KONGREGACJONALIZM

(Część 2)

ROBERT BROWNE

    JAK WYKAZALIŚMY w poprzednim numerze, Kościół, pod zwierzchnictwem Chrystusa jako Głową, jest zarządcą swoich własnych spraw i jest całkowicie niezależny od osób z zewnątrz, od zborów, organizacji i wodzów religijnych. Robert Browne był tym szczególnym sługą, który przywrócił tę prawdę i w ten sposób zainicjował ruch, który został wchłonięty przez kościół znany jako Kościół Kongregacj onalny.

    Browne urodził się trzy mile na północ od Stamfordu, w hrabstwie Rutlandshire, w Anglii, około 1550 roku, a zmarł w Northampton, w hrabstwie Northamptonshire, w 1631 roku. Pochodził z dobrej rodziny, w której znajdowali się tacy krewni jak wielki Kanclerz, Lord Burghley. Około 1568 roku wstąpił do Corpus Christi College stanowiącego część Uniwersytetu w Cambridge i w 1572 roku uzyskał stopień naukowy. Przez trzy lata uczył w szkole i w tym czasie uczynił sobie wrogów wskazując na upadły stan Kościoła Anglikańskiego. W 1578 roku powrócił do Cambridge, aby dalej studiować i wówczas został członkiem rodziny Richarda Greenhama, niezwykle pobożnego purytańskiego duchownego. Greenham uczył go teologii i zachęcał do głoszenia Ewangelii.

    Browne, jako kaznodzieja, wkrótce stał się sławny i poproszono go o objęcie jednej z kazalnic w Cambridge. Odmówił z tego powodu, iż nie wierzył w Episkopalne wyświęcenie i dlatego nie mógł mu się poddać. Związane z tym konflikty umysłowe załamały jego słabe zdrowie fizyczne.

    Formalizm religijny tamtych czasów stanowił dla niego wielkie utrapienie i dlatego Browne bardzo pragnął społeczności z prawdziwie poświęconym ludem. Pisząc w trzeciej osobie powiedział o sobie:

    "Nie miał odpoczynku rozmyślając o tym, co mógłby uczynić dla imienia i królestwa Bożego. Często skarżył się na te złe dni i ze łzami szukał tych prawych ludzi sławiących Boga, z którymi mógłby żyć i razem się radować z tego, że oni odrzucili obrzydliwość."

    Po powrocie do zdrowia dowiedział się, że tacy wierzący są w Norfolk, w południowowschodniej Anglii, dokąd Browne się udał i pozostał kilka miesięcy, przez ten cały czas badając Biblię i modląc się o światło, jak wyjść z formalizmu Kościoła Anglikańskiego. Jego badania i modlitwy zostały pobłogosławione światłem, iż prawdziwy kościół składa się z poświęconych wierzących; że jego rządowe władze dotyczą ludu wolnego od dyktatów osób z zewnątrz, z kościołów, grup kościołów lub grup wodzów.

    To doprowadziło go do zorganizowania z pewnymi pokrewnymi duszami takiego zboru w Norwich w 1580 roku. Z myślą o wzajemnej pomocy ze strony braci, on uczynił to, co okazało się błędem - regularne zebrania zborowe, na których wzajemnie wskazywano na swoje wady. Ale ten zwyczaj wyrządził krzywdę wszystkim, do których się odnosił.

RZĄDY KOŚCIOŁA

    Browne rozwijał swoje poglądy według zasad Biblijnego nauczania o uprawnieniach zboru do rządzenia [patrz wkładka obok]. Naturalnie, taka teoria o rządzie kościelnym oznaczała odłączenie od panującego Kościoła Anglikańskiego. Na tronie zasiadała wtedy Elżbieta I. Nie żądała ona, jako prawa kraju, ujednolicenia wierzeń i nauk, lecz żądała ujednolicenia pod względem członkostwa w kościele i wyznania kultu religijnego pod groźbą świeckich kar. Prawo to doprowadziło do prześladowań brata Browne'a i jego towarzyszy, którzy odłączyli się od kościoła państwowego i nie używali Księgi Wspólnych Modlitw, będącej formą nabożeństw ogólnie stosowaną w Kościele Episkopalnym.

