BĄDŹCIE ŚWIĘTYMI

2 Samuelowa 9; Do Efezów 4:32; Przyp. 8:17

    PAN pozwala nam wniknąć głęboko w charakter Dawida i wskazuje nam jedną z zalet, które on posiadał i które czyniły go "Mężem według serca Bożego." Zupełnie przeoczając i zapominając zła, które doświadczył przez lata od Króla Saula, w których ostatni czyhał na jego życie, Król Dawid pamiętał, oceniając postępowanie syna Saulowego, Jonatana, to jest jego przyjaźń i jego uczynienie przymierza z nim, że wzajemnie okaże on uprzejmość rodzinie Jonatana. Będąc zajęty sprawami królestwa przez pewien czas, Król Dawid widocznie zapomniał wywiadywać się mianowicie odnośnie rodziny Saula, lecz zdarzyło się coś takiego, co mu wyraźnie przypomniało jego obowiązek względem Jonatana. Możliwe, że było to w połowie jego panowania; i bardzo możliwie, że ów wielki grzech Dawida z Bedsabą i jego serdeczny żal za takowy ożywił jego umysł odnośnie odpowiedzialności do jego bliskich, włączając także rodzinę swego zmarłego przyjaciela.

    Syba, przedniejszy sługa Króla Saula, został zawołany do Dawida i wypytany odnośnie pozostałych członków rodziny Saula. Od niego dowiedział się, że jeszcze jeden syn Jonatana żyje, który, gdy był dzieckiem pięcioletnim i kiedy przyszła wiadomość o porażce i śmierci Saula i Jonatana podczas ucieczki, wypadł z rąk jego niańki i stał się kulawym. Król Dawid wyjaśnił Sybie, że chce uczynić miłosierdzie potomkom Saula i dlatego kazał mu przyprowadzić do dworu królewskiego Mefiboseta, chromego syna Jonatana. Uczyniono według rozkazu króla, chociaż było to przyjęte z wielką bojaźnią, drżeniem i wątpliwością co do szczerości rozkazu. Było to wówczas zwyczajem, że gdy jeden król wstąpił na tron po ostatnim królu, wszyscy następcy tronu ostatniego króla mieli być odszukani i wybici, ażeby później nie robili kłopotu nowej dynastii. Tego spodziewano się widocznie od Króla Dawida, a z powodu sekretu odnośnie zamieszkiwania syna Jonatana, że Król nie wiedział o nim. Syba był jednak człowiekiem, który miał wielką rodzinę i zauważył, iż jest to jego obowiązkiem wykonać rozkaz Króla, choćby to miało znaczyć nawet śmierć dla dziedzica króla Saula. A ostatni, będąc chromym i wiedząc, że jego miejsce zamieszkiwania jest teraz znane Królowi, nie mógł nic więcej uczynić, jak tylko spełnić rozkaz i przedstawić się Królowi. Jego bojaźń, że słowa Króla mogą być zdradzieckie, jego myśli, że tak wielkiej szczodrości, jaką wspomniano, nie można ufać, niezawodnie spowodowały w nim tak wiele bojaźni i drżenia, że gdy przystępował do Króla, upadł do nóg jego, mówiąc: "Oto sługa twój!"

