CZYNNOŚĆ KOŚCIOŁA W CZASIE EPIFANII

    EPIFANJA jest ostatnim specjalnym okresem wieku Ewangelii, i dlatego będzie trwać przynajmniej tak długo, aż ostatni członek wielkiego grona opuści ziemię; i prawdopodobnie aż do czasu ustanowienia ziemskiej fazy Królestwa Bożego. Właściwie mówiąc, Epifania znaczy objawienie (apokalupsyę, odkrycie) się wtórej obecności Pana światu, jako obecny król i zniszczyciel szatańskiego Królestwa, jako też wielkiemu gronu i młodocianym świętym, jako ich oczyszciciel i wyzwoliciel. Ponieważ Epifania z jednego punktu zapatrywania jest częścią wieku Ewangelii, oprócz okresu posiania Wieku Ewangelii i żęcia w żniwie, misja maluczkiego stadka podczas Epifanii musi obejmować wszystkie aspekty dzieła wieku Ewangelii i dzieła żniwa. Dlatego my, którzy nie tylko żyliśmy w Parousyi i którzy także żyjemy w Epifanii, nosimy z sobą wszystkie obowiązki i przywileje wiernego Kościoła całego wieku i jego żniwa, oprócz zarysów siania i żęcia i wyłącznego posiadania płaszcza pozafiguralnego Eliasza. Dlatego możemy widzieć, że oprócz dwóch wyjątków (posiadanie płaszcza nie było pracą, lecz tylko przywilejem) posiadamy, jako części naszej misji, wszystkie ogólne zarysy w ciele; każdy z nas ma starać się, aby uwielbiał Boga i Chrystusa, aby swoje i innych powołanie i wybór uczynić pewnymi, aby dać świadectwo i strofować świat odnośnie grzechu, sprawiedliwości i przyszłego sądu, to jest królestwa. Ponieważ daliśmy już szczegóły tej misji w drugim numerze "Teraźniejszej Prawdy", nie potrzebujemy tego powtarzać. Dlatego w tym artykule będziemy dyskutować tylko o pracy Kościoła, która należy wyłącznie do Epifanii, pamiętając o tym, że prawda Parousyi nam udzielona przez "onego sługę" jest fundamentem naszego wyrozumienia pracy Epifanicznej Kościoła, która musi być wykonaną w harmonii z fundamentem Prawdy Parousyi. Uważamy za potrzebną i dobrą rzecz wyrazić jasno te myśli, ażebyśmy przez to mogli być właściwie ubalansowani w tym pokrewieństwie Prawdy Parousyi i Epifanii, ponieważ są jedna z drugą w harmonii, choć pierwsza z nich jest wyższą. Prawda Epifanii jest tylko dodatkiem do prawdy Parousyi, aby Kościół wśród zmiennych stosunków mógł właściwie działać względem obowiązków i przywilejów Epifanii. Dlatego też niech nikt z braci się nie obraża (wiemy że wierni nie będą) jeżeli, często odnosimy się do pism "onego sługi". To czynimy dlatego, "aby nikt nie zapominał" i nie odpadł od rzeczy, których otrzymał (Filip. 3:15, 16).

PRACA EPIFANJI WZGLĘDEM PRAWDY I MALUCZKIEGO STADKA

    Można wiedzieć, że aby być wiernymi postępującej Prawdy Epifanii, musimy na pewno pozostać umarłymi dla siebie i dla świata, jako też żywymi dla Pana. To będzie potrzebnym, aby można być ułaskawionymi wyrozumieniem, jako też aby właściwie czuwać i modlić się około linii jej wymagań. To będzie także potrzebnym, aby ją rozszerzać miedzy wiernym Kościołem, Wielkim Gronem, Młodocianymi Świętymi, i dać świadectwo niektórym z świata. Ażeby właściwie wyrobić sobie charakter Chrystusowy w jego różnych zarysach względem Epifanii, będzie potrzebna taka sama umarłość dla samych siebie i świata, a żywość do Boga, ponieważ z powodu przychodzącego zła będziemy tego potrzebowali. Dlatego zauważmy z całym naszym poświęconym sercem, aby być umarłymi dla nas i dla świata, a żywymi dla Boga. Jeżeli to czynić będziemy, wypełnimy wszystkie inne rzeczy i nigdy nie chybimy, ale nasze powołanie i wybór uczynimy pewnymi.

