Inny Członek Większych Pozafiguralnych Złodzieji* Rzuca Obelgi
(Przedruk z Numeru 55 Teraz. Prawdy)
*Tekst, z którego jest wzięty wyraz "złodziej" jest zawarty w Ewangelji Mateusza 27:38, 44; Ewangelji Marka 15:27; w polskiem tłumaczeniu jest podane w tych miejscach "zbójcy", co jest błędnie przetlómaczone, gdyż w angielskiem i greckiem tlómaczeniu jest podane "złodzieje".
PEWIEN polski przyjaciel imieniem W.J. Zaborowski, do którego odtąd będziemy odnosić się przez pierwsze litery jego imienia i nazwiska, ma wielkie pragnienie, aby pociągnąć uczni za sobą, a tak jak wielu jemu podobnych lewickich wodzów, on również postanowił wywyższyć się do stanowiska generalnego starszego bez Boskiego upoważnienia, tj. iż wstąpił po stopniach do ołtarza Pańskiego (2 Moj. 20:26) i z tego powodu wystawia na widok swoją nagość. Niedawno temu wydał on pismo, w którem użył tyle miejsca, że możnaby zapełnić dziesięć naszych stronic; przeważnie urąga nam w sposób obelżywy, fałszywie przedstawiając nasze nauki, stawiając słomiane straszaki, a później sam ich wywraca kopniakami. Większość wodzów lewickich wie o tem, że sposobność do spładzania z ducha zakończyła się i że więcej nie istnieje, lecz wiedzą oni, że przez taką naukę nie pociągnęliby uczni za sobą, czego ich samo-wywyższające się dusze tak bardzo pożądają. Każdy z nich włączając i W.J.Z. zaprzecza biblijnej nauce na ten przedmiot, nauczając w dalszym ciągu, że żęcie trwa nadal pomimo wyraźnych biblijnych i faktycznych świadectw przeczących, aby tak miało być, np. wianie symbolicznego wiatru - Wojny światowej na symboliczną ziemię dowodzi, że wybrani są popieczętowani na czołach swych. W.J.Z. wbrew faktycznym wyjaśnieniom naszego Pastora ustępu z Ew. Mateusza 24:24 (zob. kom.) naucza, że niektórzy nauczyciele w Prawdzie, a my jako jeden z nich jesteśmy fałszywymi Chrystusami i prorokami; i że dlatego musimy czynić znaki i cuda, to jest, że nasze nauki o spładzaniu z ducha i Młodocianych świętych, są tymi znakami i cuda-mi! Gdy weźmiemy pod uwagę samo jego twierdzenie o znakach i cudach według Mat. 24:24, to będzie wystarczającym dowodem dla mądrych, aby poznać jego Jambresowe i Azazelowe głupstwo. Gdy on nam zarzuca, że wynaleźliśmy klasę, którą nazywamy Młodociani święci, to on fałszywie przedstawia nas, bo "przyjęliśmy tę myśl, chociaż nie tę nazwę od naszego Pastora, tak jak jego i nasze pisma na ten przedmiot dowodzą. Jego zarzucanie nam, że, przedstawiamy zupełnie nową naukę o Młodocianych, świętych wcale nie zbija tego przedmiotu, ponieważ to jest wyłączną Prawdą Epifanji; nasz Pastor nigdy nie dał ustępów Pisma świętego na dowód tej klasy. On tylko udowadniał to z faktów, uzasadniając tę rzecz na ogólnem powołaniu kończącem się w roku 1881. A więc, on sam, który we wielu punktach odrzuca Brata Russella, jak np. odrzuca naukę o fałszywych Chrystusach i prorokach (Mat. 24:24) i o tym fakcie, że istnieje klasa, którą my nazywamy Młodociani święci i wiele innych nauk, zarzuca nam, że odstąpiliśmy od nauk naszego Pastora na punkcie, którzy to będą tysiącletnimi Lewitami Gersona! (Tom VI, str. 151). Odpowiadamy, że nasz Pastor później dowodził, że Starożytni święci, jako pozaobrazowi Lewici nie będą mieli dziedzictwa w ziemi, tj. staną się duchowymi, a przez to samo dał dowód, że Gersonitami w tysiącleciu i po-tysiącleciu nie mogłaby być klasa Restytucyjna według tego jak on uczył w Tomie VI, str. 151, bo klasa Restytucji odziedziczy ziemię; a ponieważ Brat Russell uczył, że klasa niespłodzonych z ducha (którą my nazywamy Młodociani święci) będzie tak w Tysiącleciu jak i po-tysiącleciu towarzyszami Starożytnych Świętych tak w nagrodzie, jak i pracy, a zatem jesteśmy w harmonji z ogólnym postępem jego nauk, wyciągając konkluzje, że Młodociani święci będą tysiącletnimi i po-tysiącletnimi Gersonitami (Tom VI, str. 186).
