POCIECHA PISM

(Przedruk z Ter.Pr.'50,42)

    BIBLIA jest rzeczywiście "dobrą nowiną" w bardzo szerokim i głębokim znaczeniu. Jej posłannictwo jest "pociechą" nie tylko dla Syjonu, czyli poświęconego Kościoła, lecz i dla wszystkich płaczących. A gdy rozejrzymy się po świecie wzrokiem umysłowym, odniesiemy głębokie wrażenie, że znaczna większość ludzkości płacze, jak to określił Apostoł: "Wszystko stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje." Niewątpliwie niewielu jest takich, którzy są nasyceni, zadowoleni, którzy niczego nie opłakują i dlatego w obecnych warunkach są wyłączeni z udziału w obiecanym błogosławieństwie. Lecz oni stanowią wyjątek w regule. Niektórzy z nich są bogaci w dobra tego świata, nie odczuwają żadnych potrzeb i nie tracą czasu w swoich wysiłkach przyjemnego spędzania czasu. W tej samej klasie są jeszcze inni, którzy, chociaż nie są zamożni, czują się zupełnie zadowoleni ze swego statusu moralnego. Oni nie uważają siebie za grzeszników, nie zdają sobie sprawy ze swych codziennych niedoskonałości ani z potrzeby Zbawiciela, nie płaczą za niczym, a tym samym nie mogą być pocieszeni żadnymi pocieszającymi zapewnieniami, obietnicami i zabezpieczeniem, jakie Pan przygotował dla tych, którzy plączą. Tak dalece jak to dotyczy świata, Pańska usługa pociechy dla nich należy głównie do przyszłości. Radujemy się jednak, że na pewno przyjdzie czas, gdy wszyscy, którzy plączą, wszelkie "wzdychające stworzenie", wówczas poddane błogosławionemu wpływowi i warunkom Tysiącletniego Królestwa, doznają owej pociechy, którą Bóg przygotował w Chrystusie: balsam na każde utrapienie i każdą ranę oraz lekarstwo na każde nieszczęście, grzech i niedoskonałość. A ich przywilej korzystania z tych błogosławieństw w najpełniejszej mierze nastąpi przez oddanie się bez zastrzeżeń pod opiekę Dobrego Lekarza. Jednak biedna ludzkość, oślepiona i zwiedziona przez boga tego świata, co do charakteru i planu Jehowy, nie może ani dostrzec, ani usłyszeć i ocenić cudownych postanowień Bożych dla niej podjętych i z tego powodu nie może otrzymać tych błogosławieństw, tego ukojenia, "pociechy" teraz, lecz musi poczekać na ustanowienie Królestwa Bożego, związanie szatana i otworzenie jej oczu przez posmarowanie maścią Prawdy.

