CHRZEŚCIJAŃSKI BIEG

PSALM 1:1-3

    PROROK DAWID w pierwszym Psalmie w znamienny sposób określił właściwe chrześcijańskie postępowanie, błogosławieństwa wynikające z niego i jego rezultat. W 1 wersecie prorok wyszczególnia trzy klasy, których lud Pański powinien się strzec - trzy klasy, z którymi, jeśli będzie mieć społeczność, będzie to ze szkodą dla niego: (1) niepobożni lub ściślej, niegodziwi (Leeser, Young), (2) grzesznicy i (3) naśmiewcy. "Błogosławiony mąż, który nie chodzi w radzie niepobożnych, a na drodze grzesznych nie stoi, i na stolicy naśmiewców nie siedzi".

    Stosując ten Psalm proroczo, powinniśmy odpowiednio określić, jakie klasy ludzi rozumie się przez niepobożnych, grzeszników i naśmiewców.

"NIEPOBOŻNI"

    Sądzimy, że w warunkach obecnego Wieku Ewangelii niepobożni nie mogą oznaczać morderców, złodziei, itp., ponieważ tacy, przynajmniej ogólnie, są omamieni i zaślepieni przez boga tego świata (2 Kor. 4:4), a zatem oni nigdy nie ujrzeli prawdziwego światła Ewangelii, i nie widząc go, nie mieli w związku z tym takiej odpowiedzialności, jaka słusznie napiętnowałaby ich jako niepobożnych z Boskiego punktu widzenia.

    "Niepobożnych" należy poszukiwać w Kościele i zgodnie z tą myślą nasz Pan w przypowieści, która dotyczy Kościoła i talentów udzielonych jego członkom, oświadcza w odniesieniu do tego, który otrzymał od Pana jeden talent, lecz zaniedbał go wykorzystać - "sługo zły i gnuśny" (Mat. 25:26). Wydaje się, że "niepobożni" tego wieku to ci, którzy skorzystali ze światła Boskiej łaski, przyszli do znajomości Prawdy, stali się uczestnikami Ducha Świętego, itd., i następnie, pomimo tych wszystkich łask i błogosławieństw i pomimo ich przymierza z Panem, że będą Jego sługami i położą swoje życie w Jego służbie, również je zaniedbali.

    Apostoł także wskazuje na pewną klasę w Kościele, jako na niepobożnych, mówiąc o nich, że "gdyby odpadli" niemożliwe byłoby, "aby się zaś odnowili ku pokucie" (Żyd. 6:6); „Boby im było lepiej, nie uznać drogi sprawiedliwości, niżeli poznawszy ją, odwrócić się od podanego im rozkazania świętego" (2 Piotra 2:21). Ta sama klasa jest ponownie opisana jako ci, którzy grzeszą z całą świadomością po otrzymaniu znajomości Prawdy i dla których, wskutek tego, nie ma już żadnego udziału w ofierze za grzechy ani nadziei w przyszłym wieku (Żyd. 10:26-29).

    Krótko mówiąc, wydaje się, że klasę niepobożnych w obecnym wieku, z Boskiego punktu widzenia, stanowią ci w nominalnym kościele, którzy otrzymali wyraźne światło i wiedzę dotyczącą Boskiego planu, a którzy albo zgrzeszyli dobrowolnie przez odwrócenie się od życia w sprawiedliwości do życia w rozmyślnych grzechach, albo odrzucili drogocenną krew Chrystusa i pojednanie uczynione za nich przez tę krew lub wyrzekli się swego udziału w ofierze za grzech "i krew przymierza [ofiarniczego] przez którą był poświęcony, za pospolitą miał" (Żyd. 10:26-29).

    Zatem, jeśli znaleźliśmy klasę nazwaną "niepobożni", rozważmy co może oznaczać zalecenie, że błogosławieni Pańscy nie powinni chodzić w radzie tych niepobożnych ludzi - nie powinni słuchać ich rad, sugestii, instrukcji, nie uznawać ich kierownictwa ani naśladować ich postępowania.

    Każdy mężczyzna i każda kobieta wywierają większy lub mniejszy wpływ, który zachęca drugich do postępowania ich drogą. I wszyscy, którzy odrzucają Okup lub udział Kościoła w ofierze za grzech, wszyscy, którzy zaprzeczają grzechowi pierworodnemu i wyrokowi śmierci, wydanemu z jego powodu, potrzebie naszego odkupienia z grzechu i śmierci - wszyscy, którzy tym sposobem zaprzeczają podstawie Ewangelii, powyżej opisani "niepobożni", wydaje się, że szczególnie usiłują zwieść umysły innych ludzi - starając się ich sprowadzić z właściwej drogi przez swoją złą radę.

