ODPUSZCZANIE i OTRZYMYWANIE ODPUSZCZENIA
"Bo jeśli odpuścicie ludziom upadki ich, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski."
- Ewangelia Mateusza 6:14 -
"PANIE ! Wielekroć zgrzeszy przeciwko mnie brat mój, a odpuszczę mu? Czy aż do siedmiu kroć?" (Mat. 18:21). Pytanie, które zadał święty Piotr Jezusowi jest tym pytaniem, które wielu z nas zadaje sobie od czasu do czasu w trakcie chrześcijańskiego biegu. Kiedy bywamy obrażani lub prześladowani, sami będąc dalekimi od doskonałości i często przebywając w towarzystwie ludzi samolubnych, krytycznych, nie zważających na prawa drugich, to naturalną rzeczą jest pytanie, które sobie zadajemy: "Jak długo powinienem odpuszczać takie zachowanie?" Lub nawet: "Czy powinienem odpuszczać wszystkim?"
Odpowiedź, jakiej udzielił Jezus Piotrowi wyjaśnia całkowicie, jaka powinna być nasza właściwa reakcja w stosunku do tych, którzy obchodzą się z nami niesprawiedliwie: "Nie mówię aż do siedmiu kroć, ale aż do siedemdziesiąt siedmiu kroć" (w.22). Jest coś takiego w umyśle człowieka, że potrafi w sposób naturalny ocenić każdą niesprawiedliwość względem nas. Świat w ogólności żąda tego, co uważa za swoje słuszne prawa, posuwając się nawet do użycia przemocy, aby osiągnąć swoje cele, zważając w niewielkim stopniu, lub nie zważając wcale, na prawa drugich. Lecz jako naśladowcy Chrystusa staramy się żyć według Jego przykazań i przykładu, okazując litość - miłosierdzie - względem tych, których słabości prowadzą do czynienia zła.
To prawda, że sprawiedliwość jest podstawą Boskiego rządu - że Bóg jest sprawiedliwy. Ale On jest także miłujący i łaskawy i, aby stać się na podobieństwo Boże, musimy regulować nasze postępowanie na gruncie sprawiedliwości, spoglądając na zachowanie drugich w zgodzie z zasadami miłości, sympatii, wielkoduszności i odpuszczania. Poprzez doradzenie Piotrowi, aby odpuścił bratu siedemdziesiąt razy siedem, dostrzegamy w sercu naszego Zbawiciela wielkie pokłady wielkoduszności, uznanie słabości nawet tych, którzy domagali się, aby nazywać ich "braćmi". A modlitwa Jezusa, podczas Jego ukrzyżowania, "Ojcze! Odpuść im, boć nie wiedzą, co czynią", świadczy o Jego wielkiej litości względem swoich najbardziej zagorzałych wrogów (Łuk. 23:34).
SAMI DOZNAJEMY ODPUSZCZENIA
O tyle, o ile to dotyczy naszego osobistego stanowiska przed Panem, wiemy, że aby otrzymać Jego odpuszczenie musimy uczynić coś ze swojej strony. Ponieważ nie mamy do zaofiarowania niczego, co przedstawiałoby jakąkolwiek rzeczywistą wartość, muszą być spełnione pewne warunki:
(1) pokuta względem Boga;
(2) wiara względem Pana Jezusa; i
(3) postępowanie w zgodzie z wolą Bożą.
Ci, którzy podejmują te kroki doświadczają miłosierdzia Bożego i w takim stopniu, w jakim rozwijają się w łaskach Ducha, stają się proporcjonalnie bardziej miłosierni względem drugich. Aby dokonać takiej radykalnej przemiany naszych serc, potrzebne jest potężne oddziaływanie oraz świadomość odpuszczenia grzechów, a także przebywanie w stanie pokoju z Bogiem, co jest wielkim bodźcem pomagającym nam wykazywać względem drugich ten sam przymiot miłosierdzia, jakim sami jesteśmy obdarzani. Podczas naszego przebywania w Szkole Chrystusowej to powinno być naszą naturalną reakcją na niedostatki tych, którzy nie są tak błogosławieni jak my.
W naszym codziennym życiu i w naszych własnych domach musimy być ostrożni, aby nie wzbudzać niepotrzebnej opozycji i uprzedzenia. Krytykowanie tych, których kochamy - współmałżonków, dzieci, braci i siostry - którzy nie są niemoralni lub źli, ale są jedynie światowi, tylko ich dotknie. Nigdy nie powinniśmy narzucać niepoświęconym tych ograniczeń, które wzięliśmy na siebie jako naśladowcy Jezusa.
CZY DRUDZY MUSZĄ ŻAŁOWAĆ?
Inne oświadczenie w sprawie odpuszczenia zdaje się nasuwać wniosek, że zanim ono zostanie udzielone, powinno przynajmniej być pożądane, o ile nie rzeczywiście proszone (Łuk. 17:3,4). Dla niektórych powiedzenie słowa "przepraszam" oznacza skruchę i odpuszczenie powinno być wyrażone z ochotą. A jednak postępowanie naszego Pana jasno pokazuje, że jeśli nawet nie widać żadnej oznaki skruchy, powinniśmy odpuścić w naszych sercach, nawet jeżeli mądrość przekonuje nas do oczekiwania na dowody skruchy przed okazaniem tego odpuszczenia. Mogą nadarzyć się takie okoliczności, że właściwsze będzie udzielenie nagany osobie czyniącej zło, być może współ-chrześcijaninowi, co powinno być uczynione jedynie po głębokim namyśle i modlitwie, a także w duchu pokory i pomocności.
Chociaż obecnie nie jest naszą sprawą, jako "dzieci światłości", doprowadzenie świata do porządku, to czasami może być rzeczą właściwą - a czasami nawet obowiązkową - mówienie lub działanie w opozycji do ciemności. Lecz pozwolenie światłu po prostu na świecenie w naszym codziennym życiu jest samą w sobie naganą grzechu, która może dotknąć serc osób mniej zdeprawowanych i pociągnąć ich do tego światła. Jednakże doświadczenie często nas uczy, że bardziej zdeprawowani przez jawną dobroć drugich mogą być raczej doprowadzeni do wściekłości niż do otrzymania błogosławieństwa. Apostoł Jan tak to opisuje: " ... światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światłość; bo były złe uczynki ich. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie idzie na światłość, aby nie były zganione uczynki jego" (Jana 3:19,20).
Kiedy teraźniejszy niewierzący świat okaże pokutę i doświadczy Boskiego odpuszczenia, zapewnionego wcześniej w tym Chrystusie, który umarł za grzechy świata ? Dla nich sposobność nadejdzie, kiedy Królestwo Chrystusowe zostanie ustanowione dla ludzi. "Gdy się sądy twoje odprawiają na ziemi, sprawiedliwości się uczą obywatele okręgu ziemskiego" (Iz. 26:9).
Chwalmy Boga za tę perspektywę świata w pokoju z nimi i z ich Stwórcą !
SB ’03,33-34; BS '03,32.