NASZE ROCZNE GODŁO

"A dobrze czyniąc nie słabiejmy; albowiem czasu swojego żać będziemy, (jeśli nie zemdlejemy. Pop. tłum.) - Gal. 6:9.

    NASZE obserwacje o położeniu i potrzebach ludu Bożego dają nam do twierdzenia, że List do Gal. 6:9 jest dobrym i stosownym tekstem na roczne godło; i dlatego podajemy takowy naszym drogim czytelnikom. Doświadczenia braci z naszymi corocznymi tekstami podawanymi za godła, o ile wiemy, to były dla nich pełnymi owocu, aby mogli swoje powołanie i wybór pewnym uczynić. To jest właśnie celem tych godeł, a wiec ufamy, że tekst podany za tegoroczne godło będzie również miał ten sam skutek. Tekst nasz zawiera w sobie napomnienie i warunkową obietnicę. I te dwa zarysy tego tekstu będą błogosławieństwem, jeżeli tylko będą przyjęte i wykonywane w duchu wiary, nadziei, miłości i posłuszeństwa. Aby bracia mogli je tak używać, jest naszą modlitwą za nimi. Nasze serdeczne życzenia w Nowym Roku dla całego drogiego Bożego Izraela na każdym miejscu jest. aby był obficie błogosławiony od Pana łaską, miłosierdziem i Prawdą. Możemy zatem ufać Panu, że On udzieli nam Swej łaski, miłosierdzia i Prawdy. Warunki do zużytkowania takowych będą zależeć od tego, czy przez udzielanie nam Jego łaski. miłosierdzia i Prawdy będziemy ćwiczyć się w wyrabianiu wiary, nadziei, miłości i posłuszeństwa. Ponieważ możemy spolegać na Bogu, że On wykona część Swoją, wynik zatem będzie zależał od nas, czy my będziemy Jemu wiernymi lub też nie w wyrabianiu wiary, nadziei, miłości i wiernego używania Jego obiecanej łaski, miłosierdzia i Prawdy. Wierność w tej obietnicy ze strony Boga powinna być dla nas podnietą i zachętą, by wiernie w tym spełniać część naszą; bo jeśli to przez Pana uczynimy, to będziemy mieć powodzenie w urzeczywistnieniu naszego napomnienia i obietnicy zawartej w naszym tekście.

    Najpierw zastanowimy się nad napomnieniem naszego tekstu, a potem nad jego obietnicą. Napomnienie jest podane w pierwszej części: "A dobrze czyniąc nie słabiejmy". Według tego, to napomnienie pokazuje dobre uczynki. Jest to proste, lecz bardzo rozległe napomnienie, ponieważ w wyrażeniu "dobrze czyniąc", zawiera się wszelka czynność życia chrześcijańskiego, albowiem każda czynność życia chrześcijańskiego składa się z dobrych uczynków, lub czynienia dobrze. Gruntem działalności życia chrześcijańskiego, na którym każda inna czynność chrześcijańska spoczywa, jakoby na podporze, jest, aby nauczyć się Prawdy. To nie znaczy badanie samej Biblii, którą, wielu bada a nigdy do znajomości Prawdy przyjść nie mogą (2 Tym. 3:7); ponieważ badanie Biblji jako podręcznika, nie prowadzi do Prawdy, bo gdyby tak było, to wiele milionów z nominalnego kościoła byliby w Prawdzie Parousji i Epifanji, a Lewici, zamiast tracić mniej więcej Prawdę Parousji, zatrzymaliby takową, jak również zdobyliby i Prawdę Epifanii. Bóg sam pokazuje, jakie badanie uzdolni ludzi dobrego serca nauczyć się Prawdy na czasie - badanie bereańskie (Dz. Ap. 17:11, 12), które jest badaniem nauk, nie jakiegokolwiek lub każdego nauczyciela, lecz Pańskich specjalnych narzędzi mówczych, porównywając codziennie ich nauki, badając czy są zgodne z Pismem świętem, z postanowionym celem, dopatrując się, czy według Pisma świętego ich nauki są prawdziwe. Takie badanie przez głodne, pokorne, szczere, ciche i dobre serce i umysł, Bóg zapewnia, iż posłuży do wyuczenia się Prawdy i pozbycia się błędu. Z takiego to więc codziennego badania Prawdy, składa się fundamen-talne czynienie dobrego z życia chrześcijanina; i błogosławieni są ci, którzy to uznawają (Łuk. 8:21; 11:18). Do takiego badania Prawdy nasz tekst nas zachęca.