    Jeśli oni nie mogą natychmiast wzmocnić swej czujności, to te osoby niezmiennie będą im proponowały: Pójdźcie na chwilę z nami, dotrzymajcie nam towarzystwa, a przekonacie się, że stopniowo zaczniecie wierzyć tak jak my, że my nie zostaliśmy kupieni za cenę, nawet przez drogocenną krew Chrystusa, że człowiek nie musiał być kupiony, że nie odpadł od doskonałości, że nie został zaprzedany grzechowi przez naszych pierwszych rodziców i, w związku z tym, nie potrzebował odkupienia w żadnym sensie tego słowa, dlatego Pismo Święte jest fałszywe i zwodnicze, czyniąc odkupienie ośrodkiem i mocą Ewangelii. Tak mówi i czyni wielu z tej klasy niepobożnych.

    Według ich fałszywej sugestii naszą jedyną potrzebą jest dobry i święty przykład. Oni są zaślepieni wobec faktu, że w całej przeszłości było wiele szlachetnych przykładów i że wiele jest dzisiaj przykładów sięgających daleko ponad przeciętną zdolność naturalnego człowieka, i że my potrzebowaliśmy czegoś zdecydowanie bardziej pomocnego i skutecznego niż przykład. Wydaje się, że oni nie dostrzegają faktu, iż przykład nigdy nie usprawiedliwiłby do życia kogoś, kto sprawiedliwie był skazany na śmierć. Wydaje się, że oni nie zdają sobie sprawy z tego, iż Bóg był sprawiedliwy w wydaniu wyroku przeciwko rodzajowi ludzkiemu i że On w żadnym wypadku nie mógł oczyścić winnego wskutek jakiegoś niesprawiedliwego procesu. Dlatego było potrzebne, aby okup, odpowiednia cena, został zapłacony, zanim zmartwychwstanie i pojednanie byłoby możliwe (Rzym. 3:26). Lecz oni mówią chodźcie z nami, według naszych rad, obserwujcie, i jak Apostoł nasuwa myśl, wielu pójdzie ich zgubnymi drogami, zapierając się Pana, który ich kupił (2 Piotra 2:1,2).

    Tym, którzy byliby z klasy nazwanej w naszym wersecie "błogosławieni" Pana, nie wolno postępować według rady tych "niepobożnych", lecz przeciwnie, powinni zdecydowanie stać po stronie Ewangelii odkupienia i nie szukać żadnej innej. Niechaj wszyscy, którzy pragną być błogosławieni przez Pana, zapamiętają tę radę, postępują zgodnie z nią i niech nie mają żadnej społeczności z "niepobożnymi" ani też w żadnym stopniu nie chodzą według ich rad.

"GRZESZNI"

    "Grzeszni" są wymienieni jako inna klasa, oddzielna i różna od "niepobożnych", i widocznie są oni klasą, której grzechy są o wiele mniej haniebne w Pańskich oczach. Tych grzesznych także powinniśmy szukać nie w świecie, lecz w Kościele. Ponieważ świat nie jest jeszcze na próbie, nie ma nic do zademonstrowania w zajęciu stanowiska przez któregokolwiek z jego obywateli.

    Powinniśmy rozumieć, że "grzeszni" z naszego wersetu to ci, którzy chociaż nie odrzucają przymierza i nie zapierają się Pana, który ich kupił, a tym samym nie są zupełnie odrzuceni od Boskiej łaski, niemniej jednak zawodzą w życiu zgodnym z warunkami swego przymierza, swego poświecenia. Zdaje się, że oni są grzesznikami przeciwko przymierzu, które zawarli - to są ci, którzy nie wypełniają przymierza samoofiary. Możliwe, że ta klasa obejmuje pewne jednostki, o których nasz Pan mówi, że "pieczołowanie świata tego i omamienie bogactw" (Mat. 13:22) powoduje, iż są grzesznikami przeciwko swemu przymierzu, jego gwałcicielami. Wierny lud Pański, który będzie "z tych błogosławionych" Pańskich i ostatecznie usłyszy Jego "Dobrze, sługo dobry", nie powinien przestawać z tymi gwałcicielami przymierza. Przestawanie z nimi mogłoby oznaczać traktowanie ich jak towarzyszy i interesowanie się ich planami i metodami. Niewątpliwie wszyscy ci, którzy by w taki sposób postępowali, prawdopodobnie staliby się uczestnikami ich ducha, nie dbaliby o swoje śluby poświęcenia, będąc przeciążeni ziemskimi troskami i ambicjami.