    Jednak dla Syjonu, poświęconego Kościoła, to pocieszenie jest teraz jego przywilejem i wszystkie dzieci Syjonu potrzebują tej pociechy. Przede wszystkim potrzebują tej pocieszającej wiadomości, że ich grzechy są przebaczone, że już dłużej nie są obcymi ani cudzoziemcami, lecz dziećmi Bożymi, współdziedzicami z Jezusem Chrystusem ich Panem, jeśli z Nim cierpią. Oni również potrzebują pocieszania zapewnieniami ze Słowa Pańskiego, że nasz Bóg jest pełen współczucia, "wielce litościwy" i że gdy komuś zdarzy się jakiś upadek, może być z niego uleczony, a nie zupełnie odrzucony. Gdyby dzieci Syjonu nie miały takiego pocieszenia, to one szybko zniechęciłyby się, wpadły w przygnębienie i osłabły na drodze. Dlatego Pan przygotował te pocieszające zapewnienia, wskazując im, że gdy On rozpoczął w nich to dobre dzieło, to pragnie je ukończyć, jeśli Jemu na to pozwolą i że do samego końca oni powinni trwać w Chrystusie przez wiarę w posłuszeństwie według swych najlepszych zdolności. Czy jest taki chrześcijanin, który by nie doznał tego ukojenia i pocieszenia, który by tego nie potrzebował i nie zdawałby sobie sprawy, że bez nich dawno byłby zgubiony? Pismo Święte wskazuje, że nasze pocieszenie pochodzi ze społeczności z Ojcem Niebiańskim i naszym Panem Jezusem. Bywamy pocieszani nie przez przypuszczenie, że Oni są nieświadomi naszych upadków i braków, że mają niski standard sprawiedliwości oraz grzeszną podstawę społeczności, lecz wprost przeciwnie do tego wszystkiego, Oni pocieszają nas zapewnieniem, że chociaż Bóg zna każdą naszą niedoskonałość, to jednak jest bardzo współczujący i miłosierny i że zapewniwszy w wielkiej ofierze na Kalwarii zupełne przebłaganie (zadośćuczynienie) za wszystkie nasze grzechy, On chętnie stosuje, na korzyść każdego ze swoich dzieci, pełną miarę bogactwa łaski potrzebnej do przykrycia i wyrównania za wszystkie nasze niezamierzone i nieaprobowane błędy i uchybienia. O, jakaż pociecha jest w tych słowach! Jakież ukojenie! Jakież wspaniałe przywileje społeczności z Ojcem i Synem!

    Pismo Święte zapewnia nas, że to pocieszenie otrzymujemy przez Ducha Świętego - że Duch Święty jest przewodem tej pociechy i dlatego jest nazwany Pocieszycielem (Jan 14:26). Ci, którzy mają Ducha Świętego mogą mieć pocieszenie, a ci, którzy go nie mają, nie mogą otrzymać tego pocieszenia, ukojenia. Jedynie wtedy, gdy otrzymujemy Ducha Pańskiego, umysł Pański, Jego usposobienie, jesteśmy w stanie zrozumieć i ocenić długość, szerokość, wysokość i głębokość Jego miłości, współczucia i troski o nas i w ten sposób możemy być przez niego pocieszani. Niemniej jednak to pocieszenie przez Ducha Świętego (przewodu Boskiej łaski) otrzymujemy z Pisma Świętego, ponieważ ono jest środkiem, czyli przewodem zastępczym, przez który wszelka znajomość Boskiej łaski i pociecha wynikająca z tej znajomości do nas dociera, co w języku Apostoła brzmi następująco: "Bo cokolwiek przedtem napisano, ku naszej nauce napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę Pism nadzieję mieli" (Rzym. 15:4). Chociaż to pocieszenie pochodzi od Ojca przez Syna, za pośrednictwem Ducha Świętego i jest udzielone przez Pismo Święte, to jednak jesteśmy poinformowani, że w wielkiej mierze udzielają go sobie wzajemnie członkowie Ciała Chrystusowego, jak to, na przykład, Apostoł oświadczył po opisaniu pewnych zarysów Boskiego planu o wyzwoleniu Kościoła i świata, mówiąc: "Przetoż pocieszajcie jedni drugich tymi słowy" (1 Tes. 4:18). Podobnie Apostoł mówi, że posłał Tymoteusza do zboru w Efezie, a następnie do zboru w Kolosach, aby on mógł pocieszyć ich serca. To, oczywiście, znaczy, że on skierował ich uwagę na wielkie i cenne obietnice Słowa Bożego, aby w ten sposób oni mogli z nich czerpać wszelkie obietnice w Duchu Świętym i być przez nie pocieszani, nie tylko w odniesieniu do obiecanych rzeczy, lecz z uwagi na miłujące współczucie i sympatię Tego, który je obiecał.