    "Nie bój się" rzekł mu Dawid - "bo zapewne uczynię z tobą miłosierdzie dla Jonatana, ojca twego i przywrócę wszystką rolę Saula, dziada twego, a ty będziesz jadł chleb u stołu mego zawżdy." U ludzi na Wschodzie jedzenie pokarmu wspólnie, jako przyjaciele, znaczy, iż między nimi jest przymierze przyjacielstwa i wierności; jedzenie zawsze przy stole znaczy członkostwo w rodzinie. Nie powinniśmy uważać tego za małą rzecz, ponieważ Dawid miał dwie żony i jego dzieci mieli nadzieję być następcami jego tronu królewskiego, a przyprowadzenie obcego w rodzinę mogłoby słusznie być uważane, jako coś grożącego ich interesom, szczególnie, gdy ten obcy człowiek, według zwyczaju narodów, miał pierwsze prawo do tronu, nawet ponad Króla. Całe to zajście dowodzi nam, że Król nie obawiał się, ale ufał, że królestwo nie będzie odjęte od jego potomków; i to także dowodzi nam o ufności, jaką wszyscy członkowie jego rodziny musieli odczuwać względem niego i jego rozsądku, jako głowy w sprawach domowych. Nie możemy sobie przypuszczać, żeby on, będąc głową, miał postępować w sposób ostry i dowolny, ale w miłej uprzejmości i szczodrości i na korzyść swej całej rodziny. Ten, któryby mógł być tak uprzejmy do syna przyjaciela, przecież mógł być uprzejmy i szczodry także ku członkom swej własnej rodziny, czym też zapewnie był Dawid.

    Nawet najwięcej rozwinięci z ofiarowanego ludu Pańskiego mogą wyciągnąć pewne pomocne wskazówki z zajść podanych w tej lekcji.

    (1) Być przyjacielem komuś w potrzebie, znaczy, że się jest prawdziwym przyjacielem. Jonatan był przyjacielem Dawida, gdy Dawid był w potrzebie i tym dowiódł swoją wzniosłość charakteru, swoją wierność zasadom sprawiedliwości, swoją wierność Panu, nawet wtedy, gdy Pan zabierał jego królewską władzę, aby ją dać Dawidowi. Przyjacielstwo Dawida przyszło w czasie potrzeby do biednego kulawego, który mieszkał w skrytości, obawiając się, żeby go kto nie poznał i nie odebrał mu życia. Bardzo to smutny stan życia!

    (2) Szukanie Dawida za sposobnościami, aby czynić dobrze, przypomina nam, że takie powinno być nasze usposobienie; że nie powinniśmy czekać, aż dopiero okoliczności zwrócą nam uwagę na czyjąś niedolę i potrzebę. Pismo święte dobrze mówi: "Błogosławiony, który ma baczenie na potrzebnego" (Ps. 41:2). Jest to jedna z zalet Bożych i ktokolwiek postępuje według niej, to na tyle przypodobywa się Bogu. Apostoł mówi o Bogu, że On spojrzał na dół i widział "wzdychanie więźniów, " w ich stanie grzechu, degradacji i umierania. On spojrzał dalej, aby zauważyć, że nie było żadnej innej pomocy, że są zupełnie zależni od Niego; potem Jego Własne ramię przyniosło wybawienie. Ramię Pana Jezusa, było objawione dla podniesienia człowieka ze stanu śmierci, z powrotem do jedności z Bogiem. Nasz Pan radził, "Bądźcie dobrotliwi, jak Ojciec wasz w niebiesiech... albowiem on dobrotliwy jest przeciw niewdzięcznym i złym." Zgodnie z tym, nasze szczodrobliwe zalety i pomaganie nie powinno być ograniczone do tych, którzy mają rację wymagać tych rzeczy od nas z powodu miłosnych związków. Nasza szczodrobliwość ma sięgać dalej, nawet do naszych nieprzyjaciół. "Tak, jeżeli twój nieprzyjaciel jest głodny, nakarm go; jeżeli pragnie, napój go." Tak więc będziemy dziećmi naszego Ojca w niebiesiech; tym sposobem okażemy, że mamy jego usposobienie, "zmysł Chrystusowy, " który, gdyśmy byli nieprzyjaciółmi, umarł za nas. Nie możemy jednak posiadać miłość i dobrotliwość w tym samym stopniu dla wszystkich. Pan mianowicie miłuje tych, co są w jedności z nim co i my powinniśmy; lecz nasza miłość i współczucie nie ma być ograniczone tylko do tych, ponieważ mówi nam napomnienie, "Jeśli miłujecie tylko tych, co was miłują, jakąż łaskę macie? A jeśli dobrze czynicie tym, którzy wam dobrze czynią, jakąż łaskę macie? albowiem toż i grzesznicy czynią." Lecz Bóg zaleca nam Swoją miłość, jako przykład, jaką nasza być powinna przez to, że Syn Jego, "Chrystus umarł za niepobożnych."