    Browne odbywał karę w nie mniej niż 32 więzieniach, o niektórych z nich mówi się, że w południe nie mógł zobaczyć własnej dłoni wyciągniętej przed siebie. Te prześladowania zmusiły ten mały kościół do wyemigrowania do Holandii, gdzie osiedlił się w Middelbergu. Ze strony państwa mieli tu wolność wiary i praktyki, i przez pewien czas wszystko się dobrze układało.

    Tu Browne napisał kilka poważnych rozpraw wyjaśniających i udowadniających doktrynę o demokracji Kościoła pod zwierzchnictwem Chrystusa jako Głową. Presja trudnych czasów i wzajemna krytyka na zebraniach spowodowały rozbicie kongregacji. Browne zrezygnował z urzędu pastora i, z garstką zwolenników, powrócił w 1583 roku przez Szkocję do Anglii. Wkrótce potem zniszczył swój wpływ w Prawdzie i skompromitował swój ruch, ponownie wstępując do Kościoła Episkopalnego - chociaż nie poddał się Episkopalnemu wyświęceniu i nie wyrzekł swoich zasad. W pewnej mierze pozwolono mu na ten trochę dziwny przywilej dzięki wpływowi jego wuja, Lorda Burghleya. (Być może wiele lat słabego zdrowia, rygorystyczne kary więzienia, kłopoty w jego Holenderskim Kościele oraz wybuch świeżej fali prześladowań w Anglii osłabiły jego umysł i "rzeczywiście w pewnym stopniu stał się nienormalny, a czasami był zupełnie nieodpowiedzialny".) Jego pisma na temat jego szczególnej prawdy zostały w 1583 roku zebrane i spalone podczas powieszenia dwóch jego współpracowników, Coppinga i Thackera. Widocznie władze kościelne sądziły, iż idee Browne'a spotykają się z szerokim oddźwiękiem. Prześladowania następowały po każdej próbie ożywienia tego ruchu przez prawie całe stulecie.

ANALIZA NAUK BROWNE'A

    Nauki Browne'a przedstawiały prawdę o rządzeniu kościołem w opozycji do papieskiego błędu na ten temat, jednak było to coś więcej - był to protest przeciwko wszystkim klerykal-nym formom rządzenia kościołem, jakie panowały w Wieku Ewangelii, było to przywrócenie ludowi Pańskiemu pierwotnej apostolskiej formy rządzenia kościołem, tak dawno utraconej. Tym sposobem uderzyło to w pierwszy zły krok wielkiego odstępstwa; nie zapominajmy bowiem, iż klerykalizm, w tej formie, którą potem nazwano Prezbiterianizmem i Episkopalizmem, był pierwszym zewnętrznym objawem wielkiego odstępstwa w rządzeniu kościołem, a jego pierwszym sekretnym działaniem była bezbożna ambicja pewnych wodzów, by stać się wielkimi pośród braci (2 Tes. 2:7).

    Do odstępstwa w rządzeniu Kościołem dochodziło krok po kroku. Odejście od podstawowych reguł rządzenia Kościołem było pniem drzewa, z którego wyrosło i wypuściło gałęzie wielkie odstępstwo.

BIBLIJNY POGLĄD NA RZĄDY KOŚCIOŁA

    Biblijnym ideałem jest, by lokalni starsi byli sługami Pana i zboru, wybranymi przez Pana w głosowaniu zboru, nie po to, aby nad nim panować, lecz by służyć zborowi.

    Przez większą część okresu Efeskiego wczesnego kościoła gorąca miłość braci do Pana, Prawdy i jednych do drugich wyrażała się w gorliwie prowadzonej działalności misyjnej, wzajemnym budowaniu się i przynoszeniu sobie nawzajem pomocy w ziemskich potrzebach. Wierny nadzór Apostołów ograniczał ambicje żądnych władzy wodzów do tajników ich serc. Apostołowie zapowiadali i ostrzegali przed wielkim odstępstwem (np. św. Paweł w Dz.Ap. 20:28-31), które jednakże nie zaczęło się objawiać przed śmiercią wszystkich Apostołów, z wyjątkiem jednego - św. Jana.

