg zarządził, aby cały proces pojednania za grzechy człowieka został pokazany w typach, czyli obrazach dla naszej nauki, by człowiek Boży był "dostatecznie wyćwiczony". I tak mieli oni świątnicę najświętszą jako reprezentację obecności Jehowy - samego nieba; a śmierć Chrystusa była co roku ilustrowana przez kapłanów używających zwierząt do przedstawienia siebie w śmierci. Gdy był zabijany cielec reprezentujący (będący "za") kapłana, przedstawiał on śmierć kapłana, który od tej chwili reprezentował Chrystusa jako "nowe stworzenie" i brał krew - dowód ofiarowania swego poprzedniego życia - ze sobą do świątnicy najświętszej, by przedstawić ją jako cenę okupu za grzechy ludu i w ten sposób uzyskać u Boga odpuszczenie grzechów ludu i Jego przyszłą łaskę.
Ale ponieważ ludzie ci byli w tych czynnościach typem na Chrystusa i Jego doskonałe dzieło, jakie musiało być pokazane; stąd zarządzenie, że jeśli kapłan nie ofiarował dokładnie odpowiedniej ofiary we właściwy sposób, miał umrzeć przy wtórej zasłonie i nie wejść do świątnicy najświętszej, w wyniku czego nie dokonałby pojednania za grzechy ludu i nie mógłby wyjść, aby go błogosławić. Ale jeśli wszystko zostało dokładnie wykonane, kapłan i jego ofiara były przyjmowane przez Jehowę, po czym następowało zmazanie grzechów i błogosławienie ludu. Będzie więc to zrozumiałe, że na tych ludzi, którzy w poświęcaniu i zabijaniu zwierząt ich reprezentujących od lat byli typem Chrystusa, po tej reprezentacyjnej śmierci przychodził sąd, czyli próba. Czy zostało to doskonale wykonane pod każdym względem? Jeśli tak, ich sąd miał być pomyślny, a oni mieli wyjść, aby typicznie znieść grzechy ludu i błogosławić go.
Tak jak w typie ustalono, aby ci ludzie (kapłani) umierali reprezentatywnie itd., TAK I Chrystus został raz ofiarowany - rzeczywiście umarł - by ponieść grzechy wielu; (jak pokazuje typ) było niezbędne, aby Jego ofiara została przyjęta w świątnicy najświętszej. Mamy dowody na to, że Chrystus mieszka w tej świątnicy najświętszej - doskonałym stanie duchowym - co jest dla nas potwierdzeniem, iż był przyjemną ofiarą i że w odpowiednim czasie wyjdzie z błogosławieństwami dla wszystkich, za których grzechy zapłacił cenę okupu - własne życie.
Powód Apostoła, aby przedstawić tę sprawę, jest oczywisty. Żydzi naśmiewali się z poglądu o Zbawicielu, który umarł nie wybawiając ich, ponieważ oczekiwali, iż Mesjasz będzie panował w wielkiej ziemskiej mocy i splendorze. Paweł wykazuje im, że Chrystus z konieczności musiał najpierw cierpieć, by kupić - odkupić - zanim będzie mógł zbawić i błogosławić i że wszystko to było pokazane w typach Zakonu. A jako postanowiono ludziom (waszemu kapłaństwu), najpierw umrzeć a potem wejść do świątnicy najświętszej itd., ZANIM mogło nastąpić błogosławienie, TAK RÓWNIEŻ jest z Chrystusem, którego wasz kapłan był tylko typem, czyli cieniem (Zobacz także broszurę Cienie Przybytku).
SB ’95,31-32; BS '92,69.