    Lecz napomnienie tego tekstu wymaga, abyśmy przyprowadzili nasze myśli, pobudki, słowa i uczynki do harmonii z Prawdą przez uprawianie Ducha Prawdy. Znaczy to, abyśmy wykorzenili z naszych myśli, pobudek, słów i uczynków wszystko, co nie jest w harmonii z Prawdą, to jest myśli, pobudki, słowa i uczynki pochodzące od szatana, świata i ciała. Dalej znaczy to, abyśmy te myśli, któreśmy się nauczyli w Prawdzie mogli trzymać głęboko w naszych sercach i umysłach. Znaczy to jeszcze, abyśmy uprawiali łaski, by one mogły być pobudkami wszystkich naszych myśli, słów i uczynków. To przyczyni się do uprawiania w nas niebieskich uczuć (Kol. 3:2) i wynikiem tych wszystkich łask, mianowicie tych początkujących czyli pierwszych łask (2 Piotra 1:5-7). Takowe, gdy są uprawiane, powinny być i czynnymi w nas, a to zapewni ich trwałość, (w. 8). Potem gdy one w nas już działają muszą więc pomnażać się, aby z nich mogło wypłynąć uprawianie drugo i trzeciorzędnych łask, (w. 8) a także, abyśmy wykorzenili ze siebie wszystko złe. Praca ta jest pierwszą w pierwszych jej początkach po właściwym nauczeniu się Prawdy; ponieważ zanim właściwie będziemy mogli czynić dobrze drugim, musimy wykonać dobrą pracę w nas samych, to znaczy nauczyć się Prawdy i zastosować nasze myśli, pobudki, słowa i uczynki do jej Ducha. Nie mylmy się na tym punkcie; ponieważ na nic się nie zdadzą nasze usiłowania w czynieniu dobrze drugim, jeżeli chybimy w dobrych uczynkach nad sobą w uczeniu się Prawdy i zastosowaniu naszych myśli, pobudek, słów i uczynków do jej ducha. Nie postępujmy za błędem niszczącym nowe stworzenie tych, którzy utrzymują, że nie potrzeba wyrabiać w sobie charakteru. Tacy nie spełniają najważniejszej pracy w życiu chrześcijańskim i bez względu jak wielkim jest ich świadczenie i rozszerzanie literatury, chociażby nawet prawdziwej nie może zastąpić tego fatalnego braku, jak to św. Piotr o tym nas zapewnia: "bo przy kim tych rzeczy niemasz, (aby rozwinąć wyższe początkowe łaski i postarać się by one działały i obfitowały) ślepy jest, a tego, co jest daleko nie widzi, zapomniawszy na oczyszczenie od dawnych grzechów swoich" - wiersz 9.

