"GODZINA POKUSZENIA"
[Ostatnia przestroga br. Russella przeciw klerykalizmowi. - Ze Strażnicy z 1-go listopada, 1916 r.]
CZY daremnie Pan pouczył lud Swój, że koniec wieku ewangelii będzie "godziną pokuszenia, " która przyjdzie na cały świat? (Obj. 3:10). Zapewnie nie byliśmy nauczani od Pana daremnie! A więc wszyscy wierni Jemu zapinają na siebie napierśnik, przyłbicę i sandały i biorą miecz i tarczę. Jeżeliśmy jeszcze nie weszli w okrutne walki, to wiemy, że mamy się ich spodziewać; i powinniśmy być przygotowani i mieć taką praktykę i doświadczenie, któreby umożliwiły nas poczynać sobie mężnie w tej "godzinie pokuszenia."
Ponieważ jesteśmy pouczeni, że ta "godzina pokuszenia" przychodzi na cały świat, jak również na Kościół, przeto widzimy, że to musi być coś takiego w powietrzu, coby oddziaływało na każdego. Wierzymy, że to pokuszenie jest czymś, co rozszerza się stopniowo w każdym kierunku; i nasz Mistrz zapewnił nas, że gdyby te dni nie były skrócone przez ustanowienie Jego Królestwa w rękach Wybranych, to nie pozostałoby żadne ciało.
Rozumiemy, iż to znaczy, że duch samolubstwa, ambicji, który już działa między narodami i pędzi ich wariacko do wojny o zwierzchnictwo handlowe, jest to duch, który będzie się wzmagał coraz to więcej i wpłynie na każdego wszędzie. Ten duch jest zauważony w strajkach, itp., w naszym własnym kraju - każdy rad służyć sobie i chętny bić się o zaszczyty, przywileje, stanowiska itd.
Lecz my interesujemy się więcej Kościołem i jesteśmy ciekawymi jak się ta "godzina pokuszenia" odbije na ludzie Pańskim. To co teraz mamy zacząć pisać jest daleko od tego, co byśmy woleli, lecz ono zdaje się być naszym obowiązkiem odnośnie Sprawy Pańskiej i ludu. Wierzymy, że wielki kryzys jest wśród Badaczy Pisma Św. i czym rychlej spostrzeże się go, tym skuteczniej przejdzie się przez niego. On może oznaczać rozerwania; lecz, jak Apostoł nadmienił, rozerwania są czasem potrzebne, ażeby uznane postępowanie i uznane nauki i uznane metody mogły być rozpoznane i ażeby prawdziwi nauczyciele byli tym więcej oceniani. - 1 Kor. 11:18, 19.
Przed nadmienieniem tego smutnego zarysu, nadmienia-my jeden dla ogólnego zachęcenia; mianowicie, że o ile mo-żemy rozeznać, przez obcowanie z braćmi na konwencjach, itd., nigdy nie było czasu, żeby Badacze Pisma Św., tak ci na stanowiskach jak i ci nie na stanowiskach, posiadali takiego ducha potulności, łagodności, cierpliwości, miłości, inteli-gencji, wiary, radości jak teraz.
"PILNUJCIEŻ TEDY SAMYCH SIEBIE"
To sprawia rzeczywistą przykrość pisać, że wiele trudności i niebezpieczeństwa, które grozi Kościołowi zdaje się być z powodu Starszych i Diakonów - nie wszystkich, dzięki Bogu, lecz widocznie małej mniejszości z nich, sądząc z pytań, jakie przychodzą do Biura od czasu do czasu od zabłąkanych owiec, które szukają porady odnośnie ich właściwego postąpienia. Prawdziwi, wierni słudzy w Kościele powinni być tym więcej cenieni przez lud Boży, w miarę zrozumienia różnicy między prawdziwymi Starszymi i Diakonami, a tymi co nie są prawdziwi. Nie piszemy tego w celu aby zniechęcić wiernych, lecz raczej, aby otworzyć ich oczy na prawdziwą sytuację, ażeby przypadkowo mogli być uratowani z sidła Przeciwnika i stać się pomocnikamiTrzody Pańskiej, zamiast tych, co przeszkadzają.
