CHRYSTUS ... ŻYWOT NA JASNIĘ WYWIÓDŁ I NIEŚMIERTELNOŚĆ PRZEZ EWANGELIĘ"

MAR. 7:24-37

"A bez wiary nie można podobać się Bogu" (Żyd. 11:6).

    TA lekcja powinna być rozważana z punktu widzenia zmartwychwstania. Jest tu zawarta ważna myśl, szczególnie dla tych, których oczy zrozumienia zostały otwarte na realizację pewnych chwalebnych rzeczy Tysiącletniego Królestwa, których "wszystko stworzenie" pragnie i oczekuje. Ci, nie inni, mogą prawidłowo zrozumieć związek pomiędzy cudem naszego Pana i zmartwychwstaniem do życia w Wieku Tysiąclecia.

PRAWA ŻYCIOWE DLA ŚWIATA ZAPEWNIONE PRZEZ DROGOCENNĄ KREW

    Z tego punktu widzenia rozumiemy, że kiedy nasz Pan Jezus przyszedł na świat, aby umrzeć za człowieka, aby odkupić Adama i jego ród spod wyroku grzechu, czyli śmierci, to ponadto On dokonał dwóch ważnych dzieł. Dzieło odkupienia było podstawą, bez której nie byłoby żadnego rodzaju przyszłego życia. Dlatego codzienne kładzenie życia, aż ofiara została dokończona na Kalwarii, może być określone jako główne lub podstawowe dzieło dokonane przez naszego Pana. Bez odkupienia żadne inne korzyści nie byłyby dostępne dla nikogo, lecz na tej podstawie dwa inne dzieła mogły się rozwijać. Apostoł oświadcza, że Pan życie na jaśnię wywiódł i nieśmiertelność przez Ewangelię (2 Tym. 1:10). To znaczy, że żadna wyraźna ani określona nadzieja, w odniesieniu do życia wiecznego, nigdy przedtem nie była nikomu dana - nawet Żydom. Podczas gdy inne narody żyły bez Boga, nie mając żadnej nadziei, Żydzi mieli dostatek Boskiego objawienia do wzbudzenia nadziei zmartwychwstania. Chociaż tej filozofii - jak Bóg mógł być sprawiedliwy, a jednak uwolnić tych, których sprawiedliwie skazał na śmierć - nie mogli zrozumieć, ponieważ nie był na to czas i dlatego nie zostało jeszcze objawione.

    Chrystus wyprowadził ŻYCIE na światło przez wyjaśnienie tym, którzy mieli uszy ku słuchaniu, że On przyszedł na świat, "aby dać dusze swoją na okup za wielu" (Mar. 10:45). Ponadto Pan wyjaśnił, że nadejdzie czas, kiedy wszyscy w grobach usłyszą Jego głos kólewskiego autorytetu i obudzą się ze snu śmierci - wyjdą z wiezienia grobu. Nawet wówczas, gdy to mówił, ludzie mogli się dziwić, jaka będzie korzyść takiego uwolnienia z grobu, jeśli oni nadal będą poddani cierpieniom, bólom i opozycji demonów obecnego czasu. Nasz Pan wzmocnił świadectwa proroków, odnośnie Wieku Tysiąclecia, którzy głosili, że będzie to okres po wszechnych błogosławieństw i niczym nie będzie wolno szkodzić ani niszczyć w całym świętym Królestwie. Pan, przez różne cuda, których dokonał, pokazał jak to będzie możliwe, ponieważ On nie tylko głosił o Królestwie Bożym, nauczał swoich uczniów oczekiwać na nie, modlić się o jego nadejście, błogosławieństwo i moc, lecz przez różne cuda, których dokonywał, pokazał, że władze królestwa będą domionować wśród ludzi w celu ich błogosławienia.

    Pan uzdrawiał wszystkie rodzaje chorób i wypędzał demony, dając tym samym dowód, że w Boskim słusznym czasie On, jako ów Wielki Lekarz, będzie uzbrojony w dostateczną moc, która zupełnie ograniczy szatana i wszystkich upadłych aniołów, we wszelkich ich złych czynach w stosunku do ludzkości, i podźwignie biednych, ułomnych, niesłyszących, niewidomych i niemych z ich obecnego cierpienia. A ponadto, to doczesne uwolnienie, jakie Pan przyniósł tym, którzy przez wiarę przyjęli Jego łaskę, ilustrowało jeszcze większe błogosławieństwa, pracę i przywileje, jak np. otwieranie oczu zrozumienia, uleczenie z trądu grzechu, przywracanie zanikłych zdolności, jak również budzenie umarłych, żeby wszyscy mogli ujrzeć, usłyszeć i poznać sprawiedliwość, którą Bóg aprobuje i wieczne życie, które będzie jej nagrodą, aby wszyscy mogli otrzymać pomoc w wychodzeniu z obecnej niewoli grzechu, niedoskonałości itd., do pełnej wolności synów Bożych. W ten sposób Pan wywiódł życie - wieczne życie - na światło, do wiadomości tych, którzy słuchają Jego posłannictwa o Królestwie i wypływających z niego błogosławieństwach.

