REMONT ŚWIĄTYNI

2 Król. 12:4-15; 2 Kron. 24:4-14

"Abyśmy nie opuszczali domu Boga naszego" (Neh. 10:39)

    ŚMIERĆ Ataliji, królowej uzurpatorki, nastąpiła wkrótce po pomazaniu i proklamowaniu królem jej wnuka Joaza na prawowitego następcę tronu Judy, jako ósmego króla Judzkiego. Joaz, nowy król, miał w tym czasie zaledwie osiem lat i dlatego znajdował się pod opieką wuja, najwyższego kapłana Jojady, który ukrywał i chronił go od dzieciństwa.

    Na wybór tego właśnie momentu na wyprowadzenie króla Joaza niewątpliwie miała wpływ sytuacja w sąsiednich dziesięciu pokoleniach królestwa Izraela. W tym ostatnim, z nakazu Pana na króla pomazany został Jehu, który miał zająć miejsce słabego i niegodziwego Achaba, ukarać podłą i bezbożną Izabelę, jego żonę, i w ten sposób usunąć z dziesięciopokoleniowego królestwa niegodziwych władców (których wpływ stale wydawał się zły w zależności od nadarzających się okazji). Z pewnością powodzenie Jehu zachęciło najwyższego kapłana Jojadę do obalenia dynastii uzurpującej władzę, córki Izabeli, i przywrócenia na tron linii Dawida. Co więcej, możemy słusznie przypuszczać, że tak jak Pan kierował pomazaniem Jehu na następcę Achaba, tak kierował pomazaniem Joaza, aby objął tron po Ataliji, a najwyższy kapłan był prowadzony w tej sprawie przez Pana, choć być może nie był tego świadomy.

    Sądzimy, że najwyższy kapłan Jojada wykorzystał koronację jako okazję do ogólnego zainteresowania się odrodzeniem prawdziwej religii i odpowiedniej opozycji wobec bałwochwalczego kultu Baala (wprowadzonego przez pseudokrólową). Natchniony, przez radę kapłana oraz okoliczności towarzyszące koronacji na dziedzińcu świątyni, lud przypomniał sobie o Jehowie jako o prawdziwym Bogu swej dawnej historii jako narodu pod Jego opieką. Zebrany lud osiągnął stan takiej gorliwości dla Pana, a przeciwko bałwochwalstwu, że tłumnie rzucił się na sąsiadującą świątynię Baala i zburzył ją, zabijając jej głównego urzędującego kapłana, łamiąc rzeźby itp.

    Tłumu nie należy za często, jeśli w ogóle, zachęcać, lecz w tym przypadku powinniśmy pamiętać, że w wyniku Boskiego zarządzenia takie postępowanie przeciwko bałwochwalstwu było bezpośrednio zalecane. Poza tym, lud był posłuszny poleceniu prawnie ustanowionego rządu Pana, znajdującego się w rękach Jego przedstawicieli - króla i kapłana, których rządzenie było przez długi czas nielegalnie tłumione, a teraz jedynie odzyskiwało właściwe sobie miejsce, obalając nielegalnego przeciwnika.

PROPOZYCJA REMONTU ŚWIĄTYNI

    Nowy rząd, korzystając z niedawno przebudzonej gorliwości religijnej ludu, zaproponował natychmiastowy remont świątyni i przywrócenie w niej służby spełnianej przez prawdziwych kapłanów Boga, którzy w czasie kultu Baala nie mogli poświęcać swego czasu i uwagi religijnej posłudze w świątyni ani nauczaniu ludu w sprawach Zakonu, ponieważ z powodu opozycji uzurpującego rządu oraz kierowaniu przychodów pochodzących od ludu dla wspierania kultu Baala, prawdziwi kapłani Boga i usługa w świątyni zostały zaniedbane i praktycznie nie istniały.

    Wszystko to miało się teraz zmienić. Rząd wydał polecenie zebrania niezbędnych środków:

    (1) Miał zostać wprowadzony podatek zalecany przez Zakon Mojżeszowy, pół sykla od głowy (2 Moj. 30:13);

    (2) "Pieniądze każdego z osobna według szacunku jego", prawdopodobnie dziesięciny - jedna dziesiąta wszystkich dochodów w roku;

    (3) "Pieniądze, które ktokolwiek dobrowolnie znosi" - dobrowolne składki poza tymi wymaganymi przez Zakon.