Chociaż on nie krytykuje naszych dowodów z Pisma św., które dowodzą o istnieniu klasy Młodocianych świętych, to jednak podaje kilka rzekomych dowodów, że taka klasa nie może istnieć. Lecz one są tak rozwleczone i słabe, że objawiają jego niedorzeczność i zastanawianie się nad nimi byłoby marnowaniem czasu i miejsca. Ta jego słabość jest widoczna w naj-mocniejszych z nich. On przytacza, że nie może być klasy Młodocianych świętych, bo ta klasa, będąc cielesną, nie może podobać się Bogu i na dowód tego daje on Rzym. 8:8 ("Przetoż, którzy są w ciele, Bogu się podobać nie mogą".) Chce on tem dowieść, że ten tekst odnosi się do tych wszystkich, co nie są nowemi stworzeniami. Tekst Rzym. 8:8, jak łączność pokazuje i jak nasz Pastor uczy, odnosi się do upadłej nieusprawiedliwionej części rodzaju ludzkiego, a nie do usprawiedliwionej, a bynajmniej nie do poświęconej jej części. Ale gdy weźmiemy pod krytykę jego pogląd na Rzym. 8:8, że nikt inny tylko nowe stworzenia mogą podobać się Bogu, to wtedy wypływa z jego poglądu wielka niedorzeczność, bo to dowodzi, że Starożytni święci nie mogli podobać się Bogu. Taka konkluzja jego myśli jest nierozsądna i nie oparta na Piśmie św., ponieważ wprost zaprzecza wyraźnym zdaniom Apostoła Pawła, zawartym w liście do Żydów 11:5, 6, 38 i myślom, zawartym w tym całym rozdziale, tyczących się każdego ze Starożytnych świętych tam wymienionych. Ma się rozumieć, że sama natura usprawiedliwienia, tak tymczasowego jak i ożywionego, zawiera w sobie myśl, że usprawiedliwieni podobają się Bogu. O wiele więcej poświęceni! Stan Młodocianych świętych przed Bogiem jest ten sam co stan Starożytnych świętych, stąd rzecz jasna, że rozdział 11 listu do Żydów udowadnia, że oni podobają się Bogu, a zatem nie należą do klasy podanej w liście do Rzymian 8:8. Człowiek, który podaje takie jawne głupstwa jak dopiero wykazane, dowodzi, że jest zupełnie niezdolnym na stanowisko generalnego Starszego, który to stanowisko sobie przywłaszczył.
Gdy on dowodzi, że wiele nowych stworzeń będących uważanemi przez wiele lat po roku 1914, za kapłanów, a później zostali uznani przez nas jako Lewici, i że drzwi z tego punktu zapatrywania musiałyby być otwarte, to przez to samo pokazuje, że on wcale nie rozumie tego przedmiotu, przeciw któremu on się tyle miota nie ustępami Pisma św., ale szyderstwem. Nasze wyrozumienie tej rzeczy jest takie: każda korona, gdy kiedykolwiek była straconą, była stracona przed październikiem, 1914 roku. Wszyscy z nowych stworzeń mają być uważani nadal jako kapłani, dopóki nie będą wyraźnie objawieni przez bunt jako Lewici, i to samo byłoby dowodem, że ich korony zostały stracone jeszcze przed październikiem 1914 roku. Ale nie wszyscy utracjusze koron są objawieni w jednym i tym samym czasie. Niektórzy byli objawieni w roku 1917, że stracili korony swoje; później wielu innych było tak objawionych w różnych odstępach czasu aż dotąd. Niektórzy z nich byli niedawno tak objawieni; a objawianie jeszcze innych będzie w dalszym ciągu tak postępować jeszcze w przyszłości. Przetoż nie potrzebujemy wpuszczać nowych kapłanów przez "wyważone drzwi", albo "przez okna", lub "kominem", jak on z wielkiem szyderstwem jako część pozafiguralnego "złodzieja" obelżywie wyraża się, gdy ten albo ów niedawno był, albo w przyszłości będzie objawiony, że więcej nie jest kapłanem. Jego pomie-szanie czasu stracenia z czasem objawienia straty czyjejś korony jest przyczyną jego zamieszania na tym punkcie i okazuje swoje Jambresowe "głupstwo" (2 Tym. 3:9). Gdy posądza nas, że uzasadniamy nasze wyrozumienie o klasie Młodocianych świętych na słowach: "A potem wyleję ducha mego na wszelkie ciało" (Joel 2:28), to on znów fałszywie przedstawia nas, gdyż my używamy inne słowa tego ustępu, a mianowicie: "Młodzieńcy wasi widzenia widzieć będą", jako jeden dowód, że jest taka klasa. Przedstawia nas fałszywie, gdy mówi, że my nauczamy, że "jeżeli ktoś czuje się, że jest Kapłanem, to może