NIEŚMIERTELNOŚĆ TYLKO DLA MALUCZKIEGO STADKA

    Pan wywiódł na światło również NIEŚMIERTELNOŚĆ. Oprócz życia wiecznego dla świata, On otworzył drogę, dzięki której szczególna klasa Jego naśladowców może mieć udział w Jego chwale, czci i nieśmiertelności Boskiej natury. Ogólnie biorąc, świat nie był przygotowany na zrozumienie lub ocenienie tego. Przeciwnie, naturalne oko nie widziało ani ucho nie słyszało i na serce ludzkie nie wstąpiły rzeczy, które Bóg ma zarezerwowane dla tych, którzy są spłodzeni z Ducha Świętego i którzy czynią pewne swoje powołanie i wybór, aby współdziedziczyć z Panem w Królestwie.

    Służba i nauki naszego Pana mogą być właściwie ocenione tylko wtedy, kiedy są rozpatrywane z trzech punktów widzenia: (1) Jego własnej ofiary jako okupowej ceny za Adama i jego rodzaj, gdy sam składał swoje życie dzień po dniu, aż zawołał "Wykonało się"; (2) Jego ogólnych nauk - które we właściwym czasie będą zastosowane na rzecz całego świata - dotyczących rezultatu dzieła odkupienia, pojednania świata z Bogiem, całkowitego odpuszczenia grzechów świata, wielkiej próby, sądu, czyli sposobności, jaka nastanie dla świata w Królestwie, które Odkupiciel, jako pośrednik między Bogiem i człowiekiem, ustanowi w celu wyzwolenia ludzkości z niepomyślnych warunków wewnątrz i zewnątrz niej, i aby pomóc wszystkim, którzy pragną powrócić do harmonii ze Stworzycielem; (3) Powołania do szczególnego uczniostwa, do podążania wąską drogą, po ochrzczeniu chrztem śmierci, którym On był ochrzczony - i dzięki Boskiej łasce, przez to zarządzenie mogli być dostosowani i przygotowani do udziału w niebiańskim Królestwie - aby wraz z Chrystusem usiąść na tronie i uczestniczyć w udzielaniu wszystkich wspaniałych błogosławieństw Tysiąclecia wszystkim rodzinom na ziemi.

    Z tą myślą przystępujemy do lekcji, która jest przed nami. Jezus i Jego uczniowie, po nakarmieniu 5,000 słuchaczy i po burzowej nocy nad morzem Galilejskim, spędzili pewien czas w Kafarnaum. Tam nasz Pan wygłosił kazanie, w którym dał do zrozumienia, że Jego słuchacze mniej powinni myśleć o bochenkach chleba i rybach, które im dał, a bardziej powinni oceniać wyższe rzeczy. Oni powinni rozpoznać Pana jako Chleb Żywota, który zstąpił z nieba, powinni karmić się Jego słowami i tym sposobem osiągnąć wieczne życie. Jednak nie nadszedł jeszcze czas powszechnego udzielania tego wiecznego życia, to dzieło należy do Wieku Tysiąclecia. Pan poszukiwał głównie takich, którzy byli szczególnie zgłodniali i spragnieni sprawiedliwości. Do tej klasy należeli Apostołowie, których On w tym czasie przygotowywał do przyszłej pracy, jaką miał wykonać przez nich w nowej dyspensacji, która miała się rozpocząć w Pięćdziesiątnicę.