O ile jesteśmy zdolni rozsądzić, takie same warunki istnieją dzisiaj między Badaczami Pisma Św., jakie Apostoł wskazał Starszym Kościoła w Efezie, gdy napomniał ich mówiąc: "Pilnujcież. tedy samych siebie i wszystkiej trzody, w której was Duch święty postanowił biskupami (dozorcami), abyście paśli zbór Boży, którego nabył przez krew własnego (syna)" (Dz. Ap. 20:28). Proroctwo św. Pawła sprawdziło się: "...Po odejściu moim wnijdą między was wilcy okrutni, którzy trzodzie folgować nie będą. A z was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby za sobą pociągnęli uczniów. Przetóż czujcie, pomnąc, żem przez trzy lata w nocy i we dnie nie przestawał napominać ze łzami każdego z was. A teraz, bracia! poruczam was Bogu i słowu łaski Jego..." Dz. Ap. 20:29-32.
SPOSÓB POSTĄPIENIA DWÓCH SŁUG BOŻYCH PRZECIWSTAWIONY
Gdyż była to ambicja, która wpierw zwiodła Lucyfera i przemieniła chwalebnego sługę Bożego w przeciwnika, tak więc jest jego duch, który był tak zdradliwy od tego czasu. Duch naszego Mistrza był zupełnie odwrotny od tego. "Sam się poniżył... aż do śmierci, " w czynieniu woli Ojca. Wcale nie widzimy ducha pychy, lub ambicji, lub szukania swego w naszym Mistrzu. Apostoł daje nam przestrogę, abyśmy upokorzyli się, naśladując naszego Pana, jeżeli chcemy być wywyższeni z Nim w Jego Królestwie.
Lecz jak wielu zdaje się zapominać zupełnie te ustępy Pisma św., na które tak często zwracamy uwagę ludowi Bo-żemu, jako konieczne, jeżeli chcemy osiągnąć jakiekolwiek miejsce w Królestwie! Z raportów danych nam, straszny stan panuje w niektórych zborach, gdy wybory mają się odbywać. Słudzy Kościoła usiłują być panującymi, dyktatorami - czasami nawet przewodnicząc w zebraniu z widocznym celem, aby dać baczenie, żeby oni i ich specjalni przyjaciele zostali obrani Starszymi i Dia-konami. Słyszeliśmy o wypadkach, w których starszy nie chciał mówić do jednego ze zgromadzenia, ponieważ ten ostatni nie głosował na niego. A jednak nie ma wątpliwości, że ten Starszy myślałby o sobie, iż on jest uosobieniem skromności, pokory i potulności.
O!
co za wstyd, że taki duch ma mieć miejsce między tymi, którzy mają jakąkolwiek
wiedzę o naukach Słowa Bożego i o warunkach, na których możemy pokładać nadzieję
na współdziedzictwo z naszym Mistrzem! Rozumie się są rozmaite stopnie bezczelności
w takich sprawach. Niektórzy po cichu starają się wykorzystać zbór przez urządzenie
wyborów w takim czasie, który jest specjalnie korzystnym dla nich i ich przyjacieli.
Inni starają się przepełnić zebranie swoimi przyjaciółmi, przyprowadzając
poniekąd obcych, którzy nie mają myśli uczęszczać regularnie do zboru, lecz
przychodzą tylko, jako czyn przyjacielski, aby głosować na jednego ze swoich
przyjacieli.
Ponadto, można zwykle spodziewać się, że tacy, co objawiają ambicję tego rodzaju,
aby być wodzami i nauczycielami, a ignorują zasady Złotej Reguły, jak również
specjalne nauki dane Nowemu Stworzeniu, są zwykle ci, którzy wprowadzają fałszywe
doktryny. Ten sam ambitny duch Przeciwnika, który prowadzi ich, aby ubiegać
się o honor w zborze zdaje się prowadzić ich do przedstawiania samych siebie
za wielkich nauczycieli - wprowadzicieli nowego światła. To także, Apostoł
tłumaczy, jest charakterystyką Szatana. On mówi: "A nie dziw, bo i szatan
sam przemienia się w Anioła światłości" - okazuje się być wodzem między
dziećmi światłości. - 2 Kor. 11:14.
We wielu wypadkach jedynie zbory są winne, według ich własnego zdania. W niektórych wypadkach osoby były obrane do Starszeństwa, które nawet nie oświadczyły się, że poświęcili się Panu, albo nie okazali swego poświęcenia przez zanurzenie w wodzie. Dlaczego? Dlatego, że ów zbór nie posiadał żadnego specjalnego talentu, a ten, który wcale nie był bratem, nie był Nowym Stworzeniem w Chrystusie, był obrany, ponieważ on miał nieco talentu do przemawiania. Co mogli byśmy się spodziewać od takiego postawionego na stanowisku nauczyciela pomiędzy Badaczami Pisma Św.? Moglibyśmy spodziewać się tylko szkody dla Sprawy i szkody osobie, która była w ten sposób wysunięta naprzód wbrew przepisom słowa Pańskiego. Jeżeli niepoświęcony człowiek sam nie może pojąć rzeczy Ducha, jak mógłby on udzielić rzeczy Ducha ofiarowanym Pańskim? Jak moglibyśmy spodziewać się, że Pan przyprowadzi takiego, który nie oddał swego życia, aby być naśladowcą Pana i aby być pouczony przez Jego Słowa?