"NAŚMIEWCY"

    "Naśmiewcy" są kolejną, zupełnie inną klasą i mogą przedstawiać pewne jednostki, które nie są w Kościele, lecz mają większą lub mniejszą znajomość świętych rzeczy, odrzucają je jednak, mówiąc o nich lekceważąco i pogardliwie. Lud Pański nie ma wchodzić w bliskie związki z takimi ani czynić ich swymi towarzyszami i przyjaciółmi. Lud Boży nie może mieć społeczności z takimi osobami bez odniesienia szkody. Stąd, jeśli to jest możliwe, chrześcijanin powinien unikać tej klasy we wspólnych interesach, w towarzystwie, a szczególnie w małżeństwie. Każdy, kto mówiłby lekceważąco lub pogardliwie o naszym Niebiańskim Ojcu, naszym Panu Jezusie lub o tych "bardzo wielkich i kosztownych" rzeczach przedstawionych w obietnicach ludowi Pańskiemu, nie byłby niczym innym jak przeszkodą dla tych, którzy ostatecznie pragną usłyszeć od Pana "Dobrze, sługo dobry" i zyskać hojne wejście do Jego Królestwa. Dlatego ten, kto byłby błogosławionym Pana i kto osiągnąłby to, do czego został "powołany", powinien zważać na Pańskie instrukcje i unikać naśmiewców.

    To nie znaczy jednak, jak Apostoł wskazuje, że nie mamy mieć nic do czynienia ze światem, lecz tylko z świętymi, ponieważ w takim razie, jak on mówi, musielibyśmy wyjść z tego świata (1 Kor. 5:10), lecz to oznacza uznanie zasady, że zło jest zaraźliwe i że lud Pański powinien być bardzo ostrożny, aby unikać wszelkiego kontaktu z nim. Oni powinni się odłączyć i przyjść do Pana, do świętości, i starać się poddać siebie wpływowi świętych, prawdziwych i czystych dążeń, usankcjonowanych przez Boga (2 Kor. 6:14-18).

    Prorok daje do zrozumienia, że ci, którzy mają społeczność z naśmiewcami, z łamiącymi przymierze lub z niepobożnymi, którzy odrzucają drogocenną krew Chrystusa i ofiarnicze przymierze, nie mogą być błogosławieni przez Pana, ponieważ mają niewłaściwy stan serca. Dlatego, jak sugerują jego słowa, ci, którzy mają właściwy stan serca i mogą być błogosławieni przez Pana, bez trudu znajdą rzeczy o wiele lepsze, bardziej interesujące i o wiele bardziej pożyteczne niż społeczność z kimkolwiek z tych klas, "Ale w zakonie Pańskim jest kochanie jego, a w zakonie jego rozmyśla we dnie i w nocy" (w. 2).

OKREŚLENIE SPRAWIEDLIWEGO

    To nie oznacza ciągłego czytania Dziesięciu Przykazań ani rytuału zakonu Mojżeszowego, lecz dla chrześcijanina oznacza upodobanie w prawie sprawiedliwości, a to prawo w streszczeniu określa słowo "Miłość". Prawy chrześcijanin, który jako nowe stworzenie znajduje się obecnie w sferze niebiańskich błogosławieństw, a w przyszłości znajdzie się w niebiańskiej chwale, ciągle odkrywa i będzie odkrywał w wielkim prawie miłości rzeczy godne jego czasu i badań. Chrześcijanin taki stwierdza, że to prawo daje się zastosować w każdej zależności pomiędzy Niebiańskim Ojcem i nim samym. Dostrzega, że wszelkie jego postępowanie, jego każda służba na rzecz Boga, jako syna przyjętego do Boskiej rodziny, musi być wynikiem miłości. On też widzi, że miłość jest prawem, które musi panować nad jego całym postępowaniem wobec braci w Chrystusie i wobec wszystkich ludzi. Chrześcijanin znajduje w tym bogaty i zadowalający pokarm do rozmyślań w wolnym czasie, tak więc nie interesuje się domysłami ani krętactwami "naśmiewców" lub świeckimi sprawami, którymi są przeciążeni "grzeszni", czy też fałszywą ewangelią zajmującą uwagę "niepobożnych", którzy odrzucają Okup, itp.