    Kapłani mieli zbierać pieniądze, każdy w swojej okolicy i od osób, które znał.

    Dobre intencje króla i najwyższego kapłana nie ziściły się, ponieważ piętnaście lat później, gdy król liczył już 23 lata, świątynia wciąż jeszcze nie była wyremontowana, o czym donosi nasz werset. Powodów możemy się jedynie domyślać, lecz wydaje się, że albo lud nie ufał kapłanom w kwestii pieniędzy, obawiając się, że wydadzą je na swoje potrzeby, a nie na świątynię, lub że wpłacone i ofiarowane pieniądze zostały w dużej mierze zużyte (być może całkiem właściwie) na utrzymanie kapłanów, ich rodzin itp. Tak czy inaczej, we wspomnianym czasie król wezwał najwyższego kapłana i podkapłanów do złożenia raportu, dlaczego polecenie wydane im piętnaście lat wcześniej nie zostało zrealizowane.

    Wynikiem tej narady było uzgodnienie przez kapłanów, że sprawa remontu powinna być zabrana z ich rąk i pozostawiona całkowicie w rękach Jojady, najwyższego kapłana. Ten ostatni znalazł sposób, dzięki któremu lud Izraela mógł dowiedzieć się, czy pieniądze przekazane przez nich na remont świątyni nie zostały zużyte na inne cele, gdyż przygotował dokładnie zamkniętą skrzynię z "dziurą w wieku jej", do której można było wrzucać składki na remont świątyni.

    Ten plan był bardzo skuteczny, a prace wokół świątyni posuwały się naprzód w rękach kompetentnych pracowników i wiernych nadzorców. Remont i jego koszty musiały być znaczne, ponieważ świątynia już wtedy liczyła 150 lat i przez długi czas nie była używana. Sądzi się, że wiele z jej kamieni zostało zabranych i wykorzystanych do budowy pobliskiej świątyni Baala. Wiersz 13 wzmiankuje jedynie, że pieniądze te nie zostały wydane na sprzęty świątynne, dopóki sama świątynia nie została całkowicie wyremontowana, ponieważ 2 Kron. 24:14 wskazuje, że ostatecznie ofiarowano wystarczająco dużo pieniędzy, by zabezpieczyć świątynne naczynia.

WYDARZENIA TRAKTOWANE JAKO ILUSTRACJE

    Powyższe wydarzenia są dla nas bardzo interesujące pod względem historycznym oraz jako ilustracja podobieństwa ludzkiej natury we wszystkich okresach i narodach. Zwróćmy jednak uwagę na to, jakie lekcje możemy wyciągnąć z tych doświadczeń cielesnego Izraela, korzystne dla nas jako duchowych Izraelitów.

    Jedną z tych lekcji jest to, że chociaż naszemu najwyższemu kapłanowi, naszemu Panu Jezusowi, możemy całkowicie w związku z całą pracą ufać, to jednak niektórzy podkapłani mają nieco mniej ducha samoofiarowania i mniej lub bardziej są skłonni do wykorzystywania dla swoich wygód i przyjemności środków, które w przeciwnym razie mogłyby być lepiej wykorzystane do naprawienia domu Bożego - prawdziwej świątyni, prawdziwego kościoła.

    Duchowa świątynia i jej doktryny, nadzieje, praktyki itp. zostały poważnie wypaczone podczas ciemnych wieków, w okresie długiego tryumfu grzechu, "tajemnicy nieprawości", "matki cudzołożnic". Ruch reformacji w szesnastym wieku był śmiały i odważny, obiecywał wielkie rzeczy w zakresie niezbędnych napraw w duchowej świątyni. Lecz niestety, kler protestancki wykorzystał środki i sposobności reformacji dla własnej osobistej korzyści. Uczyniono rzeczywiście sporo, zamieszanie wśród ludzi powstało znaczne i zebrano niemałe pieniądze. Jednak stosunkowo niewiele zrobiono w naprawieniu wiary, nadziei i miłości kościoła, prawdziwej świątyni - usunięto stosunkowo niewiele poważnych błędów.