    Jan relacjonuje pierwsze zewnętrzne oznaki tego odstępstwa w związku z przechwytywaniem władzy przez Diotrefesa (3 Jana 9,10) [Diotrefes - przybrane dziecko Jupitera - Szatan]. Przesiewacze, podczas pięciu przesiewań Żniwa Żydowskiego, mniej lub bardziej przechwytywali władzę, lecz te działania miały miejsce po ich oddzieleniu się od braci i nie zawierają się w przepowiedzianym przez Apostołów wielkim odstępstwie, które, jak zapowiedział św. Paweł, miało przyjść po jego odejściu, prawdopodobnie w 66 lub 67 roku, po zakończeniu się pięciu przesiewań.

KONGREGACJONALIZM SKOMPROMITOWANY

    Około 1589 roku pojawili się w Anglii Barrows i Greenfield, którzy zaczęli przemieniać ruch zapoczątkowany przez brata Browne'a w sektę. Wprowadzili oni wypaczenie, które uczyniło ich naukę elementem pośrednim pomiędzy prawdziwym Kongregacjonalizmem a Prezbiterianizmem - zbór mógł czynić wszystko, co mu się podobało, ale podlegał wetu starszych - tym sposobem objawili oni swoje skłonności do przechwytywania władzy. Trochę później ich pogląd był zalecany przez Johnsona i Ainswortha oraz przez Robinsona, pastora w kościele, z którego pochodziło wielu pielgrzymów, którzy wylądowali w Plymouth, Massachusetts, w 1620 roku. W Ameryce ten sam pogląd przez całe stulecie był daleko posunięty w Kongregacjonalizmie Nowej Anglii przez Goodwina, Cottona, Hookera, Davenporta, Mathersów, itd.

    Ten zakwas został usunięty przez Jana Wise'a z Ipswich, Massachusetss (1652-1725) i Nathaniela Emmonsa z Franklin, Massachusetts (1745-1840), którzy z nieodpartą logiką bronili na podstawie Biblii czystej kongregacjonalnej zasady. Henry'ego Martina Dextera z Bostonu (1821 -1890) można wymienić jako jednego z najzdolniejszych Kongregacjonalnych orędowników Kongregacjonalizmu, jakiego nauczał Brown.

    Oprócz argumentów już przytoczonych w naszych Sztandarach Biblijnych z marca i kwietnia, jak również z maja i czerwca na temat Roberta Browne'a, zauważmy co następuje: 1. Demokracja w zborze naprawia złe postępowanie i złe cechy; 2. Zborowi można powierzyć odpowiednie władze; 3. Demokracja w kościołach sprzyja sprawiedliwości. Rozwiniemy te punkty.

DEMOKRACJA ZBOROWA KORYGUJE ZŁE POSTĘPOWANIE

    Ci, którzy opierali się wewnętrznym i zewnętrznym wysiłkom odebrania władzy kongregacji pokazywali jak doktryna o demokracji w zborze w jego autonomii i niezależności od wszystkich zewnętrznych osób, zborów i organizacji religijnych, pod rządami Chrystusa, koryguje złe postępowanie i wady. Z pewnością ona karci i koryguje sięganie po władzę, bowiem odcina jego wykonywanie, ilekroć ono występuje u starszego zboru. Karci i koryguje złe postępowanie biskupów, którzy panują nad zborami i ich sługami. Ogólnie mówiąc, pycha i ambicja tych, którzy sięgają po władzę znajdują w niej stałą naganę i naprawę. Wytrwale protestuje przeciwko grzechom, i je naprawia, czyniąc tak samo wobec klerykalnego uzurpatorstwa, panowania, tyranii, przesądów, samowywyższania, ciemiężenia i błędu, do których zawsze prowadzi klerykalizm (jako przeciwieństwo eklezjaizmu).