    Trzecią rzeczą załączoną w napomnieniu naszego tekstu, jest błogosławienie drugich za pomocą dobrych uczynków. Tak, jak jest wielkim błędem, gdy nie wyrabiamy w sobie dobrych uczynków załączonych w naszym tekście - ćwiczenie się w Prawdzie i zastosowywanie naszych myśli, pobudek, słów i uczynków do jej ducha - tak samo jest błędem, gdy nie rozpościeramy dobrych uczynków nad drugimi. Ani uczynność duchowa, ani żadna inna z czynnych łask nie kończy się w domu, chociaż one bez wątpienia tam się zaczynają, ponieważ nasze dobre uczynki powinny się także rozciągać i nad drugimi; poza domem. Największym dobrym uczynkiem, możebnym tego rodzaju dla nas jest, aby błogosławić drugich Słowem Bożym. Znaczy to, że na pierwszym miejscu używamy je do oświecenia naszych braci Prawdą, że my przez to staramy się wzmocnić ich w każdym dobrym uczynku i słowie w ich podróży do niebieskiego Chanaanu, że pocieszamy i zachęcamy ich wśród ich ofiarowań, prób, prześladowań i innych cierpień i że bez względu na czas, miejsce, osobę, położenie lub stanowisko przestrzegamy ich przed niebezpieczeństwami i faktycznie prostujemy ich, gdy są w błędzie. Błogosławienie Słowem nie ma być ograniczone tylko do braci, ono ma sięgać do ludzi w świecie, gdy tylko mamy sposobność, szczególnie do tych, którzy dają posłuch prawdzie. Inny jeszcze sposób udzielania błogosławieństw drugim jest za pomocą rzeczy ziemskich, a to głównie się odnosi do niesienia pomocy potrzebującym, a szczególnie udzielania potrzeby domownikom wiary na tyle, na ile nasza możliwość, a ich potrzeby wymagają. Chociaż większość z nas nie jest błogosławioną, obfitą ilością w ziemskich rzeczach na udzielanie materialnych dobrodziejstw drugim, to jednak powinniśmy być chętnymi do udzielania tego, czego jesteśmy w możności udzielić z ochotnym sercem i wolnomyślnie, postępując zarazem oględnie i użytecznie na tyle, na ile to jest możebne. Szczególna forma dobrych uczynków mianowicie w interesach świata jest wesołe i zachęcające usposobienie oraz zgodne słowa. W świecie znajduje się tyle trosk, zniechęcenia i niezadowolenia, że powinniśmy się starać, aby przez takie usposobienie i dobrymi słowami rozwiać przygnębiający i rozpaczliwy zły stan umysłowy ludzi, a nie przez naganne lub ustne łajanie, lecz przez wesołe usposobienie i zachęcające słowa i argumentacje dodawać ludziom otuchy i lepszej nadziei. Gdy to będzie czynione na ulicy, czy to w tramwajach, w warsztacie, w fabryce lub gdziekolwiek, w naszych domach i podczas wizyt, to napewno okaże się być dobrym uczynkiem.

    Czwartą formą w czynieniu dobrego załączoną w napomnieniu w naszym tekście, jest ustawiczne przezwyciężanie przeszkód wewnątrz i na zewnątrz nas, w uczeniu się Prawdy, aby nasze myśli, pobudki, słowa i uczynki były podane wpływowi Ducha Prawdy i aby błogosławić drugich w ich potrzebach Prawdą i jej Duchem, oraz za pomocą dóbr ziemskich. Głównymi przeszkodami, w czynieniu dobrze wewnątrz i na zewnątrz nas, w spełnianiu pierwszych trzech rzeczy zawartych w napomnieniu naszego tekstu, są przeszkody następujące: straty, zawody, odwlekania, powściągania, błędy, braki, słabości, pomyłki, uchybienia, strofowania, trudności, potrzeby, nieszczęścia, nieporozumienia, niezgody, rozdzielania, błędne przedstawiania, opozycje, zdrady, choroby, bóle, zgryzoty, niebezpieczeństwa i prześladowania. Czasami rzeczy te stoją na przeszkodzie do czynienia dobrego, jakie było wykazane powyżej tak względem nas jak i drugich. Te rzeczy musimy przezwyciężać, a to jest czwartą formą czynienia dobrego.