Obranie niewłaściwych wodzów jest widocznie grzechem, i odbija się przeciwko zborom, które mają tych niewłaściwych wodzów. Jak mogliby się tacy dostać na stanowisko przedstawicieli ludu Bożego, jak tylko przez głosy tych ostatnich? Kiedy lud Pański się nauczy, że zdolność przemawiania publicznie jest tylko jedną z kwalifikacji Starszego? Zauważyliśmy bardzo często jak przeszkadzało sprawie Pańskiej i jak duchowość między braćmi była przytłumiona staraniem się naśladować nominalny kościół przez wysuwanie naprzód osób wymownych, którym brakowało duchowości.
W takim wypadku, czy nie jest to pychą ze strony zboru - pragnienie dobrego przedstawiania się cieleśnie światu? Jeżeli nie, to dlaczego oni obierają takie osoby? Jeżeli uczynili pomyłkę, dlaczego natychmiast nie naprawią tego w cichy i stanowczy sposób? Gdy Starsi starają się przyprowadzić Zbór pod swoją władzę i kontrolę i to im się udaje, czy to nie pokazuje, że zborowi brakuje tej właśnie zalety, którą nasz Pan mówi nam, że On chce widzieć - odwagę, zwycięstwo. I czy zbór nie szkodzi takiej osobie niezdatnej do panowania, jak również sobie, przez pozwolenie tej osobie na te niebiblijne metody?
"ZWODZĄC I BĘDĄC ZWIEDZIENI"
Wspomnieliśmy już o ambicji i duchu samolubstwa w świecie, prowadząc do anarchii; i dopiero cośmy nadmienili, jak ten sam samolubny, ambitny duch prowadzi do anarchii w Kościele. Przewidujemy Czas Ucisku dla świata z tego powodu, i Czas Ucisku dla Kościoła. Świat nie może oczyścić się z tej klasy; przeto ich wodzowie i ci, których oni prowadzą mają światowego ducha, który postąpi coraz to w gorsze. Lecz nie tak się rzecz ma w Kościele Chrystusowym. Nasz jest duchem naszego Mistrza, duchem wierności Prawdzie, duchem Złotej Reguły, duchem braterskiej miłości, duchem wolności i pomocy, duchem wierności temu, co uważamy być Prawdą. Nie ma tu wymówki dla kościoła, posiadającego tego ducha, aby miał trwać pod panowaniem ambitnych osób (a czasami ambitnych niewiast). Jeżeli oni nie prowadzili swoich spraw zborowych właściwie, czy oni nie powinni zacząć natychmiast? Wierzymy, że obecny jest to czas, w którym powinniśmy uporządkować Dom Pański.
Lecz ktoś powie, "Ale mieli byśmy wielkie zamieszanie, jeżeli byśmy chcieli coś uczynić przeciw życzeniom tych, którzy przyczepili się do nas, jako nasi wodzowie i panowie nad nami. Najmniejsze poruszenie tej sprawy sprowadziłoby niebezpieczeństwo rozdzielenia w zborze, a jakbyśmy mogli pomyśleć o czymś, co spowodowałoby taką katastrofę?"
Lecz zapytujemy się, co byłoby lepiej, mieć mniejszy zbór, prowadzony według wskazówek Pańskich, czy większy zbór, popierający zasady przeciwne wskazówkom Pańskim, szkodząc sobie, swemu wpływowi i zachęcając, jako wodza takiego, który jest albo "wilkiem", albo "owcą", która była błędnie zwiedziona w ducha wilczego? Zachęcamy wszystkich drogich braci, którzy są w takim kłopocie, aby postąpili bardzo mężnie; aby dali baczenie, żeby nic nie uczynić spornie lub przez próżną chwałę, lecz wszystko w duchu pokory i miłości, ażeby mogli powrócić do wolności Chrystusowej, a nie poddawać się znowu pod niewolę ludzką.
