PANIE i NAUCZ NAS MODLIĆ SIĘ
- Łukasz 11:1 -
DLA NAS JAKO CHRZEŚCIJAN modlitwa do naszego Niebiańskiego Ojca jest rzeczą tak naturalną, jak szczebiot dzieci dla ich ziemskich rodziców. I cóż może być bardziej zachwycającego dla matki lub ojca niż dziecko, które ufa im bez zastrzeżeń, całkowicie, wiedząc że miłujące i życzliwe ucho jest zawsze otwarte?
Ale nie musimy być wielomównymi w naszych modlitwach. Bóg nie żąda od nas długich modlitw ani krasomówstwa. Jak to określił poeta: "Modlitwa jest szczerym pragnieniem duszy, wyrażonym lub niewyrażonym". Bóg niewątpliwie wie, bez naszego proszenia, jakich rzeczy potrzebujemy, tak jak matka często wie najpierw, co jest niewypowiedzianym pragnieniem jej dziecka.
W najserdeczniejszych i najbardziej trwałych ludzkich przyjaźniach słowa niekoniecznie są czynnikiem wiążącym, który pociąga i utrzymuje dwie jednostki razem. Można spędzić wiele godzin na dobrej rozmowie i wymianie głębokich myśli, ale czas spędzony z kimś w milczeniu, może tak samo podnosić na duchu. To jest spotkanie umysłów, mających pokrewnego ducha, a to nie jest zależne od sztuki mówienia. I tak samo jest w naszej przyjaźni z Bogiem. On jest w niej zawsze z nami.
Wciąż jeszcze nasze świadome, zdecydowane przystąpienie do Boga w modlitwie niewątpliwie sprawia Jemu przyjemność. Uczniowie Jezusa, obserwując Jego ścisłą zażyłość z Ojcem podczas modlitwy, zapragnęli pouczenia, dzięki któremu również mogliby uzyskać głębsze pokrewieństwo ze swoim Bogiem. Modlitwa, którą podał Jezus, w całej jej prostocie, służyła wielu chrześcijanom, dla których ich własne niepewne słowa wydawały się niewystarczające, i przyniosła im niezmierną ulgę.
Stałość w modlitwie
Jak wiele przyjaźni przemija i obumiera z powodu braku stałości! Nienapisany list, zapomniana obietnica, zaniedbanie odwiedzin, to wszystko oznacza koniec przyjaźni i ludzie są ubożsi o tę stratę. Jakże nasz Ojciec Niebiański musi być zasmucony, kiedy Jego przyjaciele nie pozostają w kontakcie! Chociaż Jego łaski nigdy nie gasną i On nieprzerwanie zaspokaja nasze potrzeby, bez względu na to czy prosimy o nie, czy też nie, czyż nie byłoby słuszne, aby On nie błogosławił nas tak obficie, jeżeli nie będziemy podgrzewać i ożywiać naszej przyjaźni?
Życie duchowe ma swoje wzloty i upadki, a Pan wie, że musimy wykonywać codzienne powinności życiowe i wypełniać nasze obowiązki rodzinne, zawodowe, społeczne oraz wobec tych wszystkich, z którymi mamy do czynienia. W naszym nowoczesnym otoczeniu niełatwo uniknąć napięć umysłowych i emocjonalnych, które przygniatają wszystkich wokół nas i burzą nasz spokój, lecz świadomość stałej i łaskawej obecności Pana jest cudownym wsparciem.
Rozpoczęcie dnia z Bogiem może dokonywać cudów
Kiedy przychodzimy do Boga nie potrzebujemy się obawiać, że On jest zbyt zajęty sprawami większej wagi. Przystępowanie do Niego jest dowodem naszej potrzeby i naszego zaufania, a proszenie każdego poranka, aby pokierował naszym dniem, zapewnia Boskie zwierzchnictwo we wszystkich naszych sprawach. On słyszy nas!
Nie musimy przedstawiać w detalach każdego problemu, jakiego się spodziewamy, lub pouczać Pana, w jaki sposób sprawy mają przebiegać. Niepokój tak pasuje do chrześcijanina, jak nieufność w matczyną miłość pasuje do dziecka, a zmartwienie nie może znaleźć miejsca w takim sercu, które polega na Bogu. Jedynie wówczas, kiedy pozwolimy, aby trudności życiowe oddzieliły nas od Niego, stracimy pokój Boży, który pomaga nam ufać nawet wtedy, gdy nie możemy dostrzec śladów kierownictwa.
Trwanie w modlitwie
Chrześcijański pastor, zapytany w klasie przez młodych uczniów czy modli się przez cały dzień wyjaśnił, że zawsze jest "w kontakcie" z Bogiem, ale nie zawsze rozmawia z Nim. Oni to zrozumieli. To jest postawa serca, które się liczy. W przełomowym momencie myśli rzeczywiście lecą do Boga po pomoc, a ta pomoc jest obecna, kiedy wypełniamy nasze codzienne obowiązki, podana starannie naszym umysłom w celu wykonania wyznaczonych zadań. W ten sposób odkrywamy, że On odpowiada na nasze modlitwy, niewyrażone słowami, na te życzenia i uczucia tkwiące w naszych sercach.
Przy zakończeniu dnia
Wieczorna modlitwa jest dla większości chrześcijan czasem najważniejszego spotkania z naszym Twórcą. Wydaje się niemożliwe utrzymanie ścisłego związku z Nim, budowanie charakteru na podobieństwo Chrystusa i umacnianie struktury wiary, bez modlitwy; a nawet więcej - bez regularnej modlitwy. Ale jakże często, przy końcu pracowitego dnia zapominamy przybliżyć się i okazać Jemu naszą miłość i wdzięczność! Nawet gdy ktoś klęczy, to myśli błądzą i wkradają się troski tego dnia i następnego. On zna nasze słabości - ale jest na nie lekarstwo.
Przedstawianie naszego wysławiania, naszych podziękowań i naszych próśb słyszalnym głosem, rozmawianie przyciszonym głosem z naszym miłującym Ojcem - zawsze prostymi słowami - skupia cudownie umysł i serce i przynosi takie błogosławieństwo, że nigdy dobrowolnie nie zrezygnujemy z tego największego przywileju. "Panie, naucz nas modlić się."
SB ’03,47-48; BS '03,46.