    Naturalne skłonności tych właśnie wyżej wspomnianych przeszkód, one czynią przeszkodę i nie dopuszczają nas do wykonania poprzednio wykazanych trzech form czynienia dobrego w napomnieniu naszego tekstu. Ta czwarta forma jest przeciw tej naturalnej skłonności tych przeszkód, musimy zatem oprzeć się całą siłą, będąc wzmocnieni łaską Pańską, aby je zwyciężyć. Gdy tak uczynimy, damy dowód walki królewskiej, w której reszta życia naszego musi być zużyta; ponieważ szatan, świat i ciało stanie po stronie tych przeszkód i spotęgują swe siły, by złamać naszą wolę, odnośnie czynienia dobrego, a jeżeli nie stawiamy im oporu wiernie i wytrwale, to one stopniowo, a w niektórych wypadkach bardzo prędko, za pomocą tych właśnie przeszkód zawładną nami tak, że nie dozwolą spełnić nam dobrego, jakie było wyrażone w pierwszych trzech formach wymienionych powyżej. Do wiernego zwycięstwa tych wszystkich przeszkód będziemy musieli używać nie tylko wszystkiej ofiarowanej pomocy od Pana, lecz będziemy musieli ćwiczyć moc naszych nowych serc i umysłów, które już przedtem rozwinęliśmy. Będzie także od nas wymagane, jeżeli jesteśmy częściowo lub zupełnie pobici w niektórych z tych walk, siłą, postanowieniem i wytrwałością podjąć walkę na nowo, jeżeli kiedykolwiek znowu spotkamy się z tymi przeszkodami. Taka walka z naszej strony stopniowo a napewno będzie prowadzić nas ze zwycięstwa do zwycięstwa, aż przy końcu naszej drogi osiągniemy ostateczne zwycięstwo. Takie zwyciężanie przeszkód, przez wzgląd na nasze czynienia dobrego i do wytrwania w dobrych uczynkach w pierwszych trzech formach, jest czwartą formą czynienia dobrego.

    W takich to właśnie dobrych uczynkach w tych czterech formach nie mamy ustawać. Angielskie tłumaczenie (A.V.) podaje napominającą część naszego tekstu jak następuje: "Nie bądźmy znużonymi w czynieniu dobrego." Tłumaczenie takie jest błędnym, ponieważ część naszych ofiarnych cierpień składa się ze znużenia, tak jak i Jezusowe znużenie i spracowanie w czynieniu dobrego przy studni, tego dowodzi (Ew. Jana 4:6), jak i często znużenia św. Pawła w służbie Pańskiej tego dowodzą (2 Kor. 11:27), i jak znużenie naszego Pastora (Wiernego Sługi) tego dowodzi, gdy razu pewnego określił się w następujący sposób: "Jestem zmęczony, moje ciało jest zmęczone, moje kości są zmęczone, cały szpik kości moich jest zmęczony, cały jestem zmęczony." Jeżeli będziemy wiernymi między innymi rzeczami w czynieniu dobrego, będziemy napewno z powodu tego znużonymi, a to będzie przyjemną ofiarą Bogu, jako nierozłączna część lojalności w naszym poświęceniu. Według tego uważamy, że Apostoł nie mógłby nas napominać, abyśmy się nie męczyli czyli nie nużyli przy spełnianiu dobrych uczynków. Myślą Apostoła jest, by zapał nasz do czynienia dobrego nie osłabł. Innymi słowy, aby czynienie dobrego nie stawało się dla nas uciążliwym i abyśmy się przez to nie zniechęcali do dalszego spełniania dobrych uczynków. Dalej znaczy to, że nie tylko aby nie żądać rzeczy przeciwnych dobrym uczynkom, ale aby nie oddawać się samolubstwu, światowości, a czasami i grzechowi, a przez to by nie utracić zamiłowania do czynienia rzeczy dobrych, a także by nie stać się niezadowolonym i zniechęconym do czynienia dobrego, z powodu, iż jest to rzeczą za nadto wyczerpującą i za ścisłą, abyśmy wskutek tego nie odczuli w sobie możliwej i nagłej zmiany przeciw dobrym uczynkom, z tego powodu, że one wymagają poświęcenia, mającego skłonność do znużenia nas, tak iż nie pragnęlibyśmy już tego więcej; jednym słowem, abyśmy nie nużyli się z tego i zaniedbywali to, jako niepożądaną, ścisłą albo niewdzięczną rzecz. Wynik takiego stanu umysłowego jest, aby pozbyć się czynienia czego dobrego, chociaż byśmy nawet z tego powodu nie wpadli w głębokie bagno grzechu. Ma się rozumieć, iż tego rodzaju znużenie z powodu czynienia dobrego uczyniłoby człowieka niewiernym w poświęceniu i niekiedy jest ono zwiastunem utraty usprawiedliwienia, ponieważ doprowadza go z powrotem do walania się w grzechu, jak świnia umyta do walania się w błocie, albo jak pies, kiedy wraca się do swego zwracania (2 Piotra 2:22). Walczmy więc przeciwko takiemu znużeniu z powodu czynienia dobrego z całych sił, jakie posiadamy z łask Ducha świętego; bo to może doprowadzić nas do utraty łaski Bożej i do pozbawienia się wszystkich naszych przeszłych wysiłków i korzyści.