PAMIĘTAJCIE TAKŻE NA PRÓBY DOKTRYNALNE
Często Badacze Pisma Św. piszą nam, że ich starsi starają się przeszkadzać w używaniu podręczników, wydawanych przez Towarzystwo Strażnicy do badania Pisma św. (To się działo za dni br. Russella). Niektórzy z tych Starszych posuwają się tak daleko, że mówią zborom, iż oni nie zgadzają się z wielu rzeczami w tych podręcznikach. Czasem jako władcy zabraniają oni używać takowych w zborach. Jesteśmy zapytani, co ma być uczynione w takich okolicznościach.
Odpowiadamy, niech ci, co chcą iść za takimi wodzami, idą za nimi. Oni mają prawo iść za nimi. Będziemy życzyli im dobrze. Lecz nie idźmy z nimi, ani poddawajmy się na moment takim zarządzeniom. Jest to wielką zuchwałością w takim wodzu, który się tym sposobem narzuca i chce powiedzieć Kościołowi, co mają, a co nie mają czynić. Tak, jak moc wyboru jest w rękach Kościoła, tak moc usunięcia ze stanowiska jest w ich rękach. Radzimy, aby takie zbory głosowały za usunięciem takiego Starszego z jego stanowiska usługiwania, mówiąc mu grzecznie, że jego usługiwania nie są więcej pożądane. Możliwie, że posadzenie go w niższe miejsce na pewien czas i danie mu sposobności do pomyślenia o tej sprawie będzie pomocą dla niego i Zbór też będzie tym sposobem wzmocniony przez okazanie swego stanowiska chociażby nawet nie było żadnej innej osoby w zborze, któraby mogła przemawiać na publicznym zebraniu, lub któraby była przyzwyczajona prowadzić zebrania zborowe. O wiele lepiej byłoby naznaczyć kogoś z pomiędzy zgromadzenia, aby działał jako przewodniczący, lub przez kolejne następstwo niech ktoś zaczyna i kończy zebrania albo jakkolwiek, ażeby zachować waszą wolność i, ażeby dalej prowadzić pracę w zebraniach modlitwy oświadczeń i badań około właściwych wskazówek.
Uczyńmy odróżnienie między pozytywnymi naukami Pisma św., tj. doktrynami Chrystusowymi, nieco odmiennymi sposobami wyrażania tych doktryn. Nie mamy spodziewać się, aby którekolwiek dwie osoby użyły akurat tych samych słów; lecz są niektóre doktryny, które są stałe i nieporuszalne z poglądu większości Badaczy Pisma Św. Ktokolwiek nie jest w dobrej zgodzie z tymi poglądami, nie powinien być zachęcany nawet najmniejszą miarą, lecz przeciwnie, powinien być zniechęcany. Jeżeli on ma inne poglądy, nie mamy go prześladować - nie mamy pozwolić na metodę Ciemnych Wieków, lecz postąpcie właściwie - "niech on się sam zgromadza" lub z taką ilością osób, która woli spoglądać na sprawy tak, jak on na nie spogląda.
Dotąd nie dawaliśmy takiej ostrej dorady; lecz teraz widzimy, że wiele z drogich owiec są zakłopotani, wstrzymywani we wzroście i wykorzystywani. Widzimy, że proporcjonalnie tacy Starsi i Diakoni stają się odważniejszymi i przeto jest większa potrzeba, ażeby wszyscy, którzy mają właściwego ducha i którzy poznali, że pod przewodnictwem Pana w naszym badaniu Boskiego Planu Wieków nie naśladowaliśmy żadnych "baśni misternie wymyślonych", powinni postąpić stanowczo na swoje własne dobro, na dobro tych wodzów, którzy objawiają niewłaściwego ducha i dla dobra publiczności, którzy zapytują się o drogę Pańską tak jak nigdy przedtem.
Chociaż zachęcamy do stanowczości i odwagi, to nie mamy życzenia zachęcać do ducha sporu, lub do znajdywania wad we wiernych sługach Pańskich, którzy okazują ducha pokory i którzy dają zborowi prawa i wolność i którzy starają się "dobrze służyć." Znowu powtarzamy: "Nic nie czyniąc spornie, albo przez próżną chwałę, lecz wszystko na chwałę Bogu", i z jedynym celem na uwadze, aby oczyścić Kościół z wpływu tych, którzy nigdy nie powinni byli być obrani, lub, będąc obrani we właściwym stanie, od tego czasu objawili ducha przewrotnego i ambicyjnego. Znowu radzimy stanowczość, lecz uprzejmość w obchodzeniu się z takimi, a jeżeli oni okażą żal, miłosierdzie - z widokiem przyjęcia ich możliwie później do ponownego zaufania. Apostoł pisał, "Słyszę, iż rozerwania bywają między wami; i poniekąd wierzę. Boć muszą być kacerstwa (herezje) między wami, aby ci, którzy są doświadczeni, byli jawnymi między wami." (1 Kor. 11:18, 19). Widocznie rozdzielenie musi przyjść! i widocznie czym rychlej przyjdzie, tym lepiej będzie dla Prawdy i dla tych, którzy ją miłują.