    (3) Sprawiedliwość i szczodrobliwość Dawida objawia się w jego postąpieniu w tej sprawie. Zamiast zabrać własności Saulowe i użyć swoją władzę na przyłączenie tychże do swoich, on dobrowolnie postanowił w tej sprawie, że wszystka korzyść z majątku Saulowego powinna iść do jego syna, który zarazem miał być zawsze uczestnikiem obfitości u stołu królewskiego. W porównaniu mało byłoby tak sprawiedliwych i szczodrych. To dało właśnie charakterowi Dawida świeży połysk i pomaga nam lepiej zrozumieć dlaczego był on tak umiłowany od Pana. On nie był zadowolonym z tego, aby tylko życzeniem lub pragnieniem czynić dobrze, ale postąpił dalej i wymierzał sprawiedliwość. Doprowadził swoje bystre myśli i szczodrobliwe chęci w praktykę czyli do skutku i pozostawił taki przykład, który dopomógł milionom do właściwego postępowania tym, którzy odtąd zbadali te święte zapiski.

    Teraz przystępujemy do zastanowienia się nad naszym drugim tekstem. Chociaż Pismo święte wszędzie zaleca myśl, że lud Boży ma być szczodry ku obcym, jak również ku swemu własnemu ludowi, to jednak wyraża myśl pospolitą, że ma mieć specjalne zainteresowanie jeden ku drugim, jak to Apostoł mówi w słowach: "Bądźcie jedni przeciwko drugim dobrotliwi, miłosierni, odpuszczając sobie." Ach! Tak. Dobrotliwość jest zapewnię jednym z elementów miłości, jak to mówi Apostoł, a miłosierdzie musi charakteryzować tych, którzy chcą uczestniczyć z naszym Panem w Jego Królestwie. Twardość serca i okrutność, są oznakami upadłości, utraty podobieństwa Bożego. Oziębłość i twardość serca u świata przyczynia się do smutku niezliczonych tysięcy, nawet więcej, niż ich okoliczności wymagają. Jak to mówi Apostoł: "Całe stworzenie wzdycha", oczekując Króla Chwały, który wprowadzi restytucję. I ono powinno być częścią misji każdego członka Ciała Chrystusowego, ażeby uczynić coś, coby ulżyło światu w jego trudności. I każdy z nas może coś uczynić, chociażby nie więcej jak tylko przemówić pocieszające słowo. Naprawdę radujemy się, gdy widzimy objawiające się świadectwa nadchodzącego Królestwa naszego Pana, "Czas naprawienia wszystkich rzeczy, co był przepowiedział Bóg przez usta wszystkich świętych proroków od wieków." Dz. Ap. 3:20.