    Nasz tekst zawiera w sobie także obietnicę. Nie jest to bezwarunkową obietnicą; lecz obietnicą zawarunkowaną, że nie zemdle-jemy, gdy czynić dobrze będziemy. Osoba, która fizycznie omdlewa, nie tylko że staje się słabą, ale także tak słabą, że traci siłę i przytomność. Taka osoba jest przywracana do przytomności przez skropienie twarzy wodą, lecz to nie przywraca ją do siły. Pokarm, ruch a czasami medycyna - to środki potrzebne do przywrócenia utraconej siły. Tak samo w sferze duchowej. Ci, którzy omdlewają (zniechęcają się) w dobrych uczynkach, stają się nie tylko słabymi, lecz do tego stopnia słabymi, "że tracą moc i przytomność umysłu w czynieniu rzeczy dobrych, i zawsze tak się dzieje, że aby pacjent mógł być wyleczonym ze stanu bezprzytomnego, musi być pokropiony wodą Słowa Bożego. I aby mógł być przywróconym do pierwotnej siły będzie potrzebował nie tylko medycyny słowa, lecz także siłę dającego pokarmu i mądrego ćwiczenia jego symbolicznych członków to jest rąk i ramion, stóp i nóg. Tak więc, jeżeli nie omdlewamy, obietnica będzie na pewno naszą i tym sposobem jest ona bezwarunkową dla tych, którzy nie omdlewają, lecz jest warunkową na ich nie omdleniu, ponieważ tekst mówi: "albowiem czasu swojego żąć będziemy, jeżeli nie omdlejemy". Niech to zastanowienie, że obietnica jest zawarunkowaną na naszym niezemdleniu, pobudzi nas do silnego i trwałego czynienia dobrego, które nie dopuści do omdlenia w czynieniu dobrego.

    Obietnica jest, że żąć będziemy, jeżeli nie omdlejemy. Apostół zmienia z literalnego znaczenia pierwszej części tekstu na figuralne znaczenie jego drugiej części. W figurze czynienie dobrego jest podane jako figuralne sianie, a obietnica jest, że z nieomdlewającego zasiewu dobrych uczynków żąć będziemy pożądany plon w czasie właściwym. Większość czytelników mniema, że to żęcie znaczy nawracanie grzeszników. Lecz tak być nie może, widząc, że wielu trudni się dobrymi uczynkami, a jednak nie nawrócili ani jednego grzesznika. Ani żęcie, o którym Apostół wspomina w naszym tekście nie odnosi się wcale do żęcia symbolicznej pszenicy podczas żniw, ponieważ to pozbawiłoby pracy żęcia tych, którzy żyli między żniwami, jak również i tych, którzy pracowali w żniwach i pomagali żeńcom, chociaż sami nie zżęli ani jednego ziarna pszenicy. Jeżeli Apostół nie miał na myśli nawracania grzeszników, ani żęcia ziarn symbolicznej pszenicy, to co on o tym myślał? On nie miał wcale na myśli owych błogosławieństw, z dobrych uczynków, tyczących się obecnego życia, ani też błogosławieństw fizycznych, lecz jedynie błogosławieństwa dla serca i umysłu, jak to Pismo św. podaje (2 Kor. 9:6; Przyp. 11:24, 25). Apostół ma także na myśli nagrody w przyszłym życiu za nasze dobre uczynki w tym życiu. Bóg tak zarządził sprawami, że wszystkie cztery sposoby, którymi czynimy dobrze, przynoszą nam owoc już w tym życiu. Tak więc, gdy siejemy nasienie nauczenia się Słowa Bożego, będziemy żeli w umysłach naszych trojakie błogosławieństwo: Najpierw zrozumiemy rzeczy, które badamy, po drugie, to w zamian stanie się fundamentem do nauczenia się i zrozumienia nowych nauk i po trzecie rozwiniemy w sobie chęć i zdolność do nauczenia się i zrozumienia jeszcze innych nauk. Taki zasiew naszemu umysłowi, rozszerza jego znajomość biblijną i zdolność, oraz pragnienie dalszej umiejętności chrześcijańskiej i w ten sposób zakładamy fundament do dalszego dostępu w budowie Boskiej umiejętności. Taki plon jest rzeczywiście bardzo obfity; ponieważ, aby pozyskać Prawdę, pozyskać powiększoną zdolność i pragnienie jeszcze do większego nabywania znajomości, znaczy powiększyć sobie fundament do dalszego osiągnięcia Prawdy i jej nieocenionej wartości w naszym posiadaniu.