    Lecz teraz, tak jak w tej lekcji, świątynia zostanie naprawiona - Najwyższy Kapłan wziął pełną odpowiedzialność za tę sprawę. Gdy lud Boży raz dostrzeże potrzebę naprawy i to, że może na Nim polegać, będzie się czuł zachęcony do uczynienia wszystkiego, co niezbędne, aby wykonać tę robotę. W pracy tej kler nominalnego chrześcijaństwa, który powinien być aktywny w służbie, jest pomijany - nasz Wielki Najwyższy Kapłan może tę pracę wykonać bez niego.

WIERNOŚĆ W SŁUŻBIE

    Inną lekcją, jakiej możemy się nauczyć, jest związek między wiernością Panu a służbą dla Pana. Gdy tylko lud Izraela poświęcił się Panu i to proporcjonalnie do stopnia poświęcenia, jego każde źródło dochodu chętnie współpracowało w odbudowywaniu sprawy Pańskiej. Podobnie z duchowymi Izraelitami: Proporcjonalnie do tego, jak w naszych sercach uświadamiamy sobie pełnię poświęcenia się Panu, wszystko co posiadamy podlega podobnej odpowiedzialności.

    Są słuszne podatki, czyli domaganie się naszego czasu, talentów, wpływu i środków składanych w służbie Panu, a poza tym każdy może dać coś dodatkowego, ponad obowiązek - ofiarę dobrowolną Panu, zależną od obfitości swojej miłości, zależną od gorliwości swego serca. Ta miłość - ta gorliwość i samoofiara jaka z niej wypływa - mierzy nasze oddanie się Panu. W ten sposób Pan ocenia wszystkich, którzy wymienili Jego imię i którzy przyznali się do pełnego poświęcenia Jemu. On mierzy ich miłość nie tylko dolarami i centami ofiarowanymi w Jego służbie, lecz także czasem, wpływem itp., jakie posiadają i gotowością, aby je użyć w Jego służbie, sprzeciwiając się szatanowi i wszystkim błędom, których on jest ojcem i autorem.

    Kolejna zgodność tej ilustracji wskazuje na pracę wspomnianą w naszej lekcji i wykonaną na rzecz świątyni. I tak każda praca, jaką możemy obecnie wykonywać jako duchowi Izraelici, i wszelkie jakie teraz możemy składać ofiary mają być dla kościoła, który jest świątynią Boga. Pracą obecnego wieku jest przygotowanie duchowej świątyni, pracą następnego wieku będzie błogosławienie przez nią, i uwielbione wtedy królewskie kapłaństwo, wszystkich rodzin ziemi. W harmonii z tą myślą (pod inną figurą) nasz Pan oznajmia: "Małżonka jego przygotowała się". Jej główne siły, czyli samoofiara, mają być oddawane na rzecz Kościoła, i jak oświadcza Apostoł: "póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej domownikom wiary".

    Proszę zauważyć, że nie wykorzystujemy tej lekcji jako okazji do proszenia o pieniądze. Bo chociaż nigdy nie prosimy, zdajemy sobie sprawę z tego, że dla ochotnego dawcy jest szczególne Pańskie błogosławieństwo, na co wskazuje dosłowne tłumaczenie: "Ochotnego dawcę Pan miłuje [greckie hilaros]" (2 Kor. 9:7). Bóg ocenia, miłuje, gdy dostrzega w nas takie zainteresowanie się Nim i Jego sprawą, że wszystko inne w porównaniu z nią staje się bezwartościowe, że nasze najlepsze talenty i wszelkie zdolności chętnie będziemy używać nie niechętnie, lecz serdecznie, radośnie w zjednoczeniu z Nim i pod Jego kierownictwem, według naszego najlepszego zrozumienia Jego woli, w służbie Jego prawdzie i Jego braciom.

SB ’95,76-78; BS '94,77.

Wróć do Archiwum