    Pisząc do Tesaloniczan, Apostoł mówi, że posłał Tymoteusza "aby was utwierdził i napominał [pocieszał] z strony wiary waszej. Aby się żaden nie poruszał [nie chwiał się] w tych uciskach; gdyż sami wiecie, żeśmy na to wystawieni. Albowiem gdyśmy byli u was, opowiadaliśmy wam, żeśmy mieli być uciśnieni, jakoż się też to stało, i wiecie o tym. Dlatego i ja nie mogąc tego dłużej znosić, posłałem go, abym się dowiedział o wierze waszej, by was snąć nie kusił ten, co kusi, a nie była daremna praca nasza" (1 Tes. 3:2-5). Tutaj ponownie mamy dowód, że pocieszenie znaczy i zawiera w sobie myśl utwierdzenia w wierze raz świętym podanej, że wszystkie okoliczności i warunki naszego przymierza powinny być wyraźnie zachowane w umyśle i że obietnice nagrody przy końcu wędrówki mają służyć pocieszeniu, wzmocnieniu i utwierdzeniu dzieci Syjonu, w ich wytrwałości w utrapieniach jako dobrzy żołnierze. To pocieszenie również pochodziło od Pana przez Ducha Świętego, za pośrednictwem Pawła i Tymoteusza. Apostoł w tym samym duchu mówi dalej "przetoż napominajcie [pocieszajcie] jedni drugich i budujcie jeden drugiego, jako i czynicie" (1 Tes. 5:11). Wszyscy z ludu Pańskiego powinni pamiętać, że proporcjonalnie do tego jakimi są ambasadorami Pana i Jego przedstawicielami, "pocieszanie wszystkich płaczących" będzie ich przywilejem nie tylko w przyszłym Królestwie Bożym, kiedy będą drzewami sprawiedliwości, których liście będą służyły ku uzdrowieniu narodów (Obj. 22:2), lecz także w obecnym życiu pocieszanie ma być ich służbą skierowaną do wszystkich płaczących w Syjonie - do całego ludu Pańskiego, do tych, którzy znajdują się w utrapieniu, w fizycznym lub umysłowym niepokoju. Oni także powinni pamiętać, że proporcjonalnie do tego jak są napełnieni tym duchem obecnie, ich przywilejem jest zawiązywanie ran tych, którzy mają skruszone serce, i pocieszanie płaczących. Nikt nie może mieć tego ducha pomocy, tego usposobienia pocieszania i wzmacniania oraz pouczania i budowania domowników wiary, jeżeli nie ma w znacznej mierze ducha Prawdy, ducha Pańskiego, ducha miłości. A proporcjonalnie do tego jak ktoś się stara rozwijać w sobie przywilej niesienia braterskiej pomocy w pocieszaniu, budowaniu i wzmacnianiu, tak duch miłości rozwija się i obfituje w jego własnym sercu, a tym sposobem, z dnia na dzień i z roku na rok, on będzie wykazywał coraz większe podobieństwo do Pana Jezusa, który jest Głową Ciała.

    Ostatecznie, mając na uwadze Pańską dobroć wobec swego ludu oraz metody, za pomocą których On pociesza ich przez Ducha Świętego, Pismo Św. i współbraci, zwrócimy uwagę na jedno z wyrażeń Apostoła odnoszące się do wielkiego pocieszenia i ukojenia, które Bóg zapewnił dla swego poświęconego i wiernego ludu, mówiąc: "Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia a Bóg wszelkiej pociechy, który nas cieszy w każdym ucisku naszym, abyśmy i my cieszyć mogli tych, którzy są w jakimkolwiek ucisku, tąż pociechą, którą my sami pocieszeni bywamy od Boga" (2 Kor. 1:3,4). Zatem wszystkie nasze lekcje i doświadczenia życiowe w połączeniu z próbami, trudnościami i utrapieniami, jeśli jesteśmy właściwie przez nie wyćwiczeni, powinny przynieść nam coraz większą miarę Pańskiego pocieszenia, przez łaskawe obietnice Jego Słowa i Ducha tego Słowa oraz powinny czynić nas coraz bardziej zdolnymi i skutecznymi przedstawicielami Pana, Jego Słowa i Jego Ducha w pocieszaniu tych, którzy przechodzą trudności.

SB ’98,74-75; BS '98,9.

Wróć do Archiwum