    Jest pewnym, że jedna część naszej pracy Epifanii, aby ją wypełnić jest, aby nauczyć się jej prawdy. Nie wyłączajmy prawdy Parousyi, ale czytajmy przynajmniej 8 stron w każdy dzień w tygodniu, a 10 stron w niedzielę, w tomach i cieniach Przybytku, a w ten sposób będziemy mogli to wszystko zbadać w roku. Badajmy również komentarze Bereańskie i naszego brata Russella. Radzimy także do starannego badania "Teraźniejszej Prawdy", i także do zbadania odnośników biblijnych; ponieważ życzymy sobie, ażeby wiara czytelników nie była ugruntowana na tym Piśmie, lecz na Słowie Bożym, które to Pismo głosi; dlatego podajemy wiele odnośników do Biblii. Niektóre zbory zgodzili się badać "Teraźniejszą Prawdę" według Bereańskiej metody; i niektórzy dopytywali się, czy taki postępek jest właściwy. Możemy odpowiedzieć, że nie mamy nic przeciwko takiemu badaniu, nawet wierzymy, że przyniesie błogosławieństwo, jeżeli one oprócz badań Tomów i Cieni Przybytku zabiorą drugie miejsce, ponieważ Tomy i Cienie Przybytku maja być głównie badane w klasach (zborach).

    Nauczywszy się Prawdy Epifanii, jak przychodzi do nas na czas, rozpowszechniajmy ją, udzielając ją wszystkim braciom, mianowicie takim, którzy są nie zadowoleni z korporacyjnego i towarzyskiego rewolucyonizmu przeciwko Pańskim zarządzeniom, ustawów i testamentu danych przez "onego sługę". Jak w Parousyi, prawda jej była środkiem rozłączania pszenicy od kąkolu i mądrych od głupich panien, tak w Epifanii jej prawda pochodząca z Biblii i harmonijna z rozumem i (ostatnią) historią, jest środkiem rozłączania dojrzałej pszenicy od niedojrzałej, klasy Eliasza od klasy Elizeusza. Taktyka złączona z szczeremi przedstawieniami i opozycją do rewolucjonistów, musi pokazać naszą czynność przeciwko im. Lecz w wszystkich wypadkach, musimy przypuszczać, że osoby są maluczkim stadkiem, i jako z takimi mamy się stosownie obchodzić, aż się wykaże, że są rewolucjonistami lub ich stronnikami i gorliwymi obrońcami. Przez to wykazują, że należą oni do symbolicznego męża z bronią ku zabijaniu, do rewolucjonizmu, i przez to dowodzą, że już nie należą do maluczkiego stadka. Czyńmy to z taktyką, nieskwapliwością, cierpliwością, cichością i grzecznością ku wszystkim, a przede wszystkim ku tym, którzy pokazują, że są członkami maluczkiego stadka. Tedy tylko możemy się ostrzej obchodzić, jeżeli ci z którymi mamy do czynienia bezwątpienia dowodzą, że są częścią szóstego z bronią ku zabijaniu męża, których postępki zmuszają wiernych do właściwej biblijnej srogości (Tyt. 1:10-13). Prawdę Epifanii możemy rozszerzać ustnie, przez zarządzanie zebrań gdzie ją można głosić, przez zapraszanie ludzi w prawdzie do brania udziału w zebraniach, przez cyrkulowanie literatury, przez posyłanie "Teraźniejszej Prawdy" do nazwisk i adresów ludzi w prawdzie 1) w Stowarzyszeniu, 2) w Standfast, 3) w Institute i 4) niezależnym braciom w Prawdzie, przez modlenie się, i bronienie pracy i pracowników, przez popieranie jej w różny sposób, a na koniec przez obdarzanie się jej doktrynami i prowadzenie świętego życia.