BOSKIE ŁASKI DLA JEGO POŚWIECONEGO LUDU

    Nasz Pan wraz z uczniami udał się w kierunku północnozachodnim, do granic kraju zwanego Tyrem i Sydonem, tak nazwanego z powodu sławnych miast o tych samych nazwach, które tam były usytuowane. Pan wówczas nie zapowiadał powszechnie swojej obecności tamtejszej ludności, ale społeczeństwo szybko się o tym dowiedziało, udowadniając, że wieść o Jego cudach i naukach rozeszła się po całej Palestynie. Chananejska niewiasta, Greczynka, była jedną z pierwszych osób, które dowiedziały się o Jego obecności i przyszła do Pana, płacząc i lamentując, po pomoc dla swej córki. Przy tej okazji nasz Pan zachował się zupełnie odmiennie, niż było Jego zwyczajem, niewątpliwie w celu udzielenia pewnej lekcji. Chociaż zazwyczaj natychmiast wysłuchiwał, współczuł i uzdrawiał, tym razem w ogóle nie zwracał uwagi na tę kobietę. Stosownie do opisu Mateusza, który nam mówi, że uczniowie przyszli do Pana ponaglając Go, aby ją odprawił: albo spełnił jej życzenie i odesłał ją, albo odrzucił jej prośbę i dał upoważnienie do wypędzenia jej.

    Ta biedna kobieta nie naprzykrzała się Panu w swojej sprawie, lecz w sprawie swej córki, która była opanowana przez demona, ducha nieczystego. O ile nam wiadomo, większość tych upadłych duchów, demonów, jest nieczysta, zdeprawowana, a ich wpływ na tych, których opanują jest nieczysty i szkodliwy. Czasami oni rzeczywiście pozorują czystość i słyszeliśmy o ich licznych próbach uosabiania świętych, nawet naszego Pana. Niemniej jednak wydaje się, że te złe duchy wykazują zupełną dążność w kierunku nieczystości myśli i postępowania oddziaływających na część z tych opętanych, a przez nich i na innych.

    Ostatecznie, w odpowiedzi na płacz kobiety i wymówki uczniów, nasz Pan przemówił, lecz zupełnie inaczej niż zazwyczaj. On jedynie dał do zrozumienia tej kobiecie, że Jego cuda i Jego służba nie były zamierzone dla świata w ogólności, lecz dla Boskiego ludu przymierza, dla Żydów. Pan postąpił zgodnie z ówczesnym żydowskim zwyczajem, wyrażając się o poganach jako o psach, a jednak złagodził tę sprawę i zamiast użyć słowa, które znaczyłoby obrzydliwe zwierzęta, jakie się roją na Wschodzie i żerują na ulicach, On użył innego słowa, oznaczającego małe lub ulubione pieski w rodzinie. Owa kobieta, silna w wierze w Pańską moc, była w stanie obrócić nieprzychylną wypowiedź na swoją korzyść i przekonywała, że jak szczenięta otrzymują okruchy ze stołu dzieci, tak ona, jako obca, mogłaby otrzymać niektóre z Pańskich łask, nie czyniąc żadnej szkody Żydom, do których służba naszego Pana była szczególnie skierowana i im świadczona.

BEZ WIARY NIE MOŻNA PODOBAĆ SIĘ BOGU

    To pokazuje żarliwość i wiarę tej niewiasty. Taki dowód wiary z pewnością był Panu przyjemny. Rzeczywiście, jako chrześcijanie w naszych własnych doświadczeniach możemy zauważyć, że wiele działań Pańskich wobec nas ma związek z rozwijaniem i próbowaniem naszej wiary. Pan ma dobre i łaskawe serce, mimo że źle mogliśmy Go rozumieć w przeszłości i mimo że Jego charakter i plan mógł być złośliwie i fałszywie przedstawiany przez przeciwnika. Niemożliwe jest przybliżenie się do Pana, z wyjątkiem, gdy okazujemy wiarę i ufność w Niego, w Jego dobroć, Jego moc, Jego mądrość i Jego miłość. Wszystkie rzeczy są możliwe, tylko wierz - jest to lekcja, której dzisiejszy duchowy Izraelita z konieczności i bezustannie musi się uczyć, jak Apostołowie w przeszłości modlili się: "Panie, przymnóż nam wiary." Zgodnie z tym byłoby dobrze, gdybyśmy się modlili i zawsze się starali przyjmować życiowe lekcje z tego punktu widzenia - jako nauki lub instrukcje w wierze. Nie lekceważymy przez to potrzeby posłuszeństwa Boskiemu Słowu, lecz uważamy, że gdziekolwiek istnieje wiara będą jej towarzyszyć uczynki i stosownie do niej one będą wielkie lub małe. Tak więc, im silniejsza nasza wiara, tym większa pewność, że nasze uczynki są pod Boskim kierownictwem. Nasz przewodni tekst dobrze mówi, że bez wiary nie można podobać się Bogu.