się tak nazywać". Przecież wszyscy dobrze o tem wiedzą, że prawie każdy, którego my uważamy za Lewitę "czuje się, że Jest Kapłanem". Jego długa próżna dyskusja składa się przeważnie z wyszydzań. Na przykład, odnosząc się do obłoku nad Przybytkiem, znajdującym się na obrazku na pierwszej stronie naszego pisma, mówi, że postawiliśmy Przybytek z kominem i przypisuje nam nauki, któreśmy nigdy nie głosili; tedy szyderstwem stara się obalać swoje urojone słomiane argumenty. Na szpaltach Teraźniejszej Prawdy podaliśmy przeszło 50 dowodów, że spładzanie z ducha ustało, żadne z nich on nie próbuje obalić, oprócz jednego, na które on odpowiada, że wiatr z Obj. 7:1-3 nie jest Wojną światową, ale jest światową Rewolucją, jako jego "druga biada". Naszą odpowiedzią jest: (1) druga "biada" rozpoczęła się 450 lat temu i skończyła się przeszło 60 lat temu; (2) w symbolach biblijnych wiatr przedstawia wojnę, zaś wicher przedstawia rewolucję i anarchję, jak nasz Pastor poprawnie nauczał. Był to wiatr a nie wicher, co wiał na symboliczną ziemię, włączając i na jej symboliczne góry. On twierdzi, że brak wyrażenia góry w Objawieniu 7:1-3 oznacza, że ten ustęp Pisma św., w którym jest powiedziane, "że ziemia miała być uszkodzoną przez wiatr", nie odnosi się do Wojny światowej, lecz do rewolucji. Widocznie zapomina, że królestwa jako symboliczne góry są częścią symbolicznej ziemi; gdyby ten ustęp wzmiankował symboliczne góry, zamiast symboliczną ziemię, spowodowałoby to kontuzję, czyli zamieszanie pojęcia, ponieważ nie tylko królestwa były uszko-dzone przez Wojnę światową, ale także finansowe instytucje, jako symboliczne skały symbolicznej ziemi, organizacje pracy i ich związki, jako symboliczne jaskinie tej symbolicznej ziemi, eklezjastyczne instytucje, jako symboliczne miasta symbolicznej ziemi, ludzie jako symboliczne rzeki symbolicznej ziemi i doliny, jako najniższe warstwy społeczeństwa należące do symbolicznej ziemi. Widzimy z tego, że słowo ziemia w Obj. 7:1-3 jest właściwie użyte, ażeby symbolizowało rzeczy uszkodzone przez symboliczny wiatr - Wojnę światową. A że w 1 Król. 10:11 jest dodatkowo podane, że góry i skały miały być uszkodzi nie przez wiatr, to pokazuje, które instytucje miały ponieść najwięcej cierpień i szkody z powodu Wojny światowej; bo gdy Objawienie 7:1-3 podaje nam, że ziemia była uszkodzoną przez wiatr, to oznacza, że prawie wszystko, co znajduje się na symbolicznej ziemi musiało być uszkodzone przez symboliczny wiatr, czyli Wojnę światową; ponieważ, gdy ten ustęp podaje nam wzmiankę o ziemi, do której należy zaliczyć te wszystkie powyżej wzmiankowane instytucje uszkodzone przez Wojnę światową, dodaje również drzewa jako wielkich na ziemi i morze jako niezadowolone masy nie będące pod kontrolą religijną. Jego błędne pojęcie o tych trzech "biadach" staje się widoczne, gdy sobie przypomnimy, że one przychodzą kolejno pod ostatnie trzy trąby, gdy zaś on kładzie swoją drugą "biadę" czyli wiatr Obj. 7:1-3 pod szóstą pieczęć. Daliśmy również wiele dowodów w naszych pismach o istnieniu klasy Młodocianych świętych, z których żadnego on nie zbija. Dlatego nie jest koniecznem powtarzać tu te dowody tych dwóch przedmiotów, szczególnie gdy on pozostawia je nienaruszone. On również fałszywie przedstawia nas jakobyśmy nauczali, że synowie prorocy są typem na Młodocianych świętych, gdy zaś my, zgodnie z naszym Pastorem, nauczamy że oni przedstawiają ludzi niepoświęconych, interesujących się Prawdą. Jego fałszywe oskarżenia rzucane przeciw naszym współpracownikom w Polsce, są tylko jednym więcej dowodem rzucania obelg przez jeszcze jednego członka klasy większych pozafiguralnych "złodzieji". Jako członek pozaobrazowego Jambresa on również uczestniczył ze swymi towarzyszami w rzucaniu na ziemię pozaobrazowej laski Jambresa (ta jego część zdaje się być korą z korkowego drzewa) czyniąc z niej węża, który jednak został połknięty przez węża pozaobrazowego Aarona.
TP ’34, 31-32.