    Czy nie zalecono ludowi Pańskiemu: "Bądźcie doskonałymi jako Ojciec wasz w niebiesiech doskonałym jest?" A jeżeli tak jest, to co w postępowaniu jednych i drugich mieliby oni do przebaczenia? Ach! niestety. W sercu mają oni absolutnie doskonałą wolę; lecz jak ją wykonać, tego nie zawsze mogą; przeto, jak Apostoł mówi, we wielu rzeczach wszyscy upadamy. "Nie ma sprawiedliwego ani jednego". Ponadto wybrańcy Pańscy nie są, według ciała, najwyżsi, najszlachetniejsi, najlepsi. "Nie wiele mądrych, nie wiele możnych, nie wiele zacnego rodu wybrał Bóg." Chociaż Apostoł nasuwa myśl, że można spodziewać się niektórych mądrych, niektórych możnych, niektórych zacnego rodu między wybranymi, on stanowczo twierdzi, że Bóg wybrał przeważnie podłe rzeczy z świata i rzeczy, które są wzgardzone i rzeczy, których nie masz, aby te, które są, zniszczył. Jak dziwnie! Jednakowoż, nasz Pan tak czyni: omija tych, co uważają się być sprawiedliwymi i pysznych, a mówi, że "Tylko ci, co się uniżą, będą wywyższeni, a ci, co się wywyższają, będą poniżeni." Ten fakt przeto, że Bóg nie przyjmie innych, tylko pokornych, zdaje nam sprawę z faktu, że ci, co przyjęli poselstwo Prawdy w pokorze są przeważnie nędzni, nie z zacnego rodu. Tylko ci, co są pokornego umysłu, wyuczeni w szkole Chrystusowej, którzy są zdolni i z chęcią przyjmują nędznych, którzy gromadzą się pod sztandar Pański, mogą być przyjęci. Miłować nędznych znaczy, że my musimy patrzeć na nich z Boskiego punktu zapatrywania i miłować ich, jak Bóg ich miłuje nie z ich niecnych i nędznych zalet, lecz pomimo tych; z powodu pragnień ich serca ku Bogu i sprawiedliwości. Gdy przychodzimy do tego stanu, że miłujemy i oceniamy wszystkich, którzy wstawiają się i starają się o te zasady, to bierzemy stanowisko po stronie Boga i zapatrujemy się na tą sytuację z Boskiego punktu zapatrywania, mając litość nad tymi, co są słabi i są na bezdrożu, czyniąc to, co tylko możemy, aby im dopomóc, jeżeli oni są z tych, co miłują sprawiedliwość, a nienawidzą zło i starają się postępować zgodnie z ich ideałami.

    Czym więcej tacy mają do zwalczania, tym więcej będą wywoływali miłość i współczucie Boże i tych wszystkich, którzy są Jego. Bóg obiecał "pokryć ich zmazy" i taką musi być myśl wszystkich, którzy są Jego. Bóg obiecał "pokryć ich zmazy" i taką musi być myśl wszystkich tych, co są po Jego stronie. Tak jak apostoł mówił w tym tekście, musimy być usposobieni przebaczać jeden drugiemu i, jak on znowu naucza w, 1 Kor. 12, że nad "Temi członkami Ciała Chrystusowego, które są najniepoczciwsze, " mamy najwięcej wysiłków i energii poświęcić, aby im dopomóc, zwłaszcza pokrywając ich zmazy, specjalnie pomagając im. Około tej linii Apostoł na innym miejscu mówi, że powinniśmy naśladować Jezusa w kładzeniu naszego życia za braci" A tak powinniśmy znosić, my, którzyśmy mocni, mdłości słabych, a nie podobać się samym sobie" (Rzym. 15:1). Lud Boży za często zapomina to napomnienie i jest skłonny kłaść życie swoje za się, dla swej własnej wygody, lub kłaść swoje życie, swój czas, swoją energię w społeczności z tymi z braci, co są im najwięcej stosowni w usposobieniu, wykształceniu lub postępie. Czy to nie jest przypodobywaniem samemu sobie, gdy się unika służyć tym członkom Ciała, którzy potrzebują naszej pomocy, jak najwięcej, tj. najnędzniejszym? Zdawałoby się, że tak.

