ZWYCIĘSTWO MIŁOŚCI NAD BOJAŹNIĄ
"Niemaszci bojaźni w miłości, ale miłość doskonała precz wyrzuca bojaźń" - 1 Jana 4:18 (P. 20, 74)
POWYŻSZE Pismo zdaje się mówić, że miłość i bojaźń są sobie przeciwne, i do jakiego stopnia jedno przewyższa, drugie jest być niemożebnem. Między aniołami niema żadnej bojaźni względem Stwórcy, lub bojaźni jednym przeciw drugim ponieważ są doskonałymi. Ich pokrewieństwo z Bogiem jest doskonałe. Według Boskiego zarządzenia i reguł, doskonała miłość jest tam, gdzie niema bojaźni, w tym tego słowa znaczeniu, w którym jest tu użyte.
Gdy grzech i Boski wyrok przyszły na świat, ta rzecz była z początku dobrze zrozumianą. Kara spowodowała może bojaźń, lecz nie żadnej nieprawidłowej; ponieważ kara Boska jest rozumną i sprawiedliwą, a nawet z ogłoszeniem kary dana była wzmianka o ostatecznym wyzwoleniu. Widzimy jednak, że wielki przeciwnik wykorzystał ludzkość w większości i wpoił błędną bojaźń względem Wszechmocnego Boga (Jana 8:44).
Pismo Święte mówi o tej bojaźni: "bojaźni, którą się Mnie boją, z przykazań ludzkich nauczyli się." (Iz. 29:13). Te przykazania ludzkie, które obluźniają Boski charakter, usposobienie umysłu, i cel względem grzesznika, zostały po większej części wprowadzone przez fałszywe nauki, a te, jak Pismo Święte oświadcza, od szatana. Św. Paweł mówi nam o tem w 1 Tym. 4:1 "Wielu odstąpi od (prawdziwej) wiary, słuchając duchów zwodzących (złych duchów) i nauk djabelskich." Doktryny te przyszły do nas z powodu różnych wyznań wiary; i z powodu wpływu tychże cały świat znajduje się mniej lub więcej w bojaźni.
Ta sama bojaźń z przyczyny tych samych złych duchów jest widoczną między poganami. Ci mniej lub więcej obawiają się przyszłości i czegokolwiek, co uznawają, że ma władzę nad nimi. Wielu z pogan uznawają wielką moc djabłów, i dlatego składają im ofiary dla ubłagania. Apostoł Paweł nadmienia, że takim był wypadek w jego czasie, mówiąc, że poganie ofiarują djabłom, a nie Bogu. (1 Kor. 10:20). Tak więc tym środkiem złudzenia umysłu, szatan doprowadził cały świat do tego miejsca, gdzie bojaźń jest kontrolującą władzą. Rzeczywiście w niektórych częściach było to prawdą w przeszłości i w znaczej mierze jest prawdą teraz, lecz w bliskiej przyszłości może będzie to prawdą, że cywilna władza zastanowi się nad tem, że jakakolwiek religia, która nie uczy nic takiego o przyszłych męczarniach, będzie niebezpieczną religią dla ludzi.
Lecz znajduje się jeszcze całkowicie inna bojaźń, która jest znakomicie właściwą i Biblijną. Gdy przychodzimy do Boskiej rodziny, i rośniemy w łasce i znajomości, zaczynamy otrzymywać właściwy pogląd na Ojca niebieskiego charakter i Plan. Dowiadujemy się z Pisma Św. że "bojaźń Pańska jest początkiem mądrości" (Psalm 111:10). Rozumiemy, że to nie jest nierozumną bojaźnią, niewolniczą bojaźnią, która jest męczarnią, lecz raczej bojaźnią pochodzącą od Pana, która zawiera się w Jego słowie. Ta właściwa bojaźń, lub poszanowanie, uczy nas właściwej mądrości. Potem zaczynamy oceniać właściwe rzeczy przed naszemi umysłami; abyśmy mogli widzieć, co Bóg prawdziwie powiedział, a co nie powiedział; a gdy dowiemy się o sprawiedliwości Bożej, opatrzności, którą uczynił dla zbawienia ludzkiego, coraz większą i większą staje się nasza Miłość w sercach naszych dla Niego. W miarę jak miłość przychodzi, wyrzuca z nas wszwystką złą bojaźń; a gdy ktokolwiek otrzyma stan doskonałej Miłości Boga, stan kompletnej Miłości dla Niego, będzie posiadać kompletne i doskonałe wyrozumienie lub uznanie naszego Ojca Niebieskiego prawdziwego charakteru; a nienormalną i niewolniczą bojaźń, którą charakteryzuje się świat, wyrzuci ze swego umysłu. Dlatego, pozostanie w kimś cokolwiek niewolniczej bojaźni jest znakiem, że miłość i wiedza nie dokonały jeszcze ich dzieła.