    A ten kto dokonywa swego figuralnego siania, uczestnicząc w błogosławieniu drugich Prawdą i jej Duchem lub dobrymi rzeczami ziemskimi. zbiera obfity plon, błogosławiąc siebie i drugich. Bo kto przedstawia Boski charakter takimi sposobami, przez które ludzie oceniają dobroć Bożą i są z powodu takich usług błogosławieni Prawdą i jej Duchem, ten oddaje cześć Bogu a przez to zyskuje owoc dla siebie. To powiększa wiedzę, a także odciska ją głębiej na sercu i umyśle, oraz powiększa zdolność błogosławienia Prawdą i jej Duchem; albowiem praktyka czyni człowieka biegłym, chociaż nie zupełnie doskonałym. Ponadto błogosławi serce dobroczyńcy, dając mu wzrost Ducha Prawdy; ponieważ gdy jest ktoś ożywiony Duchem Prawdy, czyniąc starania, by błogosławić drugich Prawdą, jego własny charakter jest przez ćwiczenie tego Ducha rozwijany, wzmacniany i równoważony. Nawet gdy się używa do czynienia dobrego rzeczy ziemskich, jako środków sprowadzenia błogosławieństwa dla drugich, żnie się przez. to samo błogosławieństwo dla siebie, przez zwiększanie wspaniałomyślności, taktyki, sympatii, szlachetności itd. A tym sposobem dokonywa się wspaniałego żniwa a to tylko z powodu błogosławienia drugich Prawdą, jej Duchem i dobrami ziemskimi. Ta sama zasada stosuje się tutaj do czynienia dobrego przy rozwijaniu charakteru. Każdy wysiłek podjęty w celu napełnienia serca dobrymi pobudkami, powiększa zdolność i chęć do takich pobudek oraz powiększa pragnienie i zdolność, by takie pobudki rozwinęły dobre uczucia i wynikające z tego łaski. A zaś każde pomyślne ćwiczenie takich uczuć i łask, powiększa rozwój tychże uczuć i łask, oraz zdolność do ich osiągnięcia, a te znowu stają się podstawą dla dalszych pobudek, rozwijań i zdolności jako dodatek do otrzymanych już uczuć i łask. A więc takie żniwo nastą-pi po takim sianiu, aż każde właściwe uczucie i każda łaska chrze-ścijańska zostanie w nas rozwinięta. Wskutek takiej zatem siejby następuje zbiór dobrego charakteru, najlepszych przymiotów.