    Chrześcijanin zauważa, że to prawo Boże obejmuje lub odnosi się do każdego zarysu Boskiego planu, dlatego jego rozmyślania i badania różnych gałęzi tego planu kierują jego myśli tu i tam, w zetknięciu się z "bardzo wielkimi i kosztownymi obietnicami", jakimi Bóg obdarzył tych, którzy Go miłują, zarówno w odniesieniu do obecnego życia jak i przyszłego. I im bardziej taka jest postawa chrześcijanina, tym bardziej jest błogosławiony przez Pana, a im bardziej jest błogosławiony przez Pana, tym pewniejsza będzie jego postawa i doświadczenie.

    Pan oświadcza przez proroka, że taki chrześcijanin "będzie jako drzewo nad strumieniem wód wsadzone", który zawsze będzie obficie odświeżony i nigdy nie zaniedba przynoszenia owoców Ducha, który w takich warunkach musi wzrastać i nadzwyczajnie zakwitnąć (w. 3, por. Izaj. 61:3). I jak jego owoce będą obfite, tak jego liście (nadzieje) będą wiecznie zielone. On może i będzie miał wiarę w Tego, który obiecał przyszłe błogosławieństwa, i którego bogactwa łaski z dnia na dzień on coraz bardziej ocenia.

    "Wszystko, cokolwiek czynić będzie, poszczęści mu się." Dosłownie to jest prawdą, chociaż, być może, nie w ten sposób, w jaki świat mógłby zapatrywać się na tę sprawę. Lecz, co takiego czyni dziecko Boże? Jakie są jego dążenia? Jaki jest cel jego życia? Bogactwo, sława, ziemskie zaszczyty? Nie, żadne z tych. Jego celem, tym co on czyni, do czego dąży, jest wysławianie Niebiańskiego Ojca, zarówno teraz, jak i wiecznie (w Jego Królestwie).

    W takim razie, jeśli chrześcijanin osiągnie swoje cele, wszystkie jego doświadczenia będą pomyślne i będą przynosić owoce. Cóż jemu może szkodzić, jeśli pod Boską opatrznością było mu dozwolone błądzić w podejmowaniu złej decyzji, dotyczącej jego przedsięwzięć finansowych, i tak zamiast ziemskiej pomyślności nastąpiła finansowa strata, jeśli ona przyniosła duchową korzyść? Dla tego błogosławionego człowieka owa strata była korzyścią i on dowiódł prawdziwości Boskiej obietnicy, że wszystkie rzeczy wspólnie działają dla jego dobra. Zgodnie z taką obietnicę, pod wpływem kierownictwa Boskiej mądrości w jego sprawach, takie doświadczenia, próby, trudności, ziemskie rozczarowania i niepowodzenia, właśnie jemu, pod Pańską opatrznością przynoszą najbogatsze błogosławieństwo w osiągnięciu miejsca w Królestwie, dla którego każda inna rzecz, korzyść, nadzieja i cel zostały poświęcone, a czy można brać pod uwagę coś innego niż korzyść? (Rzym. 8:28). Z pewnością, wszystko, co on czyni powiedzie mu się, nie z powodu jego własnej mądrości, nie z powodu nieomylności w zarządzaniu swoimi sprawami, lecz ponieważ jego nieomylny Pan kieruje nimi dla jego dobra.

    Jest to ta sama klasa błogosławionych, do których zwraca się nasz Pan, mówiąc "Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć będą, i prześladować was, i mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamiąc dla mnie" - może się okazać, że wasze sprawy układają się niepomyślnie i skutkiem tego może powstać wielka szkoda, lecz miejcie wiarę - "Radujcie się, i weselcie się; albowiem zapłata wasza obfita jest w niebiesiech". I jest to ta niebiańska nagroda, dla której zostaliście powołani, po którą rozpoczęliście biegi osiągnięcie której daleko obfitsze ponad wszystko, o co moglibyście prosić lub o czym myśleć (Mat. 5:11,12; Efez. 3:20).

SB ’98,57-59; BS '97,33.

Wróć do Archiwum