    Obchodząc się z młodocianymi Świętymi, specjalne starania muszą być uczynione, aby dać im gruntu pociechy w obietnice, które do nich należą, aby nie byli całkowicie zniechęceni. Jest to bardzo nieprzyjemną rzeczą dowiedzieć się, że zamiast być pozaobazowym Kapłanem, ktoś jest pozaobrazowym Lewitą. Choć jest właściwą rzeczą, aby ci, którzy się poświęci i przyszli do prawdy od Wielkanocy 1916 roku, lub poświecili się po tym czasie, mają stopniowo, sympatycznie i grzecznie być wprowadzeni do wyrozumienia ich właściwego miejsca Planu Bożego, i że są pozaobrazowymi Lewitami a nie Kapłanami; jednak w podaniu im tej myśli pamiętajmy, abyśmy mogli przykładem pokazać pomocne uczucie, które by mogło ich wzmocnić i utrzymać w prawdzie, przez danie im silnego gruntu wiary przeciwko wszystkim wątpliwościom.

    Z taką ostrożnością nie potrzeba się zawsze obchodzić z braćmi wielkiego grona, których hytrość do władzy i panowania nad dziedzictwem Pańskim, lub gorliwe i partyjne popieranie tych, którzy praktykują takie rzeczy, przyczyniają się czasami do prostego i ostrego obchodzenia się z nimi. Nawet z takowymi bądźmy powolni, mianowicie z początku, później jednak obchodząc się z nimi z biblijną srogością, jeżeli w pewnym wypadku, gdy rozłączenie przychodzi, jesteśmy zmuszeni do tego przez ich postępek, jeżeli mamy być wierni Pańskiej sprawie pod tymi okolicznościami (3 Moj. 16:20-22).

    Srogość biblijna jest pokazana, gdy Najwyższy Kapłan (którego członki ciała są wierni) wyprowadził Kozła Azazela od drzwi przybytku do bramy dziedzińca. Kozieł stał zawiązany przez kilka godzin i z tej przyczyny stał się niespokojnym i żądał wolności, i jak Kozieł, z pewnością ciągnął za linkę w nadziei że otrzyma wolność. Gdy go Najwyższy Kapłan odwiązał, z pewnością szarpał się w rękach i prawdopodobnie skakał, aby oderwać się. Kapłan też z pewnością szarpnął go przeciwnie i ciągnął go do bramy dziedzińca. Te szarpania właściwie zgadzają się z opozycją i publicznymi wykazaniami, które najwyższy kapłan przez członków w ciele wykonuje, a same prowadzenie, wyłączając szarpanie, bezwątpliwie stosuje się do wrażeń, jakie Prawda Epifanii posiada, opatrznościowo prowadząc Kozła Azazela do bramy dziedzińca, a te doświadczenia są potrzebne do oddania go na to przeznaczonemu człowiekowi, człowiekowi sposobności, dla jego doświadczeń na puszczy.

    Azazel znaczy odwróciciel, przekręciciel, i wyobraża szatana w jego zdolności używania wielkiego grona, ażeby odwrócić i przekręcić Pańskie zarządzenia; ażeby rewolucjonizować; co Najwyższy Kapłan (przez Jego członków) to atakuje i opiera się przez biblijne nauki, rozum i historię i przez wyjawienie uczynków rewolucjonistów. Rozumie się, że Kozłowi Azazela te szarpania ze strony Najwyższego Kapłana nie są przyjemne, jak również członkom Najwyższego Kapłana te szarpania także nie są przyjemne!