NAGRODZENIE WIARY PO PODDANIU PRÓBIE

    Pan, zwracając się do niej powiedział: "O niewiasto! wielka jest wiara twoja" (Mat. 15:28). Jej wiara była silna w miłości do córki, w jej wytrwałości i stałości, w pokorze, w uznawaniu spraw właśnie tak, jak Pan je uznawał, a nie według ogólnego zapatrywania Greków i pogan, a mianowicie, że Żydzi jedynie roszczą sobie pretensje, ale nie pozostawali w Boskiej łasce w większym stopniu, niż inne narody. Ta wiara była mocna w przezwyciężeniu wielkich przeszkód, nawet pozornej niechęci naszego Pana. Nie rozważalibyśmy zachowania się tej pogańskiej kobiety, gdyby w każdym znaczeniu tego słowa, nie było to wzorem dla Pańskiego poświęconego i oświeconego ludu. Siła wiary jest tym, co jedynie powinniśmy naśladować. Ponieważ dla nas, którzy staliśmy się Pańskim ludem, już nie obcymi, cudzoziemcami, psami, lecz dziećmi przyjętymi do rodziny Ojca i uznawanymi przez Pana za "braci", nie byłoby dłużej właściwe, abyśmy płakali, usilnie prosili, czy w jakiś sposób błagali o rzeczy, których Pan nie chce nam udzielić.

    Mistrz sam wykazał różnicę między tym, co mogą czynić poganie, a tym co my, jako Jego uczniowie, możemy czynić, mówiąc, że nasze prośby i modlitwy nie powinny być jedynie o chleb, który się psuje, gdyż takich rzeczy poganie szukają - tylko rzeczy ziemskich i to natarczywie, lecz wy szukajcie najpierw, głównie, Królestwa Bożego i sprawiedliwości, która jest właściwa temu Królestwu, a te wszystkie ziemskie rzeczy będą wam dodane w takiej mierze, w jakiej będzie to dla waszego najwyższego dobra. Dlatego nasze modlitwy, prośby i wołania do Pana, powinny być o świętość serca, o napełnienie się Jego Duchem, o duchowy pokarm, pokrzepienie i moc. A jeżeli chodzi o ziemskie rzeczy, Pan zna drogę, jaką obraliśmy i co byłoby dla nas najlepsze. Powinniśmy pozostawić to Jemu: On nie byłby zadowolony, gdyby widział nas naprzykrzających się Jemu, prosząc o rzeczy, których nam nie dał, ponieważ takie zachowanie nie byłoby przykładem wiary w Niego, lecz przeciwnie, przykładem zwątpienia, manifestacją strachu, że On o nas zapominał lub, że zlekceważył swoją obietnicę dania nam potrzebnych rzeczy.

    Nasz Pan poinformował tę niewiastę, że jej wiara okazana w tym, co powiedziała, była wystarczająca, że jej prośba została spełniona i że demon opuścił jej córkę. Wiara niewiasty była jeszcze dodatkowo okazana przez jej bezzwłoczne odejście. Ona bez zastrzeżeń przyjęła Pańskie słowo. Jeśli On był tym, kim twierdził, że jest i miał taką moc, że uwierzyła, to nie mógłby jej okłamać. Wydaje się, że obecnie wielu z ludu Pańskiego wykazuje niedostatek wiary pod tym względem, mając jej mniej niż ta uboga pogańska kobieta. Wielu z nich słyszy Słowo Boże zapewniające ich, że ci, którzy przychodzą do Niego mają odpuszczone swoje grzechy, lecz "małowierność" każe im wątpić i wciąż opłakiwać swoje grzechy prosząc o odpuszczenie, które, jak Pan ich zapewnił, zostałoby dokonane z chwilą przyjęcia przez nich tej obietnicy. Oni nie okazali wiary i proporcjonalnie do tego nie otrzymali błogosławieństwa pokoju i radości.

JEZUS UZDRAWIA GŁUCHONIEMEGO CZŁOWIEKA

    Jak podaje zapis, nasz Pan w tej krainie nie uczynił nic oprócz spełnienia prośby tej biednej kobiety i udzielenia duchowych lekcji z tym związanych, raczej dla uczniów niż dla niej, ponieważ nie mamy żadnej wzmianki o tym, że nasz Pan uczył ją lub kogokolwiek w najbliższej okolicy. Odchodząc stamtąd, nasz Pan udał się ku wschodowi, wzdłuż północnych granic Palestyny i przeprawiwszy się przez rzekę Jordan poszedł na południe w kierunku morza Galilejskiego. Mateusz mówi, że Pan zatrzymał się na górze i że wielki tłum przyniósł swoich chorych do Niego. Chromych, niewidomych, niemych, okaleczonych i wielu innych oni przyprowadzili do stóp Jezusa i Pan ich uleczył, a lud dziwił się i chwalił Boga Izraela.