    Zobojętnienie wobec prawdziwych duchowych spraw i zainteresowań, które zawsze powstają w wyniku klerykalizmu u tych, którzy go praktykują, w ten sposób zostaje skarcone i naprawione. Ograbianie, degradacja, ignorancja, słabość, formalizm, światowość, służalczość i cierpienia, do których prowadzi uzurpatorsko klerykalne panowanie w tych, których sobie podporządkowują, spotyka się z potężnym sprzeciwem i jest korygowane przez prawo zboru do rządzenia sobą.

    Ta przez Boga dana niezależność każdego zboru ogranicza i naprawia niedoszłych karierowiczów oraz tych, którzy sięgają po władzę w zborze, odsuwając ich od urzędów i przyznając niższy urząd w kościele tym, którzy usiłują nim kierować.

    Wszelkie knowania zmierzające do nadzorowania spraw gospodarczych, wyborów i utrzymywania dyscypliny w zborze ze strony któregokolwiek z jego członków, oficjalnych lub nieoficjalnych, są negowane i karcone. To koryguje niebraterskie zachowanie się tych, którzy usiłuj ą obalić, obejść, ograniczyć, lub uniknąć podstawowych zasad demokracji w zborze wyrażonych w jego autonomii i niezależności.

    Nieposłuszeństwo łamiących zasady eklezjaizmu i każde niewłaściwe zachowanie starszego lub diakona zostaje naprawione. Leniwy starszy, niedbały diakon i zobojętniały członek zboru jest karcony i reformowany. W dyscyplinarnym zarządzaniu naprawia, w celu pokuty, a w przypadku braku skruchy naprawia zło przez wyłączenie ze społeczności.

Zbliżenie Prezbiteriańskie

    Prezbiterianie, sprzeciwiając się kongregacjonal-nej demokracji, mówią, że według Biblii ideałem powinna być arystokracja, składająca się ze starszych lokalnych i synodalnych, wybierana przez kościół. Obrońcy praw zboru udowodnili, że to jest błędne, że Pismo Święte uczy, iż zbory apostolskie same wybierały wszystkich swoich sług, prowadziły swoje własne sprawy i stosowały własną dyscyplinę.

Zbliżenie Episkopalne

    Episkopaliści argumentują, że zarządzanie Kościołem leży w rękach biskupów, którzy, jak się utrzymuje, posiadają apostolską sukcesję. Jednakże z Pisma Świętego jasno wynika, iż chociaż Apostołowie otrzymali moc "związywania i rozwiązywania" (Mat. 16:19) w Kościele jako całości, pozwalali poszczególnym kongregacjom działać jako autonomiczne jednostki.

    Obydwu tym zbliżeniom przeczy fakt, iż określenia starszy (presbyteros) i biskup (episcopos) są używane wymiennie w Nowym Testamencie (np. Tytus 1:5, porównaj z wersetami 6-9).

ZBOROWI MOŻNA POWIERZYĆ WŁADZĘ DEMOKRATYCZNĄ

    Na zastrzeżenie, iż zborowi nie można powierzyć takiej władzy odpowiedź brzmi, że pod zwierzchnictwem Chrystusa można. Pod zwierzchnictwem Chrystusa można uzyskać lepsze rezultaty, niż w jakikolwiek inny sposób. Zastrzeżenie, że praktykowanie eklezjaizmu pozbawia zbór służby zdolniejszych, bardziej doświadczonych i kompetentnych, profesjonalnych przywódców, jacy są do dyspozycji w prezbiteriańskim, episkopalnym, patriarchamym czy też papieskim zarządzaniu kościołem, jest odrzucone przez prosty fakt zwierzchności Chrystusa, pod władzą której eklezja jest demokracją, posiadając autonomię i niezależność od wszystkich zewnętrznych osób, zborów i organizacji religijnych lub wodzów.

    Pierwsi Kongregacjonaliści pokazali, że ta doktryna sprzyja sprawiedliwości, bowiem uznaje Boskie zarządzenia odnośnie rządzenia kościołem.