Jeszcze w jednem miejscu mówi Apostoł Paweł (2 Kor. 7:5): "zewnątrz walki, a wewnątrz postrachy". O czem więc mówił i czego się bał? Nie mamy rozumieli, że apostoł się bił z kimkolwiek na pięście, lub w jakiej ziemskiej armji; nie tak, lecz walczył "jako dobry żołnierz Chrystusa", nie bronią cielesną, lecz słowem Ducha, Słowem Bożem; miał on do czynienia z tymi, którzy sprzeciwiali się Prawdzie i Sprawie Bożej. Wielu sprzeciwiało mu się zewnętrznie; nawet w umyśle swoim musiał mniej lub więcej walczyć w sposób bojaźni, wewnętrznie.
Apostoł Paweł nie wyszczególnia tych bojaźni. One były, jak bojaźnią spotkać się z przeciwnikiem, bojaźnią, że może nie pozostanie wiernym, lub bojaźnią, że nie podobał się Bogu itd. A ponieważ nie podaje natury tej bojaźni, jesteśmy pozostawieni w wolności domyślać się. On mógł nawet posiadać każdą z tych trzech bojaźni. On nie był doskonałym w ciele i dlatego mógł być mniej lub więcej bojaźliwym o obecności przeciwnika, choć przy licznych sposobnościach pokazał wielką odwagę. Bojaźnie względem jego własnego powodzenia, ażeby nie chybił w zwycięztwie, musiały być z nim, tak jak nam on nadmienia: "bójmyż się tedy, aby snać zaniedbawszy obietnicy o wejściu do odpocznienia Jego, nie zdał się kto z was być upośledzony". (Żyd. 4:1) - ażeby nie chybić w obiecanych rzeczach, to jest bojaźń lub ostrożne czuwanie względem tych rzeczy.
To jest właśnie inną bojaźnią od tej naturalnej jako ludzi. Jest właściwą rzeczą posiadać taką bojaźń, żebyśmy nie chybili w naszych chwalebnych przywilejach. Lecz możemy być pewni, że Apostoła Pawła bojaźń nie była bojaźnią mściwego i niemiłującego Boga, bojaźnią, która by pokazywała brak miłującej ufności i spolegania w Ojca Niebieskiego; ponieważ wiara Św. Pawła w Boga była silną i niechwiejącą się.
Pamiętamy, że nasz drogi Pan Jezus miał podobne doświadczenie. Apostoł mówi, że gdy nasz Mistrz był na ziemi "modlitwy i uniżone prośby do Tego Który Go mógł zachować od śmierci, z wołaniem wielkiem i ze łzami ofiarował, i wysłuchany jest dla bojaźni w te rzeczy" (poprawione tłumaczenie - Żyd. 5:7.) Wierzymy, że to doświadczenie było w Ogrodzie Gietsemańskim, w onej nocy, której został zdradzony. Pan nasz miał widocznie bojaźń, że może nie wypełnił wszystkich wymagań Jego poświęcenia; że może nie wypełnił wszystkich rzeczy woli Ojca względem Niego. Gdy czekał, otrzymał upewnienie Boskiego uznania, i pociechę.
Ostatni tekst jest w harmonji z poprzednim; ponieważ ta bojaźń jest tą samą - bojaźnią obrazić Boga, lub bojaźnią nie czynić wszystko czego jesteśmy w stanie. W prawdziwym chrześcianinie musi być to zwycięztwo Miłości nad bojaźnią. W wypadku naszego drogiego Mistrza, widzimy, że Jego doskonała Miłość dla Ojca i niechwiejąca ufność w Niego, były wynikiem otrzymania Ojcowskiego błogosławieństwa i uśmiechu, które uwolniły Go zupełnie od tej bojaźni nieprzyjętości Jego.
TP ’26, 50-51.