SZUKANIE PANA W MŁODOŚCI

    Teraz przystępujemy do badania naszego trzeciego tekstu: "Ja miłuję tych, którzy mię miłują; a którzy mię szukają rychło, znajdują mię." To jest mówione względem mądrości, ale również Bóg Sam jest uosobieniem mądrości, więc to odnosi się do Boga. Podobnież tym, którzy są uprzywilejowani słyszeć o łasce Bożej. Chrystus jest mądrością. Jak to Apostoł mówi, "On stał się dla nas mądrością", to jest wszystkim tym, którzy właściwie przyjmą Go. Nie jest naszą myślą, że Ewangelia była specjalnie posłana dla dzieci, ani też znajdujemy naukę naszego Pana specjalnie stosowną do umysłu dziecka, lub że on nauczał dzieci, albo, że On lub Apostołowie założyli Szkółki Niedzielne (Tom VI, str. 673-8). Właściwie możemy powiedzieć, że jakiekolwiek były ograniczenia według Zakonu Żydowskiego, które nie pozwalały Chrystusowi i apostołom stać się sługami Prawdy, aż po ukończeniu trzydziestu lat, takich ograniczeń teraz nie ma, a przeto "Ktokolwiek ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha", jakkolwiek stary, jakkolwiek młody. Zachęcamy drogich braci w Prawdzie wszędzie, aby dawali baczenie, żeby ich dzieci otrzymali najlepszą religijną naukę, jak również dobry przykład od nich w codziennym życiu. Każda rodzina powinna mieć swoje badanie biblijne, chociażby tylko było jedno dziecko. Każda niedziela powinna mieć swoją cichą świętą godzinę społeczności, modlitwy i śpiewu, w której uczestniczą rodzice i dzieci. Jest to pięknie zauważyć wpływ właściwego życia domowego w niektórych rodzinach - w radości, miłości i prawdzie. Azali nie wszyscy sobie tak postanowią i z łaski Bożej wykonają?

    Dzieciństwo ma pewną powabność w swej niewinności, w swej wierze i umysł dziecięcy jest szczególnie skłonny do przyjęcia Prawdy i jej ducha, także ducha poświęcenia. Jak błogo byłoby, gdyby wszystkie nasze dzieci od najrychlejszego dzieciństwa były nauczone miłować Pana, jako Dawcę wszystkiego dobrego; zastanawiać się nad jego wolą, ofiarować swoje małe wszystko Jemu! Takie dzieci tak nauczone często stają się nauczycielami swoich rodziców, okazując prawdziwego ducha poświęcenia. Tu i ówdzie w naszych pielgrzymskich wizytach przedstawieni są nam tacy maluścy ofiarowani Panu i są wychowani zgodnie z Jego wolą. Niektórzy z tych mają ducha poświęcenia tak silnie wyrobionego, że gdy jaki grosz dostanie się im do ręki, to zamiast stracić go na słodycze, odkładają go jako poświęcony Panu, aby później wysłać na fundusz Prawdy od czasu do czasu na drukowanie gazetek, aby pomóc ludziom zrozumieć Biblię i poznać, że Bóg jest miłość. Nie szukamy za groszami tych drogich dzieci, lecz ich powodzenia, tego wielkiego duchowego błogosławieństwa, które przychodzi w ich życiu i które zapewnie pójdzie z nimi w nadchodzące dni dla ich pociechy i radości. Te małe, miłe serduszka tak ofiarowane Bogu w młodości, zapewnie znajdują błogosławieństwo i protekcję od wiele złego, które jest na świecie.

    Wielu z tych maluczkich, którzy w ten sposób zaczęli swoje życie poświęcenia i samozaparcia dla Prawdy, zanim mogli dobrze oceniać tę sytuację w zupełności, już bardzo znacznie dojrzeli i mając lat 12 i 13 prosili o sposobność symbolizowania swego poświęcenia i dali jasne świadectwo szerokiego wyrozumienia podstaw Ewangelii i serdecznego ocenienia ofiary złożonej Panu. Nasz Pan powiedział, "Nie za światem proszę, lecz za tymi, któreś mi dał." Podobnież i nasze modlitwy nie potrzebują się wznosić za świat, dla błogosławieństwa, którego Tysiącletnie Królestwo jest przeznaczone, lecz nasze prośby mogą się wznosić za tych, którzy poświęcili się Jemu, za naszych braci w Chrystusie, a to będzie włączało również młodszych z poświęconych, jak również tych w podeszłym wieku. Możemy także w ogólny sposób włączyć tych, których Ojciec nam dał pod opiekę do wyuczenia; możemy modlić się za tych o łaskawą opatrzność Boską na ich najwyższe dobro, a dla siebie samych o mądrość i łaskę, abyśmy mogli przedstawić im poselstwo Pańskie w jego najlepszej formie i być przykładem tegoż w naszym codziennym postępowaniu i w naszym obchodzeniu się z naszymi dziećmi.

TP ’36, 66-68.

Wróć do Archiwum