    Podobnie pokazali oni, iż ta doktryna jest oparta na dobrych zasadach, okazuje się pomocna, ponieważ uznaje i poddaje się zwierzchności Chrystusa we wszystkich sprawach dotyczących Kościoła. Używali tej nauki, by skłonić braci do takiego uznania i akceptacji Boskiego porządku w rządzeniu Kościołem oraz do takiej wiedzy i poddania się braci Chrystusowi, jako swojej Głowie, we wszystkim. Takie nauczanie wpoiło braciom właściwe zrozumienie ich równych praw wobec siebie jako członków Kościoła.

    Ta idea pomogła starszym nauczyć się słusznej lekcji, że są sługami, a nie panami nad zborem, tym sposobem pogłębiając ich pokorę.

NAUCZANIE W SPRAWIEDLIWOŚCI ZACHĘCAŁO KOŚCIOŁY DO DZIAŁANIA JAKO DEMOKRACJE

    Zasada eklezjaizmu pomogła zaostrzyć u każdego członka poczucie odpowiedzialności w rozumnym wspólpracowaniu jako oko i ręka Pana w sprawach zboru. Miało to miejsce przy wyborze urzędników, załatwianiu spraw gospodarczych, utrzymywaniu dyscypliny, przerywaniu społeczności z wyłączonymi z pewnych powodów, przyjmowaniu z odpuszczeniem pokutujących lub wysyłaniu ewangelistów.

    Demokracja w zarządzaniu, jaką mieli bracia zwiększała braterską miłość i troskę jednych o drugich jako członków tego samego Ciała. Te podstawowe zasady, na których zbór był oparty, zachęcały do cichości, nieskwapliwości i cierpliwości z uwagi na różnicę zdań odnośnie tego, co jest wolą Pana.
Niezależność i samodzielne rządzenie sobą pobudzały zbór do większej miłości i do obrony wolności, którą Chrystus swój lud uczynił wolnym (Gal. 5:1).

    To pomagało zwiększyć ich miłość do ofiary na rzecz innych współczłonków, by pomóc wszystkim uznać jedność, wewnętrzną różnorodność i wzajemność Ciała Chrystusowego.

    To pomagało wzbudzić wiarę w nadrzędną władzę Pana we wszystkich rzeczach w sprawach zboru i pobudzało do miłości oraz posłuszeństwa prawu i porządkowi w kościele.

    To pomagało w odciąganiu braci od światowych zarządzeń odnośnie wykonywania pracy kościoła, jak również w uświęcaniu się. Każdy kościół był zachęcany, aby stać się "świecą gorejącą i świecącą" we własnej społeczności, a także na zewnątrz w ewangelicznej gorliwości (Jan 5:35).

    To pomagało w pobudzaniu starszych i zboru do wzajemnej miłości, współczucia, społeczności i pomocy w swoich wzajemnych relacjach. Wytwarzało też słodkie kadzidło dzięki stosowaniu w braciach łask Ducha - wydanie pożądanych owoców przez nauczanie w sprawiedliwości.

    Ta doktryna wykroczyła poza obręb Kongregacjonalizmu i uczyniła owocnymi "ziemie" kilku innych denominacji, takich jak Baptyści, Adwentyści, wielu organizacji Luterańskich i innych kościołów. Kierujemy napomnienie do wszystkich naszych braci: "Stójcie tedy w tej wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił, a nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli" (Gal. 5:1). Do starszych: wypełniajcie napomnienia 1 Piotra 5: 1-3. Do kongregacji: miłujcie, wspierajcie, zachęcajcie i współpracujcie ze swoimi starszymi i diakonami tak długo, jak działają oni jako wasi słudzy w i pod zwierzchnictwem Chrystusa. Napominamy wszystkich do braterskiej miłości, nieskwapliwości, wyrozumiałości, cichości, wzajemnej troski, wzajemnej oceny i współpracy. Pracujmy i módlmy się z całego serca, do osiągnięcia tego celu.

SB ’00,41-45.

Wróć do Archiwum