    Ta srogość jest również pokazana przez ogolenie ciał (4 Moj. 8:7) pozafiguralnych Lewitów, mających być oddzielonych do pozafiguralnej Lewickiej pracy (4 Moj. 8:5-22). Jeżeli golenie twarzy jest czasami bolesną rzeczą, o ile więcej golenie ciała, ponieważ jest delikatniejszym! W typie golenie było częścią oczyszczenia Lewitów, i wyobrażało oczyszczenie pozafiguralnych Lewitów od niewłaściwych twierdzeń do władzy i przywilejów. Kropienie wodą do odłączenia wyobraża oczyszczenia od większej i mniejszej korupcji Adamowej, gdy zaś mycie ich szat wyobraża pozbycie się od złych dobrowolnie popełnionych rzeczy. "Ogolą brzytwą (zobacz margines) - (ostrymi wyjaśniającymi prawdami) po całym ich ciele" - przez ich złe postępowanie, że wierni są zmuszeni ich atakować i sprzeciwić się ich postępkom, ażeby utrzymać Pańskie zarządzenie. Dlatego podkapłani nie mogą być obwinieni za ich postępki w tym względzie, ani nawet Najwyższy Kapłan, którego wielkie grono obwinia, jeżeli obwinia Jego członków, którzy są upoważnieni do tego. Podkapłani będąc wiernymi ich Głowie, tak długo będą trwać w strofowaniu, aż wola Boża odnośnie oczyszczenia pozafiguralnych Lewitów będzie wykonana. Potem ostatni, rozumiejąc co to znaczy, będą również wdzięczni za prace podkapłanów, że wyjawili ich zło dla ich naprawy.

DZIEŁO EPIFANII DLA ŚWIATA

    "Kościół, który jest Jego Ciałem" nie utracił przywileju być świadkiem Bożym dla świata (Dzieje Ap. 1:8; Jana 15:8-15) choć utracił kontrolę pracy publicznej do nominalnego duchowego Izraela. Przeciwnie jest jego przywilej strofować dla grzechu, sprawiedliwości i przyszłego sądu Królestwa. To możemy czynić indywidualnie lub jako zbory, choć nie tak znacznie jak czyniliśmy to podczas żęcia i zbierania kłosów. Jest naszym przywilejem świadczyć ustnie, pisemnie i przez druk jak przedtem. Jednakowoż praca nasza przeciwko Wielkiemu Gronu i młodocianym Świętym odbiera nam wiele czasu i siły, którego żeśmy przedtem ku nominalnemu ludowi Bożemu używali, i ta praca przynajmniej jeszcze pewien czas potrwa. Potem według Pisma Św., znów będziemy uprzywilejowani do pracy Publicznej, ochotniczej i kolporterskiej, aby dać szerokie świadectwo odnośnie grzechu, sprawiedliwości przyszłego sądu w atakowaniu przeciwko wiecznym mękom i przytomności umarłych (to już się rozpoczęło) dawając dobre nowiny Królestwa, aby pocieszyły biedny i skarcony świat. Nie tylko Gedeona wtóra walka, List Eliasza do Jorama z Judy, Jana świadectwo przeciwko Herodowi i Herodiadzie tego dowodzą lecz również Obj. 19:6 (jako głos wielu wód ludzi) to samo pokazuje.

    Gdy ognie tego dnia Apokalipsy objawią każdego z poświeconej klasy, do jakiego miejsca one należą, tedy nie tylko będzie coraz więcej pokoju miedzy ludem prawdy, ale praca ich będzie pomyślną. Jednakowoż tak długo, jak wielkie grono nie uzna siebie za takowe, jej praca nie będzie pomyślną, ponieważ dowodzi, że nie ma powodzenia w wszystkim, do czego swe ręce przyłożyło. Jak radzi będziemy, gdy stosunki między Pańskim ludem znów staną się spokojnymi! I staną się!

TP ’24, 36-38.

Wróć do Archiwum