"PRZEZ DUCHA MEGO, MÓWI PAN"
Nigdy nie powinniśmy zapomnieć nauki Apostoła: "Cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Bożego; i nie może ich poznać, iż duchownie bywają rozsądzone" (1 Kor. 2:14). Dodatnio, doświadczenie wskazuje nam, że nawet potem, gdyśmy byli spłodzeni z Ducha św., nasza pojętność duchowych rzeczy jest nie tylko zależna od naszego badania Pisma św., które może nas uczynić mądrymi, lecz także od miary Ducha św., którą posiadamy. Przeto napomnienie Apostoła, "Bądźcie napełnieni Duchem!" - Efez. 5:18.
To znaczy, że tylko spłodzeni z Ducha św. mogą rozumieć głębokie rzeczy Boskie; (To zdanie odnosi się niekwalifikacyjnie do 1881 roku) i, że ich wyrozumienie będzie w proporcji do ich coraz to większego napełnienia się i przesiąknięcia duchem świętobliwości, duchem Bożym, duchem Chrystusowym, duchem Prawdy. Każdy Badacz Pisma Św. powinien wiedzieć, że jeżeli on, jako Nowe Stworzenie, chodzi według ciała a nie według Ducha, jego umysł stanie się mniej, lub więcej zaciemniony, i nie tylko jego zdolność pojmowania głębokich rzeczy Bożych się zmniejszy, lecz nawet jego zdolność przypominania sobie Słowa Pańskiego się zmniejszy; a przeciwnie, gdy żyje blisko Pana chodząc według Ducha, a nie według ciała jego zdolność zapamiętania Słowa Bożego i jego zdolność ocenienia Jego Ducha jest powiększona.
Ponadto, pamiętajmy, że właściwym pojęciem Słowa Pańskiego nie cieszą się wszyscy wykształceni i utalentowani, lecz ono przychodzi do tych, którzy są cichego i takiego serca, które daje się pouczyć, którzy badają Słowo Pańskie i którzy żyją według niego i zachowują jego ducha. Przeto widzimy wypełnienie się słowa Bożego: "Nie wojskiem ani siłą (wielkością) stanie się to, ale duchem moim, mówi Pan zastępów". - Zach. 4:6.
Nauką dla nas jest, że nie robi różnicy jak wielkim, jak zdolnym który brat lub siostra jest, to nie uczyni ich zdatnymi być wodzem ludu Bożego chyba, że będą mieli oprócz tego te bardzo ważne inne zalety - najpierw znajomość Słowa Pańskiego; i drugie, posiadać w znacznej mierze ducha Prawdy taki, któremu można zawsze powierzyć jako posłowi Pańskiemu. Nikt inny nie powinien być uważany za nauczyciela, lub wodza między ludem Pańskim. Myślą Kościelnictwa jest, że tylko wielcy, uczeni, utalentowani powinni być sługami Słowa Pańskiego: lecz Biblia przedstawia nam tę sprawę przeciwnie. "Duch Panującego Pana jest nade mną; przeto mię pomazał Pan, abym opowiadał Ewangelię cichym." - Iz. 61:1.
Jest to ze względu na te rzeczy, że uważamy, iż jesteśmy usprawiedliwieni w pobudzaniu zborów Badaczy Pisma Św. wszędzie, żeby poważali podwójnie takich Starszych braci, którzy objawiają Ducha Pańskiego, ducha cichości, ducha uprzejmości, ducha cierpliwości, ducha braterskiej miłości i ducha miłości - tych, którzy mają dobrą znajomość Słowa Bożego, którzy objawiają ocenienie Ducha Prawdy, Ducha Świątobliwości i którzy posiadają zdolność do nauczania; a wszystkich innych nie przyjmować.
Uporczywy rewolucjonizm brata Kasprzykowskiego w jego ubieganiu się o władzę pobudziły nas do wydania powyższego artykułu, który wskazuje myśl brata Russella odnośnie takiego postępowania, jakiego br. Kasprzykowski jest winien już od trzech lat. Z powodu jego ubiegania się o władzę i buntowania się, Pan dozwolił, aby on oślepł na różne Prawdy, a głosił rozmaite błędy, co zawsze się dzieje z tymi, co ubiegają się o władzę.
TP ’36, 50-52.