    Nasza lekcja podaje jeden szczególny przykład spośród tego mnóstwa uleczonych. Przyprowadzono do Jezusa człowieka, który był zarówno głuchy, jak i niemy i leczenie, jakie Pan zastosował było szczególne. Pan go wziął prywatnie na bok, być może po to, aby wywrzeć na nim większe wrażenie. Ten człowiek nie słyszał i stąd Pan udzielił mu lekcji za pomocą znaków, dotykając jego języka i uszu, a następnie z westchnieniem spojrzał w kierunku nieba, jakby wskazując, że współczucie niebios zostało poruszone, aby pomóc człowiekowi i natychmiast nadeszło błogosławieństwo, a on został uzdrowiony. Możliwe, że był to pierwszy cud w tym regionie i, jak podaje Mateusz, prawdopodobnie to przyciągnęło wielki lud. Wydaje się, że zalecenie naszego Pana, aby nie mówili o tym, zostało zrozumiane nie jako rozkaz, lecz raczej jako sugestia, że On nie szukał rozgłosu. Niemniej jednak, kiedy okazano wiarę i biedni chorzy byli przed Panem, On nigdy im nie odmówił udzielenia błogosławieństwa. W ten sposób zostaliśmy pouczeni, że kiedy nadejdzie właściwy czas na błogosławienie wszystkich rodzin na ziemi, Pan nie odmówi błogosławieństwa nikomu. Wszyscy, którzy zapragną tego błogosławieństwa będą mogli wtedy otrzymać Jego łaskę.

BŁOGOSŁAWIONE SĄ NASZE OCZY I USZY ZROZUMIENIA

    Jako chrześcijanie, którzy w symbolicznym znaczeniu już powstaliśmy z Chrystusem, aby chodzić w nowości żywota, postępować Jego śladami, mamy oczy otwarte, uszy odetkane, języki rozwiązane, tak więc my nie tylko możemy dostrzegać i cieszyć się łaską Bożą, lecz możemy innym opowiadać o Jego dobroci i miłości. Tym, którym Pan udziela szczególnej wiedzy Prawdy w obecnym czasie, pod wieloma względami wydaje się, że to posłannictwo nie jest dla wszystkich, że powinniśmy być roztropni w naszych próbach udzielenia Prawdy i że niektóre z tych wielkich Pańskich błogosławieństw, które są dla nas niczym perły, nie są przeznaczone dla wszystkich, a więc że my nie powinniśmy rzucać naszych pereł przed świnie lub przed tych, którzy objawiają brak usposobienia do poznania lub przyjęcia Pańskich łask. Lecz z nami jest tak, jak z tym uzdrowionym, o którym mówi ta lekcja. To posłannictwo jest dla nas zbyt dobre, aby je zatrzymać. My lubimy opowiadać o nim, gdyż uczyniło dla nas tak wiele. My pragniemy, aby wszyscy niewidomi i głusi mogli przyjść do Wielkiego Lekarza i żeby zostali uleczeni. My pragniemy, aby usta wszystkich, jąkających się w swoich wysiłkach głoszenia tej dobrej nowiny, zostały dotknięte przez Mistrza i odtąd mówili zrozumiale o chwalebnych rzeczach Ewangelii Chrystusowej. I tak, jak Mistrz nie zgromił uzdrowionego, On nie gromi nas, gdy czasami w naszej gorliwości wpadamy w krańcowość, próbując głosić dobre wieści tym, którzy nie mają uszu ku słuchaniu lub usiłując uczynić uczniami tych, którzy mają usposobienie podobne do świń i nie mają żadnych skłonności do duchowych rzeczy ani do postępowania w ślady Baranka, gdziekolwiek On prowadzi.

    Sednem tej lekcji jest, że my, którzy naśladujemy Chrystusa w duchu naszych umysłów, powinniśmy chodzić w nowości żywota, oczekując na uczestnictwo z Panem w udzielaniu tych wszystkich błogosławieństw życia i uzdrowienia każdemu, kto przyjmie te łaski w czasie chwalebnego Królestwa. Radujemy się wiedząc, że ono jest bliskie.

SB ’98,76-79; BS '97,35.

Wróć do Archiwum