    Lecz nasze najwyższe i ostateczne żniwo w tym życiu będzie wtenczas, gdy doprowadzimy do ukompletowania tego charakteru. Ażebyśmy mogli mieć takie żniwo, jest niezbędnym sianie dobroczynności z wytrwałością, czyniąc dobrze pomimo spotykanych w tym przeszkód. Od wcześniejszych faz rozwoju takiej wytrwałości w dobrym czynieniu będziemy żeli wzmocnienie takiego charakteru w jego pobudkach, uczuciach, łaskach, a również zwiększoną zdolność i zupełność. Od późniejszych faz rozwoju takiej wytrwałości w dobrym czynieniu będziemy żeli coraz większe uzupełnienie charakteru, które równoważy charakter. A od ostatnich faz rozwoju takiej wytrwałości w dobrym czynieniu będziemy żeli ostatnią fazę charakteru - doskonałość na podobieństwo Chrystusa. To nie znaczy, że nasze charaktery będą bez błędów, lecz że będą skrystalizowane do tego stopnia, że już nie będą mogły być złamane przez żadną próbę lub presje, pod któreby upodobało się Panu nas poddać. A zatem, jako skutek z takiego siania będziemy żeli wielkie wartości, jakie wykazaliśmy powyżej a tak będziemy "doskonali i zupełni, którymby na niczym nie schodziło" Jak. 1:4. Przez cały czas procesu takiego żęcia będziemy żeli coraz większy przywilej w modlitwie i coraz większe uczestnictwo z naszym Panem w innych przywilejach naszego powołania i zwiększoną miłość, zaufanie, staranie, pomoc i społeczność Ojca i Syna. Pan nasz zapewnia, że takie żęcie jest stokroć lepsze, aniżeli rzeczy ofiarowane w obec-nym życiu (Mat. 19:29). To są te wyborne owoce zżynane w tym życiu, jakie otrzymujemy z naszego dobrego czynienia.

    Lecz pobożność ma nie tylko obietnice żywota, którego mamy teraz; ale ma również obietnice żywota przyszłego (1 Tym. 4:8). Gdy nasze czynienie dobrze dojdzie do końca wtedy będziemy żęli nagrody obiecane naszej klasie w przyszłym życiu. Gdy jesteśmy zwycięskimi członkami Maluczkiego Stadka, to znaczy dla nas Boską naturę i współdziedzictwo z Chrystusem, nie tylko przez cały Wiek Tysiąclecia, ale przez całą wieczność. Nie jest to dla nas koniecznym podawanie szczegółów odnośnie tego, ponieważ nasi czytelnicy są zapoznani z ogólnymi szczegółami. Lecz można cokolwiek nadmienić o tej nagrodzie: ona będzie zawsze występowała naprzód w czasie której wiecznie trwające obfite bogactwa łask Boskich będą naszym udziałem. Uczestnicy będą zawsze doświadczali błogich niespodzianek z nowych rozwojów niezmiernej łaski Bożej. Gdy się staniemy zwycięskimi członkami Wielkiej Kompanii, życie w życiu przyszłym będzie miarą radości odpowiednią tej klasie. Ich zdolności będą niższe od tych, jakie będzie miało Maluczkie Stadko, będą jednak zadowoleni ze swego działu na poziomie duchowym, który prawdopodobnie otrzymają ten sam poziom, na którym przebywał Logos w stanie przedludzkim, a praca ich będzie w rodzaju asystentów Chrystusa. Ich dział przeznaczony będzie się zawsze rozszerzał, napełnieni będą radosnymi niespodziankami postępujących wyrażeń łaski Bożej względem nich. Gdy będziemy zaś zwycięskimi Młodocianymi świętymi, nasz dział jako doskonałych istot ludzkich i książąt podczas Tysiąclecia, a po Tysiącleciu jako istot duchowych, będących prawdopodobnie na tym samym poziomie co Starożytni święci i Wielkie Grono, będzie zupełnie zadawalniającym. My również (Mal. Stadko) będziemy po wieczność całą traktowani bez końca radosnymi niespodziankami obfitej łaski Boga w błogim towarzystwie tych drugich wybranych trzech klas. A tak żąć będziemy, jeśli nie omdlejemy. A zatem drodzy Bracia i Siostry dobrze czyniąc nie słabiejmy, bo w swoim czasie żąć będziemy jeśli nie omdlejemy. Radzimy, by za hymn na rok 1935 był No. 78.

TP ’35, 6-9.

Wróć do Archiwum